Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
649 707
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Buka1976
+21 / 61

Statystyka to piękna rzecz. Np możesz udowodnić, że 100% ludzi używających tlenu umrze. Możesz też udowodnić, że na 100% par gejowskich żadna w Polsce się nie rozwiodła.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Paszko_Rymbaba
+19 / 29

@Buka1976
No cóż - interpretacja wyników statystyki to nie jest zabawa dla domorosłych analityków, tylko paradoksalnie najczęściej szary człowiek widzi statystykę przedstawianą przez dyletantów i manipulantów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eina
+18 / 18

@Buka1976 taj a jak ja mam ryż, sąsiad kapustę a ty mięso - to statystycznie każdy z nas ma gołąbki ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
+2 / 2

@Jasiek2r Normalnie, Gratulacje!!! Jako jedyny chyba wziąłeś mój wpis na serio zamiast zauważyć ironię, dotycząca tego demotywatora.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rebel7310
+29 / 65

Pytanie ilu z nich jest szczesliwa pozostaje otwarte.
Nie wiem czy pozostawanie z kimś w ewidentnym nieszczęściu, tylko ze względu na opinię otoczenia (bo między innymi na tym bazuje religia) jest odwagą i cnotą, czy zwykłym tchórzostwem i wygodnictwem.
Ze swej strony powiem: Żyjemy raz, żyjmy szcześliwi i nie krzywdźmy innych nawet swoją obecnością

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+9 / 11

@olamakotki w związku masz tylko wpływ na siebie. Możesz próbować mówić do partnera, tłumaczyć, prosić, ale to ON musi chcieć cię wysłuchać, zrozumieć i odpowiednio zmienić siebie.

Np jak kobieta żyje z nałogowym alkoholikiem który lubi bić (którym się stał po ślubie), to co, ma dalej z nim żyć bo " Tchórzostwem jest uciekanie przed problemami i pracą nad ich rozwiązaniem"?
Niektórzy ludzie są niereformowalni, bo uważają siebie za nieomylnych, albo zwyczajnie są zbyt durni aby dostrzec swoje olbrzymie wady. Dziś, dwumyśleniowe postrzeganie świata jest całkiem powszechne. Wobec siebie, ludzie stosują o wiele łagodniejsze kryteria oceny niż wobec innych. Coś w stylu "Kali ukraść krowę - dobrze, Kaliemu ukraść krowę - źle".

"Oczywiście są wyjątki i zdarzają się sytuacje że ktoś wiąże się po prostu z niedojrzałą osobą, ale są to wyjątki." - bynajmniej. Dziś to niedojrzałe osoby, wiążą się z niedojrzałymi osobami, bo niedojrzałych osób jest po prostu większość. Pamiętaj że większość związków na dłuższy okres czasu, powstaje gdzieś wśród osób lat 20-30 (rzadziej 35). Potem takie źle dobrane związki trwają kilka lat, zaczyna się sypać, ludzie nie ogarniają obowiązków z dziećmi, zaczyna się zaniedbywanie partnera, no ale trzeba pracować nad związkiem i gdzieś tak w okolicach 40tki zaczynają się rozwody.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K KudlatyRyj
-4 / 32

Jeśli ufa się Bogu i jest on w życiu na 1 miejscu, to cała reszta też będzie na swoim miejscu. Wtedy można naprawdę być szczęśliwym i mieć wywalone na opinie 8nnych. Zwłaszcza że ludzie wierzący i praktykujący są teraz pod ostrzałem. Dla dużej części społeczeństwa Wiara i pobożność to powody to wstydu, więc nijak to się nie ma do tego co napisale/aś

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+3 / 9

@KudlatyRyj opowiem ci pewien dowcip.
Była powódź i zalało parafię. Proboszcz siedzi na dachu, podpływają do niego ratownicy wołając aby się z nimi ewakułował. Ksiądz odpowiedział "bóg mnie uratuje, wierzę w opatrzność bożą". Odpłyneli. Za kilka godzin, proboszcz siedzi już na dzwonnicy, ratownicy znowu proszą, a proboszcz "nie, wierzę w opatrzność bożą. Godzinę później, sytuacja podobna, proboszcz już się szczytu wierzy trzyma, ratownicy znowu proszą proboszcza, a ten dalej swoje - "wierzę w opatrzność". Ratownicy odpłyneli, proboszcz się utopił. W raju proboszcz pyta boga - dlaczego dałeś mi umrzeć, tak wierzyłem w opatrzność. A bóg mu na to - idioto, 3 razy po ciebie ludzi wysyłałem XD.

Zwyczajnie, jeśli tylko wierzysz w boga, twierdzisz że wiara wszystko załatwi, bo wszystko się samo ułoży, to będziesz siedział ze swoimi kłopotami do śmierci. Bóg ci nie pomoże, nie wpłynie na twoje życie, to możesz zrobić wyłącznie sam. Weź się do kupy, pomyśl i działaj.
Jeśli ktoś chce sobie wierzyć - proszę bardzo, ale niech nie wmawia, że wiara jest lekiem na całe zło świata.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rhanai
-2 / 4

@rebel7310 dokładnie, szczególnie, że ludzie się zmieniają i bywają różnice nie do przeskoczenia. Jeśli mam się z kimś dusić przez resztę życia, tylko dlatego, że ktoś mi powie, że nie wypada się rozejść, to wolę zostać sama, a w zasadzie to powiem temu komuś, że ma się uprzejmie pie*dolić, mam jedno życie i nie widzę w imię czego mam je poświęcać na udrękę w nieudanym związku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bobycob
-1 / 5

@KudlatyRyj
Są pod obstrzałem tylko gdy pi... głupoty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bloodonice
+2 / 4

@RomekC Zgadzam się. Bóg, a kościół, to dwie zupełnie różne rzeczy. Szkoda, że tak wielu ludzi bezmyślnie łączy jedno z drugim. Duchowość - tak, religijność - nie. Nawet sam Jezus nie przestrzegał zwyczajów i tradycji religijnych, uznając je za mało istotne, a dzisiaj kościół uznaje nieprzestrzeganie ich za grzech.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2019 o 23:49

avatar RomekC
+2 / 2

@Bloodonice Ni dodać, nic ująć :-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rebel7310
+8 / 18

@olamakotki
Związek bez ludzi nie istnieje. Twoje dewagacje zakładają, ze dowolne dwie osoby mogą tworzyc zwiazek. Tak nie jest i nigdy nie bylo i nie bedzie. Ludzie sie zmieniaja pod wplywem wielu czynnikow. Wychodzisz za Pana A ale po latach to juz nie jest Pan A tylko Pan Abbbctder. A Ty tez sie zmieniasz. Jesli zmiany sa w podna strone jestescie szczesliwi. Jesli nie to nie. I nic tego nie zmieni poza oklamywaniem sie. A nawiasem mowiac pojecia zla i dobra rowniez nie sa stale i zmieniaja sie, czy tez zaleza od danej kultury. Zatem pycha jest mniemanie ze tylko Ty masz prawo nazywac jedno dobrem a drugie zlem a reszta jest glupia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Krait
+6 / 10

@KanapaPorno Spokojnie z matematycznego punktu widzenia może to być prawda. Problem w tym że można by to porównać do statystyk drobnych kradzieży w sklepach. Wychodzi że najlepsi klienci to ci bez rąk bo nie kradną.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L likkaq
+4 / 12

Urzad statystyczny podaje, że na 10 000 ludnosci mielismy w roku 2016 51 osób wzieło ślub a 17 się rozwiodło.17 osób to dokładnie 33.33% z 51. Czyli ponad 1/3 to rozwody..
Popatrzmy na demota. Tylko cywilny mozna sobie darować. statystycznie pomijalne.
Wynika z niego że po ślubie koscielnym, ale bez chodzenia do kościoła rozwodzi się co 3 para- czyli 33.33%
Wniosek: Nie ma małzeństw,które chodzą do koscioła chociaż w niedzielę, gdyby była takich połow to rozwodów byłoby duzo mniej

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/roczniki-statystyczne/roczniki-statystyczne/rocznik-demograficzny-2018,3,12.html

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rex4
-2 / 6

@likkaq, przepraszam, ale nie zrozumiałem. Dlaczego „tylko cywilny można sobie darować, statystycznie pomijalne”? Przecież to częściej niż 1/3 (wg demota). To nie tak, że cześć tylko cywilnych zostawi miejsce pozostałe, których u Ciebie zabrakło?

Dzięki za link wskazujący na statystyki. Wychodzi, że w 2017 na 192576 małżeństw było 65257 rozwodów, czyli podobnie (33,9%). Dużo tam innych ciekawych danych, przyjrzę się im najwcześniej wieczorem.

Tak strzelając, np. z podanych przez Ciebie 51 (na 1000 mieszkańców):
20 cywilnych (10 rozwodów), 21 bez praktyk (7 rozwodów), 10 z praktykami (~ 0 rozwodów).

Ułamki zaokrągliłem, stąd ci z praktykami mają zero (bo 10/50 to bardziej zero niż jeden, a ci rozwodami 1/1429 to naszym przykładzie totalne zero). Proporcje ślubów kościelnych do cywilnych akurat mają sens, bo wziąłem je z podanego linka za 2017.


Przy okazji 17/51 to nie ponad 1/3 tylko dokładnie 1/3.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N niemoja
-2 / 6

Zabrakło tylko zasadniczej informacji - ile par kończy praktyki religijne na ślubie kościelnym, ile z tych par chodzi do kościoła, a ile praktykuje wspólną modlitwę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P profix3
0 / 14

Jeśli weźmiemy pod uwagę wiek małżeństwa to jest to prawdopodobne. Kto utrzymuje na codzień praktyki religijne - dziadkowie, którzy zostali w takiej wierze wychowani. Za ich czasów nie było rozwodów więc i oni o tym nie myślą. Ludzie młodsi nie praktykują i mają świadomość, że jak ich partner niszczy im życie, to mogą się rozwieść, a nie żyć w toksycznym związku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2019 o 0:03

avatar rafik54321
-4 / 10

Ta statystyka sugeruje jakoby religijność bezpośrednio przekładała się na trwałość małżeństwa, ale nie to tutaj jest sednem, można by tu wpisać dowolne zainteresowanie czy hobby i efekt byłby podobny. Chodzi po prostu o podobieństwa, im w związku partnerzy mają więcej wspólnych cech i zainteresowań, tym ich związek jest trwalszy.
Związek cywilny można by tu zastąpić nie zapisaniem się do grupy hobbistów.
Ślub kościelny, jako zapisanie się do tej grupy.
Uczęszczanie na mszę tylko w niedzielę, jako regularne uczęszczanie do tejże grupy.
A codzienną wspólną modlitwę, jako codzienne wspólne praktykowanie hobby.

Jeśli jakaś para, ma ślub kościelny, łazi do kościoła, wspólnie się modli, to po prostu TO JEST ich odpowiednik hobby. Jest to cecha która ich łączy, wciskanie kitu jakoby religijność miała być gwarantem związku jest po prostu wypaczeniem. Bo gdyby tak było, to nawet ta jedna para na 1429 by nie istniała.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dncx
+9 / 15

Ta statystyka ma sens, ale przy założeniu, że wiemy jak działa KK. Otóż, drogi autorze, w KK nie ma rozwodów. A więc rozstanie jak przy cywilnym ślubie NIE jest możliwe. W KK rozwodów NIE MA. A więc jak bierzesz ślub w KK to nie możesz się rozwieść. A unieważnienie małżeństwa jest trudniejsze niż jakiekolwiek inne zadanie. Statystka pokazuje też ,ze ludzie bardziej religijni nie biorą rozwodu, bo po pierwsze nie mogą, a po drugie, może i nie mają zamiaru taplać się w zawiłych procedurach prawnych. Sam jestem po ślubie konkordatowym i nie mam zamiaru się rozwodzić. Bo wiem, że nie mogę. Ślub kościelny jest nieodwołalny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2019 o 7:35

avatar voot1
+2 / 4

@dncx nie całkiem jest tak piszesz. Faktem jest, że ślub kościelny ciężko jest unieważnić, jednak osoby po ślubie konkordatowym, które chcą się rozwieźć, biorą rozwód cywilny i olewają kościelny. Śluby kościelne robi się głównie dla ceremonii i przez większość małżeństw, nie jest on postrzegany jako coś poważnego. Osoby bardziej pobożne, będą ze sobą bardziej szczęśliwe, ponieważ jest to coś co ich łączy, jeśli żyją zgodnie z zasadami wiary, to mogą sobie ufać, są dla siebie dobrzy, po prostu kochają się. Sama religia również jest bardzo przydatna, to ona ukształtowała naszą kulturę i bardzo wiele jej zawdzięczamy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dncx
0 / 0

@voot1 Dlatego ci olewający są tutaj uwzględnieni w tej 3 grupie. Natomiast dla wielu akurat to prawda, ze KK nie ma znaczenia z punktu widzenia religijności. Religia jest przydatna o tyle o ile ludzie nie potrafią/nie chcą/boją się wygenerować w swoim życiu zasad, które są potrzebne do funkcjonowania w społeczeństwie, a które nie wywodzą się wprost z zasad religijnych (choć sa z nimi tożsame jak np. zabijanie). Małżeństwo czy wiązek międzyludzki, w tym konkretnym pojęciu akurat nie ma nic wspólnego z religią, jako taką, bo ludzie wiązali się zanim powstały religie świata. I rozchodzili się zanim to zostało religią zakazane. Choć akurat ciągle mnie dziwi ten upór wobec małżeństwa. Wpisanie go do sakramentów świętych tez moim zdaniem powoduje sporo problemów i jest źródłem ciągłego konfliktu pomiędzy ludźmi i kościelną doktryną. Ale skoro ktoś wstępuje do klubu zwanego "chrześcijaństwem", musi krakać jak im wrony każą. Sądzę, że konformizm ludzki jest na tyle duży, że wielu woli być w KK i nawet jeśli nie przestrzega jego zasad, nadal tkwić w jakimś takim dziwnym tańcu połamańcu by nie wypaść z niego, ale by jednocześnie żyć własnym życiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar voot1
0 / 2

@dncx Religia miała duży wpływ na ukształtowanie zasad moralnych, wiele osób tego nie rozumie, bo dla nich to normalne, że nie można kraść, gwałcić, współżyć przed osiągnięciem jakiegoś wieku itd, nie pojmują jednak, że jest to dla nich normalne, bo żyją w kulturze chrześcijańskiej, w innych kulturach wiele rzeczy wygląda całkiem inaczej i normą są np śluby z dziećmi, kradzieże czy gwałty. Te zasady które sobie "wygenerowałeś", są wzorowane właśnie na zasadach pewnej kultury, przypuszczam, że właśnie katolickiej.

Prawdę mówisz, że ludzie nawiązywali związki jeszcze przed powstaniem jakiejś obecnie znanej nam religii, wynikało to ze zmiany trybu życia człowieka na osiadły i z rozpoczęcia uprawniania ziemi, jednak naturalna dla człowieka jest poligynia (czyli związek jednego mężczyzny z wieloma kobietami) i jak widzisz, taki stan ma miejsce w innych kulturach, to właśnie katolicyzm sprawił, że w naszej kulturze akceptujemy jedynie związki monogamiczne (niezgodne z naturą człowieka), co ma oczywiście swoje wady i zalety.

Ja jestem ochrzczony, więc jestem gdzieś tam zapisany w Kościele, a jednak nie kraczę tak jak mi ktoś każe, nie praktykuję, ale nie czuję potrzeby wypisywania się, wielu wypisuje się na pokaz, żeby pochwalić się publicznie papierkiem, ja nie potrzebuję takiego manifestowania swojego wyznania. Jednak bardzo dobrze wspominam wszystkich księży z którymi miałem styczność, lubię z nimi rozmawiać, ponieważ zawsze nasze rozmowy były kulturalne, bardzo ciekawe, na różne tematy. Księża to ludzie, z którymi na prawdę można porozmawiać, niezależnie od wyznania, nigdy nie zostałem wyrzucony, gdy powiedziałem, że nie widzę sensu w obrzędach kościelnych, nie byłem też nawracany na siłę. Oczywiście wszędzie trafi się jakaś patologia, ja póki co na nią nie trafiłem.

Trochę się rozpisałem, więc podsumowanie, według mnie, religia zrobiła wiele dobrego dla całego społeczeństwa i wiele dobrego, dla pojedynczych ludzi. A całej religii nie chodzi też o jakiegoś "pana z brodą" tylko właśnie o stworzenie pewnych zasad, którymi można (ale nie trzeba) się kierować i które wiele rzeczy ułatwiają, jak w przypadku małżeństw.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
+1 / 5

Tu nie chodzi o kościół a przebywanie ze sobą możliwie często i otwarty dialog na zasadzie partnerstwa. Szacunek i chęć dzielenia życia z partnerem to klucz - niektórzy robią to za pośrednictwem uczestnictwa w obrzędach religijnych, inni razem uprawiają sport lub interesują się tymi samymi zagadnieniami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F frankpunk
-3 / 11

Ta wspólna modlitwa zaraz po tym jak mąż wpi*rzy żonie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D drake79
-2 / 6

Szach mat ateiści

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nyar
0 / 4

przecież w kościele katolickim nie ma czegoś takiego jak rozwód... hmm....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P konto usunięte
+3 / 5

Poproszę o źródło statystyki. Bo moim zdaniem to kompletny fejk.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
-3 / 5

@probeczka75 Jest na dole obrazka. Ja założyłem okulary, a Ty co zrobiłeś dziś dla strony Demotywatory.pl?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P konto usunięte
+1 / 1

@Kalion
Ale to są badania wśród wierzących katolików, a nie wśród niewierzących czy ludzi innych wyznań.
To badanie jest z tezą: bądź katolikiem, i do tego praktykującym a wtedy twoje małżeństwo będzie trwałe.
Oj znam co najmniej jedno takie małżeństwo (rodzice kolegi...): katolicy, bardzo praktykujący, on chlał w pracy, wyprowadził się do innej kobiety zostawiając żonę z 3 dzieci, w tym najmłodsze 1 rok, wrócił na stare lata do żony, gdy dzieci pełnoletnie, bo mu się przypomniało, że nie było rozwodu i ma prawo do mieszkania (przydział, meldunek). Tacy wierzący byli wszyscy, codziennie do Kościoła żona zasuwała i zasuwa dalej. A dzieci, no cóż... najstarsza córka "wpadła" na studiach, kolega wyniósł się do Warszawy i na kocią łapę nie "po katolicku". Do dzisiaj pamiętam jak bronił kwestię modlitwy i chodzenia do Kościoła. Dziś to ja żyję w tradycyjnej rodzinie z dwójką dzieci a od Kościoła trzymam się z daleka. Nigdzie tak nie ma większej hipokryzji jak w polskim Kościele.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P konto usunięte
+1 / 1

@Kalion
Druga rzecz: jaka jest wiarygodność strony http://www.lifeissues.net/
Czy ta strona pojawia się w publikacjach i niezależnych opracowaniach naukowych?
Klikając w linki dochodzimy do OMI World i misjonarzy Oblatów, a nie do jakiejś normalnej wiarygodnej uczelni.
Sorry, ale to są wymyślone bajki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eina
+3 / 5

pytanie jest inne, czy rozwód jest symbolem nieszczęścia czy wręcz odwrotnie, próba zawalczenia o szczęście ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2019 o 10:23

avatar buill
+1 / 3

Chodzi o to, że im bardziej w kościele tym trudniej wziąść rozwód bo jest więcej papierkowej roboty i zabiera to pewnie o wiele więcej czasu z życia

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
0 / 4

Rozwód to nie jest porażka małżeństwa. Rozwód to jedna z metod zakończenia związku, który przestał istnieć lub stał się toksyczny.
Nie wiem na ile wiarygodne są te wyniki ale to nie jest dziwne, że im bardziej ktoś jest związany z instytucją Kościoła tym rzadziej korzysta z rozwodu. Poza tym w Kościele nie ma rozwodu, może być unieważnienie małżeństwa z kilku powodów ale, jak sądzę, mocno ponad 90% "wierzących" korzysta z tej możliwości stając się hipokrytami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N Neodot
0 / 2

@koszmarek66 Otóż nieprawda. W Kościele Katolickim nie ma nie tylko rozwodów, ale również unieważnienia małżeństwa. Unieważnienie małżeństwa byłoby właśnie rozwodem. Istnieje za to coś takiego jak STWIERDZENIE NIEWAŻNOŚCI zawarcia małżeństwa. I nie oznacza ono, że małżeństwo zostaje cofnięte, tylko że nigdy nie miało tak na prawdę miejsca (wszelkie "powody stwierdzenia nieważności małżeństwa" odnoszą się właśnie do stanu na moment ceremonii i sakramentu - dotyczą np. przymusu zawarcia małżeństwa, braku przygotowania bądź ukrywania istotnych przeciwwskazań przed partnerem). Jest to zupełnie co innego i stosowanie określenia "unieważnienie" świadczy o braku zrozumienia dla procesu stwierdzenia nieważności i jego warunków. Nie można "unieważnić" małżeństwa ze względu na to, co małżonek zrobił PO ślubie, można jedynie - jeśli PRZED lub W TRAKCIE ślubu nie zostały dopełnione wszystkie warunki, by w ogóle związek małżeński w rozumieniu KK (w odróżnieniu od prawa cywilnego) mógł być zawarty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
0 / 0

@Neodot Kiep ze mnie! Masz słuszność. Użyłem zwyczajowego określenia, które przeinacza istotę, którą dokładnie wyjaśniłeś. Z Tobą to nawet lepiej zgubić niż z innym znaleźć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y youstyna83
0 / 0

Nie wiem czy wiecie, ale podobno statystyki kłamią.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar TheNiku
+1 / 1

W sumie nic zaskakującego - rozwody są niemilo widziane przez Kościół Katolicki, który hołduje idei związku do końca życia (czy jest to związek szczęśliwy czy też nie), więc nic dziwnego, że osoby, które regularnie praktykują chrześcijaństwo, nie będą chciały po rozwód sięgnąć. To nie odpowiada na pytanie, czy chrześcijanie w związkach są bardziej szczęsliwi niż ateiści ani czy te związki są lepsze, po prostu jest mniej rozwodów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar TheNiku
0 / 0

@wonsz69 Ludzie mają różne podejście do związków i takie mają prawo. Jedni są idealistami, którzy wierzą w miłość na cale życie (i akurat ja do nich należę, więc nie wiem, skąd ta uwaga w pierwszym akapicie), inni uwazają, że jak coś jest nie tak, to nie ma sensu się męczyć ze sobą. Wiele zależy od sytuacji, bo znam naprawdę dużo związków, w których jest przemoc, brak szacunku czy nawet fizyczne znęcanie, ale w imię "nie wypada" i "pół życa z nim spędziłam" się nie rozstaną, bo co ludzie powiedzą, bo wieczne potępienie. To jest ich sprawa. Ja tylko stwierdzam, że nie ma nic zaskakującego w fakcie, iż katolicy praktykujący rozwodzą się rzadziej - w takich środowiskach jest duża presja na utrzymanie związku, zarówno moralna jak i społeczna, więc trudno na tej podstawie wnioskować o tym, czy ci ludzie są w tych związkach szczęśliwi. To o czym mówisz, czyli poważne podejście do takich decyzji to zupełnie inna sprawa, ale nie oszukujmy się - te decyzje nigdy nie byly racjonalne, bo ludzie od wieków zawierają szybkie małżeństwa z powodu wpadki, nacisków społecznych itd., po prostu teraz mają odwagę się rozstać, a kiedyś jak wpadłeś i rodzice ci się kazali ohajtać, to tkwiłeś w tej beznadziei całe życie. A gdy się cofniesz jeszcze trochę w przeszłosć, to zobaczysz małżeństwa zawiera dla pieniędzy i aranżowane przez rodziców, gdzie młodzi nie mieli żadnego wpływu na to, z kim spędzą życie, ale rozwodów wtedy nie było, czy to znaczy, że byli szczęśliwsi?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N Neodot
0 / 0

@TheNiku Właściwie to też niezupełnie tak ;). Kościół w sytuacjach, gdy trwanie w związku jest szkodliwe (przemoc domowa etc.) nawet zaleca i wspiera rozwód. Poważnie. Tyle tylko, że nie popiera ponownego wchodzenia w relacje intymne takich osób (bo będąc w związku małżeńskim nie można zawrzeć drugiego, a współżycie z inną osobą niż małżonkiem jest grzechem cudzołóstwa) - a dotrzymanie tego może być trudne (szczególnie, gdy "do końca życia" to jeszcze dużo czasu). Nikt natomiast nie mówił, że życie w zgodzie z nauką Kościoła jest łatwe (wręcz przeciwnie ;), ale dla osoby wierzącej - jest tego warte).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+2 / 2

Opublikowane przez renomowaną "Akademię Małżeństw i Rodzin" :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hszy
+1 / 1

Żeby na sensownym poziomie istotności oszacować że to 1 na 1429 par, trzeba by przebadać 1429^2=2 042 041‬ par.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar LocosPPG
0 / 0

A to źle zostawić pijaka/dziwkę i próbować ułożyć sobie życie od nowa?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
U unydkodotelepatatorka
0 / 0

Oczywiscie przy tej ostatniej obowiazkowo 200zl na tace trzeba dac i 500+ dla rydzyka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar izka8520
0 / 2

tylko problem w tym, że tak bardzo "wierzące" rodziny wcale nie są trwałe, bo są tak cudownie zgodni i dobrani, tylko bo nie mogą się rozwieźć. To przecież straszny grzech i CO SĄSIEDZI POWIEDZĄ? Nie wiąże się ta statystyka w żaden sposób z tym, czy te pary są szczęśliwe

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Komandos1990
0 / 0

Rozumiem dwie pierwsze pozycje łatwo policzyć i zrobić z tego statystykę. Wystarczy iść do odpowiednich instytucji po dane, ale jak policzono trzecią i czwartą pozycję?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B biuro74
0 / 0

Nie mam slubu koscielnego, tylko cywilny.
I moje szanse na rozwod sa takie, jak na obrazku: 50%. Albo sie rozwiode, albo nie. Prorok ? ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A An_ders
0 / 0

Zgadza się że wśród praktykujących mniej jest rozwodów. Jednak coś nie tak z tą statystyką, skoro obecnie ok 50% małżeństw się rozsypuje. To by oznaczało (żeby ta statystyka była prawdziwa), że olbrzymią większość stanowią związki cywilne. A tak nie jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
0 / 2

Bo jak cwaniacy w sutannach i koloratkach wmawiają ci męczennictwo , poddańczość i akceptację swojej niedoli jako niewolnika . Zaakceptujesz męża alkoholika, brutala bijącego ciebie i dzieci i znęcającego się nad rodziną i nic z tym nie zrobisz tylko będziesz częściej chodzić do kościoła i się modlić by przestał .. Taka pułapka mentalna...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G GenCien
+1 / 1

Już widzę jak przeprowadzono to badanie.
-A więc rozwiedliście się tak? Chodziliście codziennie do kościoła?
-Tak, oczywiście!
-Hmm...zanotuj że tych w badaniu pomijamy-szepce cicho Mercedes

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar wic1
0 / 0

Pomijając fakt, że statystycznie jak usadzimy Bila Gates'a na obiedzie z np setką bezdomnych to będzie to bankiet milionerów to jednak jako gość który nie jest jakoś specjalnie religijny to mogę dać kilka plusów kwestiom modlitwy.
Przed i po wieczornej modlitwą (żona prosi :P ) zawsze rozmawiamy. Rozmowa nawet lekko naciągnięta jest jednak budująca i zbliża. Staramy się poruszać nasze problemy, pragnienia, troski... ludzie którzy nie rozmawiają zatracają się w tych problemach i w którymś momencie zaczynają czuć się sami pomimo faktu, że są z kimś.


Tak więc może nie tyle modlitwa a pewna otoczka z nią idąca bywa budująca dla związku...


I to mówi gość który kilka lat temu nawet do kościoła nie chodził :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2019 o 16:54