Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Gawsi
+26 / 34

Widzę, że jest sporo takich, którym się nawet tego przeczytać nie chciało :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar WszystkieFajneSaZajete
+44 / 68

Nareszcie ktoś to ujął w konkretny, zgrabny artykuł. Nie rozumiem, kiedy ludzie bez pasji idą na studia tylko dlatego, że "wszyscy studiują". Mamy już w Polsce za dużo pseudospecjalistów, którzy myślą, że ambicje i dobre chęci to powód, żeby świat, państwo, pracodawcy traktowali ich lepiej niż "przeciętnych" ludzi. Żeby zarabiać kilkanaście tysięcy trzeba w życiu robić coś ekstra (można np. opowiadać wyborcom ekstra bajki - lepszy taki talent niż żaden...), a nie liczyć na to, że schematyczna kariera przyniesie ci kokosy. Prawda jest taka, że "seryjny" student nie ma najmniejszych powodów, żeby czuć się lepszym od seryjnego operatora wózka widłowego. Studia powinny być dla przyszłych naukowców (w szerokim sensie), prawników, lekarzy i wykładowców. Koniec. Żądanie od uczelni, żeby przygotowała cię do życia to niedojrzałość - studia to nie szkoła średnia, a życie to nie matura.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P piq5
+22 / 32

ale to nie jest jednostronny problem, jeżeli ktoś tak uważa to najzwyczajniej w świecie ma zamknięty światopogląd. Istota tego, że mamy tak dużo studentów leży również w tym, że pracodawca nawet do takich zawodów jak sprzątaczka potrafi wymagać wykształcenia średniego ze zdaną maturą. Taki młody przestraszony wymaganiami rynku pracy idzie na te studia bo nie chce kwalifikować się tylko do pracy jako sprzątaczka, i tak dochodzimy do sytuacji, w której cały proces zatoczył koło i mało kto decyduje się wyjść poza pewną granicę. Trzeba zrewidować nie tylko system edukacji ale też postawić na większe nauczanie praktyczne niektórych przedmiotów. Będąc na stażu w szkole gimnazjalnej (szkoła na wsi), byłem świadkiem sytuacji, kiedy to grupka młodych chłopaków przyszła odpracowywać u woźnego ujemne punkty zachowania, jako zadanie dostali przewiezienie taczką trochę ziemni na skalniak, który obsadzano kwiatami. Jakież było moje zdziwienie, gdy dwóch z czterech osób w ogóle nie miał wcześniej styczności z taczką, a jeden w ogóle nie trzymał wcześniej w ręku łopaty. Nie ma więc dziwne, że rośnie pokolenie studentów, którym marzy się praca za biurkiem, z poborami w wysokości co najmniej średniej krajowej. Przy czym należy zwrócić uwagę, że wina leży również w rodzicach, którzy wyręczają dzieci ze wszystkiego i wmawiają im wręcz, że praca fizyczna jest dla tych gorszych ciemniaków, no i taki poukładany synek idzie na studia bo mama nie pozwalała mu w ręku łopaty trzymać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M misiek89
+14 / 16

Widzę większy problem... Nauczyciele akademiccy nie pomagają w tym, żeby z grupy studentów odsiać tych którzy się do tego nie nadają. Wśród studentów są ludzie z pasją. Tacy, którzy na każde kolejne zajęcia przychodzą z oczekiwaniem odkrycia nowych tajemnic. Niestety i dla takich osób wśród 15 przedmiotów znajdzie się 2 lub 3, które tym osobom nie podchodzą. Często na kluczowych przedmiotach wymagania są śmiesznie niskie, a przesiew jest robiony na tych doczepkach. Jestem na studiach, które mają ze mnie zrobić nauczyciela, a na psychologii czy dydaktyce nie odpadła ani jedna osoba, mimo że ewidentnie co druga się nie nadawała. Chętnie za to zatrzymywano osoby na rok na takich przedmiotach jak algebra abstrakcyjna, czy rachunek różniczkowy i całkowy (które w pracy nauczyciela matematyki w podstawówce sądzę, że najważniejsze nie są)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Dawletiarow
+1 / 9

Yhm to co jeszcze ciekawego powiecie? W tym roku skończyłem szkołę, zdałem maturę, otrzymałem dyplom technika i idę na studia dalej w tym kierunku.... Inni kumple postanowili szukać pracy z maturą i technikiem po 2 miesiącach i odwiedzeniu wszystkich tych firm, które w trakcie roku szkolnego reklamowały się w szkole, ze nas "zapraszaja" i potrzebuja zatrudnić nowych ludzi wczoraj pytam kumpla gdzie robi okazuje się, że po 2 miesiącach szukania nigdzie!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar puercemai
+17 / 17

U nas powinno byc tak jak w Szkocji, gdzie studiuje raptem kilka procent młodych ludzi dzięki czemu na studia idą sami najlepsi uczniowie. Natomiast w Polsce osoba jadąca na dwójach w liceum dostaje się na studia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P punkty
+8 / 8

bylem na studiach i wiem jak jest, żenada na maxa. ludzie studiuja w przerwach pomiedzy imprezami i mysla ze studia zagwarantuja im wszystko. nawet nie mowie ile sie taki przecietny uczen uczy. na pewno kilka procent studentow jest mocno zaangarzowana ale nic poza tym... i w ogole wytrwaj tu w zaangarzowaniu widzac jak dookola Ciebie wszyscy rozpływaja sie w sielance...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
0 / 2

Piq5 tylko,ze z wyzszym mozesz sobie zrobic uprawnienia na wozek widlowy w kilka tygodni, a z zawodowym tak latwo inzyniera nie zrobisz. Zawsze latwiej jest zejsc nizej w razie potrzeby, niz sie wspinac. A inna sprawa, ze zarzaja sie kwiatki, gdy ludzie zajmuja sie tym,czym nie powinni bo nie maja zadnej wiedzy. Czesto tez ludzie narzekaja(np. na demotach widzac fajna reakcje, ale tylko pytaja jak to uzyskac,zamiast skorzystac z posiadanej wiedzy, pomyslec albo poszukac informacji to czekaja az ktos im poda gotowa odpowiedz - pozniej dla takiego gotowa odpowiedz to najnizsza krajowa) a sami nic nie zrobia, by polepszyc swoje kwalifikacje. Przyklad: Hitem bylo nazwanie lepkosciomierza gestosciomierzem. Zapytal mnie kiedys inzynier produkcji,czy wiem, czego temperature pokazuje np. termometr(oczywiscie wlasna) i mu odpowiedzialem(ze zdziwieniem, ze mnie o cos tak oczywistego pyta), a on mowi, ze wiekszosc ludzi pracujacych "pod nim" tego nie wie - wiekszosc nie ma nawet sredniego. I jako operatorzy maszyn zaczeli i w zdecydowanej wiekszosci skoncza swoja kariere - brak im wiedzy i checi by ja zdobyc.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 18:32

I Isildur10
+9 / 11

@DawcaMocyWNocy; Proszę przeczytaj jeszcze raz tresc tego demota, bo chyba nie zrozumiales.
Co do samej tresci, to swietnie pokazuje nastawienie niektorych - ze jest jakis magiczny sposob, specjalna formula, dzieki ktorej osiagniemy sukces, bez ciezkiej pracy. Przyslowiowi "kujoni" nie osiagaja go tak czesto dlatego, ze maja lepsze warunki, czy poszli na studia. Osiagaja go dlatego, ze w przeciwienstwie do innych, zwyczajnie potrafia pracowac, czesto ponad 16 godzin, rozwijacac sie. Chcesz miec to samo - zacznij dawac z siebie tyle co oni. A patrzac na inne komentarze, to nastawienie sie zmienia. I bardzo dobrze!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 0:12

avatar DawcaMocyWNocy
-2 / 8

Wybacz, skasowałem swój komentarz w trakcie, gdy Ty pisałeś swój. Dziwię się, że zostałem zminusowany pomimo napisania samej prawdy, ale widocznie ludzi to boli. Oczywiście zgadzam się z Tobą. Ci, którzy pomimo tego, że nie poszli na studia, często lepiej poradzą sobie w życiu. Papier coś daję, jednak to nie wszystko.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I ITing
+14 / 22

Każdy prace miał, każdy dobrze zarabiał, ale mógł sobie tymi pieniędzmi dupę podetrzeć, bo nawet papieru toaletowego nie mógł kupić...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C Cabbage79
+2 / 22

@ITing niby nic nie było a każdy wszystko miał. Ciekawe co teraz by ludzie mieli gdyby nie kredyty i pożyczki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar wladi17
+21 / 25

I tak i nie. Modnym stało się mówienie, że 'a bo na zachodzie...', ale taka jest prawda nic w tym dziwnego, że mało kto chce za minimalną pensję tyrać. Zresztą.... Wiem, że mam trochę zakrzywiony tok myślenia, ale myślę, że człowiek nie powinien całe życie zapier*alać i nic z tego życia nie mieć, bo życie jest jedno. Życie to dar a nie praca. Ubiegnę krzykaczy: oczywiście, że trzeba też pracować, ale coś trzeba mieć od życia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar WszystkieFajneSaZajete
+7 / 11

Ale "zapierd alanie" nie stoi w żadnej sprzeczności z posiadaniem "czegoś z życia". Chodzi o to, żeby robić coś, co sprawia ci przyjemność: dla jednych szczytem samorealizacji jest stworzenie własnej firmy (dobrze ich rozumiem, bo taka własna firma, twoje dzieło daje satysfakcję wzniesienia czegoś z niczego, a nie tylko odbębniania zleceń dla pracodawcy), dla innych tworzenie nauki, budowanie mostów, projektowanie czegoś, etc. Jak praca staje się przyjemnością to pieniądze same przyjdą, bo będziesz chciał robić to, czym się zajmujesz najlepiej, jak się da - a właśnie profesjonalizm cenią sobie klienci/pracodawcy. Praca to nie kara, ani obowiązek, który trzeba odbębnić, żeby móc imprezować - z takim podejściem można tylko albo pokornie odwalać pracę fizyczną, albo zostać frustratem z wyższym wykształceniem, który podając żarcie w McDonaldzie narzeka, że "państwo go oszukało".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar wladi17
+1 / 9

Zgodzę się z Tobą, ale nie wszystko tak ładnie wygląda. Jest masa ludzi, którzy robią to co kochają, a nic z tego nie mają. Jedni uwielbiają sklejać np. różne zagrody z zapałek (np. Biskupin), albo jakieś modele. Można powiedzieć: No tak, ale to nie praca - to hobby. Są mniejsze rzeczy niż projektowanie mostów. Począwszy od zapałek poprzez mosty kończąc w NASA. Wiesz. Nie można wykluczać takich ludzi. Można rozdzielić pracę i hobby, ale czasami nie da się tego połączyć przez co wychodzi to co jest opisywane w democie. Selekcja naturalna (?) /sorry za powtórzenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D DODO1992
+18 / 24

Właśnie dlatego nie poszedłem na studia humanistyczne tylko na medycynę. Czy to źle, że chcę po prawie 18 latach nauki zarabiać wystarczająco dużo, by nie brakowało mi na życie? By móc pójść do kina, kupić książkę czy też grę bez lęku, że zabraknie mi do końca miesiąca? Czy to tak źle, że mając dwadzieścia ileś lat chcę żyć a nie czekać na późniejsze lepsze czasy kiedy to pensja być może się podniesie. Szczerze mówiąc nie wiem co w tym złego i nie, nie rozumiem pretensji autora artykułu. Zgadzam się, nie każdy ma pasję do studiowania, zgadzam się, że obecnie panuje przekonanie, że bez studiów nie znajdą pracy, ale do jasnej cholery Ci co skończą tą szkołę chcą dalej żyć, a nie pracować jako sprzedawca bułek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P punkty
+4 / 4

ale autorowi chodzilo tylko oto ze studiuja bez pasji, czyli po studiach nie nadaja sie do tego co studiowali. wiec te studia byly im nie potrzebne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lambda00
+13 / 15

Każdy powinien to przeczytać PRZED pójściem na studia, żeby ewentualnie zmienić zdanie, a nie już na studiach tylko po to, żeby nie marudzić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar metropolis92
-2 / 18

Każdy powinien to przeczytać przed wyborem szkoły(tak szkoły) ponadgimnazjalnej. Jeżeli ktoś się interesuje i jest dobry z nauk ścisłych-liceum(mat-fiz,biol-chem). Ktoś mniej ogarnięty - technikum,a ktoś najmniej ogarnięty-zawodówka. Cały problem jest w tym że technika i zawodówki są obecnie źle kojarzone i zbyt mały nacisk się na nie kładzie,a każdy chce być w grupie "młodzi,wykształceni i z wielkich ośrodków"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
U Uhm
+16 / 18

Dlaczego uważasz, że do technikum powinni iść "mniej ogarnięci" niż do liceum? Nie rozumiem tego. W technikum masz wszystkie przedmioty co w liceum, maturę zdajesz tak jak w liceum tyle, że dodatkowo uczysz się jeszcze przedmiotów, których w liceum nie ma i jeszcze dodatkowo zdajesz egzamin na technika.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Dawletiarow
+6 / 14

Chyba Cię pogięło "mniej ogarnięci do technikum" byłeś kiedyś? Nie? Więc nie gadaj bo ja byłem po Gim z Średnią ok4,6 i testem na 85/100 i powiem Ci że liceum jest niczym bo w technikum uczą Cie tych samych badziewi co w Liceum a dodatkowo masz przedmioty zawodowe co daje Ci sumę ponad 20 przedmiotów więc żeby skończyć technikum trzeba o wiele więcej niż żeby skończyć podrzędne liceum gdzie debili przepychają z klasy do klasy byle sie ich pozbyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Boniu93
+3 / 9

Niestety, zgadzam się. Będąc w liceum nie raz i nie dwa, patrząc na niektóre osoby zadawałem sobie pytanie: co oni tu robią? przecież oni na studia nie pójdą?
A prawda jest taka że liceum z praktycznego punkty widzenia to przygotowanie do studiów i jeśli ktoś nie planuje dalszej edukacji, to powinien raczej szukać dobrego technikum. Tak byłoby lepiej dla wszystkich.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Garmin78
-1 / 11

Technikum to w zasadzie LO i zawodówka w jednym, także to ci najbardziej ogarnięci idą do technikum i wychodzą z dwoma papierami a nie jednym. W zawodówce matury nie zrobisz ale wyuczysz się konkretnego zawodu i będziesz specjalistą w tej dziedzinie. W LO robisz powtórkę z gimnazjum z paroma godzinami więcej na przedmioty, które odpowiadają profilowi klasy. Wniosek jest chyba jasny :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 13:15

avatar Schymon
+2 / 2

Teraz, po likwidacji zawodówek porobiły się licea lepsze i gorsze, w mieście gdzie w PRLu były tylko 2 licea i szeroko rozwinięte szkolnictwo zawodowe (kolejarstwo, gastronomia, szkoły usługowe i kilka szkół przyzakładowych) teraz zrobiło się 6 liceów i jedna marna zawodówka, przez to wszyscy idą do liceum bo prawo nakazuje uczyć się do 18 roku życia, a potem nic nie potrafią i nie mają pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Zymek306
0 / 2

Ktoś mniej ogarnięty do technikum?! Dobre. Mam na świadectwie 24 przedmioty, przy czym dopy były od 51%, a przez klasę przewinęło się ~37 osób. Kilka dni temu odebrałem dyplom technika-informatyka i jestem z niego naprawdę dumny, w przeciwieństwie do jakiejś tam matury, która w ostatnim czasie jest chyba jakimś żartem. Jak widzę poziom w niektórych LO to trochę mi ich szkoda, skoro nawet w "głupim technikum" potrafią lepiej przygotować do matury

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 17:03

avatar metropolis92
+4 / 4

Tyle że po technikum masz już tytuł i masz zawód,a liceum daje ci tylko wykształcenie średnie. Więc to jest wstęp do studiów,a studia (przynajmniej te na politechnice,chyba że ktoś idzie na europeistyke robić na kasie w biedronce) są trudniejsze niż technika

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Dawletiarow
0 / 2

Studia są trudniejsze niż technika? to nie gimnazjum chłopie ogarnij kuwete bo to oczywiste, tylko, że po technikum mam to samo co po LO + podstawke na politechnike bo wątpię żeby ktoś po LO miał mechanikę techniczną i umiał np obliczać belki co na Poli jest podstawą itd itd

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
0 / 0

Zalezy na jaki kierunek idziesz. Jesli konczysz np. technikum telekomunikacyjne (czy cos takiego) i idziesz np. na automatyke i robotyke czy wlasnie telekomunikacje to faktycznie masz latwiej. Ale jesli idziesz np. na biotechnologie to odpowiedniego dla siebie technikum raczej nie znajdziesz - wiec idziesz na profil bio-chem do LO.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 września 2012 o 21:29

W Warszawiak20
+16 / 16

Za dużo jest "wykształciuchów", a za mało wykwalifikowanych ludzi do pracy. Studiować to powinno maks. 20%, wtedy studia odzyskałyby prestiż i ten papierek uzyskany, na rynku pracy by wiele znaczył. A teraz to tragedia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A absolutebeginner
+8 / 8

Zgodzę się, wymogi pracodawcy (?) - z wyższego wykształcenia zrobili średnie i teraz chyba tylko tytuły naukowe mają znaczenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
-1 / 1

tytuly naukowe to doktor i wzwyz. Magister i inzynier to tytuly zawodowe. Jak ja widze, ze na studia ida ludzie, ktorzy na maturze z matmy mieli po 30cos procent, to mam ochote zabic osobe, ktora ulozyla ta reforme(mialem 92, mialbym 100 gdyby nie glupie przeoczenie-a za to sie wlasnie placi).Albo lepiej, ida do szkoly policealnej na jakas pseudofarmacje a nawet wspolczynnikow stechiometrycznych dobierac nie umieja, nie mowiac juz o tym, ze nie wiedza co to jest kwas askorbinowy(wit C). A jak poprosilem w aptece magnez z substancja smakowa cykloaninianem sodu to w ogole wielkie oczy robia, bo nie wiedza co to jest - rany....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 19:58

M Matired
-1 / 1

Taak... Tylko, ze Ci, ktorzy sa po tych policealnych szkółkach, zwanych technikami, mają egzamin, na którym trzeba osiągnąć minimum 75%, więc to też nie jest takie banalne... A i sam magister farmacji może mieć słabą wiedzę. Jak się ściąganie na studiach zrobiło takie modne, a wykładowcy nie walczą z tym zbyt mocno, to i potem wychodzą takie kwiatki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
0 / 0

technikum nie jest szkola policealna, a ponadgimnazjalna. O ile sie nie myle, to zeby byc farmaceuta(jak rowniez lekarzem) musisz zdac odpowiedni egzamin panstwowy - wiem,ze tak jest napewno w Niemczech,a czy w Polsce to nie wiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D DakkarFezboul
+3 / 9

Nikt nie powinien się godzić na pracę za tak marne pieniądze, jak 1000zł. Poza tym wszystko się zgadza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G GregoryWierchy
+7 / 7

Nie tylko teologia kapłańska gwarantuje pracę- ukończenie Inżynierii Bezpieczeństwa Pożarowego na SGSP w Warszawie również ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar tomcio2020
+9 / 9

Bardzo dobry artykuł. Zgadzam się z nim całkowicie. Mimo iż sam jestem studentem niestety taka jest prawda. 90% osób na roku jest przypadkiem, studiują na siłę i tylko dla papierka. Jestem na studiach inżynieryjnych i cieszę się chociaż z tego, że oprócz "teorii" możemy poznać wiele rzeczy na żywo, zobaczyć pewien proces produkcji i to jest to a nie siedzenie cały czas na wykładach. Uważam, że wiele kierunków ma przyszłość ale to uczelnie powinny wiedzieć ilu wykształcić przyszłych "specjalnistów". Teraz biorą kogo popadnie i to jest smutne. Bardzo dobrym fragmentem jest to, że nikt nie chce wyjść na aule by coś powiedzieć. Sam tego doświadczyłem. Wykładowca poprosił mnie o pomoc. Na początku trochę stres ale w końcu się przełamałem. Wielu studentów myśli, że wykładowca to jakiś duch a niektórzy naprawdę chcą nas czegoś nauczyć...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Dawletiarow
+7 / 7

Biora wszystkich bo państwo im za to płaci im więcej na roku tym większa kasa, a potem i tak uwalają...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P punkty
+1 / 1

wcale tak mocno nie uwalaja, z opowiadan znajomych wnioskuje ze wystarczy liznac temat przed sesja, a na 2-3 terminie to juz w ogole latwo zdac. itd... pewnie medyzyna, inzynieria to inny temat i tam tak latwo nie jest... ale mowie o tych mniej wymagajacych kierunkach

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
0 / 0

Quasqui jest jedno "ale" osoba z zawodowym sklepikarz to wyzej tego raczej nie podskoczy, a prawie kazdego studenta moga posadzic na kase po okolo 5-10minutowym szkoleniu. Wiec akurat zawod sklepikarz to lipny przyklad(zdarzylo mi sie kupowac bilety na dworcu i miec kwiatki w stylu: musialem tlumaczyc rozmowe obcokrajowca z pania zza kasy, bo inaczej by sie nie dogadali-a mialem 5 mint do autobusu i musialem kupic bilet; czy kupujac kilka biletow zdarzylem sobie policzyc ile za nie zaplace, polozylem pieniadze zanim mi powiedziala ile mam zaplacic i babka ze zdziwieniem - chyba masz same 5 z matematymi, bo umailem pomnozyc liczby z zakresu 2-3,5 w pamieci:/ ).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wierienika
0 / 4

zgodzę się z osobą która napisała ten artykuł jednak wiele ludzi z pasją i pełnym zaangażowaniem kończą studia humanistyczne i nie każdemu się udaje zdobyć pracę marzeń a później ci ambitni pełni ambicji ludzie po ukończeniu studiów idą do robolandii za 1500 zł modląc się dzień i noc o to by nic im tam na głowę lub inna część ciała nie spadło modlą się o lepszą pracę ciągle jej poszukując i modlą się aby z aktualnej pracy nie zostali zwolnieni chociaż podświadomie wiedzą że i tak zostaną zwolnieni ponieważ pracują na śmieciowych umowach które w żaden sposób ich nie chronią dziękuję tyle mam na ten temat

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S smykulfc
+17 / 19

O ile zgadzam się, że wielu studentom się najzwyczajniej nie chce i liczą na to, że "praca sama się znajdzie, najlepiej taka za 5 tysi", to niestety ale staże, praktyki /darmowe, czy marnie płatne/ często są poza zasięgiem studenta. Bo albo trzeba by siedzieć na uczelni do 16, a potem do 22 na stażu, albo staż wypada w godzinach studiów (mówię o dziennych), często też na wspomnianym stażu/praktyce człowiek robi kawę i segreguje dokumenty, bo taka jest mentalność pracodawców w Polsce. Mam stażystę, to będzie z niego biały murzyn. Na pewno są firmy, które inwestują w takich ludzi, bo liczą, że ten zostanie u nich pracownikiem, ale uważam, że zdecydowana większość firm woli wykorzystać studencika (jeszcze jeśli państwo płaci za staż to tym bardziej). Dalej - system edukacji jest do kitu, bo wielu nastolatków nie ma pojęcia co ze sobą zrobić po szkole średniej, nie wiedzą co mogą robić po europeistyce, socjologii i innych studiach, potocznie zwanych "humanistycznymi". Uczelnie obiecują ciekawe specjalizacje, po czym jak się już studiuje, są dwie, które w ogóle nie są przydatne, albo nie interesują wielu studentów. ("bo na roku jest za mało studentów, żeby otworzyć specjalizację XX"). Sam chciałem być na "media cyfrowe i elektroniczne", bo to gałąź która się szybko rozwija, ale że było mało chętnych, to nie zrobili specjalności... I dalej - jeśli pan wykładowca uważa, że głupotą jest odrzucać pracę za przysłowiowe tysiąc złotych, to sam ma coś nie tak z głową. 25-letni student, z magisterium, chciałby otrzymywać pensję, która pozwoli mu utrzymać się samemu (o utrzymaniu rodziny nie wspominając). A przy takich pieniądzach to chyba każdy przyzna, że nie jest to możliwe. A "wymóg" obecnych czasów, czyli - "jeśli chcesz zarabiać dużo, zapi...alaj 16h dziennie", jest CHORE, PORONIONE i jest jednoznaczne z wyzyskiem. Sorry, ale człowiek to nie maszyna, która ma poświęcać całe swoje życie pracy dla kogoś/czegoś. W ten sposób robi się z ludzi niewolników 21 wieku. Co z tego, że masz 5 tysięcy pensji na rękę co miesiąc. Skoro nie masz gdzie ich wydać, z kim, na co. Co z tego, że masz pieniądze by utrzymać rodzinę, skoro żona widzi męża tylko rano jak wychodzą do pracy i wieczorem, kiedy przychodzi zmęczony o 17/20 i idzie spać. Co z tego, że może mieć dzieci, skoro dzieci nie mają matki/ojca, bo ci ciągle pracują? W ten sposób przyrost naturalny w Europie maleje, poszczególnych narodów jest coraz mniej, bo ludzie nie mają czasu na dzieci, bo trzeba ZARABIAĆ I ROBIĆ KARIERĘ.

To jest CHORE. I to powinno się zmienić do jakichś sensownych wymiarów...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar butelkowa
0 / 2

Chciałam napisać coś w podobnym stylu, ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać, więc cieszę się, że jest ktoś kto potrafił przelać moje myśli w słowa, nawet ich nie znając. Podpisuję się pod Twoim komentarzem każdą kończyną.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dimebag11
+11 / 15

Autor artykułu mówiąc o tym, iż absolwenci uczelni wyższych nie chcą pracować za 1000 zł miesięcznie (a właściwie około 7zł/h, bo można zarabiać 1000 zł pracując dwa dni w tygodniu, a nie pięć) zapomniał o jednej istotnej rzeczy - zarobki mamy wschodnioeuropejskie, ale ceny zachodnioeuropejskie. Ja osobiście mogę pracować za te 7 zł/h, ale niech przykładowo kupię za to 3,5 litra benzyny, tak jak np. Włoch zarabiający 7 €/h, a nie marne 1,2 litra. Jak zarabiając te 1000 zł mam nazbierać na mieszkanie za 200000 zł, skoro Niemiec zarabiający te minimalne 1000 €, za identyczne mieszkanie zapłaci 50000 €. Dlaczego o tym, to już nikt nie wspomina, a ceny w € są przeliczane na PLN i bezczelnie mówi nam się jak to w Polsce jest tanio!!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 9:59

B Boniu93
+4 / 6

Problem jest właśnie w tym, że młodzi ludzie rozpoczynający studia na takich kierunkach jak dziennikarstwo, filozofia, zarządzanie, historia czy socjologia zazwyczaj nie mają żadnych planów na przyszłość. Myślą że idą na studia i że będzie fajnie przez najbliższe 3-4 lata, bo wiadomo, studia piękny okres. A potem? "Jakoś to będzie". Studenci takich kierunków jak medycyna, prawo czy różnego rodzaju kierunki techniczne zazwyczaj wiedzą co chcą robić i często już podczas studiów nawiązują współpracę z firmami, które będą ich potem zatrudniać. Niestety, nie możemy mieć pretensji do państwa, że jako absolwenci zarabiamy 1000 zł w Biedronce jeżeli przez ostatnie 3 lata studiowaliśmy technologię drewna, czy ochronę środowiska (gdzie rynek jest już nasycony).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar LubieTylkoDobreDemoty
+2 / 4

@bambojambo chyba go nie zrozumiałeś. Boniu93 pisał tak właśnie o tych "chómanizdach"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Moniak2
0 / 0

Trzy lata temu ukończyłam studia humanistyczne - filologię polską i wcale nie uważam, żeby studiowało mi się sielankowo. Na pierwszej rozmowie o pracę (w prywatnej placówce) usłyszałam podobne zdanie - pani w czasie studiów nic nie robiła. To nic, że przez 5 lat bardzo poważnie traktowałam swoje studia a przez 3 lata pracowałam w wolontariacie, bo przecież praca niezarobkowa nie liczy się w firmie, która jest nastawiona na zysk. Znalazłam pracę w mieście oddalonym o 200 km i przeprowadziłam się tam, wiedząc, że moje zarobki będą wynosiły 700-800 zł. Przeżyłam, wynajmując mieszkanie. Po roku przeprowadziłam się do innego miasta i zaczęłam pracę w pełnym wymiarze godzin. Dzisiaj, w sytuacji, kiedy 7,5 tys. nauczycieli ma zostać zwolnionych z pracy, podpisałam umowę na czas nieokreślony. Zatem proszę nie generalizować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
X xmanUnknown
+1 / 5

Wina jest obustronna. Uczelnie pootwierały wiele kierunków aby łowić jeleni obiecując im w reklamach świetlaną przyszłość. To są też obłudnicy. Co do tego ja miałem konkretne plany czego się chce nauczyć na studiach i mi się nie udało. Próbowałem, nauczyłem się podstaw ale wymagania pracodawcy na starcie są ponad moje umiejętności. Chodziłem na praktyki, tyle ile się dało.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Smetana
+7 / 9

A ja z artykułem nie do końca się zgodzę. Wg mnie nikt nie powinien pracować za najniższą krajową /przy tych cenach za wszystko by przeżyć/. Jasne, student może sobie znaleźć pracę za 1000zł, szkoda tylko, że za tak zawrotną kwotę trzeba zapłacić za wynajem /pokoju,mieszkania czy czegośtam/, kupić jedzenie, ubrać się w coś. Wielu nie stać na to, żeby mieć coś z życia. Ja co prawda w rodzicami jeszcze mieszkam i chwała za to, że nie mają mi tego za złe, ale robiąc za 1200 na ręke i pomagając rodzicom, opłacając szkołę i tak musze się wyrzekać wielu przyjemności. Ludzie nie powinni się własnie godzić na prace za najniższą krajową bo wtedy pracodawca by był zmuszony zapłacić więcej. Ale zawsze sie znajdzie człowiek, który przepracuje 12h za 1000zł bo mu potrzeba.
No i oczywiście zapomniałam dodać- bez jakichkolwiek studiów nie masz co liczyć na wyższe stanowiska /awans/. Znam wiele kobiet po 40/50 które musiały iśc na zaoczne bo miały predyspozycje na wyższe stanowisko, ale bez wykształcenia się nie dało.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 11:01

avatar szczerbus9
-2 / 8

powinni to też przeczytać wszyscy ci którzy narzucają studja młodym i chętnym do pracy ludziom (np takim jak ja) mówią, że dostaniesz lebszą pracę więcej pieniędzy i wyrwiesz się z domu, wyszalejesz. Do tego trzeba mieć wewnętrzną predyspozycję do pracy umysłowej, a nie (na własnym przykładzie) mieć siły jak wuł i niemożesz usiedzieć za biurkiem

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M marczu
+3 / 3

Absolutnie popieram. Jak się ma siłę "jak wuł", zdecydowanie nie należy tracić czasu na żadne studia tylko zająć się porządną robotą. Szkoda, że wielu innych (szczególnie chómanistuf) tego nie rozumie..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Dawletiarow
+1 / 1

taa "lebszą" i "wuł" moze najpierw skończ średnią porządnie bo pomylić P z B i U z Ó na klawiaturze troszkę cięzko

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 20:32

avatar Ciufa
+1 / 5

Trochę racji w tym jest, ale prawda jest taka, że bez magistra to dzisiaj przyjmą cię najwyżej na kasę w tesco czy do Macdonalda, gdzie wymagane jest nierzadko wykształcenie średnie(!), a czasem znajomość języków obcych(!!!). Nawet na pier*dolonego magazyniera dziś trzeba mieć dyplom. Do konkretnego zawodu, np. sieciowca, kablowca, elektryka, elektronika, programisty urządzeń nie mówiąc o jeszcze bardziej odpowiedzialnych zawodach magister to wręcz po prostu za mało!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 11:49

avatar TutajJestOryginalnyNick
+2 / 2

Nie zgodzę się. Rok temu uczęszczałem do technikum. Teraz pracuje na kopalni jako elektryk wraz z moimi kolegami. Na wypłatę nie narzekam, a jak dobrze pójdzie emerytura za 25lat.
W takiej pracy liczą się umiejętności, bo tam na dole papierkiem się nic nie zrobi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dimebag11
-1 / 1

@szczerbus9
Nie chcę się czepiać, ale w Twoim przypadku korzystna byłaby inwestycja w słownik ortograficzny bądź zauważanie czerwonych podkreśleń, które pojawiają się przy popełnianiu błędów podczas pisania komentarzy, np. w słowach studja (studia), wuł (wół), lebszą (lepszą), niemożesz (nie możesz).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Stiffler01
0 / 6

Przeczytałem. Całe. I nie mogę się zgodzić, bo jest to zwyczajnie krzywdzące.
Po 1.
Patrząc tak lokalnie, zamykamy swój horyzont myślowy. ZESZMACONO wykształcenie wyższe. Obecnie słyszę z opinii znajomych - "doradców", że opłaca się inwestować w szkolenia i doskonalenia w fachu a później uzupełnić ewentualnie wykształcenie, żeby móc awansować. Wszyscy mają pracować i być dobrymi fachowcami, a "studenciki" na bok. Bo nie znają się na robocie.
Po 2.
Studia a studia. Wyższe wykształcenie, może być tylko papierkiem, który wybije nam uczelnia po kilku latach lecenia w kuki i chodzenia na zajęcia, w wyniku ZESZMACENIA tego poziomu wykształcenia. I niedobrze mi się robi gdy porównuję takie osoby z tymi, którzy muszą spędzać na uczelni większość dnia, i później ciężko pracować w miejscu zamieszkania, żeby ogarnąć materiał i iść do przodu. Uwierzcie - znam kierunki gdzie bez zrozumienia i bardzo ciężkiej pracy, gdzie człowiek nie ma czasu sobie jedzenia przygotować - się nie utrzymamy.

Po 3.
Promocja kujonów. Człowiek który ma niesamowity zmysł techniczny i idzie na podobny kierunek, będzie błyszczał na zajęciach związanymi z jego zainteresowaniami, ale zniszczą go kochane " dodatki". Są to przedmioty doklejone, nie wiadomo po co, komu i dlaczego. Na informatyce matematyka tak zaawansowana jak na kierunkach pokrewnych matmie ( mam świadomość powiązania ALE NIE NA TAKIM POZIOMIE!!) na matematyce... FILOZOFIA oO o zgrozo przykłady się mnożą i mnożą... niedowiarków zapraszam do dyskusji. Przetrwają Ci którzy umieją wkuć i trochę zrozumieć. Niedociągnięcia w zrozumieniu uzupełnią wykutym materiałem i bd ok. Czy takich osób potrzebuje rynek pracy? Odpowiedzcie sobie sami.

Po 4.
Na miejscu pracodawcy też będę wolał kogoś kto już miał doświadczenie z tą pracą i mu dam więcej niż świeżo upieczonemu absolwentowi uczelni wyższej. Tylko ze to on będzie miał perspektywę wzrostu płacy, choć start od najniższej krajowej zniechęca. I tu cofamy się ( zaznaczam na starcie) do pkt 1.

Po 5.
Jak mam nie mówić, ze napychacie niepotrzebną teorią? Wiedza teoretyczna jest niezbędna w dużej mierze i to po to jestem na wyższej uczelni. Ale czy korzystając z twierdzenia muszę znać 3 drogi dowodzenia go na pamięć? Czy to nie ogranicza? Nie HAMUJE? Mam zadanie. Przeliczyłem. Wynik jest prawidłowy. Ale po drodze użyłem 3 twierdzeń, do których dowodów nie pamiętam w całości, choć je przeanalizowałem ucząc się ich ( żeby nie zapychać głowy twierdzeniami, które są niepoprawne, choć o takich się nawet nie wspomina-_-) i wiem że te twierdzenia są prawidłowe... Niespodzianka. To był gwóźdź do trumny aby otrzymać ocenę niedostateczną.

Po 6
Klika. Studentów od początku do końca traktuje się jak ścierwo. Na uczelni traktowani jak jedna niekształtna masa, na praktykach jak niewolnicy od podawania papieru do drukarki i robienia kawy. Na egzaminach często wysłuchujemy opinii kim jesteśmy, jak durnie wybraliśmy i jacy jesteśmy głupi. O terminach oddania prac czy punktualności niektórzy PANOWIE wykładowcy potrafią całkowicie zapominać, choć to idzie w dobrym kierunku i są to powoli pojedyncze przypadki... ALE to komunistyczne rozwarstwienie PANÓW którym wszystko wolno i ścierwa studenckiego nadal jest niesmacznie wyczuwalne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Garmin78
+6 / 6

Uczelnie to biznes. Biorą wszystkich bez wyjątku aby nabrać jak najwięcej kasy za rekrutacje, potem uwalają przy pierwszej sesji 3/4 roku, w wielu przypadkach na siłę. Resztę łudzą możliwością kontynuowania nauki i poprawki przedmiotów za pieniądze, wielu się na to łapie ze względu na wspomniana sytuację na rynku pracy i się im wcale nie dziwię. Bezpłatne studia to mit!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Andriej69
+1 / 1

Coś co ja wiem odkąd poszedłem do pierwszej pracy(student zaoczny), ale dobrze że komuś chciało się to spisać, smutne jest, że znam sporo osób pasujących do przykładowych opisów "studętuf" i "apsolwentuf", zarówno z państwowych jak i prywatnych uczelni(tylko ci pierwsi częściej są na dziennych i są bardziej podnieceni swoją szkołą, ha ha ha).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar epikk
-1 / 3

Jacy wszyscy teraz mądrzy. Zapytajcie rodziców dlaczego głosowali na AWS w latach 90', bo to oni zamknęli prawie wszystkie technika i wprowadzili modę na głupie ogólniaki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Dawletiarow
+1 / 1

Moda modą, ale technika dalej są :D I jestem tego swietnym dowodem podobno 1/5 maturzystów nie zdała tej 'matury" u Nas w klasie po technikum na 23 zdało 23 czyli skromne 100%, fakt sa szkoły gdzie poziom woła o pomste do nieba :D no ale... u nas był zwyczajowy przesiew Start 36osób koniec 23 za to Ci którzy zdali maturę i ponad połowa ma technika....

Więc Sry LO to porażka :D Bo jak widze te chłopaczki po LO to jakoś 90% na uczelni wyższej nie widzę :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yuzu
0 / 0

Zgodzę się z wypowiedzią, że ten kraj produkuje za dużo 'pseudo-specjalistów'. Kiedyś magister coś znaczył, bo nie każdy mógł się na nie dostać. Nie każdy miał wiedzę, nie każdy był zdeterminowany. Dziś wystarczy mieć zdaną maturę i trochę szczęścia. Jednak z drugiej strony, gdyby nie taki system - nigdy nie miałabym szansy studiować. A robiłam to raczej z zainteresowania, bo branża w której pracuje nie ma nic wspólnego z wybranymi kierunkami. Z drugiej strony żeby było mnie stać na studia musiałam zasuwać. Teraz robię blisko 100h tygodniowo. Nie mam wolnych, urlopu ani opieki medycznej. Nie mam życia prywatnego ani nawet czasu żeby udać się na zajęcia. I to jest błędne koło. Tym którzy mówią że to wstyd i hańba pracować za mniej niż robol na budowie, proponuje - popracujcie jeden dzień na budowie. Ci ludzie pracują bardzo ciężko, w trudnych i niebezpiecznych warunkach, po kilkanaście godzin dziennie, bez umów i pewności czy po tej budowie będzie następna. A zarabiają raptem 2,5 - 3 tys. Przy tylu godzinach to wcale nie tak dużo..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jothesailor
0 / 0

na pewno są tacy ludzie o jakich mowa w artykule, ale i tak mam wrażenie, że GW znowu próbuje zwalić winę na obywateli byle oczyścić winę systemu i nieporadności władzy...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar LadyGrinningSoul
0 / 0

to zlikwidujcie prywatne uczelnie, jakoś 20 lat temu (dziwnym trafem!) nie było takiego problemu, a studia były darmowe. Sama miałam opłaty w szkole i musiałam pisać specjalne wnioski, żeby mnie odwołano z tego, bo po prostu nie wyrabiałam, więc jakoś średnio sobie wyobrażam płatną edukację. Jak ktoś jest gorszym uczniem to najwyraźniej nie powinien się pakować na studia. Dużo bardziej szanuję ludzi po zawodówce, którzy układają kafelki niż debili z Uczelni Warszawskiej (nie mylić z UW) czy innego chłamu, którzy mianują się studentami a ledwo umieją sklecić zdanie. Nie chciałabym obrazić nikogo z tej uczelni, po prostu jeżeli ktoś ma takie a nie inne predyspozycje to powinien szukać pracy gdzie indziej a nie na uczelniach wyższych. Nie uważam ludzi bez wyższego wykształcenia za debili czy podludzi. No, chyba, że pchają się w super stanowiska, gdzie potrzeba studiów wyższych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 20:51

M Matired
0 / 0

Jeśli na studia idą ludzie, którzy mają po 30% z matury, to czego potem się oczekuje? Zda taki przypadek maturę, pójdzie byle gdzie na studia, przejedzie na ściągach przez pięć lat, niczego obok nie robiąc, a potem oczekuje, że ktoś będzie szanował takie osiągnięcia. W mojej opinii matura zdana powinna być dopiero przy 60%... albo i jeszcze wyżej. Bo co to za wiedza, jeśli 70% całej pracy jest źle? Co ma pokazywać świadectwo maturalne, jeżeli masz 30% z matury ustnej z języka polskiego, gdzie sam wybierasz temat (a tematów jest sporo i można trafić w zainteresowania, zdarzają się też tematy o grach komputerowych...), sam wybierasz literaturę, sam opracowujesz swoje wystąpienie i odpowiadasz na proste pytania dotyczące prezentacji? Co to za umiejętność korzystania z języka obcego, jeżeli w 70% nie potrafisz się wysłowić, czy też napisać czegoś prostego? Obecny system to jest jakiś żart... Na studia powinny iść osoby, które coś sobą reprezentują, a nie te, które idą dla samego pójścia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar martii922
+1 / 1

To wszystko wiadomo nie od dziś :) moi znajomi, którzy studiują dziennie ciągle mi powtarzają "żałuj, omija Cię całe życie studenckie, imprezy itd.", a ja dla odmiany z rozmysłem poszłam na studia zaoczne, bo doszłam do wniosku, że wolę przez te 5 lat popracować i po studiach mieć 5 lat doświadczenia, tym samym mieć mniejszy problem ze znalezieniem pracy, niż "imprezować i robić to wszystko super co dzienni" i po 5 latach nie mieć NIC, tylko papier. Wiadomo, gwarancji nie mam, powszechnie wiadomo, że żeby znaleźć pracę trzeba mieć znajomości, dobre CV czy cokolwiek innego, o czym dowiaduję się po każdej rozmowie kwalifikacyjnej, patrząc na niedzwoniący telefon. Niestety, również mój plan nie poszedł tak jak chciałam, bo od matury, czyli ponad rok szukam pracy i nic ;) na szczęście teraz zaczynam staż - marne bo marne, ale zawsze to pieniądze - ale nie gardzę, bo doświadczenie już konkretne. I nie mam na myśli, że tylko studenci zaoczni mają szansę na zdobycie doświadczenia, dzienni mają przecież wakacje, niektórzy plan tak ułożony, że mogliby pracować na pół etatu czy coś.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Linkages
0 / 0

Bardzo motywujący artykuł. Szkoda, że nie został umieszczony wcześniej. Zgadzam się z nim w 99%. Ale mnie można wysztkiego zwalać na studenta. Program kształcenia też nie jest dobry. Za mało zajmujemy sie problemami praktycznymi, a za dużo teorią(w częsci nie związanej z kierunkiem studiów). Student 2 roku mechatroniki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lelens
+1 / 1

Ja z tym artykułem się pozwolę nie zgodzić. Nie chodzi mi stricte o nauczycieli akademickich, ale jak pomyślę ile ludzie z mojego otoczenia musieli zrobić, aby skończyć studia 15 lat temu to dziś ogarnia mnie strach. Wcześniej student podchodził do studiowania poważnie. Wiedział jaka jest ścieżka, którą obrał. Skąd się to brało? Cóż, był informowany na temat tego co wybrał. Dziś takich informacji nie ma. Sam proces nauczania, który daje nam MEN jest nic nie warty. Nie uczy dzieci myśleć. Jedynie intuicyjnie odgadywać rozwiązania. Właśnie ten sam system ukształtował nic nie warte gimnazja oraz szkoły średnie w których zamiast zajmować się praktykami na praktykach, robi się byle co. Przykład z mojego miasta (coby nie było, że jestem gołosłowny) : idąc na systemy i sieci komputerowe uczniowie odbywali praktyki z pilnikiem w ręce, piłując sztabki metalu na wymiar. Gdzie tu sens?


Nie ma i nie będzie. Szkoła, która powinna dać wprowadzenie dla ucznia podejmującego kierunek i chcącego czegoś się nauczyć zlewa go totalnie. Za to należy właśnie tę szkołę winić. Co z tego, że ktoś wyjdzie z podstawówki jako świetny uczeń z matematyki jeśli w gimnazjum ucznia traktuje się jako największe zło? Na pytanie dlaczego się go tak traktuje odpowiedź jest zawsze jedna. Uczeń nie ma zainteresowań, nie chce podjąć nauki. Jak dziecko ma się uczyć czegoś, co dla niego jest trudne, jeśli nie ma wsparcia nauczyciela, a program jest skonstruowany tak, aby nie było na to czasu?
Sam nauczyciel nie widzi nic złego w tym, że nie potrafi ucznia zainteresować zagadnieniem, niejednokrotnie nieprzygotowany wchodzi na salę lekcyjną i każe przepisywać z książki jakieś zagadnienia. Czego to ma nauczyć ? Pisania uczymy się w klasach 1-2. Wiec nic nie wynosimy z takiej lekcji poza kilkoma regułkami. Totalną porażką jest prowadzenie lekcji chemii i fizyki. W szkole, którą znam nauczyciel za własne pieniądze kupował różne sprzęty, abyśmy mogli przeprowadzać doświadczenia na fizyce. W innych szkołach tego nie było, nie przeprowadza się reakcji chemicznych, doświadczeń fizycznych. Natomiast wypisuje "dane", "szukane" jak w podstawówce. Liczyć to może człowiek się nauczy ze wzoru, ale jak to interpretować, to już inna kwestia. Samo podejście nauczyciela w tym zakresie jest szokujące. Najczęściej, żeby uczeń mógł coś zobaczyć ogląda się film. "Bo w szkole tego niema". Co taki film wnosi? Otóż nic. Czemu?
Uczeń nie został zainteresowany, wiec się nie interesuje.

Później właśnie taki uczeń, nie potrafiący dokonać wyboru, bo przecież cały czas było tylko "dane", "szukane" idzie na studia. Jakie? Byle jakie, w końcu to takie przedłużenie szkoły. Profesor, będzie mówił, mówił i wymagał. Tylko kto nadrobi zaległości, wszystkich tych, którzy nie potrafili ucznia zmotywować i zaciekawić? Przez co uczeń wiedzy tak owej nie posiada, a zabrać się nie kwapi, bo nie wie jak.
Zresztą ten sam profesor, aby mieć święty spokój, da uczniowi 3, a ten pójdzie dalej i tak przez 5 lat.


W pracy wyuczony już wcześniej wspomniany pan magister pojęcia zielonego nie będzie miał co ma robić, ponieważ nikt go nie nauczył myśleć, a z braku zainteresowania owej wiedzy nie poszerzał.

Nie da się tu winić nauczycieli akademickich w większej ilości niż 10-15%. Za ucznia takiego jakim jest należy obwiniać proces edukacji od pierwszej klasy, do klasy maturalnej. MEN, który go stworzył i ludzi który go tworzą dalej.
Natomiast nauczyciel akademicki, dziwić się nie powinien. W końcu sam wie jak to działa.


Morał z tego taki:
"Czemuś biedny - boś głupi. Czemuś głupi - boś biedny"


a od siebie: "głupcem łatwiej sterować"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 września 2012 o 17:31

avatar Kresto92
+1 / 1

HAHA, jak ktoś jest tępym jełopem, to w życiu zawsze mu bedzie pod górę. Nie trzeba mieć wyższego, by znaleźć pracę. Ja mam 19 lat, i 2400zł brutto, jako operator wózka widłowego. Będę od października studiować zaocznie transport, i to tylko dlatego, że robię to z pasji, bo mam wyuczony zawód mechanik- skończyłem technikum, nie lipny ogólniak, a w przyszłości chcę być kierowcą zawodowym, być może założę firmę. Można? Pewnie że tak, tylko zamiast narzekać, że w Polsce nic się nie opłaca, trzeba ruszyć d*psko na pośredniak. Żeby nie było: nie mam kontaktów, znajomości, ani dzianej rodziny. Normalny Kowalski, którego rodzice zarabiają razem 3500 brutto. Pozdrawiam zaradnych życiowo, reszta mnie zaraz zminusuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 września 2012 o 23:49

M malinkaaa1991
0 / 0

Nie ma czasu na robienie czegoś ponad. Wielu studentów na studiach pracuje na umowy śmieciowe, które szału nie robią i de facto nic nie dają, bo nie każdy ma bogatych rodziców w tym kraju a studia darmowe może i są ale oprócz tego jest sporo innych wydatków wiążących się ze studiowaniem. Pozdrawiam. serdecznie i nie dziwie się że praca za 1000 zł to oferta mało atrakcyjna , bo wszystko drogie a żyć trzeba.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar niunior10
0 / 0

Wybaczcie, ale nie mam siły na czytanie wszystkich komentarzy- nie będę wdawał się w dyskusje.
Jestem studentem, ("humanistą") który się "męczy" na swoich studiach. Powód- lenistwo, brak bata nad głową, chodzenie na łatwiznę, brak pracy nad sobą- ale od pewnego momentu. Mam nadzieję, że uda mi się powtarzać rok (i to nie za darmo). Dlaczego się tego trzymam? Status studenta, zniżki itp. Weźcie pod uwagę, że studentowi przysługują pewne ulgi do 26 r.ż. Może do tego wątku jeszcze wrócę.
Ktoś napisał, że po maturze nie może znaleźć pracy. Zależy jakiej i gdzie. W moich stronach 1000 zł to dobrze (w Polsce). W wawie- śmiech. Ale na 1szym roku po opłaceniu akademika, zostawało mi 200 zł na miesiąc- hajs cały od rodziców. Pracę znalazłem szybko: jedną, drugą, kolejną. Kilkukrotnie mnie oszukano, nie zapłacono itp. Ale bez pracy i stypendiów (ze względu na głupotę systemu przyznawania stypendiów odrzuciłem możliwość wstąpienia do komisji, która tym się zajmuje) było ciężko. Jako student dzienny pracę miałem, kasa spoko, nawet jak na duże miasto. Tylko, żeby utrzymać pracę, musiałem zarywać zajęcia, a dwa wolne dni w tygodniu przeznaczałem na chodzenie na uczelnię; reszta- w pracy (od 6h nawet do 12 dziennie), weekendy też. Przy takim trybie życia- brak chęci i sił do czegokolwiek: wykłady? - lepiej pospać w bufecie. Biblioteka? - a skrypty, notatki z ćwiczeń.. Uważam, że praca b. negatywnie odbiła się na moich studiach + oczywiście predyspozycje psychiczne (czyt. lenistwo itp). Teraz dochodzą nowe problemy, wydatki itp. Gdybym mógł cofnąć się do początku II roku- nie obijałbym się..
Brawo dla Pana Doktora (zakładam) za realizm. Gdyby ktoś mógłby mi wysłać na skrzynkę płatne praktyki- super. Wszystkim życzę takiego Belfra.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DigitalSoul
-1 / 1

Tyle mądrego tekstu a ja to ujmę jednym, prostym zdaniem: Potencjalni studenci są ambitni ale leniwi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D doniasta
0 / 0

Jak w każdym przypadku ilu ludzi, tyle opinii... Nie zgodzę się z niektórymi punktami w tym tekście... po pierwsze wcale nie jest tak, że szanse na porządną pracę mają tylko najlepsi... Gdyby tak było, byłoby sprawiedliwie, natomiast życie pokazuje, że realne szanse na porządną (czyt. stałą, z normalną umową), normalną pracę mają osoby z kontaktami... Jeśli ktoś się za kogoś nie wstawi, nie zarekomenduje to młody człowiek nie ma szans się dostać - nie wliczając cudów... Mój przykład: żeby dostać się na STAŻ do pewnej firmy, nie miałabym szans dostać się nawet na rozmowę kwalifikacyjną (mimo posiadanych kwalifikacji ujętych w wymaganiach - spełnienia wszytskich warunków), gdyby nie kontakty... W takim razie, jeśli otrzymanie szansy an stażu jest tak ciężkie to co tu dopiero myśleć o pracy... Kolejna kwestia to kwestia wynagrodzenia... Autor pisze, że wie, że ciężko za 1000 zł się utrzymać, ale jeśli podchodzimy z "takimi wygórowanymi oczekiwaniami..." Nie sądzę, aby oczekiwania ponad 1000 zł były wygórowane, skoro młoda mająca prawie 25 lat, chcąca w końcu wyprowadzić się od rodziców, bo ileż można u nich mieszkać nie ma możliwości się utrzymać za takie pieniądze. Sam wynajem mieszkania w większym mieście już właściwie wyczerpuje nam tą kwotę, a przecież jeść chyba też coś trzeba... nawet nie ma w tym przypadku co myśleć o jakichkolwiek przyjemnościach i rozrywkach. To naprawdę frustrujące, kiedy ma się prawie 25 lat i dalej trzeba siedzieć u rodziców... Kolejny punkt: studenci nie korzystają ze staży, praktyk, biur karier... Otóż można odbyć staż, ale potem w następnym miejscu się usłyszy, że już się ma za dużo doświadczenia i nie ma sensu, a do pracy z kolei nadal doświadczenia za mało... W takim razie gdzie się mam podziać?? Do pracy mam za mało doświadczenia, na kolejny staż za dużo i "będę się tu tylko nudziła".... Co mam w takim razie ze sobą zrobić? (wszystko to opieram na swoich doświadczeniach) Biuro karier też można odwiedzić, na mojej uczelni kilka osób z grupy odwiedziło łącznie ze mną, tylko w żadnym przypadku nic nikomu nie zostało zaproponowane a jedyne słowa brzmiały "jak coś będzie to będziemy w kontakcie"... było to pół roku temu i ani słychu...Czy nadal zatem wszyscy popierający ten tekst uważają, że wszytsko to wina leniwych, za dużo oczekujących młodych ludzi? A może warto też wziąć pod uwagę, że wśród tego worka, do którego spakowani zostaliśmy wszyscy są osoby, które się starają bardzo, cały czas na różne sposoby, stają na głowie, a i tak na nic im to nie przychodzi... owszem można iść do sklepu, na stację benzynową, ale w takim razie po co te wszystkie wysiłki w kierunku, który kogoś interesuje?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bANAN0700
0 / 0

ktoś tam pisał że mamy chore państwo bo robol na budowie ma większe zarobki niż wykształocny człowiek, pojedź na zachód tam ten robol, jakiś fachowiec powiedzmy hydraulik czy elektryk weźmie 300euro dniówkę to są przeciętne tygodniowe zarobki w zachodnich krajach. Polska też tak będzie wyglądac za 20-30 lat. Żyjemy w pokoleniu gdzie jeszcze ludzie mający po 40-50 może trochę mniej trochę więcej lat potrafią zrobić sporo w mieszkaniu drobne remonty, konserwacje i naprawy, ale teraz rośnie pokolenie które tego nie potrafi i będą za to płacić a oczywiście tych roboli jest coraz mniej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar popopop
0 / 0

Właśnie idę na studia i przyznaje że daje do myślenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C Cyr4x
0 / 0

Podczas studiów przez 3 miesiące pracowałem w agencj reklamowej jako grafik-stażysta (poprzez Urząd Pracy). Zarobki? Trudno to zarobkami nazwać, niecałe 500 zł miesięczie. Tyle, co Urząd Pracy płaci za staż. Doświadczenie, jakie nabyłem w ciągu tych trzech miesięcy jest o wiele, wiele większe, niż zdobyłbym zarabiając 3-4x tyle z prowizji w jakimś telesprzedażowym kołchozie. Niektórym duma i pycha nie pozwoliłyby pracować za takie śmieszne pieniądze. Przecież za mniej niż 2500 zł nie opłaca się z domu wychodzić...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem