ciezko zeby na nia spoleczenstwo nie chorowalo, jesli wiekszosc rodzin jest rozbitych, i dzieci ucza sie od rowniesnikow, a tam w dzungli, wygrywa ten kto nie okazuje slabosci, czyli uczuc
nie wiem czym jest to spowodowane ale są też osoby z nieszczęśliwym dzieciństwem i wychowane wśród tego typu dzieciaków, które potrafią być uczuciowe i umieją okazywać itd :P
Aleksytmia to prawdziwe schorzenie i nalezy do rzadkosci. Bo Ci ludzie naprawda nie czuja w sobie nic, wiec nie potrafia tez zrozumiec innych. Pewnym jej rodzajem jest ataraksja, czyli kompletna obojetnosc na wlasna krzywde. Ktos moze Ci przylozyc pistolet do glowy, a ty zachowujesz niewzruszony spokoj. Takie cos nie jest normalne, ale niektorzy naprawde na to cierpia, bo nie powiedzialbym, aby to bylo zaleta.
jak może cierpieć ktoś kto nie ma uczuć? myślę, że taka osoba na tym świecie ma idealne predyspozycje do zrobienia niesamowitego sukcesu i zapisaniu sie w historii na nastepne tysiaclecia, czysty racjonalizm 0 emocji
a najwięksi ludzie nie mają na rękach krwi milionow ludzi? to tacy ultra mordercy, seryjni też są sławni. Empatią takiej sławy nie osiągniesz, mało kto doceni(najbiedniejsi) a i tak w końcu zapomną.
@kyd - tym zdaniem " Ktos moze Ci przylozyc pistolet do glowy, a ty zachowujesz niewzruszony spokoj" uświadomiłeś mi, kim jestem. Dzięki :) Jak napisałeś - obojętność na własną krzywdę, czyli chodzi, że masz wylane na to, że ktoś Cię zabije, albo będziesz żył dalej?
Nie da się czegoś takiego stwierdzić na zasadzie teorii. Człowiek nie ma pojęcia jak się zachowa w takim momencie, może tylko sobie gdybać, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Każdemu bez tej choroby czy by chciał, czy nie, czy by go obchodziło życie, czy nie, coś by się jednak zmieniło- oddech, puls itd.
No tak, teraz połowa użytkowników to prawdziwe przypadki osób bez uczuć i zdolności do okazywania emocji. Obojętni na wszystko. Dopóki nie zawiesi im się system albo nie zadzwoni koleżanka, która w zasadzie jest fajną laską.
Wydaje mi się, że większość ludzi właśnie posiada umiejętność... ukrywania uczuć. Nie potrafię jednak określić, czy rzeczywiście dotyczy to całej populacji, bo spotykam prawie wyłącznie jej polską część...
Na moje to to jest prawdziwa choroba i nie chodiz o ukrywanie uczuc. Tzn, poczatkowo, ale z czasem czlowiek, ktory odczuwa tyle bolu psychicznego ze nie jest w stanie sobie z tym radzic zaczyna sie blokowac, poczatkowo rzeczywscie ukrywa to co czuje, ale z czasem po prostu przestaje czuc jakiekolwiek emocje i staje sie obojetny. Ja to troche rozumiem bo mialam taki okres w swoim zyciu i to jak mialam jakies 15 lat. Zmarla mi mama, ojciec zaczal pic i sie awanturowac. I jako 15 latka nie balam sie chodzic miastem sama wieczorami ani nic bo mowilam osbie " co ma byc to bedzie" a gdy ojciec na mnie krzyczal i mowil rzeczy ktore wczesniej sprawialy mi ogromy bol to ja stalam niewzroszona i czekalam az skonczy.
Naszczescie o dziwo jakos z tego wybrnelam i to bez kogokolwiek pomocy, jednak wciaz mam problemy z okazywaniem uczuc, co czasem jest klopotem...
Mam podobnie Oaoaaa. Też chowam się za maską, co najwidoczniej dosyć dobrze mi wychodzi. "Zamiast łapać kamienie budować sobie z nich twierdzę"- ja w swojej mogę latać, schroniona przed spojrzeniami ludzkimi. Nie oznacza to, że nie mam uczuć, co to to nie, mam, co czasami dotkliwie czuję, szczególnie jak śnię albo z kimś rozmawiam. Boję się również, jak każdy.
Proszę, nie mylcie aleksytymii ze znieczulicą - to ma sie nijak do siebie. Aleksytymia to stan, w którym nie rozumie się uczuć i wyższych stanów emocjonalnych. Tych pozytywnych jak i negatywnych. Jest dość rzadka i, możecie mi wierzyć, trudno zauważalna. Wraz z wiekiem doskonalimy naszą umiejętność "kopiowania uczuć" więc otoczenie nie zauważa naszej odmienności. Uczymy się, kiedy okazywać smutek, kiedy radość i w jaki sposób to robić. Czasem z lepszym skutkiem, czasem z gorszym, ale jakoś to nam wychodzi, choć nie rozumiemy do końca po co to wszystko. Znieczulica jak wygląda każdy wie (w końcu dotyczy 3/4 populacji), więc nie będę się rozpisywał. Powiem tylko, że oni mogą czuć, ale czasem nie chcą. My (aleksytymicy) znamy uczucia z książek, filmów, obserwacji i naprawdę chcemy czuć (albo przynajmniej wiedzieć, jak to jest).
to jakieś usprawiedliwienie znieczulicy?
więcej niż 3/4 -,-
9/10 conajmiej.
Ciekawe jakie niby badania wykazały że to 3/4. Jak to się już zwykło stopniować: "kłamstwo, większe kłamstwo, statystyka"
teraz juz wiem, że nie umiem okazywać i dusze w sobie,.. ale jak się nazywają Ci "lepsi" co udają uczucia?.. aaaa chyba dwulicowość.
ciezko zeby na nia spoleczenstwo nie chorowalo, jesli wiekszosc rodzin jest rozbitych, i dzieci ucza sie od rowniesnikow, a tam w dzungli, wygrywa ten kto nie okazuje slabosci, czyli uczuc
nie wiem czym jest to spowodowane ale są też osoby z nieszczęśliwym dzieciństwem i wychowane wśród tego typu dzieciaków, które potrafią być uczuciowe i umieją okazywać itd :P
Aleksytmia to prawdziwe schorzenie i nalezy do rzadkosci. Bo Ci ludzie naprawda nie czuja w sobie nic, wiec nie potrafia tez zrozumiec innych. Pewnym jej rodzajem jest ataraksja, czyli kompletna obojetnosc na wlasna krzywde. Ktos moze Ci przylozyc pistolet do glowy, a ty zachowujesz niewzruszony spokoj. Takie cos nie jest normalne, ale niektorzy naprawde na to cierpia, bo nie powiedzialbym, aby to bylo zaleta.
To chyba zaleta, ze nie przejmujesz się byle pierdołą :D
jak może cierpieć ktoś kto nie ma uczuć? myślę, że taka osoba na tym świecie ma idealne predyspozycje do zrobienia niesamowitego sukcesu i zapisaniu sie w historii na nastepne tysiaclecia, czysty racjonalizm 0 emocji
survive raczej do zostania seryjnym mordercą
Wychodzi na to, że w końcu jestem niepowtarzalny...
a najwięksi ludzie nie mają na rękach krwi milionow ludzi? to tacy ultra mordercy, seryjni też są sławni. Empatią takiej sławy nie osiągniesz, mało kto doceni(najbiedniejsi) a i tak w końcu zapomną.
Moja była to miała...
wcale nie .
mogę prosic link do zdjęcia ? :)
@kyd - tym zdaniem " Ktos moze Ci przylozyc pistolet do glowy, a ty zachowujesz niewzruszony spokoj" uświadomiłeś mi, kim jestem. Dzięki :) Jak napisałeś - obojętność na własną krzywdę, czyli chodzi, że masz wylane na to, że ktoś Cię zabije, albo będziesz żył dalej?
Nie da się czegoś takiego stwierdzić na zasadzie teorii. Człowiek nie ma pojęcia jak się zachowa w takim momencie, może tylko sobie gdybać, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Każdemu bez tej choroby czy by chciał, czy nie, czy by go obchodziło życie, czy nie, coś by się jednak zmieniło- oddech, puls itd.
ludzie żal trochę. to po kolei będziecie wstawiać schorzenia i dane techniczne kto choruje na nie
No tak, teraz połowa użytkowników to prawdziwe przypadki osób bez uczuć i zdolności do okazywania emocji. Obojętni na wszystko. Dopóki nie zawiesi im się system albo nie zadzwoni koleżanka, która w zasadzie jest fajną laską.
dokładnie ;)
Czuję się dojechany =.=
Wydaje mi się, że większość ludzi właśnie posiada umiejętność... ukrywania uczuć. Nie potrafię jednak określić, czy rzeczywiście dotyczy to całej populacji, bo spotykam prawie wyłącznie jej polską część...
Na moje to to jest prawdziwa choroba i nie chodiz o ukrywanie uczuc. Tzn, poczatkowo, ale z czasem czlowiek, ktory odczuwa tyle bolu psychicznego ze nie jest w stanie sobie z tym radzic zaczyna sie blokowac, poczatkowo rzeczywscie ukrywa to co czuje, ale z czasem po prostu przestaje czuc jakiekolwiek emocje i staje sie obojetny. Ja to troche rozumiem bo mialam taki okres w swoim zyciu i to jak mialam jakies 15 lat. Zmarla mi mama, ojciec zaczal pic i sie awanturowac. I jako 15 latka nie balam sie chodzic miastem sama wieczorami ani nic bo mowilam osbie " co ma byc to bedzie" a gdy ojciec na mnie krzyczal i mowil rzeczy ktore wczesniej sprawialy mi ogromy bol to ja stalam niewzroszona i czekalam az skonczy.
Naszczescie o dziwo jakos z tego wybrnelam i to bez kogokolwiek pomocy, jednak wciaz mam problemy z okazywaniem uczuc, co czasem jest klopotem...
Mam podobnie Oaoaaa. Też chowam się za maską, co najwidoczniej dosyć dobrze mi wychodzi. "Zamiast łapać kamienie budować sobie z nich twierdzę"- ja w swojej mogę latać, schroniona przed spojrzeniami ludzkimi. Nie oznacza to, że nie mam uczuć, co to to nie, mam, co czasami dotkliwie czuję, szczególnie jak śnię albo z kimś rozmawiam. Boję się również, jak każdy.
Ciekawe ile osób skojarzyło to z "Dexterem"
Proszę, nie mylcie aleksytymii ze znieczulicą - to ma sie nijak do siebie. Aleksytymia to stan, w którym nie rozumie się uczuć i wyższych stanów emocjonalnych. Tych pozytywnych jak i negatywnych. Jest dość rzadka i, możecie mi wierzyć, trudno zauważalna. Wraz z wiekiem doskonalimy naszą umiejętność "kopiowania uczuć" więc otoczenie nie zauważa naszej odmienności. Uczymy się, kiedy okazywać smutek, kiedy radość i w jaki sposób to robić. Czasem z lepszym skutkiem, czasem z gorszym, ale jakoś to nam wychodzi, choć nie rozumiemy do końca po co to wszystko. Znieczulica jak wygląda każdy wie (w końcu dotyczy 3/4 populacji), więc nie będę się rozpisywał. Powiem tylko, że oni mogą czuć, ale czasem nie chcą. My (aleksytymicy) znamy uczucia z książek, filmów, obserwacji i naprawdę chcemy czuć (albo przynajmniej wiedzieć, jak to jest).
Nie lubię demotów, które sieją populistyczne hasła