jak autorka demota, mam to samo, czy w dzisiejszych czasach już nikt nie przychodzi na czas(nie mówie o szkole czy pracy bo tam jest przymus punktualności)?
A ja się nie umiem spóźniać w ogóle. Rzadko, bardzo rzadko mi się to udaje, zazwyczaj z winy komunikacji, a nie mojego ociągania się przy wychodzeniu z domu. Zawsze mam poczucie winy, kiedy ktoś musi na mnie czekać... Ale większość moich znajomych jest spóźnialska, niestety. A przecież fajnie jest, kiedy ktoś umie poszanować cudzy czas. Niestety spóźnialscy dzielą się na takich, którzy potrafią za spóźnienie przeprosić, i na takich, którzy mają to głęboko. Ci ostatni mają na dodatek zwyczaj spóźniać się notorycznie. I to jest dopiero wku*wiające.
Normalka, jednemu znajomemu mówimy zawsze, że spotkanie jest pół h wcześniej niż rzeczywiście jest, wtedy on się spóźni i tak tylko 10 minut na właściwą porę ;)
To ci się ta sztuka nie uda :P Ludzie uniosą się honorem, że nie lubisz ich nawet na tyle, żeby 15min poczekać. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest zacząć się samemu spóźniać, jeszcze więcej niż znajomi. Osobiście wychodzę z założenia: "Lepiej niech poczekają oni, niż ja" :P
Ale ja też mam swój honor:) Skoro ja szanuję kogoś(przychodzenie na czas jest tego oznaką) to tego samego oczekuję od innych. Skoro ktoś mnie nie szanuje to nie mamy o czym rozmawiać. A spóźnianie się na złość komuś jest dla mnie dziecinne. Bo on też zacznie się spóźniać jeszcze bardziej i w końcu żeby spotkać się o 19 trzeba będzie umawiać się na 11.
jak ide ze znajomymi na piwko to zazwyczaj czekam na nich w pubie sam bo sie spozniaja. czasem wydaje mi sie ze inni klienci mysla sobie: "co on znajomych nie ma ze sam do klubu przychodzi"
Tak, to jest denerwujace. Ja zawsze bardzo szybko ide na autobus, okazuje sie, ze moge jechac wczesniejszym, wychodzi, ze jestem 20 minut przed czasem. Paranoja, nie wiem jak z tym walczyc.
u mnie punktulanosc to podstwa jak ktos sie spoznia to dla mnie ostrzezenie ze nie traktuje mnie powaznie mowie wprost ze tak nie moze byc bo to oznacza brak szacunku wobec mojej osoby chyba ze mi napisze np smsa czy zadzwoni ze sie spozni to ok wiadomo rozne rzeczy chocza po ludziach
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
5 czerwca 2010 o 1:34
a najgorsze jest to, że mam problem z oduczeniem się tej punktualności... Dlatego zawsze mam ze sobą dobrą książkę - przynajmniej czyjeś spóźnienie aż tak mnie nie irytuje... Gorsze jest to, że mój małżonek należy do tych, co się nigdzie nie spieszą;-) i zawsze się wkurzam, że przez niego się spóźnię...
Kiedyś czekałam pół godziny na koleżankę i dostałam od niej sms "Sorry, nie przyjdę". Od tej pory spóźniałam się na spotkania z nią, tylko po to, by zobaczyła jak to miło poczekać tyle czasu...
Ja bym w ogóle wywaliła tą koleżankę z grona znajomych. Sms pół godziny po fakcie, gdy Ty już sterczysz i czekasz na nią, jest totalnym przegięciem bez możliwości odkręcenia tego!!!
Taak, też tak mam. Zawsze przychodziłam tak 5 min wcześniej, bo uważałam, że lepiej za wcześnie niz za późno.. i poźniej stałam z 30 minut jak głupia czekając..
mam koleżankę która NOTORYCZNIE się spóźnia, ostatnio powiedziałam jej że jak się spóźni chociaż 3 minuty to idę do domu. i była kilka minut przed czasem! :))
Bardzo mnie denerwuje spóźnialstwo, bo ja zawsze jestem przed czasem. I niestety na spotkania z przyjaciółką musiałam nauczyć się przychodzić 20 minut po czasie, bo inaczej tyle na nią czekałam. Przykre, ale prawdziwe.
Dokładnie. Zawsze byłam przedpunktualna. Ale jak umawiam się z przyjaciółką na 15, a ona znów wychodzi z domu o 15:20 to już wiem, że nie ma co za wczasu się szykować...
mam dokładnie tak samo. demot prawdziwie z życia wzięty. (+) oczywiście
jak tak tu czytam komentarze, to wychodzi na to, że punktualnych ludzi trochę jest na tym świecie. ciekawe, dlaczego jakoś nie mam szczęścia spotykać ich w swoim otoczeniu. chyba jednak spóźnialskich jest zdecydowanie więcej
++++
Też tak mam, ale co najlepsze nawet idąc z zamiarem spóźnienia się, okazuje się, że mimo, że wg zegarka jestem spóźniona i tak jestem przed czasem i czekam ;]
Czasami dobre wychowanie nie jest takie dobre i po prostu zaczyna się tracić cierpliwość do ludzi.
ocena mówi sama za siebie ;] i może nie chodzi tu przede wszystkim o to, żeby zacząć się spóźniać, ale ze wkurza nas to, że my zachowujemy się fair i jesteśmy punktualni, a ktoś to 'ignoruje' i się spóźnia. Owszem są wyjątki, poważne wypadki losowe, ale są też osoby, które robią to notorycznie, i nie da się ich z tego wyleczyć... :p duży plus :)
kiedyś umówiłam się z przyjaciółką... o 13, ja byłam punktualnie a nawet wcześniej,jest 13:15 przychodzi sms że nie zdązy na skm'kę, pojedzie kolejną... chwile później kolejny że musi zjeść obiad, inaczej nie bedzie mogła się ruszyć z domu.. wyszło na to że była o 15, gdyby nie to że mieszkam pod wawą, a spotykałyśmy się w centrum, to wróciłam bym pierwszym lepszym autobusem...
Aj jak czytam komentarze to szkoda mi was ludzie. Robić takie afery o spóźnialstwo? Przecież każdy ma prawo się spóźnić 15-20min, a i więcej można wybaczyć. Ja też nigdy nie jestem w punkt, po prostu od tak. Z resztą nie wiem czy wiecie ale cała "punktualność" i "zegarki" to wynalazek XX wieku. Kiedy w 1920 na fabrykach w Stanach zaczęto wieszać zegary i wymagać punktualności od pracowników, to podnosił się bunt dużo większy niż strajki wszystkich grup zawodowych razem wzięte. Ludzie Ci uważali, że używanie do tego zegarka to ograniczanie praw, odczłowieczenie i coś "nienaturalnego", ale widać jak współcześni ludzie są wtopieni w ruch wskazówek zegarka, płacząc nad każdą sekundą. Na szczęście są jeszcze miejsca na świecie gdzie zegarek jest mało istotny (Ameryka Południowa, Afryka, Azja). Pozdrawiam wszystkich wyluzowanych oraz znerwicowanych punktualnych. ;)
nie chodzi o "roztrząsanie się" nad spóźnialstwem. Może Ty jako właśnie "spóźnialski", albo "niezwracający na to uwagi", nie zauważasz tego, ale to JEST denerwujące. Owszem może nie mówimy o spotkaniu dwójki znajomych [choć jak jedno z nich notorycznie się spóźnia, to stanie drugiej osoby na ulicy, czy gdziekolwiek jak debil w jakąkolwiek pogodę nie jest chyba przyjemne???], ale poza tym to jest to także oznaka SZACUNKU, jeśli człowiek się nie spóźnia. I teraz wystarczy sobie podzielić - masz wystarczająco dużo szacunku dla nowego pracodawcy, bo nie spóźniasz się na rozmowę kwalifikacyjną, ale za mało dla kolegi, bo spóźniasz się 40 min?...
o tak! :P +
jak autorka demota, mam to samo, czy w dzisiejszych czasach już nikt nie przychodzi na czas(nie mówie o szkole czy pracy bo tam jest przymus punktualności)?
Zaczęłam robić tak samo...
A ja się nie umiem spóźniać w ogóle. Rzadko, bardzo rzadko mi się to udaje, zazwyczaj z winy komunikacji, a nie mojego ociągania się przy wychodzeniu z domu. Zawsze mam poczucie winy, kiedy ktoś musi na mnie czekać... Ale większość moich znajomych jest spóźnialska, niestety. A przecież fajnie jest, kiedy ktoś umie poszanować cudzy czas. Niestety spóźnialscy dzielą się na takich, którzy potrafią za spóźnienie przeprosić, i na takich, którzy mają to głęboko. Ci ostatni mają na dodatek zwyczaj spóźniać się notorycznie. I to jest dopiero wku*wiające.
btw, punktualni, załóżmy sobie grupę na fejsie ;)
o kur*a. aż mnie strąciła z krzesła trafność!
Punktualnosc to cecha ktora zaczyna zanikac...
demot:"Z natury jestem punktualna...:...ale mój okres zaczął się spóźniać"
ja też ;D
ojjj co racja to racja :)
Normalka, jednemu znajomemu mówimy zawsze, że spotkanie jest pół h wcześniej niż rzeczywiście jest, wtedy on się spóźni i tak tylko 10 minut na właściwą porę ;)
Podpisuję się całkowicie pod tym demotem!
Ten sam problem mam od jakiegoś czasu. To naprawdę denerwuje ! ; (
kur wa, też tak mam... :/
Stwierdziłam, że nauczę ludzi szanować mój czas i po 5 minutach czekania po prostu wracam do domu.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2010 o 0:50
To ci się ta sztuka nie uda :P Ludzie uniosą się honorem, że nie lubisz ich nawet na tyle, żeby 15min poczekać. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest zacząć się samemu spóźniać, jeszcze więcej niż znajomi. Osobiście wychodzę z założenia: "Lepiej niech poczekają oni, niż ja" :P
Ale ja też mam swój honor:) Skoro ja szanuję kogoś(przychodzenie na czas jest tego oznaką) to tego samego oczekuję od innych. Skoro ktoś mnie nie szanuje to nie mamy o czym rozmawiać. A spóźnianie się na złość komuś jest dla mnie dziecinne. Bo on też zacznie się spóźniać jeszcze bardziej i w końcu żeby spotkać się o 19 trzeba będzie umawiać się na 11.
Oni są poinformowani o tym:)
Jakbym słyszał swoje myśli :D Co prawda to prawda ;]
jak ide ze znajomymi na piwko to zazwyczaj czekam na nich w pubie sam bo sie spozniaja. czasem wydaje mi sie ze inni klienci mysla sobie: "co on znajomych nie ma ze sam do klubu przychodzi"
Tak, to jest denerwujace. Ja zawsze bardzo szybko ide na autobus, okazuje sie, ze moge jechac wczesniejszym, wychodzi, ze jestem 20 minut przed czasem. Paranoja, nie wiem jak z tym walczyc.
kolejny raz FACEBOOK RZĄDZI.!!! brak własnego pomysłu jest najgorszy...-.-
No dokładnie.
gdybym mogła to bym dała 100 plusów :D
demot z zycia wziety...
u mnie punktulanosc to podstwa jak ktos sie spoznia to dla mnie ostrzezenie ze nie traktuje mnie powaznie mowie wprost ze tak nie moze byc bo to oznacza brak szacunku wobec mojej osoby chyba ze mi napisze np smsa czy zadzwoni ze sie spozni to ok wiadomo rozne rzeczy chocza po ludziach
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2010 o 1:34
znam to, trzeba po prostu wiedzieć kto jest wart naszej punktualności i po problemie.
też stwierdziłam;)
Dokładnie tak jest :) +
Ty też? :D
witaj w klubie. strasznie irytująca rzecz :/
O tak. Mam tak samo. Tylko, że nawet jeżeli ja się specjalnie spóźnię, to ten ktoś spóźni się jeszcze bardziej..
a najgorsze jest to, że mam problem z oduczeniem się tej punktualności... Dlatego zawsze mam ze sobą dobrą książkę - przynajmniej czyjeś spóźnienie aż tak mnie nie irytuje... Gorsze jest to, że mój małżonek należy do tych, co się nigdzie nie spieszą;-) i zawsze się wkurzam, że przez niego się spóźnię...
maammm takk samoo jakkk tyyy ..
Miasto moje a w nim... :D
mam dokładnie tak samo
hit :) taka prawda :)
dokładnie mam to samo ;)
hehe,to samo u mnie
Kiedyś czekałam pół godziny na koleżankę i dostałam od niej sms "Sorry, nie przyjdę". Od tej pory spóźniałam się na spotkania z nią, tylko po to, by zobaczyła jak to miło poczekać tyle czasu...
Ja bym w ogóle wywaliła tą koleżankę z grona znajomych. Sms pół godziny po fakcie, gdy Ty już sterczysz i czekasz na nią, jest totalnym przegięciem bez możliwości odkręcenia tego!!!
Fuck. Idealnie wkur*iające :D
podpisuję się;-)
zawsze jak sie umawiam na jakąś godzinę to przychodzę 10 minut później, a i tak zazwyczaj jeszcze czekam.. +
Też tak mam. Akurat przyjaźnie się z osobą, która w dni wolne cały dzień leży w piżamach. To dopiero coś, bo zazwyczaj spóźnia się 1-2 godziny o_0
Taak, też tak mam. Zawsze przychodziłam tak 5 min wcześniej, bo uważałam, że lepiej za wcześnie niz za późno.. i poźniej stałam z 30 minut jak głupia czekając..
mam koleżankę która NOTORYCZNIE się spóźnia, ostatnio powiedziałam jej że jak się spóźni chociaż 3 minuty to idę do domu. i była kilka minut przed czasem! :))
Kurczę, ja też tak mam :D (+)
Kurde...to takie prawdziwe!!:D ja zrobiłam to samo...głupio jest zawsze wszędzie pierwszą:PP
so true!!
Pasuje tu znane powiedzenie: złe towarzystwo psuje dobre obyczaje. Niestety ale takie są realia.
Bardzo mnie denerwuje spóźnialstwo, bo ja zawsze jestem przed czasem. I niestety na spotkania z przyjaciółką musiałam nauczyć się przychodzić 20 minut po czasie, bo inaczej tyle na nią czekałam. Przykre, ale prawdziwe.
Dokładnie. Zawsze byłam przedpunktualna. Ale jak umawiam się z przyjaciółką na 15, a ona znów wychodzi z domu o 15:20 to już wiem, że nie ma co za wczasu się szykować...
było!!!!
Było .
zgadza się ! +
Bardzo celny demotywator, tez zaczałem sie spozniac właśnie z tego powodu :)
i co w tym wszystkim najlepsze - dalej często jestem pierwszy :/
oj tak, to strasznie wku*wia jak się wiecznie czeka -.- Też tak zaczęłam robić ;p
cała pieprzona prawda...... mam tak samo....
Identyczna sytuacja u mnie. Jak miałem na kogoś czekać po pół godziny, tak teraz te pół godziny sobie siedzę w domu dłużej.
Mam identycznie
mam dokładnie tak samo. demot prawdziwie z życia wzięty. (+) oczywiście
jak tak tu czytam komentarze, to wychodzi na to, że punktualnych ludzi trochę jest na tym świecie. ciekawe, dlaczego jakoś nie mam szczęścia spotykać ich w swoim otoczeniu. chyba jednak spóźnialskich jest zdecydowanie więcej
Też zaczęłam tak robić! A co! skoro ktoś się może spóźnić to ja też! :) +
Ja się prawie nigdy nie spóźniam ^^ (a jak się spóźniam to przeważnie nie z własnej winy)
zaczełam się SPAŹNIAĆ półmózgu
oj no ja właśnie ostatnio też,bo umawiam się założmy o 18 w wyznaczonym miejscu ale oczywiscie 15min jeszce musze czekac.
++++
Też tak mam, ale co najlepsze nawet idąc z zamiarem spóźnienia się, okazuje się, że mimo, że wg zegarka jestem spóźniona i tak jestem przed czasem i czekam ;]
Czasami dobre wychowanie nie jest takie dobre i po prostu zaczyna się tracić cierpliwość do ludzi.
to prawda tez tak robie ;)
Też tak mam xDD
aaaaaaj
ale z tego co widze po komentarzach to wszyscy tak maja, czyli jest to po prostu bledne kolo;)
no dobra, sam demot na + , ale od kiedy to barman ma przychodzic pozniej i sie spozniac??
sie przyjzyjcie ze na obrazku jest barman, a raczej barmanka :D
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2010 o 12:36
ocena mówi sama za siebie ;] i może nie chodzi tu przede wszystkim o to, żeby zacząć się spóźniać, ale ze wkurza nas to, że my zachowujemy się fair i jesteśmy punktualni, a ktoś to 'ignoruje' i się spóźnia. Owszem są wyjątki, poważne wypadki losowe, ale są też osoby, które robią to notorycznie, i nie da się ich z tego wyleczyć... :p duży plus :)
dokładnie ! zawsze byłam punktualna, ale teraz 15 min spóźnienia dla mnie to norma, bo zawsze przynajmniej tyle czekałam na znajomych...
Jest to z życia wzięte [+]
dooooooooooooooookładnie! zawsze czekałam, teraz niech reszta czeka na mnie..
kiedyś umówiłam się z przyjaciółką... o 13, ja byłam punktualnie a nawet wcześniej,jest 13:15 przychodzi sms że nie zdązy na skm'kę, pojedzie kolejną... chwile później kolejny że musi zjeść obiad, inaczej nie bedzie mogła się ruszyć z domu.. wyszło na to że była o 15, gdyby nie to że mieszkam pod wawą, a spotykałyśmy się w centrum, to wróciłam bym pierwszym lepszym autobusem...
Aj jak czytam komentarze to szkoda mi was ludzie. Robić takie afery o spóźnialstwo? Przecież każdy ma prawo się spóźnić 15-20min, a i więcej można wybaczyć. Ja też nigdy nie jestem w punkt, po prostu od tak. Z resztą nie wiem czy wiecie ale cała "punktualność" i "zegarki" to wynalazek XX wieku. Kiedy w 1920 na fabrykach w Stanach zaczęto wieszać zegary i wymagać punktualności od pracowników, to podnosił się bunt dużo większy niż strajki wszystkich grup zawodowych razem wzięte. Ludzie Ci uważali, że używanie do tego zegarka to ograniczanie praw, odczłowieczenie i coś "nienaturalnego", ale widać jak współcześni ludzie są wtopieni w ruch wskazówek zegarka, płacząc nad każdą sekundą. Na szczęście są jeszcze miejsca na świecie gdzie zegarek jest mało istotny (Ameryka Południowa, Afryka, Azja). Pozdrawiam wszystkich wyluzowanych oraz znerwicowanych punktualnych. ;)
nie chodzi o "roztrząsanie się" nad spóźnialstwem. Może Ty jako właśnie "spóźnialski", albo "niezwracający na to uwagi", nie zauważasz tego, ale to JEST denerwujące. Owszem może nie mówimy o spotkaniu dwójki znajomych [choć jak jedno z nich notorycznie się spóźnia, to stanie drugiej osoby na ulicy, czy gdziekolwiek jak debil w jakąkolwiek pogodę nie jest chyba przyjemne???], ale poza tym to jest to także oznaka SZACUNKU, jeśli człowiek się nie spóźnia. I teraz wystarczy sobie podzielić - masz wystarczająco dużo szacunku dla nowego pracodawcy, bo nie spóźniasz się na rozmowę kwalifikacyjną, ale za mało dla kolegi, bo spóźniasz się 40 min?...
brrr mam to samo!!!
Tró wielki plus .
dokladnie !!!!
prawda jak w morde strzelił !!!!!
też tak mam..