Nie wiem jak jest w innych urzędach pracy (domyślam się, że może być podobnie) ale u mnie siedzi banda chamskich nierobów. Od początku są obrażeni, że ktoś w ogóle do nich przyszedł. A jeszcze jak o staż sie starałem to kierownik do mnie wyjechał z tekstem, czy serio chcę być urzędnikiem bo to beznadziejny zawód.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
13 lipca 2013 o 10:28
Ja uważam że urząd sam w sobie to jest tylko rejestr. Nic po za tym, niby daje zasiłki ale komu? Byłym więźniom, albo ludziom którzy mieli umowę o pracę na czas dłuuugi i nie zostali zwolnieni dyscyplinarnie lub z własnej woli. Szybciej znajdziesz pracę z tablicy ogłoszeń w tym urzędzie (pracodawcy mogą sobie tam samemu przypinać oferty) niż w samym urzędzie. To ja się pytam, po co ten PUP? Opcja - łatwiej i taniej, zlikwidować PUP, postawić tablicę z ogłoszeniami aktualizowanymi co tydzień + wszyscy bezrobotni mają ubezpieczenie (mogą iść do lekarza).
Nie uwierzycie ale moja siostra znalazła! Poszła, zarejestrowała się i z miejsca dostała propozycje a tydzień później już miała prace. Do tej pory nie możemy w to uwierzyc!
Ja grzecznie powiedziałem, że nie interesuje mnie praca od nich tylko pieniądze. Po roku oczekiwania otrzymałem 20 tys. złotych dofinansowania na otwarcie działalności, za co kupiłem sobie parę rzeczy. Działam od roku, wiedzie mi się dobrze.
Za rok działalność przeniosę zagranicę - 1 tys. złotych miesięcznie na ZUS nie będę płacił (chyba, że coś się na lepsze zmieni przez ten rok w co wątpię ;\ )
Wszyscy tylko narzekają. A wcale tak nie jest. Ja znalazłem tam pracę (pracuję już rok i zamierzam dłużej, bo super praca, z super szefem i za coraz większe pieniądze). Moja dziewczyna również tam znalazła pracę mimo, iż ukończyła dopiero liceum, a pieniądze potrzebne jej są na studia. Jak się komuś nie chce pracować to nie znajdzie nigdzie pracy. Urząd pracy znalazł mi pracę tylko dlatego, że organizują różne projekty i staże, za które pracodawcy nie muszą płacić. I po pół roku mają wykwalifikowanego pracownika bez żadnych kosztów. A poza tym jak ktoś po zawodówce wymaga 3000 na rękę, to też niech zakłada swój biznes, ale z umiejętnością liczenia do 10 będzie mu trudno.
Zadziwię pewnie niektórych, ale pierwszą pracę znalazłem właśnie dzięki urzędowi pracy. Ale nie traktowałbym tego jako regułę. W życiu już moja noga w urzędzie pracy nie postoi, nawet jakbym, odpukać, stracił pracę i długo nie mógł znaleźć nowej.
też się zastanawiam po co cały ten syf co nazywa się urzędem pracy jak ty raz zapomnisz się odhaczyć to już z gęba na ciebie bo przecież miał pan termin ale jak oni mają tobie pomóc znaleźć robotę i kulki sobie z ciebie lecą to niby wszystko ok tak? PIE.DOLĘ TAKĄ SPRAWIEDLIWOŚĆ BANDA DARMOZJADÓW I CHAMÓW, za kogo się uważają.
No oczywiście, że tak, mój brat znalazł tam pracę, jest ich informatykiem.
Nie wiem jak jest w innych urzędach pracy (domyślam się, że może być podobnie) ale u mnie siedzi banda chamskich nierobów. Od początku są obrażeni, że ktoś w ogóle do nich przyszedł. A jeszcze jak o staż sie starałem to kierownik do mnie wyjechał z tekstem, czy serio chcę być urzędnikiem bo to beznadziejny zawód.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2013 o 10:28
Ja uważam że urząd sam w sobie to jest tylko rejestr. Nic po za tym, niby daje zasiłki ale komu? Byłym więźniom, albo ludziom którzy mieli umowę o pracę na czas dłuuugi i nie zostali zwolnieni dyscyplinarnie lub z własnej woli. Szybciej znajdziesz pracę z tablicy ogłoszeń w tym urzędzie (pracodawcy mogą sobie tam samemu przypinać oferty) niż w samym urzędzie. To ja się pytam, po co ten PUP? Opcja - łatwiej i taniej, zlikwidować PUP, postawić tablicę z ogłoszeniami aktualizowanymi co tydzień + wszyscy bezrobotni mają ubezpieczenie (mogą iść do lekarza).
Nie uwierzycie ale moja siostra znalazła! Poszła, zarejestrowała się i z miejsca dostała propozycje a tydzień później już miała prace. Do tej pory nie możemy w to uwierzyc!
Socjaliście nie znają się na gospodarce, więc tworzą wszelkiego rodzaju urzędy, które nikomu i niczemu nie służą.
Ja grzecznie powiedziałem, że nie interesuje mnie praca od nich tylko pieniądze. Po roku oczekiwania otrzymałem 20 tys. złotych dofinansowania na otwarcie działalności, za co kupiłem sobie parę rzeczy. Działam od roku, wiedzie mi się dobrze.
Za rok działalność przeniosę zagranicę - 1 tys. złotych miesięcznie na ZUS nie będę płacił (chyba, że coś się na lepsze zmieni przez ten rok w co wątpię ;\ )
Wszyscy tylko narzekają. A wcale tak nie jest. Ja znalazłem tam pracę (pracuję już rok i zamierzam dłużej, bo super praca, z super szefem i za coraz większe pieniądze). Moja dziewczyna również tam znalazła pracę mimo, iż ukończyła dopiero liceum, a pieniądze potrzebne jej są na studia. Jak się komuś nie chce pracować to nie znajdzie nigdzie pracy. Urząd pracy znalazł mi pracę tylko dlatego, że organizują różne projekty i staże, za które pracodawcy nie muszą płacić. I po pół roku mają wykwalifikowanego pracownika bez żadnych kosztów. A poza tym jak ktoś po zawodówce wymaga 3000 na rękę, to też niech zakłada swój biznes, ale z umiejętnością liczenia do 10 będzie mu trudno.
Zadziwię pewnie niektórych, ale pierwszą pracę znalazłem właśnie dzięki urzędowi pracy. Ale nie traktowałbym tego jako regułę. W życiu już moja noga w urzędzie pracy nie postoi, nawet jakbym, odpukać, stracił pracę i długo nie mógł znaleźć nowej.
też się zastanawiam po co cały ten syf co nazywa się urzędem pracy jak ty raz zapomnisz się odhaczyć to już z gęba na ciebie bo przecież miał pan termin ale jak oni mają tobie pomóc znaleźć robotę i kulki sobie z ciebie lecą to niby wszystko ok tak? PIE.DOLĘ TAKĄ SPRAWIEDLIWOŚĆ BANDA DARMOZJADÓW I CHAMÓW, za kogo się uważają.
ja znalazłem i pracuje 11 lat do dziś...szef ok, praca i zarobki też...
nie podoba mi się to :-/
Mi znaleźli staż i jestem im bardzo wdzięczna! Mam za co opłacić studia.