@Falen
Belgia tam mieszała i blokowała wszelki rozwój tego kraju w czasach pokolonialnych, a ten Szwed to pewnie jeden ze zdegenerowanych najemników których wtedy na Kongo nasyłano.
Coś mi się tu nie zgadza. Koleś ma ranę wlotową na wysokości aorty. Gdyby tam dostał kulę, to uszkodziłaby największą arterię w organizmie i przebiłaby osierdzie serca. Koleś wykrwawiłby się na śmierć w ciągu kilku minut.
@Quant Oj, chyba nie. Może trudno w to uwierzyć, ale kula prawdopodobnie ominęła nawet płuco. Układ ran wskazuje, że faceta trafiono, kiedy prowadził ogień, a sprawcą wszelkich obrażeń był jeden pocisk (przeszedł przez rękę, korpus tuż poniżej obojczyka i wyszedł gdzieś pomiędzy łopatką a kręgosłupem). Laikowi rany mogą wydawać się makabryczne, ale w tym wypadku do śmierci było daleko. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że facet miał dużo szczęścia.
@fiksusik - chyba oglądaliśmy dwa różne zdjęcia. Gdzie Ty tu widzisz ranę tuż poniżej obojczyka? Facet ma ranę umiejscowioną 5 centymetrów nad lewym sutkiem z przesunięciem gdzieś ze 2 centymetry w prawo w kierunku mostka, czyli niemal dokładnie w miejscu, w którym przebiega aorta wychodząca z lewego przedsionka serca. Obojczyk masz tuż pod szyją. Co do rany wylotowej "gdzieś pomiędzy łopatką a kręgosłupem" to chyba masz jakieś dodatkowe zdjęcie pleców tego gościa, skoro to wiesz. Zresztą akurat rany wylotowe "gdzieś pomiędzy łopatką a kręgosłupem" i to po lewej stronie, zazwyczaj są śmiertelne, ponieważ takie umiejscowienie rany wylotowej oznacza, że kula musiała przejść przez serce (chyba, że kula weszła pod jakimś wyjątkowym kątem, ale w warunkach polka walki rany postrzałowe korpusu, drążą zazwyczaj mniej więcej prostopadle do korpusu). Rozumiem, że skoro piszesz, że laikowi coś się może tu wydawać, to znaczy że sam jesteś profesjonalistą od ran postrzałowych? Żartuję. Wiem, że nie jesteś :)
@Quant Faktycznie, chyba mnie poniosło. Założyłem, że otrzymał postrzał z jakiegoś Mausera albo Mosina i przeżył tylko dlatego, że pocisk znalazł drogę między najważniejszymi organami. Ty z kolei zakładałeś, że musiałby się wykrwawić w ciągu kilku minut (zdjęcie dowodzi jednak, że jakoś się nie wykrwawił - papierosa dopalił niemal do filtra i nie wygląda na konającego).
Dwie teorie do d...y świadczą, że musi być trzecie wyjaśnienie, więc sprawdziłem historię człowieka na Wikipedii. Jeżeli wierzyć temu, co tam napisano, Bonde został postrzelony ze starego czarnoprochowca (ładowanego odprzodowo, nie z Sharpsa). Jeżeli tak było w istocie, to jest spore prawdopodobieństwo, że kula utknęła gdzieś między żebrami, nie docierając do głębiej położonych organów.
@fiksusik - nie tyle zakładałem, że na pewno by się wykrwawił, bo przecież widzę, że facet żyje, tylko coś mi się tu nie zgadzało i tak to właśnie ująłem. Natomiast to, co napisałeś w ostatnim poście wszystko tłumaczy i już mi się zgadza :) Czarnoprochowiec wywala pociski z na tyle małą prędkością wylotową, że jeżeli tylko strzału nie oddano z kilku metrów, to pocisk nie będzie zdolny przebić żebra. Ale gdyby trafił między żebra, to mógłby się sprawdzić opisany przeze mnie scenariusz, więc koleś i tak miał fuksa.
@Evandro 2017' - roczek minął, to znowu na główną
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 sierpnia 2018 o 8:39
Tylko "dwukrotnie"? Belgowie wymordowali w wyjątkowo bestialski sposób miliony Kongijczyków.
co on robił w Kongo ??? bronił Ojczyzny ???
pieprzycie o belgi a demotywator podpisany szwedzki major
@Falen
Belgia tam mieszała i blokowała wszelki rozwój tego kraju w czasach pokolonialnych, a ten Szwed to pewnie jeden ze zdegenerowanych najemników których wtedy na Kongo nasyłano.
Coś mi się tu nie zgadza. Koleś ma ranę wlotową na wysokości aorty. Gdyby tam dostał kulę, to uszkodziłaby największą arterię w organizmie i przebiłaby osierdzie serca. Koleś wykrwawiłby się na śmierć w ciągu kilku minut.
@Quant Oj, chyba nie. Może trudno w to uwierzyć, ale kula prawdopodobnie ominęła nawet płuco. Układ ran wskazuje, że faceta trafiono, kiedy prowadził ogień, a sprawcą wszelkich obrażeń był jeden pocisk (przeszedł przez rękę, korpus tuż poniżej obojczyka i wyszedł gdzieś pomiędzy łopatką a kręgosłupem). Laikowi rany mogą wydawać się makabryczne, ale w tym wypadku do śmierci było daleko. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że facet miał dużo szczęścia.
@fiksusik - chyba oglądaliśmy dwa różne zdjęcia. Gdzie Ty tu widzisz ranę tuż poniżej obojczyka? Facet ma ranę umiejscowioną 5 centymetrów nad lewym sutkiem z przesunięciem gdzieś ze 2 centymetry w prawo w kierunku mostka, czyli niemal dokładnie w miejscu, w którym przebiega aorta wychodząca z lewego przedsionka serca. Obojczyk masz tuż pod szyją. Co do rany wylotowej "gdzieś pomiędzy łopatką a kręgosłupem" to chyba masz jakieś dodatkowe zdjęcie pleców tego gościa, skoro to wiesz. Zresztą akurat rany wylotowe "gdzieś pomiędzy łopatką a kręgosłupem" i to po lewej stronie, zazwyczaj są śmiertelne, ponieważ takie umiejscowienie rany wylotowej oznacza, że kula musiała przejść przez serce (chyba, że kula weszła pod jakimś wyjątkowym kątem, ale w warunkach polka walki rany postrzałowe korpusu, drążą zazwyczaj mniej więcej prostopadle do korpusu). Rozumiem, że skoro piszesz, że laikowi coś się może tu wydawać, to znaczy że sam jesteś profesjonalistą od ran postrzałowych? Żartuję. Wiem, że nie jesteś :)
@Quant Faktycznie, chyba mnie poniosło. Założyłem, że otrzymał postrzał z jakiegoś Mausera albo Mosina i przeżył tylko dlatego, że pocisk znalazł drogę między najważniejszymi organami. Ty z kolei zakładałeś, że musiałby się wykrwawić w ciągu kilku minut (zdjęcie dowodzi jednak, że jakoś się nie wykrwawił - papierosa dopalił niemal do filtra i nie wygląda na konającego).
Dwie teorie do d...y świadczą, że musi być trzecie wyjaśnienie, więc sprawdziłem historię człowieka na Wikipedii. Jeżeli wierzyć temu, co tam napisano, Bonde został postrzelony ze starego czarnoprochowca (ładowanego odprzodowo, nie z Sharpsa). Jeżeli tak było w istocie, to jest spore prawdopodobieństwo, że kula utknęła gdzieś między żebrami, nie docierając do głębiej położonych organów.
@fiksusik - nie tyle zakładałem, że na pewno by się wykrwawił, bo przecież widzę, że facet żyje, tylko coś mi się tu nie zgadzało i tak to właśnie ująłem. Natomiast to, co napisałeś w ostatnim poście wszystko tłumaczy i już mi się zgadza :) Czarnoprochowiec wywala pociski z na tyle małą prędkością wylotową, że jeżeli tylko strzału nie oddano z kilku metrów, to pocisk nie będzie zdolny przebić żebra. Ale gdyby trafił między żebra, to mógłby się sprawdzić opisany przeze mnie scenariusz, więc koleś i tak miał fuksa.