Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
765 838
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
B baranina13
+27 / 47

Madka przywaliła ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~6b7ui567b86
+53 / 101

taaa, a później szkoła winna że uczeń jest debilem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~6b7ui567b86
+5 / 45

jak widać nie tylko uczeń jest debilem ale również i rodzic który nie potrafi pomóc dziecku z zadaniem domowym.
Myślisz że na lekcji nauczyciel ma czas dotrzeć do każdego ucznia ? po to są zadania domowe aby każdy uczeń przysiadł nad tematem i sobie go utrwalił. Jeśli robisz to za dziecko to jak pisałem - nie szkoła jest winna że twoje dziecko będzie debilem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Paszkwilant
+2 / 6

No a kto? Przecież nie kochający rodzice.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mwa
0 / 28

A nie przyszło Ci do głowy że uczeń w wolnym czasie może robić coś kreatywnego i rozwijać swoje zainteresowania bez przymusu ze szkoły?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~adaaddaadda
+4 / 14

@mwa A parę lat później taka banda tłuków zgaduje się i demokratycznie okrada tych, którzy się uczyli

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+6 / 12

@mooz Właściwie to się z Tobą zgadam. Jednak życie nie jest takie proste.

"wypowiadają się głównie przygłupy, które gdyby nie rygor rodziców i szkoły same by do niczego nie doszły."
Jest wielu zdolnych uczniów ale leniwych. Taki truizm. Większość gdyby nie ten rygor to niczego by się nie nauczyła. Poświęcisz 95% tych leniwych aby te 5% rozwijało swoje pasje bez szkoły która przeszkadza?

"...są uczniowie, którym szkoła jedynie przeszkadza w rozwijaniu się, marnuje cenny czas na odrabianie ogromnych ilości prac domowych z przedmiotów które uczeń zna bardzo dobrze i nie potrzebuje już ćwiczyć."
Jeśli uczeń zna przedmiot bardzo dobrze to bardzo szybko odrobi pracę domową. I będzie miał czas na rozwijanie pasji.
Oczywiście zdań nie może być na tyle dużo aby zajmowały zbyt dużo czasu. Jednak zadania pomagają powtórzyć i utrwalić materiał. Np. angielski czy inny język. Im się spędzi z nim więcej czasu tym więcej się go umie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~erwertwr
+5 / 17

to ja nie mam pojęcia jak to się dzieje na studiach - bez pracy domowej... musi być to pestka i łatwizna, normalnie masowa produkcja debili bo pracy domowej nie dostajooo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S seybr
+7 / 21

Nikt nie pomyślał że nas system edukacji jest dość przestarzały. Trzeba nam specjalistów, a tych brakuje. System edukacji ogólnej uczy wszystkiego. Kto wie wszystko ten jest do niczego. Trzeba uczyć fachowości. Powinny być podstawowe przedmioty do nauki, oraz dodatkowe do wyboru. Kwestia lekcji, no czytam i nie wierze. Każdy rodzić musi być mądrzejszy od nauczyciela, wręcz od każdego. Czy do jasnej cisanej rodzice muszą być poliglotami ? Ja swojemu dziecku pomagam w j. angielskim. Jednak w żaden sposób nie pomogę w frnacuskim. Nie uczyłem się i nie mam zamiaru. Pomogę w innych przedmiotach. Ale czy każdy rodzic ma być chemikiem, fizykiem i geografem ? Nauczyciele jak ryk robią, ile oni pracują, ile godzin mają. To po jaki ch.... jeden i drugi zadaje tyle lekcji do domu. Dziecko statystycznie ma tyle samo zajęć czo nauczyciel pracy. Ale ten belfer, musi doj...ć dziecku. Przecież dziecko nie może mieć swoich zainteresowań. Dziecko to robot a rodzić nie pracuje. Jedyna i słuszna, ciężka praca to praca nauczyciela. Żadna grupa zawodowa nie ma tyle wolnego co oni. Problem leży w systemie a nie u rodziców czy nauczycieli. Rodzice pokroju Brajana, Dzesiki i tak będą mieć w dupie czy dziecko się uczy czy nie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Poskramiacz_
+3 / 9

Debilizm to nie jest synonim braku wiedzy. Debilizm jest to lekki niedorozwój umysłowy. To że ktoś jest nieukiem, nie oznacza od razu że jest debilem. A to że ktoś jest debilem, nie oznacza od razu że jest nieukiem. Parafrazując, odrabianie prac domowych, nie spowoduje tego, że nie będziesz debilem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Poskramiacz_
+2 / 6

@RomekC Nie ma dzieci zdolnych, ale leniwych. Są dzieci mądre i dzieci przeciętne oraz głupie, o których się przez grzeczność mówi "zdolne ale leniwe", bo potrzebują o wiele więcej czasu i pracy by przyswoić tą samą wiedzę co dzieci mądre.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 5

@seybr "Ja swojemu dziecku pomagam w j. angielskim."
Ja swoim dzieciom pomagam w j. angielskim, j. niemieckim (dopiero zaczęła), matematyce, fizyce i chemii. Żona w j. polskim, historii i przyrodzie ;-)

@mooz "Wystarczy żeby uczniowie ze średnią ocen powyżej 4.5 lub 5 byłi zwolnieni z odrabiania prac domowych. Nawet nie wiesz jak coś takiego by zmobilizowało czwórkowych uczniów do nauki :)"
Genialny pomysł :-D
"No dobrze, a jeżeli uczeń zna ten język lepiej od nauczyciela?"
To jak ten nauczyciel zna ten język? Może nauczyciel jest do zwolnienia?
"Sam byłem w takiej sytuacji w szkole. Po co ślęczeć nad pracą domową dla początkujących, jeżeli dany przedmiot się zna na nieporównywalnie wyższym poziomie?"
Twój przypadek jest 1 na 1000. Nie kwalifikuje się aby na jego podstawie wyciągać jakiekolwiek wnioski.

@Poskramiacz_"Nie ma dzieci zdolnych, ale leniwych..."
To z obserwacji/doświadczenia? Czy z jakiś badań?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2018 o 15:36

avatar ~tttyyyy
+3 / 5

RomekC ja bym "poświęcił" 95% z jednej prostej przyczyny. Te 5% pcha świat do przodu, albo przynajmniej pozwala na utrzymanie rozwoju. Wynalazków nie wynajduje te 95%, 95% nie odkrywa, nie tworzy lekarstw, te 95% nawet książek nie czyta (jak pokazują statystyki). To te 5% zostaje lekarzami, inżynierami czy naukowcami, reszta? Potrzebuje matematyki raz w roku do rozliczenia PITa, umiejętności czytania do programu telewizyjnego, czy fizyki wcale. Lepiej mieć dobrego inżyniera, który w dzieciństwie nie miał kuli u nogi, niż "magazyniera", który lepiej dzięki systemowi lepiej liczy algorytmy. Lepiej niech nas leczą lekarze, którzy pracowali nad swoją pasją, niż robotnik budowlany z lepszą znajomością cyklu Krebsa. I żeby mnie nikt źle nie zrozumiał, nie dzielę ludzi na lepszych i gorszych, jeden ma predyspozycje od jednych rzeczy, inny do innych, ale popełniono szereg błędów w tym kulcie edukacji i zapomniano o co w tym chodzi, ale przede wszystkim zapomniano o człowieku. Ta szkoła to udręka dla zdolnych, ale tez dla niezdolnych, a prawda jest taka, ze ze wszystkich "dyrektorów nie zrobimy", jak ktoś nie ma predyspozycji to i po co go katować? W imię czego?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Poskramiacz_
+4 / 4

@RomekC Chcesz powiedzieć, że spotkałeś się z dziećmi mądrymi, które nie są ciekawe świata, nic same z siebie nie czytają, lenią się tylko przed tv i robią głupie rzeczy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar przedszkolanka
+4 / 8

~3123123, a skąd masz takie informacje, że nauczyciel "dostaje na konto 5k"? Tak się składa, że pracuję w szkole już od 5 lat. Zrobiłam tyle kursów, szkoleń o studiach nie wspomnę, a nie zarabiam jeszcze 2 tysięcy (oczywiście netto). Także takie docinki ludzi odnośnie wynagrodzenia nauczycieli są żenujące. I to, że nauczyciel pracuje 5h dziennie, to tylko uwłacza godności nauczyciela. Chyba należy jeszcze wliczyć poświęcony czas na sprawdzanie sprawdzianów, zadań domowych, dyktand, przygotowanie się do zajęć, ogarnięcie całej dokumentacji i dziennika, uczęszczanie na rady pedagogiczne oraz przygotowanie dekoracji sali... Może w ogóle wycofajmy zawód nauczyciela i niech rodzice sami zajma się edukacją domową swoich dzieci, na pewno zrobią to lepiej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
-2 / 2

@tttyyyy "ja bym "poświęcił" 95% z jednej prostej przyczyny. Te 5% pcha świat do przodu, albo przynajmniej pozwala na utrzymanie rozwoju. Wynalazków nie wynajduje te 95%, 95% nie odkrywa, nie tworzy lekarstw, te 95% nawet książek nie czyta (jak pokazują statystyki)..."
Aby te 5% "pchało świat do przodu" potrzebne jest dobre zaplecze w postaci inżynierów, robotników, kierowców, magazynierów, itd.
Właściwie to się z Tobą zgadzam. Mam na myśli to, że wyodrębnił bym z "klasycznego" nauczania tych "geniuszy". Pozostałych także nie kształciłbym jednolicie.
Ale to temat na oddzielną, długą dyskusję.

@Poskramiacz_ "Chcesz powiedzieć, że spotkałeś się z dziećmi mądrymi, które nie są ciekawe świata, nic same z siebie nie czytają, lenią się tylko przed tv i robią głupie rzeczy?"
Dokładnie. Przykładem jest moja 12-letnia córka. Pasją jej jest plastyka. Potrafi godzinami rysować i malować. Z innymi przedmiotami radzi sobie dość dobrze jednak ja i moja żona pilnujemy ją aby uczyła się angielskiego, polskiego, przyrody, matematyki, itd. Niestety uwielbia oglądać godzinami telewizję i bawić się komórką. To jej ograniczamy.
Ona chodzi do 6-tej klasy. Uważasz, że powinniśmy pozwolić jej jedynie na rozwój pasji, którą jest plastyka? Co z angielskim? Co z polskim? Są to przedmioty, które, Twoim zdaniem, nie przydadzą się jej w przyszłości (załóżmy, że zostanie artystką)?
W życiu aby osiągną sukces trzeba robić rzeczy które są do niego konieczne a które niekiedy nie sprawiają przyjemności. Weźmy język angielski. Świat się kurczy. Literatura fachowa, różne publikacje, itd. są w angielskim...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~SamuelWolf
+2 / 2

+6b7ui567b86 Mam pytanie: Kto wg. ciebie powinien mieć większą wiedzę o matematyce? Nauczyciel matematyki, czy ojciec dziecka, będący neurochirurgiem zawodowa nie mający nic wspólnego z matematyką? Ty myślisz, że np. a pamiętam wzory na kule, srule itd.?
P.S. Pamiętam za to podstawowe zasady pisowni, więc na drugi raz przynajmniej znaki interpunkcyjne i duże litery wstaw dobrze, jeśli chcesz opowiadać kto jest, a kto nie jest debilem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Poskramiacz_
+1 / 1

@RomekC Czy posiadanie pasji, uważasz za synonim bycia zdolnym? Dla mnie zdolny znaczy inteligentny. Miałem dzieciństwo z bardzo inteligentną siostrą. Rodzice nigdy jej nie zmuszali do nauki, sama się do wszystkiego garnęła. Całe życie była najlepsza we wszystkich szkołach i na studiach w Niemczech. Zainteresowania miała bardziej ścisłe, ale w wolnych chwilach uczyła się nowego obcego języka i uprawiała sporty. Z drugiej strony bieguna mam kolegę, zagranicznego pracownika fizycznego, który przez dekadę ledwo co opanował j. angielski, pasją jego są motocykle, książek nie lubi a i na zwykłym filmie idzie mu się często pogubić w fabule. Za to czasami zdarza mu się oznajmić, że jego mama zawsze o nim mówiła "zdolny ale leniwy".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Poskramiacz_ "Czy posiadanie pasji, uważasz za synonim bycia zdolnym? Dla mnie zdolny znaczy inteligentny..."
Z jednej strony zauważasz, że posiadanie pasji i bycie zdolnym to nie synonimy. Z drugiej zrównujesz zdolność z inteligencją :-)
Oczywiście, że można posiadać pasję i nie być zdolnym.

"Z drugiej strony bieguna mam kolegę, zagranicznego pracownika fizycznego [...] jego mama zawsze o nim mówiła "zdolny ale leniwy"."
Moją córkę, z pasją, nazywam zdolną ale leniwą. Co do lenistwa nie ma co dyskutować. Z uważam ją za zdolną ponieważ przez kilka lat pomagałem jej się przygotowywać do międzynarodowych konkursów "Kangur matematyczny" i "Świetlik" (przyrodniczy). W jednym z lat w których brała udział zdobyła najwięcej punktów z czterech równoległych klas. Prawie co roku zdobywa wyróżnienie. Może nie jest najlepsza z matematyki ale jest dużo powyżej przeciętnej ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Poskramiacz_
0 / 0

@RomekC "uważam ją za zdolną ponieważ przez kilka lat pomagałem jej się przygotowywać do międzynarodowych konkursów" - no i tu masz tajemnice jej sukcesu, czyli praca, praca i jeszcze raz praca. Zdolne dziecko (według mnie), mało że wiedzę poszerza samo we własnym zakresie po prostu z ciekawości, to jeszcze sukcesy pojawiają się na jego drodze w sposób naturalny. Zespolenie tych procesów świadczy właśnie o zdolności, czyli bezpośrednio o inteligencji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I Ignus
0 / 0

I czym się bulwersować? Przecież brakuje ludzi do pracy przy łopacie,na budowie, w fabrykach etc. A jak dziecko jest zdolne i rodzic ogarnięty to i tak da radę.

Osobiście swojego dziecka nie poślę do szkoły, w domu sam go nauczę więcej szybciej i lepiej niż w rządowej szkole z programem ministerstwa...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
+1 / 1

jprdl... zadania powinny być "dla chętnych" nie na ocenę. Zadania ma rozwiązywać dziecko samo, a nie rodzic. Nauczyciel ma cie nauczyć NA LEKCJI. A czyja to wina że dzieci jest za duzo w klasie i nauczyciel ma za mało czasu żeby do każdego "dotrzeć"?
@przedszkolanka a przez kogo mają tyle kartkówek, sprawdzianów, zadań domowych do sprawdzenia? :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Poskramiacz_ "no i tu masz tajemnice jej sukcesu, czyli praca, praca i jeszcze raz praca."
Uważasz, że sama zdolność wystarczy? Nie jest konieczna "praca, praca i jeszcze raz praca"?
"Zdolne dziecko (według mnie), mało że wiedzę poszerza samo we własnym zakresie po prostu z ciekawości, to jeszcze sukcesy pojawiają się na jego drodze w sposób naturalny."
Masz dzieci? Wiesz jak wyglądają konkursy "Kangur matematyczny" i "Świetlik"? Ja uważam, że kilkuletnie/kilkunastoletnie dziecko nie jest w stanie dobrze w nich wypaść bez pomocy dorosłego w przygotowaniu. Może Ty znasz jakieś zdolne dziecko które w tych konkursach zajęło wysoką lokatę samo się przygotowując?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Poskramiacz_
0 / 0

@RomekC Najwidoczniej inaczej rozumujemy słowo "zdolność". Zamiast się rozpisywać, wklejam to co znalazłem w necie:
Dziecko zdolne w wieku przedszkolnym to dziecko, które posiada widoczną i znacznie odróżniającą go od rówieśników:
• łatwość skupiania się przez dłuższy czas nad danym problemem, a także pewną skłonność do introwersji („zamykania się w sobie”),
• zdolności przywódcze, zdolność do wytężonej pracy,
• wytrwałość w uczeniu się,
• pewność siebie i wysoka samoocena,
• rozumowanie logiczne, abstrakcyjne,
• wysoki stopień rozumienia treści i dostrzegania zależności między jej elementami,
• duża ciekawość,
• szerokie zainteresowanie,
• duża zdolność obserwacji,
• bogaty słownik,
• łatwość zapamiętywania i odtwarzania danego materiału, zdolność skojarzeń,
• dążenie do odkryć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 1

@Poskramiacz_ Tak długa dyskusja... Na szczęście doszliśmy do porozumienia - inaczej rozumiemy zdolność.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z zolinda
0 / 0

A co ma odrabianie gargantuicznych ilości zadań domowych do debilstwa, bądź geniuszu? Dziecko ma się uczyć, tymczasem marnuje czas na szukanie w internecie kogo przedstawia zdjęcie w ćwiczeniach do historii ( sama pomagałam synowi z takim durnym zadaniem! ) Czego go to nauczy? Będzie się na ulicy kłaniał generałowi z Powstania Listopadowego? W tym oświadczeniu nie chodzi o to, że dziecko po lekcjach ma hasać po osiedlu i mówiąc kolokwialnie " zbijać bąki ", tylko mieć czas na naukę i rozwijanie swoich pasji. A także na odpoczynek, wyjście z rodziną chociażby do kina, spotkanie z przyjaciółmi itd. Mam syna w siódmej klasie podstawówki. Jest zdolny i zadania odrabia szybko. ALE- dostaje ich tyle, że spędza nad nimi rzadko kiedy mniej niż półtora godziny. Potem jeszcze trzeba się nauczyć materiału na następny dzień, cały szkielet człowieka np., bogactwa naturalne większości krajów Europy, dwieście słówek z angielskiego podzielone na cztery "zaliczenia" Materiału do przyswojenia jest dużo a zadania domowe zabierają ogromną ilość czasu. I nie- nie pomagają w przyswojeniu materiału, bo są beznadziejnie skonstruowane. Wg. mnie zadania domowe powinny być zadawane tylko z matematyki i ewentualnie fizyki, bo niektóre rzeczy z tych przedmiotów trzeba po prostu wyćwiczyć. No i jeszcze jakieś wypracowania z polskiego. Trudno, żeby marnowali lekcje na pisanie rozprawek. Ale cała reszta? Niepotrzebne marnowanie czasu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RadnyZDopiewa
+20 / 66

No to od razu proponuję moje postulaty:
-szkoła zaczyna się na 11.00
-kończy się max. 4 godziny później
-nauczyciel coś tam gada, ale uczeń nie ma obowiązku go słuchać
-można wyjść ze szkoły kiedy się chce
-nauczyciel nie ma prawa postawić nieobecności

A tak na serio, zawsze byłem przeciw mówienia, że kiedyś było lepiej, ale naprawdę, robienie zadań w domu pomaga i nie ma ich aż tak dużo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~gdagadgag
-1 / 3

@RadnyZDopiewa kurde przecież tak jest ale od 1 klasy do 3 tylko. I do tego najniższa ocena to była 3

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mwa
+3 / 27

@RadnyZDopiewa
Pomaga w czym? W nauczeniu się materiału ze szkoły na pewno tak. W rozwijaniu własnych zainteresowań na pewno nie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
+6 / 14

@mwa Jeśli nie wiesz w czym pomaga to ci zostaje stanowisko operatora manualnej kopary przedsiębierno - zasięrzutnej ze sterowaniem biodegradowalnym czyli łopata na sztylu drewnianym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
+3 / 5

@mooz Jeśli Twoja wiedza nie przydaje się w życiu codziennym to pozostaje mi wyrazić najgłębsze wyrazy współczucia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
+3 / 3

@mooz Widzę, że masz swój świat i nie chcę ci go burzyć. Nie wiem czy wiesz ale bez wiedzy z podstawówki i szkoły średniej (w ten zakres też wchodzą zadania domowe) doktorem i profesorem raczej NIE ZOSTANIESZ. Natomiast będąc magistrem, doktorem lub profesorem możesz też wykonywać pospolite zawody. Nie są ważne oceny ale brak wiedzy już wpływa na stopień rozwoju. Mając zawodówkę nie zostaniesz weterynarzem ale mając mgr. weterynarii możesz być świetnym elektrykiem. Jeśli natomiast wiedza, którą posiadłeś jest ci w życiu nie potrzebna to mogę tylko ubolewać nad zmarnowanymi pieniędzmi publicznymi na kształcenie takich osób. Poza tym nie wyobrażasz sobie jak bardzo w pracy potrzebna mi była wiedza ogólna i to w zakresie od podstawówki do (bądźmy uczciwi) II roku studiów. Z niektórych zagadnień musiałem nadrobić braki bo w liceum "się nie chciało". I jeszcze raz powtórzę bo widzę, że jesteś ścisłowiec i w czytaniu ze zrozumieniem nie radzisz sobie najlepiej - Wiedza ogólna jest niezbędna a zadania domowe mają na celu wyrobienie kreatywności bez wsparcia grupy i oprócz poszerzania wiedzy uczą też samodyscypliny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
+3 / 3

@mooz Jeszcze raz przeczytaj co napisałeś i odpowiedz mi na jedno pytanie: ILE OSÓB zrobiło doktoraty nie chodząc do szkoły i się nie ucząc???

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
0 / 0

@mooz Jak już wspominałem masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Więc łopatologia: Szkoła podstawowa jest obowiązkowa, zawodówka, liceum, technikum już nie (można skończyć szkołę przystosowania do życia tzw. specjalną) studia tym bardziej nie są obowiązkowe. Wyobraź teraz sobie, że tam jednak trzeba się uczyć. A co do tego Anglika, zajmował jakieś stanowisko czy może był dentystą albo sędzią lub może chociaż kapitanem statku? Jeśli nie to tą wiedzą mógł sobie co nieco wytrzeć i jednak był głupi jak but bo nawet nie wiedział jak ją wykorzystać w pożyteczny sposób tzn inny niż jałowe dyskusje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 14:09

avatar Buka1976
0 / 0

@mooz Był dziennikarzem czyli jednak prowadził jałowe dyskusje, chyba, że był "pogodynkiem" lub komentatorem sportowym. Ja tylko ci chcę uzmysłowić, że nabywanie wiedzy w szkole MUSI czegoś uczyć. I odrabianie zadań w tym pomaga. (O tym jest demot) Ty się upierasz, że wiele kolegów..... OK. Ale pokaż mi jednego z nich, który osiągnął to co osiągnął bez odrabiania pracy domowej. Bo do tego się sprowadza ten demot! Ja nie dyskutuję na temat jakości tylko na temat potrzeby zachowania możliwości samorozwoju jakie daje samodzielna praca w domu. Uwierz, że gdyby nie praca w domu (nawet w dorosłym życiu) nigdy nie powstałyby żadne wynalazki ani nie nastąpiły żadne postępy w nauce.
Czyli zostaje tempa praca polegająca na powielaniu jednej czynności do emerytury.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 14:24

avatar Buka1976
0 / 0

@mooz Masz całkowitą rację, sory myliłem się.OK?
Po prostu widzę, że zafiksowałeś się na dany pogląd i nic nie jest w stanie cię przekonać BO NIE. Pewnie jesteś kobietą. Jak odrabiasz lekcje za dziecko to faktycznie nie ma to sensu. W innym przypadku uczy się. Jak już pisałem wyżej, wiele razy kreatywności, umiejętności pozyskiwania wiedzy ze źródeł, samodyscypliny, ortografii, wyrażania własnych poglądów i wiele, wiele innych.
Jeśli ty nie widzisz sensu to nic i nikt cię nie przekona bo ograniczasz się do zagadnienia zajmowania czasu dziecku i nie dostrzegasz żadnych korzyści. BA, nawet nie starasz się chcieć dostrzec tylko tempe powtarzanie bo tamte dzieci, bo to bez sensu, bo,bo bo. Fińskie dzieci mnie nie obchodzą i mogą (jak dla mnie) nawet kończyć naukę w przedszkolu.
Dyskusję kończę bo muszę popracować nad kempingiem żeby przygotować go do zimowania.
Powodzenia w "nauce".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Hitek13
0 / 20

chołota podnosi głowy...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~SamuelWolf
+5 / 21

Do XX wieku: "Szkoła ma uczyć". XXI wiek: "Szkołą ma nie zmęczyć Brajanka".
@RadnyZDopiewa Ja żądam:
1. Zajęć na studiach od 10:00 (bo wcześniej nie chce mi się wstawać)
2. Półtoragodzinnej przerwy obiadowej o 13:00, jeśli bliżej niż 5 minut drogi od uczelni nie ma taniego, dobrego baru z dobrym jedzeniem to dwugodzinnej.
3. Zajęć najwyżej do 16.
4. Darmowej kawy.
5. Zimnego piwa o 12, dla studentów ze średnią od 4,00 wzwyż za darmo (jeden kufel dziennie)
6. Wyłączenia terenu uczelni i przyuczelnianych z zakazu obrotu i zażywania marihuany
7. Darmowego abonamentu na HBO GO, lub Netflixa, w zależności od preferencji studenta
8. Zakazu wpisywania ndst, bo studia są żeby się uczyć, a nie uwalać
Imprezy w klubie na terenie uczelni w każdą sobotę
9. Oficjalnego wpisania śmiesznych kostiumów jako alternatywy dla ubioru galowego podczas egzaminów.
10. Zniżek do krawca, bo nie każdy ma pożądany strój.
11. Darmowej pizzy raz w tygodniu w wybrany przez dany grupę studentów dzień, żeby meli na imprezę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Tylko_mówię
-4 / 14

Szkoła jest odpowiednikiem pracy i do niej przygotowuje(i do życia w społeczeństwie). Dlatego też niektórzy nie rozumieją, że dziecko po szkole może być zmęczone jak pracownik po pracy. Ale dziecko w szkole rzadko siedzi od 8 do 16, co najwyżej nastolatkowie czy młodzież. Oni tak, siedzą w szkole długo, ale jeśli są w liceum to sami sobie taką drogę wybrali i niech się uczą. Jak im nie pasuje mogą zmienić szkołę, tylko niech później nie narzekają, że trudno im o dobrze płatną pracę. Problem zaczyna się wtedy, gdy dziecko dojeżdża godzinę w każdą stronę i ma zadawane codziennie zadania których rozwiązanie to 3bite godziny siedzenia nad książkami. Ale takie sytuacje to rzadkość i nie są codziennością. Problemem jest podejście osób, które wszystko chcą mieć podane na tacy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar delafere
-2 / 10

Pokolenie "maturzystów Giertycha" wyhodowało swój przychówek i teraz skomli (znowu). Oczywiście, że prościej jest odpisać od kogoś pracę domową niż samemu przysiąść te parę minut. Oczywiście, że obecny ustrój promuje niedouczonych głąbów, którzy za chwilę przyjdą na rozmowy kwalifikacyjne i będą wqwiać rekruterów tekstami "za mniej niż 15 koła nie robię". No i nie popracują, ale w sumie po co, pisobolszewia im da..z kasy złupionej "ludowi pracującemu". Czyli takim, co kiedyś się chcieli uczyć i dziś tyrają w pocie czoła, żeby nierobom jedyna słuszna partia robiła dobrze. "Sprawiedliwość społeczna" po całości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D duzykrzys6
+6 / 28

kupa baranow bezstresowo

wychodowanych

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Arbor
+2 / 18

Problemem nie są zadania domowe, tylko to, że w szkołach zaczęto uczyć takich idiotyzmów, z którymi często rodzice mają problem. To się powoli zaczynało jeszcze za moich czasów (podstawówkę kończyłem mniej więcej w 2005 roku), a dzisiaj jest to już powszechne. Zadania z matematyki są często tak durne, że rodzice o ścisłym wykształceniu muszą się 5 razy zastanowić, o co chodzi w danym zadaniu- o jęz. polskim już nie wspominając.

Problem z drugiej strony jest taki, że rodzice stali się roszczeniowi- nie chcą aby dziecko było nauczone i dobrze wykształcone, a po prostu żeby dobrze się w szkole czuło. Prawda jest taka, ze dzisiaj rodzicom nie chce się siąść na tyłku z dzieckiem i przerobić zadany materiał lub (rzadziej, ale jednak) są tak styrani pracą, że nie mają kiedy tego robić, bo trzeba zarobić na to, żeby mieć co do garnka włożyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O olamakotki
+5 / 17

@Arbor Podaj mi proszę zadanie z matematyki z podstawówki czy gimnazjum z którym osoba ze "ścisłym" wykształceniem miała by problem? Naprawdę umieram z ciekawości... W liceum teraz dochodzi się chyba maksymalnie do pochodnych, jeśli w ogóle.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Arbor
+5 / 5

@olamakotki , nie chodzi o poziom zadań, a o to, w jak głupi sposób są formułowane te zadania i w jaki bezsensowny sposób prowadzi się działania matematyczne. Kiedy będę jechał do chrześniaka, to zrobię zdjęcia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O olamakotki
+5 / 7

@Arbor Dobra, to chyba rozumiem o co Ci chodzi. Ostatnio dowiedziałem się, że nie ma co w 5 klasie uczuć się równań z tak zwanym "x", tylko pani wymyśliła jakiś sposób z odcinkami, który tylko miesza, ale ostatecznie sprowadza się do równania. Tylko nie wiem czy to jest faktycznie wina programu, czy jednak "pomysłowej" pani nauczyciel...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A ArandillPL
+1 / 3

@Arbor, zgadzam się. Jednak największą krzywdą moim zdaniem jest to, że np. w matematyce nie liczy się wynik, tylko sposób w jaki uczeń do niego doszedł. Jeśli jest taki sam jak sposób nauczyciela, to super. Jeśli nie, to jest błędnie i masz się nauczyć liczyć tak jak nauczyciel. Często w szkole zabijana jest jakakolwiek wyobraźnia czy kreatywność. Kolejnym problemem jest to, że np. na czytaniu ze zrozumieniem wszystko musi być zgodne z kluczem. Teoretycznie jest dobrze, ale nie ma tak jak w kluczu, zatem jest źle. No cóż... Jak komuś uda się trafić na prawdziwego nauczyciela, który uczy z większej bądź mniejszej pasji i faktycznie chce nauczyć to raczej nie będzie takich problemów i nauka będzie przyjemnością, a nie obowiązkiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+4 / 6

@Arbor "Zadania z matematyki są często tak durne, że rodzice o ścisłym wykształceniu muszą się 5 razy zastanowić, o co chodzi w danym zadaniu"
Tak się składa, że jestem osobą o ścisłym wykształceniu. Mam też dwie córki (12 i 16) którym pomagam min. w matematyce. Jeszcze nie natrafiłem na takie zadanie...
Chyba, że ja jestem rodzicem o wybitnie ścisłym wykształceniu ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~SamuelWolf
0 / 0

@Arbor Niektóre zadania są głupie to fakt. Ja w gimbie napisałem w ciągu 3 lat jakieś 30 rozprawek na najróżniejsze tematy "bo do egzaminu trzeba przećwiczyć". Świetnie pracę licencjacką tez miałem na obronie, ale tylko raz próbną pisaliśmy. To nie jest akurat umiejętność wymagająca powtarzania raz na miesiąc.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
0 / 0

@Nace92 hah, pamiętam jak na matmie większość obliczeń robiłem w pamięci bez nanoszenia na kartkę... :D
Moja nauczycielka wiedziała że niczego nie rozumiemy, ale to jej nie przeszkadzało codziennie robić kartkówki i dowalać 10 zadań domowych...
@RomekC nie, jesteś osobą która uważa że jak tobie sie coś nie przytrafiło, to problem nie istnieje :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@FenrirIbnLaAhad "jesteś osobą która uważa że jak tobie sie coś nie przytrafiło, to problem nie istnieje :P"
Możesz mieć rację. I tu nasuwa się pytanie, czy to co mi się nie przytrafiło jest powszechne? Czy na odwrót - mi się nie przytrafiło i nie jest powszechne, natomiast opisane tu przypadki są wyjątkami?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
+1 / 1

@RomekC nieistotne czy jest to powszechne, czy też nie. Istotne jest to, że ma miejsce.
A skoro ma miejsce, to problem istnieje :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 1

@FenrirIbnLaAhad Całkowicie się z Tobą zgadzam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mafouta
+1 / 7

No przecież kto mondremu i bogatymu zabroni?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Wojtek1291
+9 / 15

Ze skrajności w skrajność. Jak zwykle. Kolejny przykład na to, że ludzie nie dojrzeli ani do władzy, ani do wolności.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Khall
+3 / 17

No pewnie ku*wa, nie zadawajmy prac domowych bo za trudne i za dużo, nie każmy posiadać książek do szkoły bo za ciężkie, Za mało? To może od razu znieśmy obowiązek edukacji dzieci bo po co... Madka w domu nauczy, że państwo Ci na wszystko da. Da 500+, 300+ chu*j wie co +... Boje się jak to będzie wyglądać za kilkanaście lat gdy stworzą pokolenia debili do wykonywania poleceń i prostej pracy, zbyt głupie i nie douczone by myśleć samodzielnie a co inteligentniejsze jednostki przeciągną na swoja stronę albo stłamszą ogromem powszechnego debilizmu i wynaturzeń . Masakra.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2018 o 23:13

P preczzglupota
+4 / 12

Każdy wie, że aby się czegokolwiek nauczyć trzeba sobie to po zajęciach przećwiczyć/powtórzyć w domu. Na całym świecie to jest oczywiste, ale nie w naszym kraju. Dlatego nauczyciele dają zadania do domu, bo gdyby nie one to większość uczniów nie spędziła by na nauce w domu ani minuty. Moje dzieci chodzą do szkoły muzycznej i okazuje się, że nawet tutaj "madki" są zaskoczone, że dziecko musi ćwiczyć na instrumencie w domu. Takie mamy dzieci i takich mamy współczesnych młodych rodziców. Jedyny plus taki, że te matoły nie będą mi w przyszłości robić konkurencji na rynku pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 4

@preczzglupota "Jedyny plus taki, że te matoły nie będą mi w przyszłości robić konkurencji na rynku pracy."
Otóż to ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
-1 / 1

nie będą ci robić konkurencji, bo będziesz na nich tyrał... :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O olamakotki
+4 / 14

A później dowiadujemy się, że Ziemia jest plaska :D. Ludzie do podstawówki chodziłem 20 lat temu wymagania były zdecydowanie większe niż dziś, ale nigdy nie miałem za mało czasu na odrobienie lekcji a później zabawę. Nie mówię że nie zdarzały mi się sytuacje gdzie "przypominało" mi się że muszę się jeszcze nauczyć wiersza na pamięć o 20 dzień przed odpowiadaniem.. Nie wiem na ile to pismo ma faktycznie podstawy prawne, ale z chęcią odpowiedziałbym takiemu rodzicowi, że jak chce to droga wolna, może przecież uczyć dziecko w domu i wtedy może w pełni brać odpowiedzialność za wykształcenie swojego dziecka. A jeśli przyprowadza dzieciaka do szkoły to niech da pracować nauczycielom.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~sdfr656
+3 / 3

jest tak i demot:

1950 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?

1980 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty - czyli 80 zł. Ile zarobił drwal?

2000 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.

2010 r. (tylko dla zainteresowanych)
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótkie przedstawienie, w którym postarajcie się przedstawić, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny. Przekonajcie widza, jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew.

2013 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Relewantna
+6 / 14

Rodzice - pieniacze. Robią z siebie pośmiewisko, niech jeszcze do Strasburga napiszą w tej poważnej sprawie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M misie01
+1 / 5

Chore to jest zadawanie zadań domowych z religii! Często są to zadania które wymagają ponad godzinę pracy i pomocy rodziców...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 1

@kemotekk Nauczanie religii w szkole to genialny pomysł. Niestety u nas jest katecheza a nie religia ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q qbikk1
0 / 8

Chore to jest zadawanie czytania lektur, taki Pan Tadeusz to przecież jak nic tydzień czytania ! I weź tu człowieku jeszcze w cs'a pograj :(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~SamuelWolf
+1 / 3

@qbikk1 Chory jest sposób ich przerabiania.Jeśli uczniowie mają coś z lektury wyciągnąć to nauczyciel musi im realia powstania, znaczenie itd. Jeśli ma to się sprowadzić do "czytające to, bo czytelnictwo spada i cos musicie czytać", a później kartkówki, czy przeczytali to niech czytają to na co maja ochotę, Skład czipsów też może być, w sumie więcej z niego wyniosą i wiećej ta lektura może w ich życiu zmienić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar pokos
+6 / 8

Debile nie chcą żeby dzieci przeskoczyły ich poziom inteligencji i wykształcenia. U rodziców to mocno dziwne, dawniej wręcz parli do tego żeby ich pociechy osiągały to, czemu sami nie podołali.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
+3 / 7

Za duże rozdrobnienie przedmiotów i zbyt wczesna specjalizacja. Np w Polsce w 5 klasie podstawki jest aż 12 różnych przedmiotów. W USA w 3 klasie liceum (4 u nich to jest już zabawa a nie nauka) jest 7. No to jak nauczyciel z 1/3 przedmiotów zada prace domową, nad którą nawet wystarczy 30 minut i zapowie jakaś klasówkę, to uczeń na dzień dobry ma jakieś 4 godziny nauki, ciągiem.

Powinno się zwiększyć etat nauczycieli, zmniejszyć ilość przedmiotów, wybudować nowe szkoły, bo powierzchni klasowej jest za mało. Ale to kosztuje. Łatwiej powiedzieć, że to wina roszczeniowych rodziców i dzieci idiotów a system edukacyjny u nas jest cacy. Skoro u nas ten system jest cacy i uczymy genialnych ludzi lepiej niż na Zachodzie, to pytam się gdzie są te Noble?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2018 o 14:13

avatar RomekC
+2 / 6

@Klebern "W USA w 3 klasie liceum..."
USA to chyba nie najlepszy wyznacznik edukacji ;)
"w Polsce w 5 klasie podstawki jest aż 12 różnych przedmiotów [...] uczeń na dzień dobry ma jakieś 4 godziny nauki, ciągiem."
Mam córkę w 6 klasie. W 2 godziny jest w stanie zrobić wszystkie zadania domowe i nauczyć się na lekcje na następny dzień. *
* W ten czas nie jest wliczone czytanie lektury.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
+1 / 3

@RomekC

Romek co rozumiesz przez naukę na lekcję następnego dnia? Co ty zapomniałeś jak byleś w szkole czy co? Praca domowa byle szybciej i koniec nauki. A jak będzie klasówka to sorry ale w 2 godziny nie da się i prac domowych odrobić i nauczyć się na klasówkę z miesięcznego materiału. Więc albo pracę domowe się odrabiało po łebkach, albo na klasówkę się uczyło po łebkach. Albo jedno i drugie.

I co ty masz do amerykańskiego systemu edukacji? Bo ułamków uczą w 4 klasie liceum?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z ZiomDG
+1 / 3

@Klebern I dlatego są potrzebne i prace domowe i przede wszystkim systematyczność - ja uczyłem się nie wiem czy po 15 minut na dzień łącznie z odrobieniem prac domowych, mimo chodzenia do najlepszych szkół w mieście i kończenia ich z jednymi z pierwszych lokat - ale uczyłem się w zasadzie codziennie, co powodowało że na dzień przed sprawdzianem musiałem tylko pobieżnie ogarnąć materiał, który już znałem, co zajmowało nie 5 godzin a 10 minut ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 2

@Klebern "Romek co rozumiesz przez naukę na lekcję następnego dnia?"
To, że moja córka uczy się przeciętnie 2 godziny każdego dnia.
"I co ty masz do amerykańskiego systemu edukacji?"
Uważam, że w Ameryce system kształcenia nie jest najlepszy. Dlaczego dla przykładu nie dałeś Finlandii?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~SynPeruna
+1 / 1

@Klebern Wg. pewnych badań w USA podobna liczba osób wierzy w teorię ewolucji co w to, że Obama jest kosmiczną jaszczurką., a jednym z większych problemów międzynarodowych na linii USA-Europa jest to, że Austria od lat jest mylona przez amerykańskich turystów z Australią. Wg. goscia z Super Size dzieci mają problem z rozpoznawaniem prezydentów, mimo, że było ich u nich mniej niż przeciętny polski władca nosił oficjalnych tytułów, a Bolesław Krzywousty miał ludzi do obdarowania ziemią. U nich bł pozew, bo kobieta nie wiedziała, że kawa jest gorąca, a inny koleś usiłował parzyć herbatę podczas jazdy kamperem. Będąc kierowcą.
Tak więc spoko, to doskonały przykład wspaniałej edukacji. I tak, wiem, w USA jest wiele wybitnych postaci, którzy pchają świat do przodu. Tylko ich jest kilku, plus jakaś tam pula pracowników ich firm, ściągnięta z całego świata. Ludzi w USA jest 325,7 mln. Większość z nich NIE jest wizjonerami IT i inżynierii kosmiczno-motoryzacyjnej. Spora część z nich to potomkowie ludzi którzy uwierzyli, że spaghetti rośnie na drzewach.
Nawiasem ja się uczyłem więcej niż 2h, ale a uczyłem się nad program. Sam program, jeśli nie było jakieś pracy pisemnej, to było dla mnie 20 minut maks. Gimba to dla mnie głównie granie na kompie i ogarnianie na konkursy przedmiotowe z paru wybranych przedmiotów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
0 / 0

@kwmotekk

Tak mity nadal żywe. W USA w ich programie nauczania matematyki jest rozdzielenie na algebrę i analizę natematyczną. W liceum oczywiście. W dobrym liceum lub liceum mającym ambicje być dobrym te przedmioty są codziennie w planie zajęć ucznia. Do tego u nich nie ma zmian działów co kilka lekcji. Ty zdajesz sobie sprawę jak olbrzymi materiał oni przerabiają w trakcie High School? W Polsce to jest dziecinada a nie nauka matematyki. W innych przedmiotach myślisz, że jest inaczej? Weźmy Science czyli ichnie połączenie biologi, chemii i fizyki. W Polsce dzieciaki uczą się reakcji na pamięć u nich uczą się jak je przeprowadzać w laboratorium. W Polsce jest lepiej? Nie, w Polsce jest tak, bo nie ma kasy. Moja wykładowczyni statystyki na uczelni bardzo twórczo opisała jej reakcje na amerykański podręcznik do rzeczonego przedmiotu (poziom liceum). Na początku się śmiała, w połowie uśmiech zniknął, by pod koniec mocno wytężać umysł, by zrozumieć materiał. Może i zaczynają że śmiesznego poziomu ale kończą na wyższym niż my. Chciałbyś by jakiekolwiek liceum w Polsce miało ten żaden poziom. Ale jak chcesz dalej wierzyć w te mity o ulamkach i niskim poziomie, to Ci nie będę przeszkadzać.

@ZiomDG
A ja się nie uczyłem w domu w ogóle, prac domowych w moim liceum nie zadawano w ogóle - serio. Wyobraź sobie, że moi nauczyciele byli tak porąbani. Czy raczej dlatego, że byłem w dawnym mat fizie, gdzie polski i historię i angielski mieliśmy codziennie, a matmę i fizykę po dwie lekcje codziennie. I gdzie reszta nauczycieli miała nie przeszkadzać. Wyobraź sobie, że nie trzeba było prac domowych do utrwalania materiału. No ale ta moja szkoła była wzorowana na amerykańskim systemie edukacji. Dziwnym sposobem seryjnie "produkowała" olimpijczyków. A może dlatego, że u nas zajęcia z jednego działu czy to matmy czy fizyki trwały przez cały semestr i moje zeszyty z tych przedmiotów robiły wrażenie na wykładowcach wyższych uczelni. Szkoda, że wyrzuciłem już książki z tamtego okresu. Zrobiłbym ci zdjęcie spisu treści książki do matematyki dla 4 klasy. Dam rękę uciąć, że szczękę byś zbierał z podłogi i oskarżał o oszustwo. I nie, to nie była norma w dawnych czasach. Po zmianach w edukacji zaczynając od chyba SLD z tego poziomu nie zostało nic i obecnie to fabryka maturzystów niskich lotów.

@SynPeruna

A skąd masz te dane statystyczne? Bo u nas ponad połowa ludzi wierzy, że złodziej to dobry kandydat na posła. Ja bym na naszym miejscu tak bym się nie wywyższał.

Yhmm pojedyncze wybitne jednostki. Gdyby to była zasługa tylko liczebności, to największe dokonania mieliby Chińczycy z Hindusami. Gdyby to zależało tylko od kasy, to najlepsze wyniki miałyby takie kraje jak Szwajcaria czy kraje skandynawskie.

@RomekC
A jakimi wynikami może się pochwalić fiński model edukacji?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 6:48

avatar RomekC
0 / 0

@Klebern "A jakimi wynikami może się pochwalić fiński model edukacji?"
Zapewne słyszałeś o PISA. Jeśli nie to proszę - https://pl.wikipedia.org/wiki/PISA_(badanie)
Poniżej wyniki nauk ścisłych, matematyki i czytania. Co prawda są one z 2009. Finlandia plasuje się w nich w ścisłej czołówce. Stany Zjednoczone... ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
0 / 0

@RomekC

Panie, to badanie nic nie znaczy. Wróć, coś znaczy. W którym kraju jest największa zgodność edukacji z metodologią badania. I tylko tyle.

Tu masz spis najbardziej utytułowanych medalistów międzynarodowej olimpiady matematycznej: https://www.imo-official.org/hall.aspx Znajdź choć jednego przedstawiciela Finlandii bądź Szwecji, bądź też Szanghaju czy Hongkongu (które maja oddzielny od ChRL system edukacji) które aktualnie przodują według tego badania. Jest za to 15 Amerykanów i 5 Kanadyjczyków, którzy mają ten sam model edukacji licealnej.

https://www.imo-official.org/results.aspx
A teraz zobacz uogólnione wyniki danej reprezentacji. Zwróć uwagę na wyniki amerykańskiej reprezentacji matematycznej i z ChRL, które według PISA nawet nie są umieszczone w tym rankingu. Polecam sprawdzić wyniki reprezentacji Finlandii, która według PISA ma jeden z najlepszych systemów edukacji.

O, tyle jest wart ten ranking PISA.

Tu masz ranking według indeksu Hirscha, 100 najbardziej cytowanych naukowców:
http://www.guide2research.com/scientists/ranking

Jak chcesz to dalej tkwij w przekonaniu, że europejski model edukacji a w szczególność polski jest taki dobry, a amerykański to kształci samych idiotów. Amerykanie zacząwszy od czasów licealnych biją na głowę przedstawicieli europejskich i ich system edukacji na niemal każdym stopniu tejże edukacji jest lepszy i udowadniają to w każdych międzynarodowych konkursach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 14:26

F FenrirIbnLaAhad
0 / 0

@kemotekk zapewne przeciętny kowalski "nie-ścisły" często z tego korzysta...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Klebern Chyba się nie rozumiemy. Ja o chlebie, Ty o niebie.
Rozmowa dotyczy ogólnego poziomu edukacji a nie uczestników olimpiad. Nie podoba Ci się badania PISA? Okay. Masz do tego prawo. Podaj lepsze badanie ogólnego poziomu edukacji.
Nie twierdzę, że nie ma korelacji pomiędzy poziomem edukacji a miejscami na olimpiadzie. Jednak to nie to samo. Choćby dlatego, że Finlandia ma ludności 5 mln a USA 325. Czyli gdyby poziom edukacji był taki sam w tych krajach to teoretycznie przy doskonałej korelacji na jednego fińskiego olimpijczyka powinno przypadać 65 amerykańskich.
"Jak chcesz to dalej tkwij w przekonaniu, że europejski model edukacji a w szczególność polski jest taki dobry, a amerykański to kształci samych idiotów..."
Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak jednolity "europejski model edukacji". Już choćby wspomniany fiński kolosalnie różni się do naszego.
Po drugie, nigdzie nie napisałem, że polski jest taki dobry.
Po trzecie, nie napisałem także, że amerykański kształci samych idiotów.
Tak się składa, że mam znajomych mieszkających w Stanach. Ich syn ma teraz 19 lat. Gdy był w wieku szkoły podstawowej to mieszkał na przemian w Polsce i USA. Po przyjeździe do Stanów przez rok nie musiał nic robić na matematyce bo był do przodu w stosunku do rówieśników.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
0 / 0

@RomekC

Problem z PISA jest to, że nie ma korelacji pomiędzy nim a osiągnięciami naukowymi.

Po drugie, jeśli patrzeć przez kryterium ludności, to Estonia mimo niemal czterokrotnie mniejszej ludności uzyskuje na tych olimpiadach zbliżone ale jednak lepsze wyniki. Kraje o podobnej liczbie ludności takie jak Chorwacja, Serbia mają już zdecydowanie lepsze. Dania również. Nie mówiąc już o Armenii, która ma niemal 2 razy mniej ludności a deklasuje Finlandię. Nawet Izrael, w którym system edukacyjny jest torpedowany przez przymusowe szkolenia wojskowe ma wyniki lepsze.

A co do miarodajności poziomu kształcenia:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/67/PISA_2012%2C_svensk_sammanfattning.png
Tu masz z 2012 roku. Różnice pomiędzy Polską a Finlandią według tego badania są minimalne.Czyli według tego rankingu poziom kształcenia w Polsce i Finlandii jest porównywalny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 16:19

avatar RomekC
0 / 0

@Klebern "Problem z PISA jest to, że nie ma korelacji pomiędzy nim a osiągnięciami naukowymi."
Ciekawe dlaczego? Masz jakieś wyjaśnienie tego?
Podejżewam, że tak duża rozbieżność pomiędzy wynikami PISA a osiągnięciami naukowymi jest spowodowana tym, że w krajach takich jak USA jest duże zróżnicowanie pomiędzy poziomem szkolnictwa publicznego i prywatnego. Jeśli to jest prawda, to ci wszyscy olimpijczycy i naukowcy wywodzą się ze szkół prywatnych o niebo lepszych niż publiczne. Zatem bezsensowne jest porównywanie kształcenia w Stanach z czymkolwiek bo powinniśmy rodzielić kształcenie na publiczne i prywatne. Może być też tak, że w Stanach poziom wyników PISA zaniżają znacznie pewne grupy społeczne.

Moja teoria ma niestety luki. Nie tłumaczy braku Finlandii na olimpiadach. Może i tu Ty także masz jakieś wyjaśnienie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 20:24

avatar Klebern
+1 / 1

@RomekC

Niestety nie. Znalazłem jeszcze jeden raport PISA z 2015 roku:
http://www.ibe.edu.pl/download/PISA_2015-20lipca_final.pdf
Tym razem mocny spadek wyniku Polski w tym badaniu. Zastanawiające są te nieraz bardzo duże fluktuacje wyników w porównaniu z badaniem sprzed 3 lat. Co najważniejsze nawet twórcy raportu PISA dla naszego kraju nie wiedzą co jest przyczyną i przypisują to częstszemu rozwiązywaniu problemów matematycznych za pomocą komputera niż arkusza. Co według mnie jest błędnym wnioskiem, gdyż zastosowanie technologii w edukacji w krajach, które uzyskały lepszy wynik bywa zdecydowanie większe. Drastyczne zmiany programowe? Może, ale w nie tak wielu krajach jednocześnie.

Co do słabego wyniku USA, niezmiennego od lat, to raczej z tego, że występują drastyczne różnice programowe w porównaniu z krajami europejskimi takimi jak Francja, Niemcy czy Polska. Z racji tego, że u nich nie ma skakania z tematu na temat i zachowują ciągłość zagadnienia, jest tak, że rzeczy, które u nas uczy się w 3-4 klasie podstawówki u nich występują dopiero w liceum. Poza tym jakbyś sobie wygooglował amerykańskie podręczniki do matematyki, to one są nastawione bardziej na stosowanie pewnych trików i skrótów obliczeniowych.

https://www.pdfdrive.com/mathematics-class-9-10-d9958442.html
Tu masz jeden z bardzo wielu podręczników dla klas 9 i 10, czyli naszego 1-2 klasy liceum a w czasach gimnazjalnych 3 klasy gimnazjum i 1 liceum. Zauważ te płynne przechodzenie miedzy tematami i porównaj to z polską książką nawet swojej córki z 6 klasy.

https://www.epodreczniki.pl/reader/c/104436/v/latest/t/student-canon
https://www.epodreczniki.pl/reader/c/129738/v/latest/t/student-canon
Tu z kolei polskie podręczniki.

Jeżeli dodamy do tego, że amerykański uczeń ma codziennie lekcje algebry i codziennie lekcję analizy matematycznej, to siłą rzeczy będzie o wiele bardziej rozumieć daną tematykę niż polski uczeń. I można się śmieć, ze koła, trójkąty i kwadraty to oni rysują dopiero w liceum. Tylko efekt tej edukacji jest lepszy. Uczeń zmieniający tematykę co miesiąc zapomina materiał. I najlepiej to widzę po sobie. Ja chodziłem do polskiego liceum wzorowanym na amerykańskim w latach 90-tych, gdzie jeszcze pozwalano dyrektorom na taką dowolność organizacyjną, i ja np. miałem przez cały semestr matematyki wyznaczanie przebiegu funkcji. i to nie takiej typu y=x+2 ale takie, których rozwiązanie zajmowało minimum 4 strony A4 pisane drobnym maczkiem (obejmujące obliczanie pochodnych). Choć minęło ponad 20 lat od tamtych lekcji, ja do tej pory pamiętam tą tematykę i teraz choćby z marszu mogę zrobić takie zadanie. Mimo faktu, że od czasów liceum tej wiedzy nie używałem ani razu.

I tu uwidacznia się drastyczna przewaga amerykańskiego systemu kształcenia.



Co do różnic między prywatnymi a publicznymi szkołami w USA. Jest i to ogromna. Nawet pomiędzy prywatnymi są tez ogromne różnice. Te najlepsze są najdroższe. Ale to raczej wina ich systemu finansowania. Im jesteś lepszy w danej dziedzinie, tym lepsze stypendium dostaniesz i lepszą szkołę ukończysz. Z jednej strony jest to promowanie najlepszych, ale z drugiej strony ci słabsi nikogo nie interesują. Jak to się mówi w USA: drugi to pierwszy przegrany. I tym sposobem sam proces edukacji tworzy ludzi marginesu. Bez dobrej szkoły, brak dobrej pracy, niska pensja. Niska pensja rodziców - słabe kształcenie dzieci. Bardzo ciężko się wyrwać z tego błędnego koła ludziom z nizin społecznych w USA.

Z trzeciej strony tytuł inżyniera po MIT czy magistra po Harvardzie otwiera wszystkie drzwi kariery.I to dlatego, że to bardzo elitarny tytuł.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 23:20

avatar RomekC
0 / 0

@Klebern Przyznam, że zaskakuje mnie wnikliwość Twojej analizy i wiedza. Przyznam także, że nie wiedziałem tego, że w późniejszych latach w szkołach amerykańskich matematyka jest na tak wysokim poziomie.
Już chyba nic nie mogę dodać ponad Twój wywód :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
+1 / 1

@RomekC

Amerykanie też publikują wiele książek zagranicznych. W USA regularnie co kilka lat wydawany jest periodyk z zadaniami z ogólnopolskiej olimpiady matematycznej. Tłumaczą też wiele azjatyckich podręczników z Chin, Indii, Japonii, jak też z krajów europejskich. Amerykanie są bardzo praktyczni i śledzą zmiany w systemach edukacji w wielu krajach.

Z drugiej strony nie wszystko jest u nich takie cudowne. Przede wszystkim testy kompetencyjne w 3 klasie liceum. W USA jest coraz większa krytyka takiej formy sprawdzania wiedzy. Te najlepsze uczelnie i szkoły coraz bardziej odchodzą od zamkniętych testów wyboru na rzecz pół otwartych lub otwartych pytań. Ale nadal ichnia "matura" jest jaka jest i powoli nadchodzi czas reformy, bo coraz więcej osób z grona pedagogicznego ją krytykuje..

Kolejna rzecz to, jak pokazuje to USA, elitaryzacja zawodów i wykształcenia generuje rozwarstwienie społeczne. Trump odwołuje się do Ameryki lat 60-tych i 70-tych, gdzie to rozwarstwienie było bardzo duże. Ludzie z nizin społecznych bardzo długo walczyli o to by i oni mieli dostęp do lepszej edukacji i opieki zdrowotnej, zaś Trump jest uosabiany z kimś kto te prawa chce im zabrać.

Trzeba w Polsce odpowiedzieć na pytanie czy wybieramy model socjalistyczny, gdzie staramy się by wszyscy mieli szansę na dobrą edukację, ale jednocześnie rezygnujemy z elitarności tytułów, przez co obniżamy prestiż wykształcenia jak i przez to pensję przyszłego pracownika? Czy działamy odwrotnie i jeśli ktoś miał pecha, że urodził się w biednej rodzinie, to wzruszamy ramionami i mówimy: świat kręci się dalej?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2018 o 12:17

avatar RomekC
0 / 0

@Klebern "Trzeba w Polsce odpowiedzieć na pytanie czy wybieramy model socjalistyczny, gdzie staramy się by wszyscy mieli szansę na dobrą edukację, ale jednocześnie rezygnujemy z elitarności tytułów, przez co obniżamy prestiż wykształcenia jak i przez to pensję przyszłego pracownika? Czy działamy odwrotnie i jeśli ktoś miał pecha, że urodził się w biednej rodzinie, to wzruszamy ramionami i mówimy: świat kręci się dalej?"
I to jest clue tego tematu. Przyznam się, że nie potrafię się jednoznacznie określić. Z jednej strony jestem za tym aby wszyscy mieli równy dostęp do takiej samej edukacji. Z drugiej wiem, że to utopia. Przyznam się także, że gdy moja córka szła do gimnazjum 3 lata temu to musiała zdawać egzamin. I byłem zadowolony, że idzie do lepszej szkoły/klasy gdzie jest pewien odsiew słabszych uczniów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
+1 / 1

@RomekC

Obaj jednak jesteśmy zgodni, że polski system edukacji trzeba zmienić. Nie tylko my, ale spora ilość społeczeństwa narzeka na polskie szkoły. Obecnie to siedzimy okrakiem między dawnym modelem edukacji z czasów PRL a tym importowanym z Niemiec. I wychodzi z tego, że choć deprecjonujemy znaczenie wykształcenia poprzez coraz większą ilość osób z wyższym wykształceniem, to jednak w naszym systemie istnieje wiele blokad dla dzieci z biednych rodzin. Największą blokadą jest system oceniania postępów ucznia i metodyka utrwalania materiału. Uczeń z rodziny patologicznej czy ze bardzo biednej, gdzie nie ma nawet przyzwoitych warunków do nauki w domu, siłą rzeczy będzie osiągał gorsze wyniki a przez to nie pójdzie na dobre studia o ile w ogóle na jakieś pójdzie, tylko dlatego, że urodził się w takiej a nie innej rodzinie. Ktoś mógłby rzec, że nie wszyscy muszą kończyć studia i mógłby pójść do technikum i zostać cenionym rzemieślnikiem. Ale skąd wiadomo, czy przez pochodzenie nie stracił szansy na bycie cenionym inżynierem? Z resztą tytułu technika też prawdopodobnie nie uzyskałby, ze względu na ogrom nauki na egzamin kompetencyjny, którą należy wykonać w domu. Tak w praktyce wygląda polska równość w dostępie do edukacji w obecnym systemie. Jest, ale tylko na papierze.

Dlatego ja postuluję: żadnych prac domowych! Niech dziecko uczy się tylko w szkole. Nawet niech ma te 10 lekcji codziennie, dzień w dzień od 8:00 do 16:00, skoro tyle będzie wymagać materiał. Ale nie przerzucajmy odpowiedzialności na rodziców i dzieci wynikających z obowiązków nie realizowanych przez system edukacji z powodu zbyt niskich nakładów finansowych.

A i jeszcze jedna ciekawostka z USA. Uczeń nie może mieć więcej niż 15% nieobecności w szkole. bo z automatu ma niezdany przedmiot. Później zamiast mieć wakacje musi się uczyć do poprawek. Ale dodatkowo każda nieobecność w szkole musi zostać odrobiona poza normalnym rozkładem zajęć. Dlatego w USA nie warto nie iść do szkoły. Poza tym, jeśli dziecko ma za dużo nieobecności i jest zagrożone niezdaniem, szkołą robi wywiad środowiskowy rodziców. Ktoś zwyczajnie się interesuje faktem, dlaczego jakiś dzieciak nie chodzi do szkoły.

A w Polsce? nieważne czy ty umiesz coś czy nie, czy ty chodzisz regularnie czy w kratkę do tej szkoły i tak jesteś przepychany do następnej klasy. Bo nikt nie ma kasy by cie zdegradować do klasy niżej czy robić jakieś wywiady środowiskowe i organizować pomoc socjalną.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2018 o 13:18

avatar Klebern
0 / 0

@komotekk

A ja spotkałem też Polaków, którzy owe studia ukończyli. Bez podstawowej wiedzy z bardzo wielu przedmiotów. Czemu to dowodzi?

Jak jest ponad 320 milionów obywateli to w liczbach bezwzględnych idiotow i nieuków jest więcej. Przecież nie każdy Amerykanin to wcielenie Einsteina.

A co do tych Polaków, to śmiem twierdzić, że oni skoncentrowani się na tych przedmiotach, które ich interesowały a resztę olali. To nadal byli dobrzy specjaliści w swoich zawodach mimo, że nie mieli podstawowej wiedzy z geografii czy historii Polski. Ja na przykład pamiętam rozmowę z pewnym Amerykaninem studiując ekonomię. Nie wiedział jakie miasto jest stolicą USA. Ale w swojej dziedzinie, głównie w statystyce zaskoczył mnie swoją wiedzą. Po tamtej rozmowie zainteresowałem się ich systemem edukacji.

A poza tym mają większe dokonania we wszelkich konkursach międzynarodowych. Co raczej świadczy o marności naszego nauczania a nie ich.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2018 o 19:35

avatar ~Realyst
-4 / 6

Jeszcze mu zwolnienie z wf'u załatwcie i macie przepis na inwalidę umysłowego i fizycznego... Jak kiedyś uczniowie skarżyli się na moją znajomą nauczycielkę, że za dużo zadaje, bo - uwaga - ćwiczyła z nimi teksty źródłowe z historii, to powiedziała przy dyrekcji, że może tego nie robić, ale nie dopuści ich do matury i był koniec narzekania...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I Iredio
+8 / 10

I bardzo dobrze, praca powinna być dodatkowo dla chętnych lub dla tych co potrzebują więcej czasu na materiał, żeby zrozumieć, ewentualnie plusy/minusy jak ktoś nie ma, nie rozumie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~buhahahahahahaha
+1 / 11

Gdy miałem 14 lat walczyłem sam przeciwko nauczycielom, przeciwko zadaniom domowym. Dziś cały LEGION takich jak ja walczy (mam 27lat). Pozdrawiam wszystkich, a pseudo-nauczycielom, którzy mają manię wielkości cha do de.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~gallanonim90
+1 / 7

najlepiej w ogóle nic nie wymagać. a potem winni wszyscy, tylko nie rodzice, że dziecko jest cepem nieumiejącym sobie nawet jajka usmażyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar auto1
-3 / 5

MADKA LVL over9k

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~robocop5342
+2 / 6

W głowach się poprzewracało. Popatrzyliby na to co jest Korei czy Japonii to porównując w Polsce są wakacje cały rok.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
-1 / 1

to że gdzieś jest gorzej nie oznacza że tu nie może być lepiej...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Unicron
+5 / 9

Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale czy nie jest tak, że w Finlandii nie ma w ogóle prac domowych i mają jednych z najlepiej wykształconych obywateli w Europie, jak nie na świecie? Może istniej inna droga do edukacji dzieci niż zadawania pierdyliarda zadań domowych? Może świat nie jest zero-jedynkowy i istnieją inne alternatywy? Chyba nie wielu z komentujących wpadło na taką możliwość i sra żarem jak to bez odrabiania miliona zadań człowiek niczego się nie nauczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Symulakr
+3 / 7

@Unicron Co do szkoły fińskiej to prawda. Po prostu nasz model ma za zadanie jawnie zniechęcać do przyswajania wiedzy, bo potem łatwo zmarnować życie młodemu człowiekowi, gdy pęknie i odpadnie po drodze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~gfdgfadsgfds
+2 / 4

@Unicron Bydlęca masa myśli, że "za komuny to uczyli, teraz się poprzewracało w głowach". Bydlęca masa myśli, że Finlandia to taka wódka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 3

@Unicron Tylko zauważę, że fiński system nie da się tak prosto przeszczepić na polski grunt. Nauczyciele fińscy są bardziej wykształceni i mają inna mentalność/podejście do nauczania. Ten system jest także drogi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Unicron
+2 / 2

@RomekC
To swoją drogą, bo system edukacji w Polsce jest mocno wadliwy. Jednakże to co chciałem przekazać to to, że duża ilość prac domowych nie jest w ogóle potrzebna a nawet więcej, jest szkodliwa. Bo to tylko zniechęca uczniów do nauki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~dsadsaadsads
+1 / 5

Moim zdaniem praca domowa powinna być jedynie informacją dla ucznia dot. materiału, który może przerobić, żeby powtórzyć wiedzę z danego zakresu. Na jakiej podstawie ktoś kogo praca nie jest weryfikowana jak np. odpowiedź czy sprawdzian pisemny, ma otrzymywać ocenę? Jaka jest pewność, że ta osoba wykonała pracę, a nie ktoś inny?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ArsMoriendi
+1 / 5

Bardzo dobrze. W końcu musi ktoś u Niemca buroki tarmosić :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ellaella87
+2 / 4

@ArsMoriendi O to właśnie w tym chodzi :p

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Symulakr
+2 / 8

Zgadzam się z treścią demotywatora, bo szkoła nie jest żadnym wyznacznikiem bycia erudytą. Zajęcia do późna, klasówki, kartkówki, tony prac domowych. Młodość, najpiękniejszy okres w życiu człowieka mija bezpowrotnie na użeranie się, często ze złośliwością ze strony nauczycieli, którzy chyba w czystym fetyszu widzi bezpodstawna satysfakcję z faktu, że uczeń nie ma własnego życia, zainteresowań, bo niby kiedy przy takiej tonie materiału, to jeszcze uwieńczy dzieło oceną niedostateczną, kiedy dziecko będzie chciało choć trochę odpocząć. Szkoła to najpaskudniejszy czas w życiu człowieka. Potem studia, praca są wręcz rajem i dożywotnimi wakacjami w porównaniu do tej epistemologicznej abominacji zwanej szkołą. I własnie to jest powód dlaczego młodość zaczyna się dopiero po ukończeniu tego gułagu.I dlatego ludzie bawią się jak nastolatkowie do trzydziestki. Odrabiają zmarnowany czas, który trzeba było przeczekać jak chorobę na intensywnej terapii. Widzę po komentarzach potężny butthurt. I bardzo dobrze. W końcu do głosu dochodzi nowe pokolenie, niewychowane w komunie, które nie jest nauczone bycia pokornym cielakiem. I tak nasze szkolnictwo w porównaniu z zachodnim to niewolnictwo, gdzie archetyp pracy w korporacji jest niczym weekend w SPA. Bardzo dobrze, że ten komunistyczny model indoktrynowania, zabierania całego, wolnego czasu się kończy i zdycha. Wreszcie dzieciństwo będzie pełne wspomnień, a nie zmarnowanych popołudni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2018 o 15:03

avatar ~dddbnn
+1 / 9

Drodzy państwo, mózg jest tak skonstruowany, że nie ważne jak dobrze był przekazany materiał jak się go nie powtórzy to bardzo szybko się go zapomina. Dlatego tak ważne są zadania domowe.Przez całą edukację nigdy nie miałam problemów z matematyką (nie musiałam się uczyć do sprawdzianów) właśnie dlatego, że zawsze odrabiałam zadania domowe. Efektem nierobienia zadań domowych jest większa praca przy uczeniu się do sprawdzaniu. O ile przedmioty humanistyczne da się nadrobić bo nie zawsze tematy łączą się ze sobą to w przypadku matematyki zaległość w zrozumieniu materiału pociąga za sobą niezrozumienie tematu następnego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wentello
0 / 4

Też odrabiałem zadania z matematyki, bo mi ten przedmiot był potrzebny. Chciałem iść na studia techniczne. Nikt mnie do tego nie zmuszał, w ciągu trzech lat liceum ani razu nauczyciel nie sprawdzał, czy to zadanie mam. Ale nawet jeśli bym nie robił i musiał przez to więcej uczyć się do sprawdzianu to chyba moja sprawa, a nie nauczyciela. Z kolei musiałem robić zadania na polski, pisać jakieś idiotyczne rozprawki, analizy wierszy, które były i są mi tak potrzebne jak łysemu grzebień. Na szczęście internet był pomocny w tej kwestii. Podobnie czytanie lektur, które były dla mnie tak żenujące, że do większości nawet nie zaglądałem pomimo faktu, że czytać lubię. Zadania domowe to powinny być wskazówki, co zrobić jeśli chcemy utrwalić materiał, a nie obowiązek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Patt81
0 / 6

Ludziom się przewraca we łbach ostatnio od tego dobrobytu...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~sdgerffrr
0 / 6

Jestem za Debilami lepiej rządzić!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H h2w85
-1 / 5

nie ma ich az tak duzo? wez sie obudz

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M makos123
+3 / 7

Prace domowe to tylko wierzchołek góry lodowej zwanej systemem edukacji. Prawdą jest, że system oświaty obok medycyny jest najbardziej niereformowalnym w tym kraju. Wiele dziedzin nauki się rozwija, a nauczyciele w ogóle tego nie zauważają i uczą tak jak sami się nauczyli 20 lat temu. Jak dziecko chce rozwijać się w jakiejś dziedzinie ponad to co jest w trakcie lekcji to tez niejednokrotnie jest to utrudnione. I często jest też tak, że jeżeli dziecko korzysta z innych metod rozwiązania zadań niż te przedstawione na zajęciach to zaraz jest problem. Takie sytuacje dzieją się niejednokrotnie szczególnie w mniejszych placówkach. Przykład znany mi z autopsji kiedy dziecko mojego znajomego rozwiązywało zadania z chemii zupełnie inaczej niż tłumaczyła to nauczycielka i pomimo dobrego rozwiązania było ganione. Niestety szanowna Pani profesor nie wiedziała, że matka dziecka jest doktorem chemii i pracuje na uniwersytecie, a własnemu dziecku tłumaczy metody dla niego najbardziej zrozumiałe i najprostsze. Dopiero bo aferze, która oparła się o dyrektora sprawa się uspokoiła. Cały system, który ma uczyć nasze dzieci jest zwyczajnie źle skonstruowany i nie przynosi zamierzonych efektów, zrównując tak naprawdę wszystkie dzieci do uśrednionego poziomu. No ale jak to ktoś kiedyś powiedział, głupim narodem łatwiej rządzić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Taymishi
+1 / 3

same prace domowe są ( w formie rozwiązywania cwiczeniowki) sa idiotyczne - bo dziecko i tak sie bedzie uczylo do kartkowek, sprawdzianow itp. A natlok prac domowych sprawia jedynie ze cale popoludnia przy nich spedza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kamcza
+1 / 5

Bardzo dobrze moja chrześnica spędza w 5 klasie 4 godziny odrabiając lekcje, a gdzie czas na hobby czy po prostu odpoczynek/zabawe ?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
-1 / 5

@kamcza Mojej córce, 12 lat, wystarczą 2 godziny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 2

@mooz Czyli nie tylko system ale także "ambitne" szkoły?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ellaella87
+1 / 3

Konwencja o prawach dziecka, jak już ktoś chce się mądrzyć. Poza tym, żeby pomyśleć o pisaniu czegoś takiego, zalecam poczytać najpierw:
Konstytucję,
Ustawę o Systemie Oświaty,
Podstawy Programowe Kształcenia Ogólnego,
wreszcie Statut Szkoły
i System Oceniania danego przedmiotu.
Kurtyna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wentello
0 / 8

I bardzo dobrze. Polski system edukacji jest tragiczny. Gdybym o tym wiedział to bym sam to stosował w liceum i nie pisał kretyńskich rozprawek z polskiego, które po skończeniu liceum nie przydadzą mi się na nic. Jakby nie wystarczał fakt, że w ciągu trzech lat liceum miałem 15 godzin polskiego przy 3 godzinach fizyki chcąc iść na studia techniczne (profil mat-chem)...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar andre53
-3 / 9

Totalna głupota, głupich rodziców.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DexterHollandRulez
+3 / 5

Ja tylko tak wspomnę że są państwa gdzie prac domowych się nie zadaje lub zadaje bardzo mało, a testy na ocenę zaczynają się późno i jakoś nie są to kraje pełne debili, a plasują się dość wysoko w światowych rankingach, np. taka Finlandia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Daniellah
-1 / 5

Najdziwniejsze jest to , że madki , które nie potrafią napisać posta na fb, sms-a bez błędu ortograficznego, znają prawo i ustawy lepiej niż niejeden adwokat. Ograniczenie praw obywatelskich , wnioski 500+, zasiłki rodzinne, alimenty. Madka jest na bieżąco we wszelkich aktualizacjach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eragonpp1111
+5 / 5

System edukacji w polsce jest tragiczny lecz aby się nie rozpisywać to napiszę tylko o pracy domowej.
Praca domowa w założeniu ma pomagać w utrwaleniu materiału przerobionego na lekcji. Idealnym przykładem są studia lub kursy maturalne - zadania są przerabiane na zajęciach (np. ćw. po wykładowe z matmy) i część ćwiczeń (np. w formie skryptu) lub po prostu te nie przerobione zostają jako zadania do samodzielnego przerobienia.
Uczeń następnie może zrobić sobie te zadania na świeżo po wykładach lub ćwiczeniach lub zostawić je sobie na powtórkę przed maturą/kolosem czy też nie ma problemów z opanowywaniem materiału i ma na nie wy****ne bo wszystko umie.
Nikt nikogo nie sprawdza, bo nie ma po co. I jakoś system na studiach funkcjonuje doskonale, bo idioci szybko odpadają lub mają problemy i wleką się przez studia przez x lat.
Gdyby wprowadzić ten sam system w normalnych szkołach lub zaimplementować system zachodni lub nordycki to wcale szkoła by nie wypuszczała debili. Debile by po prostu częściej nie zdawali, a osoby zdolne miały więcej czasu.
Jako iż podałem pozytywny przykład to czas na negatywny:
2 lata temu zdawałem maturę z rozszerzonej matmy (tak, dostałem się na PW) mając w szkole matmę podstawową. Panie nauczycielki chcąc zmusić nierobów oraz debili do nauki zadawały tony prac domowych tj. zazwyczaj 2 stronna karta A4 z 20-30 zadaniami z kilkunastoma podpunktami (nie żartuję: zazwyczaj do każdego zadania było tak od 6 do 12 przykładów). Wszystkie oczywiście (dla mnie) banalne (dla połowy klasy już nie). Co z tego, że miałem bardziej zaawansowany program nauczania skoro i tak zrobienie takiej pracy domowej zajmowało z 2-3 godzin, a czasami nawet więcej.
Oczywiście to tylko jeden przedmiot. Ja miałem na te prace domowe wywalone i przez cały rok zrobiłem tylko jedną, ale większość osób skarżyła się mi, że zajmuje im to nawet do 6h. JEDNA praca domowa z JEDNEGO przedmiotu. Oczywiście dostałem kilka jedynek, ale ja tam miałem wywalone przez co moje świadectwo ukończenia liceum to 80% 2 i kilka wyższych ocen.
Gdybym robił prace domowe to nie miałbym czasu, ani na uczenie się do matury, ani na szkołę muzyczną, ani na czas wolny.
To tylko moje spostrzeżenia studenta który niedawno ukończył liceum, a na studiach mu bardzo dobrze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 4

@eragonpp1111 Fajny opis. Zgadzam się z nim. Tylko jedno mnie śmieszy - "większość osób skarżyła się mi, że zajmuje im to nawet do 6h". Mam problemy z wiarą i nie jestem w stanie uwierzyć, że zadanie domowe z matematyki ktoś normalny! robił aż 6 godzin.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eragonpp1111
+3 / 3

@RomekC JA robiłem te zadania 2-3 godziny przygotowując się SAMEMU (co też jest porażką naszego systemu edukacji skoro uczeń który nie jest geniuszem (a przynajmniej nikt mnie o tym nie poinformował) jest w stanie w 1 rok szkolny przygotować się do matury z matmy rozszerzonej mając 1 raz w tygodniu 2h. korków i mieć wynik lepszy od 80% zdających po 3 latach nauki w szkole...) do matmy rozszerzonej. To osoby które podstawę ledwo zdali mają prawo robić to nawet 6h

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 2

@eragonpp1111 i @mooz to o czym piszecie to jakaś patologia. Ja nie pamiętam, żebym tyle czasu rozwiązywał zadania z matematyki. Chodziłem do technikum. Matmę miałem bardziej rozszerzoną niż w ogólniaku. Na studia techniczne się dostałem bez problemu i matma szła mi bardzo dobrze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 3

@mooz Z okresu średniej pamiętam, że miałem pasję judo i kick boxing. Trenowałem co najmniej 3 razy w tygodniu.
Ech. Rozmarzłym się :-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 14:57

M Maxim212
0 / 0

@eragonpp1111
Ja zdawałem maturę w tak prekambryjskich czasach, że nawet nie wymuszano uznawania dysortografii i innych dys-tam-coś-tam. Matematyk (użyczony w uniwerku dr hab.) nijak nie mógł zrozumieć, że wielu nie może (lub nie chce) nadążyć za tempem wykładów. Klęliśmy na belfra w żywe kamienie. Do czasu. Przyszedł czas matury i wtedy okazało się, że to, co szanowny nauczyciel wbijał z nasze twarde łby, jest przydatne. Ci którzy zdecydowali się na zdawanie matury nie mieli najmniejszych problemów ze zdaniem egzaminu z matematyki. W celu utrwalenia, poznanego na lekcji, materiału mieliśmy sporo zadań do rozwiązania w domu. Najczęściej zadawał nam od dziesięciu do piętnastu przykładów do samodzielnego rozwiązania w domu. Kiedyś poprosiliśmy go o zastosowanie słowa litość i mniejszą ilość pracy domowej, Ustąpił nam. Każdy otrzymał odrębny zestaw trzech zadań. Z tym, że podpunktów było od a do z. Na dodatek lwia część zadań zaczynała się do słów: udowodnij, że.. Już więcej nie chcieliśmy trzech zadań.
Podobnie wściekłe tempo stosował fizyk.
Przedmioty zawodowe (różne działy elektrotechniki) oparte były o matematykę i fizykę.
Mimo wariackiego tempa nauki znajdowaliśmy czas na zajęcia pozalekcyjne. Może dlatego, że nam się po prostu CHCIAŁO.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bronxes
-1 / 9

Jasne w końcu niech dzieciaki siedzą sobie na tych "ajfonach" czy "komputrach" do oporu(aż oślepną)
K*wa to nie dzieci są leniwe tylko Ci "zawaleni" robotą rodzice... Fakt... czasem to przesada no, ale lepiej dać dziecku "ajfona" niech sobie wzrok niszczy, niżeli usiąść i pomóc mu w odrabianiu zadań?
Uprzedzam sam jestem ojcem(dość zapracowanym).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eragonpp1111
+3 / 3

@Bronxes A wiesz co to zajęcia poza lekcyjne? np. sporty, szkoła muzyczna, nauka języka obcego, różne kursy czy zajęcia. A czasami wszystko jednocześnie?
Nikogo nie obchodzą osoby które i tak nic w swoim życiu nie osiągną tylko osoby które mogą właśnie zmieniać świat i rzeczywistość szarych ludzi jako naukowcy, pracodawcy czy lekarze. Dla idiotów nie ma ratunku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bronxes
0 / 2

Dobrze o tym wiem... Nie zrozumiałem "przesłania" tej odpowiedzi. Gdzie i jak zajęcia poza lekcyjne gryzą się z pracą domową? Sam brałem udział w takich zajęciach. Mało tego zabawa, treningi piłkarskie, telewizja, spotkania ze znajomymi no i ta "wyczerpująca" praca domowa... Wówczas narzekałem, a rodzice pomagali lub tylko domagali się abym należycie ze wszystkiego się wywiązał.. Nikt nigdzie nie narzekał jakie to jego biedne dziecko ma "trudne" zadania domowe...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Bronxes Musisz umieszczać "@eragonpp1111". Inaczej on/ona nie dostanie powiadomki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~bredziobredzi
-3 / 5

Nosz jasna motyla noga! Najpierw nauczycieli się poucza zamiast słuchać a teraz jeszcze wpiernicza się im w kompetencje. Ten kraj musi zginąć przy tak dużej i wzrastającej masie debili...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
0 / 0

"kompetentnych" sposród wszystkich nauczycieli, którzy mnie uczyli, mógłbym wyliczyć na palcach jednej ręki...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Aikidoka
-3 / 9

Czytam te Wasze komentarze i mi się chce śmiać. Teksty typu że szkoła ogranicza rozwijanie zainteresowań, że zadania domowe ograniczają wolność dzieci i młodzieży, że dzieciaki przez to głupieją, że mogły by się uczyć w tym czasie rzeczy pożyteczniejszych, ciekawszych, fajniejszych, że gdyby ie ta durna szkoła mógłby być drugimi Bilami Gatesami tylko przypominam, że Bil Gates rzucił Harvard a nie niepubliczną wyższą szkołę filologii w Radomiu, a już tym bardziej nie rzucił podstawówki, czy liceum :D A tak na marginesie nie każdy nadaje się na pedagoga i nie każdy umie uczyć, ale pisać, czytać i liczyć to każdy rodzić by chciał żeby jego dziecko umiało, ale wg co niektórych Waszych komentarzy najlepiej jak tą wiedzę wchłonie przez osmozę, albo edukacja zakończy się na 3 klasie podstawówki kiedy dzieci już umieją czytać i pisać bo po co więcej?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eragonpp1111
+1 / 5

@Aikidoka Nie wydaje mi się aby ktoś tak pisał w komentarzach wyżej, a przynajmniej nie na zakończeniu edukacji na 3 klasie podstawówki.
Ludzie piszą o błędach edukacji państwowej która nie ma żadnego sensu i uczy niepotrzebnych realnie rzeczy zawalając jednocześnie jałową i niepotrzebną robotą uczniów którzy właśnie są inteligentni i dostają się na najlepsze uczelnie w kraju i zagranicą poprzez zajęcia dodatkowe. Jeżeli uważasz, że kogokolwiek obchodzi banda idiotów którzy i tak nic nie rozumieją to się mylisz. Zadawanie pracy domowej w ilościach hurtowych nie zwiększa inteligencji ani nie uczy niczego, tylko zwiększa frustrację i niechęć do tejże nauki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Aikidoka
0 / 0

Mam syna w piątej klasie podstawówki i powiem szczerze że ma np za mało zajęć z matematyki więc ma co drugi dzień dwa trzy ćwiczenia do wykonania, czasem zadanie z polskiego i czasem z innych przedmiotów. Na razie największym wyzwaniem było napisanie wypracowania z lektury. Osobiście nie uważam żeby w szkole uczyli rzeczy całkowicie zbędnych. Właśnie po to się ich uczy różnych rzeczy żeby w dzieciach rozwijać zainteresowania. Mój syn zainteresował się biologią właśnie z powodu biologii w szkole i teraz nawet po podręczniki do anatomii sięga. Natomiast np plastyka i muzyka w ogóle go nie interesują a wręcz stresują, bo nie ma daru plastycznego a śpiewać nienawidzi, ale to znaczy że ma nie chodzić na te zajęcia? A jak ktoś jest słaby z matmy to ma zatrzymać edukację na dodawaniu i odejmowaniu czy dopiero na ułamkach? Osoba nie lubiąca czytać ma zakończyć edukację z polskiego kiedy? Kiedy nauczy się czytania i pisania czy jak przeczyta jakąś określoną ilość lektur? Edukacja szkolna jest po to żeby edukować i rozwijać zainteresowania. W Polsce nie jest idealna, ale co w Polsce jest idealne? Natomiast co do dzieci których ciekawie określiłeś bandą idiotów to sam powiedz ile jest w jednej klasie w jednej szkole dzieci bardzo inteligentnych? Tych takich nad przeciętnie? Jedno? Czasem w całej szkole jest kilkoro a reszta to banda idiotów która np nie rozumie zadań z algebry. Jak uważasz że edukacja jest tylko dla najinteligentniejszych dzieci to zawsze można posłać swojego "geniusza" do szkoły dla "geniuszy" a nie do publicznego liceum czy podstawówki gdzie wymaga się od wszystkich tego samego nie zwracając uwagi na szczególne potrzeby tego jednego "wybitnie zdolnego" .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar GunMeat
+4 / 4

I słusznie. Czas ograniczyć ten szał pseudoedukacji

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar 4mach
-1 / 5

rodzice przyszłych studentów, którzy później mają postawę w stylu: "bo wykładowca nie wytłumaczył a ćwiczeniowiec wymaga"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eragonpp1111
+2 / 6

@4mach Mylisz się - wszyscy na studiach po właśnie tych "genialnych" szkołach państwowych oddychają z ulgą, że wreszcie wymagana jest wiedza i umiejętności, a jednocześnie nie traktuje się ludzi jak idiotów i maszyny. Wykładowca (który często jest też ćwiczeniowcem) na wykładach pokazuje teorię i przykłady, a później na ćwiczeniach robi się zadania z tym związane, tylko, że można bez problemu się zapytać jednego i drugiego o wytłumaczenie różnych zagadnień.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar 4mach
0 / 4

Nie zrozumiałeś mojego wpisu o rodzicach, nie uczniach... a jeśli piszesz "wszyscy" to oczywiście wszystkich zapytałeś ewentualnie piszesz o sobie i swoich doświadczeniach czy raczej "tak mi się wydaje"? Nie musisz mnie edukować jak to jest na studiach bo akurat znam temat od środka. Są tacy, którym brakuje tzw "wywiadówek" i tego typu oświadczeń.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2018 o 22:12

E eragonpp1111
+2 / 2

@4mach Pytałem się/rozmawiałem z wieloma osobami z mojego wydziału i innych, więc nie jest to moje wymyślanie. Jak ktoś ma takie problemy to nie powinien w ogóle uczęszczać na studia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Kaymakii
-1 / 5

To się nazywa postępujące odmóżdżenie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R robaczyslaw
+1 / 1

Chciałbym zaznaczyć, że ktoś kto pisał to podanie bardzo skrupulatnie opisał artykuły z konwencji praw dziecka i konstytucji, jednak nie raczy nas poinformować o jaki "paragraf" argumentuje swoje zażalenie odnośnie do Kodeksu Rodzinnego i Obywatelskiego oraz do jakiego dokładnie przepisu Prawa Oświatowego się odwołuje. Dla mnie, gdybym był nauczycielem takie oświadczenie spłynęłoby jak po kaczce. Troll i tyle.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Drumel
-2 / 4

Ciekawe czy jak pójdzie na studia to też będą pisać do rektora, że ich dziecko ma nie siedzieć po bibliotekach, bo powinno wszystkiego dowiedzieć się na wykładach? :)
Niektórym to całkiem już odbija...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eragonpp1111
+3 / 3

Na studiach nic nie jest obowiązkowe, jak chcesz to możesz wszystkiego się nauczyć z wykładów, albo siedzieć po bibliotekach. Jak chcesz możesz siedzieć nad zadaniami w domu, albo mieć wywalone. Ważne są kolosy, egzaminy i obecność na labach, reszta nikogo nie obchodzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D DarkWafel
-3 / 3

Pamiętam, kiedyś musiałem pojechać gdzieś z mamą na cały dzień i wróciłem w nocy. Na drugi dzień przyszedłem do szkoły z nie odrobionymi zadaniami i wyjaśneniem od mamy wraz z jej podpisem. Nie mam pojęcia jak to przeszło

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Lena07
-1 / 3

A może zamiast obowiązkowych zadań domowych dawać dobrowolne i to na rodzica przerzucić odpowiedzialność za to czy dziecko je odrobi i w jakiej ilości. W końcu nie każdy uczeń
musi zrobić 20 przykładów żeby zrozumieć dany temat, a rodzic chyba będzie w stanie to ocenić. Poza tym można zrezygnować z dziwnych zadań z historii czy rysowania komórek z biologii albo uczenia się wierszy na pamięć, na co to komu? Dzięki temu można poświęcić więcej czasu na przedmioty ścisłe tj. fizyka, chemia, matematyka gdzie ważne jest powtarzanie albo chociażby na czytanie lektur.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eragonpp1111
0 / 2

@Lena07 O nie, chcesz wprowadzić logikę do edukacji - ukrzyżować!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~HEHESZEq
+2 / 4

I ok, niech nei robią.. Mniej sprawdzania dla nauczyciela. Tylko niech potem nie oczekują cudów od dziecka ..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar achnein
0 / 2

Polski system edukacji jest zacofany. Ludzie w ogóle nie są nakierowani na jakakolwiek karierę i później się to kończy zmienianiem kierunku studiów po 10 razy. Gdyby edukacja była płatna tak jak w normalnych krajach to by nie było takich głupot.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z zyziek1988
0 / 0

@Rogalov
Ale czemu Wy patrzycie na inne państwa ... Żyjecie (chyba) w tym Państwie, patrzcie jak tu jest a nie w innych ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K krzysiek180077
+1 / 3

Choroba umysłowa rodziców nic więcej. Leniwi rodzice uczą lenistwa swoje dzieci. MASAKRA. Ten świat się przekręca. Tyle w temacie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2018 o 23:14

R rewl
0 / 2

W dupach się poprzewracało. Tak to jest gdy gimbaza ma dzieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
0 / 2

A jakie to są zainteresowania? Bo cały problem pojawia się wtedy kiedy trzeba zacząć zarabiać pieniądze. I podobnie jak w życiu dorosłym hobby nie mogą Ci przysłonić pracy zawodowej. Bo o ile bardzo dobrze, że dzieciak chodzi na zajęcia muzyczne, gra dodatkowo w tenisa i uczęszcza do bractwa rycerskiego czy chodzi na basen. Wszystko fajnie, ale z tego pieniędzy nie będzie. Chyba, że zacznie te rzeczy traktować na poważnie tj po kilka godzin ćwiczeń dziennie. Co i tak może połączyć z szkołą sportową/muzyczną/artystyczną.

Więc jeżeli te zainteresowania to takie wszystko i nic to w tym momencie zabierając konieczność odrabiania prac domowych sprawimy, że zdolni uczniowie nie będą robili dosłownie nic w tej szkole. Zaś konsekwencje będą opłakane.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+1 / 1

@mooz Przeczytaj uważnie moją wypowiedź zaś szczególnie zdania " Chyba, że zacznie te rzeczy traktować na poważnie tj po kilka godzin ćwiczeń dziennie. Co i tak może połączyć z szkołą sportową/muzyczną/artystyczną."

Szkoła naprawdę daje możliwości rozwoju w zainteresowaniach. Szczególnie na etapie szkół średnich, jednak i wcześniej też są możliwości. Najwygodniejsza droga jest przy sporcie, muzyce i sztuce. Jeżeli ktoś chce się poświęcić innym rzeczom jak np graniu na komputerze to też się da. Są szkoły zaoczne, wieczorowe. Jest indywidualny tok nauczania. Więc jeżeli chcesz się czemuś na poważnie poświęcić, to lepsze lub gorsze, ale są sposoby by to zrobić.

Jednak ja uważam, że wykształcenie średnie też jest miarą zaliczenia iluś przedmiotów i spędzenia nad nimi określonej ilości czasu. Na studiach jest to ładnie ujęte punktami ECTS. I jeżeli ktoś chce ten poziom wykształcenia osiągnąć to musi spędzić właśnie te określone godziny z przedmiotem co jest jakimś gwarantem tego iż uczeń posiadł daną wiedzę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 2:44

avatar ~loolo12345
0 / 0

Robi furore, bo mozna CTRL-C i CTRL-V zrobic, zamiast ruszyc mozgownica.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z zyziek1988
-1 / 1

Jeszcze nie tak dawno(mowie o sobie lat 30)nauczyciele zadawali zadania domowe i kto nie odrobił to bez "wybacz" stawiali jedynki ... nic nauczycieli to nie interesowało i tak powinno być dalej. Ale teraz rodzice (a kiedyś uczniowie którzy dostali jedynki i chyba nie tylko) maja swoje pociechy i robią wszystko by dzieci miały "lżej" i chcą by nie zadawać prac domowych. Szczerze bez obrazy (a kto chce niech się obraża :-)) w
D U P A C H się przewraca i tyle.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 2:58

J jan1234
0 / 0

Hmmm, jak Brajan będzie się musiał uczyć na sprawdzian to samo napiszą?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+2 / 2

Ja to widzę tak: większość ludzi w dorosłym życiu zawodowym nie życzy sobie zabierać pracy do domu, a jeśli musi, to uważa to za patologię swojego zawodu albo miejscs pracy. Dlaczego więc dzieciom robi się to, czego dorośli sami nie chcą?

Mój pomysł na szkołę to pełne 8 godzin dziennie zajęć, łącznie z pracą samodzielną, a potem spokój. Tak jak każdy powinien pracować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maxim212
-1 / 1

Jeszcze w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku można było spotkać ewenementy w dziedzinie oświaty.
Cytat z listu do szkoły podstawowej: "nie zapisójemy dziecka do szkoły, bo sami wyłuczymy pismo" (ortografia oryginalna)...
Widzę dziś powtórkę z tej rozrywki...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dncx
+1 / 1

@RadnyZDopiewa Czym innym są zadania domowe, które zazwyczaj są tym co nie przerobione w szkole, a czym innym praca w samej szkole. W Twoim wpisie mylisz pojęcia obowiązku szkolnego? którego elementy wpisałem a dodatkowych rzeczy jak zadanie. Mam to na tapecie bo dziecko chodzi do szkoły. Co z tego, że przychodzi do domu o 13 skoro potem do 15-16 siedzi nad zadaniem. To nie lepiej jakby do tej 15 siedziało w szkole i nauczyciel zrobił z nimi te zadania? Jak jama dziecka pomoc skoro nie jestem nauczycielem, nie byłem w szkole i nie wiem co i jak nauczyciel mówi. Dziecko ma czasami zadania, które muszę przeczytać by samemu zrozumieć ci autor mial na myśli. Jeśli go nie dopilnuje odrobić może z błędami. I potem są złe oceny, źle przygotowanie, błędna wiedza jest utrwalana. Ja chodziłem do szkoły w latach 80. Natomiast nadal uważam, że zadań domowych być nie powinno bo to tak jakbym robotę przynosił do domu z pracy i potem oczekiwał od wspoldomownikow pomocy. Absurd. W pracy pracuje, w szkole uczy, w domu odpoczywa. Widzę to po moim dziecku, nie bardzo lubi szkole, bo ta zamiast nauczyć tylko stara się uczyć. I choc to podstawówka to traktuje się ludzi jak na studiach. Skorzystasz z wiedzy, fajnie. Nie? Twoja sprawa. A szkoła leci z programem jak Pendolino na CMK. Byle tylko zdarzyć z materiałem. A czy uczeń zdarzy czy nie to już sprawa rodzica. Jeśli nie pomoże mu, choć sam może tej wiedzy nie posiadać to trudno. Zatem od moich czasów nic się nie zmieniło. A przepraszam. Zmieniło się. Nauczycielki dziś są młodsze ode mnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar MalaZlaCzarownica
+1 / 1

Problemem szkoły jest to, że od czasów kiedy dinozaury biegały po Rynku Głównym, pracuje według tego samego schematu - nawciskać jak najwięcej wiedzy pamięciowej. I odmawia uznania, że świat się jednak w międzyczasie 'troszkę' zmienił. I że spokojnie można odpuścić zakuwanie i odpytywanie z cyklu życiowego i rozrodczego pantofelka i stułbi modrej, statystyk produkcji bananów w Afryce subsaharyjskiej w latach 90 XX wieku oraz szczegółowych dat panowania faraonów fafnastej dynastii.

W świecie internetów i powszechnego zalewu fake-wiedzy (bo to zjawisko znacznie szersze niż tylko newsy) uczyć porządnie należy nie faktów, tylko bardzo ogólnych mechanizmów/schematów zjawisk, a w kwestiach szczegółowych - umiejętności korzystania ze źródeł!!! Gdzie i jak ich szukać, oraz JAK ROZPOZNAĆ TE WARTOŚCIOWE - to powinna być absolutna podstawa. Do tego jeszcze porządny kurs matematyki, logiki i statystyki, bo to uczy rozumienia mechanizmów "jak coś działa" i daje do ręki narzędzia dzięki którym dzieciak w życiu będzie się umiał bronić przed kitem i populizmami maści wszelakiej. Oraz jak najwięcej okazji by uczyć się pracy w zespołach, bo dorosłe życie nie polega na odrabianiu słupków solo, tylko dogadywaniu się z innymi, i fajnie gdyby jednak dzieciak uczył się nieco wcześniej niż dopiero w pierwszej pracy jak nie być w takich układach np. ofiarą odwalającą 90% roboty, tylko pełnoprawnym członkiem.

Z powyższych właściwie tylko matematyka kwalifikuje się do utrwalania w postaci prac domowych, no ale i to jednak nie po 3h dziennie codziennie! Niestety póki co wciąż tkwimy przy tych bananach i faraonach, bo programy układają próchna, które same mentalnie tkwią wciąż w czasach tych dinozaurów. A potem mamy qrła antyszczepów, którzy szkoły pokończyli, a nie rozumieją MECHANIZMU nabywania odporności ani JAK DZIAŁA odporność populacyjna. Choć statystyki wyszczepialności od lat 50' XX wieku mogą nawet znać na pamięć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2018 o 9:34

C Cultstyle
+1 / 1

Widzę dziwną dyskusję, więc zapytam czy komentujący mają dzieci w wieku szkolnym ???
Również uczęszczałem do szkoły, jednak widocznie miałem lepszych nauczycieli lub nie było tak mocno "ambitnego" programu nauczania, bo nie przypominam sobie żebym spędzał całe dni przy pracach domowych.

Obecnie wygląda to tak, moje dziecko wraca ze szkoły i ma tylko z jednego przedmiotu zadane dwie strony ćwiczeń, muszę wszystko wytłumaczyć za nauczyciela bo na lekcji zrobili tylko dwa zadania na tablicy a dziesięć jest do zrobienia w domu. Siadam biorę w rękę podręcznik dziecka, bo muszę sobie najpierw sam to przypomnieć a później wytłumaczyć. Tak jest z każdego przedmiotu, przedmiotów jak wiadomo każdego dnia jest kilka. Myślałem, że może moje dziecko ma tylko takie problemy ale po rozmowach z rodzicami okazuje się, że wszystkie dzieci po powrocie ze szkoły do wieczora siedzą nad lekcjami. Dodatkowo zdarza się to, także w weekendy. Nie mam życia prywatnego przez tą szkołę, bo ciągle robię za nauczyciela. Zastanawiam się czy szkoła nie powinna mi zacząć za to płacić.

Podsumowując to nie dzieci są debilami, jak niektórzy pisali w komentarzach. Niemożliwe jest, aby nagle zaczęły rodzić się sami mało uzdolnieni. Bardziej obstawiał bym debili nauczycieli, którzy nie są na tyle kompetentni aby ogarnąć z dziećmi materiału na lekcji. Jest też możliwe, że w MEN też są debile, którzy nie rozróżnianiają dziesięciolatka od studenta i ustalają program nauczania niemożliwy do realizacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Anna65675675675678687687
0 / 0

@Cultstyle dzieci są debilami i mają niestety niedouczonych rodziców i niedouczonych nauczycieli - ale przecież o to wszystkim chodziło, pretensje o zarobki dni wolne wakacje nauczyciela sa od lat na porządku dziennym dobrzy nauczyciele mają dosyć i odchodzą

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Ter_Mal
0 / 0

Dla mnie bomba. Polonistka

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Anna65675675675678687687
-1 / 1

Nauczyciel powinien dać rodzicom do podpisania: wyrażam zgodę by moje dziecko było niedouczonym debilem i nie rościł żadnych pretensji wobec szkoły i nauczyciela.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~nn
0 / 0

Tak to jest, jak się rodzice za bardzo wtrącają do pracy nauczycieli, zapominając najczęściej o swoich obowiązkach.

PRACA DOMOWA ( F. Bereźnicki)

1. Nauka (praca) domowa uczniów.
Nauka (praca) domowa-jest nieodłącznym elementem procesu kształcenia w systemie klasowo-lekcyjnym jest ważną forma, która wzbogaca i uzupełnia pracę uczniów na lekcji.
W literaturze podkreśla się duża rolę pracy domowej w stymulowaniu wielostronnej aktywności uczniów, praca domowa może być uzupełnieniem, pogłębieniem pracy w szkole, praca domowa wdraża do samodzielnego myślenia i posługiwania się wiedza, w realizowaniu samodzielnych zadań twórczych, kształtuję ich wolę i charakter, rozwija systematyczność i dokładność, wzmacnia wiarę we własne siły, kształtuje pozytywny stosunek do pracy, jest też przygotowaniem do samokształcenia.
? Nauczyciel ma obowiązek przygotować uczniów do samodzielnej pracy poprzez zaznajomienie ich z metodami pracy umysłowej, w tym celu nalezy organizować zajęcia, na których uczniowie wdrażani będą do stosowania racjonalnych metod i technik uczenia się.

2. Funkcje pracy domowej.
Czesław Kulisiewicz
-opanowanie w drodze samodzielnej pracy w domu określonych wiadomości, które pomagają w szkole wdrożyć następny materiał, kształtowanie różnych umiejętności.
-utrwalenie lub rozszerzenie materiału przerobionego na lekcji.
-zebranie pomocy naukowych: pocztówki, wycinki z gazet itp.
-kształtowanie określonych umiejętności i nawyków
-rozwijanie samodzielności myślenia i działania, teoretyczne i praktyczne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H HieronimaLucinda
0 / 0

Ojejujeju, kuku w paluszek!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~e5we5yw45t
0 / 0

widze ze wciskana glupota dla mlodych coraz wieksze zakresla kregi, glupota i idiotyzm po prostu staja sie modne wsrod mlodziezy korwinowskiej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem