@bakatmakan, człowiek i tak w ponad 70% składa się z wody, więc raczej by ci to nie zaszkodziło, choć faktycznie lepiej nie próbować. ;P @DawidS282010: ...i obudziłeś się w szpitalu z rozciętym gardłem? :P Dziesięciogroszówka jest mała, ale gardło dziecka (bo byłeś wtedy mały, nie?) jest chyba jeszcze mniejsze (tj. węższe). :P
@bakatmakan Wujek google mi przed chwilą powiedział, że wstrzyknięcie sobie kranówy do żył jest niebezpieczne, bo nawet krystalicznie czysta woda jest zanieczyszczona, pełna bakterii i różnych świństw. Istnieje specjalna, wysterylizowana woda do wstrzykiwań i taką sobie możesz walić żyłę bez obaw że ci się coś stanie, ale czy to zdrowe to ja nie wiem
Ja kiedyś chciałam sprawdzić, co się stanie, gdy iskra ze sztucznych ogni (czy tam zimnych ogni) poleci na włosy lalki. Sprawdziłam. Skończyło się na tym, że moje prawie wszystkie zabawki spłonęły i omal nie spaliłam chaty.
I miałam pełno takich genialnych pomysłów :D
Ja to bym moją siostrę, która miała wtedy 4 lata, zabiła, bo podstawiłam jej nogę jak
biegła, przewróciła się i walnęła w kaloryfer nad skronią. Ale się na mnie matka wydarła ;p
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
14 października 2010 o 18:56
Ja natomiast podczas świetności Małysza udawałem go a na podłodze w pokoju leżały pościele... Jak wychaczyłem głową w kaloryfer to owinąłem sobie głowę poduszką, ojciec się zaczął ze mnie nabijać do czasu aż odłożyłem poduszkę ;p Rozciąłem sobie głowę i 15 minut później byłem w szpitalu ;p
Może to ustawione jest? Np. zdjęcie, jak ktoś liże kabel od żelazka- kabel ten jest tak długi ( a jak wiadomo wPolsce takich nie ma) i znika poza kadr? Tak samo z tym mikserem. Hm. Ale Twoja uwaga przyznam, jest słuszna.
ja pamietam jak kiedyś siadałem na parapecie na pierwszym piętrze i chciałem skoczyć, bo twierdziłem że zrobiłem tak wiele razy i nic mi sie nigdy nie stało. Na szczęscie za każdym razie jakoś sie wycofywałem z tego pomysłu. Chyba te skoki musiały mi sie kiedys przysnic i sobie wmówiłem tę bajke, że nic mi sie nie stanie :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
14 października 2010 o 18:19
Mi się śniło, że latałam na miotle jak miałam 5 lat. Dziwne, że o tym pamiętam :D. Później stałam przy oknie godzinę przypominając sobie ten sen. Na szczęście byłam w miarę "rozsądnym pięciolatkiem" i nie wzięłam miotły D:
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
8 stycznia 2011 o 19:45
To są kręciołki. U nie rodzice byli tak przewrażliwieni, że raz: Sami wyjmowali je, a dwa: Wpierw wyłączali z kontaktu. Chyba nie muszę dodawać, że ja nie mogłam sama wyjąć ;|.
Ohh ja kiedyś wpadłam prawie pod samochod ale on zdazyl zachamowac, gdy siedzialam na drzewie galąź się urwałą, uderzyłam się 2 mm nad skroniom gałezia tak ze mi sie krew polala co tam jeszcze ? Ehh długo by opowiadać jakim sie kiedyś było .!
Ja kiedyś wepchnęłam pod nieobecność mamy ser topiony w głośniki od telewizora, włączonego i mnie w rękę strzyknęło a brat [mial wtedy 14 lat] zrozpaczony co ma ze mną zrobić xD tak samo zrobiłam z kuzynką zakład która zje więcej stokrotek -.-
właśnie jak sobie przypominam co ja wyprawiałam, gdy byłam w podstawówce to, aż mnie ciarki przechodzą - pamiętam, że kiedyś skoczyłam z murku ok 2 metry na jakiś materac, gdzie jakieś menele w nocy sypiają, bo koleżanka powiedziała, że tego nie zrobię - i teraz w głowie mam wizję, że sobie coś łamię, nakłuwam się na jakąś strzykawkę itd.
To my z kumplem kiedyś po pijaku skoczyliśmy z takiego ponad 2 metrowego murku na beton. Ja myślałem, że przygnę kolana i zrobię przewrót, ale ugięciem tylko trochę zamortyzowałem i uderzyłem tyłkiem (ok tydzień ciężko było usiąść). Kumpel spadł na proste nogi i 2 tygodnie miał stłuczoną stopę (musiałem mu pomóc dojść do domu).
Echh... Ja oblizywałam jak były wyjęte :). Demot prawdziwy i za to plus +.
Za to mój brat włożył moją wsuwkę do kontaktu jak był mały, ale w niedziałającą dziurkę. A widać jak Bóg czuwa :)
Mój syn w ten sposób już ze 3 razy sprawdzał jaki tatuś ma refleks i czy na pewno dobrze umie pływać...
Jednak nikt nie przebije mojego męża, z czasów dzieciństwa ma ze 30 blizn na głowie większość kości połamanych i druty w zgięciu łokciowym bo pozrywał ścięgna łażąc po rynnie.Nie licząc pływania pod lodem.Sama nie wiem jakim cudem dożył trzydziestych urodzin:)
MI to mama nawet nie pozwalała dotykać wyłączonego miksera :) i też mi wyciągała te mieszadełka... z takich "poważnych" wypadków to jedyne co mi się przytrafiło to to, że gdy robiłam świece to upadłam na mordę i miałam opuchniętą ware ;)
czytając wasze komentarze i zauważając ze każdy jakoś się przed głupstwami powstrzymywał wydaje mi się ze u każdego człowieka, nawet małego dziecka jest jakiś instynkt samozachowawczy który powstrzymuje przed robieniem niebezpiecznych rzeczy :p
A ja kiedyś lubiłam łazić po regałach jako 5-6 letnie dziecko :D
I pewnego pięknego razu szklany regał przewrócił się wraz ze mną :D Zgniotło by mnie jak muchę, gdyby sofa nie stała ;D Tak to tylko zbiłam jedną szybę i trochę rzeczy się na mnie wywaliło...
Ja nie mogę, jaka ja głupia kiedyś byłam xd
Też wchodziłam na szafy, wręcz aż po sam sufit xd do dzisiaj nikt nie wie jak ja to robiłam ;D Haha uczyłam się jeździć na rowerze, wszystkim gadałam, że już umiem, ale tak na prawdę to potrafiłam tylko się rozpędzić i nie wywrócić, o skręcaniu nie było mowy :D Raz się chciałam popisać, zjeżdżałam z wielkiej górki, potem był zakręt, jakieś auto, ja nie potrafiłam skręcać i wylądowałam w koszu na śmieci xd Haha dużo było akcji ;D Nie mogę po prostu jak sobie przypomnę zabawę z dzieciństwa, w moim mieście był basen, w którym gładko zwiększała się głębokość, jedynie za linkami był spad na ponad dwa metry, a ja tam przed bojami zawsze nurkowałam z zamkniętymi oczami i płynęłam w ich kierunku by sprawdzić "mój refleks" no i się raz przeliczyłam xd Haha też pod koniec pdst chciało się popisać i "powyrywać" chłopaków hah nie umiałam pływać po powierzchni (tylko nurkować z zamkniętymi oczami, wiem, dziwne xd), ale ofc udawałam, że jestem mistrzem i zawsze siadałam na murku przy najgłębszej wodzie, wiadomo, w końcu mnie wrzucili xd miałam szybką naukę pływania haha ;D O dziwo właśnie wtedy się nauczyłam, ah ten instynkt przetrwania xD Ahhh ile tych akcji jeszcze było nooo ;p
Instynkt samozachowawczy dobrze się sprawdza i zwierząt. Zwierzęta instynktownie wyczuwają zagrożenie i starają się go unikać. Nie spożywają podejrzanych rzeczy oraz obawiają się podejrzanych przedmiotów i miejsc (mój pies boi się worków na śmieci i bałwanów... no dobra, zły przykład :) ). Niestety u ludzi średnio się sprawdza przez co ciągle dochodzi do jakiś wypadków z udziałem dzieci a jest jeszcze więcej przypadków, kiedy dzieci ledwo unikają takich wypadków. Sam kiedyś zastanawiałem się co by było gdybym wstrzyknął sobie wodę z kałuży a z kolegą urządzaliśmy bitwy na noże kuchenne :D.
Ta, ja pamietam jak kiedys nie bylo rodzicow w domu i brat wyjal z szafy zepsute zelazko. Bardzo chcial je naprawic wiec podlaczyl je do pradu i zaczal rozkrecac. Na szczescie wywalily korki, bo inaczej nie wiem jak by sie to skonczylo
kened88, mi podobnie tyle że całe przednie koło odpadło w takim małym bmx'ie :D jechałem sobie po asfalcie i podskoczyć chciałem na "śpiącym policjancie" i odpadło :P z 7-8 lat miałem, łokcie, twarz i trochę plecy pozdzierałem :P
kiedyś gdy wracałem ze szkoły rowerem postanowiłem się ostro rozpędzić i zjechać z górki, gdy już z niej zjeżdżałem, chciałem jechać jeszcze szybciej więc wstałem, efekt tego taki, że wkońcu noga mi się omsknęła o pedał i sunąłem po asfalcie nogami przy prędkości ok. 45km/h było lato więc miałem krótkie spodenki, przetarte buty, skarpety, nogi starte niemal do kości, do domu dojechałem, płacz był dopiero wtedy gdy siostra polała spirytus salicylowy na obie nogi...
Mieszkam w domu wolno stojącym i mam własne podwórko. Kiedys gdy bylem mały (5-6lat) rodzice kupili mi rowerek , mały z hamulcami w pedałach. Podwórko było tak położone że trzeba było wejśc kawałeczek pod górke . Zawsze zjezdzalem z tej górki jak najszybciej a przy bramie zawsze ostro hamowałem zeby zostawić jak największy "ślad" hehe. Pewnego razu gdy zjeżdzałem spadł mi łańcuch i nie mogłem zahamować , nie wiedziałem co robić i przywaliłem głową w bramę , a dokładnie szczęką . Miałem rozwaloną dolną wargę i straciłem 3 dolne zęby, do dziś mam bliznę po tym wydarzeniu , po zszywaniu , a z zębami miałem szczęście bo to były mleczaki hehe , aj to co sie kiedyś wyprawiało jest do nie opisania (+)
ja jak miałem około 5 lat u babci na wsi bawiłem się zawiasem w bramie wtedy mój starszy kuzyn otworzył bramę bo
ktoś chyba na podwórko jechał. Obcięło mi jakieś 5 mm lewego kciuka mam go takiego krótszego do dziś. innym razem
byłem chory i mama chciała mi zmierzyć temperaturę a ja uparłem się żeby dała mi termometr do buzi (tak zawsze
robią w bajkach) efekt był taki że rozgryzłem termometr z rtęcią która cudem nie dostała się do buzi
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 października 2010 o 14:28
Pewnego razu jak byłem mały zaglądałem do lufy nabitej wiatrówki :). Ale to jeszcze nic. Kiedyś jak huśtałem się na huśtawce postanowiłem sprawdzić co będzie jak puszczę jeden łańcuch, którego się trzymałem. Oczywiście natychmiast spadłem i gdy poodbijany się podnosiłem huśtawka, która jeszcze się nie zatrzymała przywaliła mi w bok głowy(gdzieś koło skroni).
Chyba niektórych powaliło... Widzę jak ludzie puszczają dzieciaki po ulicy na rowerku, mało ich coś nie rozjedzie i jest ok. A tu najwyżej mikser by ją uderzył i tyle, to by się odsunęła. Polska - kraj w którym wszystkim przeszkadza wszystko, tylko nie to co powinno...
Gdy chodziłem do przedszkola i jechałem do dziadka, lubiłem wchodzić do takiego jakby kurnika (wtedy się mieściłem, bo wejście było dosyć duże). Któregoś dnia poszedłem za daleko i wpadłem do gnojówy. ;P Zacząłem się podtapiać, ale wrzaskiem zaalarmowałem dziadka. :P Blech.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
14 października 2010 o 22:19
a od kiedy to mikser zabija??
co najwyzej to dziecko otarło się o ostry ból języka...
to tak jak z łapką na myszy - wydaje Ci się że urwie palca a potem przez przypadek okazuje się ze nawet nie bardzo boli.. to samo z mikserem - taki strach wielki a potem z ciekawosci wsadzasz palec i co? po prostu mikser sie zatrzymuje - tam jest elektryczny silniczek, po prostu brakuje mu mocy żeby chociazby urwac palec, a gdzie mu tam do "zabijania"
Heh z tego co wiem Mixer wlaczany na 1 stopien mocy nie moze uszkodzic nawet palca sproboj wlaczyc mixer na 1 mocy i podloz palca nic sie nie stanie wiec usta by najwyzej piekly lub bolaly a nie ze rozerwie pol ryja :P
ubijacze są zdradliwe, w dzieciństwie dorwałam się do takiego i sobie włączyłam, przyjemności z tego nie miałam bo straciłam połowe zęba ale zabić to raczej się nie da, ale demot dobry :)
haha kiedyś mama jak byłam mała kupiła świece o zapachu wanilii, tylko, ze ja tego zapachu dobrze nie czułam więc mama na odczepnego powiedziała, że to czuć jak się pali świeca.... Ja zakodowałam to gdzieś w swoim rozumku no i na święta zostałam bez grzywki ;D
Mój brat umarł w wyniku porażenia prądem gdy miał 7 lat ja miałem 4. Sam parę razy otarłem się o śmierć - raz spadla na mnie masywna szafa i nic mi się nie stało bo się skuliłem i akurat tak trafiło że byłem między półkami i wystarczyło że ojciec zdjął szafę. Byłoby dużo więcej ale nie chce mi się wymieniać.
hehe stare dobre czasy, ja tam zawsze miałem taki mały zwyczaj grzmocić głową we wszystkie możliwe rzeczy (oczywiście jak byłem mały) - rozpędzałem się na max i łup (oczywiście niechcący :D) na szczęście nigdy nic poważnego się nie stało. kiedyś spadł mi na nogi telewizor (przynajmniej tak mi mama opowiadała) i też nic. przyznam szczerze że dzieciństwo to najniebezpieczniejszy okres w życiu jednak śmierć zajrzała mi w oczy dopiero w gimnazjum ... (nie pytajcie o co chodzi)
Jak tak czytam te komentarze, to można odnieść wrażenie, że nasze pokolenie tylko cudem nie wyginęło xD Teraz coś takiego by nie przeszło. Rodzice robią megatragedię z rozciętego paluszka, a potem rosną takie chuchra...
ale kogo to wtedy obchodzilo ;>
Każdy oblizywał masę kremową do ciasta. Ach te czasy.
Nie wiem jak tej dziewczynki ale moją mamę tak. Ma trochę rozumu i dawała mi mieszadełka po wyjęciu ich z miksera.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2010 o 19:11
chyba nadal xD
Taa, albo garnki :) A mi się przypomniał ten demot z kołdrą-dusicielem. Śmierć była blisko mnie ;D
Ja sobie zdaję sprawę.
Etam, przesada, bez języka można żyć.
I już wiem skąd aktorzy w reklamie Truuuskawkowych Cini Minis mają takie wykręcone twarze ;p
ja kiedyś się zastanawiałem co by było gdybym wstrzyknął sobie do krwi wodę xD na szczęście nie miałem tyle odwagi żeby to sprawdzić
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2010 o 19:00
co by było? nie zarejestrowałbyś się na Demotywatorach
Ja się zastanawiałam z powietrzem. Na szczęście wiedziałam, że pewnie copś złego, więc nie róbowąłam. i tak z wszystkich strzykawek wyjęli igły :D
@bakatmakan, człowiek i tak w ponad 70% składa się z wody, więc raczej by ci to nie zaszkodziło, choć faktycznie lepiej nie próbować. ;P @DawidS282010: ...i obudziłeś się w szpitalu z rozciętym gardłem? :P Dziesięciogroszówka jest mała, ale gardło dziecka (bo byłeś wtedy mały, nie?) jest chyba jeszcze mniejsze (tj. węższe). :P
@bakatmakan Wujek google mi przed chwilą powiedział, że wstrzyknięcie sobie kranówy do żył jest niebezpieczne, bo nawet krystalicznie czysta woda jest zanieczyszczona, pełna bakterii i różnych świństw. Istnieje specjalna, wysterylizowana woda do wstrzykiwań i taką sobie możesz walić żyłę bez obaw że ci się coś stanie, ale czy to zdrowe to ja nie wiem
@stefffan, czemu piszesz "maluch" z wielkiej litery? Przecież to złom jakich mało. -_-
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2010 o 22:06
Święta prawda, jak teraz pomyślę co wyprawiałem dzieckiem będąc to mnie ciarki przechodzą [+]
Ja kiedyś chciałam sprawdzić, co się stanie, gdy iskra ze sztucznych ogni (czy tam zimnych ogni) poleci na włosy lalki. Sprawdziłam. Skończyło się na tym, że moje prawie wszystkie zabawki spłonęły i omal nie spaliłam chaty.
I miałam pełno takich genialnych pomysłów :D
Ja byłam jeszcze genialniejsza i chciałam zobaczyć czy zimne ognie naprawdę są zimne. Złapałam za spalony knot i efekt - olbrzymie bąble .
A niby co jej by się miało stać w tym momencie ? [-]
np. mikser mógłby się "przypadkiem" włączyć i troszeczkę ją skaleczyć...
Może mleczaka by sobie wybiła. :P
troszeczke okaleczyć ? wcięło by jej język i by sie wykrwawiła, bo z języka krwi nie zatamujesz.
Ja raz byłem dosłownie milimetry od śmierci, jak biegając po mieszkaniu, potknąłem się i rozbiłem łuk brwiowy o fotel (dosłownie 5 mm, od skroni)
Ja to bym moją siostrę, która miała wtedy 4 lata, zabiła, bo podstawiłam jej nogę jak
biegła, przewróciła się i walnęła w kaloryfer nad skronią. Ale się na mnie matka wydarła ;p
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2010 o 18:56
Ja tez sie walnełam nad skroniom.
Ja natomiast podczas świetności Małysza udawałem go a na podłodze w pokoju leżały pościele... Jak wychaczyłem głową w kaloryfer to owinąłem sobie głowę poduszką, ojciec się zaczął ze mnie nabijać do czasu aż odłożyłem poduszkę ;p Rozciąłem sobie głowę i 15 minut później byłem w szpitalu ;p
kuuurwa zamiast robić zdjęcie, może by ktoś się rzucił odłączyć to od kontaktu? -.-
podejrzewam, że nie jest nawet podłączony, a w democie chodzi po prostu o 'przesłanie' a nie akurat o TEN obrazek . . .
Może to ustawione jest? Np. zdjęcie, jak ktoś liże kabel od żelazka- kabel ten jest tak długi ( a jak wiadomo wPolsce takich nie ma) i znika poza kadr? Tak samo z tym mikserem. Hm. Ale Twoja uwaga przyznam, jest słuszna.
ja pamietam jak kiedyś siadałem na parapecie na pierwszym piętrze i chciałem skoczyć, bo twierdziłem że zrobiłem tak wiele razy i nic mi sie nigdy nie stało. Na szczęscie za każdym razie jakoś sie wycofywałem z tego pomysłu. Chyba te skoki musiały mi sie kiedys przysnic i sobie wmówiłem tę bajke, że nic mi sie nie stanie :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2010 o 18:19
Mi się śniło, że latałam na miotle jak miałam 5 lat. Dziwne, że o tym pamiętam :D. Później stałam przy oknie godzinę przypominając sobie ten sen. Na szczęście byłam w miarę "rozsądnym pięciolatkiem" i nie wzięłam miotły D:
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2011 o 19:45
Mi jak byłam mała to sie włosy w mikser wkręciły... Bo ja chciałam ciasto robić ;)
Demot dobry +
Mi też :/ Aż w pewnym momencie pomyślałam o tym, że zaraz umrę O_O Okropne przeżycie, do dzisiaj mam uraz i trzymam się od mikserów z daleka ;)
Mój brat miał długie włosy i tak zrobił. Od tamtej pory ma krótkie :D.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2011 o 19:47
ten demot juz był..napewno to zdjęcie a podpis tez był chyba poodbny...
taa a matka zdjęcie robi
ja zawsze wyjmowalem to z miksera czy tam z czegos
nom, ja tak samo :)
I ja. Ale byliśmy mądrzy ;)
To są kręciołki. U nie rodzice byli tak przewrażliwieni, że raz: Sami wyjmowali je, a dwa: Wpierw wyłączali z kontaktu. Chyba nie muszę dodawać, że ja nie mogłam sama wyjąć ;|.
Hihi, ja kiedyś włożyłem gwoździe do kontaktu. Mam blizny od tego na dłoni, ale raczej nie szpecą - ot, taki wyróżnik.
Ohh ja kiedyś wpadłam prawie pod samochod ale on zdazyl zachamowac, gdy siedzialam na drzewie galąź się urwałą, uderzyłam się 2 mm nad skroniom gałezia tak ze mi sie krew polala co tam jeszcze ? Ehh długo by opowiadać jakim sie kiedyś było .!
Ja kiedyś wepchnęłam pod nieobecność mamy ser topiony w głośniki od telewizora, włączonego i mnie w rękę strzyknęło a brat [mial wtedy 14 lat] zrozpaczony co ma ze mną zrobić xD tak samo zrobiłam z kuzynką zakład która zje więcej stokrotek -.-
To z tymi stokrotkami to mnie rozwaliło. xD
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2010 o 22:14
@Aerrow, da się Ciebie pozbierać?
właśnie jak sobie przypominam co ja wyprawiałam, gdy byłam w podstawówce to, aż mnie ciarki przechodzą - pamiętam, że kiedyś skoczyłam z murku ok 2 metry na jakiś materac, gdzie jakieś menele w nocy sypiają, bo koleżanka powiedziała, że tego nie zrobię - i teraz w głowie mam wizję, że sobie coś łamię, nakłuwam się na jakąś strzykawkę itd.
To my z kumplem kiedyś po pijaku skoczyliśmy z takiego ponad 2 metrowego murku na beton. Ja myślałem, że przygnę kolana i zrobię przewrót, ale ugięciem tylko trochę zamortyzowałem i uderzyłem tyłkiem (ok tydzień ciężko było usiąść). Kumpel spadł na proste nogi i 2 tygodnie miał stłuczoną stopę (musiałem mu pomóc dojść do domu).
Echh... Ja oblizywałam jak były wyjęte :). Demot prawdziwy i za to plus +.
Za to mój brat włożył moją wsuwkę do kontaktu jak był mały, ale w niedziałającą dziurkę. A widać jak Bóg czuwa :)
Ja wpadłam do stawu na szczęście tata mnie złapał i wyciągną:]
Mój syn w ten sposób już ze 3 razy sprawdzał jaki tatuś ma refleks i czy na pewno dobrze umie pływać...
Jednak nikt nie przebije mojego męża, z czasów dzieciństwa ma ze 30 blizn na głowie większość kości połamanych i druty w zgięciu łokciowym bo pozrywał ścięgna łażąc po rynnie.Nie licząc pływania pod lodem.Sama nie wiem jakim cudem dożył trzydziestych urodzin:)
demot trafny, a jak patrzę na zdjęcie, to mnie ciary przechodzą... jeden nieuważny ruch, palec omsknie się o przycisk i dzieciak ma po twarzy...
MI to mama nawet nie pozwalała dotykać wyłączonego miksera :) i też mi wyciągała te mieszadełka... z takich "poważnych" wypadków to jedyne co mi się przytrafiło to to, że gdy robiłam świece to upadłam na mordę i miałam opuchniętą ware ;)
gratuluję mamusi lub tatusiowi którzy pozwoliliby dziecku lizac włączony wciąż do prądu mikser ;) może jeszcze zabawa suszarką w wannie? :)
Jak masz nowszą suszarkę, to w wannie już sobie krzywdy nie zrobisz.
demot:Dlatego właśnie:dzieci powinny oglądać Happy Tree Friends
czytając wasze komentarze i zauważając ze każdy jakoś się przed głupstwami powstrzymywał wydaje mi się ze u każdego człowieka, nawet małego dziecka jest jakiś instynkt samozachowawczy który powstrzymuje przed robieniem niebezpiecznych rzeczy :p
Oj nie zawsze. ; ))
A ja kiedyś lubiłam łazić po regałach jako 5-6 letnie dziecko :D
I pewnego pięknego razu szklany regał przewrócił się wraz ze mną :D Zgniotło by mnie jak muchę, gdyby sofa nie stała ;D Tak to tylko zbiłam jedną szybę i trochę rzeczy się na mnie wywaliło...
Ja nie mogę, jaka ja głupia kiedyś byłam xd
Też wchodziłam na szafy, wręcz aż po sam sufit xd do dzisiaj nikt nie wie jak ja to robiłam ;D Haha uczyłam się jeździć na rowerze, wszystkim gadałam, że już umiem, ale tak na prawdę to potrafiłam tylko się rozpędzić i nie wywrócić, o skręcaniu nie było mowy :D Raz się chciałam popisać, zjeżdżałam z wielkiej górki, potem był zakręt, jakieś auto, ja nie potrafiłam skręcać i wylądowałam w koszu na śmieci xd Haha dużo było akcji ;D Nie mogę po prostu jak sobie przypomnę zabawę z dzieciństwa, w moim mieście był basen, w którym gładko zwiększała się głębokość, jedynie za linkami był spad na ponad dwa metry, a ja tam przed bojami zawsze nurkowałam z zamkniętymi oczami i płynęłam w ich kierunku by sprawdzić "mój refleks" no i się raz przeliczyłam xd Haha też pod koniec pdst chciało się popisać i "powyrywać" chłopaków hah nie umiałam pływać po powierzchni (tylko nurkować z zamkniętymi oczami, wiem, dziwne xd), ale ofc udawałam, że jestem mistrzem i zawsze siadałam na murku przy najgłębszej wodzie, wiadomo, w końcu mnie wrzucili xd miałam szybką naukę pływania haha ;D O dziwo właśnie wtedy się nauczyłam, ah ten instynkt przetrwania xD Ahhh ile tych akcji jeszcze było nooo ;p
Instynkt samozachowawczy dobrze się sprawdza i zwierząt. Zwierzęta instynktownie wyczuwają zagrożenie i starają się go unikać. Nie spożywają podejrzanych rzeczy oraz obawiają się podejrzanych przedmiotów i miejsc (mój pies boi się worków na śmieci i bałwanów... no dobra, zły przykład :) ). Niestety u ludzi średnio się sprawdza przez co ciągle dochodzi do jakiś wypadków z udziałem dzieci a jest jeszcze więcej przypadków, kiedy dzieci ledwo unikają takich wypadków. Sam kiedyś zastanawiałem się co by było gdybym wstrzyknął sobie wodę z kałuży a z kolegą urządzaliśmy bitwy na noże kuchenne :D.
Ta, ja pamietam jak kiedys nie bylo rodzicow w domu i brat wyjal z szafy zepsute zelazko. Bardzo chcial je naprawic wiec podlaczyl je do pradu i zaczal rozkrecac. Na szczescie wywalily korki, bo inaczej nie wiem jak by sie to skonczylo
Słyszałam o takim, co karpia wigilijnego podłączył do prądu.Podobno korki wywaliło aż na słupie.
kened88, mi podobnie tyle że całe przednie koło odpadło w takim małym bmx'ie :D jechałem sobie po asfalcie i podskoczyć chciałem na "śpiącym policjancie" i odpadło :P z 7-8 lat miałem, łokcie, twarz i trochę plecy pozdzierałem :P
Oj wiem wiem. Robię to dalej :)
mając 3 lata przechodziłem pod bardzo masywną drabiną, gdy ta nagle się przewróciła i trafiłem między szczebelki
a co w tym takiego niezwykle niebezpiecznego??
kiedyś gdy wracałem ze szkoły rowerem postanowiłem się ostro rozpędzić i zjechać z górki, gdy już z niej zjeżdżałem, chciałem jechać jeszcze szybciej więc wstałem, efekt tego taki, że wkońcu noga mi się omsknęła o pedał i sunąłem po asfalcie nogami przy prędkości ok. 45km/h było lato więc miałem krótkie spodenki, przetarte buty, skarpety, nogi starte niemal do kości, do domu dojechałem, płacz był dopiero wtedy gdy siostra polała spirytus salicylowy na obie nogi...
Mieszkam w domu wolno stojącym i mam własne podwórko. Kiedys gdy bylem mały (5-6lat) rodzice kupili mi rowerek , mały z hamulcami w pedałach. Podwórko było tak położone że trzeba było wejśc kawałeczek pod górke . Zawsze zjezdzalem z tej górki jak najszybciej a przy bramie zawsze ostro hamowałem zeby zostawić jak największy "ślad" hehe. Pewnego razu gdy zjeżdzałem spadł mi łańcuch i nie mogłem zahamować , nie wiedziałem co robić i przywaliłem głową w bramę , a dokładnie szczęką . Miałem rozwaloną dolną wargę i straciłem 3 dolne zęby, do dziś mam bliznę po tym wydarzeniu , po zszywaniu , a z zębami miałem szczęście bo to były mleczaki hehe , aj to co sie kiedyś wyprawiało jest do nie opisania (+)
ja jak miałem około 5 lat u babci na wsi bawiłem się zawiasem w bramie wtedy mój starszy kuzyn otworzył bramę bo
ktoś chyba na podwórko jechał. Obcięło mi jakieś 5 mm lewego kciuka mam go takiego krótszego do dziś. innym razem
byłem chory i mama chciała mi zmierzyć temperaturę a ja uparłem się żeby dała mi termometr do buzi (tak zawsze
robią w bajkach) efekt był taki że rozgryzłem termometr z rtęcią która cudem nie dostała się do buzi
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 października 2010 o 14:28
Pewnego razu jak byłem mały zaglądałem do lufy nabitej wiatrówki :). Ale to jeszcze nic. Kiedyś jak huśtałem się na huśtawce postanowiłem sprawdzić co będzie jak puszczę jeden łańcuch, którego się trzymałem. Oczywiście natychmiast spadłem i gdy poodbijany się podnosiłem huśtawka, która jeszcze się nie zatrzymała przywaliła mi w bok głowy(gdzieś koło skroni).
Chyba niektórych powaliło... Widzę jak ludzie puszczają dzieciaki po ulicy na rowerku, mało ich coś nie rozjedzie i jest ok. A tu najwyżej mikser by ją uderzył i tyle, to by się odsunęła. Polska - kraj w którym wszystkim przeszkadza wszystko, tylko nie to co powinno...
pićko, to "uderz" się włączonym mikserem w twarz :) zrobisz furorę na pogotowiu
kiedy jest podniesiona maszyna to ona sie nie wlaczy wiec nic nie mogloby sie jej stac ;]
No, bo wtedy miałem ważniejsze rzeczy do roboty niż myślenie o tym co może się stac hehe
Dobry demot a może raczej motywator
Niestety prawda...
Pozdrawiam wszystkich rodziców którzy nie raz o mało nie zeszli na zawał ;)
Gdy chodziłem do przedszkola i jechałem do dziadka, lubiłem wchodzić do takiego jakby kurnika (wtedy się mieściłem, bo wejście było dosyć duże). Któregoś dnia poszedłem za daleko i wpadłem do gnojówy. ;P Zacząłem się podtapiać, ale wrzaskiem zaalarmowałem dziadka. :P Blech.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2010 o 22:19
To się nazywa, dopiero g...o
mnie zawsze kusiło żeby włożyć palec między te mieszadełka :)
młodsza siostra raz mi tak mikserem palec wkręciła ;P
nic sie nie stało oprócz teo że pokrzyczałam troche heheh
Zajebiscie, lepiej się patrzeć jak dziecko robi coś takiego i zrobić zdjęcie na demoty niż mu tego zabronić;D BRAWO!;]
a od kiedy to mikser zabija??
co najwyzej to dziecko otarło się o ostry ból języka...
to tak jak z łapką na myszy - wydaje Ci się że urwie palca a potem przez przypadek okazuje się ze nawet nie bardzo boli.. to samo z mikserem - taki strach wielki a potem z ciekawosci wsadzasz palec i co? po prostu mikser sie zatrzymuje - tam jest elektryczny silniczek, po prostu brakuje mu mocy żeby chociazby urwac palec, a gdzie mu tam do "zabijania"
kiedyś mając lat naście włożyłam przypadkiem palec do łapki, bolało jak jasna cholera.
Heh z tego co wiem Mixer wlaczany na 1 stopien mocy nie moze uszkodzic nawet palca sproboj wlaczyc mixer na 1 mocy i podloz palca nic sie nie stanie wiec usta by najwyzej piekly lub bolaly a nie ze rozerwie pol ryja :P
śmiercionośny mikser?
Ja tak sobie kiedyś zajrzałam do środka jak mikser działał i wyrwał mi włosy z głowy, całe szczęście nie całej :P
Nie rozumiem demota ale daje plus bo mam taki sam mikser ;)
ubijacze są zdradliwe, w dzieciństwie dorwałam się do takiego i sobie włączyłam, przyjemności z tego nie miałam bo straciłam połowe zęba ale zabić to raczej się nie da, ale demot dobry :)
szkolenie do zawodu
A z ciekawości się zapytam, do jakiego?
ja to zawsze wyciągałam je z miksera.... :D
mi zawsze mama odczepiała od miksera te mieszadła, więc ja nie zadzierałem ze śmiercią;)
haha kiedyś mama jak byłam mała kupiła świece o zapachu wanilii, tylko, ze ja tego zapachu dobrze nie czułam więc mama na odczepnego powiedziała, że to czuć jak się pali świeca.... Ja zakodowałam to gdzieś w swoim rozumku no i na święta zostałam bez grzywki ;D
A ILE RAZY PO PIJAKU -.-'
ja jak bylem dzieckiem to nie mialem takiego wyje***go miksera;/
Dziecko ociera się o śmierć a ty robisz zdjęcia . Powinni zabrać Ci prawa rodzicielskie ! (geju)
Śmiercionośny mikser :]
anioł stróż popis dał swój:)
mikser jest zajebiście niebezpieczny... kolejny syf na głównej
wyglada jakby robila loda
darmowe borowanie
Mnie w wieku 6 lat, piz*nął prąd z gniazdka, kiedy wsadziłem do niego śrubokręcik.
Mój brat umarł w wyniku porażenia prądem gdy miał 7 lat ja miałem 4. Sam parę razy otarłem się o śmierć - raz spadla na mnie masywna szafa i nic mi się nie stało bo się skuliłem i akurat tak trafiło że byłem między półkami i wystarczyło że ojciec zdjął szafę. Byłoby dużo więcej ale nie chce mi się wymieniać.
hehe stare dobre czasy, ja tam zawsze miałem taki mały zwyczaj grzmocić głową we wszystkie możliwe rzeczy (oczywiście jak byłem mały) - rozpędzałem się na max i łup (oczywiście niechcący :D) na szczęście nigdy nic poważnego się nie stało. kiedyś spadł mi na nogi telewizor (przynajmniej tak mi mama opowiadała) i też nic. przyznam szczerze że dzieciństwo to najniebezpieczniejszy okres w życiu jednak śmierć zajrzała mi w oczy dopiero w gimnazjum ... (nie pytajcie o co chodzi)
No.. ja mogłem stracić lewe oko w dzieciństwie..
Jak tak czytam te komentarze, to można odnieść wrażenie, że nasze pokolenie tylko cudem nie wyginęło xD Teraz coś takiego by nie przeszło. Rodzice robią megatragedię z rozciętego paluszka, a potem rosną takie chuchra...
[+]
Normalka ale fajne. A kto nie dusił się landrynką?
cóóóóż np moja śp. matka suszyła mi głowę w wannie pełnej wody(przypominam że suszarki są podpięte pod 220V:D)
ja pamietam jak prawie wpadlem do wody przez pękniety lód (oczywiscie przez moja glupote;p)
No napewno by umarła od tego miksera
Och tak te czasy, kiedy tata wiązał mnie w worku i wrzucał do silnika. Niezapomniane chwile.
oj tam oj tam.. od razu smierc... co najwyzej jej ryj troche pocharata to wszystko
A ja raz..Nie chce mi się pisać i wymyślać :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2011 o 15:29