@seksistefan ja doczytałem. I nie narzekam. Lubię sobie poczytać. Choć w gruncie rzeczy to nie wiem o co tu chodzi? Bo jak dla mnie, to może być wyznanie jakiejś młodej Topielicy, tudzież innej Boginki. Ale one tak mają, że mieszkają w tych bajorach. I nie narzekają. Bo niby na co?
@ibonek to jest parafraza (bardzo udana zresztą) pewnego tekstu, krążącego od paru lat w sieci, opowiadającego o tym, jak wspaniale żyło się dzieciom w latach 80 i 90. Było tam o piciu kranówy, jedzeniu wszystkiego, co się nawinie, niebezpiecznych zabawach, o tym że przecież nie było żadnych chorób, a jeśli jakieś były, to babcia znała lekarstwo na każdą z nich, generalnie taka laurka. Autor tekstu z demota poszedł w kierunku totalnej groteski. I wcale mu się nie dziwię, bo każdego już dawno zmęczyło opowiadanie o tym, jak to gimby nie znajo, jak to było świetnie, cudownie, a teraz to głowa mała, nic tylko do trumny się położyć. Ja dobrze pamiętam choćby dzieciaki z rodzin, w których rodzice stracili pracę (w latach dziewięćdziesiątych zamykano przecież olbrzymią ilość zakładów pracy). Kolorowo dla nich na pewno nie było, szczególnie jeśli rodzice nie ogarnęli się jakoś i nie przystosowali do nowych zasad, a np. popadli w patologię. Pamiętam też choćby wojny "gangów osiedlowych" i to, że za bycie z innego osiedla można było zarobić srogi łomot. Mnogość subkultur to też był kocioł - niczym dziwnym nie było, że banda skinów prała się z bandą punków, ktoś gdzieś "przekopał" metalowca, czy po prostu zwykli chuligani stłukli kogoś na ulicy, bo nie był za tymi co trzeba.
@seksistefan
Jak widać jednak są tacy idioci. Taki Arkadiusz19872 nawet to zrozumiał i w niewiele krótszym elaboracie tłumaczy innym co autor miał na myśli.
Nikt nie doczytal do konca opowiesci...wiec nikt nie narzekal
@seksistefan ja doczytałem. I nie narzekam. Lubię sobie poczytać. Choć w gruncie rzeczy to nie wiem o co tu chodzi? Bo jak dla mnie, to może być wyznanie jakiejś młodej Topielicy, tudzież innej Boginki. Ale one tak mają, że mieszkają w tych bajorach. I nie narzekają. Bo niby na co?
@ibonek to jest parafraza (bardzo udana zresztą) pewnego tekstu, krążącego od paru lat w sieci, opowiadającego o tym, jak wspaniale żyło się dzieciom w latach 80 i 90. Było tam o piciu kranówy, jedzeniu wszystkiego, co się nawinie, niebezpiecznych zabawach, o tym że przecież nie było żadnych chorób, a jeśli jakieś były, to babcia znała lekarstwo na każdą z nich, generalnie taka laurka. Autor tekstu z demota poszedł w kierunku totalnej groteski. I wcale mu się nie dziwię, bo każdego już dawno zmęczyło opowiadanie o tym, jak to gimby nie znajo, jak to było świetnie, cudownie, a teraz to głowa mała, nic tylko do trumny się położyć. Ja dobrze pamiętam choćby dzieciaki z rodzin, w których rodzice stracili pracę (w latach dziewięćdziesiątych zamykano przecież olbrzymią ilość zakładów pracy). Kolorowo dla nich na pewno nie było, szczególnie jeśli rodzice nie ogarnęli się jakoś i nie przystosowali do nowych zasad, a np. popadli w patologię. Pamiętam też choćby wojny "gangów osiedlowych" i to, że za bycie z innego osiedla można było zarobić srogi łomot. Mnogość subkultur to też był kocioł - niczym dziwnym nie było, że banda skinów prała się z bandą punków, ktoś gdzieś "przekopał" metalowca, czy po prostu zwykli chuligani stłukli kogoś na ulicy, bo nie był za tymi co trzeba.
@seksistefan
Jak widać jednak są tacy idioci. Taki Arkadiusz19872 nawet to zrozumiał i w niewiele krótszym elaboracie tłumaczy innym co autor miał na myśli.
@ Arkadiusz19872 - hmmm, mnie się to skojarzyło z czymś innym. Ale dobra, niech będzie.
@tleix :"160, nie więcej znaków"?
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 września 2016 o 9:25
Chciało się to komuś czytać?
"Nikt nie latał co miesiąc ..." - jest 2-krotnie wstawione.