Tak, wiem, że to parodia a moje zdanie tutaj pewnie niewiele znaczy, bo jestem dziewczyną, ale u mnie jakoś wcale nie wygląda to tak tragicznie, chociaż właśnie zaczynamy mieszkać ze sobą już drugi rok, a jeszcze wcześniej nocowaliśmy u siebie na zmianę... ;) Co prawda najczęściej wychodzimy razem, ale osobno też nam się zdarza, a z takich wypadów to raczej mój chłopak wracał w środku nocy, z którymś kumplem i z pieśnią na ustach, niosąc mi hot-doga ze stacji i piwo. Jak ktoś do nas wpada, obojętnie czy jego kolega/koledzy czy moje przyjaciółki, to na ogół gadamy razem, robimy np. pizzę i jest miło, bo nie jedną już imprezę we wspólnym gronie przeżyliśmy. Kwestia zajmowania łazienki? No cóż, w mieszkaniu jest nas pięcioro, w tym trzech facetów... Ktoś zawsze zabarykaduje się w środku w najmniej odpowiednim dla reszty momencie. Co do wspólnego spania, to zdaje się, że trafiłam wyjątkowo dobrze, bo jeśli zrzucamy się na podłogę, to tylko dla żartu, a stroną, która zawsze chce się przytulać jest akurat mój chłopak. Dzieci? Po studiach. Na chwilę obecną chciałabym mieć szczura, a on szynszyla. Na koniec dodam, że tematy do rozmów też jakoś nie chcą nam się skończyć, mimo dobrych czterech lat gadania ze sobą codziennie i oby tak było jak najdłużej :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 października 2015 o 12:30
Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, mieszkanie z sobą to zdecydowanie jedna z nich. Nie ma co ukrywać, że zbyt wczesne zamieszkanie z partnerem gdy związek dopiero się rozkręca to nie jest najlepszy pomysł. Jednak po kilku latach gdy i tak u siebie nocujecie, razem gotuje, chodzicie na zakupy itd to zamieszkanie razem jest naturalne. Chyba wasi rodzice nie mieszkają osobno ? (o ile nie są po rozwodzie) A co do dziecka to stereotyp, chyba wasz ojciec nie zrobił was tylko dlatego, że matka nalegała ?
@midnight123 Ja zamieszkałam z moim facetem po trzech miesiącach znajomości. Miał 24 lata więc i tak planował się wyprowadzić z domu, ja mieszkałam we wiosce obok i ciężko było dojeżdżać do pracy więc też chciałam coś wynająć. Postanowiliśmy zamieszkać razem:) Do teraz jesteśmy razem i bardzo dobrze się nam układa :) Moim zdaniem najlepiej zamieszkać ze sobą jak najszybciej, bo wtedy człowiek tak naprawdę się poznaje. Wady, zalety, przyzwyczajenia... Jeśli para zamieszka ze sobą po powiedzmy 5 latach znajomości nagle okazuje się, że ten facet nie jest taki fajny bo np. rzuca swoje brudne skarpetki na podłogę zamiast do kosza, a dziewczyna nawet nie potrafi gotować... Jak zamieszkają ze sobą po trzech miesiącach i te wady okażą się niemożliwe do usunięcia lub do zaakceptowania przez drugą stronę to rozchodzą się i wszystko przebiega znacznie szybciej niż u tych drugich :D
Niestety nie zgadzam się. Uważam, że mieszkając od razu z kimś dużo się traci. Od razu przeskakuje się do końcowego etapu związku gdzie pierze się czyjeś gacie, kupuje papier toaletowy i wchodzi do ubikacji gdy druga osoba sika. Zupełnie omija się etap wyczekiwania na randki, poznawania się lepiej, tej całej romantyczności. Moja koleżanka zamieszkała z chłopakiem po kilku miesiącach j i żałowała. Ja zamieszkałam z chłopakiem po 3 latach związku i bardzo dobrze nam się układa, ale ciesze się, że nie zrobiliśmy tego wcześniej. Jak widać każdy inaczej.
Połowa bez sensu, bo to wychodzi po prostu w każdym dłuższym związku nawet bez mieszkania ze sobą. To jak ktoś śpi, jak wygląda bez makijażu wieczorem, jak pachnie mu z buzi rano - wystarczy u siebie nocować jak jeszcze każde mieszka z rodzicami albo jechać razem na wakacje. To samo z oznaczaniem terytorium xD czasami zostawiam jakieś wsuwki czy grzebień u chłopaka bo zwyczajnie zapominalska jestem. To samo z łazienką (patrz przykład ze spaniem). A tak jak w filmiku jest zawsze jak facet nie umie powiedzieć własnego zdania i woli być pod pantoflem bo nie lubi brać odpowiedzialności za decyzje, więc niejako przyciąga do siebie rządzicielskie laski. Więc o co się prosi, to ma ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 października 2015 o 19:43
To co jest przedstawione na tym filmiku, to postać typowego tzw. "pantofla". Znam ja kilku takich, aż przykro na to patrzeć jak ich kobiety owinęły sobie wokół palca :P
Polsko, dokąd zmierzasz? Jeżeli by moje dzieci chciały się z kimś bawić w dom, tzn mieszkać bez ślubu to potem bym ich już nie przyjął z powrotem do mojego domu. Nie tak je wychowałem.
@preczzglupota zgadzam się z Tobą w pełni, co prawda jeszcze nie mam dzieci i pewnie wielu "wiedzących lepiej" nas zminusuje ale moim zdaniem osoby mieszkające razem bez ślubu to osoby najczęściej nie mające zasad moralnych wiadomo zdarzają się inne przypadki ale czy tak czy tak wiadomo po co się najczęściej mieszka razem przed ślubem.
@blachsmith21 ja moja dziewczyna zamieszkała u mnie po pół roku bycia że sobą, ale nie po to 'po co się najczęściej mieszka razem przed ślubem'. Dziś tj. 4,5 od tamtego zdarzenia jesteśmy małżeństwem (od ponad 3 lat), mamy dwójkę dzieci, dom, psy i kota. I znam sporo takich osób na moim przykładzie.
@preczzglupota nie lubię tego określenia, ale muszę stwierdzić, że reprezentujesz ciemnogród, przez te ostatnie pół wieku relacje miedzy ludźmi się nieco zmieniły. Po za tym chyba lepiej jest poznać wcześniej wybranka, a nie potem żyć w kiepskim związku bo okazało się, że to na co dzień nieznośny burak, brudas i bałaganiarz.
U mnie to jakoś tak straszno nie wygląda. Co prawda to ja jestem dziewczyną, więc może i się mylę, ale mieszkam razem z moim chłopakiem już ponad 2 lata, zamieszkaliśmy ze sobą parę miesięcy po tym, jak się poznaliśmy - najpierw faktycznie ja wprowadziłam się do niego, potem wynajęliśmy mieszkanie, teraz wynajmujemy domek. I jest raczej ok. Każdy ma swoje "zady i walety" ;) Kłaki w umywalce wiszą wspólne, właściwie to jego nawet dłuższe, adoptowaliśmy 2 psiaki (teraz już są 3, bo wcześniej ja miałam jednego), i to głównie za jego namową, każde coś syfi, każde coś sprząta i każde w jakiś sposób "znaczy terytorium". Znajomych mamy już raczej wspólnych, wychodzić każde może gdzie i kiedy chce, chociaż raczej i te wyjścia też zwykle wspólne bywają. Dzieci żadne z nas nie chce - przynajmniej dopóki nie dorobimy się własnego domu, czyli na pewno nie wcześniej, niż za parę ładnych lat, o ile w ogóle kiedykolwiek się na dziecko zdecydujemy (i tak - jest to decyzja na tyle ważna, że podjąć ją trzeba wspólnie, a nie na zasadzie czyjegoś "widzimisię"). Mogłabym też zrobić filmik, jak to stasznie mieszkać z chłopakiem, że rozrzucone skarpety, podniesiona deska w kiblu, bałagan w lodówce, niewyniesione śmieci, że rano śmierdzi z pyska (a komu nie śmierdzi po całej nocy?), tylko... po co? Nikt nie jest idealny, ważne, żeby umieć czasem pójść na kompromis, trochę się dla kogoś zmienić, trochę wad zaakceptować - oczywiście jeśli obie strony to zrobią, i wtedy jakoś da się dogadać ;) Rozumiem, że filmik z założenia jest prześmiewczy, ale szczerze, to nie bardzo ogarniam tę całą "wojnę płci" i uważam, że jeśli ludzie nie potrafią się ze sobą dogadać i jakoś "dotrzeć", to po prostu nie są sobie pisani.
Mnie to nie grozi...
Tak, wiem, że to parodia a moje zdanie tutaj pewnie niewiele znaczy, bo jestem dziewczyną, ale u mnie jakoś wcale nie wygląda to tak tragicznie, chociaż właśnie zaczynamy mieszkać ze sobą już drugi rok, a jeszcze wcześniej nocowaliśmy u siebie na zmianę... ;) Co prawda najczęściej wychodzimy razem, ale osobno też nam się zdarza, a z takich wypadów to raczej mój chłopak wracał w środku nocy, z którymś kumplem i z pieśnią na ustach, niosąc mi hot-doga ze stacji i piwo. Jak ktoś do nas wpada, obojętnie czy jego kolega/koledzy czy moje przyjaciółki, to na ogół gadamy razem, robimy np. pizzę i jest miło, bo nie jedną już imprezę we wspólnym gronie przeżyliśmy. Kwestia zajmowania łazienki? No cóż, w mieszkaniu jest nas pięcioro, w tym trzech facetów... Ktoś zawsze zabarykaduje się w środku w najmniej odpowiednim dla reszty momencie. Co do wspólnego spania, to zdaje się, że trafiłam wyjątkowo dobrze, bo jeśli zrzucamy się na podłogę, to tylko dla żartu, a stroną, która zawsze chce się przytulać jest akurat mój chłopak. Dzieci? Po studiach. Na chwilę obecną chciałabym mieć szczura, a on szynszyla. Na koniec dodam, że tematy do rozmów też jakoś nie chcą nam się skończyć, mimo dobrych czterech lat gadania ze sobą codziennie i oby tak było jak najdłużej :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2015 o 12:30
@farbenja W pięcioro to jednak nie to samo co para.
Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, mieszkanie z sobą to zdecydowanie jedna z nich. Nie ma co ukrywać, że zbyt wczesne zamieszkanie z partnerem gdy związek dopiero się rozkręca to nie jest najlepszy pomysł. Jednak po kilku latach gdy i tak u siebie nocujecie, razem gotuje, chodzicie na zakupy itd to zamieszkanie razem jest naturalne. Chyba wasi rodzice nie mieszkają osobno ? (o ile nie są po rozwodzie) A co do dziecka to stereotyp, chyba wasz ojciec nie zrobił was tylko dlatego, że matka nalegała ?
@midnight123 Ja zamieszkałam z moim facetem po trzech miesiącach znajomości. Miał 24 lata więc i tak planował się wyprowadzić z domu, ja mieszkałam we wiosce obok i ciężko było dojeżdżać do pracy więc też chciałam coś wynająć. Postanowiliśmy zamieszkać razem:) Do teraz jesteśmy razem i bardzo dobrze się nam układa :) Moim zdaniem najlepiej zamieszkać ze sobą jak najszybciej, bo wtedy człowiek tak naprawdę się poznaje. Wady, zalety, przyzwyczajenia... Jeśli para zamieszka ze sobą po powiedzmy 5 latach znajomości nagle okazuje się, że ten facet nie jest taki fajny bo np. rzuca swoje brudne skarpetki na podłogę zamiast do kosza, a dziewczyna nawet nie potrafi gotować... Jak zamieszkają ze sobą po trzech miesiącach i te wady okażą się niemożliwe do usunięcia lub do zaakceptowania przez drugą stronę to rozchodzą się i wszystko przebiega znacznie szybciej niż u tych drugich :D
Niestety nie zgadzam się. Uważam, że mieszkając od razu z kimś dużo się traci. Od razu przeskakuje się do końcowego etapu związku gdzie pierze się czyjeś gacie, kupuje papier toaletowy i wchodzi do ubikacji gdy druga osoba sika. Zupełnie omija się etap wyczekiwania na randki, poznawania się lepiej, tej całej romantyczności. Moja koleżanka zamieszkała z chłopakiem po kilku miesiącach j i żałowała. Ja zamieszkałam z chłopakiem po 3 latach związku i bardzo dobrze nam się układa, ale ciesze się, że nie zrobiliśmy tego wcześniej. Jak widać każdy inaczej.
@Jimmy_Waldemar_Resiak Sama napisałam ..... 4 miechy temu. Teraz nawet nie chce mi sie tego czytać od nowa.
O rany, nikt nie zmusza was do mieszkania z dziewczyną! Marudy. Ja tam też wolę mieszkać sama :-)
tu wrzucasz swoje filmy by nabijac ogladalnosc ;x
@kapitan1200 Mam nadzieję że Demotywatory mają chociaż z tego jakąś kasę
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2015 o 22:20
@kapitan1200 Swoją drogą jak to jest na YT? Kasa wlatuje autorowi jak film zostanie tylko puszczony, czy musi być pooglądany do końca?
@solarize - film liczy się jak obejrzany jak puszcza się kilkanaście sekund z początku.
Połowa bez sensu, bo to wychodzi po prostu w każdym dłuższym związku nawet bez mieszkania ze sobą. To jak ktoś śpi, jak wygląda bez makijażu wieczorem, jak pachnie mu z buzi rano - wystarczy u siebie nocować jak jeszcze każde mieszka z rodzicami albo jechać razem na wakacje. To samo z oznaczaniem terytorium xD czasami zostawiam jakieś wsuwki czy grzebień u chłopaka bo zwyczajnie zapominalska jestem. To samo z łazienką (patrz przykład ze spaniem). A tak jak w filmiku jest zawsze jak facet nie umie powiedzieć własnego zdania i woli być pod pantoflem bo nie lubi brać odpowiedzialności za decyzje, więc niejako przyciąga do siebie rządzicielskie laski. Więc o co się prosi, to ma ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2015 o 19:43
@wasp_9277 Tylko winna się tłumaczy.
@Birkardo say whaaaaaaaaaaaaaat? xd a co do wina, różańca i dobrego trunku nie odmawiam
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 października 2015 o 0:08
Zgroza!
Widzę strasznie dużo wojowniczych kobiet się tu zebrało.
To co jest przedstawione na tym filmiku, to postać typowego tzw. "pantofla". Znam ja kilku takich, aż przykro na to patrzeć jak ich kobiety owinęły sobie wokół palca :P
Nie wiem jaką hołotą trzeba być, żeby uznać to stereotypowe prostactwo za coś zabawnego ;]
Nie wiem jaki długi trzeba mieć kij w dupie żeby się tak oburzać.
Polsko, dokąd zmierzasz? Jeżeli by moje dzieci chciały się z kimś bawić w dom, tzn mieszkać bez ślubu to potem bym ich już nie przyjął z powrotem do mojego domu. Nie tak je wychowałem.
@preczzglupota zgadzam się z Tobą w pełni, co prawda jeszcze nie mam dzieci i pewnie wielu "wiedzących lepiej" nas zminusuje ale moim zdaniem osoby mieszkające razem bez ślubu to osoby najczęściej nie mające zasad moralnych wiadomo zdarzają się inne przypadki ale czy tak czy tak wiadomo po co się najczęściej mieszka razem przed ślubem.
@blachsmith21 ja moja dziewczyna zamieszkała u mnie po pół roku bycia że sobą, ale nie po to 'po co się najczęściej mieszka razem przed ślubem'. Dziś tj. 4,5 od tamtego zdarzenia jesteśmy małżeństwem (od ponad 3 lat), mamy dwójkę dzieci, dom, psy i kota. I znam sporo takich osób na moim przykładzie.
A co ma ślub do zasad moralnych? Jak zwykle katole mają się za świętych.
@preczzglupota nie lubię tego określenia, ale muszę stwierdzić, że reprezentujesz ciemnogród, przez te ostatnie pół wieku relacje miedzy ludźmi się nieco zmieniły. Po za tym chyba lepiej jest poznać wcześniej wybranka, a nie potem żyć w kiepskim związku bo okazało się, że to na co dzień nieznośny burak, brudas i bałaganiarz.
U mnie to jakoś tak straszno nie wygląda. Co prawda to ja jestem dziewczyną, więc może i się mylę, ale mieszkam razem z moim chłopakiem już ponad 2 lata, zamieszkaliśmy ze sobą parę miesięcy po tym, jak się poznaliśmy - najpierw faktycznie ja wprowadziłam się do niego, potem wynajęliśmy mieszkanie, teraz wynajmujemy domek. I jest raczej ok. Każdy ma swoje "zady i walety" ;) Kłaki w umywalce wiszą wspólne, właściwie to jego nawet dłuższe, adoptowaliśmy 2 psiaki (teraz już są 3, bo wcześniej ja miałam jednego), i to głównie za jego namową, każde coś syfi, każde coś sprząta i każde w jakiś sposób "znaczy terytorium". Znajomych mamy już raczej wspólnych, wychodzić każde może gdzie i kiedy chce, chociaż raczej i te wyjścia też zwykle wspólne bywają. Dzieci żadne z nas nie chce - przynajmniej dopóki nie dorobimy się własnego domu, czyli na pewno nie wcześniej, niż za parę ładnych lat, o ile w ogóle kiedykolwiek się na dziecko zdecydujemy (i tak - jest to decyzja na tyle ważna, że podjąć ją trzeba wspólnie, a nie na zasadzie czyjegoś "widzimisię"). Mogłabym też zrobić filmik, jak to stasznie mieszkać z chłopakiem, że rozrzucone skarpety, podniesiona deska w kiblu, bałagan w lodówce, niewyniesione śmieci, że rano śmierdzi z pyska (a komu nie śmierdzi po całej nocy?), tylko... po co? Nikt nie jest idealny, ważne, żeby umieć czasem pójść na kompromis, trochę się dla kogoś zmienić, trochę wad zaakceptować - oczywiście jeśli obie strony to zrobią, i wtedy jakoś da się dogadać ;) Rozumiem, że filmik z założenia jest prześmiewczy, ale szczerze, to nie bardzo ogarniam tę całą "wojnę płci" i uważam, że jeśli ludzie nie potrafią się ze sobą dogadać i jakoś "dotrzeć", to po prostu nie są sobie pisani.
ten koleś powinien mieć skasowane konto na yt