@thomaass Dlatego argument: "ale ja nie wyrzucam petów" nie ma znaczenia, samo palenie na balkonie stwarza zagrożenie, tak samo jak palenie z otwartym oknem podczas jazdy samochodem przez las czy pola
@Jimmy_Waldemar_Resiak No to rzeczywiście kiepska sytuacja. Najważniejsze jak sie już raz rzuci to sobie na tego własnie do piwka nie pozwalać. Rzuciłam nagle, gdy żona zaszła w ciążę, od tego momentu nie zapaliłem ani razu. No ale mam łatwiej bo nikt w rodzinie nie pali, choć wszyscy znajomi palą i tu juz jest kłopot.
Trzeba próbowac do skutku! W końcu się uda! WALCZ! Trzymam kciuki!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
15 sierpnia 2018 o 17:10
Palacze w większości przypadków inny naród - jeszcze bardziej zburaczały niż normalnie. Tych kulturalnie palących i sprzątających mógłbym zliczyć na palcach ręki.
W czasie studiów na stancjach zdarzały się prawdziwe zakały. Nie docierało do nich, że nie wolno palić we wspólnych pomieszczeniach, np.: kuchni, bo to nie tylko przeszkadza, ale i szkodzi innym. To tak jakbym chodził z małym opryskiwaczem z glifosat i pryskał na ludzi...Sama radość...
I jeszcze te wyrzucane niedopałki czy smród.
Pozdrowienia dla tych normalnych palaczy nie dzielących się swoim "hobby" z niepalącymi.
Mam powypalane w plastikowym parapecie zewnętrznym dziury!
Po 30-sto letniej pracy z dziećmi, wiem że te które mają w domu palaczy (smród)*, UCZĄ SIĘ GORZEJ!
* "Paliłe/aś?! Nie, moja babcia dużo pali."
Nie wiem, ja jako osoba paląca jakiś czas regularnie, nie widzę problemu w tym że ktoś pali. Pewne rzeczy są nieakceptowalne, jak wyrzucanie petów (żarzących się czy odgaszonych), pewne narzuca kultura (niepalenie pośród osób niepalących), ale też nie popadajmy w skrajność. Na ulicy nie, bo mija się niepalących, na balkonie nie, bo sąsiadom śmierdzi. Bo zły nawyk, to się piętnuje ludzi do tego stopnia, że byli palacze z siebie robią nawróconych oświeconych. "O jezu, jak papierosy śmierdzą, odkąd rzuciłem"... Może to coś z psychiką, skoro wcześniej nie śmierdziały wcale, a teraz za bardzo? Albo coś gorszego i wartego badań?
Przykład z demota to buractwo. Tak jak wyrzucanie z auta czy z balkonu śmieci, zostawianie po sobie syfu w miejscach publicznych. Brak kultury, często wynikający z mentalności danego człowieka i totalnej arogancji.
@Wojtek1291 "Może to coś z psychiką, skoro wcześniej nie śmierdziały wcale, a teraz za bardzo? Albo coś gorszego i wartego badań?" To naturalne,że palacz nie zwraca uwagi na zapach dymu, tak samo jak większość ludzi nie czuje własnego potu, bo są do niego przyzwyczajeni, mimo,że inni prawie mdleją w ich towarzystwie.
"Nie wiem, ja jako osoba paląca jakiś czas regularnie, nie widzę problemu w tym że ktoś pali." Nie widzisz problemu bo sam należysz, lub należałeś do tej grupy. Nie możesz sam przed sobą przyznać się do pewnych błędów bo wyszedłbyś na hipokrytę. Z paleniem nie da się iść na kompromis. Dym w ten czy inny sposób będzie się rozprzestrzeniać, nie da się go ograniczyć do przestrzeni palacza. A tam gdzie twoja wolność powoduje choćby najmniejszą krzywdę kogoś innego nie można mówić o sprawiedliwym traktowaniu. Z obecnymi pokoleniami palaczy nic się już nie da zrobić, można ich tylko zachęcać do rzucenia, ale należy utrudniać palenie jak się tylko da żeby zniechęcić przyszłe pokolenia. To plaga, która tak ośmieliła ludzi,że palenie w kolejce do atrakcji w wesołym miasteczku nie robi im różnicy. Ba, zaczęli się domagać "większych swobód" w przestrzeni publicznej. To tak jakby zarażeni ebolą chcieli się przechadzać po promenadzie wśród innych ludzi i uważali,że im się należy.
@Wojtek1291 Gdy paliłem (16 lat) nie czułem tego smrodu i uważałem, ze żona przesadza, teraz gdy nie palę czuję! Smród jest obrzydliwy, smierdzi wszystko: oddech, ubranie, przedmioty takiej osoby. To tak samo jak bezdomny, on się do swego smrodu przyzwyczaił a inni ludzie prawie wymiotują gdy to poczują
@~Westuu Bzdury gadasz. Akurat palaczom ograniczono swobody w ostatnich latach i zaczęto brać się również za e-palaczy.
Nie to, że nie chcę wyjść na hipokrytę, tylko nim nie jestem. Paliłem, zdaję sobie sprawę, że to niezdrowe, że fajki śmierdzą, itd, ale otacza Nas mnóstwo drażniących rzeczy i nie zamierzam "palić na stosie" palaczy. Tym sposobem trzeba by tępić mnóstwo innych czynników. Od spalin, po dzieci, bo przecież też są hałaśliwe, co przeszkadza. A alkohol? Pijani ludzi hałasują w nocy, nie da się z nimi dogadać, robią syf. Zakażmy alkoholu. Przesada? Pewnie, tak samo jak nagonka na palaczy. Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna drugiego. To działa w dwie strony. Nie tylko tak, że palacza trzeba tępić, bo przeszkadza komuś zapach, ale on również ma prawo we własnym domu zapalić, skoro postanowił się truć legalną używką.
Problem się zaczyna, gdy to przerasta pewne normy tolerancji. Ale brak jakiejkolwiek tolerancji dla drugiego człowieka to wg. mnie problem. Wyobrażasz sobie gdyby wszyscy się tak traktowali? Trzeba by chodzić na palcach, przemykać się, rozglądać przy każdej czynności, czy komuś nie wadzimy, czy ktoś nie patrzy. Chore.
Palacz sie musi liczyć z osobami krzywiącymi się gdy jest obok, z koniecznością wychodzenia, gdy chce zapalić, z kosztami swojego nałogu i resztą skutków. To jest jego cena za nałóg. Nie będę popierał skrajności, za którą się wypowiadacie.
@wyblinka A ja jak paliłem, to byłem świadom, że fajki nie pachną bratkami i im gorszy tytoń, tym bardziej śmierdzą. Nie wyobrażałem sobie, by palić w pomieszczeniach, w których przebywają inni, na przystankach, dmuchać na kogoś dymem, rzucać pety gdzie popadnie. Nawet fajkę trzymałem lewą ręką zawsze, bo nie chciałem witając się z kimś, by potem miał dyskomfort, że mu ręka śmierdzi fajkami. Więc przyzwyczajenie przyzwyczajeniem, ale to bardziej ignorancja. Tak jak bezdomny, który się nie myje, musi wiedzieć, że śmierdzi, nawet jeśli tego nie czuje już, tak palacz musi wiedzieć o tym, że papierosy dają nieprzyjemne konsekwencje w interakcji z innymi ludźmi.
Nie koniecznie rzucanie petów, wystarczy, ze wiatr zwieje żar.
@wyblinka Też racja :D
@thomaass Dlatego argument: "ale ja nie wyrzucam petów" nie ma znaczenia, samo palenie na balkonie stwarza zagrożenie, tak samo jak palenie z otwartym oknem podczas jazdy samochodem przez las czy pola
@wyblinka Masz rację...a palenie na balkonach wiąże się jeszcze ze smrodem tych papierosów który dla człowieka niepalącego jest ohydny :D
@Jimmy_Waldemar_Resiak 16lat paliłem, ale nigdy w samochodzie
@thomaass Odkąd rzuciłem nie mogę znieść tego smrodu. Nie wiem jak moja żona ze mną wytrzymywała
@Jimmy_Waldemar_Resiak No to rzeczywiście kiepska sytuacja. Najważniejsze jak sie już raz rzuci to sobie na tego własnie do piwka nie pozwalać. Rzuciłam nagle, gdy żona zaszła w ciążę, od tego momentu nie zapaliłem ani razu. No ale mam łatwiej bo nikt w rodzinie nie pali, choć wszyscy znajomi palą i tu juz jest kłopot.
Trzeba próbowac do skutku! W końcu się uda! WALCZ! Trzymam kciuki!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 sierpnia 2018 o 17:10
Palacze w większości przypadków inny naród - jeszcze bardziej zburaczały niż normalnie. Tych kulturalnie palących i sprzątających mógłbym zliczyć na palcach ręki.
W czasie studiów na stancjach zdarzały się prawdziwe zakały. Nie docierało do nich, że nie wolno palić we wspólnych pomieszczeniach, np.: kuchni, bo to nie tylko przeszkadza, ale i szkodzi innym. To tak jakbym chodził z małym opryskiwaczem z glifosat i pryskał na ludzi...Sama radość...
I jeszcze te wyrzucane niedopałki czy smród.
Pozdrowienia dla tych normalnych palaczy nie dzielących się swoim "hobby" z niepalącymi.
Mam powypalane w plastikowym parapecie zewnętrznym dziury!
Po 30-sto letniej pracy z dziećmi, wiem że te które mają w domu palaczy (smród)*, UCZĄ SIĘ GORZEJ!
* "Paliłe/aś?! Nie, moja babcia dużo pali."
Może zacznijmy budować w blokach palarnie , jedna na klatkę . Wilk syty i owca cała przy okazji dobre miejsce do integracji sąsiedzkiej xD
Nie wiem, ja jako osoba paląca jakiś czas regularnie, nie widzę problemu w tym że ktoś pali. Pewne rzeczy są nieakceptowalne, jak wyrzucanie petów (żarzących się czy odgaszonych), pewne narzuca kultura (niepalenie pośród osób niepalących), ale też nie popadajmy w skrajność. Na ulicy nie, bo mija się niepalących, na balkonie nie, bo sąsiadom śmierdzi. Bo zły nawyk, to się piętnuje ludzi do tego stopnia, że byli palacze z siebie robią nawróconych oświeconych. "O jezu, jak papierosy śmierdzą, odkąd rzuciłem"... Może to coś z psychiką, skoro wcześniej nie śmierdziały wcale, a teraz za bardzo? Albo coś gorszego i wartego badań?
Przykład z demota to buractwo. Tak jak wyrzucanie z auta czy z balkonu śmieci, zostawianie po sobie syfu w miejscach publicznych. Brak kultury, często wynikający z mentalności danego człowieka i totalnej arogancji.
@Wojtek1291 "Może to coś z psychiką, skoro wcześniej nie śmierdziały wcale, a teraz za bardzo? Albo coś gorszego i wartego badań?" To naturalne,że palacz nie zwraca uwagi na zapach dymu, tak samo jak większość ludzi nie czuje własnego potu, bo są do niego przyzwyczajeni, mimo,że inni prawie mdleją w ich towarzystwie.
"Nie wiem, ja jako osoba paląca jakiś czas regularnie, nie widzę problemu w tym że ktoś pali." Nie widzisz problemu bo sam należysz, lub należałeś do tej grupy. Nie możesz sam przed sobą przyznać się do pewnych błędów bo wyszedłbyś na hipokrytę. Z paleniem nie da się iść na kompromis. Dym w ten czy inny sposób będzie się rozprzestrzeniać, nie da się go ograniczyć do przestrzeni palacza. A tam gdzie twoja wolność powoduje choćby najmniejszą krzywdę kogoś innego nie można mówić o sprawiedliwym traktowaniu. Z obecnymi pokoleniami palaczy nic się już nie da zrobić, można ich tylko zachęcać do rzucenia, ale należy utrudniać palenie jak się tylko da żeby zniechęcić przyszłe pokolenia. To plaga, która tak ośmieliła ludzi,że palenie w kolejce do atrakcji w wesołym miasteczku nie robi im różnicy. Ba, zaczęli się domagać "większych swobód" w przestrzeni publicznej. To tak jakby zarażeni ebolą chcieli się przechadzać po promenadzie wśród innych ludzi i uważali,że im się należy.
@Wojtek1291 Gdy paliłem (16 lat) nie czułem tego smrodu i uważałem, ze żona przesadza, teraz gdy nie palę czuję! Smród jest obrzydliwy, smierdzi wszystko: oddech, ubranie, przedmioty takiej osoby. To tak samo jak bezdomny, on się do swego smrodu przyzwyczaił a inni ludzie prawie wymiotują gdy to poczują
@~Westuu Bzdury gadasz. Akurat palaczom ograniczono swobody w ostatnich latach i zaczęto brać się również za e-palaczy.
Nie to, że nie chcę wyjść na hipokrytę, tylko nim nie jestem. Paliłem, zdaję sobie sprawę, że to niezdrowe, że fajki śmierdzą, itd, ale otacza Nas mnóstwo drażniących rzeczy i nie zamierzam "palić na stosie" palaczy. Tym sposobem trzeba by tępić mnóstwo innych czynników. Od spalin, po dzieci, bo przecież też są hałaśliwe, co przeszkadza. A alkohol? Pijani ludzi hałasują w nocy, nie da się z nimi dogadać, robią syf. Zakażmy alkoholu. Przesada? Pewnie, tak samo jak nagonka na palaczy. Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna drugiego. To działa w dwie strony. Nie tylko tak, że palacza trzeba tępić, bo przeszkadza komuś zapach, ale on również ma prawo we własnym domu zapalić, skoro postanowił się truć legalną używką.
Problem się zaczyna, gdy to przerasta pewne normy tolerancji. Ale brak jakiejkolwiek tolerancji dla drugiego człowieka to wg. mnie problem. Wyobrażasz sobie gdyby wszyscy się tak traktowali? Trzeba by chodzić na palcach, przemykać się, rozglądać przy każdej czynności, czy komuś nie wadzimy, czy ktoś nie patrzy. Chore.
Palacz sie musi liczyć z osobami krzywiącymi się gdy jest obok, z koniecznością wychodzenia, gdy chce zapalić, z kosztami swojego nałogu i resztą skutków. To jest jego cena za nałóg. Nie będę popierał skrajności, za którą się wypowiadacie.
@wyblinka A ja jak paliłem, to byłem świadom, że fajki nie pachną bratkami i im gorszy tytoń, tym bardziej śmierdzą. Nie wyobrażałem sobie, by palić w pomieszczeniach, w których przebywają inni, na przystankach, dmuchać na kogoś dymem, rzucać pety gdzie popadnie. Nawet fajkę trzymałem lewą ręką zawsze, bo nie chciałem witając się z kimś, by potem miał dyskomfort, że mu ręka śmierdzi fajkami. Więc przyzwyczajenie przyzwyczajeniem, ale to bardziej ignorancja. Tak jak bezdomny, który się nie myje, musi wiedzieć, że śmierdzi, nawet jeśli tego nie czuje już, tak palacz musi wiedzieć o tym, że papierosy dają nieprzyjemne konsekwencje w interakcji z innymi ludźmi.
No bloki to miejsce mało nadające się do życia.