Aj tam głupoty gadacie. W Peru wszyscy jeżdżą w wełnianych czapkach. Czemu? Bo jak sprawdzili kask zrzucony z przepaści roztrzaskał się na kawałki, natomiast wełniana czapka zrzucona z tej samej wysokości była w stanie idealnym, bez żadnych śladów.
Mi tam "orzeszek" (taki kask zabudowany aż do szyi z tyłu, kumpel się śmiał, że wyglądam jak pięciolatek ze szkółki jazdy na nartach) uratował łeb, wyrżnęłam na łyżwach i jakiś szarżujący świr we mnie wjechał z pełną prędkością, ostrze jego łyżwy wbiło się na prawie centymetr (!) w tworzywo kasku. Jak sobie pomyślę, że mogłam skończyć z łyżwą w czaszce... Brrr. ;) A tak skończyło się tylko sińcami, odarciami i bolącą przez jakiś czas szyją, chyba coś przy uderzeniu i potem szarpnięciu mi się naciągnęło z leksza.
Proponuję autorowi tego demota zakładanie kasku nie tylko na rower ale także na spacer. No bo przecież zdarza się że jakaś cegła odpadnie od gzymsu, albo stara gałąź spadnie z drzewa, takie rzeczy się zdarzają!!! Można na przykład się potknąć i upaść głową w chodnik. Chroń się więc panie Kefalos. Cały czas się chroń!! Najlepiej nie wychodź z domu bez specjalnego wstrząsoodpornego kombinezonu i parasola (no bo jakiś gołąb może panu zabrudzić ubranie:)
pozdr
MK
Zawsze się zastanawiałem, po co rowerzystą kask, który chroni TYLKO od spadnięcia czegoś pionowo na głowę, przecież oni nie jeżdżą na budowie... Kask bez gardy i zabudowanych uszu nie ma żadnego sensu, ani pożytku czy to dla wygody, czy bezpieczeństwa; nie wiem nawet po co ludzie jeżdżą z tymi przykrywkami na głowie, które podczas uderzenia z boku, tyłu, lub przodu przesuwają się nic nie chroniąc.
Dobry kask jest wygodny i pożyteczny. Nie wiem dlaczego twierdzisz, że chroni tylko od spadającego czegoś? Prosty przykład: jadąc rowerem potrąca kogoś samochód w najlepszym wypadku lądujesz na jego masce , przebijasz szybę( głową) w najgorszym ląduje się na ziemi skronią, możliwe jest także uderzenie o krawężnik, kask pomoże i to bardzo. Nie ma co tłumaczyć debilom plusów kasku bo i tak nie zrozumieją.
No dobra, ale co jak uderzę głową w ten krawężnik na wysokości ucha ? Albo spanikuje i zacisnę przedni hamulec uderzając twarzą o ziemię, niestety w takich przypadkach typowy kask rowerowy nic ci nie pomoże, na domiar złego większość rowerzystów dla wygody, źle dopasowuje długość zapięcia, przez co kask się zsuwa z głowy podczas uderzenia. JA miałem już jeden bardzo poważny wypadek rowerowy w Wiśle przy ponad 60 km/h ( zjazd z stromej góry drogą asfaltową ), dzięki wieloletniemu doświadczeniu z jazdy na snowboardzie ( kto próbował się uczyć ten wie o czym mowa ) udało mi się wyjść z tego poświęcając tylko przedramiona ( goiły się 3 miesiące ), od tego czasu zawsze jeszcze w kasku full-face.
Tak, nie boję się użyć takich słów, głupich komentarzy dawno nie czytałam!!!! Nie trzeba zaraz zakładać kasków downhilowych, żeby chronić głowę na rowerze! Tak, tak....nawet zwykły kask chroni naszą głowę. Widać po komentarzach, że większość z was nigdy nie jeździła rowerem po lesie! Zwykły kask już nie raz uratował moją głowę przed gałęziami, czy wypadającymi, spod kół poprzedzającego mnie roweru, szyszkami czy kamieniami. Ale sądząc po poniższych komentarzach do waszych głów i tak nie dotrze żaden rozsądny argument! A szczególne "gratulacje" dla składam osobie o pseudonimie mar219....
Widać po komentarzach, że nikt z Was rowerem nie jeździ!!!! Wasza argumentacja za nie zakładaniem kasku jest porażająca!! Przyszły wakacje i przestali ludzie myśleć....
Znajomy, ćwiczył downhill, nie znam się na tym ale jak dla mnie z rowerem mógł zrobić wszystko, wsiadł na zwykły miejski jechał i rozmawial z, dziewczyną na chwilę się zagapil koło wpadlo do szczeliny między płytami chodnikowymi, przeleciał przez kierownicę i wyrznal łbem o leżąca cegłę -cud że przeżył- uszkodzona czaszka i ma "polksiezyc" na głowie - miejsce gdzie przywalił a teraz mu tam włosy nie rosna - dlatego powinno być jak cyba w, austrii ( nie jestem pewien może to szwajcaria) nakaz jazdy w kasku i nie ma polskich nienormalnych rowerowych ułanów.
Największy debilizm jaki widziałem, to "kaski rowerowe"!!!! Przecież nikt nie upada na czubek głowy!!! Z roweru przeważnie leci się na "szczupaka"- twarz w glebę i ręce do przodu! To naturalny odruch ratunkowy u człowieka. Te "kaszczki" pomagają na równi z siatką na włosy! Wasz wybór: albo pełny kask ze szczęką i rękawice z palcami, albo kaszczki, rękawiczki bez palców i szpital :)
Na "szczupaka" tak często się nie leci. A jak już polecisz to przeszlifujesz sobie brodę.Bardzo często upada się na bok uderzając skronią/kością ciemieniową...
Rownie dobrze moglbys rzec, zeby caly czas chodzic z kaskiem rowerowym na glowie, bo przeciez czlowiek moze sie wywrocic idac chodnikiem, glowa spadnie na beton nawet z wiekszej wysokosci niz ten arbuz.
Jeżdżę na rowerze od 25 lat zarówno po mieście, jak i lesie. W kasku byłam zmuszona jeździć raz (przepisy za granicą). Nigdy więcej. Nie dość, że to badziewie nic nie daje. To jeszcze poci się od tego głowa i potrafi ograniczać ruchy głowy, a przez to widzenie (jeśli nie jest idealnie dopasowany)!!! Nie raz zaliczyłam "wypadek" wpadając w różne dziury, obrywałam szyszką, a raz nawet kamieniem. Miałam pozdzierane kolana i dłonie. Nigdy nie zdarzyło mi się nawet zbliżyć do uszkodzenia głowy.
I tak 99% upadków z roweru z kontaktem głowa-podłoże dotyczy twarzy. Więc jak inni mówili - taka skorupka nic nie daje. A jak ktoś padnie na czubek głowy, to zdecydowanie bardziej ucierpi kręgosłup szyjny niż czaszka.
Jeśli autor ma zamiast głowy arbuza, to faktycznie lepiej, żeby jeździł w kasku, bo kask taki jest twardszy od arbuza, ale nie od ludzkiej czaszki. Fakt - uchroni przed drobnymi urazami i zadrapaniami, ale jeśli myślisz, że spadając głową w dół z wysokości metra, tak jak ten arbuz, zauważysz jakąś znaczącą różnicę w kasku i bez, to, w rzeczy samej, masz arbuza zamiast głowy.
Tak. Przez 26 lat ani razu go nie użyłem i nie zamierzam.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lipca 2013 o 14:49
Nie martw się, RAZ wystarczy... :D
@Qrvishon uwazaj bo zginiesz!!! 20km/h bez kasku to jakaś abstrakcja... ;D
Przecież to idiotyzm zakładanie takiej skorupy, jak już chcecie naprawdę solidnie chronić głowę to zakładajcie kaski motocyklowe albo te od downhillu
Aj tam głupoty gadacie. W Peru wszyscy jeżdżą w wełnianych czapkach. Czemu? Bo jak sprawdzili kask zrzucony z przepaści roztrzaskał się na kawałki, natomiast wełniana czapka zrzucona z tej samej wysokości była w stanie idealnym, bez żadnych śladów.
Mi tam "orzeszek" (taki kask zabudowany aż do szyi z tyłu, kumpel się śmiał, że wyglądam jak pięciolatek ze szkółki jazdy na nartach) uratował łeb, wyrżnęłam na łyżwach i jakiś szarżujący świr we mnie wjechał z pełną prędkością, ostrze jego łyżwy wbiło się na prawie centymetr (!) w tworzywo kasku. Jak sobie pomyślę, że mogłam skończyć z łyżwą w czaszce... Brrr. ;) A tak skończyło się tylko sińcami, odarciami i bolącą przez jakiś czas szyją, chyba coś przy uderzeniu i potem szarpnięciu mi się naciągnęło z leksza.
Jeżdżę od 45 lat i wciąż nie zakładam.
Załóż, by jeździć kolejne 45.
Proponuję autorowi tego demota zakładanie kasku nie tylko na rower ale także na spacer. No bo przecież zdarza się że jakaś cegła odpadnie od gzymsu, albo stara gałąź spadnie z drzewa, takie rzeczy się zdarzają!!! Można na przykład się potknąć i upaść głową w chodnik. Chroń się więc panie Kefalos. Cały czas się chroń!! Najlepiej nie wychodź z domu bez specjalnego wstrząsoodpornego kombinezonu i parasola (no bo jakiś gołąb może panu zabrudzić ubranie:)
pozdr
MK
Autor najwyraźniej ma głowę słabą jak arbuz.
Zawsze się zastanawiałem, po co rowerzystą kask, który chroni TYLKO od spadnięcia czegoś pionowo na głowę, przecież oni nie jeżdżą na budowie... Kask bez gardy i zabudowanych uszu nie ma żadnego sensu, ani pożytku czy to dla wygody, czy bezpieczeństwa; nie wiem nawet po co ludzie jeżdżą z tymi przykrywkami na głowie, które podczas uderzenia z boku, tyłu, lub przodu przesuwają się nic nie chroniąc.
Dobry kask jest wygodny i pożyteczny. Nie wiem dlaczego twierdzisz, że chroni tylko od spadającego czegoś? Prosty przykład: jadąc rowerem potrąca kogoś samochód w najlepszym wypadku lądujesz na jego masce , przebijasz szybę( głową) w najgorszym ląduje się na ziemi skronią, możliwe jest także uderzenie o krawężnik, kask pomoże i to bardzo. Nie ma co tłumaczyć debilom plusów kasku bo i tak nie zrozumieją.
No dobra, ale co jak uderzę głową w ten krawężnik na wysokości ucha ? Albo spanikuje i zacisnę przedni hamulec uderzając twarzą o ziemię, niestety w takich przypadkach typowy kask rowerowy nic ci nie pomoże, na domiar złego większość rowerzystów dla wygody, źle dopasowuje długość zapięcia, przez co kask się zsuwa z głowy podczas uderzenia. JA miałem już jeden bardzo poważny wypadek rowerowy w Wiśle przy ponad 60 km/h ( zjazd z stromej góry drogą asfaltową ), dzięki wieloletniemu doświadczeniu z jazdy na snowboardzie ( kto próbował się uczyć ten wie o czym mowa ) udało mi się wyjść z tego poświęcając tylko przedramiona ( goiły się 3 miesiące ), od tego czasu zawsze jeszcze w kasku full-face.
Tak, nie boję się użyć takich słów, głupich komentarzy dawno nie czytałam!!!! Nie trzeba zaraz zakładać kasków downhilowych, żeby chronić głowę na rowerze! Tak, tak....nawet zwykły kask chroni naszą głowę. Widać po komentarzach, że większość z was nigdy nie jeździła rowerem po lesie! Zwykły kask już nie raz uratował moją głowę przed gałęziami, czy wypadającymi, spod kół poprzedzającego mnie roweru, szyszkami czy kamieniami. Ale sądząc po poniższych komentarzach do waszych głów i tak nie dotrze żaden rozsądny argument! A szczególne "gratulacje" dla składam osobie o pseudonimie mar219....
Widać po komentarzach, że nikt z Was rowerem nie jeździ!!!! Wasza argumentacja za nie zakładaniem kasku jest porażająca!! Przyszły wakacje i przestali ludzie myśleć....
Znajomy, ćwiczył downhill, nie znam się na tym ale jak dla mnie z rowerem mógł zrobić wszystko, wsiadł na zwykły miejski jechał i rozmawial z, dziewczyną na chwilę się zagapil koło wpadlo do szczeliny między płytami chodnikowymi, przeleciał przez kierownicę i wyrznal łbem o leżąca cegłę -cud że przeżył- uszkodzona czaszka i ma "polksiezyc" na głowie - miejsce gdzie przywalił a teraz mu tam włosy nie rosna - dlatego powinno być jak cyba w, austrii ( nie jestem pewien może to szwajcaria) nakaz jazdy w kasku i nie ma polskich nienormalnych rowerowych ułanów.
Bardzo dobry demot. Ukazuje nam skuteczność ochrony arbuza. A wystarczy sięgnąć do statystyk by poznać skuteczność tego badziewnego gadżetu.
Ja patrzyłem się na jego kapcie a nie na kask.
Największy debilizm jaki widziałem, to "kaski rowerowe"!!!! Przecież nikt nie upada na czubek głowy!!! Z roweru przeważnie leci się na "szczupaka"- twarz w glebę i ręce do przodu! To naturalny odruch ratunkowy u człowieka. Te "kaszczki" pomagają na równi z siatką na włosy! Wasz wybór: albo pełny kask ze szczęką i rękawice z palcami, albo kaszczki, rękawiczki bez palców i szpital :)
Na "szczupaka" tak często się nie leci. A jak już polecisz to przeszlifujesz sobie brodę.Bardzo często upada się na bok uderzając skronią/kością ciemieniową...
Ja też nadal nie zamierzam go używać
JAK ON MÓGŁ ZMARNOWAĆ ARBUZA?
Ciekawe jak można upaść na rowerze pionowo w dół na ziemię, bo taki kask tylko przed takimi uderzeniami chroni :p
A czy Ty - autorze demota - nadal twierdzisz że ludzką głowę można porównywać z arbuzem?
Nie, arbuz jest pełny w środku a łby niektórych tutaj puste, że echo idzie jak się po nich drapią
Rownie dobrze moglbys rzec, zeby caly czas chodzic z kaskiem rowerowym na glowie, bo przeciez czlowiek moze sie wywrocic idac chodnikiem, glowa spadnie na beton nawet z wiekszej wysokosci niz ten arbuz.
Jeżdżę na rowerze od 25 lat zarówno po mieście, jak i lesie. W kasku byłam zmuszona jeździć raz (przepisy za granicą). Nigdy więcej. Nie dość, że to badziewie nic nie daje. To jeszcze poci się od tego głowa i potrafi ograniczać ruchy głowy, a przez to widzenie (jeśli nie jest idealnie dopasowany)!!! Nie raz zaliczyłam "wypadek" wpadając w różne dziury, obrywałam szyszką, a raz nawet kamieniem. Miałam pozdzierane kolana i dłonie. Nigdy nie zdarzyło mi się nawet zbliżyć do uszkodzenia głowy.
Kup porządny kask to nie będzie ci się pociła głowa i nawet nie odczujesz, że masz kask.
Ale crocksy są :D
Przecież to jest arbuz a nie ludzka głowa....
Dzieci w Afryce głodują, a on rzuca arbuzami.
Jak się jedzie do parku by postać przy rowerze to kask jest zbędny. Widać, że mało razy wyj*baliście się na rowerze.
on ma buty szatana ;___; OH GOD
I tak 99% upadków z roweru z kontaktem głowa-podłoże dotyczy twarzy. Więc jak inni mówili - taka skorupka nic nie daje. A jak ktoś padnie na czubek głowy, to zdecydowanie bardziej ucierpi kręgosłup szyjny niż czaszka.
Jeśli autor ma zamiast głowy arbuza, to faktycznie lepiej, żeby jeździł w kasku, bo kask taki jest twardszy od arbuza, ale nie od ludzkiej czaszki. Fakt - uchroni przed drobnymi urazami i zadrapaniami, ale jeśli myślisz, że spadając głową w dół z wysokości metra, tak jak ten arbuz, zauważysz jakąś znaczącą różnicę w kasku i bez, to, w rzeczy samej, masz arbuza zamiast głowy.