Osoby "z pierwszej linii frontu"
- po pierwsze mają teraz ważniejsze rzeczy do roboty niż gwiazdorzenie po studiach
- po drugie zapewne są objęte kwarantanną i nie powinno się do nich zbliżać, są osobami podniesionego ryzyka gdyż mogą być zarażone przez pacjentów. W grę może tylko wchodzić rozmowa Skype, Messenger itd.
Lekarze i pielęgniarki znają tylko sytuację z miejsc w których pracują. Ta część która jeździ karetkami zna sytuację na większym obszarze ale bardziej pobieżnie. Do gości w garniturach spływa więcej informacji, ale są już one nieco przefiltrowane przez tych którzy tych informacji dostarczają.
Ogólnie rzecz biorąc możliwe że rzeczywistego obrazu sytuacji nie zna nikt, ale największą wiedzę mogą mieć właśnie ludzie w garniakach. Pytanie tylko ile tej wiedzy nam przekazują a ile zatajają.
Ej no przecież był pan doktór Karczewski na "linii frontu", "pomagał". Potem zrelacjonował swój chyba dwudniowy pobyt w szpitalu, tygodniową po tym kwarantannę i dwa razy wykonane testy na koronawirusa.
Ale jak to tak? I to jeszcze przed wyborami. Przecież to musi być propaganda sukcesu, a nie jakiś zgorzkniały, zmęczony gość w kitlu, którzy dziękuje rządowi za kiepską organizację i braki w zaopatrzeniu.
Jest mnóstwo relacji zwykłych lekarzy. Wynika z nich, że nie jest wesoło, ale i nie tragicznie. W niektórych szpitalach brakuje masek, strojów ochronnych i rękawiczek, chociaż ten problem powoli traci na znaczeniu, bo po pierwsze pojawiły się nowe dostawy, a po drugie pojawił się znacznie gorszy problem - wyłączenie z pracy wielu lekarzy i pielęgniarek z powodu kwarantanny. Jeżeli tempo wzrostu zachorowań będzie rosło z taką dynamiką jak obecnie, to nie będzie źle. To jest jednak niestety mało prawdopodobne.
Szukasz prawdy w mediach? Chyba Cię trochę poniosło...
Lekarze i pielęgniarki nie muszą nic mówić. Myślę, że każdy kto był choć raz w szpitalu, wie jak jest i aktualnie modli się, żeby nie zachorować.
i to nie tylko podczas pandemii
To po co oglądasz Wiadomości? Oglądaj Fakty, może tam znajdziesz prawdę.
Osoby "z pierwszej linii frontu"
- po pierwsze mają teraz ważniejsze rzeczy do roboty niż gwiazdorzenie po studiach
- po drugie zapewne są objęte kwarantanną i nie powinno się do nich zbliżać, są osobami podniesionego ryzyka gdyż mogą być zarażone przez pacjentów. W grę może tylko wchodzić rozmowa Skype, Messenger itd.
Lekarze i pielęgniarki znają tylko sytuację z miejsc w których pracują. Ta część która jeździ karetkami zna sytuację na większym obszarze ale bardziej pobieżnie. Do gości w garniturach spływa więcej informacji, ale są już one nieco przefiltrowane przez tych którzy tych informacji dostarczają.
Ogólnie rzecz biorąc możliwe że rzeczywistego obrazu sytuacji nie zna nikt, ale największą wiedzę mogą mieć właśnie ludzie w garniakach. Pytanie tylko ile tej wiedzy nam przekazują a ile zatajają.
Ej no przecież był pan doktór Karczewski na "linii frontu", "pomagał". Potem zrelacjonował swój chyba dwudniowy pobyt w szpitalu, tygodniową po tym kwarantannę i dwa razy wykonane testy na koronawirusa.
Ale jak to tak? I to jeszcze przed wyborami. Przecież to musi być propaganda sukcesu, a nie jakiś zgorzkniały, zmęczony gość w kitlu, którzy dziękuje rządowi za kiepską organizację i braki w zaopatrzeniu.
Jest mnóstwo relacji zwykłych lekarzy. Wynika z nich, że nie jest wesoło, ale i nie tragicznie. W niektórych szpitalach brakuje masek, strojów ochronnych i rękawiczek, chociaż ten problem powoli traci na znaczeniu, bo po pierwsze pojawiły się nowe dostawy, a po drugie pojawił się znacznie gorszy problem - wyłączenie z pracy wielu lekarzy i pielęgniarek z powodu kwarantanny. Jeżeli tempo wzrostu zachorowań będzie rosło z taką dynamiką jak obecnie, to nie będzie źle. To jest jednak niestety mało prawdopodobne.
Już widzieliśmy doktora Góździa z Kielc.
Tu coś jakby z linii frontu. Na ile prawdziwe, trudno powiedzieć. Ale hasła: spychologia, biurokracja, brak ludzi znamy od dawna. A teraz umieśćmy to w kontekście pandemii w Polsce.
https://wiadomosci.wp.pl/koronawirus-raport-z-frontu-dzien-dziewiaty-jestesmy-zatykani-zrzutami-odpowiedzialnosci-6494810078131841a
Lekarze i pielęgniarki nie będą mówić, bo nie chcą podzielić losu kolegów i koleżanek po fachu, których za mówienie prawdy wywalono na zbity ryj.