no ja chyba też, ziele angielskie można wyjąć przed podaniem (ja tak robię, liczę ile wrzuciłam i łowię po ugotowaniu) a kminek czy pieprz np. są za małe...
Zazwyczaj gdy jem jakąś potrawę przyprawioną tą przyprawą układam co najmniej jednego bałwanka z tych kuleczek. Dość denerwująca przyprawa, ale da się przeżyć.
"mocne" jest tutaj bardzo trafnie ujętą oceną demotywatora i ziela... :)
Zawsze mylalam ze to pieprz jest moim wrogiem, jest mniejszy od ziela i zawsze gdzies sie schowa np. pod goląbkiem.
True.
kminek też bym zaliczyła...
no ja chyba też, ziele angielskie można wyjąć przed podaniem (ja tak robię, liczę ile wrzuciłam i łowię po ugotowaniu) a kminek czy pieprz np. są za małe...
na kolumbijskie byście nie narzekali
Największym wrogiem podczas obiadu jest brak czegokolwiek do zjedzenia.
Zazwyczaj gdy jem jakąś potrawę przyprawioną tą przyprawą układam co najmniej jednego bałwanka z tych kuleczek. Dość denerwująca przyprawa, ale da się przeżyć.
niewiem po co to jest, skoro smaku to nie zmienia...
Wy też mówicie na to "pieprz" czy tylko ja jestem jakiś pier*olnięty?