Phi to akurat żaden problem. Nigdy nie zapomnę jak dostaliśmy z kuzynami całe pudło takich tatuaży. Chłopaki oblepili się tym cali a ja wzięłam tylko jeden ( z jakimś motywem indiańskim ) i głupia nakleiłam sobie na czoło. Ich zmyły się już przy wieczornej kąpieli a mój mama przez dobre dwa tygodnie zdrapywała z czoła bo zmyć się nie chciał. W podstawówce mieliśmy przedstawienie i w pewnym momencie gasło światło. Wtedy wszyscy zaczęli rżeć ze śmiechu bo to badziewie świeciło w ciemnościach.
Pamiętam, że tatuaże z gum do żucia jeszcze dobrze działały ale już np w Kaczorze Donaldzie dawali właśnie takie buble co na skórze nie chciały zostawać.
Pamiętają, jestem tego przykładem
Phi to akurat żaden problem. Nigdy nie zapomnę jak dostaliśmy z kuzynami całe pudło takich tatuaży. Chłopaki oblepili się tym cali a ja wzięłam tylko jeden ( z jakimś motywem indiańskim ) i głupia nakleiłam sobie na czoło. Ich zmyły się już przy wieczornej kąpieli a mój mama przez dobre dwa tygodnie zdrapywała z czoła bo zmyć się nie chciał. W podstawówce mieliśmy przedstawienie i w pewnym momencie gasło światło. Wtedy wszyscy zaczęli rżeć ze śmiechu bo to badziewie świeciło w ciemnościach.
Za mało pośliniłeś.
Pamiętam, że tatuaże z gum do żucia jeszcze dobrze działały ale już np w Kaczorze Donaldzie dawali właśnie takie buble co na skórze nie chciały zostawać.
Jak nie pamiętaja? Dzisiajesze gimby maja juz 30 lat więc sorry ale pamiętają!