Niektórzy mówią, że Maraton Piasków (Marathon des Sables) to najtrudniejsze wyzwanie sportowe świata. Bieg przez 249 kilometrów pustyni, gdzie oprócz ekstremalnych warunków istnieje ryzyko zgubienia drogi w piaskach Sahary.
W 1994 roku włoski sportowiec Mauro Prosperi przekonał się na własnej skórze o tym, jak wielkie jest to wyzwanie. Trafił w samo serce 8-godzinnej burzy piaskowej. Gdy ta ucichła okazało się, że stracił orientację w terenie, a na dodatek zostało mu tylko pół butelki wody.
Najpierw pił własny mocz, dwa dni później dotarł do opuszczonej muzułmańskiej kapliczki, gdzie odnalazł żyjące tam nietoperze. Polował na nie i żywiąc się ich wnętrznościami i pijąc krew, przetrwał kolejne dni. Łącznie upolował około 20 zwierząt, po czym stracił nadzieję i podciął sobie żyły czekając na śmierć.
Ta nie nadeszła, bo z powodu odwodnienia jego krew zgęstniała i krwotok ustawał zanim mógł go zabić.
Uznając to za znak mężczyzna ruszył przez pustynie szukać pomocy. Ósmego dnia odnalazł oazę z wodą, a kolejny dzień przyniósł mu spotkanie z ludźmi i ratunek
Genelle Guzman-McMillan była jedną z wielu osób, które 11 września 2001 roku pracowały w World Trade Center. Jej biuro znajdowało się na 64 piętrze.
Gdy w budynek uderzył samolot kobieta wspominała, że z początku nie było ani ognia ani dymu. Jej szefostwo polecało spokojnie czekać na pomoc na swoich stanowiskach, po godzinie kobieta zdecydowała się jednak wyjść klatką schodową.
Gdy była już na 13 piętrze schyliła się, by zdjąć buty - wtedy zawalił się na nią kawał ściany i uwięził między dwoma kawałami betonu. Mogła ruszać jedynie lewą ręką. Uwięziona w ciemności czekała na uwolnienie 27 godzin, gdy zwęszył ją jeden z ratowniczych psów.
Opowiadała później, że przed uwolnieniem usłyszała głos mężczyzny imieniem Paul, który mówił, że zostanie uratowana. Po wydobyciu próbowała go odnaleźć, ale nikt nie widział, ani nie słyszał o kimś takim z osób pracujących na zgliszczach budynku.
Guzman-McMillan była ostatnią żywą osobą wydobytą z zawalonego budynku
Polski kawalerzysta Sławomir Rawicz dostał się do radzieckiej niewoli w 1939 roku. Podczas procesu w Moskwie oskarżono go o szpiegostwo i skazano na 25 lat ciężkich robót w gułagu. Można śmiało stwierdzić, że taka decyzja równała się z wyrokiem śmierci, bo straszliwe warunki i katorżnicza praca na Syberii niszczyły ludzi bardzo szybko. Sam transport na miejsce w bydlęcych wagonach, nieosłoniętych ciężarówkach i na piechotę w łańcuchach przez kilometry tajgi był czymś co niewielu mogło przetrwać.
W kwietniu 1941 Rawicz podjął próbę ucieczki. Pomogła mu żona jednego ze strażników, okazując współczucie skazańcom. Oprócz kawalerzysty zbiegło jeszcze 6 osób. Przemierzyli prawie 6,5 tysiąca kilometrów przez Himalaje i pustynię Gobi, by dotrzeć do Indii i znaleźć pomoc wśród oddziału Gurkhów. W momencie odratowania Rawicz ważył 31 kilogramów. Trzy osoby z grupy uciekinierów zmarły po drodze. Historia Rawicza została opisana w książce, doczekała się także ekranizacji, a on sam dożył 88 lat
W październiku 1942 roku brytyjski statek wyruszył z Cape Town do ówczesnej holenderskiej Gujany (obecnie Republika Surinamu). Jednak zanim dotarł do celu został zatopiony przez niemiecką łódź podwodną.
Jedyny ocalały, 24-letni chiński żeglarz Poon Lim, błąkał się na małej tratwie po oceanie przez kolejne cztery miesiące. Uratowali go brazylijscy rybacy, miał silne poparzenia słoneczne na całym ciele, schudł 14 kilogramów, jednak mimo tego cieszył się nienajgorszym zdrowiem. Na początku korzystał z zapasów, które udało mu się odzyskać z wraku - puszkowanej żywności i wody. Przez pozostały czas tułaczki po oceanie żywił się surowymi rybami, które łapał na zaimprowizowaną wędkę
Vesna Vulović to kobieta, która przeżyła coś, czego z pewnością nie można jej zazdrościć. 26 stycznia 1976 roku pracowała jako stewardessa podczas lotu jugosławiańskich linii lotniczych z Kopenhagi do Belgradu. Z niewiadomych przyczyn gdzieś nad terenami ówczesnej Czechosłowacji samolot eksplodował.
Ekipa ratunkowa odnalazła kobietę we wraku maszyny, leżały przy niej nawet buty, w których wyskoczyła z samolotu - szpilki z 8-centymetrowymi obcasami.
Według oficjalnych informacji spadła z 10 kilometrów, z punktu widzenia logiki nie miała prawa przetrwać, a jednak. Owszem, straciła dużo krwi, miała pękniętą czaszkę oraz trzy uszkodzone kręgi, ale przeżyła. To zresztą jedyny pasażer tego samolotu, który uszedł z życiem z katastrofy.
W 2000 roku dwóch dziennikarzy śledczych dotarło do materiałów, wedle których samolot nie eksplodował, a został zestrzelony przez pilota czechosłowackiego myśliwca, który pomylił go z wrogą maszyną. Co więcej, dokumenty wskazywały, że Vulović spadła nie z 10 kilometrów, a z 800 metrów. Tak, czy inaczej - przeżycie takiego upadku jest czymś imponującym i zaskakującym
Aron Ralston, by uratować swoje życie podjął równie trudną decyzję.
Gdy w kwietniu 2003 roku wspinał się w górach stanu Utah, konkretne w kanionie Blue John, spadł na niego ogromny głaz i przygniótł prawą rękę.
Używając multitoola mężczyzna próbował obluzować skałę i wydobyć rękę, gdy to nie zadziałało spróbował dźwigni z użyciem noża i liny wspinaczkowej. Znów bez efektu.
Po sześciu dniach uwięzienia zdecydował się na desperacki krok: używając noża multitoola odciął sobie rękę.
Po wypadku i odzyskaniu zdrowia, wrócił do wspinaczki, zastępując utraconą rękę metalową protezą.
Jego historia posłużyła do napisania książki, oraz zekranizowanej pod tytułem "127 godzin"
13 października 1972 roku, urugwajski samolot lecący z Montevideo do Santiago rozbił się w Andach.
Na pokładzie znajdowało się 45 osób, przeżyło 25, kolejne osiem umrze, gdy na wrak samolotu, gdzie chronili się rozbitkowie, spadnie lawina.
Uwięzieni pod śniegiem na wysokości 4 tysięcy metrów przetrwali... jedząc mięso martwych towarzyszy.
Po dwóch miesiącach bez ratunku dwóch młodych sportowców spośród grupy, 19-letni Roberto Canessa i 21-Fernando Parrado, ruszyli po pomoc. Po 10 dniach wędrówki napotkali pasterza, z którego pomocą wezwali pomoc.
Na podstawie losów rozbitków powstał film "Alive"
Nadwaga ratuje życie ;)
Dramat w Andach w 1972 roku. Rozbił się samolot. Aby przeżyć ludzie jedli mięso zmarłych toważyszy. Poruszająca historia.
Ich największą obawa nie było jedzenie zmarłych, a opinia ludzi gdy już zostaną uratowani.
@Nimbochromis Oglądałem film jako dziecko. Mocno wyrył mi się w pamięci.
Rzadko trafia się na ciekawą galerię.