@samodzielny68 Kiedy się tak rozglądam dookoła to widzę:
30% praktykujących niewierzących
30% wierzących niepraktykujących
30% ateistów
10% praktykujących wierzących
@samodzielny68 Jak popatrzę na większość polskich biskupów to oni też raczej są niewierzący. Bo jakby wierzyli w boga, to by go się może trochę bali i nie odwalali numerów niezgodnych z prawem, sumieniem i moralnością. Bo za to co robią, ognie piekielne to za mała kara.
A tak poza tym, to któryś z papieży też był ateistą :) Ale już nie pamiętam, który. Może nawet niejeden.
@koszmarek66 ale takie są mniej więcej oficjalne kościelne statystyki, Kościół ma taka komórkę organizacyjną od statystyk i kiedyś widziałem mniej więcej takie właśnie dane.
Żyjemy w kraju gdzie religia przechodzi z ojca na syna, niemal dziedzicznie, bezrefleksyjnie nie tylko dlatego, ze większość z "wiernych" o wierze nie rozmawia anie nie ma pojęcia ale też dlatego, że tak samo słabi są księża. Cały polski wysiłek teologiczny polega na pisaniu kiepskiej jakości prac i tym, że JPII wielkim papieżem był. Księża, którzy mają coś więcej do powiedzenia to margines.
@koszmarek66 nie mówię, ze w innych jest inaczej ale wiadomo - bliższa ciału koszula.
Natomiast odnoszę wrażenie, że katolicka odmiana chrześcijaństwa jest bardziej na zewnątrz, na pokaz w odróżnieniu od niektórych wyznań protestanckich. Wygląda na to, że kościoły opływające w złoto nie za bardzo chcą się dzielić, pomagać (ich wierni/wyznawcy) a kościoły małe, skromne, wręcz ubogie - zdecydowanie chcą. I w sumie jest też tak, że członkowie tych ubogich kościołów mają się czym dzielić w odróżnieniu tych bogatych kościołów, gdzie wierni są wyraźniej biedniejsi. Co też o niejednym świadczy. Poza tym, pomagać można (i trzeba) nie tylko pieniądzem czy nawet nie tylko materialnie.
:)
@penioole zwroc uwage, ze mowa o katoliku, a nie ogolnie o chrzescijaninie. Jedna z fundamentalnych spraw w katolicyzmie jest uzaleznienie od instytucji kosciola jako takiego
@VisitorQ znaczy się w domu jadasz wegetariańskie potrawy a do restauracji nie chodzisz w ogóle, ja tam w tym problemu nie widzę, tylko nazwę dziwną wymyśliłeś...
@VisitorQ
Ale co w tym niby śmiesznego? Dlaczego to że ktoś wierzy w Boga musi od razu oznaczać że powinien utożsamiać się ze społecznością Kościoła Katolickiego, chodzić na msze itp. itd?
@Xar
A Katolik nie jest Chrześcijaninem? I mówiłem to nawiązując do siebie - jak by nie było to zostałem ochrzczony w wierze kościoła Rzymsko-katolickiego, czy to oznacza że mam obowiązek czuć się częścią społeczności KK i socjalizować się z nią jeśli absolutnie nie podoba mi się to co się w niej dzieje? Wierzę że istnienie Boga, ale na msze nie chodzę i nie czuję takiej potrzeby, nie zamierzam również walczyć z homoseksualistami i nie popieram zakazu aborcji (nie uważam też by jedno i drugie było czymś wspaniałym by należało to propagować). Jakim Katolikiem zatem jestem?
@antysmoketree . Nie można być "osobą LGBT", bo każda z tych literek oznacza co innego, nie możesz być jednocześnie gejem i lesbijką. Chyba że jednak LGBT to nie ludzie a ideologia, wtedy można być wyznawcą całego alfabetu.
Też tak mówiłam, dopóki nie odkryłam słowa "chrześcijaństwo". To znaczy wierzę w Boga i Biblię(choć nie do końca ją rozumie), ale ksiądz mnie wnerwia do kwadratu.
Najgorsze co mogło przytrafić się chrześcijaństwu to instytucja Kościoła. Osoba wierząca znajdzie Boga wszędzie, może się pomodlić nawet na łące, Bóg z pewnością tam także wysłucha modlitwy. Kościół natomiast wykorzystuje wiarę do zarabianie pieniędzy i sam rezygnuje z wiernych dyskryminując ich i mówiąc, komu wolno a komu nie wolno "być wierzącym", przykładem na przykład tzw "związki niesakramentalne" (np rozwodnicy wychowujący dziecko a nie mogący przystąpić do komunii). Wiara nie potrzebuje Kościoła by przetrwać, ale Kościół potrzebuje wiary, aby biznes się kręcił. Dlatego właśnie jest tak wielu wierzących, ale niepraktykujących.
@rademenes_82 Masz ode mnie mocnego plusa. Myślę podobnie. Kościół katolicki jest zakłamany. Jestem wierzącym Chrześcijaninem, ale nie muszę z tym chodzić do kościoła, aby pokazać dookoła jaki to ze mnie silnej wiary człowiek. Szczególnie, że w kościołach coraz mniej się mówi o Bogu, a coraz więcej jakiegoś chorego zrzędzenia i wypominania, na rzecz moherowych beretów. Dlatego bliżej mi do protestanta, bo nie uznaję ani władzy Watykanu, ani profesji Papieża. Szczególnie idioty Franciszka. Nie przyjmuję księdza po kolędzie, nie zamierzam mu dokładać do nowego samochodu. Czy to znaczy, że jestem niewierzący? Bo nie chcę marnować godzin w jakimś zimnym kościele, słuchając bełkotu księdza i sapania stada moherów? Boga trzeba mieć w sercu, a nie szukać go w kościołach. Wiem, że zaraz oberwę kupę minusów, ale wali mnie to.
Jakby protestanci byli tacy idealni.. W żadnym wyznaniu nie jest cudownie, wszędzie można było by powiedzieć że tam jest tak a tam tak.. Ważne mieć Boga w sercu, i postępować zgodnie z własnym sumieniem..
Straszny bałagan zrobił się z tym nazewnictwem. Każdy katolik z definicji jest chrześcijaninem, bo wierzy w Chrystusa. Dla mnie zagadką są ludzie, którzy mówią o sobie "katolik". Po co? żeby zaznaczyć, że nie jest prawosławnym ani protestantem? Szukajmy tego, co nas łączy, a nie co nas dzieli.
@Geoffrey I tu się zgadzam. W Polsce wystarczy powiedzieć, że się nie jest katolikiem, a od razu "antychryst". Stoję kiedyś obok kościoła, przechodzi obok ksiądz. Pewnie dlatego, że nie usłyszał ode mnie "Niech będzie pochwalony", podszedł do mnie z tekstem: "Zapraszam do kościoła", czy jakoś tak. No to mu odpowiedziałem, że dziękuję, ale nie czuję się katolikiem. "Jest pan niewierzący"? Nie do cholery, to że się nie jest katolikiem, nie oznacza że człowiek ateista. Jestem chrześcijaniniem, ale mogę być równie dobrze protestantem, jak prawosławnym. To jest niestety problem z interpretacją Polaków. Jak myślą, że wierzacy, to od razu musi być katolik.
Katolicyzmu nie trzeba praktykowac....
To narzucana religia na niemowle ktore nie ma zadnego wyboru.
Proponuje zeby przy chrzcie przypisac dziecko to partii politycznej i jakis kredyt w banku na 40 lat
Ponad to co najbardziej mnie fascynuje-mozesz robic co chcesz byc nawet czlonkiem gangu ale wystarczy ze nosisz krzyz w sercu wyspowiadasz sie dasz pieniadze na kase a Bóg a raczej papiez ...Maryja czy inny patron ci wybaczy........wlasnie nigdy o Bogu zawsze bałwochwalstwo w postaci obrazów bożków medalionów czy ikon........witamy w sredniowieczu...
@Parker86 Plus ode mnie. Zwłaszcza za poruszenie tematyki narzucania dzieciom wiary przez chrzest nieświadomych noworodków, oraz za zwrócenie uwagi na zakłamanie dekalogu, przez wyrzucenie prawdziwego Drugiego Przykazania, oraz rozbiciu dziesiątego na dwa, aby się liczba zgadzała.
Ale bzdury, chodzi o to że nie miałeś np. wpływu na chrzest czy komunię świeta i oficjalnie niby katolik. Raczej obrzędów z wegetarianizmu rodzice ci nie robili za małolata.
??? Katolikiem zostaje się najczęściej w przeciągu kilku pierwszych tygodni życia... nie koniecznie za zgodą zainteresowanego. Katolikiem się przestaje być, gdy zostaje się wydalonym z Kościoła bądź w chwili zmiany wyznania. Zatem jestem Katolikiem niepraktykującym, bo Bóg jest wszędzie za wyjątkiem miejsca jakim jest Kościół, który stał się tak zakłamaną instytucją, że szkoda gadać.
co jest w tym zabawnego? Zwłaszcza w przypadku katolików?
Zasadniczo można wierzyć w istnienie Boga, ale się do niego nie modlić. Co więcej niby religia nakazuje chodzenie do kościoła, ale u katolików wystarczy się wyspowiadać i już "jesteś ten dobry".
Katolicyzm spełnia wszystkie definicje sekty. Chrzest jest narzucany dzieciom w pierwszym tygodniu życia, potem 11 lat religii w szkołach, pranie mózgu i nauka modłów by być posłusznym kk, o której też nie decyduje dziecko, komunia, spowiedź, bierzmowanie, niedzielna msza również z woli rodziców, którzy w Polsce znajdują się pod presją, bo szaman co niedzielę pluje z ambony na okolicznych ateistów i lewaków. A potem gdy dziecko zaczyna już samodzielnie myśleć i wie co to logika, oraz jak bzdurne są te mity o wafelku, dziewicy, potopie, żebrach, oraz jak wygląda historia kk, to zaczyna się drwina, że katolik a nie praktykuje.
Gdyby jacyś ciężko myślący rodzice zapisali dziecko na wszystkie obrzędy sekty Elvisa, albo królewny Śnieżki, a potem dziecko dorosło i zrozumialo, że to brednie, to też by trzeba je wyśmiewać, bo byłoby niepraktykujące??
Kiepskie to - straszne uogólnienie.
Zależy czym jest niepraktykowanie dla danej osoby:
możesz przecież nie praktykować chodzenia do kościoła, klepania zdrowasiek ale żyć religijnym credo - "miłujesz bliźniego". Kościół jako instytucja zasłużył na to by odwracali się od niego ludzie wierzący autentycznie, szczerze. I ja ich rozumiem. Nawet rozumiem czasami Terlikowskiego. Są ludzie, którzy traktują swą wiarę poważnie i nie boją się wytykać kościołowi jego grzechów. Dużo gorsi są ci właśnie, którzy zamiast na treści skupiają sie na formie. Samo chodzenie do kościoła czynie z ciebie katolika tak samo jak przesiadywanie w stajni uczyni z ciebie konia ;)
Jeszcze fajniejsi (i liczniejsi) są praktykujący ale niewierzący, szczególnie politycy 'prawicy'. Tylko że oni się nigdy nie przyznają.
@samodzielny68 Kiedy się tak rozglądam dookoła to widzę:
30% praktykujących niewierzących
30% wierzących niepraktykujących
30% ateistów
10% praktykujących wierzących
@samodzielny68 Jak popatrzę na większość polskich biskupów to oni też raczej są niewierzący. Bo jakby wierzyli w boga, to by go się może trochę bali i nie odwalali numerów niezgodnych z prawem, sumieniem i moralnością. Bo za to co robią, ognie piekielne to za mała kara.
A tak poza tym, to któryś z papieży też był ateistą :) Ale już nie pamiętam, który. Może nawet niejeden.
@koszmarek66 ale takie są mniej więcej oficjalne kościelne statystyki, Kościół ma taka komórkę organizacyjną od statystyk i kiedyś widziałem mniej więcej takie właśnie dane.
Żyjemy w kraju gdzie religia przechodzi z ojca na syna, niemal dziedzicznie, bezrefleksyjnie nie tylko dlatego, ze większość z "wiernych" o wierze nie rozmawia anie nie ma pojęcia ale też dlatego, że tak samo słabi są księża. Cały polski wysiłek teologiczny polega na pisaniu kiepskiej jakości prac i tym, że JPII wielkim papieżem był. Księża, którzy mają coś więcej do powiedzenia to margines.
@terefere357 To obowiązuje we wszystkich religiach:
Im więcej wyznawców tym mniej wierzących
@koszmarek66 nie mówię, ze w innych jest inaczej ale wiadomo - bliższa ciału koszula.
Natomiast odnoszę wrażenie, że katolicka odmiana chrześcijaństwa jest bardziej na zewnątrz, na pokaz w odróżnieniu od niektórych wyznań protestanckich. Wygląda na to, że kościoły opływające w złoto nie za bardzo chcą się dzielić, pomagać (ich wierni/wyznawcy) a kościoły małe, skromne, wręcz ubogie - zdecydowanie chcą. I w sumie jest też tak, że członkowie tych ubogich kościołów mają się czym dzielić w odróżnieniu tych bogatych kościołów, gdzie wierni są wyraźniej biedniejsi. Co też o niejednym świadczy. Poza tym, pomagać można (i trzeba) nie tylko pieniądzem czy nawet nie tylko materialnie.
:)
Wierzy w Boga ale nie chodzi do kościoła, u nas to dwie odmienne rzeczy.
@penioole zwroc uwage, ze mowa o katoliku, a nie ogolnie o chrzescijaninie. Jedna z fundamentalnych spraw w katolicyzmie jest uzaleznienie od instytucji kosciola jako takiego
@penioole no ale przecież "jak nie wierzysz w kościół, to nie wierzysz w boga" :O
@FenrirIbnLaAhad no właśnie to nam zawsze wmawiano.
@VisitorQ znaczy się w domu jadasz wegetariańskie potrawy a do restauracji nie chodzisz w ogóle, ja tam w tym problemu nie widzę, tylko nazwę dziwną wymyśliłeś...
@VisitorQ
Ale co w tym niby śmiesznego? Dlaczego to że ktoś wierzy w Boga musi od razu oznaczać że powinien utożsamiać się ze społecznością Kościoła Katolickiego, chodzić na msze itp. itd?
@TheYoghurt zwroc uwage, ze mowa o katoliku, a nie o chrzescijaninie
@Xar
A Katolik nie jest Chrześcijaninem? I mówiłem to nawiązując do siebie - jak by nie było to zostałem ochrzczony w wierze kościoła Rzymsko-katolickiego, czy to oznacza że mam obowiązek czuć się częścią społeczności KK i socjalizować się z nią jeśli absolutnie nie podoba mi się to co się w niej dzieje? Wierzę że istnienie Boga, ale na msze nie chodzę i nie czuję takiej potrzeby, nie zamierzam również walczyć z homoseksualistami i nie popieram zakazu aborcji (nie uważam też by jedno i drugie było czymś wspaniałym by należało to propagować). Jakim Katolikiem zatem jestem?
@TheYoghurt kazdy kwadrat to prostokat, ale nie kazdy prostokat to kwadrat
@TheYoghurt każdy katolik jest chrześcijaninem, nie każdy chrześcijanin jest katolikiem. (Jak z kwadratem i prostokątem)
w takim razie czy osoba lgbt niepraktykująca to osoba lgbt niechodząca na marsze równości etc.?
@antysmoketree . Nie można być "osobą LGBT", bo każda z tych literek oznacza co innego, nie możesz być jednocześnie gejem i lesbijką. Chyba że jednak LGBT to nie ludzie a ideologia, wtedy można być wyznawcą całego alfabetu.
Też tak mówiłam, dopóki nie odkryłam słowa "chrześcijaństwo". To znaczy wierzę w Boga i Biblię(choć nie do końca ją rozumie), ale ksiądz mnie wnerwia do kwadratu.
@Korona2020 Hej, to poszukaj takiego księdza, który będzie o.k. Wybór jest spory. A pomoże Ci przynajmniej zrozumieć Biblię.
No to to jest chrześcijaństwo, być może. Ale nie katolicyzm.
Najgorsze co mogło przytrafić się chrześcijaństwu to instytucja Kościoła. Osoba wierząca znajdzie Boga wszędzie, może się pomodlić nawet na łące, Bóg z pewnością tam także wysłucha modlitwy. Kościół natomiast wykorzystuje wiarę do zarabianie pieniędzy i sam rezygnuje z wiernych dyskryminując ich i mówiąc, komu wolno a komu nie wolno "być wierzącym", przykładem na przykład tzw "związki niesakramentalne" (np rozwodnicy wychowujący dziecko a nie mogący przystąpić do komunii). Wiara nie potrzebuje Kościoła by przetrwać, ale Kościół potrzebuje wiary, aby biznes się kręcił. Dlatego właśnie jest tak wielu wierzących, ale niepraktykujących.
@rademenes_82 Masz ode mnie mocnego plusa. Myślę podobnie. Kościół katolicki jest zakłamany. Jestem wierzącym Chrześcijaninem, ale nie muszę z tym chodzić do kościoła, aby pokazać dookoła jaki to ze mnie silnej wiary człowiek. Szczególnie, że w kościołach coraz mniej się mówi o Bogu, a coraz więcej jakiegoś chorego zrzędzenia i wypominania, na rzecz moherowych beretów. Dlatego bliżej mi do protestanta, bo nie uznaję ani władzy Watykanu, ani profesji Papieża. Szczególnie idioty Franciszka. Nie przyjmuję księdza po kolędzie, nie zamierzam mu dokładać do nowego samochodu. Czy to znaczy, że jestem niewierzący? Bo nie chcę marnować godzin w jakimś zimnym kościele, słuchając bełkotu księdza i sapania stada moherów? Boga trzeba mieć w sercu, a nie szukać go w kościołach. Wiem, że zaraz oberwę kupę minusów, ale wali mnie to.
Jakby protestanci byli tacy idealni.. W żadnym wyznaniu nie jest cudownie, wszędzie można było by powiedzieć że tam jest tak a tam tak.. Ważne mieć Boga w sercu, i postępować zgodnie z własnym sumieniem..
Straszny bałagan zrobił się z tym nazewnictwem. Każdy katolik z definicji jest chrześcijaninem, bo wierzy w Chrystusa. Dla mnie zagadką są ludzie, którzy mówią o sobie "katolik". Po co? żeby zaznaczyć, że nie jest prawosławnym ani protestantem? Szukajmy tego, co nas łączy, a nie co nas dzieli.
@Geoffrey I tu się zgadzam. W Polsce wystarczy powiedzieć, że się nie jest katolikiem, a od razu "antychryst". Stoję kiedyś obok kościoła, przechodzi obok ksiądz. Pewnie dlatego, że nie usłyszał ode mnie "Niech będzie pochwalony", podszedł do mnie z tekstem: "Zapraszam do kościoła", czy jakoś tak. No to mu odpowiedziałem, że dziękuję, ale nie czuję się katolikiem. "Jest pan niewierzący"? Nie do cholery, to że się nie jest katolikiem, nie oznacza że człowiek ateista. Jestem chrześcijaniniem, ale mogę być równie dobrze protestantem, jak prawosławnym. To jest niestety problem z interpretacją Polaków. Jak myślą, że wierzacy, to od razu musi być katolik.
Jaki ten demont jest głupi, istnieje coś takiego jak Teizm Agnostyczny...
Katolicyzmu nie trzeba praktykowac....
To narzucana religia na niemowle ktore nie ma zadnego wyboru.
Proponuje zeby przy chrzcie przypisac dziecko to partii politycznej i jakis kredyt w banku na 40 lat
Ponad to co najbardziej mnie fascynuje-mozesz robic co chcesz byc nawet czlonkiem gangu ale wystarczy ze nosisz krzyz w sercu wyspowiadasz sie dasz pieniadze na kase a Bóg a raczej papiez ...Maryja czy inny patron ci wybaczy........wlasnie nigdy o Bogu zawsze bałwochwalstwo w postaci obrazów bożków medalionów czy ikon........witamy w sredniowieczu...
@Parker86 Plus ode mnie. Zwłaszcza za poruszenie tematyki narzucania dzieciom wiary przez chrzest nieświadomych noworodków, oraz za zwrócenie uwagi na zakłamanie dekalogu, przez wyrzucenie prawdziwego Drugiego Przykazania, oraz rozbiciu dziesiątego na dwa, aby się liczba zgadzała.
Ale bzdury, chodzi o to że nie miałeś np. wpływu na chrzest czy komunię świeta i oficjalnie niby katolik. Raczej obrzędów z wegetarianizmu rodzice ci nie robili za małolata.
??? Katolikiem zostaje się najczęściej w przeciągu kilku pierwszych tygodni życia... nie koniecznie za zgodą zainteresowanego. Katolikiem się przestaje być, gdy zostaje się wydalonym z Kościoła bądź w chwili zmiany wyznania. Zatem jestem Katolikiem niepraktykującym, bo Bóg jest wszędzie za wyjątkiem miejsca jakim jest Kościół, który stał się tak zakłamaną instytucją, że szkoda gadać.
No i wszystko się zgadza. Można też być niepijącym alkoholikiem.
No i mamy też tzw. "prezydenta" - NIE PRAKTYKUJĄCEGO STRAŻNIKA POLSKIEJ KONSTYTUCJI !!!
Szafot od narodu polskiego!
co jest w tym zabawnego? Zwłaszcza w przypadku katolików?
Zasadniczo można wierzyć w istnienie Boga, ale się do niego nie modlić. Co więcej niby religia nakazuje chodzenie do kościoła, ale u katolików wystarczy się wyspowiadać i już "jesteś ten dobry".
A co to kogo obchodzi w co wierzę i co praktykuje? To jest właśnie problem. Patrz na siebie, nie na innych. Kiedy ludzie w końcu to zrozumieją ?
Katolicyzm spełnia wszystkie definicje sekty. Chrzest jest narzucany dzieciom w pierwszym tygodniu życia, potem 11 lat religii w szkołach, pranie mózgu i nauka modłów by być posłusznym kk, o której też nie decyduje dziecko, komunia, spowiedź, bierzmowanie, niedzielna msza również z woli rodziców, którzy w Polsce znajdują się pod presją, bo szaman co niedzielę pluje z ambony na okolicznych ateistów i lewaków. A potem gdy dziecko zaczyna już samodzielnie myśleć i wie co to logika, oraz jak bzdurne są te mity o wafelku, dziewicy, potopie, żebrach, oraz jak wygląda historia kk, to zaczyna się drwina, że katolik a nie praktykuje.
Gdyby jacyś ciężko myślący rodzice zapisali dziecko na wszystkie obrzędy sekty Elvisa, albo królewny Śnieżki, a potem dziecko dorosło i zrozumialo, że to brednie, to też by trzeba je wyśmiewać, bo byłoby niepraktykujące??
Kiepskie to - straszne uogólnienie.
Zależy czym jest niepraktykowanie dla danej osoby:
możesz przecież nie praktykować chodzenia do kościoła, klepania zdrowasiek ale żyć religijnym credo - "miłujesz bliźniego". Kościół jako instytucja zasłużył na to by odwracali się od niego ludzie wierzący autentycznie, szczerze. I ja ich rozumiem. Nawet rozumiem czasami Terlikowskiego. Są ludzie, którzy traktują swą wiarę poważnie i nie boją się wytykać kościołowi jego grzechów. Dużo gorsi są ci właśnie, którzy zamiast na treści skupiają sie na formie. Samo chodzenie do kościoła czynie z ciebie katolika tak samo jak przesiadywanie w stajni uczyni z ciebie konia ;)