To akurat nie jest kwestia wykształcenia, tylko kultury osobistej, którą wynosi się z domu. Żadna szkoła kultury nie nauczy. "Na nic studia, doktoraty, jeśli człowiek chamowaty".
@rademenes_82
Raczej względów praktycznych..
Profesorowi dziennie mówi dzieńdobry kilkaset osób, sprzątaczne może kilkanaście.
Gdyby profesor każdemu odpowiał "Dzień dobry" to idąc korytarzem usta by mu się nie zamykały.
Poza tym na początku XX wieku jeszcze obowiązywała zasada że osoba o wyższym statusie społecznym nie musi odpowiadać na powitania osoby o niższym statusie, i na uniwersytetach to się utrzymało ze względów praktycznych.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 czerwca 2019 o 23:00
@ciomak12 u mnie na Politechnice Wrocławskiej, mało tego że każdy odpowiada, często się widzi jak doktorzy czy profesorowie rozmawiają ze sprzataczkami jak z koleżankami z pracy żartując, albo pytając co słychać.
No geniusz! W fabryce nawet 99% ludzi to robole z zawodowka lub (czasem) ze średnim. W takim środowisku prawdopodobienstwo wydarzenia sie wszystkiego bedzie zawsze po stronie zdecydowanej wiekszosci, obojetnie czy chodzi o slowo na "k" czy Nagrode Nobla.
@Zetar mówimy o tak zwanej kulturze. Twierdzenie autora demota jest takie, że wśród ludzi pracujących na najniższych stanowiskach w danej branży spotkasz więcej ludzi kulturalnych niż wśród osób, które określamy jako elita intelektualna.
I nie masz racji, że większa grupa oznacza od razu większe prawdopodobieństwo niż mała grupa. Mała grupa osób posiadająca IQ 140 i więcej ma większe szansę na bycie milionerem niż osoby mające IQ poniżej 100. Mimo że ta druga grupa jest zdecydowanie liczniejsza. Podobnie mieszkanie w Polsce daje Ci większe szanse na przejechanie się maluchem(fiat 126p) niż komuś urodzonemu w Zimbabwe.
Podobnie tutaj, uważam że osoby posiadające wyższe wykształcenie ogólnie są osobami o wyższej kulturze osobistej.
Nie pamiętam zajęć w szkole z "z kultury osobistej" . NO może tam namiastka na lekcjach wychowawczych - ale to zwykle ograniczyło się nie do tłumaczenia co i jak a do załatwiania spraw bieżących. Więc czysto teoretycznie nie powinno być żadnego zaskoczenia w braku kultury osobistej u osób z tytułami naukowymi.
Kiedyś od ludzi z tytułami się więcej wymagało ale i ich pozycja była wyższa. Teraz .... no jest jak jest gdzie kilku "januszów" spokojnie zakrzykuje takiego profesora.
Na marginesie to w dzisiejszych czasach sprzątaczka może mieć tytuł doktora.
Nie widzę nic uwłaczającego w tym, że profesor pierwszy się odezwie:
"Dzień dobry pani Dżesiko. Z przykrością informuję, że otrzymała pani kolejną dwóję z kolokwium."
Ciekawe jakie wykształcenie ma osoba która wymyśliła coś tak głupiego.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2019 o 13:22
Co ma wykształcenie do kultury osobistej ?
To akurat nie jest kwestia wykształcenia, tylko kultury osobistej, którą wynosi się z domu. Żadna szkoła kultury nie nauczy. "Na nic studia, doktoraty, jeśli człowiek chamowaty".
@rademenes_82
Raczej względów praktycznych..
Profesorowi dziennie mówi dzieńdobry kilkaset osób, sprzątaczne może kilkanaście.
Gdyby profesor każdemu odpowiał "Dzień dobry" to idąc korytarzem usta by mu się nie zamykały.
Poza tym na początku XX wieku jeszcze obowiązywała zasada że osoba o wyższym statusie społecznym nie musi odpowiadać na powitania osoby o niższym statusie, i na uniwersytetach to się utrzymało ze względów praktycznych.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2019 o 23:00
Na Politechnice Warszawskiej każdy wykładowca odpowiadał mi na moje "dzień dobry". Niezależnie czy miał mgr czy prof. dr hab. inż. przed nazwiskiem.
Natomiast po pracy w fabryce twierdzę, że znaczeni częściej usłyszysz "ku*wa" od kogoś kto ma podstawowe wykształcenie niż od kogoś kto ma doktorat.
@ciomak12 u mnie na Politechnice Wrocławskiej, mało tego że każdy odpowiada, często się widzi jak doktorzy czy profesorowie rozmawiają ze sprzataczkami jak z koleżankami z pracy żartując, albo pytając co słychać.
No geniusz! W fabryce nawet 99% ludzi to robole z zawodowka lub (czasem) ze średnim. W takim środowisku prawdopodobienstwo wydarzenia sie wszystkiego bedzie zawsze po stronie zdecydowanej wiekszosci, obojetnie czy chodzi o slowo na "k" czy Nagrode Nobla.
@Zetar mówimy o tak zwanej kulturze. Twierdzenie autora demota jest takie, że wśród ludzi pracujących na najniższych stanowiskach w danej branży spotkasz więcej ludzi kulturalnych niż wśród osób, które określamy jako elita intelektualna.
I nie masz racji, że większa grupa oznacza od razu większe prawdopodobieństwo niż mała grupa. Mała grupa osób posiadająca IQ 140 i więcej ma większe szansę na bycie milionerem niż osoby mające IQ poniżej 100. Mimo że ta druga grupa jest zdecydowanie liczniejsza. Podobnie mieszkanie w Polsce daje Ci większe szanse na przejechanie się maluchem(fiat 126p) niż komuś urodzonemu w Zimbabwe.
Podobnie tutaj, uważam że osoby posiadające wyższe wykształcenie ogólnie są osobami o wyższej kulturze osobistej.
Nie pamiętam zajęć w szkole z "z kultury osobistej" . NO może tam namiastka na lekcjach wychowawczych - ale to zwykle ograniczyło się nie do tłumaczenia co i jak a do załatwiania spraw bieżących. Więc czysto teoretycznie nie powinno być żadnego zaskoczenia w braku kultury osobistej u osób z tytułami naukowymi.
Kiedyś od ludzi z tytułami się więcej wymagało ale i ich pozycja była wyższa. Teraz .... no jest jak jest gdzie kilku "januszów" spokojnie zakrzykuje takiego profesora.
Na marginesie to w dzisiejszych czasach sprzątaczka może mieć tytuł doktora.
bzdura
Nie widzę nic uwłaczającego w tym, że profesor pierwszy się odezwie:
"Dzień dobry pani Dżesiko. Z przykrością informuję, że otrzymała pani kolejną dwóję z kolokwium."
wykształcony, nie znaczy inteligentny.
Czy dlatego, że praktycznie nigdy nie spotykasz doktora z habilitacją?
-- Dzień dobry.
-- GDZIE LEZIE!!! PODŁOGA ŚWIEŻO MYTA...