A na cholerę, może warto przeanalizować sytuację i stwierdzić, ze miejscówka jest do doopy i znaleźć lepszą niż się męczyć. W pracy nie chodzi o to by się męczyć lecz by być efektywnym
Pie...nie. Potem ułożą 2 patyki (słownie DWA!) i walną tam jajo. Następnie przez kolejne kilka tygodni będą sr..ć pod siebie, aby (jeśli wiatr nie zwali tego jaja) wykluło się z niego pisklę dorastające na kupie gów...na która przylepiłe te dwa żałosne patyki do parapetu. Następnie pisklę zacznie dokładać to tego gów..a swoje gów..o i tak stosik będzie się powiększał. Jeśli pisklę nie spadnie, zamarznie i nie zażre go przelatująca wrona, to któregoś dnia (ku uldze pracujących za oknem) wszystkie odlecą, ale oczywiście zostawią po sobie kupę gów..a na parapecie. Czy to naprawdę jest wzór do naśladowania? Sr..ć po siebie i wychowywać w tym łajnie kolejne pokolenie?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
8 marca 2019 o 15:53
@mudia Miałem kiedyś gniazdo sierpówek na balkonie i było tak jak piszesz. I do tego koncert wątpliwej jakości codziennie skoro świt. Potem miałem gniazdo kosów. Różnica taka jakby się przesiąść z furmanki do porszaka. Cisza, sterylność. Rodzice po karmieniu piskląt zabierają "baloniki" z odchodami z gniazda. Ojciec koncertuje z klasą co najmniej 100m od gniazda. Gniazdo - arcydzieło sztuki budowlanej. Nie zauważyłem nawet kiedy się wyniosły
Nie mam pojęcia jak przeżyły synogarlice.. ale gniazd nie potrafią budować .. Przywędrowały do polski w latach 60 z bliskiego wschodu (Turcja ,Izrael) . podobno tam grzebią gniazda w piaszczystych suchych urwiskach a u nas klimat nie pozwala. Zwane są tez cukrówkami
A na cholerę, może warto przeanalizować sytuację i stwierdzić, ze miejscówka jest do doopy i znaleźć lepszą niż się męczyć. W pracy nie chodzi o to by się męczyć lecz by być efektywnym
Spoko , ale od razu mówię że srał z parapetu nie będę !
Pie...nie. Potem ułożą 2 patyki (słownie DWA!) i walną tam jajo. Następnie przez kolejne kilka tygodni będą sr..ć pod siebie, aby (jeśli wiatr nie zwali tego jaja) wykluło się z niego pisklę dorastające na kupie gów...na która przylepiłe te dwa żałosne patyki do parapetu. Następnie pisklę zacznie dokładać to tego gów..a swoje gów..o i tak stosik będzie się powiększał. Jeśli pisklę nie spadnie, zamarznie i nie zażre go przelatująca wrona, to któregoś dnia (ku uldze pracujących za oknem) wszystkie odlecą, ale oczywiście zostawią po sobie kupę gów..a na parapecie. Czy to naprawdę jest wzór do naśladowania? Sr..ć po siebie i wychowywać w tym łajnie kolejne pokolenie?
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2019 o 15:53
@mudia Miałem kiedyś gniazdo sierpówek na balkonie i było tak jak piszesz. I do tego koncert wątpliwej jakości codziennie skoro świt. Potem miałem gniazdo kosów. Różnica taka jakby się przesiąść z furmanki do porszaka. Cisza, sterylność. Rodzice po karmieniu piskląt zabierają "baloniki" z odchodami z gniazda. Ojciec koncertuje z klasą co najmniej 100m od gniazda. Gniazdo - arcydzieło sztuki budowlanej. Nie zauważyłem nawet kiedy się wyniosły
Dobra to idę budować gniazdko
Znaczy mamy srać na wszystko? W sumie w dzisiejszych czasach to najlepsza opcja na życie...
Nie mam pojęcia jak przeżyły synogarlice.. ale gniazd nie potrafią budować .. Przywędrowały do polski w latach 60 z bliskiego wschodu (Turcja ,Izrael) . podobno tam grzebią gniazda w piaszczystych suchych urwiskach a u nas klimat nie pozwala. Zwane są tez cukrówkami