A ja nigdy się nie rozglądam, trwające 1,298223s obrócenie główki o 30° w obie strony i upewnienie się kontem oka czy nic nie nadjeżdża kosztuje mnie zbyt wiele - korona z głowy wtedy spada.
Zalecam zapoznać się z materiałami dotyczącymi tamtego przejazdu i wypadku. Tory są tam tak widoczne że kierowca musiał by chyba wysiąść z auta iść pooglądać czy nie jedzie pociąg i dopiero jechać
może i w tamtym przypadku widoczności nie było, ale zwracam uwagę, że powinno się sprawdzać czy pociąg nie jedzie ZAWSZE jeśli tylko jest taka możliwość. nawet przy podniesionym szlabanie. wystarczy zobaczyć kilku dróżników.
W Rzezawie jest rzeczywiście mało widoczny przejazd - ale niezależnie od słuszności oceny tamtej sytuacji na pewno nie zaszkodzi ją wykorzystać jako zachętę do zachowania większej ostrożności na przejazdach kolejowych.
Mnie tam 18 lat temu instruktor jazdy (Tata też mi to do głowy wbijał) nauczył, że przed przejazdem kolejowym ZAWSZE mam co najmniej zwolnić do prędkości najwyżej kilku kilometrów na godzinę, a najlepiej ZAWSZE się zatrzymać. I tak robię - nawet jeśli są szlabany - wolę ufać tylko sobie. Znam takie przejazdy, na których widoczność jest rzeczywiście fatalna, ale ostatecznie pociąg też słychać - dziesiątki ton żelastwa robią cholernie dużo hałasu.
A ja nigdy się nie rozglądam, trwające 1,298223s obrócenie główki o 30° w obie strony i upewnienie się kontem oka czy nic nie nadjeżdża kosztuje mnie zbyt wiele - korona z głowy wtedy spada.
Zalecam zapoznać się z materiałami dotyczącymi tamtego przejazdu i wypadku. Tory są tam tak widoczne że kierowca musiał by chyba wysiąść z auta iść pooglądać czy nie jedzie pociąg i dopiero jechać
może i w tamtym przypadku widoczności nie było, ale zwracam uwagę, że powinno się sprawdzać czy pociąg nie jedzie ZAWSZE jeśli tylko jest taka możliwość. nawet przy podniesionym szlabanie. wystarczy zobaczyć kilku dróżników.
W Rzezawie jest rzeczywiście mało widoczny przejazd - ale niezależnie od słuszności oceny tamtej sytuacji na pewno nie zaszkodzi ją wykorzystać jako zachętę do zachowania większej ostrożności na przejazdach kolejowych.
Dlaczego na szlabany mówi się "rogatki"? Przecież szlaban nie ma rogów...
no właśnie. rogatki to co innego. powinno się mówić "zapory" jak już...
Może w ogóle zlikwidujmy szlabany? Wtedy wszędzie będziemy się rozglądać. Może w Polsce się szlabany nie przyjęły? Czy nie odwracacie kota ogonem?
Mnie tam 18 lat temu instruktor jazdy (Tata też mi to do głowy wbijał) nauczył, że przed przejazdem kolejowym ZAWSZE mam co najmniej zwolnić do prędkości najwyżej kilku kilometrów na godzinę, a najlepiej ZAWSZE się zatrzymać. I tak robię - nawet jeśli są szlabany - wolę ufać tylko sobie. Znam takie przejazdy, na których widoczność jest rzeczywiście fatalna, ale ostatecznie pociąg też słychać - dziesiątki ton żelastwa robią cholernie dużo hałasu.