Spokojnie, dworzec istnieje, a przede wszystkim podziemne przejście pod IV peronem. Tam właśnie można spotkać gitarzystę. Ja osobiście widuję go w środy ok 9.00. Słuchasz chwilę, ale ta muzyka towarzyszy ci resztę dnia. W radiu i telewizji tego nie usłyszycie. Facet jest nieziemski!
Polski Rodrigo Sánchez:) Zawsze staram się wrzucać ulicznym artystom choćby 2zł dlatego, że doceniam ludzi, którzy mają w swoim życiu pasję i boję się, że jeśli kompletnie nic nie dostaną to pomyślą, że są beznadziejni i przestaną... ;)
Wczoraj przechodziłam obok pana, który grał na gitarze. Myślę, że talentem dorównywał temu wirtuozowi z demota, ale nie o to mi chodzi. Zatrzymałam się, żeby posłuchać i obok tego pana grającego stał chłopak (może 20-kilka lat) i kiedy pan skończył grac ten chłopak podszedł, pogratulował wrzucił mu stówkę do kapelusza i powiedział: "to nie z litości, ja płacę za koncert" i sobie poszedł, a gościu z gitarą tylko kiwnął do niego głową i zaczął grać znowu. Sytuacja naprawdę była niesamowita jak z filmu, a i żaden kierowca autobusu nie zatrzymał się, żeby zaklaskać :)
@patriota - jaka sterta kabli?! - elektroakustyk, wzmacniacz i efekt dający możliwość grać sobie samemu tło (jakiś looper pewnie). Facet gra autentycznie a nie z syntezatora. Ale wszystkim Polakom i tak się nie dogodzi, za chwile ktoś skrytykuje bo spodnie mu nie pasują albo, że ma glany... ech
Jako muzyk zapewniam was, że połowa tego filmu to fake in fast forward..
Z początku film jest normalny, slychać nawet w tle panią oznajmiającą o odjazdach, jednak w szybkiej partii film został przyspieszony, pomijając już prędkość z jaką porusza się głowa owego gitarzysty, to akord F który wcześniej brzmiał jak prawidłowy akord F, następnie brzmi jak co najmniej akord G z powodu przyspieszenia... jestem w szoku, że żaden muzyk tego nie wyłapał... A potem takie rzeczy lądują na głównej... Gratulacje.
Zaraz mi pociśnie tysiąc osób, że zna gościa z reala i on na prawdę tak gra. Nie oszczędzajcie się..
A tam przyśpieszony, przyglądałem się temu uważnie specjalnie pod do co napisałeś a wygląda wszystko całkiem naturalnie. Zresztą zauważyłem, że muzycy z wykształcenia mają skłonność do dopatrywania się błędów i ogólnego czepiania się domorosłych muzyków i ogólnie ludzi, którzy lubią tak po prostu grać/śpiewać.
Wszystko ładnie brzmi, ale ten pan ma w swoim repertuarze tylko kilka piosenek, których wyuczył się grać, więc to nie jest jakiś mega talent. Dodam jeszcze, że czasem gra z playbacku, po prostu puszcza piosenkę nagraną i udaje, że gra. Wiem, bo jestem z Katowic i poza dworcem czasem gra pod osiedlowym mostem. Tak więc, często nic nie jest tak piękne, jakim wydaje się być na pierwszy rzut oka.
Malkontenci, malkontenci... Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli. teraz będą się czepiać chłopa, że niby mało utworów, że z playbacku, że niby chwyty nie tego... a wystarczyłoby wydać kilka, kilkanaście złotych i przyjechać posłuchać osobiście, ale na to lenie już się nie porwą. Wystarczy wspomnieć, że jak Jimi Hendrix przyjechał do Londynu to miał w swoim dorobku jeden cover ("Hej Joe" dla niewtajemniczonych) i świeżutki "Purple Haze". Przecież o geniuszu czy wirtuozerstwie nie świadczy ilość ale jakość. A w tym przypadku jakość jest niepodważalnie wybitna. Hough! (takie indiańskie przypieczętowanie wypowiedzi)
Koleś, którego podziwiamy za wirtuozerię gra własne kompozycje. Naprawdę, na żywo brzmi lepiej. Może ma ktoś znajomych w studio nagrań? Szkoda, żeby tylko na dworcu było go słychać.
I to się nazywają zręczne palce.
to takie rzeczy da sie robic z gitara :-o Podziwiam goscia!
Widzialem go w zeszle wakacje, zajebisie gra , oddalbym mu swoje ostatnie pieniadze. ;) Pozdrawiam
Niestety obecnie katowicki dworzec nie istnieje ;)
Raczej "na szczęście"! To był wstyd, teraz będzie czysto i nowocześnie
Pewnie zaczął się uczyć grać jak czekał na pociąg...
A w mam talent i tak by pewnie wygrał jakiś śpiewak z "talentem" po szkole muzycznej
Calkiem niezle. Widze ze filmik nagrywany nokia 3310 :P
Spokojnie, dworzec istnieje, a przede wszystkim podziemne przejście pod IV peronem. Tam właśnie można spotkać gitarzystę. Ja osobiście widuję go w środy ok 9.00. Słuchasz chwilę, ale ta muzyka towarzyszy ci resztę dnia. W radiu i telewizji tego nie usłyszycie. Facet jest nieziemski!
Polski Rodrigo Sánchez:) Zawsze staram się wrzucać ulicznym artystom choćby 2zł dlatego, że doceniam ludzi, którzy mają w swoim życiu pasję i boję się, że jeśli kompletnie nic nie dostaną to pomyślą, że są beznadziejni i przestaną... ;)
chciałbym żeby u mnie w łodzi na dworcu byli tacy ludzie a tym czasem szara rzeczywistość można spotkać tylko
http://www.fakt.pl/m/Repozytorium.Obiekt.aspx/-650/-550/faktonline/634673329739599076.jpg
Byłem niedawno w Katowicach na koncercie, lecz niestety nie miałem okazji go spotkać.
Wczoraj przechodziłam obok pana, który grał na gitarze. Myślę, że talentem dorównywał temu wirtuozowi z demota, ale nie o to mi chodzi. Zatrzymałam się, żeby posłuchać i obok tego pana grającego stał chłopak (może 20-kilka lat) i kiedy pan skończył grac ten chłopak podszedł, pogratulował wrzucił mu stówkę do kapelusza i powiedział: "to nie z litości, ja płacę za koncert" i sobie poszedł, a gościu z gitarą tylko kiwnął do niego głową i zaczął grać znowu. Sytuacja naprawdę była niesamowita jak z filmu, a i żaden kierowca autobusu nie zatrzymał się, żeby zaklaskać :)
Fajne, gdyby nie sterta kabli za nim i dźwięk z głośnika
@patriota - jaka sterta kabli?! - elektroakustyk, wzmacniacz i efekt dający możliwość grać sobie samemu tło (jakiś looper pewnie). Facet gra autentycznie a nie z syntezatora. Ale wszystkim Polakom i tak się nie dogodzi, za chwile ktoś skrytykuje bo spodnie mu nie pasują albo, że ma glany... ech
grał zajebiście byłam tam wczoraj ;p
Zobaczyć sąsiada z bloku na demotach - Bezcenne :D
http://www.lastfm.pl/music/Mariusz+Goli
Już nie raz miałam okazję go posłuchać gdy przechodziłam przez dworzec, gość jest niesamowity, nie sposób przejść koło niego obojętnie kiedy gra.
gdyby zebrac wszystkich dworcowych muzykow na jakiejs scenie to mielibysmy chyba jeden najlepszych koncertow w zyciu
można wybaczyć?! gościu wymiata!!! a te włosy, glany... zaczepisty jest!!!!
Tylko jakby nieco Treble skrecił, bo walą po uszach jak sie przechodzi bezpośrednio obok, a strasznie lubi na wiolinach grac xP
zagłusza Ci mp3?
ja nawet jak słucham swojej ulubionej piosenki ściągam słuchawki, żeby móc posłuchać tego kolesia.
Pamiętam go jak grał pod rondem... niesamowity.
Nie wierzę, że to trafiło na główną..
Jako muzyk zapewniam was, że połowa tego filmu to fake in fast forward..
Z początku film jest normalny, slychać nawet w tle panią oznajmiającą o odjazdach, jednak w szybkiej partii film został przyspieszony, pomijając już prędkość z jaką porusza się głowa owego gitarzysty, to akord F który wcześniej brzmiał jak prawidłowy akord F, następnie brzmi jak co najmniej akord G z powodu przyspieszenia... jestem w szoku, że żaden muzyk tego nie wyłapał... A potem takie rzeczy lądują na głównej... Gratulacje.
Zaraz mi pociśnie tysiąc osób, że zna gościa z reala i on na prawdę tak gra. Nie oszczędzajcie się..
No to Panie artysto pokaż Pan co potrafisz.
A tam przyśpieszony, przyglądałem się temu uważnie specjalnie pod do co napisałeś a wygląda wszystko całkiem naturalnie. Zresztą zauważyłem, że muzycy z wykształcenia mają skłonność do dopatrywania się błędów i ogólnego czepiania się domorosłych muzyków i ogólnie ludzi, którzy lubią tak po prostu grać/śpiewać.
Wszystko ładnie brzmi, ale ten pan ma w swoim repertuarze tylko kilka piosenek, których wyuczył się grać, więc to nie jest jakiś mega talent. Dodam jeszcze, że czasem gra z playbacku, po prostu puszcza piosenkę nagraną i udaje, że gra. Wiem, bo jestem z Katowic i poza dworcem czasem gra pod osiedlowym mostem. Tak więc, często nic nie jest tak piękne, jakim wydaje się być na pierwszy rzut oka.
Malkontenci, malkontenci... Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli. teraz będą się czepiać chłopa, że niby mało utworów, że z playbacku, że niby chwyty nie tego... a wystarczyłoby wydać kilka, kilkanaście złotych i przyjechać posłuchać osobiście, ale na to lenie już się nie porwą. Wystarczy wspomnieć, że jak Jimi Hendrix przyjechał do Londynu to miał w swoim dorobku jeden cover ("Hej Joe" dla niewtajemniczonych) i świeżutki "Purple Haze". Przecież o geniuszu czy wirtuozerstwie nie świadczy ilość ale jakość. A w tym przypadku jakość jest niepodważalnie wybitna. Hough! (takie indiańskie przypieczętowanie wypowiedzi)
Koleś, którego podziwiamy za wirtuozerię gra własne kompozycje. Naprawdę, na żywo brzmi lepiej. Może ma ktoś znajomych w studio nagrań? Szkoda, żeby tylko na dworcu było go słychać.