Teoretycznie naturalne, nie pryskane chemią. Tyle że to ma sens w przypadku warzyw czy owoców rosnących w pobliżu, przez co zbiera się dojrzałe i maks. po kilku dniach lądują w sklepie. Ale jak to się ma do produktów sprowadzanych z drugiego końca Europy czy z innego kontynentu, jak pomarańcze czy banany. Nawet jak nie były niczym pryskane, to i tak zostały zerwane, jak jeszcze były zielone i dojrzewały w transporcie, a nie na słońcu, jak powinny.
A w wielu przypadkach bio czy organic to zwykła ściema.
Kiedyś widziałem takie pole z uprawami ekologicznymi tuż przy trasie Warszawa - Terespol o bardzo dużym natężeniu ruchu. Był oczywiście stosowny szyld. Gdy patrzę na te owoce "bio" mam wrażenie, że to, co nie nadawało się do sprzedaży zostało tą marką obrandowane:) No i jest dwa razy droższe:)
Bio-owoce i bio-warzywa są pryskane tylko wtedy gdy nikt nie patrzy.
Niekoniecznie, są poprostu pryskane środkami dopuszczonymi do stosowania w rolnictwie ekologicznym, np na bazie bakterii
Teoretycznie naturalne, nie pryskane chemią. Tyle że to ma sens w przypadku warzyw czy owoców rosnących w pobliżu, przez co zbiera się dojrzałe i maks. po kilku dniach lądują w sklepie. Ale jak to się ma do produktów sprowadzanych z drugiego końca Europy czy z innego kontynentu, jak pomarańcze czy banany. Nawet jak nie były niczym pryskane, to i tak zostały zerwane, jak jeszcze były zielone i dojrzewały w transporcie, a nie na słońcu, jak powinny.
A w wielu przypadkach bio czy organic to zwykła ściema.
Nasze zwykłe produkty to te sprzedawane jako bio w stanach.
Kiedyś widziałem takie pole z uprawami ekologicznymi tuż przy trasie Warszawa - Terespol o bardzo dużym natężeniu ruchu. Był oczywiście stosowny szyld. Gdy patrzę na te owoce "bio" mam wrażenie, że to, co nie nadawało się do sprzedaży zostało tą marką obrandowane:) No i jest dwa razy droższe:)