Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
230 256
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ThereIsNoAnOption
+12 / 16

A mi się wydaje, że jak komuś wódka smakuje, to ma problem:) A zgodnie z prawdą regularne i częste spożywanie alkoholu - czy to z wykrzywioną twarzą, czy z uśmiechniętą to alkoholizm.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B blacksmith21
+3 / 3

Powiedz to studentom, toż to niepisani alkoholicy

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MrMojoRisin
+1 / 3

Cena tu gra rolę też

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
+8 / 12

Wódka ma kopać, a nie smakować...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
+3 / 11

Pytanie na start – po co w ogóle pic procenty? Szkodliwe dla zdrowia, nieprzyjemne w smaku, nieprzyjemne w skutkach w czasie picia, nieprzyjemne w skutkach następnego dnia. Nie ważne co.

Piłem przez rok w czasie osiemnastek (znaczy nie ciągle, tylko kilka razy, jak koledzy osiemnastki robili), bo tak wypadało i pamięć tego roku pozostaje ze mną na zawsze i nie piję od 25 lat, bo nie widzę powodu aby się zmuszać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rhanai
+3 / 5

@Koszowy Tobie nie pasują, Twój zysk. Ja na przykład uwielbiam wino w smaku. Ktoś postawiłby przede mną colę, kawę, sok i moje ulubione wino, to wzięłabym wino. Umiem pić - znaczy wiem, ile mogę wypić, co oznacza, że żadnych nieprzyjemnych skutków dnia następnego nie uświadczam. Lekki rausz uważam za przyjemne uczucie. Wódka? Piję czasem w drinkach, które też lubię. Do samej się nie zmuszam, bo nie widzę najmniejszego powodu po temu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
0 / 0

@Koszowy wszystko w nadmiarze jest szkodliwe...
prawidłowo, nie zmuszać się do tego, na co nie ma się ochoty :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eina
0 / 0

@Koszowy na Sycylii jedna z najbardziej długowiecznych społeczności na świecie wypija na osobę! ok 1l czerwonego wina dziennie, tak że nie jest tak, że alkohol jest niezdrowy, raczej kwestia jego jakości, a także kultury picia.
Pędzę różne wina i nalewki od lat i moim zdaniem rewelacyjnie wpływają na zdrowie, rozgrzewają, poprawiają krążenie i humor, zawierają bogactwo bioflawonoidów, za to na imprezach, jakichś sztucznych kolorowych alkoholi unikam, bo ani to zdrowe ani zabawne się czymś takim zważyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 października 2019 o 11:05

avatar Koszowy
0 / 6

@eina
Mit o dobrym wpływie wina dawno został obalony. Alkohol w każdej ilości jest szkodliwy, przy czym czasami tej szkodliwości nie odczuwamy, tak jak to pisze @Rhanai, która pije na tyle mało, że skutki następnego dnia są na tyle niewielkie, że ich nie zauważa. Także @FenrirIbnLaAhad wszystko w nadmiarze jest szkodliwe, ale niektóre rzeczy, jak alkohol, są szkodliwe także w niewielkich ilościach. No i nadal nie wiem PO CO to pić. Nawet jeśli na tyle mało, że nie zaszkodzi, to PO CO?

Wino to sfermentowany sok owocowy. Równie dobrze można napić się soku owocowego bez procentów.

Ja rozumiem, że w ciepłych krajach, takich jak Włochy, Hiszpania, Izrael niskoprocentowe wino ma sens, bo taki alkoholowy sok jest przez alkohol chroniony przed pleśnią i szkodliwymi jeszcze bardziej bakteriami. Ten alkohol odkaża napój.

Dlatego rozumiem, że w ciepłych krajach pija się wino. Ale pijanie alkoholu w zimnych krajach, jak Polska, w ogóle nie ma uzasadnienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 października 2019 o 13:36

avatar Rhanai
+3 / 7

@Koszowy przecież Ci tłumaczę - dla smaku i dla przyjemności. Jedni golonkę, inni czekoladę, jeszcze inni wino. Nie mam pojęcia jakich wydumanych powodów jeszcze szukasz. Z resztą odczuwam dobry wpływ tego wina i naprawdę nie mam na co narzekać, a naukowcy nadal nie są zgodni na temat tego 'mitu' jak sam mówisz, bardzo wielu nadal twierdzi, że czerwone wino przede wszystkim w niewielkich ilościach jest prozdrowotne. Pomijając już, że norma na każdego jest trochę inna, jeden po kieliszku jest chory następnego dnia, drugi dopiero po butelce, a akurat na czerwone wino mój organizm ma rewelacyjną tolerancję, co mnie bardzo cieszy.
Nie pijesz alkoholu, bo tak wybrałeś, znakomicie, ale czemu zachowujesz się jakbyś był atakowany? Krępujesz się tej decyzji? Nie wiem, nie mi oceniać Twoje przejścia, nie Tobie oceniać mojego postępowania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
-1 / 1

@Koszowy dla przyjemnego stanu upojenia? Po to się zażywa używki...
Nie wiem skąd masz takie informacje że nawet w małych dawkach jest szkodliwy... ale idąc tym tokiem rozumowania to można przyjąć że wszystko co spożywasz jest w jakimś stopniu "szkodliwe".
Bo chemia, bo brudna woda, bo coś tam...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
-4 / 8

@Rhanai
>przecież Ci tłumaczę - dla smaku i dla przyjemności

No ale dla smaku możesz wypić sok winogronowy bez alkoholu. Świeży.

> akurat na czerwone wino mój organizm ma rewelacyjną tolerancję

No to nie przeczę. Wprowadzając drobne dawki na przykład strychniny, też można organizm do niej trochę przyzwyczaić.


> czemu zachowujesz się jakbyś był atakowany?

E? Ja pytam tylko po co zażywać truciznę. Dziwi mnie to. Nie czuję się atakowany. Ale wiesz, spotkali się ludzie i jeden mówi: wiesz, ja to lubię sobie strychniny nieco łyknąć. A drugi się dziwi – ale po co? A ten pierwszy odpowiada – lubię być podtruty, a poza tym, łykam mało, na drugi dzień nie czuję żadnych problemów, mój organizm ma rewelacyjną tolerancję na strychninę.

No ok. Ja jestem tym co się dziwi. I tyle. Widzę wokoło siebie wiele tragedii spowodowanych zażywaniem alkoholu, znam osobiście takie rodziny, ba – w rodzinie mojej żony były takie osobniki (były, bo już nie żyją i dziwnie zmarły młodziej niż nie zażywający alkoholu bracia). I nie mówię to tylko o chlaniu do nieprzytomności, ale o zażywaniu w ilościach może nie 1 lampki wina na tydzień, ale w ilościach nie pozbawiających przytomności.

Dlatego widzę wyłącznie negatywne konsekwencje, lub co najwyżej neutralne. Nie umiem tych pozytywnych jakoś zauważyć, stąd moje zdziwienie.


@FenrirIbnLaAhad
>dla przyjemnego stanu upojenia

zjadłeś partykułę NIE. Nieprzyjemnego stanu upojenia miało być. Co może być przyjemnego w mniejszym lub większym traceniu kontroli nad swoimi zmysłami.

> Po to się zażywa używki...

Niekoniecznie. Np kofeinę się zażywa dla zwiększenia kontroli nad zmysłami. Tak samo wiele innych dopalaczy lub narkotyków. Amfetamina np. daje kopa i siłę do walki, dlatego faszerowano nią żołnierzy, olewając późniejsze konsekwencje.

>skąd masz takie informacje że nawet w małych dawkach jest szkodliwy...

Alkohol zabija komórki w tym nerwowe, dlatego dla osób przed 22 rokiem życia jest skrajnie niebezpieczny, bo one rosną jeszcze i im młodsza osoba, tym bardziej można uszkodzić komórki, z których powstaje jakiś organ. Poczytaj o FAS – czyli strasznych mutacjach wynikających z tego, że matka piła. I to niekoniecznie patologia, ale także matki, które nawet nie wiedziały, że są matkami. Dlatego dla kobiet w wieku rozrodczym w ogóle alkohol to loteria.

Dla dorosłych ludzi małe dawki nie są jakoś mocno niebezpieczne, bo mała dawka nie zabija aż tyle komórek, żeby organizm sobie statystycznie z tym nie poradził. Tylko że to nadal toksyna wprowadzana do organizmu. Nasza znajoma jest po operacji nowotworu i przy komunii przyjmuje sok winogronowy a nie wino, bo nawet zamoczenie ust w słabiutkim winie, które przy komunii podawane jest nawet dzieciom, może być dla niej niebezpieczne.


>Bo chemia, bo brudna woda, bo coś tam...

To kiepski argument. Istnienie innych zagrożeń nie implikuje, że dane zagrożenie można lekceważyć. Unikam tak samo brudnej wody. Co do chemii, to zbyt ogólne stwierdzenie, bo chemią jest wszystko :) Świat jest zbudowany ze związków chemicznych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
+1 / 3

@Koszowy to nie jest kiepski argument. Nigdzie nie napisałem że coś się lekceważy, tylko że chcąc-nie chcąc i tak wchłaniasz szkodliwe substancje. Ty może unikasz brudnej wody, ale piekarz piekący twój chleb, i sprzedawca ci go podający, mogą już nie być tacy ostrożni.
Logiczne że miałem na myśli "szkodliwą" chemię. Cwaniakujesz żeby przycwaniakować, i żeby wyszło na twoje.
No wow, alkohol jest tak szkodliwy dla dzieci w brzuchu matki, bo wnika w nich o wiele za duża dawka, jak na ich możliwości.
Dla ciebie ten stan może nie jest przyjemny, a dla innych tak, dlatego zażywają. Nie jesteś autorytetem i wyznacznikiem niczego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
-2 / 4

@FenrirIbnLaAhad

>chcąc-nie chcąc i tak wchłaniasz szkodliwe substancje.

No ok. Więc tym bardziej nie mam po co wchłaniać alkoholu. Po co sobie dokładać toksyn?

>Logiczne że miałem na myśli "szkodliwą" chemię.

tylko co to jest szkodliwa chemia? Nie cwaniakuję, tylko wymagam doprecyzowania. Szkodliwą chemią jest alkohol, strychnina i wiele innych. Więc powiedzenie ogólnie, nic tak naprawdę nie mówi. Jest szkodliwa, więc jej unikam, jak brudnej wody. Zresztą, brudna woda, to też chemia, ta szkodliwa. Po prostu ludzie w pojęcie „chemia” pakują tak różne i tak nieprecyzyjne związki chemiczne, że nie da się z tym dyskutować, bo dowolna dyskusja może być zbyta, że „nie o taką chemię mi chodziło, logiczne że miałem na myśli inną, tę szkodliwą”.

Szkodliwą chemią jest zarówno ibuprofen, jak i alkohol. Przy czym w analizie ryzyka i za i przeciw zażycia alkoholu i zażycia ibuprofenu widzę przypadki, gdy za przeważa nad przeciw. I te ZA alkoholem też wymieniłem, przy czym nie bardzo one obowiązują w Polsce. Więc nadal mam wrażenie, że spożywanie alkoholu w Polsce ma sens mniej więcej taki, jak spożywanie ibuprofenu bez bólu i/lub stanów zapalnych.

>Nie jesteś autorytetem i wyznacznikiem niczego.

Podobnie jak konsumenci alkoholu. Przy czym, utrata kontroli nad zmysłami powodowana jest przez wiele toksyn, dlaczego więc akurat zażywanie alkoholu ma być sensowne? Dla mnie nie jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 października 2019 o 19:55

avatar Koszowy
+1 / 3

@FenrirIbnLaAhad Popatrz na to tak – załóżmy, że dzisiaj nic nie piłeś i że jutro rano się budzisz i kręci ci się w głowie, nie umiesz utrzymać równowagi, masz sucho w ustach, mdli cię. Co robisz:

a) zdenerwowany wzywasz pogotowie albo pędzisz do lekarza, czy
b) siadasz wniebowzięty faktem, że osiągnąłeś nagle przyjemny stan utraty kontroli nad zmysłami?

Jeżeli odpowiedź to (b), to faktycznie jesteś mocno innym ode mnie przypadkiem i nie osiągniemy wspólnego porozumienia w tej dyskusji. Ale jeżeli odpowiadasz (a), to należy zadać kolejne pytanie – Skoro tak, to dlaczego czasami w ten stan się wprowadzasz się toksynami celowo zażytymi? Nagle wtedy jest to przyjemne, a jak przyszło samo rano, to nieprzyjemne? Przecież jak przyszło samo, to lepiej, bo oszczędziłeś kasę na alkohol.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
-1 / 1

@Koszowy jest "sensowne", bo jest jakiś powód dla którego to się robi :P
nie da rady żebyś jej całkowicie uniknął, musiałbyś żyć w jakimś bananowym raju z daleka od cywilizacji... choć i tak byłaby w powietrzu czy wodzie.
W takiej dyskusji ludzie mówiący "chemia" mają na myśli szkodliwe związki, a nie naturalną chemię spotykaną wokół.
Oczywiście że cwaniakujesz, próbujesz mędrkować, byleby się doyebać do tego czego nie ogarniasz.
Nie dostrzegasz różnicy między celowym stanem upojenia wtedy kiedy masz na to ochotę, od od takiego samego stanu w niechcianym przez siebie momencie?
Masz rację, nie osiągniemy "wspólnego porozumienia".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 2

@FenrirIbnLaAhad

>W takiej dyskusji ludzie mówiący "chemia" mają na myśli szkodliwe związki, a nie naturalną chemię spotykaną wokół.

Alkohol jest naturalny czy nie? Ciężko powiedzieć, co mają na myśli ludzie mówiący chemia, bo każdy ma na myśli coś innego. Co jest naturalnym związkiem, a co nienaturalnym. I nie ma też powodu do twierdzenia, że naturalne jest jakoś specjalnie lepsze od nienaturalnego, bo zdecydowanie lepiej zjeść nienaturalny związek chemiczny dopuszczony do spożycia niż naturalnego muchomora sromotnikowego.

Po prostu „chemia” to słowo nie nadające się do dyskusji, bo jego definicja może się zmieniać w trakcie dyskusji.

>Nie dostrzegasz różnicy między celowym stanem upojenia wtedy kiedy masz na to ochotę, od od takiego samego stanu w niechcianym przez siebie momencie?


Może nie dostrzegam, bo nie bardzo rozumiem jak ktoś mógłby mieć ochotę na plączące się nogi, słabszy refleks i inne takie. Ale nadal podtrzymuję pytanie – czy jeśli dzisiaj wieczorem pomyślisz sobie, że chciałbyś aby jutro rano plątały ci się nogi i chciałbyś mieć gorszy refleks, to ucieszysz się rano, jak się z takim stanem obudzisz? Albo powiedzmy, że zaplanujesz na sobotę wieczór imprezę z alkoholem, zaplanujesz, że w sobotę wieczorem chcesz tych objawów, to gdy przyjdą same, ucieszysz się?

Może moje pytania są koślawe, bo pamiętaj – pyta ktoś, kto nie ogarnia koncepcji chęci posiadania tak negatywnych objawów. Niezależnie czy w niezaplanowanym momencie, czy w zaplanowanym, bo po prostu nie rozumiem, jak można chcieć coś takiego zaplanować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+1 / 1

@Koszowy Skoro mówisz, że równie dobrze co wino dla smaku można wypić sok winogronowy, to widać, że nigdy nie piłeś wina.
Ale pisanie o grekach i litrze wina na głowę dziennie, przy polskim odbiorze "wina" też jest bzdurą: piją młode wino, które smakuje inaczej i ma całkiem inną zawartość alkoholu.
https://oczymlekarze.pl/zdrowy-styl-zycia/zdrowie/3864-20-zdrowotnych-wlasciwosci-wina
Po wpisaniu w google wpływu wina na zdrowie nie migają mi żadne negatywne skutki dla zdrowia, a tobie?
Jak w każdym wypadku: dawka czyni truciznę. Dawka alkoholu i procent alkoholu w alkoholu.
Ah, jeszcze jedno. Zdarza mi się pić wino rzadko, nigdy do momentu utraty równowagi, czy kontroli nad zmysłami. Pić trzeba umieć, powiedzieć "nie" - także. Nie bez powodu mówi się o jednym kieliszku do obiadu.
Dodajmy, że wspomniany przez ciebie sok też szkodzi. A na mnie ciekawszy efekt wywiera sok jabłkowy pity przed snem niż wino (z czego czasem korzystam - uwielbiam mieć realne sny z ciekawą fabułą).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2019 o 12:02

avatar sukuremu
0 / 2

@Koszowy Cała ta dyskusja jest bez sensu i kwu.....mnie takie p..,e..e. Nie chcesz, nie korzystaj. Nie jeździsz na nartach bo nie lubisz, to najlepiej zakazać bo niebezpieczne bla bla. Każdy robi co chce samemu sobie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
0 / 0

@Koszowy tylko że to nie są tylko negatywne objawy. Ty masz tylko wiedzę teoretyczną, którą gdzieś tam wyczytałeś. Brakuje ci praktyki. Dowiedzieć się czegoś z czyichś słów to nie to samo co tego doświadczyć...
Nie chodzi tylko o samo uczucie upojenia, chodzi też o cały rytuał, integrację z innymi...
dziwnie się czuje tłumacząc takie rzeczy komuś dorosłemu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
-1 / 1

@sukuremu a gdzieś pisałem o zakazach? Pisałem tylko o tym, jakie zło niesie alkohol oraz wyrażałem swoje zdziwienie.

@FenrirIbnLaAhad

Nie mam wiedzy teoretycznej, nie jestem mormonem. Pisałem w tym wątku, że w roku osiemnastek nieźle chlałem. Jako niedoświadczony szczyl miałem wtedy te same bzdurne pomysły, że to taka integracja z innymi ochlapusami. Teraz jestem na to już za stary. Jeżeli ktoś potrzebuje toksyn do integracji, to sorry, ale w mojej ocenie, jest coś nie tak. Jeżeli siądę z kolegami przy piwie bezalkoholowym, to nawet wizualnie nikt nie zauważy. Ba! Będę czuł w ustach ten sam obrzydliwy, gorzki smak piwa, więc naprawdę nie muszę dokładać toksyn. Zamiast wódki, mogę popijać wodę (zdarzało mi się tak robić na imprezach, z których z przyczyn zawodowych albo rodzinnych nie umiałem się wymiksować – dolewałem sobie do kieliszka wodę mineralną i kolejne kolejki obracałem wodą mineralną, zazwyczaj nikt nie zauważył). Sok świetnie udaje drinki.

Tak więc, nawet jak jest konieczność integrowania się z patologią, która nie rozumie, że ktoś może nie chcieć zażywać toksyn, są metody. Aczkolwiek na szczęście już chyba z 15 lat nie musiałem tak symulować, bo tak naprawdę lepiej rzucić środowisko, które wymusza takie metody integracji. Tak uważam.


@Cascabel

>widać, że nigdy nie piłeś wina

Zdarzało mi się lampkę w sytuacjach towarzyskich, gdy wszyscy pili, w ramach toastu i nie chciałem się wyłamywać, a uznałem, że lampka mi nie zaszkodzi.

Nie powiem – ze wszystkich alkoholi słodkie wino jest najsensowniejsze (choć już wytrawne wstrzącha tak jak wódka, tyle dobrze, że mniejsze procenty ma). Ale napoje z cukrem mogą być inne, nie muszą zawierać dodatkowo alkoholu.

>Ale pisanie o grekach i litrze wina na głowę dziennie, przy polskim odbiorze "wina" też jest bzdurą:

Hm... Gdzie pisałem o grekach i litrze wina na głowę? Nie bardzo wiem co chcesz przekazać.

> Zdarza mi się pić wino rzadko, nigdy do momentu utraty równowagi, czy kontroli nad zmysłami.

Ok. Ja to rozumiem. Mniejsze zatrucie jest mniej szkodliwe i mniej zauważalne. Zgadzam się w pełni i jeśli już przyjmować toksyny, to lepiej mniej niż więcej. Ja czuję objawy zatrucia alkoholem już po małej dawce, dlatego tego unikam. Ty masz mocniejszą głowę, ale czy to plus, nie wiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2019 o 21:27

avatar Cascabel
0 / 0

@Koszowy Ktoś inny pisał jako argument za. Polskie wino i wino w krajach z winnicami to dwie zupełnie różne rzeczy. Jakoś nigdzie w okolicy nie sprzedaje się młodego wina na kartony.
Ogólnie: są alkohole z właściwościami zdrowotnymi, są takie bez, są mity i są fakty na temat alkoholu. Nie jest do końca zły. Nie jest w pełni bezpieczny. Ale nie ma co przesadzać w żadną stronę.
Pamiętam podejście że pije się byle co, byle mocne i byle dużo i osoby, które były niepocieszone że miałam inne podejście.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
-1 / 1

@Koszowy no, skoro obracasz/obracałeś się w towarzystwie pijących którzy zmuszają cię do tego, to sam jesteś sobie winien. Tak jak napisałem w pierwszym poście, nic na siłę.
To że czegoś nie lubisz, nie ogarniasz, nie oznacza że ludzie to lubiący mają "bzdurne pomysły", że to coś jest niedojrzałe, nie halo, i że musisz się wywyższać.
Twoje roczne doświadczenie "na menela" to trochę za mało...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2019 o 11:25

P Psiaku13
0 / 0

Przepraszam, u nas też ostatnio jest ciepło:-)
Kieliszek Brendy uważam za zdrowsze niż butelkę coli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eina
0 / 0

@Koszowy "Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę" /Paracelsus/

...jeszcze nie dawno naukowcy polecali zamienić masło na tłuszcz uwodorniony czy ograniczać spożycie jajek, które miały być winne wysokiemu poziomowi złego cholesterolu. Wszystko to okazało się bzdurą, tłuszcz utwardzony jest rakotwórczy i zakazywany w kolejnych krajach, a jajka niewinne!

Osobiście wolę sprawdzone metody od wielu pokoleń, niż badania które nie uwzględniają długofalowych skutków. A nalewki i wina były od zawsze w kulturze, winorośl to jedna z pierwszych uprawianych roślin!

Po co pić? dla zdrowia, rozgrzania, bio-flawonoidów no i humoru. Nic nie daje takiej radości jak otworzenie butelki po roku czekania i delektowanie się aromatem wiśni czy malin, pigwy, aronii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2019 o 9:59

avatar pawelkolodziej
0 / 0

Mi wódka smakuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wiesiu73
0 / 0

Zależy na którym etapie alkoholizmu jesteś.... Wiesz co to jest NIC??

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar NewKnife1
0 / 2

Smak i zapach alkoholu wskazuje na to że nie jest on substancją nadającą się do spożycia. Nie rozumiem ludzi którzy to piją. Przecież sama świadomość że ma się ograniczone funkcję logicznego myślenia i problemy z poruszaniem się powinna u człowieka budzić niepokój i chęć pozbycia się tego negatywnego efektu a nie uczucie szczęścia. Obserwacja ludzi po alkoholu i ilość informacji w internecie na jego temat doprowadziła mnie do wniosku że nigdy się z własnej woli się tego nie napiję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 października 2019 o 12:19

avatar Rhanai
0 / 2

@NewKnife1 wszystko mądrze stosowane jest dla ludzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+1 / 1

@NewKnife1 W przypadku większości dań i leków uzyskujesz podobne informacje, a jednak - też ludzie je spożywają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar NewKnife1
-2 / 2

@Cascabel Różnica polega na tym że leki spożywa się w określonym celu jakim jest poprawa stanu zdrowia pacjenta a ich dawki są dobierane przez lekarzy którzy mają wiedzę na ten temat. Alkohol natomiast jest pity bez jakiegokolwiek racjonalnego powodu i jedynie zaburza funkcje poznawcze nie dając nic w zamian.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
0 / 0

@NewKnife1 serio? Nie wiem jak ty, ale ja piję w określonym celu: lampka wina do obiadu, albo lekki aperitif poprawia trawienie. Znam osobę która miała zalecaną taką lampkę raz na tydzień - normalnie, przez lekarza.
Sama piję okazyjnie, ale nie twierdzę że jest zły i że ma tylko jedną funkcję. Czasem to, że podnosi ciśnienie naprawdę pomaga.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar NewKnife1
+1 / 1

@Cascabel Są lepsze substancje poprawiające trawienie np. różne zioła. Alkohol w winie jest tylko niepotrzebnym dodatkiem który sam z siebie trawienia nie poprawia obciążając wątrobę i po odparowaniu go wino nadal powinno posiadać te same właściwości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
-2 / 2

@Rhanai
>wszystko mądrze stosowane jest dla ludzi.

Słusznie, popieram w 100%. Alkohol mądrze stosowany nadaje się do zimowych płynów do spryskiwaczy, alkoholowych kuchenek turystycznych, do rozpuszczania pewnych substancji leczniczych w syropach, a także do zmywania pewnego rodzaju zabrudzeń, a także do dezynfekcji.

Niskoprocentowy nadaje się też do spożywania w ciepłych krajach, w których ryzyko spożycia zakażonej wody jest większe i lepiej wtedy wybrać mniejsze zło.

@Cascabel

> Znam osobę która miała zalecaną taką lampkę raz na tydzień - normalnie, przez lekarza.

No cóż, znam osobę, ba – ja jestem tą osobą, której lekarz przepisał preparat homeopatyczny. Polscy lekarze w znacznej liczbie nie leczą, są lekarzami z nazwy. Niewielu jest prawdziwych lekarzy.

Gość albo się nie znał, albo zalecił na odczepnego. To tak jak z madkami, które domagają się koniecznie leku dla bombelka, który ma wirusowe jakieś przeziębienie albo coś z okolic. Jedyna metoda – przeczekać. Ale jak madka się upiera, to lepiej jakieś placebo niż antybiotyk na wirusa. Lampka wina na tydzień ma działanie w 100% placebo. Za mała toksyna faktycznie, żeby zaszkodziła. A pacjent usatysfakcjonowany.

@NewKnife1

>Alkohol w winie jest tylko niepotrzebnym dodatkiem

No właśnie niekoniecznie. Wino pochodzi z rejonów śródziemnomorskich i zbliżonych do równika. W klimatach gorących woda bardzo szybko stawała się zatruta bakteriami. Soki fermentowały. A alkohol ma właściwości odkażające i bakteriobójcze, dlatego lepiej wypić w Egipcie czy Izraelu piwo lub wino niż stojącą wodę. Nie na darmo Woda Żywa (czyli bieżąca) ma takie znaczenie w Biblii. Na terenie Bliskiego Wschodu stojąca woda była i jest śmiertelnie niebezpieczna. A wino można nalać do bukłaka i zabrać na podróż po pustyni.

Natomiast w klimacie takim jaki ma Polska, faktycznie alkohol nie ma sensu w napojach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rhanai
+3 / 3

Cóż, trudno mi się z tym zgodzić. Nigdy nie zrozumiałam, dlaczego ludzie piją wódę, choć muszą natychmiast popić, bo pysk wykrzywia. Moim zdaniem wódka jest jedynie półproduktem, można z niej pędzić drinki, nalewki, inne dobra, szkoda zdrowia, wysiłku i pieniędzy, żeby pić ją samodzielnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B konto usunięte
+4 / 4

A ja nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy zamiast jeść wtrącają się co do tego, co mam na talerzu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
0 / 0

Zależy jaki masz cel. W celu uzyskania upojenia, wódka jest najwydajniejszym i w sumie najzdrowszym wyborem, bo to jest czysty alkohol z wodą. Takie np. wino zawiera kupę innych niż alkohol produktów fermentacji i potrzeba go 3x więcej dla podobnego efektu, co o wiele bardziej obciąża układ trawienny. Piwa potrzeba 8x więcej, a już w ogóle nie wiadomo co większość piw zawiera i czy w ogóle jest w nich piwo.

Ja z kolei nigdy nie rozumiałem idei zalewania się w trupa piwem. Słyszy się o 8, 10 piwach w ciągu wieczora, a to przecież jest 4 do 5 litrów płynu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Kaizenpol
0 / 0

Wódka jest niedobra. Ale smaczna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Qrvishon
0 / 0

Dla mnie wódka jest równie obrzydliwa jak piwo. A pomyśl ile musiałbym wypić piwa żeby się nawalić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem