Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
255 260
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T tank_reaper
+3 / 5

To jest problem naszych czasów, brak miejsc do trenowania dla młodych kierowców. Teraz za grosze dosłownie można kupić mocne auto, nad którym jest ciężko zapanować bez odpowiednich umiejętności, których nijak zdobyć na kursie na prawo jazdy. Druga strona medalu jest taka, ze naogląda się jeden z drugim szybkich i wściekłych i myśli, że bmw 1.6 w kompocie tez tak będzie wywijał na rondzie. Polecam lekturę Sobiesław Zasada "Szybkość bezpieczna" każdemu kierowcy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
+3 / 3

@tank_reaper

Zgadza się. Wywiady z Andrzejem Jaroszewiczem też mnie nauczyły czegoś, niestety już po tym jak odczułem to na własnej skrórze (choć akurat nie zawarł tego spostrzeżenia w książce). Mianowicie, że krótkie samochody są cholernie trudne w prowadzeniu (takie BMW "w kompocie" jest stosunkowo krótkie do rozstawu kół)



A Szybkich i Wściekłych jako zapalony rajdowiec-amator nie znoszę. Te filmy mają tyle wspólnego z prowadzeniem samochodu, co amerykańskie filmy o superbohaterach, z techniką samoobrony.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tank_reaper
+3 / 3

@Prally nie mogę nie przyznać Ci racji, ja zaczynałem w czasach kiedy mały fiat był tak popularny jak tanie beemki teraz, z tym że mimo małej mocy jest trudniejszy w prowadzeniu. Mazda mx5 mimo równie podobnych wymiarów jak bmw trzyma się jezdni jak gokart :) niestety kwestia fiansów, jakie kto auto kupuje jako pierwsze. Teraz tory samochodowe się raczej burzy niż buduje o zgrozo. Odnośnie szybkich i wściekłych jestem tego samego zdania, ale wolałbym żeby to też rozumieli młodzi, niedoświadczeni kierowcy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
+1 / 1

@tank_reaper Niestety nie zrozumieją. Główne media nie umieją zająć się tematem, a rząd, wiadomo co robi. Też nie umie.

Kino w ogóle ma problem z samochodami. Ile jest realistycznych scen jazdy samochodem w kinie? Bullitt, Vanishing Point w wersji z 1970 i to by było na tyle.

Co do trzymania drogi, to też jest zdradliwe. Auto które dobrze się klei, też jest niebezpieczne, bo za szybko reaguje dla kierowcy który nie jest doskonale wyćwiczony. Dlatego Zasada twierdził że szuter to najbezpieczniejsza nawierzchnia, bo przyczepności jest na tyle że auto w miarę skręca i hamuje, ale na tyle mało że wejście i wyjście z poślizgu jest łagodne.
Jeździłem po szutrze, na tyle dużo że (bo był żwir i kamyczki), musiałem parę razy uzupełniać oderwaną masę ochronną na podłodze auta, ale ze wszystkich nawierzchni, na szutrze jeździ mi się najprzyjemniej. Na asfalcie, nawet mokrym, jest nerwowo. Na śniegu auto nie skręca i nie hamuje. Na szutrze jest najfajniej. Jedyny problem, że w takich drogach łatwo wybija dziury.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2020 o 23:41

T tank_reaper
+1 / 1

@Prally Można powiedzieć, że właśnie szuter jest najbardziej przewidywalną nawierzchnią, mimo tego, ze faktycznie asfalt gwarantuje najlepszą przyczepność, to w przypadku poślizgu wcale nie jest tak łatwo opanować auto szczególnie na suchym asfalcie. Jeśli chodzi o kinematografię, to w naszych czasach realistyczne poślizgi były by nudne i w ogóle by się nie sprzedały. Póki co nie oglądałem, ale "LE MANS ‘66" zapowiada się ciekawie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@tank_reaper

Ale popatrz na wrzucane na Youtube nagrania pokazujące przejazdy na rajdach i KJSach, w całej Polsce jest kilka firm filmujących tez zawody, każda ma zasięg kilku województw lub całej Polski i każdy taki film ma kilka, kilkanaście tys. wyświetleń, a niektóre dużo więcej.

Zobacz to nagranie, z rajdu dla amatorów Szombierki. Nazwa się z szambem kojarzy, a obejrzany został 213 tys. razy
https://www.youtube.com/watch?v=mD9P7KIZOdo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tank_reaper
0 / 0

@Prally wszystko super ale problemem nie jest brak imprez sportowych tylko miejsc do doskonalenia umiejętności.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DonSalieri
-5 / 5

Takim placykiem jest choćby płyta poślizgowa

Dziękuję, dobranoc, nie zabijcie się na rondzie, bo to głupie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fizdryg
0 / 0

@DonSalieri Gdzie można tanio wynająć taką płytę na 20 czy 30 minut?? Ja widziałem ogłoszenia od 350 do nawet 700 zł/ h.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DonSalieri
0 / 0

@Fizdryg Gdzie jest wymóg, żeby było tanio? Jest tylko o wyłączonym z ruchu placyku - płyta poślizgowa jak w ryj strzelił. Ewentualnie jakiś kawałek łąki, ale to ani równo, ani właściciela nie zadowoli

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@DonSalieri

Powiedz mi, ile jest w Polsce płyt poślizgowych? W całym województwie nie znam jednego takiego obiektu.

Poza tym płyta nie rozwiązuje problemu, ona jest dobra jedynie do treningu początkowego. Na suchym asfalcie opanowanie samochodu który stracił przyczepność to zupełnie inny rząd trudności.

Kolejna sprawa, że przeciętny kierowca nie wyda kilkuset zł na godzinę nauki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
+1 / 1

@Fizdryg

Niestety, przeważnie nawet nie ma takiego obiektu do wynajęcia.
W każdym mieście powyżej 60 tys. mieszkańców powinien być minimum jeden plac, minimum 100 na 250 metrów, podzielony na dwa kierunki jazdy i przeznaczony konkretnie do treningów i testów.

Ostatnio gdy odebrałem auto po przeglądzie hamulców z warsztatu, z braku laku zrobiłem test hamowania awaryjnego na publicznej drodze i okazało się że auto przy potwornie ściąga na lewy pas, ale robi to dopiero przy bardzo mocnym hamowaniu. Gdybym musiał awaryjnie hamować przy 80km/h na drodze jednojezdniowej poza miastem, auto posłałoby mnie na czołówkę i wypadek mógłby być śmiertelny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DonSalieri
0 / 0

@Prally Jeśli na suchym asfalcie tracisz przyczepność, to albo noga ci spadła ze sprzęgła spod świateł, albo próbujesz naginać prawa fizyki. Dobra opona na suchym ma takie parametry, że musisz mocno giąć pałkę, żeby zaczęło cię wywalać. A i wtedy nie jestem pewny, czy umiejętność latania bokiem cię wyratuje.

Bo uwaga achtung minen - droga to nie tor. W normalnym ruchu ślizganie się nie jest ci potrzebne. Bardziej przydatną nauką jest wychodzenie z poślizgu

Tyle, jeśli chodzi o samą płytę. I jak wyżej - kto powiedział, że placyk ma być darmowy?

Bo przypuśćmy, że takim placykiem będzie parking. Ośnieżony i pusty, dla ułatwienia.

Kto płaci, jeśli nie opanujesz i wlecisz w drzwi? Albo w ścianę? Albo w krawężnik? Albo na drugiego "ćwiczącego"?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@DonSalieri

1. Ale właśnie na suchym asfalcie dochodzi do większości wypadków śmiertelnych.
Co jest zupełnie logiczne, bo właśnie wtedy kierowcom wydaje się że opona nie może stracić przyczepności, i jest bezpiecznie, a moment utraty przyczepności następuje przy prędkości przy której nadwozie już nie daje rady obronić pasażerów.

2. Żeby nauczyć się wychodzenia z pośligu, trzeba w pierwszej kolejności nauczyć się w niego wchodzić.

3. Nikt. Niemniej im droższy jest, tym mniej kierowców z niego skorzysta, umiejętność prowadzenia w populacji jest niższa i masz więcej wypadków śmiertelnych oraz powodujących trwałe kalectwo.

4. Dlatego powinny być w każdym mieście dedykowane obiekty publiczne. Ale co do płacenia, po pierwsze lepiej uszkodzić ścianę albo kawałek nadwozia innego samochodu niż zabić człowieka, a po drugie...
A kto płaci jak walniesz w znak drogowy? Powinieneś to zgłosić i zapłacić. Tak samo, ćwiczący powinien zgłosić właścicielowi parkingu zniszczenie infrastruktury i zapłacić za to co tam zostało zniszczone.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DonSalieri
0 / 0

@Prally 4 - Właśnie dlatego jest to zabronione. Jeśli zaczniesz się ślizgać, wina ewidentnie jest twoja. Gdyby drifty pod tesco były legalne, to właściciel obiektu musiałby zadbać, żebyś w nic nie walnął. Zauważ, że znaki stoją zawsze poza, lub nad drogą. Dlaczego? Bo jazda poza drogą jest nielegalna. Walnięcie w znak będzie też oznaczał, że znalazłeś się poza swoim legalnym torem jazdy. Z tego powodu jeśli walniesz w obalone drzewo, leżące na drodze - odszkodowanie wypłaca właściciel drzewa.
2 - Błąd. Żeby wyjść z poślizgu, musisz się nauczyć, co właśnie dzieje się z autem i co zrobić, żeby nad tym zapanować. Przykład z życia - kupiłem omegę, napęd na tył. Kolejnego dnia miałem gdzieś jechać, a akurat chwycił przymrozek. Opony letnie, opelek się przestawił w tryb "na rondzie - bokiem" i se radź. Nie mam pojęcia (nadal), jak się wchodzi w poślizg, wyczułem wtedy tylko, co się dzieje z autem i dopasowałem się jeno tak, żeby w nikogo nie walnąć.
1 - Czyli zgadzasz się ze mną, że do takich wypadków dochodzi przy próbach łamania praw fizyki. Ograniczenia prędkości, jakkolwiek kretyńsko nie byłyby ustalone są po to, żeby dało się bez problemu jechać po danej drodze

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fizdryg
+1 / 1

@DonSalieri Kup samochód, pojeździj troszkę na suchej, na mokrej, na oblodzonej i wtedy się wypowiedz może, bo po twoich komentarzach wnioskuję że jedyne czym jeździsz to autobus albo rower.
Pod czas mrozów praktycznie każdorazowo sprawdzam przyczepność poprzez nagłe hamowanie. Zmienna przyczepność to jedno ale wiedza, że jest ślisko bardzo pomaga w przewidywaniu zachowania pojazdu względem innych samochodów, pozwala również uniknąć zagrożenia którego sprawcą może być ktoś inny.
Nie piszę, żeby było koniecznie darmowe ale płacenie 300-700 zł za godzinę jazdy to trochę dużo. Szczególnie, że nie mamy warunków realnych i naturalnych tylko sztuczne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@DonSalieri
I właśnie dlatego w Polsce jest aż tyle wypadków śmiertelnych, podczas gdy w krajach Skandynawskich, bez umiejętności ślizgania się, w ogóle nie można dostać uprawnień do prowadzenia samochodu.
A w Finlandii możliwości treningu są wyborne, bo nie tylko są pustki, ale też praktycznie co tydzień w promieniu kilkunastu kilometrów jest organizowany trening albo jakieś zawody.

To bardzo źle że nie masz pojęcia jak się wchodzi w poslizg (jest wiele metod wchodzenia w różne poślizgi), bo to znaczy że nie wiesz kiedy może do niego dojść samorzutnie, i co jest błędem który powoduje wejście. Tu Cię postawiło na rondzie. Dużo gorzej by było, gdyby Ci tył w aucie z napędem na przód, poleciał na łuku, bo to też się zdarza, a te auta są dużo trudniejsze do opanowania w takim poślizgu, niż długa i dobrze wyważona Omega z podłączonym do tylnych kół napędem.

Mówisz tak, jakbyś uważał że na drodze nie może stać się nic nieprzewidzianego, co właśnie wymaga "łamania" praw. Może komuś wybuchnąć opona, odpaść całe koło, może być plama oleju bo w aucie poprzedzającym właśnie poszedł uszczelniacz wału korbowego, a może jeleń wyskoczyć na jezdnię- a uderzenie w jelenia często kończy się tym, że wpada przez przednią szybę i rani lub zabija jadących.

Więc trzeba gwałtownie hamować lub omijać, jedno i drugie może spowodować wejście w poślizg.
A jeżeli przyczyną jest plama oleju, to tutaj nawet ESP wiele nie pomoże.
Można jechać bezpiecznie 180 (zwłaszcza że powyżej 150km/h współczesny samochód ma duży docisk aerodynamiczny do nawierzchni i wyczuwalnie siada), a można się zabić przy 80. Ale trzeba wiedzieć jak auto poleci przy braku przyczepności danego kół, kąta i gwałtowności skrętu kierownicą- to też ma kolosalne znaczenie, przy dużej prędkości, auto może poślizgnąć się przodem jeżeli będziesz skręcał kierownicą powoli, ale jeżeli gwałtownie szarpniesz, to ładnie skręci, ale wówczas może polecieć tył- i to jest właśnie moment kiedy przydaje się umiejętność wchodzenia, kontrolowania i wychodzenia z poślizgu. "Umyślny poślizg to pobicie przeciwnika własną bronią" - Zasada

Raz też miałem, tyle że na śniegu, taką sytuację że po zawadzeniu o bandę przy 40km/h postawiło mnie w krótkim aucie mocno bokiem, i tylko dlatego nie wpadłem do jeziora, że nie radząc sobie ze skontrowaniem tego, wiedziałem że NIE mam ABSu i umyślnie wdepnąłem pedał hamulca w podłogę. Zablokowałem wszystkie cztery koła i auto które nieopanowanym poślizgiem kierowało się do wody, po zablokowaniu kół poleciało wzdłuż drogi. Gdyby auto miało ABS, skończyłoby na dnie jeziora.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DonSalieri
0 / 0

@Prally W krajach skandynawskich śnieg leży niemal cały rok, dlatego tam umiejętność jazdy po śliskim jest konieczna.

Tył już mi poleciał w przednionapędówce - za szybko wszedłem w dość ostry zakręt. Jak sobie poradziłem? Redukcja i but - przedni napęd z podsterowności zawsze się wyciągnie, chyba, że auto już stoi bokiem.

Może się stać na drodze coś nieprzewidzianego - ale nawet wtedy fizyki nie oszukasz. ABS i ESP (jak są) pozwolą ci opanować auto, ale nie w momencie gwałtownego skrętu przy 180 km/h. I nie neguję, że nie można jechać z takimi prędkościami bezpiecznie. Mówię, że stawianie auta bokiem nic nie da w sytuacji awaryjnej.

Co do historii - otóż to. Właśnie o to chodzi. O wyczucie, co się dzieje z autem.

Bo wyobraź sobie, jazdę w ciągłym poślizgu przez las. Ja coś takiego zrobiłem. Czemu? Bo miałem letnie laczki, a akurat tego dnia mróz przyszedł i droga przez las się cała oblodziła. Kierownica mnie nie słuchała wcale. Jedyne, co mogłem zrobić to wpaść w koleiny i jechać tak, żeby z nich nie wypaść - i przejechałem

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@DonSalieri

W poślizgu nie ma czasu na redukcję biegu, zresztą nie jest to konieczne, a za to auto łatwo przy próbie wyprowadzenia wprowadzić w poślizg w przeciwną stronę.

Coś naprędce doczytałeś, niedokładnie, nie zrozumiałeś i teraz zgrywasz wygę.

Umiejętność ślizgania się jest konieczna wszędzie, a w krajach skandynawskich jak ktoś nie ogarnia, to po prostu nie przejedzie 50 metrów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DonSalieri
0 / 0

@Prally Otóż jest czas. Sporo czasu. Tyle, że postrzega się go inaczej - dla mnie te kilka sekund na zakręcie trwało dobre 7 minut - wystarczająco, żeby przemyśleć, co chcę zrobić i to zrobić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G grekzak
-2 / 2

Po pierwsze parking to parking, a nie droga, a po drugie od kiedy teren prywatny przeznaczony pod miejsca parkingowe staje się terenem publicznym?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A konto usunięte
+1 / 1

@prally parkingi są traktowane jako drogi publiczne bo WŁAŚCICIEL gruntu na którym zbudowany został parking ustawił znak informujący, że obowiązują na nim przepisy jak na drogach publicznych żeby nie musieć tworzyć własnego wewnętrznego kodeksu drogowego. Swoisty dupochron oraz lenistwo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@AIkanaro
Pamiętam jak te przepisy wchodziły. Problem polegał na tym, że właściciele parkingów właściwie nie wiedzieli co im przeszkadza, głównym argumentem były nieestetyczne ślady opon na asfalcie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A konto usunięte
0 / 0

@Prally ślady śladami, nie rzadko zdarzało się że debil jeden z drugim przydzwonił w lampę, drzewo czy coś innego, a naprawa tego to już koszty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@AIkanaro

Parkingi są pod kamerami. Gdybym ja przydzwonił w latarnię, to sam bym się zgłosił do właściciela żeby zapłacić, już choćby po to żeby nie zgłosił sprawy o zniszczenie mienia.

Kolejna sprawa, że rozwalenie paru latarni, to w skali państwa żaden koszt w porównaniu z kosztami leczenia ofiar wypadków, czy podatkami rujnującymi drobną przedsiębiorczość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem