Tak... tylko że ta osoba może pierwszy raz wyjechała na drogę samochodem ;|
i od razu ma jechać 50km/h?
myśl trochę, mnie instruktor na pierwszej godzinie jazdy wypuścił na drogę i przyznaję jazda 50km/h była ponad moje siły... a jeden z drugim @redpen i @Slonx.. mistrzowie kierownicy Ku*wa, lepiej przypomnicie sobie pierwszą jazdę autem po mieście
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
31 października 2011 o 20:13
sorki, ale są instruktorzy, którzy ZABRANIAJĄ jechać w mieście 50 km/h i każą pędzić 40, także jak już chcecie wylewać swój jad to nie na instruktantów ;). Mnie też l-ki wkurzają, bo to fakt, że się wloką, ale tak strasznie trudno jest zachować odstęp i wyprzedzić? Poza tym ciekawe jak ma się kursant nauczyć jeździć po mieście na placu, lol. Zawodowi kierowcy się znaleźli.
Mnie już podczas kursu wkurzało to że musiałem jeździć do 40 po mieści szczególnie że najpierw miałem jazdę w trasie gdzie osiągałem prędkość do 130km/h i weź tu się przestaw na 40km/h
Nie wiem, jak zdam egzamin, bo nigdy się nie stosuję do przepisów. Jeżdżę po swojemu, nie zwracam uwagi na znaki, tylko patrzę na drogę. Chory system w tym kraju panuje, człowiek gapi się na znaki, zamiast na jezdnię.
nie lubie osób, które korzystając z czyjegoś pomysłu, chcą bardzo dostać się na "główną" ( było wrzuciłeś taki sam 2 dni temu, a pomysł wziołeś z komentarza "Salmonella" pod tym demotem : http://demotywatory.pl/3511731 oczywiście nie ma w tym nic niezgodnego z regulaminem, no ale... ) (-)
Nie, wół nie zapomniał. Ale jak cielak jedzie 15-20 na jednopasmowej drodze, gdzie przepisowo można jechać 50, a wyprzedzić nie ma jak, to niech się nie dziwi, że z tyłu baardzo dużo wkurzonych ludzi jedzie.
To nie wiem, jakich Wy instruktorów macie:) Moi przy jeździe 45km/h, dłużej niż 2 minuty, na drodze z ograniczeniem do 50km/h mnie opieprzali, że utrudniam ruch innym i mam przyspieszyć:)
No właśnie ja na kursie prawie zawsze jechałem z szybkością z deczka mniejszą niż ograniczenie (dobry nawyk swoją drogą ale bez przesady) A teraz mi już się troszkę nawyki zmieniły (około 60 na obszar zabudowany, ok. 50 na "miasto" i 90 może 100 poza obszarem zabudowanym ale 100 rzadko wchodzi ze względów technicznych)
w sumie
to i ja mogę jechać 10 km/h przed "l-ką" a niech mnie wyprzedza niech się uczy.
Wy (wy tj Ci którzy wygarniają tym "wołom") naprawdę nie rozumiecie że jeśli nauka jazdy jedzie 50 (w miejscu gdzie jest dozwolone 50 a warunki jazdy są sprzyjające, nie ma pieszych, psów, kotów rowerów na jezdni, nawierzchnia jest sucha, widoczność dbd) to nie stwarza zagrożenia (pod warunkiem że zachowa odstęp od drugiego poprzedzającego samochodu) jeśłi jedzie 30 to inni będą chcieli ją wyprzedzić i stwarzają niebezpieczną sytuację (kirowca musi wykonać manewr).
No ale są kursanci którzy nie potrafią jeździć, może się boją?
Ale czego?? jeśli jeździć to może nie powinni. A jeśli powód jest inny to może nie powinni mieć prawa jazdy, może ich niedoświadczenie spowoduje wypadek??
Ale to jest tylko gdybanie. Życzę wszystkim bezstresowej bezkolizyjnej jazdy.
czy na prawdę nie zdajecie sobie sprawy, że na egzaminie przekroczenie dopuszczalnej prędkości o nawet 1 km/h jest już uznawane za błąd, a wyrobienie sobie nawyku jazdy z ta 40-stką na liczniku nie jest takie proste...
O ile ktoś ogarnia chociaż trochę jazdę czymkolwiek co ma koła i silnik to nawyk wyrobić łatwo ale po
egzaminie najczęściej ten nawyk gdzieś ucieka a utrzymanie stałej prędkości na odpowiednim biegu naprawdę nie jest takie trudne (teraz bez problemu potrafię jechać nawet 40 km/h na 5 biegu ale oczywiście jeśli jeździ się na gazie (LPG) takie praktyki odradzam silnik może "zdechnąć" a czasem zapalenie samochodu po czymś takim to okropieństwo). Co prawda nie pamiętam już za bardzo procedur z egzaminu ale o ile mi wiadomo to aktualnie można przekroczyć prędkość na znaku o 10 km/h bez żadnych konsekwencji ze strony policji ale jak powiedziałem nie pamiętam już procedur z egzaminu na prawko.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
31 października 2011 o 21:38
Przepis dopuszczalnego przekroczenia prędkości o 10 Km dotyczy tylko autostrad (Uwzględnienie błędu pomiarowego radaru). Na innych drogach niestety musisz dostosować prędkość do przepisów oraz znaków.
Ja mówioe o egzaminie, nie o normalnej jeździe, jak przekroczysz o te 10 km / h to z automatu jest koniec egzaminu, przypominam że prędkość jest rejstrowana... :/
a o te 1 km/h to błąd, drugi taki i też koniec...
Możliwe aż tak szczegółowo nie znam procedur albo się zmieniły w ciągu tego roku bo o ile pamiętam aż
tak ściśle te procedury nie są określone. a odnośnie 10 km/h to było bardziej ogólnie
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 listopada 2011 o 17:34
ale zbyt wolna jazda też jest błędem. pamiętam taką sytuację z mojego egzaminu, kiedy na osiedlowej uliczce po jednej i drugiej strony były zaparkowane samochody i bałam się, że któremuś urwę lusterko, więc jechałam sobie wolno. egzaminator mi zwrócił uwagę, że powinnam przyspieszyć mimo wszystko.
Widzę, że ktoś tu przepisał mój komentarz z poprzedniego demota. Podobno plagiat jest największym komplementem, mimo wszystko nadal jest plagiatem. Żeby nie być gołosłowną: http://demotywatory.pl/3511731
Ja nie musiałem niczego zapominać pod moją nogą eLka ruszała spod świateł zawsze jako pierwsza rozwijając niestety tylko dopuszczalną predkość dla danego odcinka, ale te 70km/h było w ja wiem 8-9 sekund :D i nawet jak eLka jeździłem to mnie inne powolne denerwowały kto im pozwolił wyjechać wpierw jakieś na komputerze powinno być szkolenie by takie zawalidrogi nie jeździły.
Zgadza się po prostu mam talent, a jutro jest dzień wszystkich świetych, a dopiero 2 jest dzień za duszny... a co do mistrzów to debile mają świeto jak już, a nie dobrzy kierowcy...
Nie jeździłem jak piz*a 20-30km.h po mieście. Nie czekałem na "bardziej zielone" na światłach, nie korkowałem połowy miasta! Uczyłem się w sumie nie tak dawno bo trochę ponad 4 lata temu, ale pierwsze jazdy miałem po placu, później w niedziele a to po to, żeby umieć pewnie ruszać oraz żeby instruktor miał pewność, że przy 50 km.h nie zabije siebie i jego. Do eLek nie mam nic złego ale jeździjcie szybciej niż 30 km/h i nie korkujcie tak miasta. Najpierw nauczcie sie troche po placu.
no tak bo tutaj wszyscy z kierownicą w rękach się urodzili. Nikomu nigdy nie zgasł, każdy brawurowo ruszał do razu z każdego skrzyzowania max po 0,1sek od zapalenia się zielonego i prawo jazdy dostali na twarz tacy z nich kierowcy nigdy się elką nie skalali, bo onie widzą lepiej jak jeździć a szkoły jazdy są dla debili i sierot
Nie twierdzę że urodziłem się z kierownicą w ręku a tak dla jasności nie wiem nawet ile razy mi samochód zgasł już po zdaniu prawka (Mam samochód w LPG + benzyna i uwierz mi lepiej żeby ci samochód nie zgasł kiedy na gazie jedziesz i jest za zimny lub masz za mało płynu w chłodnicy) i na samym kursie też się zdarzyło że mi zgasł, kangurki robił itp.
1. Zgasł mi nieraz (bo sprzęgło było spalone), ale nawet jak zgaśnie to zapalenie ponowne trwa max 5s a nie dłużej(bo nawet "dizla") 2.brawurowo nie ruszałem ale praktycznie od 10 roku życia wiedziałem że po czerwonym jest "żółte"(czy pomarańczowe??) a po nim zielone i właśnie w czasie żółtego mona wrzucić bieg i wkręcać auto na obroty( można ruszyć tak dynamicznie jak tylko "fabryka da"
A prawo jazdy zdawałem w szkole, zaczynałem w zimie. Instruktor spytał mnie czy umiem jeździć (odpowiedziałem że tak bo co w tym trudnego sprzęgło bieg gaz i jazda) i pojechałem w miasto. Nawet zabrał nie na takzwaną "zetke" (tak nazywają w naszym mieście skrzyżowanie z wieloma ulicami podporządkowanymi, podobo najstraszniejsze xD). "debile i sieroty" z ilorazem inteligencji średnio rozgarniętej małpy nie powinny prowadzić samochodu bo zagrażają ruchowi ulicznemu.
Zależy jak kto jedzie, jak widzę głupią Cipę, która nie potrafi ruszyć przez cały czas trwania zielonego, a ja stoje za nią i muszę przez to tracić mój czas, to ciężko się nie wku*wić. Dziś miałem taką sytuację, że głupia baba nie mogła/nie chciała/czekała na bardziej zielone, i stałem dodatkowy cykl na światłach. Moim zdaniem to nie do końca jest wina tych co jeżdżą, tylko instruktorów, bo jak widzą, że ktoś jest totalnym debilem i nawet ruszyć nie potrafi to nie powinni go na miasto wypuszczać, a tak, to jeździ pełno takich przychlastów, i psuje człowiekowi nerwy. Sam jeźdżę teraz nauką jazdy, ale od 6 miesięcy jeżdżę motocyklem i autem, jeździć nauczyłem się sam, i od początku szło mi dobrze, nie mówię, bo zdarzyło mi się, że zgasł mi motocykl czy auto, ale na pewno nie jeździłem jak większość tych kmiotów, którzy nie mają pojęcia o co chodzi.
Boze ludzie jak czytam te komentarze to az mnie sciska. Ja ucze sie wlasnie jezdzic. Staram sie nie utrudniac nikomu zycia ale to normalne ze czasem mi zgasnie samochod albo spanikuje i cos zrobie zle. Przeciez ja nie jezdze kilka lat tylko zaldwie kilka godzin. I prosze was to ze niektorzy ludzie nie przestrzegaja przepisow nie znaczy ze ja tez mam sie tak uczyc bo wam sie spieszy, sory bardzo ale ja chce zdac, a wy tym swoim trabieniem gdy zrobie cos zle wcale nie pomagacie. Ostatnio mialam np taka sytuacje ze przed przejazdem przez tory byl znak stop, bylo to na gorce wiec tak jak intruktor kazal chociaz samochody przede mna przejezdzaly bez nieczego ja zatrzymalam sie zaciagnelam reczny wlaczylam jedynke i dopiero ruszylam. A samochody z tylu na mnie trabily. I myslicie ze mi latwiej wtedy szybko wykonac swoje zadanie gdy robie to dopiero np 2 raz? albo gdy ktos mi wyjezdza i traktuje mnie jak powietrze? L-ki TO TEZ SAMOCHODY! A JA MUSZE SIE JAKOS NAUCZYC JAZDY PO MIESCIE I WLASNIE PO TO SA TE KURSY W OZNAKOWANYCH SAMOCHODACH ZEBY WAS OSTRZEC ZE JA SIE UCZE I ZEBYSCIE BYLI WYROZUMIALI!
Ja od początku jeździłem normalnie, tylko tak 20km/h wolniej(czyli tyle co ograniczenie). Jedyne z czym miałem problemy na początku to pamiętanie o pasach i parkowanie tyłem z przyczepką, ale zwykle wystarczyła jedna korekta.
Nie, nie zapomniał wół jak cielęciem był, jedzie eLka, ok, jakoś muszą nauczyć się jezdzić, tylko niech nie jeżdżą w godzinach szczytu, po najbardziej ruchliwych drogach osoby, które dopiero zaczynają! Strasznie to wku*wia innych kierowców! Nie potrafisz dobrze jezdzić-jedziesz na boczne dróżki a nie pchasz się na największe skrzyżowania i robisz jeszcze większe korki niż są
Warto zauważyć, że to nie uczący się jazdy "pcha się" w miasto... Kursant niewiele ma do powiedzenia na temat trasy, po której jedzie. Drogę wyznacza instruktor, a ten już najlepiej powinien wiedzieć, dokąd prowadzić.
Nie zawsze musi być to zamierzone mi się czasami dzieje coś z elektroniką i ni z tego ni z owego przestają mi działać kierunki czasem nawet światła a byle puknięcie w obudowę od licznika w magiczny sposób sprawia że załączają się z powrotem. Dodam że mam fiata uno 99 r. który nie jest z różnych powodów garażowany.
Ja jeszcze nie zapomniałem jak to jest i jestem cały czas bardzo tolerancyjny wobec l-ek bo wiem co ja tam musiałem przeżywać.
będę trąbił na ślimaczą jazdę. jak się nie umie jeździć to na plac
Tak... tylko że ta osoba może pierwszy raz wyjechała na drogę samochodem ;|
i od razu ma jechać 50km/h?
myśl trochę, mnie instruktor na pierwszej godzinie jazdy wypuścił na drogę i przyznaję jazda 50km/h była ponad moje siły... a jeden z drugim @redpen i @Slonx.. mistrzowie kierownicy Ku*wa, lepiej przypomnicie sobie pierwszą jazdę autem po mieście
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2011 o 20:13
sorki, ale są instruktorzy, którzy ZABRANIAJĄ jechać w mieście 50 km/h i każą pędzić 40, także jak już chcecie wylewać swój jad to nie na instruktantów ;). Mnie też l-ki wkurzają, bo to fakt, że się wloką, ale tak strasznie trudno jest zachować odstęp i wyprzedzić? Poza tym ciekawe jak ma się kursant nauczyć jeździć po mieście na placu, lol. Zawodowi kierowcy się znaleźli.
Mnie już podczas kursu wkurzało to że musiałem jeździć do 40 po mieści szczególnie że najpierw miałem jazdę w trasie gdzie osiągałem prędkość do 130km/h i weź tu się przestaw na 40km/h
Nie wiem, jak zdam egzamin, bo nigdy się nie stosuję do przepisów. Jeżdżę po swojemu, nie zwracam uwagi na znaki, tylko patrzę na drogę. Chory system w tym kraju panuje, człowiek gapi się na znaki, zamiast na jezdnię.
Stać was tylko na pięć minusików? Ej, bo będę rozczarowany.
Dajcie mi więcej! Nasyćcie swoją żądzę zgnojenia kogoś za odmienne poglądy, no.
Nie bój sie Jeszcze przyjdzie koza do woza:)
nie lubie osób, które korzystając z czyjegoś pomysłu, chcą bardzo dostać się na "główną" ( było wrzuciłeś taki sam 2 dni temu, a pomysł wziołeś z komentarza "Salmonella" pod tym demotem : http://demotywatory.pl/3511731 oczywiście nie ma w tym nic niezgodnego z regulaminem, no ale... ) (-)
Nie, wół nie zapomniał. Ale jak cielak jedzie 15-20 na jednopasmowej drodze, gdzie przepisowo można jechać 50, a wyprzedzić nie ma jak, to niech się nie dziwi, że z tyłu baardzo dużo wkurzonych ludzi jedzie.
To nie wiem, jakich Wy instruktorów macie:) Moi przy jeździe 45km/h, dłużej niż 2 minuty, na drodze z ograniczeniem do 50km/h mnie opieprzali, że utrudniam ruch innym i mam przyspieszyć:)
No właśnie ja na kursie prawie zawsze jechałem z szybkością z deczka mniejszą niż ograniczenie (dobry nawyk swoją drogą ale bez przesady) A teraz mi już się troszkę nawyki zmieniły (około 60 na obszar zabudowany, ok. 50 na "miasto" i 90 może 100 poza obszarem zabudowanym ale 100 rzadko wchodzi ze względów technicznych)
Akurat ostatnio widziałem taki napis na jakiejś l-ce
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 listopada 2011 o 9:43
w sumie
to i ja mogę jechać 10 km/h przed "l-ką" a niech mnie wyprzedza niech się uczy.
Wy (wy tj Ci którzy wygarniają tym "wołom") naprawdę nie rozumiecie że jeśli nauka jazdy jedzie 50 (w miejscu gdzie jest dozwolone 50 a warunki jazdy są sprzyjające, nie ma pieszych, psów, kotów rowerów na jezdni, nawierzchnia jest sucha, widoczność dbd) to nie stwarza zagrożenia (pod warunkiem że zachowa odstęp od drugiego poprzedzającego samochodu) jeśłi jedzie 30 to inni będą chcieli ją wyprzedzić i stwarzają niebezpieczną sytuację (kirowca musi wykonać manewr).
No ale są kursanci którzy nie potrafią jeździć, może się boją?
Ale czego?? jeśli jeździć to może nie powinni. A jeśli powód jest inny to może nie powinni mieć prawa jazdy, może ich niedoświadczenie spowoduje wypadek??
Ale to jest tylko gdybanie. Życzę wszystkim bezstresowej bezkolizyjnej jazdy.
Pozdrawiam
czy na prawdę nie zdajecie sobie sprawy, że na egzaminie przekroczenie dopuszczalnej prędkości o nawet 1 km/h jest już uznawane za błąd, a wyrobienie sobie nawyku jazdy z ta 40-stką na liczniku nie jest takie proste...
O ile ktoś ogarnia chociaż trochę jazdę czymkolwiek co ma koła i silnik to nawyk wyrobić łatwo ale po
egzaminie najczęściej ten nawyk gdzieś ucieka a utrzymanie stałej prędkości na odpowiednim biegu naprawdę nie jest takie trudne (teraz bez problemu potrafię jechać nawet 40 km/h na 5 biegu ale oczywiście jeśli jeździ się na gazie (LPG) takie praktyki odradzam silnik może "zdechnąć" a czasem zapalenie samochodu po czymś takim to okropieństwo). Co prawda nie pamiętam już za bardzo procedur z egzaminu ale o ile mi wiadomo to aktualnie można przekroczyć prędkość na znaku o 10 km/h bez żadnych konsekwencji ze strony policji ale jak powiedziałem nie pamiętam już procedur z egzaminu na prawko.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2011 o 21:38
Przepis dopuszczalnego przekroczenia prędkości o 10 Km dotyczy tylko autostrad (Uwzględnienie błędu pomiarowego radaru). Na innych drogach niestety musisz dostosować prędkość do przepisów oraz znaków.
Tak czy inaczej dzięki za uświadomienie mi błędu. Ale za przekroczenie o 10 i tak mi raczej nic szczególnego nie zrobią.
Ja mówioe o egzaminie, nie o normalnej jeździe, jak przekroczysz o te 10 km / h to z automatu jest koniec egzaminu, przypominam że prędkość jest rejstrowana... :/
a o te 1 km/h to błąd, drugi taki i też koniec...
Możliwe aż tak szczegółowo nie znam procedur albo się zmieniły w ciągu tego roku bo o ile pamiętam aż
tak ściśle te procedury nie są określone. a odnośnie 10 km/h to było bardziej ogólnie
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 listopada 2011 o 17:34
ale zbyt wolna jazda też jest błędem. pamiętam taką sytuację z mojego egzaminu, kiedy na osiedlowej uliczce po jednej i drugiej strony były zaparkowane samochody i bałam się, że któremuś urwę lusterko, więc jechałam sobie wolno. egzaminator mi zwrócił uwagę, że powinnam przyspieszyć mimo wszystko.
Widzę, że ktoś tu przepisał mój komentarz z poprzedniego demota. Podobno plagiat jest największym komplementem, mimo wszystko nadal jest plagiatem. Żeby nie być gołosłowną: http://demotywatory.pl/3511731
Ja nie musiałem niczego zapominać pod moją nogą eLka ruszała spod świateł zawsze jako pierwsza rozwijając niestety tylko dopuszczalną predkość dla danego odcinka, ale te 70km/h było w ja wiem 8-9 sekund :D i nawet jak eLka jeździłem to mnie inne powolne denerwowały kto im pozwolił wyjechać wpierw jakieś na komputerze powinno być szkolenie by takie zawalidrogi nie jeździły.
tak, na pewno pierwszy raz wsiadając do samochodu jeździłeś płynnie i idealnie, wielu takich mistrzów kierownicy 1 listopada ma 'swój' dzień
Zgadza się po prostu mam talent, a jutro jest dzień wszystkich świetych, a dopiero 2 jest dzień za duszny... a co do mistrzów to debile mają świeto jak już, a nie dobrzy kierowcy...
Nie jeździłem jak piz*a 20-30km.h po mieście. Nie czekałem na "bardziej zielone" na światłach, nie korkowałem połowy miasta! Uczyłem się w sumie nie tak dawno bo trochę ponad 4 lata temu, ale pierwsze jazdy miałem po placu, później w niedziele a to po to, żeby umieć pewnie ruszać oraz żeby instruktor miał pewność, że przy 50 km.h nie zabije siebie i jego. Do eLek nie mam nic złego ale jeździjcie szybciej niż 30 km/h i nie korkujcie tak miasta. Najpierw nauczcie sie troche po placu.
no tak bo tutaj wszyscy z kierownicą w rękach się urodzili. Nikomu nigdy nie zgasł, każdy brawurowo ruszał do razu z każdego skrzyzowania max po 0,1sek od zapalenia się zielonego i prawo jazdy dostali na twarz tacy z nich kierowcy nigdy się elką nie skalali, bo onie widzą lepiej jak jeździć a szkoły jazdy są dla debili i sierot
Nie twierdzę że urodziłem się z kierownicą w ręku a tak dla jasności nie wiem nawet ile razy mi samochód zgasł już po zdaniu prawka (Mam samochód w LPG + benzyna i uwierz mi lepiej żeby ci samochód nie zgasł kiedy na gazie jedziesz i jest za zimny lub masz za mało płynu w chłodnicy) i na samym kursie też się zdarzyło że mi zgasł, kangurki robił itp.
1. Zgasł mi nieraz (bo sprzęgło było spalone), ale nawet jak zgaśnie to zapalenie ponowne trwa max 5s a nie dłużej(bo nawet "dizla") 2.brawurowo nie ruszałem ale praktycznie od 10 roku życia wiedziałem że po czerwonym jest "żółte"(czy pomarańczowe??) a po nim zielone i właśnie w czasie żółtego mona wrzucić bieg i wkręcać auto na obroty( można ruszyć tak dynamicznie jak tylko "fabryka da"
A prawo jazdy zdawałem w szkole, zaczynałem w zimie. Instruktor spytał mnie czy umiem jeździć (odpowiedziałem że tak bo co w tym trudnego sprzęgło bieg gaz i jazda) i pojechałem w miasto. Nawet zabrał nie na takzwaną "zetke" (tak nazywają w naszym mieście skrzyżowanie z wieloma ulicami podporządkowanymi, podobo najstraszniejsze xD). "debile i sieroty" z ilorazem inteligencji średnio rozgarniętej małpy nie powinny prowadzić samochodu bo zagrażają ruchowi ulicznemu.
Zależy jak kto jedzie, jak widzę głupią Cipę, która nie potrafi ruszyć przez cały czas trwania zielonego, a ja stoje za nią i muszę przez to tracić mój czas, to ciężko się nie wku*wić. Dziś miałem taką sytuację, że głupia baba nie mogła/nie chciała/czekała na bardziej zielone, i stałem dodatkowy cykl na światłach. Moim zdaniem to nie do końca jest wina tych co jeżdżą, tylko instruktorów, bo jak widzą, że ktoś jest totalnym debilem i nawet ruszyć nie potrafi to nie powinni go na miasto wypuszczać, a tak, to jeździ pełno takich przychlastów, i psuje człowiekowi nerwy. Sam jeźdżę teraz nauką jazdy, ale od 6 miesięcy jeżdżę motocyklem i autem, jeździć nauczyłem się sam, i od początku szło mi dobrze, nie mówię, bo zdarzyło mi się, że zgasł mi motocykl czy auto, ale na pewno nie jeździłem jak większość tych kmiotów, którzy nie mają pojęcia o co chodzi.
nie wszyscy są stworzeni na kierowce... a jak już nie są to niech się tam nie pchają...
Boze ludzie jak czytam te komentarze to az mnie sciska. Ja ucze sie wlasnie jezdzic. Staram sie nie utrudniac nikomu zycia ale to normalne ze czasem mi zgasnie samochod albo spanikuje i cos zrobie zle. Przeciez ja nie jezdze kilka lat tylko zaldwie kilka godzin. I prosze was to ze niektorzy ludzie nie przestrzegaja przepisow nie znaczy ze ja tez mam sie tak uczyc bo wam sie spieszy, sory bardzo ale ja chce zdac, a wy tym swoim trabieniem gdy zrobie cos zle wcale nie pomagacie. Ostatnio mialam np taka sytuacje ze przed przejazdem przez tory byl znak stop, bylo to na gorce wiec tak jak intruktor kazal chociaz samochody przede mna przejezdzaly bez nieczego ja zatrzymalam sie zaciagnelam reczny wlaczylam jedynke i dopiero ruszylam. A samochody z tylu na mnie trabily. I myslicie ze mi latwiej wtedy szybko wykonac swoje zadanie gdy robie to dopiero np 2 raz? albo gdy ktos mi wyjezdza i traktuje mnie jak powietrze? L-ki TO TEZ SAMOCHODY! A JA MUSZE SIE JAKOS NAUCZYC JAZDY PO MIESCIE I WLASNIE PO TO SA TE KURSY W OZNAKOWANYCH SAMOCHODACH ZEBY WAS OSTRZEC ZE JA SIE UCZE I ZEBYSCIE BYLI WYROZUMIALI!
Ja od początku jeździłem normalnie, tylko tak 20km/h wolniej(czyli tyle co ograniczenie). Jedyne z czym miałem problemy na początku to pamiętanie o pasach i parkowanie tyłem z przyczepką, ale zwykle wystarczyła jedna korekta.
Nie, nie zapomniał wół jak cielęciem był, jedzie eLka, ok, jakoś muszą nauczyć się jezdzić, tylko niech nie jeżdżą w godzinach szczytu, po najbardziej ruchliwych drogach osoby, które dopiero zaczynają! Strasznie to wku*wia innych kierowców! Nie potrafisz dobrze jezdzić-jedziesz na boczne dróżki a nie pchasz się na największe skrzyżowania i robisz jeszcze większe korki niż są
Warto zauważyć, że to nie uczący się jazdy "pcha się" w miasto... Kursant niewiele ma do powiedzenia na temat trasy, po której jedzie. Drogę wyznacza instruktor, a ten już najlepiej powinien wiedzieć, dokąd prowadzić.
Mnie L-ki nie irytują. Ale za to irytują mnie idioci którzy podczas jazdy nie używają kierunkowskazów
Nie zawsze musi być to zamierzone mi się czasami dzieje coś z elektroniką i ni z tego ni z owego przestają mi działać kierunki czasem nawet światła a byle puknięcie w obudowę od licznika w magiczny sposób sprawia że załączają się z powrotem. Dodam że mam fiata uno 99 r. który nie jest z różnych powodów garażowany.