Nie wiem jak w innych miastach, ale w Łodzi też standardem jest niekoszenie przez 3-4 miesiące. Trawa na pół metra rośnie przed blokami i na skwerach, ścieżki rowerowe do połowy zasłonięte przez trawę i krzewy. Spółdzielnie chciałyby się tym zająć, ale nie mogą, bo miasto pobiera opłaty za to, z których się nie chce zrzec, ale obowiązków też nie wykonuje. I nawet nie problem w samym skoszeniu, tylko ilość odpadu jest za duża i trzeba by opłacić prywatnie jego zabranie, a koszta wrzucić w opłaty. Taki impas. Chociaż ze śmieciami, przynajmniej w moim rejonie, póki co nie ma większego problemu.
@Wojtek1291 Problem w tym że nie potrafimy się zjednoczyć, skoro płacimy i nie protestujemy to koszą z nas kasę dalej.
Śmieci to najlepszy przykład, płacimy wiele więcej niż rok temu i jeszcze musimy segregować a kubły sami musieliśmy kupić. To absurd.
Jakaś bogata dzielnica skoro poliwęglan na śmietniku leży.
Nie wiem jak w innych miastach, ale w Łodzi też standardem jest niekoszenie przez 3-4 miesiące. Trawa na pół metra rośnie przed blokami i na skwerach, ścieżki rowerowe do połowy zasłonięte przez trawę i krzewy. Spółdzielnie chciałyby się tym zająć, ale nie mogą, bo miasto pobiera opłaty za to, z których się nie chce zrzec, ale obowiązków też nie wykonuje. I nawet nie problem w samym skoszeniu, tylko ilość odpadu jest za duża i trzeba by opłacić prywatnie jego zabranie, a koszta wrzucić w opłaty. Taki impas. Chociaż ze śmieciami, przynajmniej w moim rejonie, póki co nie ma większego problemu.
@Wojtek1291 Problem w tym że nie potrafimy się zjednoczyć, skoro płacimy i nie protestujemy to koszą z nas kasę dalej.
Śmieci to najlepszy przykład, płacimy wiele więcej niż rok temu i jeszcze musimy segregować a kubły sami musieliśmy kupić. To absurd.
I powiedzenie" Państwo z kartonu" staje się faktem...
Wywieźć im na wiejską, już i tak mają tam niezły burdel.