Ja tam kupiłem sobie dwie ławeczki, jedna z wyciągiem druga z prymitywną prasa do nóg na zmianę z podłokietnikiem. Od 10 lat mam własną siłownię za jakieś 2500, oszczędność czasu i kasy 100%.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 maja 2020 o 12:03
tu racja, ale w wannie sobie nie popływam :) a sprzęt na którym lubię trenować też sporo kosztuje i miejsca zajmuje. Zatem ja niestety jeszcze muszę poczekać - już niedługo :)
ps. W tym roku rodzina wyznaczyła mnie do święcenia koszyczka w domu bez księdza - ciekawe czy za rok będą chcieli iść do kościoła czy ,,moje" błogosławieństwo okaże się za rok też wystarczające :)
Kluby to nie tylko bieżnie, ale cała masa innego sprzętu, który jest niezbędny lub chociaż uatrakcyjnia ćwiczenia. Nie każdy ma kasę i miejsce na ten ekwipunek. Zajęcia w grupach były przyjemniejsze, choćby z faktu, że są w grupach. Sam rzadko korzystam z takich przybytków, bo nigdy tego nie potrzebowałem, ale byłem tam kilka razy (głównie na zajęciach grupowych i dla wybranych ćwiczeń w ramach rehabilitacji) i doskonale rozumiem ludzi, którzy tam chodzą. No i zawsze można było skorzystać z profesjonalnej pomocy, no ale przecież takiej nie potrzebujemy, bo każdy Polak to specjalista w każdej dziedzinie, prawda?
A ja wrócę, bo to jednak nie to samo. Jest większa różnorodność, plus inni ludzie, czuję się atmosferę miejsca (no dobra czasem aż za bardzo czuje :)) w domu też ćwiczę, ale wolę iść na siłownię gdzie mam więcej możliwości. I dużo osób też wróci.
Ja tam kupiłem sobie dwie ławeczki, jedna z wyciągiem druga z prymitywną prasa do nóg na zmianę z podłokietnikiem. Od 10 lat mam własną siłownię za jakieś 2500, oszczędność czasu i kasy 100%.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 maja 2020 o 12:03
@a5tech Nie wiem czy w moich 38 metrach w bloku zmieściłbym to wszystko xD
@Kxz zmieścił byś.. to 2 ławeczki.
tu racja, ale w wannie sobie nie popływam :) a sprzęt na którym lubię trenować też sporo kosztuje i miejsca zajmuje. Zatem ja niestety jeszcze muszę poczekać - już niedługo :)
ps. W tym roku rodzina wyznaczyła mnie do święcenia koszyczka w domu bez księdza - ciekawe czy za rok będą chcieli iść do kościoła czy ,,moje" błogosławieństwo okaże się za rok też wystarczające :)
Jeśli komuś nie zależy na masie, to odpowiednia dieta plus rower, bieganie i domowe hiit w zupełności wystarczy do utrzymania kondycji.
Kluby to nie tylko bieżnie, ale cała masa innego sprzętu, który jest niezbędny lub chociaż uatrakcyjnia ćwiczenia. Nie każdy ma kasę i miejsce na ten ekwipunek. Zajęcia w grupach były przyjemniejsze, choćby z faktu, że są w grupach. Sam rzadko korzystam z takich przybytków, bo nigdy tego nie potrzebowałem, ale byłem tam kilka razy (głównie na zajęciach grupowych i dla wybranych ćwiczeń w ramach rehabilitacji) i doskonale rozumiem ludzi, którzy tam chodzą. No i zawsze można było skorzystać z profesjonalnej pomocy, no ale przecież takiej nie potrzebujemy, bo każdy Polak to specjalista w każdej dziedzinie, prawda?
Kupiłam rower i orbitrek ćwiczę też z programami na YouTube jestem zadowolona z efektów i sama na nie zapracowałam.
Te wszystkie fitnesy to miejsca dla snobów.
Fajne ceny. Ja płacę 15 euro za w pełni wyposażoną, dużą siłownie.
A ja wrócę, bo to jednak nie to samo. Jest większa różnorodność, plus inni ludzie, czuję się atmosferę miejsca (no dobra czasem aż za bardzo czuje :)) w domu też ćwiczę, ale wolę iść na siłownię gdzie mam więcej możliwości. I dużo osób też wróci.