Trafia idealnie w punkt, choć przyznam, że czasami chciałabym umieć cieszyć się przebywaniem wśród ludzi, ale nie potrafię. Czasami też czuję się z tego powodu gorsza, ale na szczęście już coraz bardziej akceptuję swoją osobowość samotnika.
A ja bym nie chciał tego zmieniać. Lubie być samotnikiem, cieszyć się życiem ale bez otoczenia innych osób.Wbrew pozorom to całkiem ciekawa przypadłość ;)
@~Patryk94_Ja też nie chciałabym i nie potrafiłabym nawet tego zmienić, jednak z drugiej strony bywa, że mam wrażenie, że coś mi "ucieka" (chociażby to, że nigdy nawet na randce nie byłam, a na związek nie mam co liczyć albo to, że nie mam z kim podzielić się swoimi zainteresowaniami czy pośmiać się -> to wyszkoliło u mnie umiejętność śmiania się z własnych żartów i rozmów sama ze sobą :D), ale to pojawia się coraz rzadziej. To nie jest tak, że nie lubię bycia samotnikiem, bo to jest przyjemne, ale jakby się tak zastanowić problemem jest to, że w ogóle nie potrafię się dostosować do obecności drugiej osoby (nawet takiej, którą darzę dużą sympatią) i obecnie nawet po krótkim czasie przebywania np. z pewną osobą, z którą kiedyś mogłam często przebywać, czuję się wymęczona. Chciałabym po prostu raz na jakiś czas umieć poczuć się szczęśliwa i wyluzowana wśród innych. To byłby taki "złoty środek": czułabym się dobrze zarówno sama ze sobą, jak i z innymi osobami, jednak małe są szanse na taki kompromis.
Kurczę, doskonale Cię rozumiem, ciężka praca w samotności jest mniej męcząca niż robienie czegokolwiek z drugą osobą chyba że jest to osoba z bliskiego otoczenia. Dla innych rozmowa samego ze sobą jest czymś dziwnym, dla mnie czymś normalnym.
właśnie, wśród tego otaczającego tłumu czuję się tylko samotny. A nie, kiedy nikogo nie ma w pobliżu.
Zależy, kto Ci to tłumaczy.
genialne. sama jestem samotnikiem i pierwszy raz spotkałam się z tak celnym opisem.
Trafia idealnie w punkt, choć przyznam, że czasami chciałabym umieć cieszyć się przebywaniem wśród ludzi, ale nie potrafię. Czasami też czuję się z tego powodu gorsza, ale na szczęście już coraz bardziej akceptuję swoją osobowość samotnika.
A ja bym nie chciał tego zmieniać. Lubie być samotnikiem, cieszyć się życiem ale bez otoczenia innych osób.Wbrew pozorom to całkiem ciekawa przypadłość ;)
@~Patryk94_Ja też nie chciałabym i nie potrafiłabym nawet tego zmienić, jednak z drugiej strony bywa, że mam wrażenie, że coś mi "ucieka" (chociażby to, że nigdy nawet na randce nie byłam, a na związek nie mam co liczyć albo to, że nie mam z kim podzielić się swoimi zainteresowaniami czy pośmiać się -> to wyszkoliło u mnie umiejętność śmiania się z własnych żartów i rozmów sama ze sobą :D), ale to pojawia się coraz rzadziej. To nie jest tak, że nie lubię bycia samotnikiem, bo to jest przyjemne, ale jakby się tak zastanowić problemem jest to, że w ogóle nie potrafię się dostosować do obecności drugiej osoby (nawet takiej, którą darzę dużą sympatią) i obecnie nawet po krótkim czasie przebywania np. z pewną osobą, z którą kiedyś mogłam często przebywać, czuję się wymęczona. Chciałabym po prostu raz na jakiś czas umieć poczuć się szczęśliwa i wyluzowana wśród innych. To byłby taki "złoty środek": czułabym się dobrze zarówno sama ze sobą, jak i z innymi osobami, jednak małe są szanse na taki kompromis.
Kurczę, doskonale Cię rozumiem, ciężka praca w samotności jest mniej męcząca niż robienie czegokolwiek z drugą osobą chyba że jest to osoba z bliskiego otoczenia. Dla innych rozmowa samego ze sobą jest czymś dziwnym, dla mnie czymś normalnym.