Samotność jest stabilna i bezpieczna, a związek nieprzewidywalny. Dziś jest, jutro nie ma, a człowiek zostaje z rozwaloną psychiką i płaczem. Są też oczywiście dobre strony, ale one kiedyś się skończą, a ból po rozstaniu zdaje się nie mieć końca przez pewien czas.
@ThomasHewitt O tym właśnie mówi demot, boimy się zakochać bo zakochanie, a może i związek powodują to o czym piszesz. Rozwalona psychika, płacz, ból, a także żal, smutek, bezsilność, gorycz, potem zobojętnienie i utratę części siebie...
@Jorgan zawsze dobrze poznać opinię inteligentego człowieka :) Podziwiam optymizm w tym względzie, mógłbym się sypytać, skąd go bierzesz? W moim przypadku nie chodzi nawet o związki, lecz o sam stan zakochania, który początkowo piękny, po zderzeniu z rzeczywistością boli bardzej niż zderzenie z murem. Bo dziewczyna nigdy go nie odwzajemnia. Stąd lepiej być sobie samotnym, cieszyć się życiem bez żadnej partnerki czy ukochanej, realizować się, swoje pasje, skupić się na samorozwoju, na pracy, nauce, czymkolwiek, zamiast wciąż skupiać się na dziewczynie, która nie zaszczyci nawet pogardliwym spojrzeniem. Dlatego mimo wszystko będę wolał nie pokochać znowu. Pozdrawiam serdecznie ;)
@Jorgan przede wszystkim nie uważam, że życie samemu jest lepsze. Jest bezpieczniejsze, ale nie lepsze. Dobrze jest mieć w kimś oparcie, mieć kogoś komu można ufać, do kogo się przytulić. Ale nigdy nie wiemy kiedy czy i kiedy ta druga osoba zdradzi. Stąd mowa, że samotność jest bezpieczniejsza. Gdybym jednak miał wybór, wolałbym żyć lepiej niż bezpieczniej. Tak jak lepiej żyje się w olnym państwie, choć bezpieczniej jest w państwie policyjnym ;) z tym, że jak na razie nie mam wyboru. Niemniej od jakiegoś czasu też patrzę na wszystko bardziej optymistycznie, a nuż coś się zmieni!
Znam to uczucie heh :/
Samotność jest stabilna i bezpieczna, a związek nieprzewidywalny. Dziś jest, jutro nie ma, a człowiek zostaje z rozwaloną psychiką i płaczem. Są też oczywiście dobre strony, ale one kiedyś się skończą, a ból po rozstaniu zdaje się nie mieć końca przez pewien czas.
@ThomasHewitt dobrze to opisałeś, lepiej bym tego nie ujeła
@ThomasHewitt O tym właśnie mówi demot, boimy się zakochać bo zakochanie, a może i związek powodują to o czym piszesz. Rozwalona psychika, płacz, ból, a także żal, smutek, bezsilność, gorycz, potem zobojętnienie i utratę części siebie...
@ThomasHewitt Nawet nie wiesz ile masz w tym racji ;)
@Jorgan zawsze dobrze poznać opinię inteligentego człowieka :) Podziwiam optymizm w tym względzie, mógłbym się sypytać, skąd go bierzesz? W moim przypadku nie chodzi nawet o związki, lecz o sam stan zakochania, który początkowo piękny, po zderzeniu z rzeczywistością boli bardzej niż zderzenie z murem. Bo dziewczyna nigdy go nie odwzajemnia. Stąd lepiej być sobie samotnym, cieszyć się życiem bez żadnej partnerki czy ukochanej, realizować się, swoje pasje, skupić się na samorozwoju, na pracy, nauce, czymkolwiek, zamiast wciąż skupiać się na dziewczynie, która nie zaszczyci nawet pogardliwym spojrzeniem. Dlatego mimo wszystko będę wolał nie pokochać znowu. Pozdrawiam serdecznie ;)
@Jorgan przede wszystkim nie uważam, że życie samemu jest lepsze. Jest bezpieczniejsze, ale nie lepsze. Dobrze jest mieć w kimś oparcie, mieć kogoś komu można ufać, do kogo się przytulić. Ale nigdy nie wiemy kiedy czy i kiedy ta druga osoba zdradzi. Stąd mowa, że samotność jest bezpieczniejsza. Gdybym jednak miał wybór, wolałbym żyć lepiej niż bezpieczniej. Tak jak lepiej żyje się w olnym państwie, choć bezpieczniej jest w państwie policyjnym ;) z tym, że jak na razie nie mam wyboru. Niemniej od jakiegoś czasu też patrzę na wszystko bardziej optymistycznie, a nuż coś się zmieni!
Was jeszcze nie nauczyli, ze zakochanie sie to nie jest nasz wybor? To sie dzieje i tyle.
Więc to, że się to dzieje, wyklucza w jakiś sposób strach przed tym?
co za brednie
Jeżeli ktoś jest biologicznym automatem jadącym na autopilocie to faktycznie nie ma na to wpływu.
boi to za mało powiedziane...
Czasem sam nie wie czy jeszcze potrafi...
ale to słabe. :DDDD większe są problemy niż jakieś miłostki :DD
Dawno żaden demotywator tak do mnie nie trafił...