ja mam cos takiego, ze gdy jestem przy kims kogo blisko nie znam(dalsza ciocia, ktos ze studiow, wykladowca, no ktokolwiek w odleglosci takiej, by wszystko glosno slyszal)... burczy mi potwornie w brzuchu. Wystarczy ze ten ktos albo ja odejdzie, albo ze nagle cos zacznie mocno halasowac np muzyka glosna albo wrzawa od rozmow, to przestaje mi burczec.
A tak to non stop bardzo glosno burczy, niezaleznie od tego ile zjem albo nie zjem, i to trwa juz 10 lat. Siedzenie na wykładach bylo straszne, to byla trauma gdy ktos siadal niedaleko mnie a potem sie gapil dziwnie albo komentowal 'zjedz cos'. Albo i nawet jak pierdzenie to brzmi.
Ale podobno mózg u facetów leży jeszcze niżej ?
[sarkazm] Czy teraz za kryterium śmierci człowieka będzie uważana śmierć jelitowa zamiast mózgowej?
Drugi mózg to lekka przesada. W jelitowym układzie nerwowym znajduje się 100 mln neuronów. W mózgu 86 miliardów.
To dlatego jelito wypróżnia się kiedy chce, a niekoniecznie wtedy, gdy mam na to czas...
ja mam cos takiego, ze gdy jestem przy kims kogo blisko nie znam(dalsza ciocia, ktos ze studiow, wykladowca, no ktokolwiek w odleglosci takiej, by wszystko glosno slyszal)... burczy mi potwornie w brzuchu. Wystarczy ze ten ktos albo ja odejdzie, albo ze nagle cos zacznie mocno halasowac np muzyka glosna albo wrzawa od rozmow, to przestaje mi burczec.
A tak to non stop bardzo glosno burczy, niezaleznie od tego ile zjem albo nie zjem, i to trwa juz 10 lat. Siedzenie na wykładach bylo straszne, to byla trauma gdy ktos siadal niedaleko mnie a potem sie gapil dziwnie albo komentowal 'zjedz cos'. Albo i nawet jak pierdzenie to brzmi.