masakra, za każdym razem jak edytuje komentarz to mi powiela treść "pierwszego" komentarza, bez jej zmieniania ( i nie wiem dlaczego, ale usunąć też go nie mogę ), sorry za to, ale to raczej wina serwera
W wieku nastoletnim liczy się tak zwana "opinia" wśród kolegów, a nie rzeczywiste osiągnięcia czy po prostu fakty. A więc naturalnym jest, że dzieciaki fantazjują, by "polepszyć" swoją opinię. Na tym właśnie polega niedojrzałość. I po tym można odróżnić fajnego człowieka od zakompleksionego mitomana. Bo przecież mnóstwo jest i takich, co nawet w wieku 14 czy 15 lat nic nie zmyślają i mówią jak jest, lub nie mówią wcale.
a co w przypadku gdy taki koleś ma 24 lata na karku i opowiada ciągle jaki to z niego nie alvaro :) zgadzam się z Twoim komentarzem w miarę dojrzały facet opowiada swojemu najlepszemu koledze albo nie opowiada nic nikomu :) jak słucham takiego kolesia ile to on panienek nie zaliczył to normalnie ręcę opadają...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
19 października 2012 o 17:17
Jak chce niech sobie opowiada, nawet w wieku 30 lat. Ba jak dla mnie może On nawet w rzeczywistości "przelecieć tyle lasek" - to już jego problem i jego ewentualnych partnerek, a nie nasz. Owszem mogą być takie przechwałki irytujące, ale wystarczy lekceważyć ;)
Niestety część facetów nie wyrasta z tego. Są zakompleksionymi narcyzami (tylko pozorny paradoks), i to co typowe dla piętnastolatka jest nadal normą nawet dla gościa dwa razy starszego. Typowy mitoman, cóż, typowy mitoman powinien być rozpracowany i obśmiany zarówno przez znajomych, jak i nowo poznanych. Przez "przyjaciół", jak i przez "potencjalne partnerki". Wtedy jego świat się zawala, wpada w kompleksy w których tkwił od zawsze (budując fasadę piękną, swoisty mur obronny, jak każdy zakompleksiony narcyz), cóż, wtedy jest szansa na to by się ogarnął i zaczął żyć naprawdę. Nie udając. Szansa jest. A czy ją wykorzysta? To już od niego zależy.
Raz pamiętam jak siedziałem z kolegą nad laptopem i coś tam burknąłem o seksie (jakaś tam pierdółka a nie żadne przechwałki bo to z kim się sypia uważam za sprwę intymną każdego człowieka) a on coś w stylu "kto dużo gada i pisze o seksie i panienkach to pewnie sam wogule w życiu damskiego cycka nie widział" a ja wtedy otworzyłem google i wpisałem jego imie i nazwisko plus coś w stylu "jak zaliczyć 1000 panienek w godzinę na raz i każdą w tym czasie zadowolić" . Oczywiście google nic nie znalazło na ten temat i wtedy stwierdziłem " widzisz Twoja teoria jest błędna"
Po pierwsze - dżentelmeni na "ten" temat nie rozmawiają.
Po drugie -"taka krowa co dużo muczy, mało mleka daje".
Prawdziwy facet sprawy łóżkowe traktuje jako sferę intymną i prywatną. O seksie dużo to tylko gadają ci co mają kobiety ale Te im nie "dają". Ewentualnie ci co nigdy nie byli z kobietą.
Dopóki wszyscy uważają, że bycie prawiczkiem to coś złego, że zaspokajanie swojego popędu samemu przez mężczyznę (zamiast tracenia dziewictwa) jest czymś złym, to nie prędko się to zmieni. Tymczasem wszyscy uważamy, że niegotowość do seksu partnerskiego, tak zwane tutaj "jechanie na ręcznym", jest czymś żenującym. Nawet ten demot to sugeruje, między słowami.
Według mnie każdy mężczyzna ma prawo tak długo nie decydować się na seks partnerski jak tylko ma ochotę, nawet jeśli to oznacza zaspokajanie się samemu do trzydziestki, czterdziestki czy przez całe życie. To jego kurde sprawa kiedy i czy jest gotowy, nie musi nikomu udowadniać swojej tzw. "normalności". Może jeśli my, dzisiejsza "starszyzna" od Mario i podwórka, nauczymy się myśleć w ten sposób, może powoli, powolutku młodsze pokolenia to podchwycą i nie będą musieli się tak wygłupiać.
Z wszechobecnym kultem seksu raczej prędko to się nie zmieni... chyba, że na gorsze. Byłem świadkiem - mimowolnie, bo nie dało się tego nie słyszeć - jak dwie koleżanki, za czasów gimnazjum, rozmawiały o tym, co robiły ze swoimi... nawet nie chłopakami, po prostu z kumplami od fajek, piwa i szlajania się nocą po wsi. Jedna karciła drugą za to, że podczas swojego pierwszego razu jęczała w stylu "O, tak!"... Ręce i nogi opadają... Osobiście uważam, że dziewictwo należy oddać jedynie komuś, kogo naprawdę darzy się uczuciem, a nie z pierwszą lepszą "miłością na całe życie" trwającą tydzień, to powinno być coś w rodzaju ostatecznego dowodu miłości, a nie wyłącznie rozrywki i chęci rozładowania popędu... I jeśli ktoś całe życie nie znajdzie takiej osoby / nie będzie na to gotowy, nie ma w tym nic złego.
Dziękuję. Jak wiem, że 30-letni mężczyzna czy kobieta nie mieli jeszcze pierwszego razu, to moja pierwsza myśl brzmi "pewnie nie spotkali jeszcze osoby którą naprawdę by pokochali" a nie "cienias"/"niewydymka". Cieszę się, że ktoś też to potrafi dostrzec.
Skąd obrazek? Anime?
Sakurasou no Pet na Kanojo
animka z nowego sezonu? ;p
hahaaaaaaaaaaa ultra gay~~~~~~~~
ostatnio tak malo komentarzy ze sie nawet trollowac nie oplaca ;/
masakra, za każdym razem jak edytuje komentarz to mi powiela treść "pierwszego" komentarza, bez jej zmieniania ( i nie wiem dlaczego, ale usunąć też go nie mogę ), sorry za to, ale to raczej wina serwera
W wieku nastoletnim liczy się tak zwana "opinia" wśród kolegów, a nie rzeczywiste osiągnięcia czy po prostu fakty. A więc naturalnym jest, że dzieciaki fantazjują, by "polepszyć" swoją opinię. Na tym właśnie polega niedojrzałość. I po tym można odróżnić fajnego człowieka od zakompleksionego mitomana. Bo przecież mnóstwo jest i takich, co nawet w wieku 14 czy 15 lat nic nie zmyślają i mówią jak jest, lub nie mówią wcale.
a co w przypadku gdy taki koleś ma 24 lata na karku i opowiada ciągle jaki to z niego nie alvaro :) zgadzam się z Twoim komentarzem w miarę dojrzały facet opowiada swojemu najlepszemu koledze albo nie opowiada nic nikomu :) jak słucham takiego kolesia ile to on panienek nie zaliczył to normalnie ręcę opadają...
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2012 o 17:17
Jak chce niech sobie opowiada, nawet w wieku 30 lat. Ba jak dla mnie może On nawet w rzeczywistości "przelecieć tyle lasek" - to już jego problem i jego ewentualnych partnerek, a nie nasz. Owszem mogą być takie przechwałki irytujące, ale wystarczy lekceważyć ;)
Kinghaa. No dosłownie "ręce opadają" ;>
Niestety część facetów nie wyrasta z tego. Są zakompleksionymi narcyzami (tylko pozorny paradoks), i to co typowe dla piętnastolatka jest nadal normą nawet dla gościa dwa razy starszego. Typowy mitoman, cóż, typowy mitoman powinien być rozpracowany i obśmiany zarówno przez znajomych, jak i nowo poznanych. Przez "przyjaciół", jak i przez "potencjalne partnerki". Wtedy jego świat się zawala, wpada w kompleksy w których tkwił od zawsze (budując fasadę piękną, swoisty mur obronny, jak każdy zakompleksiony narcyz), cóż, wtedy jest szansa na to by się ogarnął i zaczął żyć naprawdę. Nie udając. Szansa jest. A czy ją wykorzysta? To już od niego zależy.
Raz pamiętam jak siedziałem z kolegą nad laptopem i coś tam burknąłem o seksie (jakaś tam pierdółka a nie żadne przechwałki bo to z kim się sypia uważam za sprwę intymną każdego człowieka) a on coś w stylu "kto dużo gada i pisze o seksie i panienkach to pewnie sam wogule w życiu damskiego cycka nie widział" a ja wtedy otworzyłem google i wpisałem jego imie i nazwisko plus coś w stylu "jak zaliczyć 1000 panienek w godzinę na raz i każdą w tym czasie zadowolić" . Oczywiście google nic nie znalazło na ten temat i wtedy stwierdziłem " widzisz Twoja teoria jest błędna"
Po pierwsze - dżentelmeni na "ten" temat nie rozmawiają.
Po drugie -"taka krowa co dużo muczy, mało mleka daje".
Prawdziwy facet sprawy łóżkowe traktuje jako sferę intymną i prywatną. O seksie dużo to tylko gadają ci co mają kobiety ale Te im nie "dają". Ewentualnie ci co nigdy nie byli z kobietą.
Ecchi są spoko :D
no mam takiego w klasie ,,Tyle razy się już ruch**em'' fak nie mówił z kim
Dopóki wszyscy uważają, że bycie prawiczkiem to coś złego, że zaspokajanie swojego popędu samemu przez mężczyznę (zamiast tracenia dziewictwa) jest czymś złym, to nie prędko się to zmieni. Tymczasem wszyscy uważamy, że niegotowość do seksu partnerskiego, tak zwane tutaj "jechanie na ręcznym", jest czymś żenującym. Nawet ten demot to sugeruje, między słowami.
Według mnie każdy mężczyzna ma prawo tak długo nie decydować się na seks partnerski jak tylko ma ochotę, nawet jeśli to oznacza zaspokajanie się samemu do trzydziestki, czterdziestki czy przez całe życie. To jego kurde sprawa kiedy i czy jest gotowy, nie musi nikomu udowadniać swojej tzw. "normalności". Może jeśli my, dzisiejsza "starszyzna" od Mario i podwórka, nauczymy się myśleć w ten sposób, może powoli, powolutku młodsze pokolenia to podchwycą i nie będą musieli się tak wygłupiać.
Z wszechobecnym kultem seksu raczej prędko to się nie zmieni... chyba, że na gorsze. Byłem świadkiem - mimowolnie, bo nie dało się tego nie słyszeć - jak dwie koleżanki, za czasów gimnazjum, rozmawiały o tym, co robiły ze swoimi... nawet nie chłopakami, po prostu z kumplami od fajek, piwa i szlajania się nocą po wsi. Jedna karciła drugą za to, że podczas swojego pierwszego razu jęczała w stylu "O, tak!"... Ręce i nogi opadają... Osobiście uważam, że dziewictwo należy oddać jedynie komuś, kogo naprawdę darzy się uczuciem, a nie z pierwszą lepszą "miłością na całe życie" trwającą tydzień, to powinno być coś w rodzaju ostatecznego dowodu miłości, a nie wyłącznie rozrywki i chęci rozładowania popędu... I jeśli ktoś całe życie nie znajdzie takiej osoby / nie będzie na to gotowy, nie ma w tym nic złego.
Dziękuję. Jak wiem, że 30-letni mężczyzna czy kobieta nie mieli jeszcze pierwszego razu, to moja pierwsza myśl brzmi "pewnie nie spotkali jeszcze osoby którą naprawdę by pokochali" a nie "cienias"/"niewydymka". Cieszę się, że ktoś też to potrafi dostrzec.
osobiste przemyślenia przed weekendem?