Debatujemy o błahostkach, bo czujemy się bezradni widząc spektakularny upadek wartości, które są dla nas nadrzędne. Nie jesteśmy w stanie temu zapobiec ani nawet zaprotestować, bo nasi adwersarze są pełni adrenaliny i stosują metody, których my przedstawiciele tych właśnie upadających wartości nie jesteśmy w stanie zastosować. Miejsce przestaje być naszym miejscem, a czas przestaje być naszym czasem. Jedyne co nam pozostaje to wiara, że Koło Czasu się obraca i po jakimś czasie prawdziwe wartości powrócą na swoje miejsce i nasz świat odrodzi się niczym feniks z popiołów współczesności. Do tego czasu będziemy rozmawiali o błahostkach...
Proszę Państwa, wina w dużej części leży po stronie nas, czyli społeczeństwa.
Gdybyśmy więcej czytali i samodzielnie myśleli, bylibyśmy bardziej odporni na szkodliwą propagandę, wymierzoną w fundamenty naszej cywilizacji.
Gdybyśmy nie byli egoistami, materialistami i sybarytami, mielibyśmy więcej dzieci, a wtedy nie musielibyśmy się obawiać o los naszej kultury.
Gdybyśmy w naszych rodakach albo chociaż sąsiadach, należących do naszego kręgu kulturowego, widzieli braci, widzieli NASZYCH, a nie konkurentów, których porażki nas cieszą, umielibyśmy wspólnie działać dla ratowania wspólnego dorobku.
No ale prościej poleżeć na tapczanie ze smartfonem w ręku, a za potęgujący się kryzys kulturowy winić Sorosa (którego oczywiście nie bronię).
@szaroblekitny Za dobry przykład niech posłużą Żydzi. Mimo wielu narodowości i niewielkiej liczebności wciąż są jedną z najbardziej wpływowych grup na świecie, a dorobek ich naukowców wciąż imponujący. Łączy ich tylko religia. Ech, niech ktoś mi powie co się stało, że Christianitas (ok, o samą religię trudno u nas będzie coś zbudować, więc powiedzmy ogólnie zachód) taka nie jest. Może gdyby święte cesarstwo miało większe wpływy?
... Dodam l, że świat ma się całkiem dobrze. Mimo wojen, konfliktów zbrojnych i zabijania ludzi świat idzie do przodu. Podejrzewam, że problem tkwi w tym, iż idzie zbyt szybko, dla dla wielu za bardzo. Stąd ten dysonans. Postęp cywilizacyjny, kulturowy czy techniczny jest znaczący, jak to lubimy ponarzekać i przepowiada schyłek ludzkości, koniec świata, Polskę w ruinie, Armageddon, itd. itd. Ludzkość ma w sobie ten gen widzenia w rzeczach niekceptowanych zagrożenie i jeśli te rzeczy stają się istotne emocje przeważają nad rozumem i pojawia się słynne "koniec świata".
Mam wrażenie, że wszyscy myślą tak jak po I WŚ, czyli "to była ostatnia wojna". Drodzy Państwo, widzieli Państwo MIM-104? Słyszeli Państwo o rozmieszczaniu ich w naszej pięknej krainie? Pewnie słyszeli. A słyszeli Państwo o SDI? Zarzucone co prawda, ale coś podobnego ma prawo powstać i jest teraz nawet bardziej prawdopodobne. W momencie, gdy USA opracuje skuteczny system obrony przed rakietami balistycznymi i rozbuduje system obrony przed rakietami krótkiego zasięgu, Państwa ukochany pokój się rozpadnie dzięki naszemu kochanemu USA. Chociaż oczywiście to Rosjanie pierwsi wystrzelą jedną czy dwie tylko teorytycznie zagrażające komuś rakiety, a USA tylko odpowie, załóżmy w obronie dobrego sojusznika stojącego na granicy z Rosją. I Państwo mogą tylko kochać wujka Sama i nienawidzić tych złych Rosjan. Ale żeby nie było, nie jestem za Rosją, tylko taki scenariusz z USA, które atakują Rosjan jest obecnie najbardziej prawdopodobny.
a niech się zawali, łatwiej budować niż remontować
@raven000 Taa, jasne, a nasze wnuki będa jak w piosence Kaczmarskiego zyć, tyle, ze ona była o przodku
https://www.youtube.com/watch?v=LLKfQ6Fkv8g
Aby mogła powstać nowa jakość coś musi zostać wpierw zburzone.
Debatujemy o błahostkach, bo czujemy się bezradni widząc spektakularny upadek wartości, które są dla nas nadrzędne. Nie jesteśmy w stanie temu zapobiec ani nawet zaprotestować, bo nasi adwersarze są pełni adrenaliny i stosują metody, których my przedstawiciele tych właśnie upadających wartości nie jesteśmy w stanie zastosować. Miejsce przestaje być naszym miejscem, a czas przestaje być naszym czasem. Jedyne co nam pozostaje to wiara, że Koło Czasu się obraca i po jakimś czasie prawdziwe wartości powrócą na swoje miejsce i nasz świat odrodzi się niczym feniks z popiołów współczesności. Do tego czasu będziemy rozmawiali o błahostkach...
Proszę Państwa, wina w dużej części leży po stronie nas, czyli społeczeństwa.
Gdybyśmy więcej czytali i samodzielnie myśleli, bylibyśmy bardziej odporni na szkodliwą propagandę, wymierzoną w fundamenty naszej cywilizacji.
Gdybyśmy nie byli egoistami, materialistami i sybarytami, mielibyśmy więcej dzieci, a wtedy nie musielibyśmy się obawiać o los naszej kultury.
Gdybyśmy w naszych rodakach albo chociaż sąsiadach, należących do naszego kręgu kulturowego, widzieli braci, widzieli NASZYCH, a nie konkurentów, których porażki nas cieszą, umielibyśmy wspólnie działać dla ratowania wspólnego dorobku.
No ale prościej poleżeć na tapczanie ze smartfonem w ręku, a za potęgujący się kryzys kulturowy winić Sorosa (którego oczywiście nie bronię).
@szaroblekitny Za dobry przykład niech posłużą Żydzi. Mimo wielu narodowości i niewielkiej liczebności wciąż są jedną z najbardziej wpływowych grup na świecie, a dorobek ich naukowców wciąż imponujący. Łączy ich tylko religia. Ech, niech ktoś mi powie co się stało, że Christianitas (ok, o samą religię trudno u nas będzie coś zbudować, więc powiedzmy ogólnie zachód) taka nie jest. Może gdyby święte cesarstwo miało większe wpływy?
Zawsze tak było.
To, że nie dostałeś kieszonkowego w tym tygodniu, to jeszcze nie znaczy, że świat wali się w gruzy.
To jest naturalne i występuje od tysięcy lat. To samo tyczy się również narzekania na dzisiejszą młodzież i wspominania dawnych, dobrych czasów.
Od paru tysięcy lat miliony ludzi doświadcza podobnych przemyśleń ;)
Nie nasz... wystarczy się tylko pomodlić i czekać... zobaczycie
... Dodam l, że świat ma się całkiem dobrze. Mimo wojen, konfliktów zbrojnych i zabijania ludzi świat idzie do przodu. Podejrzewam, że problem tkwi w tym, iż idzie zbyt szybko, dla dla wielu za bardzo. Stąd ten dysonans. Postęp cywilizacyjny, kulturowy czy techniczny jest znaczący, jak to lubimy ponarzekać i przepowiada schyłek ludzkości, koniec świata, Polskę w ruinie, Armageddon, itd. itd. Ludzkość ma w sobie ten gen widzenia w rzeczach niekceptowanych zagrożenie i jeśli te rzeczy stają się istotne emocje przeważają nad rozumem i pojawia się słynne "koniec świata".
Otóż to! Obecny ład skończy się wielką rewolucją obalającą kapitalizm...
Jak myślicie, czy będą jeszcze w Polsce upały w te wakacje?
wszystkie pokolenia miały takie wrażenie a świat trwa nadal
Mam wrażenie, że wszyscy myślą tak jak po I WŚ, czyli "to była ostatnia wojna". Drodzy Państwo, widzieli Państwo MIM-104? Słyszeli Państwo o rozmieszczaniu ich w naszej pięknej krainie? Pewnie słyszeli. A słyszeli Państwo o SDI? Zarzucone co prawda, ale coś podobnego ma prawo powstać i jest teraz nawet bardziej prawdopodobne. W momencie, gdy USA opracuje skuteczny system obrony przed rakietami balistycznymi i rozbuduje system obrony przed rakietami krótkiego zasięgu, Państwa ukochany pokój się rozpadnie dzięki naszemu kochanemu USA. Chociaż oczywiście to Rosjanie pierwsi wystrzelą jedną czy dwie tylko teorytycznie zagrażające komuś rakiety, a USA tylko odpowie, załóżmy w obronie dobrego sojusznika stojącego na granicy z Rosją. I Państwo mogą tylko kochać wujka Sama i nienawidzić tych złych Rosjan. Ale żeby nie było, nie jestem za Rosją, tylko taki scenariusz z USA, które atakują Rosjan jest obecnie najbardziej prawdopodobny.