Ha ha. Dokladnie tak samo jak nie wyleczysz pedofila, nie da sie sprawic, aby niektore dzieci byly normalne i potrafily docenic "pozytywna energie szkoly". I wlasnie te dzieci, nieszanujace niczego, sprawiaja ze te normalne nie moga normalnie i w milej atmosferze uczestniczyc w lekcjach. Muszą sie podporzadkowac tym "problemowym", bo to ich system edukacji trzyma pod ochroną. Dzieci normalne są przez to dyskryminowane.
Kilka lat temu w szwecji wprowadzono podobny system.Zapraszam do odwiedzin i sprawdzenie efektow tego chorego programu.Wychowano cale stado uposledzonych mentalnie mlodych ludzi.
Ale jest jeden plus.Mozna nimi bardzo latwo kierowac co panstwo szwedzkie wykorzystuje do granic
mozliwosci.
W gimnazjum mojego brata pełno było ślicznych plakatów, informujących o tym, że jest to szkoła przyjazna dzieciom, szkoła pozbawiona agresji itp, tymczasem w tej szkole nie było tygodnia, by policja nie przyjeżdżała, z powodu pobić, kradzieży, ataków na korytarzu i innych napadów w terenie szkoły. I jakoś tak zawsze akurat żadnego nauczyciela nie było WYJĄTKOWO w pobliżu, a monitoring akurat dzisiaj nie działał.
Tak więc, dobrze że szkoła ma takie czy inne założenia, pytanie czy w praktyce też to stosują? Czy są to tylko puste slogany.
Niech się wypowie jakiś "wychowanek" tej szkoły i powie co i jak, bo puste p*erdolenie takich farmazonów można napisać o każdej szkole. Poza tym chciałbym przypomnieć, że kiedyś jak gnojek się nie uczył i podskakiwał to obrywał dużą drewnianą linijka i był spokój. To były dobre czasy... Kto k*rwa wymyślił "bezstresowe wychowanie" ? Powinien zobaczyć ile złego wyrządził swoim kretyńskim pomysłem!
W tej samej szkole pani dyrektor musi grozić dzieciom interwencją policji, aby można było prowadzić lekcje.
Nauczyciele nie panują nad prawie trzydziestoosobowymi klasami, powstałymi z łączenia innych klas.
Dzieci nabywają w szkole niebywałych umiejętności lingwistycznych, w które rodzicom nie sposób nawet uwierzyć.
Narzekań rodziców nikt nie słucha.
Zakaz narzekania dotyczy więc raczej ich, a nie dzieci.
Ha ha. Dokladnie tak samo jak nie wyleczysz pedofila, nie da sie sprawic, aby niektore dzieci byly normalne i potrafily docenic "pozytywna energie szkoly". I wlasnie te dzieci, nieszanujace niczego, sprawiaja ze te normalne nie moga normalnie i w milej atmosferze uczestniczyc w lekcjach. Muszą sie podporzadkowac tym "problemowym", bo to ich system edukacji trzyma pod ochroną. Dzieci normalne są przez to dyskryminowane.
Kilka lat temu w szwecji wprowadzono podobny system.Zapraszam do odwiedzin i sprawdzenie efektow tego chorego programu.Wychowano cale stado uposledzonych mentalnie mlodych ludzi.
Ale jest jeden plus.Mozna nimi bardzo latwo kierowac co panstwo szwedzkie wykorzystuje do granic
mozliwosci.
W gimnazjum mojego brata pełno było ślicznych plakatów, informujących o tym, że jest to szkoła przyjazna dzieciom, szkoła pozbawiona agresji itp, tymczasem w tej szkole nie było tygodnia, by policja nie przyjeżdżała, z powodu pobić, kradzieży, ataków na korytarzu i innych napadów w terenie szkoły. I jakoś tak zawsze akurat żadnego nauczyciela nie było WYJĄTKOWO w pobliżu, a monitoring akurat dzisiaj nie działał.
Tak więc, dobrze że szkoła ma takie czy inne założenia, pytanie czy w praktyce też to stosują? Czy są to tylko puste slogany.
Niech się wypowie jakiś "wychowanek" tej szkoły i powie co i jak, bo puste p*erdolenie takich farmazonów można napisać o każdej szkole. Poza tym chciałbym przypomnieć, że kiedyś jak gnojek się nie uczył i podskakiwał to obrywał dużą drewnianą linijka i był spokój. To były dobre czasy... Kto k*rwa wymyślił "bezstresowe wychowanie" ? Powinien zobaczyć ile złego wyrządził swoim kretyńskim pomysłem!
Bezstresowe wychowanie wymyślili ci, co obrywali tą linijką, zatem jest to następstwo bicia dzieci w szkole.
W tej samej szkole pani dyrektor musi grozić dzieciom interwencją policji, aby można było prowadzić lekcje.
Nauczyciele nie panują nad prawie trzydziestoosobowymi klasami, powstałymi z łączenia innych klas.
Dzieci nabywają w szkole niebywałych umiejętności lingwistycznych, w które rodzicom nie sposób nawet uwierzyć.
Narzekań rodziców nikt nie słucha.
Zakaz narzekania dotyczy więc raczej ich, a nie dzieci.