Pogrzeb Franiczka Józefa (i w ogóle cesarzy Austrii) wyglądał podobnie. Najpierw karawan przyjeżdżał do krypty kościoła kapucynów, po zapukaniu zakonnik uchylał drzwiczki, jakiś tam marszałek mówił "oto cesarz Austrii, król Węgier (tu długa lista tytułów)", zakonnik mówił "nikogo takiego nie znam" i zamykał, wtedy marszałek pukał ponownie i mówił "oto Franciszek Józef Habsburg, prosi o miłosierdzie" i dopiero wtedy otwierano. Do poczytania w biografii np. wg S. Grodzickiego.
Pogrzeb Franiczka Józefa (i w ogóle cesarzy Austrii) wyglądał podobnie. Najpierw karawan przyjeżdżał do krypty kościoła kapucynów, po zapukaniu zakonnik uchylał drzwiczki, jakiś tam marszałek mówił "oto cesarz Austrii, król Węgier (tu długa lista tytułów)", zakonnik mówił "nikogo takiego nie znam" i zamykał, wtedy marszałek pukał ponownie i mówił "oto Franciszek Józef Habsburg, prosi o miłosierdzie" i dopiero wtedy otwierano. Do poczytania w biografii np. wg S. Grodzickiego.
@Voitcus - Grodziskiego:-), ale miło, że ktoś czyta książki tego wspaniałego autora!