Znam historię pewnego chłopca mieszkającego niedaleko Torunia, który w wyniku wypadku nie mógł chodzić i po pewnym czasie jeżdżenia na wózku napędzanym ręcznie dostał wózek elektryczny. Na widok tego prezentu rozpłakał się i mocno się podłamał. Nie był to płacz ze wzruszenia czy radości, ale prawdziwy głęboki smutek. A to dlatego, że chłopiec cały czas miał nadzieję, że jego stan jest przejściowy, tymczasowy i jeszcze będzie chodził. Po tym, jak dostał taki wypasiony pojazd, zrozumiał, że to już tak zostanie - już zawsze będzie jeździł na wózku. Super wypasiony prezent okazał się być pogrzebaniem nadziei. Kiedy o tym usłyszałem, to mnie samemu niemal chciało się płakać.
@JanuszTorun Nie wiem co myśleć, z jednej strony złudna nadzieja powstrzymuje etap zaakceptowania stanu faktycznego i nauki życia z tym co się ma, z drugiej tylko ta nadzieja chroniła go przed załamaniem.
tak myślę jak patrzę na tego człowieka, że już od dawna nic nie sprawiło mi radości choć drobnej ostatni raz chyba jak miałem z 10 lat... i były to rolki na urodziny... nie jakieś fantastyczne czy coś do używane ale na takie wtedy było tylko rodziców stać, ale dla mnie były wyjątkowe i tak, całymi dniami jeździłem :) aż do końca kółek
Znam historię pewnego chłopca mieszkającego niedaleko Torunia, który w wyniku wypadku nie mógł chodzić i po pewnym czasie jeżdżenia na wózku napędzanym ręcznie dostał wózek elektryczny. Na widok tego prezentu rozpłakał się i mocno się podłamał. Nie był to płacz ze wzruszenia czy radości, ale prawdziwy głęboki smutek. A to dlatego, że chłopiec cały czas miał nadzieję, że jego stan jest przejściowy, tymczasowy i jeszcze będzie chodził. Po tym, jak dostał taki wypasiony pojazd, zrozumiał, że to już tak zostanie - już zawsze będzie jeździł na wózku. Super wypasiony prezent okazał się być pogrzebaniem nadziei. Kiedy o tym usłyszałem, to mnie samemu niemal chciało się płakać.
@JanuszTorun Nie wiem co myśleć, z jednej strony złudna nadzieja powstrzymuje etap zaakceptowania stanu faktycznego i nauki życia z tym co się ma, z drugiej tylko ta nadzieja chroniła go przed załamaniem.
A rolki?
tak myślę jak patrzę na tego człowieka, że już od dawna nic nie sprawiło mi radości choć drobnej ostatni raz chyba jak miałem z 10 lat... i były to rolki na urodziny... nie jakieś fantastyczne czy coś do używane ale na takie wtedy było tylko rodziców stać, ale dla mnie były wyjątkowe i tak, całymi dniami jeździłem :) aż do końca kółek
Szkoda, że najprawdopodobniej żyje w Brazylii lub innym biedackim kraju gdzie ktoś po kilku dniach mu ten wózek ukradnie :/
A mi największą radość sprawiłoBY gdyby ludzie nauczyli się poprawnie posługiwać naszym językiem.
Na to samo chciałam zwrócić uwagę.
Wzruszające. W sumie nie chcę sobie wyobrażać co czuł.
Wzruszające. Trzeba cieszyć się z tego, co się ma. Mamy więcej niż niektórzy by mogli sobie wymarzyć.
taaaka radość z wózka inwalidzkiego :) teraz widzę tego Hindusa, który utopił bmw od rodziców, bo chciał jaguara... :(
*sprawiłby ludzie błagam...