Rozróżnienie przez "junior/senior" stosuje się wtedy, gdy ojciec i syn są rozpoznawalni w tej samej branży. To się raczej nie zdarza w przypadku matki i córki, przynajmniej nie w Polsce. Gdy kobieta zostaje matką, to ma być kocmołuchem a nie rozpoznawalną.
To cię dziwi? To posłuchaj tego:
W Rzymie imiona wymyślano tylko synom. A że córki też się rodziły i też trzeba było je jakoś wołać, to żeby nie zastanawiać się pół godziny przy takiej liczbie bachorów, która to Jolka, a która Ewka, wszystkie nazywano... po ojcu.
Miałeś na imię Lucjusz? Miałeś 12 córek?
To miałeś Lucję Pierwszą, Drugą, Trzecią.... Dwunastą.
A jak byłeś pater familias i miałeś cały ród pod swoim zwierzchnictwem, to tych Lucji mogło być i dziesięć razy więcej.
Imiona kobiet to w ogóle bardzo świeża sprawa. Jeszcze w XIX w. kobieta otrzymywała imię ...po mężu. Np. mąż nazywał się Walenty to jego żona stawała się Walentową,
Bredzisz
Rozróżnienie przez "junior/senior" stosuje się wtedy, gdy ojciec i syn są rozpoznawalni w tej samej branży. To się raczej nie zdarza w przypadku matki i córki, przynajmniej nie w Polsce. Gdy kobieta zostaje matką, to ma być kocmołuchem a nie rozpoznawalną.
To cię dziwi? To posłuchaj tego:
W Rzymie imiona wymyślano tylko synom. A że córki też się rodziły i też trzeba było je jakoś wołać, to żeby nie zastanawiać się pół godziny przy takiej liczbie bachorów, która to Jolka, a która Ewka, wszystkie nazywano... po ojcu.
Miałeś na imię Lucjusz? Miałeś 12 córek?
To miałeś Lucję Pierwszą, Drugą, Trzecią.... Dwunastą.
A jak byłeś pater familias i miałeś cały ród pod swoim zwierzchnictwem, to tych Lucji mogło być i dziesięć razy więcej.
Imiona kobiet to w ogóle bardzo świeża sprawa. Jeszcze w XIX w. kobieta otrzymywała imię ...po mężu. Np. mąż nazywał się Walenty to jego żona stawała się Walentową,
To jak na nią wołali przed zamążpójściem? "EJJJ, TYYYYYY!!!"??