@qqp Przytoczę mój przykład - pomimo zdjęcia napastnika, nagrań mpk i świadków, powiedzieli że to że mnie ktoś pobił nie jest ich sprawą. Policja w Polsce jest prawie tak ułomna jak polskie szkolnictwo.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
20 marca 2018 o 23:28
@ShuiMa takie sprawy się zgłasza do przełożonych, nagłaśnia się i piętnuje, a nie przytakuje. Jak ma być dobrze, skoro ludzie potrafią płakać tylko w komentarzach w internecie? To najzwyklejsze przyzwolenie na takie zachowanie.
Od ponad roku pracuje na SOR jako ratownik medyczny. Wyżej opisana sytuacja nie jest odosobniona. Czasami podczas jednego 12 h dyżuru ma się tylko takich pacjentów, zwłaszcza w okresie weekendowym. Pijani naćpani, do których nie dociera nic. Następni to ci z przerośniętym ego którzy uważają że są pępkiem świata, a przychodzą na SOR bo nie wiedzą że istnieje coś takiego jak POZ/NiŚOZ (pomijam już ich rodziny/znajomych, którzy ich w tym utwierdzają). Gdy ma się do czynienia z takimi ludźmi to niestety człowiek zastanawia się co z nimi zrobić. Wyprosić? Zaśmieją Ci się w twarz i obrzucą obelgami. Zawołać ochronę (pod warunkiem że szpital ma zakontraktowaną grupę interwencyjną)? Zaraz polecą do Rzecznika Praw Pacjenta/Prokuratury że zostali siłą usunięci z SOR chociaż to oni robili burdel. Zawołać Policje? To czasami najlepsza opcja, ale dużo zależy od tego na jaki patrol się trafi. Jedni oleją sprawę, mówiąc że nic nie mogą zrobić. Drudzy pouczą,wystawią mandat, a zdarzały się nawet przypadki zatrzymania. Na moim ostatnim dyżurze oberwałem w twarz dwa razy, a koleżanka raz od jednego pacjenta. Na szczęście w jego przypadku mogliśmy zastosować przymus bezpośredni.
Takie zachowanie pacjentów to i tak promil przypadków. Tak samo rzadki jak sprawna obsługa na SOR. Nie czarujcie, pląsacie się, popijając kawkę, a pacjenci cierpią. Jak ja bym się W PRACY tak spisywał, to już bym nie pracował. Zachowujecie się jak łaskawy wolontariat, a takie zmanipulowane wpisy tego nie zmienią
O wspomnianej awanturze śladu nie znalazłem. A być powinien, tym bardziej że odmówienie interwencji policji w szpitalu to narażenie przez policję zdrowia i życia pacjentów (nie "pomijam" i nie deprecjonuję tu zdrowia i życia lekarzy bynajmniej, tylko oni nie są w stanie w którym brak pomocy/pijak zrywający przewody aparatury mogą łatwo zabić).
To z jednej strony. A z drugiej strony ja jako człowiek normalny i kontaktowy podczas 8 wizyt na SOR zetknąłem się wyłącznie z niekompetencją, chamstwem, olewaniem, brakiem pomocy i ogólną niechęcią do rodzaju ludzkiego.
Rozwiązanie proste: pieniądze powinny to wynagradzać (marchewka), a z drugiej strony bezlitośnie wywalać na zbity pysk mizantropów (kij).
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
20 marca 2018 o 15:53
Przyjeżdżam do szpitala ze zwichniętym barkiem. Jestem trzeci w kolejce. Za mną przychodzą ludzie na przykład z problemami skórnymi, a lekarz bierze ich przede mną - bo akurat ma ochotę zbadać kogoś ze skórą. Potem wychodzi. Czekam z ręką opartą o podłogę, łącznie na poczekalni 6 godzin. Pielęgniarka wychodzi i oznajmia, że zapomniała powiedzieć, że rentgen nie działa, więc i tak mi nie pomogą!!! Musiałem jechać do innego szpitala, gdzie lekarz stwierdził że za późno na cokolwiek i bez znieczulenia, bez rentgena, wykręca mi rękę zeby ją nastawić - mimo ogromnego bólu, bo jak twierdzi po takim czasie i tak już w środku nic się do niczego nie nadaje. To jest prawdziwe oblicze SORów, które mają wywalone na pacjentów i każdy jest dla nich symulantem. Takich niemiłych i wrednych bab jak tam to nie ma nawet na manifestacjach feministek.
Tak, mialem najlepiej znokautować pielęgniarkę tą ręką którą nie mogłem ruszać. Upominałem się co chwilę, ale nie jest tajemnicą, że SORy są opanowane przez ludzi z zapaleniem mózgu, więc ciężko było coś zrobić. A co do tego, że jestem żałosny - możemy się spotkać i omówić tę kwestię, co ty na to?
Ale dlaczego policja ich nie usunęła. Przecież to ich rola, za to mają płacone żeby zapewniać ład. Z drugiej strony w szpitalach też powinna być jakaś ochrona, dla dobra lekarzy i innych pacjentów. Ale np w szpitalu na Borowskiej-Wrocław mój ojciec przywieziony został karetką z poważną niewydolnością oddechową. Siedział na SOR przez 3h aż stracił przytomność i spadł na podłogę - wtedy się nim zajęli. Niekompetencja lekarzy spowodowała że uszkodzenie zastawki serca po 6 dniach, dlatego że przyszedł lekarz z zewnątrz i stwierdził to na podstawie wyników który były na 2 dzień. Może gdyby mój ojciec nie był grzecznym spokojnym człowiekiem i zrobił awanturę to jeszcze by żył, a tak nawet nie zrobili z nim wywiadu, żeby wiedzieć co mu dolega.
Z drugiej strony - Ostatnio moją dziewczynę bolała (ucisk i kłucie, nieraz tak, że prawie mdlała) w klatce piersiowej. Lekarz pierwszego kontaktu jak ją zobaczył to chciał pogotowie wzywać, ale jako że mieliśmy transport to sami pojechaliśmy na sor.
Łącznie spędziliśmy tam 10h, a z badań to rtg, ekg i krew. Na koniec usłyszeliśmy, że nic się nie dzieje i moja jest zdrowa.
I w cale najgorsze nie jest te 10h i w tym przypadku olewcze podejście lekarza, a po prostu brak informacji - nikt nie zerknął na skierowanie przed przyjęciem, za ile mniej więcej zostaniemy przyjęci (wiadomo, karetki mają pierwszeństwo i nie mam o to absolutnej pretensji, chodzi mi bardziej o samą informację, że za x czasu jeżeli nie będzie pacjentów z karetek), za ile będą wyniki itp. Po prostu zerowe zainteresowanie pacjentem i to było najgorsze, bo mieliśmy wrażenie, że można zdechnąć na korytarzu, a i tak to nikogo nie będzie to obchodziło...
Mój dziadek po upadku został przewieziony na sor. tam stwierdzili że to zawał i dziadek od 8rano do 19 siedział na korytarzu. pomimo że mówiliśmy że spadł nikt nie sprawdził czy głowa jest "cała"... dziadek miał połowę twarzy sina i opuchnięta. Zostawili to na noc. Rano dziadek dosłownie padł przy łóżku. Przeiwiezli go na inny szpital i się okazało że to krwiak. Zmarł kilka dni później. Wszyscy lekarze nas zignorowali gdy prosilismy o więcej badań bo co ma zawał do upadku. Skarżył się na bole głowy. Z sekcji wynikało że praktycznie wszystkie narządy były rozdupcone. Wątroba mozg sledziona... Nie wszędzie jest kolorowo. U nas szpital to banda nieukow. Szybciej umrzesz niż Ci pomogą. Sorry za błędy.
Socjalizm to system, w którym bohatersko walczy się z problemami nieznanymi w normalnym ustroju.
Również bywałem na SOR zarówno z chorymi członkami rodziny jak również sam po wypadku komunikacyjnym i mógłbym długo pisać o ciekawych jednostkach po obu stronach - roszczeniowych pacjentów i naburmuszonych pracowników. Żadnej z zaobserwowanych postaw nie widziałem natomiast nigdy w prywatnej przychodni lekarskiej czy dentystycznej.
mam inne odczucie i znajomi też... rak trzustki (HIT ... osoba zwijała się z bólu) - diagnoza SOR - pani j jest już stara i musi boleć, złamanie nogi- diagnoza SOR - zwichnięcie, opuchlizna musi być i zejdzie (po miesiącu oczekiwania i braku efektu, wizyta prywatna łamanie źle zrośniętej nogi, która była złamana a nie zwichnięta - pacjent w śrubach przez pół roku -kuleje do dziś), złamanie ręki u dziecka- diagnoza SOR (podpisał onkolog) proste złamanie do zagipsowania - po tygodniu bólu i prywatnej wizycie konieczna okazuje się operacja bo ręka była źle złożona... tak, że dziękuje postoję...
Zapraszam na sor do kutna... pielęgniarka wyzywa pacjenta od debili bo przyjechał w środku nocy i ona musi wstać. Lekarz grozi kobiecie że zgodnie z prawem może ją trzymać na sorze 3 dni i wtedy da jej popalić, a jak się zwróci im uwagę to straszą że są funkcjonariuszami publicznymi i zaraz ,,załatwią Ci proces''
Niestety te wszystkie negatywne komentarze nie wzięły się znikąd. Co do opisywanej sytuacji dzwonić na policję do skutku. Nie ma czegoś takiego że p9licja odwówi interwencji.
Żal mi jedynie ratowników z karetek. Prze****ną robote mają i to za grosze. Lekarze i pielęgniarki strajkują bo za mało zarabiają, a o nich wszyscy zapominają.
Powiem tak - pracownicy SOR zapracowali sobie na takie traktowanie. Bardzo długo pojedyncze jednostki będą jeszcze musiały pracować na odbudowę tej reputacji - jednakże nie sądzę że tak się stanie.
Na moje 3 wizyty na SOR tylko jedna była "jako-taka" bo wystąpiło podejrzenie zawału serca. Reszta? Śmieć, niech siedzi i czeka na łaskę.
A ja napiszę że dobrze wspominam wizytę w SOR. Upadłem na wyprostowany palec, najpierw myślałem że go "wybiłem" ale po kilku godzinach jak napuchł tak że nie mogłem go zgiąć, pojechałem na SOR (tak powinienem do lekarza pierwszego kontaktu etc.), Zostałem przyjęty, poczekałem ok 2h na rentgen, potem ok 1h na lekarza i problem z głowy, wiedziałem wszystko, pęknięcie nasady paliczka. Potem co miesiąc kontrola jak się zrasta, za każdym razem tak samo, rentgen od razu wizyta u ortopedy i finał po ok 3 miesiącach sprawa załatwiona. Jakbym chciał takie coś załatwić przez lekarza pierwszego kontaktu jak powinienem to te 3 miesiące czekałbym na wizytę u ortopedy ;-)
Jak dla mnie ta historia zabrzmiała już absurdalnie w momencie, gdy doszło do interwencji policji, która nic nie uczyniła, nie usunęła agresorów z terenu szpitala. Aż ciężko mi w to uwierzyć, że stróże prawa mogli tak beztrosko olać taką sytuację. A na SOR jak nie masz wśród pielęgniarek znajomości to faktycznie jest problemem, żeby zostać prędko obsłużonym. Wiem po sobie, bo raz musiałam lecieć na SOR z powodu nagłego problemu z kolanem i gdyby nie znajomości szpitalne teściowej - emerytowanej pielęgniarki - to w kolejce czekałabym, a czekała.
Byłam na SOR ok 15 razy. Przeważnie z córką (nie,nie choruje tak dużo, zwyczajnie lekarze pierwszego kontaktu to debile i jak nie chcą wydawać kasy ośrodka na badania to kierują na szpital). Nie mogę powiedzieć złego słowa. Miło i fachowo, bo wiadomo że nie szybko. A nie szybko bo przychodzą ludzie z pierdołami, jak ja (tyle że ja nie wiem, że to pierdoła bo lekarz pierwszego kontaktu wmawia wyrostek robaczkowy przy jelitówce). Nigdy nie spotkałam się z chamstwem na SOR. Czego nie można powiedzieć o już konkretnych oddziałach szpitalnych. Tam to armagedon, na wewnętrznym robią wszystkim w tym samym czasie lewatywę przed badaniami a kible ze 3 i pielęgniarka proponuje pampersa :) w kabinach prysznicowych pleśń na ścianach. Kible zapchane kupą (bo salowe w ramach oszczędzania mają tylko poranną zmianę). Na ginekologi pobrali mi wycinki bez znieczulenia, a potem "wyczyścili" profilaktycznie bez zaleceń, też bez znieczulenia. Pielęgniarki zazwyczaj chamskie. Po wyjściu ze szpitala okazuje się, że miałeś badania o których nie wiesz (pewnie spałam jak robili mi rtg czy ekg). Aaa i leki, niby szpital musi zapewnić a jednak musisz iść do apteki szpitalnej i wykupić. Chore
Jestem dobrze wychowaną osobą, nigdy nie robię problemów i przez to zawsze mam pod górkę. Jest Pani po ciężkiej operacji, nie może stać ani siedzieć i półmetrowa blizna się rozchodzi bo jest zarażona gronkowcem złocistym? To poczeka sobie pani 6h na podłodze w korytarzu. Pogruchotała się Pani w pracy i prawdopodobnie złamała rękę? No to 5h i źle założymy gips. Rozwalona kostka? Radzę się gdzieś indziej udać bo my tu mamy poważne przypadki, a nie jakieś "wykręcanie się od szkoły".
Prawda jest taka, że na SORach brakuje personelu przez co pacjenci muszą długo czekać na swoją kolej. W nocy jest jeszcze gorze, bo zwożona jest cała zapita i śmierdząca patologia albo efekt uboczny działania śmieci ludzkich zwanych bandytami w postaci pobitych osób, którzy znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
A ja teraz dodam ciś od siebie, bo jak zacząłem czytać jaki ten personel na SOR-ze poszkodowany to mi sie żygać zachciało. Rozumiem sytuacje gdy czeka dużo pacjentów z poważnymi obrażeniami,poczekam. Gdy natomiast cały oddział jest pusty to tak troche po 2 godzinach czekania zacząłem się niecierpliwić mimo że to tylko przecięcie czoła. Jeden szew zakładany 5 minut, a czekałem na niego 2 i pół godziny choć nikogo nie było. Wszystko bym zrozumiał ale gdy usłyszałem z recepcji: " słuchaj,zrobie ci kawusie bo nie uwierzysz, córka tej kaśki co z nią chodziłam blebleble..." Takie jest oblicze SORU,więc najlepiej nie chorować czego wszystkim życzę.
Wszystko zależy od szpitala i od lekarza przyjmującego. Dwie sytuacje: 1. negatywna - tata przewieziony karetką z przychodni, stan mocno przedzawalowy, pani z kardiologii uprzedzona czeka na pacjenta. Ale panienka z SOR jest mądrzejsza - tata kaszle (normalne przy sercu) - ...uj tam skierowanie - on na pewno chory na płuca. 2. pozytywne - ja ból brzucha z prawej strony - jak w mordę strzelił wyrostek. Chirurg idiota uznał że nie bo w tym miejscu kobieta ma tylko jajniki (kobira prawdopodobnie w ogóle składa się tylko z jajników). Z temperaturą, nieprzytomna z bólu trafiłam na SOR. Młody lekarz zajął się mną naprawdę i udowodnił chirurgii że to jednak był wyrostek (zawiniety a przez to w nietypowym miejscu). Operacja była w ostatniej chwili przed wylaniem. Podsumowując - wszystko zależy od lekarza i podejścia do pacjentów. Niestety mniej jest takich jak w drugim opisywanym przeze mnie przypadku - i stąd tak dużo negatywnych reakcji na SOR. Choć z drugiej strony wśród pacjentów też trafiają się specyficzne jednostki
A ja Wam opowiem trochę inną historię. Otóż podczas jednego z ostatnich dyżurów w SOR starałem się jak zwykle. Zaopatrzyłem starszą chorą, za jej przyzwoleniem poinformowałem rodzinę, w miarę możliwości pozwoliłem co jakiś czas na odwiedziny u chorej. Wiedzieli, że czekają wiele godzin, bo chora wymagała obserwacji po urazie. Przy wypisie do domu dostała bardzo dokładne zalecenia odnośnie dalszego postępowania. I wiecie co? Ci ludzie normalnie byli wdzięczni za opiekę, wszystkie wykonane badania, konsultacje itd. Sekret tkwi w tym, że ludzie muszą wiedzieć dlaczego i po co czekają :) Pozdrawiam.
Kto nie pracował w SOR to tego nie zrozumie.
Kolega ratownik odszedł z zawodu, znalazł inną pracę, zarabia tyle samo ale żyje spokojnie.
Gdy się spotyka z dawnymi kolegami z SOR to widzi jak bardzo są znerwicowani.
Gdyby SORy były prywatne i rywalizowały pomiędzy sobą o pacjentów to ich klienci byliby zadowoleni.
Ponieważ obywatele chcą mieć "darmową służbę" zdrowia to SORy są finansowane na zasadzie ryczałtu, czyli dostają pieniądze niezależnie czy mają pacjentów czy nie mają. W takiej sytuacji nikogo nie interesuje jakość albo zadowolenie pacjenta. Gdyby kina były państwowe = darmowe = dostawały pieniądze ryczałtem to by nikt nie był zainteresowany wyświetlaniem dobrych filmów czy czystymi siedzeniami.
Wszędzie na obsłudze klienta tak jest. Ostatnio widziałam jak klientka zwyzywała sprzedawczynię ponieważ plasterki wędliny były źle ułożone.
mnie interesuje, dlaczego policja nie interweniowała, pomimo gróźb karalnych itp.
@qqp też się zastanawiam, po kilku upomnieniach powinni powiadomić służby o problematycznych towarzyszach.
@qqp Przytoczę mój przykład - pomimo zdjęcia napastnika, nagrań mpk i świadków, powiedzieli że to że mnie ktoś pobił nie jest ich sprawą. Policja w Polsce jest prawie tak ułomna jak polskie szkolnictwo.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2018 o 23:28
@ShuiMa takie sprawy się zgłasza do przełożonych, nagłaśnia się i piętnuje, a nie przytakuje. Jak ma być dobrze, skoro ludzie potrafią płakać tylko w komentarzach w internecie? To najzwyklejsze przyzwolenie na takie zachowanie.
Od ponad roku pracuje na SOR jako ratownik medyczny. Wyżej opisana sytuacja nie jest odosobniona. Czasami podczas jednego 12 h dyżuru ma się tylko takich pacjentów, zwłaszcza w okresie weekendowym. Pijani naćpani, do których nie dociera nic. Następni to ci z przerośniętym ego którzy uważają że są pępkiem świata, a przychodzą na SOR bo nie wiedzą że istnieje coś takiego jak POZ/NiŚOZ (pomijam już ich rodziny/znajomych, którzy ich w tym utwierdzają). Gdy ma się do czynienia z takimi ludźmi to niestety człowiek zastanawia się co z nimi zrobić. Wyprosić? Zaśmieją Ci się w twarz i obrzucą obelgami. Zawołać ochronę (pod warunkiem że szpital ma zakontraktowaną grupę interwencyjną)? Zaraz polecą do Rzecznika Praw Pacjenta/Prokuratury że zostali siłą usunięci z SOR chociaż to oni robili burdel. Zawołać Policje? To czasami najlepsza opcja, ale dużo zależy od tego na jaki patrol się trafi. Jedni oleją sprawę, mówiąc że nic nie mogą zrobić. Drudzy pouczą,wystawią mandat, a zdarzały się nawet przypadki zatrzymania. Na moim ostatnim dyżurze oberwałem w twarz dwa razy, a koleżanka raz od jednego pacjenta. Na szczęście w jego przypadku mogliśmy zastosować przymus bezpośredni.
Takie zachowanie pacjentów to i tak promil przypadków. Tak samo rzadki jak sprawna obsługa na SOR. Nie czarujcie, pląsacie się, popijając kawkę, a pacjenci cierpią. Jak ja bym się W PRACY tak spisywał, to już bym nie pracował. Zachowujecie się jak łaskawy wolontariat, a takie zmanipulowane wpisy tego nie zmienią
Może jakieś konkrety, gdzie ta sytuacja miała miejsce? Owe wredne prywatne media podają zazwyczaj miejsce akcji.
w Świdnicy, oczy mchem zarosły?
@matluszzdemotywowany Faktycznie. Acz ton Twojej wypowiedzi niespecjalnie nastraja pozytywnie.
Poszukałem sobie wzmianki o SOR w Świdnicy. Znalazłem to:
http://swidnica24.pl/spedzil-noc-na-korytarzu-sor-u-swidnickiego-szpitala/
Świeżak. Może plucie krwią nie jest zazwyczaj stanem "zagrożenia życia", ale mimo wszystko sposób potraktowania pacjenta był nieciekawy.
O wspomnianej awanturze śladu nie znalazłem. A być powinien, tym bardziej że odmówienie interwencji policji w szpitalu to narażenie przez policję zdrowia i życia pacjentów (nie "pomijam" i nie deprecjonuję tu zdrowia i życia lekarzy bynajmniej, tylko oni nie są w stanie w którym brak pomocy/pijak zrywający przewody aparatury mogą łatwo zabić).
To z jednej strony. A z drugiej strony ja jako człowiek normalny i kontaktowy podczas 8 wizyt na SOR zetknąłem się wyłącznie z niekompetencją, chamstwem, olewaniem, brakiem pomocy i ogólną niechęcią do rodzaju ludzkiego.
Rozwiązanie proste: pieniądze powinny to wynagradzać (marchewka), a z drugiej strony bezlitośnie wywalać na zbity pysk mizantropów (kij).
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2018 o 15:53
Przyjeżdżam do szpitala ze zwichniętym barkiem. Jestem trzeci w kolejce. Za mną przychodzą ludzie na przykład z problemami skórnymi, a lekarz bierze ich przede mną - bo akurat ma ochotę zbadać kogoś ze skórą. Potem wychodzi. Czekam z ręką opartą o podłogę, łącznie na poczekalni 6 godzin. Pielęgniarka wychodzi i oznajmia, że zapomniała powiedzieć, że rentgen nie działa, więc i tak mi nie pomogą!!! Musiałem jechać do innego szpitala, gdzie lekarz stwierdził że za późno na cokolwiek i bez znieczulenia, bez rentgena, wykręca mi rękę zeby ją nastawić - mimo ogromnego bólu, bo jak twierdzi po takim czasie i tak już w środku nic się do niczego nie nadaje. To jest prawdziwe oblicze SORów, które mają wywalone na pacjentów i każdy jest dla nich symulantem. Takich niemiłych i wrednych bab jak tam to nie ma nawet na manifestacjach feministek.
Tak, mialem najlepiej znokautować pielęgniarkę tą ręką którą nie mogłem ruszać. Upominałem się co chwilę, ale nie jest tajemnicą, że SORy są opanowane przez ludzi z zapaleniem mózgu, więc ciężko było coś zrobić. A co do tego, że jestem żałosny - możemy się spotkać i omówić tę kwestię, co ty na to?
Najgorzej ma pacjent, który przychodzi sam.
Za krótkie, kurna. Wytnij i wklej jeszcze więcej tekstu maczkiem, to może przeczytam.
Ale dlaczego policja ich nie usunęła. Przecież to ich rola, za to mają płacone żeby zapewniać ład. Z drugiej strony w szpitalach też powinna być jakaś ochrona, dla dobra lekarzy i innych pacjentów. Ale np w szpitalu na Borowskiej-Wrocław mój ojciec przywieziony został karetką z poważną niewydolnością oddechową. Siedział na SOR przez 3h aż stracił przytomność i spadł na podłogę - wtedy się nim zajęli. Niekompetencja lekarzy spowodowała że uszkodzenie zastawki serca po 6 dniach, dlatego że przyszedł lekarz z zewnątrz i stwierdził to na podstawie wyników który były na 2 dzień. Może gdyby mój ojciec nie był grzecznym spokojnym człowiekiem i zrobił awanturę to jeszcze by żył, a tak nawet nie zrobili z nim wywiadu, żeby wiedzieć co mu dolega.
@Qrvishon dlaczego policja ich nie usunęła? Bo to brednie są. #ocieplaniewizeruskusorow
Z drugiej strony - Ostatnio moją dziewczynę bolała (ucisk i kłucie, nieraz tak, że prawie mdlała) w klatce piersiowej. Lekarz pierwszego kontaktu jak ją zobaczył to chciał pogotowie wzywać, ale jako że mieliśmy transport to sami pojechaliśmy na sor.
Łącznie spędziliśmy tam 10h, a z badań to rtg, ekg i krew. Na koniec usłyszeliśmy, że nic się nie dzieje i moja jest zdrowa.
I w cale najgorsze nie jest te 10h i w tym przypadku olewcze podejście lekarza, a po prostu brak informacji - nikt nie zerknął na skierowanie przed przyjęciem, za ile mniej więcej zostaniemy przyjęci (wiadomo, karetki mają pierwszeństwo i nie mam o to absolutnej pretensji, chodzi mi bardziej o samą informację, że za x czasu jeżeli nie będzie pacjentów z karetek), za ile będą wyniki itp. Po prostu zerowe zainteresowanie pacjentem i to było najgorsze, bo mieliśmy wrażenie, że można zdechnąć na korytarzu, a i tak to nikogo nie będzie to obchodziło...
Mój dziadek po upadku został przewieziony na sor. tam stwierdzili że to zawał i dziadek od 8rano do 19 siedział na korytarzu. pomimo że mówiliśmy że spadł nikt nie sprawdził czy głowa jest "cała"... dziadek miał połowę twarzy sina i opuchnięta. Zostawili to na noc. Rano dziadek dosłownie padł przy łóżku. Przeiwiezli go na inny szpital i się okazało że to krwiak. Zmarł kilka dni później. Wszyscy lekarze nas zignorowali gdy prosilismy o więcej badań bo co ma zawał do upadku. Skarżył się na bole głowy. Z sekcji wynikało że praktycznie wszystkie narządy były rozdupcone. Wątroba mozg sledziona... Nie wszędzie jest kolorowo. U nas szpital to banda nieukow. Szybciej umrzesz niż Ci pomogą. Sorry za błędy.
Nikt normalny w to nie uwierzy.
Socjalizm to system, w którym bohatersko walczy się z problemami nieznanymi w normalnym ustroju.
Również bywałem na SOR zarówno z chorymi członkami rodziny jak również sam po wypadku komunikacyjnym i mógłbym długo pisać o ciekawych jednostkach po obu stronach - roszczeniowych pacjentów i naburmuszonych pracowników. Żadnej z zaobserwowanych postaw nie widziałem natomiast nigdy w prywatnej przychodni lekarskiej czy dentystycznej.
mam inne odczucie i znajomi też... rak trzustki (HIT ... osoba zwijała się z bólu) - diagnoza SOR - pani j jest już stara i musi boleć, złamanie nogi- diagnoza SOR - zwichnięcie, opuchlizna musi być i zejdzie (po miesiącu oczekiwania i braku efektu, wizyta prywatna łamanie źle zrośniętej nogi, która była złamana a nie zwichnięta - pacjent w śrubach przez pół roku -kuleje do dziś), złamanie ręki u dziecka- diagnoza SOR (podpisał onkolog) proste złamanie do zagipsowania - po tygodniu bólu i prywatnej wizycie konieczna okazuje się operacja bo ręka była źle złożona... tak, że dziękuje postoję...
Zapraszam na sor do kutna... pielęgniarka wyzywa pacjenta od debili bo przyjechał w środku nocy i ona musi wstać. Lekarz grozi kobiecie że zgodnie z prawem może ją trzymać na sorze 3 dni i wtedy da jej popalić, a jak się zwróci im uwagę to straszą że są funkcjonariuszami publicznymi i zaraz ,,załatwią Ci proces''
Niestety te wszystkie negatywne komentarze nie wzięły się znikąd. Co do opisywanej sytuacji dzwonić na policję do skutku. Nie ma czegoś takiego że p9licja odwówi interwencji.
Żal mi jedynie ratowników z karetek. Prze****ną robote mają i to za grosze. Lekarze i pielęgniarki strajkują bo za mało zarabiają, a o nich wszyscy zapominają.
Powiem tak - pracownicy SOR zapracowali sobie na takie traktowanie. Bardzo długo pojedyncze jednostki będą jeszcze musiały pracować na odbudowę tej reputacji - jednakże nie sądzę że tak się stanie.
Na moje 3 wizyty na SOR tylko jedna była "jako-taka" bo wystąpiło podejrzenie zawału serca. Reszta? Śmieć, niech siedzi i czeka na łaskę.
A ja napiszę że dobrze wspominam wizytę w SOR. Upadłem na wyprostowany palec, najpierw myślałem że go "wybiłem" ale po kilku godzinach jak napuchł tak że nie mogłem go zgiąć, pojechałem na SOR (tak powinienem do lekarza pierwszego kontaktu etc.), Zostałem przyjęty, poczekałem ok 2h na rentgen, potem ok 1h na lekarza i problem z głowy, wiedziałem wszystko, pęknięcie nasady paliczka. Potem co miesiąc kontrola jak się zrasta, za każdym razem tak samo, rentgen od razu wizyta u ortopedy i finał po ok 3 miesiącach sprawa załatwiona. Jakbym chciał takie coś załatwić przez lekarza pierwszego kontaktu jak powinienem to te 3 miesiące czekałbym na wizytę u ortopedy ;-)
Jak dla mnie ta historia zabrzmiała już absurdalnie w momencie, gdy doszło do interwencji policji, która nic nie uczyniła, nie usunęła agresorów z terenu szpitala. Aż ciężko mi w to uwierzyć, że stróże prawa mogli tak beztrosko olać taką sytuację. A na SOR jak nie masz wśród pielęgniarek znajomości to faktycznie jest problemem, żeby zostać prędko obsłużonym. Wiem po sobie, bo raz musiałam lecieć na SOR z powodu nagłego problemu z kolanem i gdyby nie znajomości szpitalne teściowej - emerytowanej pielęgniarki - to w kolejce czekałabym, a czekała.
Byłam na SOR ok 15 razy. Przeważnie z córką (nie,nie choruje tak dużo, zwyczajnie lekarze pierwszego kontaktu to debile i jak nie chcą wydawać kasy ośrodka na badania to kierują na szpital). Nie mogę powiedzieć złego słowa. Miło i fachowo, bo wiadomo że nie szybko. A nie szybko bo przychodzą ludzie z pierdołami, jak ja (tyle że ja nie wiem, że to pierdoła bo lekarz pierwszego kontaktu wmawia wyrostek robaczkowy przy jelitówce). Nigdy nie spotkałam się z chamstwem na SOR. Czego nie można powiedzieć o już konkretnych oddziałach szpitalnych. Tam to armagedon, na wewnętrznym robią wszystkim w tym samym czasie lewatywę przed badaniami a kible ze 3 i pielęgniarka proponuje pampersa :) w kabinach prysznicowych pleśń na ścianach. Kible zapchane kupą (bo salowe w ramach oszczędzania mają tylko poranną zmianę). Na ginekologi pobrali mi wycinki bez znieczulenia, a potem "wyczyścili" profilaktycznie bez zaleceń, też bez znieczulenia. Pielęgniarki zazwyczaj chamskie. Po wyjściu ze szpitala okazuje się, że miałeś badania o których nie wiesz (pewnie spałam jak robili mi rtg czy ekg). Aaa i leki, niby szpital musi zapewnić a jednak musisz iść do apteki szpitalnej i wykupić. Chore
Jestem dobrze wychowaną osobą, nigdy nie robię problemów i przez to zawsze mam pod górkę. Jest Pani po ciężkiej operacji, nie może stać ani siedzieć i półmetrowa blizna się rozchodzi bo jest zarażona gronkowcem złocistym? To poczeka sobie pani 6h na podłodze w korytarzu. Pogruchotała się Pani w pracy i prawdopodobnie złamała rękę? No to 5h i źle założymy gips. Rozwalona kostka? Radzę się gdzieś indziej udać bo my tu mamy poważne przypadki, a nie jakieś "wykręcanie się od szkoły".
Prawda jest taka, że na SORach brakuje personelu przez co pacjenci muszą długo czekać na swoją kolej. W nocy jest jeszcze gorze, bo zwożona jest cała zapita i śmierdząca patologia albo efekt uboczny działania śmieci ludzkich zwanych bandytami w postaci pobitych osób, którzy znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
A ja teraz dodam ciś od siebie, bo jak zacząłem czytać jaki ten personel na SOR-ze poszkodowany to mi sie żygać zachciało. Rozumiem sytuacje gdy czeka dużo pacjentów z poważnymi obrażeniami,poczekam. Gdy natomiast cały oddział jest pusty to tak troche po 2 godzinach czekania zacząłem się niecierpliwić mimo że to tylko przecięcie czoła. Jeden szew zakładany 5 minut, a czekałem na niego 2 i pół godziny choć nikogo nie było. Wszystko bym zrozumiał ale gdy usłyszałem z recepcji: " słuchaj,zrobie ci kawusie bo nie uwierzysz, córka tej kaśki co z nią chodziłam blebleble..." Takie jest oblicze SORU,więc najlepiej nie chorować czego wszystkim życzę.
Wszystko zależy od szpitala i od lekarza przyjmującego. Dwie sytuacje: 1. negatywna - tata przewieziony karetką z przychodni, stan mocno przedzawalowy, pani z kardiologii uprzedzona czeka na pacjenta. Ale panienka z SOR jest mądrzejsza - tata kaszle (normalne przy sercu) - ...uj tam skierowanie - on na pewno chory na płuca. 2. pozytywne - ja ból brzucha z prawej strony - jak w mordę strzelił wyrostek. Chirurg idiota uznał że nie bo w tym miejscu kobieta ma tylko jajniki (kobira prawdopodobnie w ogóle składa się tylko z jajników). Z temperaturą, nieprzytomna z bólu trafiłam na SOR. Młody lekarz zajął się mną naprawdę i udowodnił chirurgii że to jednak był wyrostek (zawiniety a przez to w nietypowym miejscu). Operacja była w ostatniej chwili przed wylaniem. Podsumowując - wszystko zależy od lekarza i podejścia do pacjentów. Niestety mniej jest takich jak w drugim opisywanym przeze mnie przypadku - i stąd tak dużo negatywnych reakcji na SOR. Choć z drugiej strony wśród pacjentów też trafiają się specyficzne jednostki
A ja Wam opowiem trochę inną historię. Otóż podczas jednego z ostatnich dyżurów w SOR starałem się jak zwykle. Zaopatrzyłem starszą chorą, za jej przyzwoleniem poinformowałem rodzinę, w miarę możliwości pozwoliłem co jakiś czas na odwiedziny u chorej. Wiedzieli, że czekają wiele godzin, bo chora wymagała obserwacji po urazie. Przy wypisie do domu dostała bardzo dokładne zalecenia odnośnie dalszego postępowania. I wiecie co? Ci ludzie normalnie byli wdzięczni za opiekę, wszystkie wykonane badania, konsultacje itd. Sekret tkwi w tym, że ludzie muszą wiedzieć dlaczego i po co czekają :) Pozdrawiam.
Kto nie pracował w SOR to tego nie zrozumie.
Kolega ratownik odszedł z zawodu, znalazł inną pracę, zarabia tyle samo ale żyje spokojnie.
Gdy się spotyka z dawnymi kolegami z SOR to widzi jak bardzo są znerwicowani.
Gdyby SORy były prywatne i rywalizowały pomiędzy sobą o pacjentów to ich klienci byliby zadowoleni.
Ponieważ obywatele chcą mieć "darmową służbę" zdrowia to SORy są finansowane na zasadzie ryczałtu, czyli dostają pieniądze niezależnie czy mają pacjentów czy nie mają. W takiej sytuacji nikogo nie interesuje jakość albo zadowolenie pacjenta. Gdyby kina były państwowe = darmowe = dostawały pieniądze ryczałtem to by nikt nie był zainteresowany wyświetlaniem dobrych filmów czy czystymi siedzeniami.