Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
0:15

Praktyczne rozwiązanie dla skuterów elektrycznych, testowane na Tajwanie

www.demotywatory.pl
+
665 669
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar kondon
+6 / 8

Praktyczne, dopóki ktoś nie zacznie się bawić z takimi bateriami i pozyskiwać z nich części.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B buddookann
+6 / 6

@kondon Zapewne tych baterii nie wyciągnie się bez zapłacenia kaucji bądź włożenia innych na wymianę. Ktoś musiałby rozwalić cały bateriomat żeby zdobyć te baterię.
Ja bardziej bym się obawiał kolejek z uwagi na niewystarczającą przepustowość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
+4 / 4

@buddookann Nie w tym problem. Możesz wziąć baterię, ale oddać już z brakami. Taka wymiana działa tylko w prostych i tanich rzeczach, gdzie nie opłaca się tego rozbierać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G gumstg
+3 / 3

A wiecie ze jest to punkt wymiany bateri skuterow ktore sa wypozyczane ktore nie naleza do sob prywatnych

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+2 / 2

O ile w skuterku to ma jako-taki sens, ale pomyśl sobie co by było z autem, jakbyś musiał wymienić z 40 takich ogniw XD.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P piechuzg
+3 / 3

Przyznam, że gdy zrobiło się głośno o samochodach elektrycznych pomyślałem że to ich jedyna wada... Od razu pomyślałem że na stacji taki samochód mógłby wymieniać aku zamiast je ładować.. Standaryzacja i po temacie... Mówisz że wymiana baterii która waży 800kg to niemożliwe.. A pomyśl że masz 8 pakietów po 100kg najezdzasz na platformę baterie opuszaja się do komory samochód przekracza się 2m dalej nowe baterie wciagane hydraulicznie są do twojego auta... Praca 3 min i jedziesz dalej...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S seybr
0 / 0

@piechuzg Tesla próbowała takiego patentu. Zbyt dużo zabawy przy tym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 O ile w osobówkach to może być trudne przez kompaktową budowę, to już w cieżarowych jak najbardziej ma sens. Nie różni się to wiele od ładowania palety widlakiem, a ciągniki są dosyć foremne.
Jeśli chodzi o samochody elektryczne, to dużo szybszym rozwiązaniem są te ogniwa wodorowe, o których wspominałem wiele razy. Tankujesz jak normalny samochód i w minutę po robocie. No i co najważniejsze, możesz zatankować ile chcesz, a przy wymianie baterii nie masz opcji "za 5 dyszek".

@przytycki Taka standaryzacja to w sumie nie jest duży problem. Baterie w Tesli wyjmuje się od spodu i mają szybkozłącze. Problemem jest tylko ich waga, ale przy odpowiednim sprzęcie bez problemu ją wymienisz. Jedyna kwestia to trafienie odpowiednio w miejsce. Obecne mocowania nie są przewidziane do częstej wymiany, więc łatwo je skrzywić. To raczej też kwestia poprawienia tego aby nie dało się źle wsadzić. Wiele samochodów elektrycznych obecnie to jeszcze zwykłe samochody z baterią w miejscu zbiornika paliwa, więc to jest dużo trudniejsza w obsłudze opcja, ale akurat rozwiązanie Tesli z baterią na podłodze jest chyba najlepsze z możliwych. Łatwy dostęp i niski środek ciężkości. Można też zrobić to modułowo. Zamiast jednej baterii mieć kilka i w zależności od wielkości samochodu będzie od spodu mniej lub więcej miejsc na baterie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@przytycki Podejrzewam, że jeszcze sporo poczekamy na terenówki elektryczne. Obecnie najbliższy terenówce elektryk to Rav 4 EV, który ma identyczną baterię jak Tesla 3. Rama to też raczej nie problem, większość dostawczaków i pickupów z ramą ma ją wysoko i pod nią znajdzie się sporo miejsca.

A czy standaryzacja jest zła? Mamy ustandaryzowane paliwo, gniazda usb (obecnie połączone z thunderboltem), najróżniejsze baterie do urządzeń domowych, akumulatory samochodowe. Obecnie nie ma nawet jednego standardu ładowania dla samochodów elektrycznych. Musisz mieć albo przejściówki, albo korzystać ze zwykłego gniazda licząc na swój konwerter 230/400V. Co więcej, brak standardu z czasem doprowadzi do tego, że najwyżej kilku dużych producentów zdominuje rynek, a nikt mały na niego nie wejdzie. Choćby miał wyjątkowo innowacyjny pomysł, to mało kto zdecyduje się na coś niezgodnego ze standardami popularnych producentów. Wyobraź sobie teraz jakim strzałem w kolano byłoby wydanie telefonu z dedykowaną wtyczką do ładowania. Gdyby standard USB był własnością jednej firmy, to nowi musieliby płacić jej za wykorzystanie ich standardu albo robić swoje złącze. Podobnie jest z bateriami. Większość osób kupując elektronikę zasilaną bateriami litowymi wybierze urządzenia z wymiennymi ogniwami 18650 zamiast jakichś niestandardowych potworków czy wbudowanej, niewymiennej baterii.

Bardzo możliwe, że kilku producentów umówi się na wykorzystanie jednego standardu optymalizując koszta i będzie tak samo jak z gniazdami w telefonach. Jeden duży producent ma swój, a reszta używa ogólnego standardu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@przytycki Zdajesz sobie sprawę z tego, że akumulatory w obecnych samochodach w większości mają standardowe celki 18650? Jedyna technologia dotyczy tu metody łączenia ich i zapewnienia odpowiedniego chłodzenia. Nawet jeśli powstaną jakieś nowe akumulatory, to nie wsadzisz ich do starego samochodu bez zmiany komputera, a przynajmniej oprogramowania. Podejrzewam, że wymiarów i wersji baterii byłoby nadal mniej od rodzajów butli z gazem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@przytycki Podejrzewam, że przyłącze musi być nadal nie większe, niż przy konwencjonalnej stacji obsługującej tyle samo samochodów. Różnica tylko w gabarycie. Tu trzymają same baterie do ładowania, a nie całe samochody. Zużycie będzie pewnie mniejsze, bo baterii może być zapas i obciążenie nie będzie zależało od natężenia ruchu na stacji. Możesz ładować jednocześnie 20 baterii i przechowywać łącznie 60. Przy większym ruchu wydajesz pełne i gromadzisz rozładowane, a przy mniejszym ruchu znowu stos pełnych się uzupełni. Na normalnej stacji musisz poczekać aż ktoś inny zwolni miejsce.

Nie wiem gdzie widzisz ograniczenia w innowacji. Akumulator to w tym przypadku tylko opakowanie. Wszystkie bebechy możesz sobie upakować i rozmieścić jak tylko chcesz. Akumulatory w samochodach też od lat są ustandaryzowane, a mimo to jakoś się rozwinęły i zmieniły przez te wszystkie lata.
No chyba, że innowacją nazywasz nowy, bardziej nowoczesny kształt baterii. Wtedy faktycznie nie będzie to innowacyjne, bo będzie kilka uniwersalnych. Jak dla mnie, to jest lepsze rozwiązanie. Kilka rozmiarów i form z uniwersalnymi złączami. Producent decyduje ile i jakich akumulatorów wchodzi oraz gdzie się je wsadza. Mogą być w podłodze, mogą być w bagażniku czy innym miejscu. Jeden pies. Ważny jest tylko wymiar i złącze, aby ją bezpiecznie podłączyć do elektryki, komputera i chłodzenia za jednym zamachem. Wyobraź sobie, że wychodzi nowy rodzaj baterii w nowej technologii, ma dużo większą pojemność. Zamiast kupować nowy samochód wystarczy zaktualizować oprogramowanie w obecnym samochodzie aby potrafiło korzystać z nowej baterii. Co prawda sterownik jest ograniczony do zakresu napięć, w jakich jest w stanie pracować i ma swoją wydajność, ale nadal wszystkie baterie litowe mają zbliżone właściwości i układ wspierający wiele różnych modeli to żaden problem. Wszystko to kwestia oprogramowania, bo procesy ładowania, szacowania stanu i poboru prądu zawsze steruje się tak samo.
Nawet jeśli będzie przełom i na rynek wejdą nowe baterie o całkiem odmiennych właściwościach, to dużo łatwiej będzie uzbroić stacje w obsługę kolejnego typu baterii dla nowszych samochodów niż wprowadzić nowe paliwo. No a jak wiemy, paliwa jak etanol czy uszlachetniane warianty popularnych paliw się pojawiają. To jest żaden wyczyn.

W praktyce jedyną stradą dla klienta będzie odrobina miejsca. Korzystając ze standardu czasem może być trudno upchnąć tyle samo baterii w tym samym miejscu, więc może to skutkować zmniejszeniem zasięgu o drobne procenty lub utratą miejsca w samochodzie. To raczej nie jest problem biorąc pod uwagę to, ile ludzi poświęca zasięg i miejsce w bagażniku na rzecz butli z gazem. Tutaj mowa o znacznie mniejszej różnicy od zwykłego elektryka. Wystarczy z resztą wprowadzić obie wersje, a rynek sam zweryfikuje. Lepiej sprzedadzą się elektryki ładowane tylko z gniazdka, które trzeba ładować godzinę i więcej, nie zawsze znajdzie się miejsce na stacji ładowania, trzeba pamiętać o odpięciu aby nie płacić za przekroczenie czasu i nie można tej baterii wymienić na nowszy model? Czy może ciut większe elektryki, które poza tą opcją oferują szybką podmianę akumulatora na pełny i w kilka minut jedziesz dalej kosztem nieznacznie mniejszego zasięgu?

Jeśli już o innowacji w gabarytach i umiejscowieniu baterii mówimy, to trudno się tu jej doszukiwać. Praktycznie wszystkie dostępne na rynku elektryki są nieco przerobioną wersją istniejącego samochodu spalinowego, w której baterie zajmują miejsce zbiornika paliwa. Najczęściej przestrzeń pod i za tylną kanapą. Mało kto bawi się w upychanie wszystkiego i walkę o każdy skrawek przestrzeni jak Tesla, a i ta pozostawia wiele do życzenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@przytycki Widzę, że ta dyskusja nie ma sensu. Porównujesz stację obsługującą 4 samochody na dobę do stacji obsługującej 576 na dobę.
Po pierwsze, liczba stanowisk ma zapewnić możliwość płynnej obsługi w godzinach większego ruchu. Podobnie na stacji paliw masz dużo więcej dystrybutorów niż klientów. Liczy się czas obsługi. Taka typowa stacja z 8 dystrybutorami tankująca w 5 minut 60l na samochód lałaby ponad 138 metrów sześciennych paliwa na dobę, a więc każda taka stacja przyjmowałaby po 4 cysterny dziennie. Przy liczbie stacji obecnych w miastach musiałbyś widzieć je jeżdżące na okrągło.
Po drugie, nie ma znaczenia przyłącze, a rzeczywistość wydajność sieci. Przyjmując chociażby połowiczne obłożenie takiej stacji w ciągu doby masz do naładowania 25,5MWh, czyli zasilanie powiedzmy 1,2MW uwzględniając straty itp. To jest typowe przyłącze 12kW około 100 mieszkań z trójfazówką. To dużo? W nowym budownictwie bez gazu w mieszkaniach stosuje się zwykle 16kW aby zasilić dodatkowo kuchenki elektryczne. To daje 1,6MW na 100 mieszkań. Tyle mieszkań to jeden średni budynek. Nawet przyjmując stare instalacje jednofazowe 5kW w starych wieżowcach wystarczy tu 240 mieszkań, a więc 24 mieszkania na piętro. Standard wielu wieżowców z płyty. Mówisz więc, że wyposażenie takiej stacji ładowania w przyłącze typowe dla wieżowca z płyty czy średniego, współczesnego bloku mieszkalnego jest niewykonalne?
Po trzecie, rotacja baterii na takiej stacji będzie spora, standardowo można je ładować chociażby do 80-90%, przy wymianie baterii w 5 minut te 10% dobrze wpłynie na żywotność, a nikt za bardzo nie straci mogąc je wymienić tak szybko. Znowu 40% baterii to jest minimalny stan przechowywania i przy długim czasie przechowywania nie należy ładować do 40%. Taka bateria z czasem sama się nieco rozładuje i już musisz ją doładowywać co jakiś czas. No i mowa tu o długim przechowywaniu, a rotacja na takich stacjach nawet przy dużym buforze to najwyżej dzień. Te baterie nie będą ładowały się cały czas i leżały, po prostu naładujesz baterię w kilka godzin i wraca do obiegu. Znowu piszesz tak, jakby to tworzyło jakiś nowy problem, a czy samochód do przechowania przez noc też będziesz profilaktycznie ładował tylko do 40%? Nie o takim przechowywaniu tu mowa.
Po czwarte, w samochodach baterii nie wymienia się z jakąkolwiek elektroniką. Bateria jest jedynie pojemnikiem, a cały układ zasilania, pobierania energii, chłodzenia i sterowania tym wszystkim to część samochodu. Bateria ma jedynie kanały do chłodzenia, ogniwa i przewody je łączące. Skoro sobie nie wyobrażasz wymiany baterii w formie, w jakiej obecnie istnieje, to znowu rozmawiamy o temacie, o którym masz małe pojęcie. Wystarczy takie baterie wyposażyć w dodatkowy chip informujący o jej typie i samochód będzie w stanie prawidłowo korzystać z wielu różnych modeli baterii. Chłodzenie obecnie we wszystkich samochodach jest wodne i korzysta z tego samego płynu chłodniczego, który stosuje się od lat w samochodach. Nikt nie wynajduje nowego środka chłodniczego, skoro istniejący się sprawuje w samochodach bez problemu. Chip może zawierać informację o pojemności, typie, stanie naładowania i ewentualnie przepływie czy ciśnieniu płynu chłodniczego. Pobierając energię z takiej baterii samochód sam będzie wiedział ile maksymalnie mocy z niej wyciągnie, ile ma podawać płynu chłodniczego, a w przypadku ładowania znając typ baterii określi charakterystykę ładowania. Jedyny standard wymagałby, aby klastry baterii miały napięcia w jakimś zakresie. Producent sam już może zdecydować w jaki sposób ich używa, czy łączy je szeregowo, czy korzysta z niższych napięć, ale napięcia per bateria muszą być określone aby stworzyć uniwersalne układy do ładowania ich. To też nie jest problem. Znowu modeli może być kilka i nawet jeśli pasują fizycznie do danego samochodu, to na podstawie danych z chipa samochód odmówi współpracy. Masz tu taki sam efekt jak z 18650. Wiele urządzeń ma wymienne celki i możesz sobie zamieniać jonowe, polimerow

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Trepan
+2 / 2

Pomijając czynnik ludzki, mamy coś co nazywa się zima. Znacznie zmienia to sens ekonomiczny przedsięwzięcia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JanuszTorun
+3 / 3

@Trepan --- To jest na Tajwanie. Sądzisz, że mają tam mroźne zimy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Trepan
0 / 0

@JanuszTorun za duży skrót myślowy popełniłem. Większość komentarzy powyżej dotyczyła "gdyby u nas[...]". Nie chciałem powtarzać tego, że jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie i wypowiedź wyszła trochę oderwana.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem