czy Wy ludzie sprawdzacie ze na demotach jest juz tego kilkadziesiat? poza tym jedno male sprostowanie - jezeli ginie sie za cos to ginie sie celowo i swiadomie, np. ja moge zginac za moja rodzine i za moj kraj; a on zginal w wypadku i wcale go nie planowal, wiec z ginal Z POWODU tego co kochal a nie za to co kochal... mala roznica, a znaczenie wielkie; czy o motocykliscie ktory zginal w wypadku na drodze przekraczajac predkosc tez powiez ze zginal za to co kochal? z calym szacunkiem dla Richardsona i jego umiejetnosci - znal ryzyko tego sportu, wiec nie uwazam tego za godna smiercl; dla sportowca godna smiercia jest umierac spokojnie w lozku ze swiadomoscia, ze bylo sie pozytywna inspiracja dla wielu ludzi
Racja. Poza tym nie sądzę, żeby chciał odejść w wieku 33 lat. Ale, jak już zauważyłeś - znał ryzyko tego sportu. Nie pierwszy i nie ostatni został zniesiony z pola bitwy "na tarczy". Współczucia dla rodziny.
Dokładnie, bo np. Jeśli ja bym zginął na motorze, to nikogo nie obchodziłoby, jak bardzo lubię jazdę, a to, że był wariat i teraz może zostać dawcą. Ale jeśli byłbym sławny to już coś zupełnie innego. Tak, jak ten żużlowiec.
Ja tam bym nie chciał umrzec, grając w jakąś moją ulubioną grę ;P. Wolałbym wybrać sam sobie śmierć, decydując się aby iść na wojnę w obronie za swój kraj albo poświęcić życie by uratować ukochaną osobę.
jajcoxD: ale on nie szalał po ulicach, tylko bo dobrze zabezpieczonym torze. Zginął przez nieszczęśliwy upadek, nie pierwszy w jego karierze. Nie powiedział bym że to najgodniejsza śmierć dla człowieka, bo zdecydowanie godniej było by reprezentować Anglię jeszcze przez kilka lat, a potem zająć się wnukami czy trenowaniem młodzieży. Wrocław nie cieszy się z takiego zwycięstwa. Nie wiem czy pójdę na następny mecz.
Ciekawe czy jego rodzina myśli tak samo to po pierwsze. Po drugie myślę, że wolałby umrzeć w wieku 70 lat nie robiąc to co kocha niż w wieku 33 i nie dożyć spokojnej starości....!!
Cytaty bierzemy w nawias, drogi szakalu ;] i nie wierzymy w nie ślepo, drogi kolego. Śmierć to śmierć, koniec życia. Dla ciebie nie ma znacyenia co robisz w chwili śmierci, bo skutki twoich poczynań nie będą ciebie dotyczyć, to twoje pobudki mogą być szlachetne, sprawa za którą umierasz, dzięki czemu możesz zostać obwołany godnym/szlachetnym/czy cuś. Natomiast sama śmierć jest tylko końcem życia, każda jest taka sama ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
14 maja 2012 o 16:31
Śmierć to nie tylko koniec życia, i nie każda jest taka sama. Można umierać np. w spokoju w łóżku albo np. w cierpieniach w szpitalu. W każdym bądź razie każda śmierć jest przykra. Zwłaszcza dla rodziny i przyjaciół. Jeśli jest coś wartego aby za to umrzeć jest to niewątpliwie kraj, rodzina, prawdziwa przyjaźń i miłość. Szczerzę wątpię czy zawód albo zamiłowanie do czegoś się do tego wlicza. To jest moje zdanie na ten temat.
@Harry9010 - sugerujesz że samobójstwo po przegranej bitwie to godna śmierć? Mam nadzieję że nie jesteś katolikiem, bo ta religia wyklucza takie myślenie (i jakiekolwiek inne).
Tak jestem katolikiem :) ale nie zawsze się zgadzam z tą religią, samuraje nie zawsze musieli ginąć po przegranej bitwie seppuku było również wyrazem sprzeciwu wobec ważnych podejmowanych decyzji wtedy ich śmierć mogła wpłynąć na postępowanie innych więc to w pewnym stopniu było poświęcenie, przyjmuje się również że seppuku było pewnego rodzaju egzekucją kiedy przegrany samuraj dostawał od swoich wrogów łaskę wykonania seppuku i mógł odejść z honorem bo uważało się że tego rodzaju samobójstwo było okazaniem szczerości i niewinności a osoba popełniająca rytualne samobójstwo była po śmierci oczyszczana ze wszelkich zarzutów . . . Nie mówię że to było mądre ale w świecie tych japońskich zasad był to dość szlachetny gest, samuraje w ten sposób oddawali również hołd śmierci bo elementem tego rytuału było również pisanie wiersza śmierci w którym musieli przedstawiać śmierć dość pozytywnie, w każdym razie uważam że to była dość szlachetna śmierć nie koniecznie piękna ale to już zależy od punktu widzenia bo dla Japończyków odcięcie głowy przez sekundanta było znakiem okazanej łaski . . .
szakal1615: smierc jest godna wtedy kiedy wspomnienia po tobie sa godne, takie jest moje zdanie, nie wazne czy umrzesz w zaciszu domu, czy na wojnie, czy na ringu... chaqual: poswiecenia swojego zycia dla ratowania innego tez jest swego rodzaju samobojstwem, przyklad - sw. maksymilian, ale to tez trzeba znac religie ktora sie wyznaje; idac dalej - posrednia wine za czyjekolwiek samobojstwo z powodu tzw depresji ponosza bliscy i znajomi samobojcy, dlaczego? - bo go nie sluchali kiedy mozna go bylo jeszcze uratowac, wiec nie wiem w zgodzie z moim sumieniem kto jest w tym momencie potepiony - samobojca, czy ludzie ktorzy we wlasciwym momencie nie udzielili mu pomocy i nie mowi tu o chwili proby samobojczej tylko o czasie kiedy zaczal zastanawiac sie nad tym;
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 maja 2012 o 12:40
No prawdziwy demotywator! Np David Carradine (grał w Legendach Kung Fu) został znaleziony martwy ze spuszczonymi spodniami i nawilżaczem przed telewizorem, w którym leciało porno :D
Ehh, pamiętam jak w 2009 roku,podczas meczu z Unią Leszno zarząd częstochowskiego klubu podarował mu w prezencie wózek...dzień wcześniej urodził mu się syn :(
Byłam, Jestem i Będę Twoją fanką. Dziękujemy Lee
Po pierwsze - oddajmy cześć zawodnikowi, po drugie pamiętajmy, bo ciekaw jestem ilu z Was będzie pamiętało w grudniu albo w czerwcu 2013, kto to był, co robił, jak, gdzie i kiedy zginął. Co do śmierci to chyba najlepiej powiedzieć, że zginął ROBIĄC to co kochał, ryzyko tego sportu znał. Czy to godna śmierć? Można dyskutować - dla jednego tak, dla drugiego nie. Ja osobiście uważam, że to jest jedna z godniejszych śmierci. @baglady - ja pamiętam jego 2 miejsce w Grand Prix w Bydgoszczy w 2005 (to było jego drugie podium turniejowe w tym cyklu i zarazem ostatnie). Nie byłem jego fanem, byłem, jestem i będę fanem całego speedway'a. Samego Lee uważałem za świetnego zawodnika, który po zerze potrafił przywieźć dwie trójki...
Cezar21, również jestem wielką fanką speedway'a, ale jak to w sportach bywa, każdy ma jakiegoś ulubieńca. Jedni lubią Tomka Golloba, drudzy Grega Hancocka, a jeszcze inni Lee Richardsona. Poznałam Go, naprawdę sympatyczny i bardzo otwarty człowiek.
A swoją drogą, przykro mi że Falubaz zrobił cyrk z takiej tragedii...
Jestem fanem speedwaya. Richardsona dobrze kojarzę, bo ciężko go nie znać, jeśli żyje się tym sportem. Na żywo nigdy nie dane mi było go oglądać, jednak kiedy usłyszałem o jego śmierci, to odczułem spory brak i niedowierzanie. Zginęła osoba, która dla mnie była może nie jednym z najważniejszych, ale jednak istotnym elementem tej żużlowej układanki...
Nie zawsze, widziałem w programie dokumentalnym "Zagadkowe Zgony", że pewien grotołaz utknął w jaskini skalnej, bo na przód skręcała ona 60 stopni w dół, a cofnąć się niemógł, bo zachaczył żebrami o wybrzuszenie. Zmarł po ok. 23 godzinach, mimo pomocy ekipy ratunkowej.
czy Wy ludzie sprawdzacie ze na demotach jest juz tego kilkadziesiat? poza tym jedno male sprostowanie - jezeli ginie sie za cos to ginie sie celowo i swiadomie, np. ja moge zginac za moja rodzine i za moj kraj; a on zginal w wypadku i wcale go nie planowal, wiec z ginal Z POWODU tego co kochal a nie za to co kochal... mala roznica, a znaczenie wielkie; czy o motocykliscie ktory zginal w wypadku na drodze przekraczajac predkosc tez powiez ze zginal za to co kochal? z calym szacunkiem dla Richardsona i jego umiejetnosci - znal ryzyko tego sportu, wiec nie uwazam tego za godna smiercl; dla sportowca godna smiercia jest umierac spokojnie w lozku ze swiadomoscia, ze bylo sie pozytywna inspiracja dla wielu ludzi
Racja. Poza tym nie sądzę, żeby chciał odejść w wieku 33 lat. Ale, jak już zauważyłeś - znał ryzyko tego sportu. Nie pierwszy i nie ostatni został zniesiony z pola bitwy "na tarczy". Współczucia dla rodziny.
Dokładnie, bo np. Jeśli ja bym zginął na motorze, to nikogo nie obchodziłoby, jak bardzo lubię jazdę, a to, że był wariat i teraz może zostać dawcą. Ale jeśli byłbym sławny to już coś zupełnie innego. Tak, jak ten żużlowiec.
Ja tam bym nie chciał umrzec, grając w jakąś moją ulubioną grę ;P. Wolałbym wybrać sam sobie śmierć, decydując się aby iść na wojnę w obronie za swój kraj albo poświęcić życie by uratować ukochaną osobę.
jajcoxD: ale on nie szalał po ulicach, tylko bo dobrze zabezpieczonym torze. Zginął przez nieszczęśliwy upadek, nie pierwszy w jego karierze. Nie powiedział bym że to najgodniejsza śmierć dla człowieka, bo zdecydowanie godniej było by reprezentować Anglię jeszcze przez kilka lat, a potem zająć się wnukami czy trenowaniem młodzieży. Wrocław nie cieszy się z takiego zwycięstwa. Nie wiem czy pójdę na następny mecz.
To udaje się znacznej części ludzkości bo mnóstwo ludzi kocha spać.
Ciekawe czy jego rodzina myśli tak samo to po pierwsze. Po drugie myślę, że wolałby umrzeć w wieku 70 lat nie robiąc to co kocha niż w wieku 33 i nie dożyć spokojnej starości....!!
Żadna śmierć nie jest godna.
Chyba, że Leonidasa króla Sparty :P
Owszem jest gdy ginie się za coś, za kraj za czyjeś życie np. bliskiej osoby, nie bez powodu tez samuraje odbierali sobie życie . . .
Ale chyba nie powiesz mi,że Lee zginął za Rzeszów... Owszem,był oddanym zawodnikiem klubu,ale bez przesady
Cytaty bierzemy w nawias, drogi szakalu ;] i nie wierzymy w nie ślepo, drogi kolego. Śmierć to śmierć, koniec życia. Dla ciebie nie ma znacyenia co robisz w chwili śmierci, bo skutki twoich poczynań nie będą ciebie dotyczyć, to twoje pobudki mogą być szlachetne, sprawa za którą umierasz, dzięki czemu możesz zostać obwołany godnym/szlachetnym/czy cuś. Natomiast sama śmierć jest tylko końcem życia, każda jest taka sama ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2012 o 16:31
Śmierć to nie tylko koniec życia, i nie każda jest taka sama. Można umierać np. w spokoju w łóżku albo np. w cierpieniach w szpitalu. W każdym bądź razie każda śmierć jest przykra. Zwłaszcza dla rodziny i przyjaciół. Jeśli jest coś wartego aby za to umrzeć jest to niewątpliwie kraj, rodzina, prawdziwa przyjaźń i miłość. Szczerzę wątpię czy zawód albo zamiłowanie do czegoś się do tego wlicza. To jest moje zdanie na ten temat.
@Harry9010 - sugerujesz że samobójstwo po przegranej bitwie to godna śmierć? Mam nadzieję że nie jesteś katolikiem, bo ta religia wyklucza takie myślenie (i jakiekolwiek inne).
Tak jestem katolikiem :) ale nie zawsze się zgadzam z tą religią, samuraje nie zawsze musieli ginąć po przegranej bitwie seppuku było również wyrazem sprzeciwu wobec ważnych podejmowanych decyzji wtedy ich śmierć mogła wpłynąć na postępowanie innych więc to w pewnym stopniu było poświęcenie, przyjmuje się również że seppuku było pewnego rodzaju egzekucją kiedy przegrany samuraj dostawał od swoich wrogów łaskę wykonania seppuku i mógł odejść z honorem bo uważało się że tego rodzaju samobójstwo było okazaniem szczerości i niewinności a osoba popełniająca rytualne samobójstwo była po śmierci oczyszczana ze wszelkich zarzutów . . . Nie mówię że to było mądre ale w świecie tych japońskich zasad był to dość szlachetny gest, samuraje w ten sposób oddawali również hołd śmierci bo elementem tego rytuału było również pisanie wiersza śmierci w którym musieli przedstawiać śmierć dość pozytywnie, w każdym razie uważam że to była dość szlachetna śmierć nie koniecznie piękna ale to już zależy od punktu widzenia bo dla Japończyków odcięcie głowy przez sekundanta było znakiem okazanej łaski . . .
szakal1615: smierc jest godna wtedy kiedy wspomnienia po tobie sa godne, takie jest moje zdanie, nie wazne czy umrzesz w zaciszu domu, czy na wojnie, czy na ringu... chaqual: poswiecenia swojego zycia dla ratowania innego tez jest swego rodzaju samobojstwem, przyklad - sw. maksymilian, ale to tez trzeba znac religie ktora sie wyznaje; idac dalej - posrednia wine za czyjekolwiek samobojstwo z powodu tzw depresji ponosza bliscy i znajomi samobojcy, dlaczego? - bo go nie sluchali kiedy mozna go bylo jeszcze uratowac, wiec nie wiem w zgodzie z moim sumieniem kto jest w tym momencie potepiony - samobojca, czy ludzie ktorzy we wlasciwym momencie nie udzielili mu pomocy i nie mowi tu o chwili proby samobojczej tylko o czasie kiedy zaczal zastanawiac sie nad tym;
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2012 o 12:40
Twierdzisz że kochał leżeć w szpitalu?
No prawdziwy demotywator! Np David Carradine (grał w Legendach Kung Fu) został znaleziony martwy ze spuszczonymi spodniami i nawilżaczem przed telewizorem, w którym leciało porno :D
Umrzeć robiąc coś co się kocha to najlepsza śmierć.
Gówno prawda, ale wielu ludzi tego nie zrozumie. Po prostu oddajmy hołd temu człowiekowi.
[*]
Szkoda że w pierwszym meczu w Rzeszowie jak i ostatnim niestety kibice rzeszowcy gwizdali jak przyjechał ostani :( Unia Leszno
Ehh, pamiętam jak w 2009 roku,podczas meczu z Unią Leszno zarząd częstochowskiego klubu podarował mu w prezencie wózek...dzień wcześniej urodził mu się syn :(
Byłam, Jestem i Będę Twoją fanką. Dziękujemy Lee
Po pierwsze - oddajmy cześć zawodnikowi, po drugie pamiętajmy, bo ciekaw jestem ilu z Was będzie pamiętało w grudniu albo w czerwcu 2013, kto to był, co robił, jak, gdzie i kiedy zginął. Co do śmierci to chyba najlepiej powiedzieć, że zginął ROBIĄC to co kochał, ryzyko tego sportu znał. Czy to godna śmierć? Można dyskutować - dla jednego tak, dla drugiego nie. Ja osobiście uważam, że to jest jedna z godniejszych śmierci. @baglady - ja pamiętam jego 2 miejsce w Grand Prix w Bydgoszczy w 2005 (to było jego drugie podium turniejowe w tym cyklu i zarazem ostatnie). Nie byłem jego fanem, byłem, jestem i będę fanem całego speedway'a. Samego Lee uważałem za świetnego zawodnika, który po zerze potrafił przywieźć dwie trójki...
Cezar21, również jestem wielką fanką speedway'a, ale jak to w sportach bywa, każdy ma jakiegoś ulubieńca. Jedni lubią Tomka Golloba, drudzy Grega Hancocka, a jeszcze inni Lee Richardsona. Poznałam Go, naprawdę sympatyczny i bardzo otwarty człowiek.
A swoją drogą, przykro mi że Falubaz zrobił cyrk z takiej tragedii...
Jestem fanem speedwaya. Richardsona dobrze kojarzę, bo ciężko go nie znać, jeśli żyje się tym sportem. Na żywo nigdy nie dane mi było go oglądać, jednak kiedy usłyszałem o jego śmierci, to odczułem spory brak i niedowierzanie. Zginęła osoba, która dla mnie była może nie jednym z najważniejszych, ale jednak istotnym elementem tej żużlowej układanki...
Lee jeżdził w WTS, gdy byłam na swoim pierwszym meczu speedway'a :( Spokój jego duszy ! ***
dupa, nie zgadzam sie!!!
Lee[*]
Nie zawsze, widziałem w programie dokumentalnym "Zagadkowe Zgony", że pewien grotołaz utknął w jaskini skalnej, bo na przód skręcała ona 60 stopni w dół, a cofnąć się niemógł, bo zachaczył żebrami o wybrzuszenie. Zmarł po ok. 23 godzinach, mimo pomocy ekipy ratunkowej.