Dobrze im tak :) zamiast zająć się swoją kobietą, albo zdobyciem tej kobiety, chcieli iść na łatwiznę i zapłacić dziwkom za pokazanie cycków (pani zarabiająca nagim ciałem, czy uprawia seks, czy nie jest dziwką). No i teraz mają swoją "drogę na skróty". Jak widać własna dziewczyna nie zawsze drożej wychodzi niż dziwka
Nie tylko klientów potrafią omotać. Kilka miesięcy temu szukałam w Poznaniu dorywczej pracy na kilka dni i dorwałam się do ogłoszenia o rozdawaniu ulotek. Że coś jest nie tak, zorientowałam się, kiedy zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną, poprosili o ładny uśmiech i zaprezentowanie sztuki perswazji. Potem wyjaśnili, że mam być hostessą dla klubu go-go, po dwutygodniowym szkoleniu i płatnym z ich strony kursie języka angielskiego, a o charakterze zlecenia nic w ogłoszeniu nie napisali, bo to ponoć nieprofesjonalne. ;)
I co w tym dziwnego, ludzie zlitujcie się....
Jak ktoś chodzi do takich k*rwidołów, żeby "pozalecać się" do tępych laseczek, z zamysłem "fast and simple f*ck", albo wprost dostać to za pieniądze, to niech liczy się z tym, że przebywając w miejscach takich jak te kluby/dyskoteki, spotka ludzi o bardzo niskich lotach mentalno-moralnych i mogą po prostu go okraść, wykorzystać, zrobić w trąbę.. Czego tu żałować?..
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 marca 2014 o 18:42
Zgadzam się, sam miałem takie zaproszenie od pewnej dziewczyny z parasolem na rynku w Poznaniu. Była nie tylko ładna ale i najwyraźniej ślepa, bo nie połapała się, że ja biedny student ;p Może po zmroku i w zimowym płaszczu wyglądałem na zamożniejszego ?? :p Całe szczęście byłem już lekko wstawiony ale nie pijany i totalnie zadrwiłem sobie z jej zaproszenia do lokalu. Nie żałuję frajerów, którzy tam wchodzą i tracą kasę, nawet w takich okolicznościach jak w artykule z GW. Dla mnie klub towarzyski to miejsce urągające porządnemu facetowi i trzeźwy czy po pijaku nigdy bym tam się nie pojawił.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 marca 2014 o 22:14
Nie wiem jak w innych miastach, ale we Wrocku wystarczy, że człowiek stanie na pół minuty w miejscu i nie ma bata, żeby jakaś się nie przystawiła. Bez kitu, chodzi ich zwykle od 5 do 10 i często to po prostu wnerwia. Ja rozumiem, że może i to legalne, ale plaga się robi. To psuje wizerunek miasta, kiedy łażą z tymi parasolami i biegają za facetami. Rok/dwa i z 1 nienarzucającego się lokalu zrobiło się ich 5 na rynku wraz z paradą różowych panienek :/
Skoro klienci chodzą do burdeli prowadzonych przez mafiozów, którzy mają w kieszeni policję i prokuraturę, to czemu się dziwią? Ta sama gazeta nie dawno szydziła z księży, którzy ostrzegali potencjalnych klientów przed korzystaniem z tego lokalu. Wychodzi na to, że ten nie dobry kler miał rację, a gazeta wybiórcza jest jak zwykle rzetelna
Wiele jest takich klubów. Jak w listopadzie kręciłem się z kumplem po koncercie całą noc w Krakowie to też co chwilę jakieś "laski" nas zaczepiały i zachęcały do wstępu do jakiegoś klubu. Nie ma co ryzykować i lepiej w podejrzane miejsca nie wchodzić.
Miałem wątpliwą przyjemność bycia w Cocomo w Krakowie. Wygląda to tak że ładna dziewczyna z parasolką namawia do wejścia i daje kuponik czy bilecik. Przy wejściu kolejne dziewczyny bilecik odbierają i kasują, po drodze mija się trzech ochroniarzy o budowie Pudziana. Na miejscu dziewczyna z ciętym językiem tłumaczy co i jak. Generalnie nie da się tylko siedzieć przy piwku i patrzeć jak dziewczyny tańczą . Co 15 minut podchodzą i cie zagadują o postawienie drinka ale im można kupić tylko drinki z określonej strony w menu najtańszy bodajże 50 zł. Jeśli grzecznie odmówisz przyjdą następne i dalej będą słodzić i namawiać na drinki. Kiedy po raz kolejny odmówiliśmy podeszła do nas pani z baru( chyba jakaś szefowa) i też namawiała twierdząc , że się źle bawimy a dziewczyny chętnie by się czegoś napiły. Nie pamiętam już ile kosztowały prywatne tańce ale jak dla mnie jakieś kosmiczne ceny. Najtańsze małe piwo 10 zł. Generalnie tu chodzi o to ,żeby jak najwięcej z klienta wydoić. Omijajcie szerokim łukiem chyba, że nie szkoda wydać wam min. 2000 żeby popatrzeć na cycki.
Wow, drink za 98 tys? Już wiem dlaczego nie chodzę po nocnych klubach- po prostu mnie nie stać, by złoto pić.
W Bydgoszczy też się szlajają po Starym Rynku...
Może mieli takie przeżycia jak w Kac w Vegas.
dziewczyna podawała tabletkę gwałtu po prostu....
Upila, odurzyła, kasę wyciągnęła, a zgwałcić zapomniała ;)
Tabletka rachunku albo biedy
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2014 o 17:23
Chyba fejk
Dobrze im tak :) zamiast zająć się swoją kobietą, albo zdobyciem tej kobiety, chcieli iść na łatwiznę i zapłacić dziwkom za pokazanie cycków (pani zarabiająca nagim ciałem, czy uprawia seks, czy nie jest dziwką). No i teraz mają swoją "drogę na skróty". Jak widać własna dziewczyna nie zawsze drożej wychodzi niż dziwka
Frajerzy po prostu, u tych przydrożnych można wynegocjować za 50zł ^^
Nie zawsze jak widać wychodzi drożej ale zazwyczaj. To byl wyjątek potwierdzający regułę.
Ale tak mi się nasunęło... duży limit na karcie koleś miał.
Tak się zarabia na frajerach
We Wrocławiu tez łażą z tymi smiesznymi parasolkami na rynku i tylko psują piekny wizerunek
Nie tylko klientów potrafią omotać. Kilka miesięcy temu szukałam w Poznaniu dorywczej pracy na kilka dni i dorwałam się do ogłoszenia o rozdawaniu ulotek. Że coś jest nie tak, zorientowałam się, kiedy zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną, poprosili o ładny uśmiech i zaprezentowanie sztuki perswazji. Potem wyjaśnili, że mam być hostessą dla klubu go-go, po dwutygodniowym szkoleniu i płatnym z ich strony kursie języka angielskiego, a o charakterze zlecenia nic w ogłoszeniu nie napisali, bo to ponoć nieprofesjonalne. ;)
Oj tam. Chłopaki zrobili sobie poprostu Kac Vegas w Poznaniu. :D
I co w tym dziwnego, ludzie zlitujcie się....
Jak ktoś chodzi do takich k*rwidołów, żeby "pozalecać się" do tępych laseczek, z zamysłem "fast and simple f*ck", albo wprost dostać to za pieniądze, to niech liczy się z tym, że przebywając w miejscach takich jak te kluby/dyskoteki, spotka ludzi o bardzo niskich lotach mentalno-moralnych i mogą po prostu go okraść, wykorzystać, zrobić w trąbę.. Czego tu żałować?..
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2014 o 18:42
W Poznaniu te dziewczyny z parasolami podchodzą do facetów po 22:00 i namawiają ich na to by wpadli do lokalu.
Zgadzam się, sam miałem takie zaproszenie od pewnej dziewczyny z parasolem na rynku w Poznaniu. Była nie tylko ładna ale i najwyraźniej ślepa, bo nie połapała się, że ja biedny student ;p Może po zmroku i w zimowym płaszczu wyglądałem na zamożniejszego ?? :p Całe szczęście byłem już lekko wstawiony ale nie pijany i totalnie zadrwiłem sobie z jej zaproszenia do lokalu. Nie żałuję frajerów, którzy tam wchodzą i tracą kasę, nawet w takich okolicznościach jak w artykule z GW. Dla mnie klub towarzyski to miejsce urągające porządnemu facetowi i trzeźwy czy po pijaku nigdy bym tam się nie pojawił.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2014 o 22:14
Nie wiem jak w innych miastach, ale we Wrocku wystarczy, że człowiek stanie na pół minuty w miejscu i nie ma bata, żeby jakaś się nie przystawiła. Bez kitu, chodzi ich zwykle od 5 do 10 i często to po prostu wnerwia. Ja rozumiem, że może i to legalne, ale plaga się robi. To psuje wizerunek miasta, kiedy łażą z tymi parasolami i biegają za facetami. Rok/dwa i z 1 nienarzucającego się lokalu zrobiło się ich 5 na rynku wraz z paradą różowych panienek :/
Kac Vegas xD
za głupote się płaci
Skoro klienci chodzą do burdeli prowadzonych przez mafiozów, którzy mają w kieszeni policję i prokuraturę, to czemu się dziwią? Ta sama gazeta nie dawno szydziła z księży, którzy ostrzegali potencjalnych klientów przed korzystaniem z tego lokalu. Wychodzi na to, że ten nie dobry kler miał rację, a gazeta wybiórcza jest jak zwykle rzetelna
Wiele jest takich klubów. Jak w listopadzie kręciłem się z kumplem po koncercie całą noc w Krakowie to też co chwilę jakieś "laski" nas zaczepiały i zachęcały do wstępu do jakiegoś klubu. Nie ma co ryzykować i lepiej w podejrzane miejsca nie wchodzić.
Miałem wątpliwą przyjemność bycia w Cocomo w Krakowie. Wygląda to tak że ładna dziewczyna z parasolką namawia do wejścia i daje kuponik czy bilecik. Przy wejściu kolejne dziewczyny bilecik odbierają i kasują, po drodze mija się trzech ochroniarzy o budowie Pudziana. Na miejscu dziewczyna z ciętym językiem tłumaczy co i jak. Generalnie nie da się tylko siedzieć przy piwku i patrzeć jak dziewczyny tańczą . Co 15 minut podchodzą i cie zagadują o postawienie drinka ale im można kupić tylko drinki z określonej strony w menu najtańszy bodajże 50 zł. Jeśli grzecznie odmówisz przyjdą następne i dalej będą słodzić i namawiać na drinki. Kiedy po raz kolejny odmówiliśmy podeszła do nas pani z baru( chyba jakaś szefowa) i też namawiała twierdząc , że się źle bawimy a dziewczyny chętnie by się czegoś napiły. Nie pamiętam już ile kosztowały prywatne tańce ale jak dla mnie jakieś kosmiczne ceny. Najtańsze małe piwo 10 zł. Generalnie tu chodzi o to ,żeby jak najwięcej z klienta wydoić. Omijajcie szerokim łukiem chyba, że nie szkoda wydać wam min. 2000 żeby popatrzeć na cycki.
yhy po wizycie w cocomo trzeba oddac kase wojemu szefowi po tym jak ktos udawał bogatego