Milczenie? Ja znam dziewczynę, która jest bita przez swego "ukochanego", a wezwanie policji aby jej pomóc skończyło się na tym, że zaprzeczyła wszystkiemu i odesłała policję z kwitkiem. Więc ofiara ma wiele możliwości by wyrwać się z opresji tyrana ale musi być spełniony warunek musi ona tego chcieć.
Z drugiej strony, słyszy się historie o sąsiadach, którzy wzywają policję, bo dziecko płacze - choćby miało tylko kolkę albo zwykłą histerię. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu i często jest tak, że ludzie błędnie interpretują komu pomagać i pomagają nie tym, co trzeba. Pierwszy lepszy przykład - 'uchodźcy" w Europie.
Wolę zadzwonić choćbym źle ocenił sytuację, niż gdybym miał potem odpowiadać na pytania jakiegoś pismaka: "Jak doszło do tej tragedii, czy naprawdę nikt nic nie słyszał ani nie zauważył?"
Ostatnio mąż zabił swoją żonę, którą wcześniej maltretował, była ona na policji, nikt z tym nic nie zrobił, kobieta dziś nie żyje. Prawo tutaj niewiele może, trzeba trafiać na odpowiednich ludzi, mieć poukładane w głowie, nie wpadać w syndrom sztokholmski, mieć silny charakter, a nie być bezbronną kobietką, niestety takie czasy, trzeba być silnym,
dokładnie dobrze przedstawiona sytuacja w moim bloku. Wiele razy wchodziłem na górę żeby ich uspokoić nic nie pomogło. Poprosiłem sąsiadów bo ich krzyki słychać w całym bloku by na zebraniu wspólnoty razem poruszyliśmy by temat ale nie oni nic nie słyszą. A jak dojdzie do tragedii będą w telewizji mówić w stylu `ale panie to spokojna rodzina była'
Co za stereotyp. Jak krzyki to zawsze facet winny pomimo tego, że w dzisiejszych czasach już chyba ponad połowa przemocy domowej to znęcanie się kobiety nad mężczyzną. Co więcej faceci nie mają jakiejkolwiek formy obrony ani wsparcia. Pomijając ten stereotyp to nie rozumiem skąd w ludziach taka potrzeba włażenia z butami w cudze życie. Niech wezmą się lepiej za siebie i będą w porządku do wszystkich innych
Dobrze, że kredą po parkiecie nie pisze...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2016 o 10:12
Milczenie? Ja znam dziewczynę, która jest bita przez swego "ukochanego", a wezwanie policji aby jej pomóc skończyło się na tym, że zaprzeczyła wszystkiemu i odesłała policję z kwitkiem. Więc ofiara ma wiele możliwości by wyrwać się z opresji tyrana ale musi być spełniony warunek musi ona tego chcieć.
Z drugiej strony, słyszy się historie o sąsiadach, którzy wzywają policję, bo dziecko płacze - choćby miało tylko kolkę albo zwykłą histerię. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu i często jest tak, że ludzie błędnie interpretują komu pomagać i pomagają nie tym, co trzeba. Pierwszy lepszy przykład - 'uchodźcy" w Europie.
Wolę zadzwonić choćbym źle ocenił sytuację, niż gdybym miał potem odpowiadać na pytania jakiegoś pismaka: "Jak doszło do tej tragedii, czy naprawdę nikt nic nie słyszał ani nie zauważył?"
Sama nic nie zrobi ale do męża oczywiście się dopier...a.
Gorsze od krzyków? A od kiedy jest coś złego w krzykach?
Ostatnio mąż zabił swoją żonę, którą wcześniej maltretował, była ona na policji, nikt z tym nic nie zrobił, kobieta dziś nie żyje. Prawo tutaj niewiele może, trzeba trafiać na odpowiednich ludzi, mieć poukładane w głowie, nie wpadać w syndrom sztokholmski, mieć silny charakter, a nie być bezbronną kobietką, niestety takie czasy, trzeba być silnym,
@ThomasHewitt Trzeba też być młodym, zdrowym i bogatym. Ale nie każdy tak ma, więc trzeba pomagać tym, którzy są w trudnej sytuacji.
dokładnie dobrze przedstawiona sytuacja w moim bloku. Wiele razy wchodziłem na górę żeby ich uspokoić nic nie pomogło. Poprosiłem sąsiadów bo ich krzyki słychać w całym bloku by na zebraniu wspólnoty razem poruszyliśmy by temat ale nie oni nic nie słyszą. A jak dojdzie do tragedii będą w telewizji mówić w stylu `ale panie to spokojna rodzina była'
Kompletna bzdura! Bierność zabija, skazuje na cierpienie. Złu trzeba się czynnie przeciwstawiać, i to nie kredkami.
@Agusia20 Tylko kto ma zadecydować o tym co jest złe?
Każdy sam. Postawić się na miejscu ofiary. Reagować tak, jakby sytuacja dotyczyła go osobiście, albo jego najbliższych.
Co za stereotyp. Jak krzyki to zawsze facet winny pomimo tego, że w dzisiejszych czasach już chyba ponad połowa przemocy domowej to znęcanie się kobiety nad mężczyzną. Co więcej faceci nie mają jakiejkolwiek formy obrony ani wsparcia. Pomijając ten stereotyp to nie rozumiem skąd w ludziach taka potrzeba włażenia z butami w cudze życie. Niech wezmą się lepiej za siebie i będą w porządku do wszystkich innych
Nie ma sąsiadów, nie ma problemu... proste.