Upór ostatniego z mężczyzn okazał się, jak widać, zgubny. Dwaj pierwsi ewakuowali się z tratwy w pierwszej możliwej chwili, ostatkiem sił chwytając się mostu, który rzeka zalewała. Trzeci bohater stwierdził, że jak to, on nie da rady? No i udowodnił, że nie dał. Mężczyźni nie mieli na sobie nawet podstawowych kapoków.
Samo określenie "sen zimowy" jest pewnego rodzaju uogólnieniem, ponieważ zimowa hibernacja niedźwiedzia nie jest snem samym w sobie. Ich ciała obniżają swoją temperaturę, zwalniają tętno i metabolizm, jednak pozostają w "trybie czuwania" przez cały ten okres. Problematyczne "chodzenie na siku" zostaje zamienione w odzyskiwanie energii z moczu, dzięki czemu niedźwiedzie nie muszą pilnować swoich pęcherzy i nie muszą się ruszać. Zwierzęta potrafią trwać w zupełnym bezruchu przez niemal cały okres hibernacji, który trwa do 100 dni.
Denatem był Michael Anderson Godwin, a rzecz działa się w Południowej Karolinie w Stanach Zjednoczonych. Jak widać, kara śmierci potrafi sama dogonić tych, którzy jej umknęli.
Satysfakcję sprawiają w tym przypadku łaskoczące nóżki zwierzątek (w szczególności ślimaka), a także ich ukąszenia. Osoba dotknięta formikofilią może czuć się podniecona także w trakcie obserwacji innej osoby, po której chodzą owady i małe zwierzęta.
Był to 49-letni mężczyzna ubrany we własnoręcznie skonstruowany strój ryby - zielony wór uszyty z materaca łóżka wodnego. Nie miał oddzielnego miejsca na nogi czy wypustek na ręce, a jedynymi otworami były dwie dziury na oczy. Zapięcie znajdowało się na plecach. W takim stroju nie bardzo dało się oddychać, a co dopiero mówić o pływaniu. Mimo wszystko mężczyzna próbował w takim rynsztunku pływać - sami widzimy z jakim skutkiem.
Śledczy znaleźli w jego garażu kolejny strój ryby, tym razem żółty. Dowiedzieli się też, że mężczyzna przyjmował leki na padaczkę i na cukrzycę i próbowano doszukiwać się w tym połączeniu zgubnych skutków mieszania leków, jednak do dziś tak naprawdę nikt nie wie, dlaczego Neil chciał zostać rybką.
Węże te nie są bardzo agresywne, większość czasu spędzają na drzewach i nawet nie myślą o atakowaniu ludzi, ponieważ nie mają w tym żadnego życiowego celu. Jeśli jednak dojdzie do konfrontacji, która skończy się mokrym ukąszeniem, to skutki są, krótko mówiąc, śmiertelne. Mówimy o ukąszeniu mokrym, ponieważ nie każde z wężowych "dziabnięć" kończy się wstrzyknięciem jadu - jeśli do tego nie doszło, ukąszenie nazywane jest "suchym", jeśli jad został wpuszczony w ciało ofiary, ukąszenie jest "mokre".
W przypadku mokrego ukąszenia przez dysfolida potrzebne jest jak najszybsze podanie surowicy, które powinno nastąpić najdalej w ciągu kilku godzin od kontaktu z jadem. Bez surowicy szanse na przeżycie wynoszą 0%. Działanie toksyny nie jest błyskawiczne, a postępujące objawy występują przez około 48 godzin, w których trakcie rozpoczynają się liczne krwotoki wewnętrzne prowadzące do śmierci spowodowanej głównie utratą krwi.
a czy zamiast szympansów nie można by używać murzynów? hmmm. być może zbyt duże różnice...
Część to pewnie bzdury kompletne, część, jak info o gryzieniu przez ludzi to interpretacja pacana (jestem pewien, że 10 mocnych ugryzień człowieka jest mniej niebezpieczne dla zdrowia niż 1 żarłacza białego).
Nawiasem na szympansach prowadzi się też badania psychologiczne, a przynajmniej długo się to robiło. I w większości mi znanych szympansy maja się dobrze. No, chyba, ze bananów nie lubią.
P.S. Powiedź nam: Skoro niedźwiedź jest cały czas w kompletnym bezruchu, to dlaczego nie powstają u niego odleżyny?