@GunMeat inaczej, dla Pana z obrazka, profesora Rafała Wilczur, nie ważne były pieniądze, on był jak dr Judym z literatury, pragnął jedynie nieść pomoc bliźnim. Film "Znachor" uwielbiam, jest to jedna z podwalin moich życiowych wyborów, piękna historia o ideałach.
Natomiast jeżeli myślisz o dzisiejszej ochronie zdrowia, to powiem Ci tak. Za każdą procedurę należą się pieniądze, nieważne czy ktoś jest biedny czy bogaty. Na świecie nie ma nic za darmo.
Gorzej jak masz sytuację z życia wziętą, mieliśmy pacjenta, nieubezpieczony, alkoholik, upadł, złamał trzon kości udowej. Należy przyjąć do Oddziału, zoperować, hospitalizować min 3 dni. Kto zapłaci? Ano my - podatnicy. Tym optymistycznym akcentem kończę, pozdrawiam, trzymaj się ciepło ;)
W filmie dawny kolega rozpoznaje Wilczura na sali sądowej, a ten od razu rozpoznaje córkę.
W książce kolega rozpoznał go dopiero, gdy Wilczurowi zgolono te brodzisko, a pamięć wróciła staremu dopiero na cmentarzu, nad grobem żony. Po prostu jest to wszystko logiczniej pociągnięte... Polecam "Znachora" i dalszy ciąg pt. "Profesor Wilczur". Autor - Tadeusz Dołęga-Mostowicz, ten sam, który wymyślił Nikodema Dyzmę.
@singri dziękuję i na pewno przeczytam, jak tylko uporam się z literaturą edukacyjną, która teraz zajmuje mnie całymi dniami. A przynajmniej powinna :D
@Uhtred Film "Znachor" z Panem Bińczyckim, to również moim zdaniem arcydzieło, polecam abyś zobaczył pierwowzór z 1937. Może się nie podobać wszystkim, bo to kino przedwojenne, ale znając Twoje wypowiedzi w innych tematach wnioskuję, że jesteś dojrzałym człowiekiem i mogę spokojnie polecić.
Pozdrawiam ;)
@naimad - oglądałem zarówno "Znachora" z 1937 r., jak i część drugą - "Profesor Wilczur", nakręconą rok później. Tragedia pod względem aktorskim, do tego zachowały się tylko fatalne kopie. Kiedyś myślałem, że fatalna gra aktorska to złudzenie wynikające z tego, że kino przedwojenne było bardziej teatralne, a mniej filmowe w dzisiejszym sensie tego słowa. Jednak to nieprawda. Wystarczy obejrzeć dowolny film z Adolfem Dymszą czy Eugeniuszem Bodo. Też przedwojenne, ale aktorstwo jest super, nawet jak na dzisiejsze standardy. Widziałem kilka filmów z Junosza-Stępowskim i kompletnie nie rozumiem jak ten człowiek mógł być uważany za wybitnego aktora. Gra w sposób tak drewniany i sztuczny, że nie da się go oglądać. Bińczycki jako dr Wilczur bije go na głowę pod każdym względem.
@Quant nie wiem czy aż taki zły, ja oglądałem raczej z sentymentem, nie oglądałem zbyt wielu przedwojennych filmów a wersja z Bińczyckim była "moją pierwszą". Od razu pokochałem ten film, więc jak w TV była wersja z 1937 od razu przysiadłem. Ja polecam każdemu obejrzeć, choćby żeby zobaczyć czym się różni.
A tak z innej beczki - młoda Anna Dymna była przepiękna ;)
Biedni czy bogaci - to nieważne.
Ważne, by płacili.
@GunMeat Zobacz film a nie pisz głupot.
@GunMeat inaczej, dla Pana z obrazka, profesora Rafała Wilczur, nie ważne były pieniądze, on był jak dr Judym z literatury, pragnął jedynie nieść pomoc bliźnim. Film "Znachor" uwielbiam, jest to jedna z podwalin moich życiowych wyborów, piękna historia o ideałach.
Natomiast jeżeli myślisz o dzisiejszej ochronie zdrowia, to powiem Ci tak. Za każdą procedurę należą się pieniądze, nieważne czy ktoś jest biedny czy bogaty. Na świecie nie ma nic za darmo.
Gorzej jak masz sytuację z życia wziętą, mieliśmy pacjenta, nieubezpieczony, alkoholik, upadł, złamał trzon kości udowej. Należy przyjąć do Oddziału, zoperować, hospitalizować min 3 dni. Kto zapłaci? Ano my - podatnicy. Tym optymistycznym akcentem kończę, pozdrawiam, trzymaj się ciepło ;)
@naimad Książka lepsza.
W filmie dawny kolega rozpoznaje Wilczura na sali sądowej, a ten od razu rozpoznaje córkę.
W książce kolega rozpoznał go dopiero, gdy Wilczurowi zgolono te brodzisko, a pamięć wróciła staremu dopiero na cmentarzu, nad grobem żony. Po prostu jest to wszystko logiczniej pociągnięte... Polecam "Znachora" i dalszy ciąg pt. "Profesor Wilczur". Autor - Tadeusz Dołęga-Mostowicz, ten sam, który wymyślił Nikodema Dyzmę.
@singri dziękuję i na pewno przeczytam, jak tylko uporam się z literaturą edukacyjną, która teraz zajmuje mnie całymi dniami. A przynajmniej powinna :D
Oj tam, oj tam, nie przemęczaj się. Niezdrowo...
Uwielbiam ten film.
@Uhtred Film "Znachor" z Panem Bińczyckim, to również moim zdaniem arcydzieło, polecam abyś zobaczył pierwowzór z 1937. Może się nie podobać wszystkim, bo to kino przedwojenne, ale znając Twoje wypowiedzi w innych tematach wnioskuję, że jesteś dojrzałym człowiekiem i mogę spokojnie polecić.
Pozdrawiam ;)
@naimad Nie oglądałem. A ponieważ jestem kinomaniakiem to chętnie obejrzę. Dzięki.
@naimad - oglądałem zarówno "Znachora" z 1937 r., jak i część drugą - "Profesor Wilczur", nakręconą rok później. Tragedia pod względem aktorskim, do tego zachowały się tylko fatalne kopie. Kiedyś myślałem, że fatalna gra aktorska to złudzenie wynikające z tego, że kino przedwojenne było bardziej teatralne, a mniej filmowe w dzisiejszym sensie tego słowa. Jednak to nieprawda. Wystarczy obejrzeć dowolny film z Adolfem Dymszą czy Eugeniuszem Bodo. Też przedwojenne, ale aktorstwo jest super, nawet jak na dzisiejsze standardy. Widziałem kilka filmów z Junosza-Stępowskim i kompletnie nie rozumiem jak ten człowiek mógł być uważany za wybitnego aktora. Gra w sposób tak drewniany i sztuczny, że nie da się go oglądać. Bińczycki jako dr Wilczur bije go na głowę pod każdym względem.
@Quant nie wiem czy aż taki zły, ja oglądałem raczej z sentymentem, nie oglądałem zbyt wielu przedwojennych filmów a wersja z Bińczyckim była "moją pierwszą". Od razu pokochałem ten film, więc jak w TV była wersja z 1937 od razu przysiadłem. Ja polecam każdemu obejrzeć, choćby żeby zobaczyć czym się różni.
A tak z innej beczki - młoda Anna Dymna była przepiękna ;)
Pozdrawiam i dzięki za wypowiedź.
Jak by ktoś był ciekawy to film nazywa się "Znachor". Warto obejrzeć
Przecież to profesor Wilczur a nie żaden Kosiba!
Kosiba to pseudonim Wilczura.
@Aqq300 Co przepraszam? Jaki pseudonim? To nazwisko, które "ukradł" po tym, jak stracił pamięć.
Zazwyczaj puszczają w okolicach świat Wielkanocnych, jakoś, zawsze z chęcią oglądam