Wydaje mi się, że imię chłopca, o którym mówił Norweg, niekoniecznie musiało brzmieć Amaroq (wilk), mógł to też być Inooraq (mały człowiek).
Sądzę również, że Centkiewicz nie miał nic do gadania w kwestii wykorzystania fotosów z filmu "Navarana" - prawdopodobnie o tym zadecydowała cenzura, nie autor. Władze, najpierw sanacyjne, potem ludowe, uznały, że "tak będzie bardziej realistycznie". Prawa autorskie? Panie, kto wtedy słyszał o czymś takim?
Myślę, że Centkiewicz mógł jedynie trzymać buzię na kłódkę i cieszyć się, że w ogóle pozwolono mu wydać książkę. Ponadto w pierwszym wydaniu wyjaśniał we wstępie, że jest to relacja z drugiej ręki, a także w posłowiu, że jest to opis najbardziej zacofanej części kraju, podczas gdy ludzie w innych rejonach Grenlandii starają się żyć jak Europejczycy. Te dwa fragmenty, wycięte w latach 50., świadczą o tym, iż starał się być uczciwy wobec czytelnika.
Teraz, na szczęście, dwójce polskich naukowców udało się to odkręcić. Można byłoby wydać książkę Centkiewicz z odpowiednimi poprawkami: 1) disclaimer (okładka przedstawia fotos z filmu "Navarana", w książce wykorzystano zdjęcia z tego samego filmu, dziecięcy aktor nazywa się Simeon Larsen, tu należy podać pełne nazwisko i krótki życiorys), zmienione imię chłopca (Amaroq, chłopiec z Grenlandii)
Sorry za byki.
Krótko mówiąc, uczciwie byłoby wydać książkę z poprawionym tytułem (Amaroq, chłopiec z Grenlandii) disclaimerem dotyczącym Simeona Larsena i "Navarany", z wstępem i posłowiem, nadającym pierwotny kontekst, a także sprostowaniem, iż obraz Grenlandii był nieaktualny już w latach 30. (Fritz Oeien był starszy od Czesława Centkiewicza, któremu opowiadał wspomnienia z własnej młodości, czyli sprzed paru dekad).
No tak, ale gdyby iść tym tropem to vocal Iron Maiden, Bruce Dickinson nazywa się K*tas w synu ;p
Nieprawda!
W tłumaczeniu na polski zwie się Bronek Dyniak!
Nie "olej to", tylko "s*aj to"...
Wydaje mi się, że imię chłopca, o którym mówił Norweg, niekoniecznie musiało brzmieć Amaroq (wilk), mógł to też być Inooraq (mały człowiek).
Sądzę również, że Centkiewicz nie miał nic do gadania w kwestii wykorzystania fotosów z filmu "Navarana" - prawdopodobnie o tym zadecydowała cenzura, nie autor. Władze, najpierw sanacyjne, potem ludowe, uznały, że "tak będzie bardziej realistycznie". Prawa autorskie? Panie, kto wtedy słyszał o czymś takim?
Myślę, że Centkiewicz mógł jedynie trzymać buzię na kłódkę i cieszyć się, że w ogóle pozwolono mu wydać książkę. Ponadto w pierwszym wydaniu wyjaśniał we wstępie, że jest to relacja z drugiej ręki, a także w posłowiu, że jest to opis najbardziej zacofanej części kraju, podczas gdy ludzie w innych rejonach Grenlandii starają się żyć jak Europejczycy. Te dwa fragmenty, wycięte w latach 50., świadczą o tym, iż starał się być uczciwy wobec czytelnika.
Teraz, na szczęście, dwójce polskich naukowców udało się to odkręcić. Można byłoby wydać książkę Centkiewicz z odpowiednimi poprawkami: 1) disclaimer (okładka przedstawia fotos z filmu "Navarana", w książce wykorzystano zdjęcia z tego samego filmu, dziecięcy aktor nazywa się Simeon Larsen, tu należy podać pełne nazwisko i krótki życiorys), zmienione imię chłopca (Amaroq, chłopiec z Grenlandii)
Sorry za byki.
Krótko mówiąc, uczciwie byłoby wydać książkę z poprawionym tytułem (Amaroq, chłopiec z Grenlandii) disclaimerem dotyczącym Simeona Larsena i "Navarany", z wstępem i posłowiem, nadającym pierwotny kontekst, a także sprostowaniem, iż obraz Grenlandii był nieaktualny już w latach 30. (Fritz Oeien był starszy od Czesława Centkiewicza, któremu opowiadał wspomnienia z własnej młodości, czyli sprzed paru dekad).