Bardzo ciekawe zdjęcie:) Każda rzecz ma swoje dwa aspekty: może pomagać, ale i szkodzić. Nie znaczy to, że z góry należy oceniać ją jako szkodliwą czy nieprzydatną. Gdy bilans zysków i strat przeważa na stronę korzyści, po prostu dokonujemy, mniej lub bardziej świadomie, wyboru mniejszego zła. Wszystko, co daje życie może dać i śmierć. Taka niepodważalna kolej rzeczy.
@bezn Droga poznania prowadzi przez pogmatwane ścieżki z podzielonym lub spojonym absolutem, lecz tarcia graniczne między nimi faktycznie prowadzą do dylematów :D
@KapitanKorsarzPirat Rzekłeś, bracie :D Z tym, że jest Absolut i absolut :D Ale trudno mi się nie zgodzić. Każdy zbiór wartości musi być obwarowany granicami wyznaczanymi przez indywidualnie wyznawane zasady(w pewnych granicach moralności). Ale to też kwestia głębszego wniknięcia w naturę rzeczy, co ludzie często czynią niechętnie wybierając drogę na skróty, podpierając się jedynie łatwo dostępnymi ideami czy doktrynami. I nie byłoby w tym nic złego, wszak po to są te ułatwienia, gdyby włączono weń jeszcze element rozwijający jakim jest czysty namysł nad daną kwestią.Miłego dnia:)
Stara szkoła. Nie chodzić do lekarza, bo jak pójdziesz, to jeszcze wrócisz z jakąś chorobą. Mój dziadek zmarł przez takie rozumowanie, wykryto u niego nowotwór i od razu "grono specjalistów z ławeczki" udzielało rad typu;" nie idź pod nóż, bo nie wrócisz ze szpitala".
@Loleth, a wiesz, ja zawsze uważałem, że to raczej niemożliwość dostrzeżenia ironii świadczy o niskim IQ. Ty już nawet nie tyle nie dostrzegasz ironii, tylko nie potrafisz dostrzec gdy się opowiada dowcip. Wybacz, ale to już jest kalectwo.
@Loleth - różne już rzeczy czytałem na temat służby zdrowia, ale takich bredni jeszcze nie :) W służbie zdrowia nie ma miejsca na opowiadania dowcipów, powiadasz? Muszę o tym powiedzieć znajomym lekarzom. Biedni nie wiedzą, że im grozi prokuratura. Nie wiem co Ty bierzesz człowieku, ale to ogranicz ;)
@Loleth - gonisz w piętkę. Opowiedziałem dowcip, dlaczego chirurdzy noszą maski - żeby ich pacjent nie poznał, a ponieważ zarzuciłeś mi IQ ziemniaka, co świadczyło o tym, że wziąłeś mój dowcip na poważnie, to Ci wyjaśniłem, że niskie IQ uniemożliwia rozpoznanie sarkazmu. Wtedy wyjechałeś z prokuraturą, co było argumentem, delikatnie mówiąc, nie na temat. Nie było mowy o sarkastycznym traktowaniu pacjentów, którym zmarł bliski, tylko o opowiadaniu dowcipów w ogóle. Wyobraź sobie, że lekarze to normalni ludzie, którzy tak jak inni ludzie też się śmieją i opowiadają dowcipy. Nikt natomiast nie twierdzi, że powinni dowcipkować przekazując rodzinom pacjentów wiadomość o śmierci ich bliskiego. Kompletnie mieszasz różne rzeczy, a robisz to w mojej ocenie tylko po to, aby się nie przyznać, że na samym początku nie załapałeś dowcipu. Dowcipu zresztą bardzo znanego, bo opowiadanego przez Jerzego Kryszaka na gali kabaretów.
@Quant od początku napisałam, że jak byś popracował w służbie zdrowia na dyżurach, a nie w jakimś leciwym POZcie to byś wiedział, że nie ma z czego się śmiać, a takie żarty (zwłaszcza pisane i kropkowane na końcu) nie są brane za żarty bo jak byś posłuchał co w szpitalach się dzieje chociaż przez miesiąc to byś wiedział, że takie żarty biorą ludzie na poważnie (czyt. pacjentka niemowa, starsza poobijała sobie ręce, pokazała że jakaś pielęgniarka czy pielegniarz wziął ją za głowe i walił wścianę, rodzina wzięła to na poważnie [przypominam, pacjentka nielogiczna] i nasmarowali wezwanie do prokuratury na X pielęgniarza, że niby on to zrobił mimo, że przebywał wtedy na urlopie, a pacjentkę widział raz jak schodził z dyżuru nocnego jak ją przywieźli), ewentualnie rodziny pozbywają się osób z domu, poobijane, zapuszczone i w krytycznym stanie. Nastąpi po miesiącu zgon - prokuratura bo zauważyli KIEDYŚ TAM siniaki na wewnętrznych stronach rąk pacjentki i że niby pielęgniarki zrzuciły pacjentkę z łóżka, a w raportach jest napisane i lekarskich i izby i pielęgniarskich iż te siniaki były w dniu przyjęcia. Efekt? Prokuratura, 3 pielęgniarki i cały szpital postawiony na nogi, łączenie po sądach i zeznania bo jakaś rodzina chce się nachapać odszkodowania. WIĘC NIE. Nie śmieszy mnie ten żart, ani nikogo kto musi na codzien z takimi wariatami się użerać.
Bardzo ciekawe zdjęcie:) Każda rzecz ma swoje dwa aspekty: może pomagać, ale i szkodzić. Nie znaczy to, że z góry należy oceniać ją jako szkodliwą czy nieprzydatną. Gdy bilans zysków i strat przeważa na stronę korzyści, po prostu dokonujemy, mniej lub bardziej świadomie, wyboru mniejszego zła. Wszystko, co daje życie może dać i śmierć. Taka niepodważalna kolej rzeczy.
@bezn Więc zatem dychotomia rozerwania przyczynowo skutkowej nadal nie schodzi ze sceny :)
@KapitanKorsarzPirat Jak widać:) Psychomachia w moim przypadku to constans :)
@bezn Oczywiście nie brakuje w tym świecie elementów bardziej jednolitych do weryfikacji :)
@KapitanKorsarzPirat Nie w moim uniwersum:P A akurat Twoje dzieła dziwnie wpasowują się w moja dychotomię poznawczą;) Dobry asumpt do rozmyślań.
@bezn Droga poznania prowadzi przez pogmatwane ścieżki z podzielonym lub spojonym absolutem, lecz tarcia graniczne między nimi faktycznie prowadzą do dylematów :D
@KapitanKorsarzPirat Rzekłeś, bracie :D Z tym, że jest Absolut i absolut :D Ale trudno mi się nie zgodzić. Każdy zbiór wartości musi być obwarowany granicami wyznaczanymi przez indywidualnie wyznawane zasady(w pewnych granicach moralności). Ale to też kwestia głębszego wniknięcia w naturę rzeczy, co ludzie często czynią niechętnie wybierając drogę na skróty, podpierając się jedynie łatwo dostępnymi ideami czy doktrynami. I nie byłoby w tym nic złego, wszak po to są te ułatwienia, gdyby włączono weń jeszcze element rozwijający jakim jest czysty namysł nad daną kwestią.Miłego dnia:)
To lecz zęby u kowala a złamania i wyrostek u homeopaty.
Stara szkoła. Nie chodzić do lekarza, bo jak pójdziesz, to jeszcze wrócisz z jakąś chorobą. Mój dziadek zmarł przez takie rozumowanie, wykryto u niego nowotwór i od razu "grono specjalistów z ławeczki" udzielało rad typu;" nie idź pod nóż, bo nie wrócisz ze szpitala".
Służba zdrowia nie domaga organizacyjnie. Fachowość lekarzy to zupełnie inna sprawa. Na poziomie stołu operacyjnego rzadko daje powody do narzekań.
Znalazłem murzyna! :)
Polskiej służby zdrowia, polskiej. A wiecie dlaczego oni noszą te maski na twarzach? Żeby ich potem pacjent nie rozpoznał...
@Quant iq ziemniaka. Brak słów.
@Loleth, a wiesz, ja zawsze uważałem, że to raczej niemożliwość dostrzeżenia ironii świadczy o niskim IQ. Ty już nawet nie tyle nie dostrzegasz ironii, tylko nie potrafisz dostrzec gdy się opowiada dowcip. Wybacz, ale to już jest kalectwo.
@Quant jak byś popracował w służbie zdrowia to byś sam wiedział, że nie ma tam miejsca na ironię bo ona prowadzi do prokuratury
@Loleth - różne już rzeczy czytałem na temat służby zdrowia, ale takich bredni jeszcze nie :) W służbie zdrowia nie ma miejsca na opowiadania dowcipów, powiadasz? Muszę o tym powiedzieć znajomym lekarzom. Biedni nie wiedzą, że im grozi prokuratura. Nie wiem co Ty bierzesz człowieku, ale to ogranicz ;)
@Quant To czekam, aż rodzinie zmarłego zarzucisz sarkazmem, napisz mi jaki był rezultat :D
@Loleth - gonisz w piętkę. Opowiedziałem dowcip, dlaczego chirurdzy noszą maski - żeby ich pacjent nie poznał, a ponieważ zarzuciłeś mi IQ ziemniaka, co świadczyło o tym, że wziąłeś mój dowcip na poważnie, to Ci wyjaśniłem, że niskie IQ uniemożliwia rozpoznanie sarkazmu. Wtedy wyjechałeś z prokuraturą, co było argumentem, delikatnie mówiąc, nie na temat. Nie było mowy o sarkastycznym traktowaniu pacjentów, którym zmarł bliski, tylko o opowiadaniu dowcipów w ogóle. Wyobraź sobie, że lekarze to normalni ludzie, którzy tak jak inni ludzie też się śmieją i opowiadają dowcipy. Nikt natomiast nie twierdzi, że powinni dowcipkować przekazując rodzinom pacjentów wiadomość o śmierci ich bliskiego. Kompletnie mieszasz różne rzeczy, a robisz to w mojej ocenie tylko po to, aby się nie przyznać, że na samym początku nie załapałeś dowcipu. Dowcipu zresztą bardzo znanego, bo opowiadanego przez Jerzego Kryszaka na gali kabaretów.
@Quant od początku napisałam, że jak byś popracował w służbie zdrowia na dyżurach, a nie w jakimś leciwym POZcie to byś wiedział, że nie ma z czego się śmiać, a takie żarty (zwłaszcza pisane i kropkowane na końcu) nie są brane za żarty bo jak byś posłuchał co w szpitalach się dzieje chociaż przez miesiąc to byś wiedział, że takie żarty biorą ludzie na poważnie (czyt. pacjentka niemowa, starsza poobijała sobie ręce, pokazała że jakaś pielęgniarka czy pielegniarz wziął ją za głowe i walił wścianę, rodzina wzięła to na poważnie [przypominam, pacjentka nielogiczna] i nasmarowali wezwanie do prokuratury na X pielęgniarza, że niby on to zrobił mimo, że przebywał wtedy na urlopie, a pacjentkę widział raz jak schodził z dyżuru nocnego jak ją przywieźli), ewentualnie rodziny pozbywają się osób z domu, poobijane, zapuszczone i w krytycznym stanie. Nastąpi po miesiącu zgon - prokuratura bo zauważyli KIEDYŚ TAM siniaki na wewnętrznych stronach rąk pacjentki i że niby pielęgniarki zrzuciły pacjentkę z łóżka, a w raportach jest napisane i lekarskich i izby i pielęgniarskich iż te siniaki były w dniu przyjęcia. Efekt? Prokuratura, 3 pielęgniarki i cały szpital postawiony na nogi, łączenie po sądach i zeznania bo jakaś rodzina chce się nachapać odszkodowania. WIĘC NIE. Nie śmieszy mnie ten żart, ani nikogo kto musi na codzien z takimi wariatami się użerać.
To było 4 lata temu na Demotywatory.pl