@canis_sapiens własnie dla tych co maja dzieci trwa krócej - musza przestac myslec o sobie, bawic sie, szukac rozrywki, bo dziecko i dziecko. Bezdzietni maja wiecej czasu dla siebie, moga sie bawic do woli.
Już było kilka takich demotów i zawsze jest grupa, która się z tym nie zgadza.
Za dzieciaka jest sporo ograniczeń, brak jakiegokolwiek wpływu na swój rozwój (program nauczania, obowiązki itp). Finansowe ograniczenia pośrednio nadal występują, niektórych stać na wszystko, niektórzy mają trochę, a inni muszą się zadowolić minimum. O ile samego okresu dziedziństwa nie pamiętam zbyt dobrze, to doskonale pamiętam czasy gimnazjum-liceum. Internet był jeszcze niezbyt popularny, mało kogo było stać na jakieś gry. Jak już, to wyjechać z ojcem co jakiś czas na giełdę i kupić za 20zł płytkę z piratem, bo jaki rodzic kupi grę za 120zł? Sam czas wolny może i był fajny, ale niewiele go było. Dużo nauki bezużytecznych rzeczy, których nigdy więcej się nie wykorzystało, użeranie się z nauczycielami jadącymi zgodnie z programem bez żadnego przemyślenia tego, do czego służy szkoła. Jedyne na co czekałem to właśnie czasy, kiedy sam będę mógł decydować o sobie i robić to, co lubię.
Studia dopiero pozwalały jakoś rozwijać skrzydła. Człowiek ma już jakieś możliwości, więcej czasu na rzeczy warte uwagi, mniej energii marnuje się na to, co nas nie interesuje. Jedynie finansowo niewiele się zmienia, gdzie najwięcej osób dalej utrzymują rodzice i ma się tyle, ile się zaoszczędzi. Szkoła życia, trzeba się nauczyć szanować swoją i cudzą pracę.
Jak ktoś sobie na tym etapie dobrze poradził, to bez problemu się utrzyma, zajmuje się czym chce, stać go w końcu na rozrywkę i rozwój osobisty. Za nic bym nie wrócił do czasów, w których moją jedyną możliwością było pójść na rower lub posiedzieć z kumplami przy trzepaku (o ile udało się odrobić lekcje przed zmrokiem).
@ZONTAR Podpisuje się pod tym. Bardzo szybko chciałam być dorosła i móc decydować za siebie, a nie pytać w szkole, czy mogę iść siku, jak mi to uwłaczało! Jeść tylko w wyznaczonych porach, iść spać kiedy ktoś mi karze, chociaż nie jestem zmęczona i inne niby drobiazgi, ale jednak bardzo ubezwłasnowalniane. No i jestem dorosła i cieszę się z tego bardzo :)
Litości! Przecież dziś trwa do trzydziestki.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2017 o 21:48
Tylko dla tych, którzy nie mają dzieci.
@canis_sapiens własnie dla tych co maja dzieci trwa krócej - musza przestac myslec o sobie, bawic sie, szukac rozrywki, bo dziecko i dziecko. Bezdzietni maja wiecej czasu dla siebie, moga sie bawic do woli.
@canis_sapiens @canis_sapiens Kto kazał dzieci robić? Rodzina, znajomi czy tylko tak się pświadczyłas facetpowi "jestem w cionzy kofanie" .
Zebractwo jest tu zbyt popularne. Kto sie zgadza daje plusa ;)
Faceci przedłużają je do 40 stki.
Jestem facetem. Moje dzieciństwo trwa przez całe moje życie. Howgh.
@Drajkutek jestem kobietą i moje też. A co! Nie tylko faceci mają prawo do 40 lat dziecinstwa :)
@BlueAlien 40 lat? Szybko chcesz nas pozabijać :)
Najgorsze w dorastaniu faceta to pierwsze 40 lat a potem to juz z górki :))))
Ja tam mam 37 lat i nadal świetnie się bawię :) codziennie. Wystarczy mieć pasje :)
Następny, który ma problem z dorosłym życiem...
zbierdalaj.mp4
Hmmm teraz dzieci szybciej dorastają niż kiedyś...
Rzebrzak
Nie tyle dzieciństwo co okres dojrzewania (nastolatkowie, tudzież młodzież bądź gimbusiarnia)
a idź z tym żebractwem
Już było kilka takich demotów i zawsze jest grupa, która się z tym nie zgadza.
Za dzieciaka jest sporo ograniczeń, brak jakiegokolwiek wpływu na swój rozwój (program nauczania, obowiązki itp). Finansowe ograniczenia pośrednio nadal występują, niektórych stać na wszystko, niektórzy mają trochę, a inni muszą się zadowolić minimum. O ile samego okresu dziedziństwa nie pamiętam zbyt dobrze, to doskonale pamiętam czasy gimnazjum-liceum. Internet był jeszcze niezbyt popularny, mało kogo było stać na jakieś gry. Jak już, to wyjechać z ojcem co jakiś czas na giełdę i kupić za 20zł płytkę z piratem, bo jaki rodzic kupi grę za 120zł? Sam czas wolny może i był fajny, ale niewiele go było. Dużo nauki bezużytecznych rzeczy, których nigdy więcej się nie wykorzystało, użeranie się z nauczycielami jadącymi zgodnie z programem bez żadnego przemyślenia tego, do czego służy szkoła. Jedyne na co czekałem to właśnie czasy, kiedy sam będę mógł decydować o sobie i robić to, co lubię.
Studia dopiero pozwalały jakoś rozwijać skrzydła. Człowiek ma już jakieś możliwości, więcej czasu na rzeczy warte uwagi, mniej energii marnuje się na to, co nas nie interesuje. Jedynie finansowo niewiele się zmienia, gdzie najwięcej osób dalej utrzymują rodzice i ma się tyle, ile się zaoszczędzi. Szkoła życia, trzeba się nauczyć szanować swoją i cudzą pracę.
Jak ktoś sobie na tym etapie dobrze poradził, to bez problemu się utrzyma, zajmuje się czym chce, stać go w końcu na rozrywkę i rozwój osobisty. Za nic bym nie wrócił do czasów, w których moją jedyną możliwością było pójść na rower lub posiedzieć z kumplami przy trzepaku (o ile udało się odrobić lekcje przed zmrokiem).
@ZONTAR Podpisuje się pod tym. Bardzo szybko chciałam być dorosła i móc decydować za siebie, a nie pytać w szkole, czy mogę iść siku, jak mi to uwłaczało! Jeść tylko w wyznaczonych porach, iść spać kiedy ktoś mi karze, chociaż nie jestem zmęczona i inne niby drobiazgi, ale jednak bardzo ubezwłasnowalniane. No i jestem dorosła i cieszę się z tego bardzo :)
Bardzo głębokie stwierdzenie, tak samo jak to, ze w dzien swieci słońce.