Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
334 345
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar zasysacz
-1 / 5

No teraz to ktoś pojechał żeby mieć po studiach 1500 zl na rękę to trzeba być naprawdę życiowym nieudacznikiem albo wybierać studia bez przyszłości i o przesyconym rynku..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@zasysacz Większość absolwentów liceów nie ma pojęcia o prawdziwym życiu, toteż wybierają złe kierunki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A alphasygma123
-1 / 1

no tak prawda jest taka że z przeciętnymi studiami można liczyć na 2500 netto tyle co pracownik na budowie jakoś znam ludzi z wyższym wykształceniem i nikt nie zarabia 5 tys nikt nie jeździ nowym audi
za to znam kierowcę na międzynarodowe trasy pensja 6 tys netto wykształcenie średnie, zarobki 5 tys + po studiach jest w głowie matek gimnazjalistów lub elitarnych kierowników

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A alphasygma123
0 / 2

jakoś znam ludzi po studiach ich zarobki są ok 2500 netto tyle co pracowników z budowy znam tez kierowcę po międzynarodowych trasach zarabia 6 tys netto tyle co po elitarnym kierunku wysokie zarobki po studiach w polsce są tylko w głowach matek i po elitarnych kierunkach a znam tez osoby po studiach co mieszkają z rodzicami bo zarabiają 1500 czy 1700 lub robią na kasach w biedronce bo bardziej się opłaci w polsce bardziej opłaca się mieć fach

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2018 o 10:04

P Prally
0 / 0

@alphasygma123 To jest normalne.
Nawet magister Computer Science w UK na start dostaje mniej niż operator wózka widłowego.
O ile dostanie pracę. Wbrew pozorom, nawet po takich kierunkach jak Computer Science wielu ma tam problem ze znalezieniem pracy.

O humanistach nie ma co wspominać, po zatajeniu wykształcenia udaje im się dostać pracę np. na budowie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar grzechotek
+1 / 3

Teraz nie liczą się studia, tylko znajomości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Tylko_mówię
0 / 0

@grzechotek zależy jakie studia. Nie znajomości tylko umiejętności.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+1 / 3

Z wykształceniem podstawowym, bez doświadczenia w murarstwie nie dostałby pracy murarza. Szkoda czasu i materiału. Na pomocnika może i by się dostał, ale jak lubi sobie popić, to tylko bez umowy za te 12 - 15 złotych na godzinę, nigdy nie wiadomo, czy taki jutro się znowu pojawi, więc po co podpisywać umowę. Oczywiście nie w porządnej firmie budowlanej, taka dba o umowy, terminy i niepewnych ludzi nie zatrudnia.

Dowcip stary i idealnie oddający nastroje wśród ówczesnych absolwentów kierunku "Marketing i zarządzanie" (paru innych kierunków też).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~nauczycie
-1 / 1

Niestety jest to prawda, mając wyższe studia jestem nauczycielem i jak na razie moja wypłata to mniej niż 1500. Jestem nauczycielem stażystą i dostaję 800 zł, 1500 może będę dostawać za 4 lata

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

Pensja zależy praktycznie od dwóch rzeczy. Nasycenia rynku i umiejętności pracownika. Możesz mieć stos papierów i tytułów, ale jeśli nie masz praktyki to nie licz na dobre wynagrodzenie. Konkurujesz na rynku z ludźmi, którzy już zdobyli doświadczenie i wiedzą co robią, a więc musisz mieć jakiś atut dla pracodawcy, a tym najczęściej jest niższy koszt zatrudnienia. Znowu nasycenie rynku określa konkurencję. Im bardziej nasycony rynek, tym większy wybór wśród pracowników. Jeśli pracy starczy dla 40% chcących pracować w tym zawodzie, a 50% pracowników ma już doświadczenie, to ciężko będzie świeżo po studiach dorwać coś dobrego. Tu pojawiają się staże, praktyki i różne cuda, które z dochodem nie mają wiele wspólnego. Przeciwieństwem są chociażby programiści, których wciąż brakuje na rynku. Tutaj nie tylko nie ma konkurencji wśród pracowników, ale nawet ludzie o zbyt wygórowanych wymaganiach nie mają problemu ze znalezieniem pracy. Lepszy niedoświadczony pracownik od żadnego.
Na koniec zostaje jeszcze kwestia rynku na jakim pracujesz. Jeśli zajmujesz się czymś lokalnym, szczególnie jeśli chodzi o usługi, to zarobisz tyle na ile stać ludzi na tym rynku. Kraj jest biedny, wiec i zarobki będą słabe. Jeśli robisz coś, co sprzedaje się na rynku globalnym, to zarobisz tyle, ile na zachodzie są w stanie za to zapłacić. To jest drugi powód dla którego na kasie w biedronce dużo nie wyciągniesz, a pracując dla zagranicznej korporacji czy na kontrakcie dla zagranicznej firmy masz dużo więcej kasy.
Największy problem to u nas opodatkowanie. Pomimo standardu życia i niskich oczekiwań zarobkowych, wiele zagranicznych firm nadal nie chce zakładać u nas fabryk i biur. Ludzie są tu tani, ale podatki to niwelują, a gdy doda się koszta logistyczne utrzymywania pracowników za granicą to często przestaje to byś opłacalne. Miejcie pretensje do naszego rządu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~chesusrzuw
0 / 0

@ZONTAR Nie pisz bzdur bo jeszcze ktoś w to uwierzy. Fajna teoria, ale to jest państwo teoretyczne i w naszym kraju wszystko jest na odwrót. Absolwent pedagogiki w Pcimiu Dolnym dostaje na start kierownicze stanowisko a inżynier musi iść na produkcję i słuchać jego bredni (to nie przenośnia). Trzeba się umieć ustawić, żadne wykształcenie, umiejętności, praktyki, staże, doświadczenie nie mają znaczenia. Jak ktoś jest najlepszy z najlepszych to ma szansę trafić do jakieś normalnej firmy. Aczkolwiek dużo o tym słyszałem a na oczy tego nie widziałem. Większość tych co twierdzą, że mają kwalifikację sami przyznają, że to są miękkie kwalifikacje, czyli tak na prawdę to nic nie potrafią poza podlizywaniem się szefowi. Ludzie nie uciekają z tego kraju przez to, że mało zarabiają, tylko dlatego, że mało zarabiają i muszą jeszcze się męczyć z kolesiostwem na kierowniczych stanowiskach.
Zachodnie firmy nie inwestują tutaj w nic konkretnego bo przez polską politykę kadrową nie ma tu specjalistów, nie mieliby kogo zatrudnić. Co więcej łatwiej nielicznych specjalistów ściągnąć do siebie i mamy błędne koło. Kraj się cofa w rozwoju technologicznym a pokomunistyczni kierownicy i dyrektorzy się cieszą, że mają dożywotnie stołki. Tylko co potem?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

Wykwalifikowanych ludzi do pracy jest niewiele bo chcieliby zarabiać godnie. Za żelazną kurtyną było łatwiej, samochody, mieszkania, jakikolwiek sprzęt, usługi i artykuły domowe były produkowane i sprzedawane na lokalnym rynku, a więc koszta produkcji były adekwatne do ich wartości rynkowej. Było niewiele, wybór praktycznie żaden i ciągłe braki, ale jak jednak już coś było, to dało się to kupić za lokalną pensję. Teraz większość wydatków idzie na różne produkty z importu, a te siłą rzeczy cenowo stoją znacznie wyżej. Ponadto produkując coś u nas i tak nie będziesz sprzedawać tanio bo ludziom mało płacisz. Dostosujesz się do zagranicznej konkurencji i różnica w cenach będzie niewielka.
Ceny wielu produktów są u nas wyższe niż na zachodzie ze względu na podatki. Dochody są wielokrotnie niższe. Co z tego, że mieszkanie w Pcimiu Dolnym kosztuje 10% tego, co w Kalifornii, a tygodniowe wyżywienie tam starczyłoby na jeden dzień? Chcesz kupić pralkę, lodówkę, telewizor, komputer, telefon, samochód, zmywarkę, piekarnik, płytę indukcyjną, suszarkę, klimatyzację... wszystko kosztuje podobnie jak na zachodzie, często nawet drożej. Nijak oszczędność na mieszkaniu i bułkach tego nie zrekompensuje.

Kolesiostwa nie ma co komentować, to nie jest regulowane i działa na małą skalę. Jeśli nie masz pracy bo ktoś miał plecy, to jesteś po prostu kiepskim pracownikiem. Niemożliwe jest utracenie potencjalnego miejsca pracay wiele razy z rzędu tylko z winy czyichś pleców. Najwięcej narzekają ludzie, którzy uparli się jak osioł na robienie czegoś, na co nie ma popytu. Musisz być albo bardzo dobry aby wygryźć kogoś innego na przesyconym rynku, albo zwyczajnie zająć się czymś na co jest popyt. Rozumiem narzekanie ludzi, którzy po latach nauki i wieloletnim doświadczeniu nie mają już gdzie pracować, ale tych jest garstka. Zasadnicza większość to cepy, które wybrały kierunek rozwoju kariery nawet nie myśląc o tym jak będzie wyglądał rynek pracy. Jak rozpoczynając edukację nie wiesz gdzie możesz pracować to jest bardzo źle. Jak jesteś w stanie wymienić kilka firm to dobrze też nie jest. Jak potencjalnych pracodawców jest masa to tak czy siak coś sobie znajdziesz.
Aby ruszyć gospodarkę należałoby zrobić wszystko co prowadzi do deflacji. To jest najlepszy, nieinwazyjny sposób podniesienia stanu majątkowego wszystkich obywateli. Dzięki temu nawet zarabiając tyle samo i tyle samo wydając na dom, media i jedzenie będzie można kupować taniej wszystko co importujemy. Jedyną wadą tego zjawiska jest mniejsze zainteresowanie inwestycjami w kraju, bo byłby ogólnie droższy. Nikt zakładając fabrykę nie myśli o takiej Szwajcarii, a patrzy na rynki biedne, gdzie ludzie godzą się pracować za miskę ryżu. Musielibyśmy sami produkować coś wartościowego, a w tym kraju się tak nie da. Nawet duże i innowacyjne inwestycje upadały obłożone masą ograniczeń i obciążeń podatkowych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem