Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
0:48

Dla odmiany pozytywna historia z udziałem kierowcy autobusu. Pan Tadeusz prawdopodobnie ocalił rodzinę z dzieckiem przed kolizją z autem

Na nagraniu widać, jak kierujący autobusem pan Tadeusz zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych, by przepuścić rodzinę. A potem nagle wykonuje krótki manewr w lewą stronę - tak aby zajechać drogę rozpędzonemu samochodowi dostawczemu, który prawdopodobnie uderzyłby w wyłaniającą się zza autobusu rodzinę i nie miałby czasu na reakcję. "Jestem z Pana - jak większość z nas - bardzo dumna. I żadne słowa podziękowań ani upominki nie wystarczą, by docenić to, co Pan zrobił” - mówiła Beata Moskal Słaniewska, prezydent miasta Świdnika

www.demotywatory.pl
+
896 906
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar rafik54321
+21 / 21

@kibishi Teoretycznie tak, masz rację. Kierowca autobusu nie musiał robić absolutnie nic. Piesi w tej sytuacji nie mieli jak dostrzec że ewentualny bus chciał wyprzedzać (gabaryt autobusu skutecznie zasłaniał widok). Dodatkowo to była jezdnia dwukierunkowa a nie jednokierunkowa z dwoma pasami, więc piesi zwrócili uwagę na przeciwny kierunek ruchu.
Tutaj byłaby pełna wina kierowcy busa.

Swoją drogą, nikt święty nie jest i każdemu zdarzy się nagiąć przepisy, ale jakim dzbanem trzeba być aby wyprzedzać na pasach! Na dodatek widząc że inny pojazd zatrzymuje się aby piesi mogli przejść. No już szczyt idiotyzmu. Podobnie jak brak zatrzymania przed strzałką warunkową. No debilizm w czystej postaci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+17 / 17

@kibishi a to oczywiste że piesi mają obowiązki. Tylko tutaj sytuacja jest o tyle inna że bus wyprzedzał na pasach w miejscu gdzie nie wolno wyprzedzać. Piesi nie mieli nawet podstaw sądzić że tam akurat może wyprzedzać bus.

Gdyby oba pasy były w jednym kierunku to przyznałbym ci rację, ale tutaj?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
+4 / 8

@rafik54321 Idąc jednokierunkową ulicą trzeba się rozglądać w 2 strony bo to jest właśnie zachowanie szczególnej ostrożności, nigdy nie można ufać innym uczestnikom drogi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MarekJarek1
+2 / 4

@kibishi Jesteś w stanie podać podstawę prawną tego twierdzenia?
Bo ja twierdzę, że na jednokierunkowej nie trzeba rozglądać się w obie strony.
Podstawa prawna: Kodeks Drogowy, art. 4 ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
0 / 2

@MarekJarek1 Art. 4. [Zasada ograniczonego zaufania (zasada względnej ufności)]

Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

Do tego dochodzi doświadczenie i brak wiary w ludzką inteligencje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

Nauczcie się, że prawo nie działa w dwie strony. Każdy ma swoje obowiązki i bardzo często prawo zawiera kilka zasad dla różnych stron aby mieć kilka zabezpieczeń. Tak chociażby pierwszeństwo pieszych na przejściach to w praktyce przepisy dotyczące wyłącznie kierowców nakazujące przepuszczenie pieszego. Nie ma żadnego przepisu mówiącego, że pieszy może sobie to pierwszeństwo odebrać. Ma zachować ostrożność i upewnić się, że może bezpiecznie przejść przez jezdnię. Tak samo nie wolno wychodzić zza przeszkody zbytnio ograniczającej widoczność. Nie ważne, czy stoi źle zaparkowany samochód, czy wychodzimy zza dużego pojazdu na drodze kilkupasmowej - zawsze trzeba zachować czujność. O tym niestety wielu ludzi nie pamięta myśląc, że tylko i wyłącznie kierowcy są odpowiedzialni za bezpieczeństwo na drodze.
Jeden pies, kto zostanie uznany winnym, gdy trafisz z rodziną do szpitala. Prawo cię nie ochroni, gdy je ignorujesz. Masz dupochron w sądzie, bo facet wyprzedzał na przejściu. Nie masz żadnej niewidzialnej tarczy przed rozjechaniem.
Swoją drogą, usuńcie sobie w tej sytuacji podwójną ciągłą i zróbcie drogę jednokierunkowa. Starte pasy na jasnej kostce, znak przejścia stojący przy samym przejściu i praktycznie żadnej szansy na zauważenie. Takich patologii jest cała masa. Dlaczego z tym czegoś nie zrobią? Bo za drogie w stosunku do poprawy bezpieczeństwa?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MarekJarek1
+1 / 3

@kibishi Dokładnie ten przepis podałem ale Ty go odwracasz do góry nogami :)
Według Twojego toku rozumowania to pieszy na chodniku będzie winny, jak go ktoś rozjedzie, bo przecież mógł stosować zasadę ograniczonego zaufania. Takie przeświadczenie bierze się z błędnego rozumienia przepisu, który wyraźnie wskazuje, że regułą jest przestrzeganie prawa i w pierwszej kolejności każdy ma prawo tego oczekiwać. Serio, czytanie ze zrozumieniem nie boli ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 2

@kibishi " Idąc jednokierunkową ulicą trzeba się rozglądać w 2 strony bo to jest właśnie zachowanie szczególnej ostrożności, nigdy nie można ufać innym uczestnikom drogi." - a w górę patrzysz? Może jakiś samochód będzie spadał z wiaduktu, ostatnio autobus poleciał XD.

We wszystkie kierunki uważać się nie da, nie jednocześnie. Kiedy popatrzysz w daną stronę, to nie możesz w tym samym momencie patrzeć w innym kierunku. Nie jesteśmy kameleonami aby ruszać oczami niezależnie :P .

Piesi tutaj zachowali się poprawnie i akurat tutaj bym się ich nie czepiał. Poczekali aż autobus się zatrzyma, rozejrzeli się w przeciwnym kierunku.

@KO1 ale podwójna ciągła jest już widoczna :) . Poza tym i tak nie powinien tam wyprzedzać, bo nie wolno wyprzedzać na skrzyżowaniach.

@ZONTAR ale przerobienie tej drogi z dwu na jednokierunkową totalnie wykręca sytuację.
Oczywiście każdy powinien uważać tak jak potrafi, nawet jeśli ma pierwszeństwo. Z tym się zgadzam w całej rozciągłości. Ale wyprzedzanie na pasach to jakaś plaga, totalnie chora plaga. Wg mnie to gorsze niż przekroczenie prędkości o 20km/h.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
-2 / 6

@rafik54321 "We wszystkie kierunki uważać się nie da" Od kierowcy jakoś się tego wymaga.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+5 / 5

@kibishi W tej sytuacji tylko paranoik patrzy w obie strony. I tak, na pasach jestem paranoikiem. Pieszy jednak ma prawo zakładać, że takiego numeru, jak ten busiarz nikt nie będzie odwalać i prawdę mówiąc za taki manewr to powinna być sprawa o usiłowanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym i parę latek odsiadki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S szuszutoja
+3 / 3

To kurna jest miasto, wiadomo że są przejścia, od kierowcy wymaga się zachowania szczególnej ostrożności. Plagą są mistrzowie kierowcy z prawem jazdy znalezionym w chipsach, drogowe dresiarstwo i totalny brak perspektywy nieuchronności kary. W Szwajcarii są dni że nikt nie ginie na drogach, bo tam za przekroczenie o 2km/h praktycznie rozszczeliwują na miejscu ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@rafik54321 Uważam, że nie powinno być fizycznej możliwości wyprzedzania na pasach, po prostu. Właśnie dlatego piszę o jednokierunkowej dwupasmówce, bo tam jest 90% wypadków spowodowanych wyprzedzaniem. Jedziesz sobie swoim pasem i nagle musisz pilnować gościa, który jedzie równolegle, bo może w każdej chwili awaryjnie się zatrzymać. To jest nienormalne. Na dwupasmowych drogach nie powinno być pasów bez świateł i tyle.
No a na podstawie filmiku zamiast zrzucać wszystko na kierowcę dostawczaka (czy co to tam było), to lepiej by było się zastanowić jak poprawić to miejsce aby więcej do takiej sytuacji nie doszło. Przecież wiadomo, że nie próbował kogoś rozjechać świadomie. Czegoś nie zauważył, coś odwróciło jego uwagę i zaczął wyprzedzać autobus. Kto wie, może nie widział wytartej ciągłej i chciał wyprzedzić między skrzyżowaniami? Może mu się popitoliło i myślał, że to jednokierunkowa? Nic by się też nie stało, gdyby przed przejściami były te elastyczne słupki między pasami. To jest dużo wyraźniejszy znak dla kierowcy, że ma tego nie przekraczać w tym konkretnym miejscu.

Jedną z rzeczy, której nie znoszę w takich konstrukcjach dróg jest właśnie wpitalanie masy skrzyżowań, przejść dla pieszych i przejazdów rowerowych w jednym miejscu. Często kierowca musi obserwować wiele miejsc jednocześnie i często prowadzi to do błedów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@J_R Otóż nie, pieszy nie ma prawa zakładać, że na drodze jest bezpieczny. Ma zachować szczególną ostrożność w każdej sytuacji. Nigdy w życiu nie wyszedłem na jezdnię nie widząc dokładnie obu stron. Jak stoi jakiś bus czy ciężarówka, to profilaktycznie idę na tyle daleko od maski aby mnie kierowca widział i na tyle wolno, żebym mógł zobaczyć niewidoczny pas zanim na niego wejdę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR Pieszy, ma takie samo prawo zakładać, że inni uczestnicy ruchu drogowego będą przestrzegać przepisów. Tako orzekł sąd najwyższy w sprawie jednego z kierowców, tak też się stosuje do wszystkich innych użytkowników dróg. Szczególna ostrożność to nie paranoja.

I w takiej sytuacji pieszy ma prawo zakładać, że nikt nie będzie autobusu wyprzedzać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+1 / 1

@ZONTAR to chyba by trzeba zwężyć drogę do jednego pasa i na bokach postawić barierki, bo inaczej zawsze by się dało wyprzedzić na pasach "na bezczelnego".

Kiedy na dwupasówce jadę lewym pasem i widzę że dojeżdżamy do przejścia, to po prostu jadę nie szybciej niż auto obok. W końcu nie wolno wyprzedzać na pasach. Jak dotąd nie miałem żadnych problemów z nagłym hamowaniem.

Raczej uważam że po prostu się śpieszył tym busem i z premedytacją chciał wyprzedzić na bezczelnego. A takim to żadne utrudniacze nie utrudnią sprawy :( .

"Często kierowca musi obserwować wiele miejsc jednocześnie i często prowadzi to do błedów." - to fakt.

Mnie w polskim kodeksie drogowym dziwi dość interesujący niuans kategorii. 18latek może zrobić kategorię A2 (średnie motocykle), nie może zrobić pełnego A. Czyli może jeździć motocyklem o mocy maks 50KM. Ale ten sam 18latek może już bez przeszkód zrobić pełne B i jeździć autem o mocy 500KM :P .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@rafik54321 Zbyt często przejścia na dwupasmowej drodze są łączone z innymi przeszkodami, a to już jest najzwyklejsze lenistwo władz. Wiele razy byłem świadkiem groźnych sytuacji, gdy kierowca musiał dzielić uwagę między kilka dróg, przejścia, dojeżdżające ścieżki rowerowe i kij wie co jeszcze.

Nawet w takim stosunkowo prostym miejscu kiedyś prawię pieszego potrącił inny samochód.
https://i.imgur.com/1VoX4Bz.png
Pieszy przechodził prosto, więc skręcający w prawo samochód zatrzymał się za widocznym przejściem. Ja jechałem busem skręcając w prawo. Do przejścia dochodził pieszy, więc się powoli zatrzymałem. Inny kierowca najwyraźniej uznał, że skoro mam kierunkowskaz i widać samochód przede mną, to po prostu się za nim zatrzymałem. Prawie wjechał w pieszego, który gapiąc się w telefon szedł przed siebie i nawet nie pomyślał o sprawdzeniu drogi, czy ktoś zza busa nie wyjedzie. Miałem podobną sytuację kilka razy. W większości kierowcy zwalniali przed tym przejściem, ale powiedzmy sobie szczerze. Jest duży ruch, na prawoskręcie co chwilę korek (piesi lub autobusy stojące na przystanku za tym zakrętem bez możliwości ominięcia). Jadący na wprost musieliby się zgodnie z prawem zatrzymywać. Jeden za drugim. Ruch tam jest bardzo duży i to by praktycznie sparaliżowało całą okolicę. Jedyna możliwość, to jeździć na czuja, trochę zwalniać i obserwować prawą stronę, czy ktoś właśnie na pasy nie wchodzi. Takich durnowatych miejsc jest zwyczajnie za dużo.

https://i1.jbzd.com.pl/contents/2020/06/5qggOr1dMpsWAXBgATrKna8yrJRivpWR.mp4
Powyższy filmik jest od znajomego. Myślał, że samochód na prawym pasie skręca (częsta sytuacja), Passat wskoczył na jego pas zasłaniając pieszych i dopiero po kilku sekundach się połapał, że ktoś przechodzi przez drogę, a ten z prawej zatrzymał się z takim odstępem. Podejrzewam, że kierowca Passata też nie spodziewał się, że tamten zatrzymuje się tak daleko od przejścia aby kogoś przepuścić, chociaż kij go tam wie. Z pewnością go omijał za szybko i nie obserwował przejścia.

Wszystko sprowadza się do prostej rzeczy. Jak gdzieś jest potencjał na popełnienie błedu czy głupotę, to prędzej czy później do tego dojdzie. Możesz nakazać patrzenie pod nogi i możesz karać więzieniem za potykanie się, a i tak co jakiś czas ktoś się przewróci jeśli nie będziesz dbał o chodniki.

Po prostu przejść tego typu być nie powinno. Światła na żądanie i tyle.

Dokładnie tak samo nie powinno być żadnych nieoświetlonych przejść dla pieszych. Ileś lat wracając z pracy mijałem przejście, które nie było w ogóle oświetlone. Jadąc w nocy zawsze przed nim zwalniałem, bo nigdy nie wiedziałem, czy ktoś przechodzi, czy nie. Widzisz światła samochodu z przeciwka walące po oczach i nie wiesz, czy właśnie ktoś przechodzi przez przejście i znajduje się między jego światłami, czy nie. Ileś razy faktycznie ktoś był na przejściu i po prostu go nie było widać, bo był między dwoma snopami światła. I co komukolwiek po przepisach, gdy w wielu sytuacjach człowiek może nawet nieświadomie je złamać?

Jak nie chcemy robić świateł, to wysepka między pasami nawet w tym samym kierunku. Problem rozwiązany.

Z tą mocą, to tylko jeden z wielu przykładów głupoty. Co autor miał na myśli? Nie wiadomo.
Porównajmy sobie Omegę 2.5 V6 170KM z Seicento z jakimś podmienionym silniczkiem 120KM. Omega waży prawie 1600 kg, a Seicento do 800 kg. Wprowadzając limit mocy do 150KM chociażby sprawiasz, że młody może popitalać czymś ze stosunkiem mocy do masy na poziomie 150KM/t, ale już nie 106KM/t. To samo z motorami.
Jeszcze lepsze jest nowe prawo dotyczące elektrycznych dostawczaków. Nie możesz na B jeździć pojazdami powyżej 3,5t DMC. No ale jak elektryczny, to już do 4,25t DMC, bo akumulatory ważą. A co, prawa fizyki są inne dla samochodów elektrycznych?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@J_R Jeśli zamknę oczy i wjadę w kogoś, kto właśnie włączał się do ruchu i przez nieuwagę mnie nie zauważył, to będzie jego wina, czy moja? Mogłem obserwować drogę i w porę zareagować, ale miałem zamknięte oczy. To chyba jego wina, nie? To co, walimy w każdego, kto miał czelność wymusić pierwszeństwo? Przecież możemy zakładać, że nikt tego nie zrobi i nawet nie obserwować drogi. Nikt się na niej pojawić nie może. Nie wolno mu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR W podanym przez ciebie przypadku winnymi będą twoi rodzice. Jakby ciebie nie mieli, to bym nie musiał czytać takich wypocin.

Wymuszenie pierwszeństwa do manewru busiarza ma się do twojego wymysłu właśnie tak, jak moja odpowiedź do twojego pytania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR najlepiej to by było aby przejścia dla pieszych były albo podziemne, albo w formie wiaduktów :P . Wtedy sprawa prosta a potrącenia praktycznie niemożliwe.
Tutaj mamy takie przejście podziemne (widoczne po prawej stronie, tuż obok przystanku autobusowego).
https://www.google.com/maps/@53.0265088,18.6796386,3a,75y,70.76h,83.2t/data=!3m6!1e1!3m4!1sm_qDC7RfbiNpB5JlqqKWQw!2e0!7i16384!8i8192

W przytocznej przez ciebie sytuacji, faktycznie, jest to dość ostro dziwne przejście i w sumie powinny tam być światła :/ .

Wyświetla mi że owy filmik jest uszkodzony :P .

Wiadomo że ludzie błędy popełniają i tutaj faktycznie zaprojektowanie drogi powinno grać pierwsze skrzypce. Jednakże patrząc na ludzi którzy uchwalają przepisy ruchu drogowego, śmiem twierdzić iż robią to ludzie BEZ prawa jazdy XD.
Tak jak wspomniałem z kategoriami motocyklowymi. Na kat A, teraz na egzamin idzie niemalże ścigacz o mocy 100KM :/ i to w silniku V2 (dla niewtajemniczonych, ten układ cylindrów szybko przyśpiesza z niskich obrotów do średnich). Kto wpadł na tak chory pomysł? Wg mnie, na pełne A powinien być motocykl np honda CB 500 albo XJ 600. Odpowiednio 50KM i 65KM. Silniki rzędowe więc łatwiej obliczalne.

"Jadąc w nocy zawsze przed nim zwalniałem, bo nigdy nie wiedziałem, czy ktoś przechodzi, czy nie." - u mnie w mieście jest tylko jedno (o dziwo) dość ciekawe przejście.
Mianowicie, na znaku przejście dla pieszych są zamontowane żółte światła ostrzegawcze oraz fotokomórka. Jeśli wykrywa ona ruch, to owe światła się zapalają. Fotokomórka jest ustawiona właśnie na okolice przejścia dla pieszych i samo przejście. Oczywiście czasem zaświecą się jak ktoś idzie obok, albo jakaś dzika kuna czy inny zwierz, ale przynajmniej wiesz że coś jest na rzeczy. W sumie to powinien być standard.
Znowu ten typ świateł w pierwszej sytuacji którą przytoczyłeś też powinien się super sprawdzać. A jednocześnie powinien w miarę zachować płynny ruch.

"Z tą mocą, to tylko jeden z wielu przykładów głupoty. Co autor miał na myśli? Nie wiadomo." - wiadomo. Bo zapytano (gdzieś na portalu motocyklowym redaktorzy pytali dyrektorów WORD). Rzekomo tak potężne motocykle wzięto na egzamin "bo kursant po uzyskaniu prawa jazdy może takimi jeździć". Tylko że to jest argument z tyłka, bo po kat B można bugatti o mocy 1000KM, to co, teraz będziemy egzaminować na ferrari? XD. Nie każdy kto robi pełne A, będzie jeździł ścigaczem. Ja zdawałem jeszcze na starych zasadach motocyklem 250cm3 i 25KM, dziś mam motocykl nawet słabszy. Pełne A robiłem, bo koszty te same, a wiadomo że na przyszłość może się przydać.

Z motocyklami stosunek mocy do masy, troszkę mija się z celem. Łatwiej i w sumie sensowniej jest wprowadzić samo ograniczenie mocy. Bo i tak najszybsze motocykle są stosunkowo tymi najlżejszymi i najmocniejszymi, gdzie masz stosunek mocy do masy na poziomie 1000KM/t (choć to w sumie dziwny wynik, bo motocykl waży 200kg XD, ale ma moc około 200KM). Jakieś choppery czy turystyki raczej nie przekraczają 100KM a ważą sporo więcej. Motocykl o mocy tylko 10KM, potrafi polecieć w granicach 100km/h :) . No ale powyżej 70-80km/h już się męczy.

"Jeszcze lepsze jest nowe prawo dotyczące elektrycznych dostawczaków. Nie możesz na B jeździć pojazdami powyżej 3,5t DMC. No ale jak elektryczny, to już do 4,25t DMC, bo akumulatory ważą." - a tego to nie wiedziałem. I fakt, tutaj ustawodawca też daje ciała :/ . Wgl skąd pomysł na dostawczaka elektrycznego? Zwykłe auta osobowe na prąd jako tako nadają się do jazdy, a gdzie tu do ciężkiej orki :/ .

Wg mnie słusznie wprowadzono kat A2, ale zrobiono to w zły sposób. Po pierwsze na kat A2, powinien być motocykl 250cm3 i 25KM (czyli po staremu, ograniczyłoby to też koszty zakupu nowych maszyn). Po drugie, mając kat A2 i chcąc po kilku latach robić pełne A, nie powinno być kursu tylko sam egzamin. Bo w sumie i po co? Jeżdżąc lata na mniejszym sprzęcie, wiesz jak się jeździ motocyklem, egzamin więc powinien sprawdzić tylko to czy potrafisz zapanować nad większą m

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@J_R Wymuszenie pierwszeństwa to takie samo przewinienie jak ominięcie pojazdu zatrzymującego się przed pasami. Kierowca ma takie samo prawo zakładać, że inni nie wymuszą pierwszeństwa jak piesi mają prawo zakładać, że nikt ich nie rozjedzie. W obu przypadkach też kierowca jak i piesi powinni mimo wszystko obserwować otoczenie i w miarę możliwości unikać kolizji nawet, jeśli dojdzie do niej nie z ich winy. Jeśli nie widzisz w tym logiki, to się nawet nie odzywaj.

@rafik54321 Też niekoniecznie. Wiadukty i przejścia podziemne są uciążliwe szczególnie dla rowerzystów, ludzi na wózku czy z dzieckiem. Wind nie zamontujesz na każdym przejściu, podjazdy są też dosyć trudne dla niektórych. Z tego powodu chociażby we Wrocławiu zlikwidowano kładki na niektórymi głównymi drogami. Nie spełniały wymogów - niepełnosprawni mieli trudniej. Oczywiście takie przejścia są bardzo dobre, gdy wszystko zostało ładnie zaprojektowane. Jest wiele przejść o łagodnym nachyleniu czy z łagodnymi rampami. Sęk w tym, że już łatwiej postawić światła na żądanie na byle przejściu niż budować wszędzie tunele ;)
Jak dla mnie, to wystarczyłyby wysepki między pasami zaczynające się już przed przejściem. Tak się robi chociażby na przystankach i to działa.
https://i.imgur.com/Y4oqGvE.png

Z motocyklami i tak już wolę ograniczenia mocy niż pojemności. Sam wolę cruisery, a te często mają duże i wolnoobrotowe silniki. Duża pojemność, stosunkowo niska moc. Taka Honda VTX1800 to 100 kunia z 1.8l. Oczywiście nijak nie widzę osóbki, która jest dużo mniejsza ode mnie i waży połowę z tego na takim klocu. Dla mnie taki motor to trzykrotność mojej wagi, a dla kogoś mniejszego może to być i 5-6 razy tyle. To już więcej sensu miałoby egzaminowanie na kat B dostarczakiem z 1,5t ładunku na pace. Tam przynajmniej każdy ma w miarę równe szanse. Z motorem sporo zależy od postury.

Jeśli chodzi o przejście z A2 na A, to czy w ogóle potrzeba egzaminu? Czy ktoś egzaminuje człowieka przesiadającego się z rowerka dziecięcego na duży rower górski? Czy ktoś egzaminuje kogoś po przesiadce z Toyoty Yaris na Sprintera? Już lepiej by było, gdyby po prostu automatycznie podnoszono uprawnienia po upływie iluś lat od wyrobienia pierwotnej licencji.



Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR Widzę logikę - pirata drogowego. Podałeś absurdalnie nieadekwatny przykład z oczywistą odpowiedzią. W tej sytuacji, jak już tak koniecznie chcesz na przykładzie wymuszania pierwszeństwa, to ten busiarz odwinął podobny numer co pewien motocyklista na drodze z pierwszeństwem. Motocyklista ten rozpędził się przed wzniesieniem do takiej prędkości, że kierowca włączający się do ruchu z drogi za wzniesieniem go nie widział w momencie włączania się do ruchu, a jak tylko skończył manewr, to motocyklista się rozmlasnął o jego tył, gdyż przy prędkości przekraczającej 200 km/h nie miał szansy wyhamować. Na szczęście dla kierowcy był monitoring, który pokazał wyraźnie, że motocykl pojawił się na wzniesieniu jak jego auto się już prostowało po manewrze. Nie minęła potem dobrze sekunda, jak motocyklista uderzył w jego auto.

Innymi słowy i ten busiarz i ten motocyklista wykonali nieprzewidywalny manewr. Jedyny powód, dla którego kierowca autobusu potrafił to przewidzieć i zareagował na czas, to to, że takich piratujących kretynów ogląda codziennie i dla niego jest to przewidywalne zachowanie. Ale takiego piratującego motocyklisty by też nie przewidział, nikt nie widzi przez góry.

Jak już napisałem, to co ty proponujesz, to jest stan paranoi. Bardzo męczący i większość ludzi nie będzie w niego wchodzić. Poza tym, w takim stanie należy też się spodziewać wszędzie nisko latających swiftów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR wiadomo że nie ma rozwiązań idealnych. Jednak jakby nie patrzeć, bezpieczniejszego (z punktu ruchu drogowego) rozwiązania nie ma.

A ja osobiście rozważyłbym wprowadzenie bezwzględnego nakazu dla pieszych aby przed przejściem musieli się zatrzymać na min 5s (w celu rozejrzenia się). Taki przymusowy STOP dla pieszych podobnie jak dla aut :P . Jeśli pieszy się nie zatrzyma = wtargnięcie na jezdnię. Myślę że to mógłby być dość skuteczny zapis.

Dlatego w motocyklach stosunek mocy do masy mija się kompletnie z celem. Można się skupić na samej surowej mocy.

"Taka Honda VTX1800 to 100 kunia z 1.8l. Oczywiście nijak nie widzę osóbki, która jest dużo mniejsza ode mnie i waży połowę z tego na takim klocu. " - póki jesteś w stanie utrzymać go w pionie, to nie ma większego problemu, masa i tak spoczywa na kołach, gorzej jak zacznie ci lecieć na bok :P . Jazda w przód to nie problem, a w tył np taka honda goldwing posiada bieg wsteczny :P.

"Jeśli chodzi o przejście z A2 na A, to czy w ogóle potrzeba egzaminu? " - może i nie, ale sam egzamin jest kompromisem dość akceptowalnym. Koszt samego egzaminu z wyrobieniem nowego dokumentu zamknie się w 300zł.
Podobnie wg mnie powinna być kat AM, badania i egzamin od razu w WORD. Bez jakiś wygibasów w kursy, jak ktoś potrzebuje i sam chce - proszę bardzo, ale dowolnie, a nie koniecznie.

Właśnie kat A (i pochodne) jest chyba najbardziej różnorodna. Bo przy B mamy: B, B1 oraz B+E. W motocyklach nie mamy odręnych kategorii przyczep więc to można pominąć, ale nawet z nimi są tylko 3. W kat A: AM, A1, A2 i A. Przy C: C1, C, C1+E, C+3. Z tym że kategorie C1 i C1+E są praktycznie martwe, nie wiem kto je wgl robi. Identycznie jest z kat D: D, D1, D+E i D1+E. Z czego w przypadku tej grupy robi się niemalże wyłącznie D.
Osobiście usunąłem kategorie: C1, C1+E, D1, D1+E, bo są to w zasadzie kategorie martwe. Za to rozważyłbym wstawienie kat B2. Np o stosunku mocy do masy około 120KM/t. Myślę że to dość sensowne ograniczenie. Tym bardziej że nawet busy nie przekraczają mocy 200KM, a ważą koło 1,5-2t. Tym bardziej że silniki wysokoprężne z reguły mają stosunkową moc, a wysoki moment, a takowe stosuje się w busach :) .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@J_R Że też w ogóle wdaję się w takie dyskusje...
Dlaczego porównujesz motocyklistę do busiarza? Motocyklista miał pierwszeństwo, ale zachował się nieodpowiedzialnie i nie obserwował otoczenia. Ani on nie zdążył zareagować na pojazd włączający się do ruchu, ani ten pojazd nie miał szans go zauważyć. Busiarz złamał tu przepisy wprost, nigdy nie miał tam żadnego pierwszeństwa. Piszę tu o pieszych, którzy podobnie do tego motocyklisty mają tam pierwszeństwo, ale powinni sami dbać o swoje bezpieczeństwo i widoczność. Czy wychodzisz zza busa na drugi pas, czy wyjeżdżasz zza wzniesienia - masz obserwować otoczenie i dostosować się do sytuacji. Wchodzenie na oślep w zakręt czy za wzniesienie niczym się nie różni od przechodzenia przez przejście dla pieszych bez patrzenia na ruch.

Wyobraź sobie, że idziesz z dziećmi i w tej sytuacji wprowadziłeś je prosto pod takiego busa, który wyprzedzał. Nie będziesz czuł żadnej winy, że będąc odpowiedzialnym za dzieciaki nawet nie sprawdziłeś, czy jezdnia jest bezpieczna?

@rafik54321 No to by było najprostsze rozwiązanie. Wyznaczyć nawet strefy na chodnikach (już mamy żółte płytki dla niewidomych), gdzie należy się zatrzymać. Stanie tam bez celu - mandat. Z zasady jednak pieszy zawsze powinien się zatrzymać przed przejściem i upewnić, że może bezpiecznie przejść. Tak jest też w przepisach. Ma się upewnić. Nie ma pierwszeństwa wejścia na oślep. Ma zobaczyć na samochody i mieć pewność, że kierowcy go widzą i się zatrzymują. Nie wchodzić pod koła, gdy kierowca się zagapił, nie wchodzić pod rozpędzony samochód, który nie ma jak się zatrzymać. Cały problem polega na tym, że ludzie nie stosują się do prawa i uważają, że jak mają pierwszeństwo, to nic im się nie stanie. Po to mamy podwójne zabezpieczenia, aby obie strony robily wszystko, aby wypadku uniknać. Nawet najlepszemu kierowcy czasem zdarzy się zagapić, zamyślić czy przeoczyć kogoś. Wtedy tylko pieszy może siebie ochronić. Szansa, że jeden i drugi siebie nie zauważą jest niesamowicie mała, więc jeśli tylko obie strony dbają o bezpieczeństwo, to wypadków będzie mniej. Niestety ludzie zamiast myśleć o bezpieczeństwie, to gadają jak ten wyżej szukając winowajców i obrzucając się winą.

No duże motorki mają wsteczny. Inaczej nijak tego chociażby z garażu w piwnicy nie wyprowadzisz, przynajmniej niezbyt komfortowo. Masa ma chyba znaczenie przy korygowaniu ruchu. Im mniej ważysz, tym bardziej musisz balansować ciałem.
Co do kategorii C1, to zastanawiałem się jakiś czas temu, czy dałoby się przepisać uprawnienia. Sam mam prawo jazdy do 8 ton i kat B. Teoretycznie przepisanie rozszerzonych uprawnień na podstawie konwencji Genewskiej powinno być możliwe, ale o ile wiem, to nijak się tego nie da zrobić.

Co do pozostałych, powszechne jest jeszcze D+E - przegubowce. Z tymi busami to bywa różnie. Sam miałem problem, bo niby 120KM (pewnie trochę już zgubił), ale sam waży koło 2t i ma 3,5t DMC. Przy pełnym załadunku pod górkę ledwie 80km/h utrzyma, a rozpędza się w tydzień. Miałem z tego zrobić kampera i odpuściłem, bo masa kampera z całą zabudową to by było koło 3t. Do tego 0.5t ładowności do DMC i to się będzie ledwo toczyć. Dodajmy jeszcze dwa alternatory i dodatkową klimatyzację, a silniczek się zamęczy. No ale takie pod 200KM to już całkiem dobrze się odpychają. Sprinter ma chyba 184KM w 3.0 V6. Ten legendarny 2.7 CDI miał 156KM. Fajnie się tym jeździ w osobówce, w dostawczaku znośny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR Wyobraź sobie, że idziesz ulicą z dziećmi, a jakiś facet od tyłu podbiega i maczetą im głowy obcina. Nie czułbyś się winny, że nie miałeś oczu z tyłu? Nie czułbyś się winny, że nie przewidywałeś tego dnia, że jakiś wariat może podbiec z maczetą i zarąbać twoje dzieci dla zabawy?\

To jest poziom twojej końcowej argumentacji.

A co do twojej oceny jazdy motocyklisty, to chyba nie udało się ci przetworzyć kompletu informacji, jaki podałem...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@J_R No tak, bo przecież problem z maczetnikami na chodnikach jest tak samo powszechny jak z wypadkami na przejściach. Idź ty się w głowę puknij.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR Nie no, oczywiście, równie często o takim wyprzedzaniu czytam, jak o atakach ludzi z maczetami. Akurat o atakach maczeciarzy częściej czytam. A za kółkiem takiego numeru jeszcze sam nie widziałem. Tak więc sam się puknij w głowę, tylko uważaj, żeby echo cię nie zabiło.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR wg mnie po prostu powinno się wziąć za pieszych i zacząć, coś wymagać zamiast wiecznie ich rozgrzeszać. Śmieszą mnie ludzie którzy twierdzą że kierowca ma uprawnienia i zawsze powinien uważać na pieszego "bo mo pirszyństwo". To wg takiej logiki, pociąg powinien hamować do zera przed każdym przejazdem kolejowym bo a nóż ktoś wtargnie na tory XD.

" Nie ma pierwszeństwa wejścia na oślep. " - niestety sądy tak to zwykle upraszczają :( .

" Po to mamy podwójne zabezpieczenia, aby obie strony robily wszystko, aby wypadku uniknać. " - naturalnie, a fajnie by było nawet dołożyć i potrójne, tylko to byłoby już trudno wykonalne, bo trzeba by chyba iść w pełną automatykę. Nie wiem, automatycznie podnoszące się barierki na pasach dla pieszych, kiedy mają czerwone (ale te to akurat by obchodzili XD). Albo nie wiem, systemy automatycznego hamowania pojazdów...

"Niestety ludzie zamiast myśleć o bezpieczeństwie, to gadają jak ten wyżej szukając winowajców i obrzucając się winą." - racja. W sytuacji kryzysowej, najważniejsze nie jest to kto zawinił, a to aby nic się nie stało, względnie stało jak najmniej. Temat orzekania winy mamy doprowadzony do perfekcji. Średnio raz w tygodniu mam jakąś sytuację gdzie ktoś coś odwalił na drodze, cześciej kiedy jeżdżę motocyklem. Kask niczym peleryna niewidka, widzę że kierowca auta wyjeżdżającego z parkingu patrzy w moją stronę a i tak wyjeżdża jakieś 10-12m przede mnie :/ . A ciężko 10KM motocyklem przekraczać prędkość :P .

Tylko jadąc dużym motocyklem niewiele balansujesz ciałem :/ . Znowu masz jeszcze niezastąpiony przeciwskręt którym możesz wymusić pochylenie się motocykla niezależnie od swojej wagi.

Co do busów, ale ja pisałem o stosunku mocy do masy rzędzu 120KM/t. Skoro twój bus ważył 2t "na pusto" to miałby limit 240KM. Myślę że tyle spokojnie by go pchało pod górkę nawet załadowany pod dach :P .

@J_R mnie osobiście jeszcze nikt z maczetą nie gonił, za to dziwnych sytuacji na drodze miałem masę. Zarówno jako pieszy, rowerzysta, motocyklista, czy kierowca auta :) .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@rafik54321 Dziwnych sytuacji też miałem masę. Ale takich wyprzedzań, jak to, na własne oczy nie przypominam sobie, bym widział.

Dalej to nie zmienia faktu, że chłop sam się o takie porównanie prosił swoim pytaniem o to, czy czułbym się winny, jakby bandyta drogowy we mnie wjechał. Bandytyzm to bandytyzm, nie ważne, czy wynika z debilizmu jak w przypadki tego busiarza, czy też z niefortunnego żywotu rodziców, jak to zazwyczaj bywa wśród tych, co ganiają ludzi z niebezpiecznymi narzędziami. Ja już jestem zmęczony sprawdzaniem, czy przypadkiem znowu jakiś idiota czegoś nie odstawia.

Co do rozjeżdżania na pasach, to i owszem, dzięki paranoi już trzy razy uniknąłem potrącenia przez nieuważnych kierowców. Ale jeszcze nie miałem przypadku, gdzie ktoś odwalił taki manewr jak ten busiarz. Słyszałem o takich wałach, biorę je pod uwagę, ale nie będę oczekiwał takiego poziomu paranoi po reszcie społeczeństwa. To jest naprawdę męczące. I będę ganił każdego, kto uważa, że reszta ma się zrobić tak paranoiczna. Nie da się.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@J_R polecam kanał "Stop Cham" na polskim YT. Nierzadko widać tam takie sytuacje (tj wyprzedzanie na pasach).

Wiesz, nigdy, nigdzie w 100% bezpieczny nie będziesz. Ani na drodze, ani w domu. Bo skąd masz mieć pewność że w tej chwili nie uderzy w dach czy okno twojego domu jakiś meteoryt z kosmosu? :P .
Więc przesadna ostrożność to też mija się z celem, bo byś wgl z domu nie wyszedł. Jednak każdy powinien uważać na siebie. Nie wierzyć ślepo w "mam pierszeństwo". Po prostu stosować zasadę ograniczonego zaufania. Najpierw zwrócić uwagę na swoje obowiązki i kiedy je wykonamy, to zwrócić uwagę na aspekty nieobowiązkowe.

Np ja jadąc motocyklem (wg mnie) muszę unikać jazdy obok dużych pojazdów (np TIRów) nieco za nimi lub tuż obok nich. Bo jako że jadę motocyklem (tj małym pojazdem) mogę im łatwo zniknąć w lusterkach. Dlatego albo staram się ich wyprzedzić z jakimś hakiem, albo jadę za nim.
Teoretycznie nie muszę tak uważać, stosować takich zasad. Jak by taki TIR zmieniał pas i we mnie uderzył, to będzie jego wina. To oczywiste. Tylko co mi po tym jak w najlepszym razie był połamany? Co mi po odszkodowaniu? Chyba tylko po to aby ładny pogrzeb odprawić.
Dlatego uważam, choć nie mam obowiązku. Doświadczenie na 2 kółkach się kłania, bo nie raz, nie dwa miałem sytuację że byłem "spychany z pasa" :/ .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@rafik54321 Jak napisałem, jestem świadom, że ludzie takie numery odwalają, kanał zresztą też znam.

Ale to dalej nie zmienia faktu, że większość ludzi nawet jak poogląda te filmiki z takich kanałów, to i tak nie przełoży tego na praktykę na drodze/pasach.

W tym konkretnym przypadku (tym z demota), tu nie jest sprawa o mam pierwszeństwo, tylko o bandytyzm busiarza. I to bandytyzm z głupoty, śpieszy mu się i jest gotowy zabijać ludzi, by dostać się na czas. A przynajmniej tak próbuje jeździć, bo myślę, że jednak po potrąceniu ludzi by się kretyn zatrzymał, wybiegł i skomlał jak bity pies, co on takiego narobił.

Razem z @Zontar podajecie całkiem słuszne przykłady jak się zachowywać za kółkiem, na moocyklu, itp, ale to dalej nie zmienia istoty problemu. Kierowcy tacy jak w tym busie powinni przykładnie być wsadzani za usiłowanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym (lub zabójstwo z zamiarem ewentualnym, jak uda im się pieszego trafić).

I wynika to tylko z tego, że taki manewr jest, w cywilizowanym kraju przynajmniej, równie nieprzewidywalny dla zwykłego śmiertelnika, co przypadkowa napaść z maczetą, siekierą czy piłą motorową. Polska, mimo wszystko, jest wciąż cywilizowanym krajem. Tej sprawie jest dużo bliżej do sprawy pomarańczowej bejcy z Sokratesa w warszawie (która zakończyła się śmiercią pieszego), niż do przypadkowej niebezpiecznej pomyłki kierującego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@J_R to cóż proponujesz? Olać wszystko?

Z tym iż zachowanie busiarza jest wg mnie w 100% karygodne. Nie przekonują mnie teksty w stylu "zatarte pasy" bo znak pionowy jest, a nawet i jego nie trzeba bo tuż za pasami mamy skrzyżowanie. Więc mamy tutaj aż 3 elementy zabraniajace wyprzedzania: linię ciągłą, pasy dla pieszych i skrzyżowanie. Jeden element już by wystarczył, a tu są aż 3. Ktoś się oburzał o reakcję kierowcy autobusu. Wg mnie była ona względnie sensowna. Może nie idealna, zakrawająca o wykroczenie drogowe, ale było to wykroczenie słuszne.
Zachowanie pieszych, choć może nie idealne, jest poprawne i ciężko się samych pieszych tutaj czepiać :/ .

Wszystko się rozbija o wykrywalność i karalność. Wysokość kary jest mało istotna. Myślę że gdyby miało mu grozić i 1 tys zł mandatu oraz 15 pkt karnych, ale przy tym miał pewność nieuchronności mandatu, to stanowczo by sfolgował z zamiarami. Więc ostatecznie nie wysokość kary gra pierwsze skrzypce, a to ilu kierowcom, wykroczenia uchodzą na sucho.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@rafik54321 Nie, tu jest potrzebna zmiana mentalności i społeczeństwa i prokuratury/sędziów. Tacy ludzie, jak ten busiarz, muszą być eliminowani z ruchu. Taki numer, jak nie spowodował bezpośredniego zagrożenia życia (bo ktoś go powstrzymał, jak na przykład na powyższym) powinno się skończyć dożywotnim zakazem kierowania pojazdami mechanicznymi. I za złamanie takiego zakazu bez dobrej przyczyny (ratowanie życia/mienia wielkiej wartości) powinno się to kończyć bezwzględnym więzieniem. Ale jak tylko spowodował bezpośrednie zagrożenie życia, to powinno być traktowane jako usiłowanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym. A jakby zabił, to powinien odpowiadać za zabójstwo z zamiarem ewentualnym.

Tu nawet nie chodzi o wykrywalność, po prostu takie przypadki powinny być załatwiane zawsze jako pokazówki. To ma docierać do idiotów i robić na nich stosowne wrażenie. Do końca tego nie wyeliminujesz nigdy, zawsze jakiś nowy idiota się trafi, który postanowi zabłysnąć, ale przynajmniej zminimalizujesz.

Zachowanie kierowcy autobusu było prawidłowe, złamał przepisy ruchu drogowego w celu ochrony życia pieszych, wydaje mi się, że nawet w konstytucji są jasno wyłożone podstawowe wartości. Są oczywiście sędziowie i prokuratorzy, którzy by dali chętnie świadectwo swojej niezdatności do zawodu i wyciągnęli konsekwencje, ale tym razem został bohaterem.

Jedyne z przepisów co mi przychodzi, że powinno zostać poprawione, to zakaz wyprzedzania na pasach na drodze z wieloma pasami w tym samym kierunku powinien mieć określoną tolerancję różnicy prędkości, bo w tej chwili, jak się trafi na patrol potrzebujący wyrobić normę mandatową, to można mieć problem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@J_R a żeby dokonać zmian w mentalności to trzeba czegoś więcej niż kar i mandatów.
Jakiś czas temu proponowałem kampanię społeczną pod nazwą "pierszeństwo nie zwalnia z myślenia".

Większością swojego pierwszego akapitu sugerujesz że olbrzymia kara powinna skutecznie odstraszać od łamania przepisów, ale niestety to tak nie działa.
Wysokość kary dla osoby łamiącej przepisy nie ma znaczenia, do póki nie zostanie przyłapana. Dlaczego? Bo jest święcie przekonana że się mu upiecze, że nie będzie za to odpowiadał, więc kara może sobie i być nawet karą śmierci.

Właśnie wykrywalność gra pierwsze skrzypce. Bo jeśli np twoi znajomi, twoja rodzina ma wykrywane i karane 90% przewinień, to wtedy już bardziej ważysz ryzyko. Wiesz że prawie na pewno tobie się NIE upiecze, więc nie popełniasz wykroczenia.
Co da karanie jako pokazówka? Przeciętnego kierowcę co najwyżej upewnisz w tym że tak robić nie należy, do idioty to nie dotrze :/ . A takie cyrki odwalają idioci, a nie przeciętni kierowcy.

Aby wyprzedzanie można było nazwać wyprzedzaniem, to musiałbyś znaleźć się przed wyprzedzanym pojazdem. Wcześniej, to możesz się wypierać że wcale nie wyprzedzałeś i w sądzie to przejdzie.
Poza tym, różnica która byłaby do zauważenia gołym okiem, jest stanowczo zbyt duża i faktycznie należałaby się za to kara. A mniejsze różnice, rzędu do 10km/h są niewykrywalne gołym okiem i wpisują się w błąd pomiarowy urządzeń policyjnych, więc wtedy idziesz w zaparte że jechałeś na równo z drugim pojazdem.

Zdecydowanie poprawione powinno być znacznie wiecej przepisów drogowych.
Np wymóg posiadania jakiegokolwiek przeszkolenia z zakresu przepisów dla rowerzystów poruszających się po jezdni. Choćy karty rowerowej wydanej przez WORD.
Pkt 2. Wymóg zatrzymania się pieszego przed pasami na min 5s. Niespełnienie tego warunku jest równoznacznie z wtargnieniem na jezdnię.
3. Zmodyfikowanie oznaczenia wielu, wielu dróg w Polsce.
4. Odebranie pierwszeństwa pieszym po zmroku (nawet na przejściach o ile nie jest ono z sygnalizacją świetlną).
5. Wprowadzenie kategorii B2 (auta o stosunku mocy do masy 120KM/t i ale o mocy maksymalnej nie większej niż 200KM).
6. Zwiększenie wymogu wiekowego do 24 lat na kat B.
To jako polityka konsekwencji wobec kat A :) .

To tak na szybko.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2020 o 8:15

J konto usunięte
0 / 0

@rafik54321 Z tego co wiem, do idiotów pokazówki docierają, dla kierowców są zbędne, kierowcy takich numerów nie odstawiają.

Żeby wykrywalność u nas znacząco wzrosła, to albo trzeba obwiesić pół kraju kamerami i dorzucić im SI do automatycznego wykrywania podejrzanych zachowań, albo dołożyć 100 tysięcy policjantów ruchu drogowego, albo zrobić kampanię, gdzie każdy obywatel wstawia kamerę do auta i wysyła filmiki na policję z nagrodami. Który wariant się ci bardziej podoba? A może masz inną propozycję?

Nie wiem jak ty, ale jeżeli jadę szybciej od auta na drugim pasie, nawet o 1 km/h to to widzę bez problemu. Policmajstry odwalają numer na zasadzie takiej, że jadą obok i zaczynają hamować nieznacznie przed pustym przejściem. I bum, jechał szybciej, więc wyprzedzał. I na gębę z tym jadą do sądu, jakbyś nie chciał przyjąć, bez nagrania z kamery w sądzie komu uwierzy sędzia?

1.Z rowerzystami problem jest taki, że są to bodajże prawa nabyte i nie można ich cofnąć ot tak sobie, więc wymagać sobie można, ale tylko od tych co jeszcze 18 roku nie ukończyli. Lwia część problemu nadal będzie palić. Można co prawda dorobić, żeby policjanci kierowali sprawę do sądu o wydanie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, dla ludków z rażącym brakiem znajomości przepisów, ale [rzy obecnej wykrywalności...
2. Nie wiem, czemu pieszy miałby stawać na 5 sekund? To brzmi jak jakiś zabobon. Jak ktoś jest kretyn, to stanie na 5 sekund, a potem przed maskę się i tak właduje.
3. Oznaczenie dróg to nie jest kwestia przepisów, a pracy ludzi nimi zarządzającymi. Przepisy co prawda przydałoby się rozszerzyć o ograniczenie prędkości na sucho i mokro. Poza tym, uzasadnienie każdego znaku powinno być publicznie dostępne w internecie i powinna być możliwość kwestionowania ich.
3A. To co by się przydało, to nałożenie obowiązku, że znaki ostrzegawcze i ograniczające stawiane przez ekipy remontowe nie mogą być stawiane wcześniej niż 300 metrów przed miejscem prowadzenia robót. Bo nic tak nie zniechęca do przestrzegania znaków, jak ograniczenie na 5 kilometrach i robota na 20 metrach na początku z jednej strony.
4.Pierwszeństwo pieszych było, jest i w obecnej postaci będzie fikcją, którą politycy mydlą oczy ludziom. To, co dzisiaj nazywają pierwszeństwem pieszych na pasach wynika z wprost z kodeksu karnego i długiej listy zakazów robienia kuku innym.
5. Nigdy nie widziałem sensu ani w dzieleniu kategorii A na kawałki, ani w podnoszeniu wieku. Idioci będą idiotami, niezależnie od wieku. Im trzeba tory budować. Najlepiej takie z pułapkami w postaci fajnego profilowania zakrętów, żeby się jak najszybciej sami eliminowali.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@J_RJ_R to jak podkręcić wykrywalność, cóż to trudne i potrzeba masy środków. To fakt.
Dlatego aleternatywą jest właśnie kampania społeczna. Tańsza, ale jest szansa że da efekt. Pokazówki nie sądzę, bo tylko mają zastraszyć.

Zresztą odnośnie wyprzedzania na pasach.
https://www.youtube.com/watch?v=czvBpfl3EpA
Jak policja odstawia tak bezczelne wtopy to o czym my mówimy?

Wtedy warto mieć kamerkę, było puste przejście, hamowanie było niepotrzebne, złamanie przepisów, BUM mandat dla policji :P .

1. Patrz, a z motorowerami potrafili. Cofnięto przeglądy bezterminowe, unieważniono karty motorowerowe na rzecz prawa jazdy kat AM. Ba, nawet przesunięto próg wiekowy w górę, z 13 do 14 lat.
2. Właśnie po to ma stanąć na 5s, aby wszystkie auta miały czas wyhamować. Bo i tak będziesz musiał przepuścić pieszego na pasach. Bo ten obowiązek by został.
3. Oznaczenie dróg wywodzi się z przepisów ruchu drogowego. Bo aby droga np mogła być autostradą, musi spełniać konkretne warunki, a jeśli je spełnia to musi być odpowiednio oznakowana.
4. Niestety, ale wypadki z udziałem pieszych, w sytuacjach nie do końca jasnych zawsze orzeka się na korzyść pieszego. Weźmy choćby przypadek auta które jechało 60km/h (na ograniczeniu 50km/h) miało zielone światło. Pieszy miał czerwone, był pijany, wbiegł na pasy. Wina - kierowcy (!). Czyli sąd uznał że przekroczenie o 10km/h wywołało ten wypadek. Nie no sędzia powinien dostać z liścia. Gdyby to było skrzyżowanie, a pieszy był kierowcą auta, to nikt by się nie zastanawiał nad winą.
5. Sens dzielenia kategorii jest. Jest dość istotny. Ale jeśli nie jesteś motocyklistą, to nie masz pojęcia o czym mówisz. Motocykl to potężna maszyna, zwłaszcza ciężka. Nawet mały motocykl o niby śmiesznej mocy, potrafi spod świateł przyśpieszyć jak sportowy samochód. A teraz pomyśl co może motocykl o stosunku mocy do masy rzędu 1000KM/t. Motocykl za 12-15tys zł przyśpiesza szyciej niż ferrari. Młodych lubi ponieść fantazja. A te motocykle są zdradliwe. Do 3tys RPM prowadzą się jak baranki, a powyżej masz ogień piekielny.
Zresztą, dajmy przykład z kursu na kat A.
https://www.prawodrogowe.pl/informacje/przeglad-prasy/smierc-podczas-lekcji-nauki-jazdy-motocyklem-komentarz
https://www.scigacz.pl/Smiertelny,wypadek,kursanta,na,placu,manewrowym,w,Warszawie,31039.html
To ledwo dwa przypadki śmierci kursanta w trakcie kursu na prawo jazdy. To jedynie pokazuje że w trakcie kursu na motocyklu jesteś SAM i nikt cię nie uratuje! Ustawodawca to debil, bo motocykl o mocy 100KM i to w silniku V2 to najgorszy wybór, to już można było dać choćby hondę CBR 600, ścigacz, nawet mocniejszy ale w silniku rzędowym.
Raczej nie sądzę aby ktokolwiek świadomie chciał świrować na kursie na prawko, a patrz, już z brzegu masz 2 ofiary śmiertelne :/ .
Wg mnie na kat A2, powinien być motocykl np Yamaha YBR 250 około 25KM mocy, a na pełne A np Yamaha XJ600 około 65KM albo bardziej współczesna Yamaha MT-07 o mocy około 75KM w silniku rzędowym

Ciężki motocykl JEST TRUDNY! I aby nim jeździć z głową to trzeba na średnim motocyklu przejechać od 300tys do nawet 500tys km. A średnio motocyklista robi rocznie od 5tys do 15tys km. To sobie policz jak niewielu ma wystarczające doświadczenie.
Do prawdy nie wypowiadaj się na temat kategorii A jeśli nie masz o niej zielonego pojęcia :/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2020 o 9:45

avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Taka jeszcze mała ciekawostka. Moja obecna fura waży ponad 2.2t i ma DMC 2.75t. Cięższe to od dużego Transita :v

@J_R Pokazówki mają to do siebie, że najczęściej są naciągane i niesprawiedliwe. Całkiem niedawno była taka pokazówka. Kierowca potrącił na przejściu pieszego, który po pijaku na czerwonym świetle wbiegł mu prosto przed maskę. Winą obarczono kierowce, bo był nieuważny i jechał trochę za szybko jak na warunki pogodowe. Taka pokazówka jedynie pokazała, że można sobie wbiegać pod koła i zagrażać groźnym wypadkiem, bo pewnie sędzia i tak obarczy winą kierowcę chociażby za brak zapiętych pasów czy zły odcień oświetlenia rejestracji. Pokazówka to nic innego, jak wyolbrzymione i często nielogiczne działanie mające wywołać określone emocje u odbiorców.

Z rowerzystami takiego problemu nie ma. Prawa człowieka zezwalają na korzystanie z roweru i tego typu pojazdów bez jakiegokolwiek zezwolenia i tyle. Możesz jeździć, nikt nie może zabronić. Nie ma jednak żadnego przepisu, który nadawałby uprawnienia do poruszania się po drogach publicznych. Wystarczyłoby, gdyby rowerzysta musiał posiadać uprawnienia i chociażby swój numer identyfikacyjny na plecach wjeżdżając na drogę publiczną, a już by nie był taki anonimowy i bezkarny. A jak nie ma uprawnień czy OC, to tylko ścieżki rowerowe i chodniki. Cała sprawa rozchodzi się o to, że według ustawodawców bezpieczniej jest wrzucić 100kg rowerzysty pomiędzy 2-40 tonowe puszki niż między 50kg pieszych. Można się tu pokusić o stwierdzenie, że chcą zwalić odpowiedzialność na tych, którzy są karalni i mają uprawnienia. Rowerzysta na chodniku jest groźniejszy, bo jest szybszy, a niekoniecznie potrafi jeździć. Na ulicy większy jest kierowca po przeszkoleniu i to na niego zwala się odpowiedzialność za nieodpowiedzialnych uczestników ruchu.

Z tym stawaniem przed przejściem raczej się nie zgodzę. To by była kolejna metoda na karanie pieszych, bo przed pustą drogą się nie zatrzymali. To by było przegięcie w drugą stronę. Po prostu trzeba instalować kamery na przejściach.

Co do robót, to proponuję rozwiązanie z USA. Podwójny limit. Jeśli na drodze są widoczni robotnicy lub jest aktywne oświetlenie (specjalne czerwone/żółte światełka), to obowiązuje niższy. Jak nikogo nie ma, to wyższy. To samo jest pod szkołami. Są dzieciaki lub światła ostrzegawcze - masz limit. Jest pusto - możesz jechać szybciej. To się tyczy wielu rzeczy. Ile to razy gdzieś w polu mijałem samotny przystanek autobusowy i ograniczenie z 90 do 50. Autobus staje tam raz na ruski rok, nie ma nawet chodnika w okolicy, jedynie wiata przystankowa, ale ograniczenie jest cały czas. A że nocą tam nic nie kursuje? A kogo to obchodzi?

Z podniesieniem wieku miałbym wątpliwości. Czy to by coś dało? Sam byłem niezadowolony wieki temu, że nie można mieć prawka na jakikolwiek samochód od 16tki. Z drugiej strony widziałem wiele osób, które i przy 20+ jeździły jak nieodpowiedzialne dzieciaki. Niektórzy i dłużej. Większość wypadków to i tak raczej samochody typu 120 konnej E36, więc takie ograniczenie niewiele by zmieniło.

Ja bym jeszcze dodał kwestię ograniczeń prędkości na ekspresówkach i autostradach. Są zwyczajnie za niskie w stosunku do bezpieczeństwa współczesnych samochodów i jakości tych dróg. Wyższe limity upłynniłyby ruch, pozwoliłyby się skupić na otoczeniu zamiast na liczniku (bo dla wielu osób przy 140 na autostradzie lusterka przestają istnieć) i zachęcały do używania ich zamiast krajówek. A tak 30km/h różnicy? Często nawet nie opłaci się nadrabiać kilka kilometrów dla ekspresówki. Do tego jeszcze myślą o obniżeniu limitów. No ludzie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR to cóż to za fura jeśli wolno spytać. Dodge Ram? XD... 2,2t to już kawał wozu, praktycznie tyle co mój razy 2 :P .

@ZONTAR co do rowerzystów, to cóż. Ciężko potrącić pieszego rowerem tak aby skutki były poważniejsze niż złamanie ręki. Oczywiście jest to potencjalnie możliwe, jak głową pechowo uderzy o krawężnik itp, ale najczęściej kończy się na stłuczeniach, może jakiejś złamanej kości. Tak czy siak to i tak pikuś w porównaniu zderzenia pojazdu spalinowego z rowerem :P .

Po prostu kierowcy mają OC, jeśli uznamy winę kierowcy i komuś trzeba będzie płacić odszkodowanie albo rentę dożywotnią, to zrobi to wypłacalny ubezpieczyciel. A jakby miało być odwrotnie? To sądy, komornicy, długa egzekucja, to niewygodne... Więc łatwiej na siłę wklepać winę kierowcy :/ .

"To by była kolejna metoda na karanie pieszych, bo przed pustą drogą się nie zatrzymali. " - może jakby poznali rygor jaki ciąży na kierowcach to coś by zrozumieli :P .

"Sam byłem niezadowolony wieki temu, że nie można mieć prawka na jakikolwiek samochód od 16tki." - ale można. Jest B1 :) . Nie wiem jak było wcześniej.

Jednak jeśli negujemy sens istnienia ewentualnego B2, to powinnyśmy negować sens istnienia kat A2. Wg mnie jedno z drugim jest po prostu na stałe związane. Bo albo kategoryzujemy pojazdy pod kątem mocy w stosunku do wieku, albo nie. Bo samo narzucanie takich ograniczeń na kat A jest niezbyt sprawiedliwie :/ .

Fakt, na autostradach faktycznie można by jeździć znacznie szybciej.
Ale tak abstrachując od prędkości. Mnie dziwi że ktoś się władował maluchem na autostradę. To w sumie proszenie się o wypadek, teoretycznie wolno. Ba, mi motocyklem o mocy 10KM też wolno, w końcu motocykl, a nie motorower. Tylko że jak na autostradzie wolno gnać 140km/h, a maluchem polecisz 80 no dobra 100km/h. To stanowczo wolniej niż większość pojazdów :/ . A maluch zbyt duży nie jest. Tutaj powinien pojawić się rozum kierowcy, że autostrada to nie jest najlepsza droga dla maluszka :) .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Charger R/T AWD. Sprawdziłem jeszcze raz, jednak to jest trochę ponad 2t. Zbytnio zaufałem kalkulatorowi i podałem w tonach imperialnych (jakby mało było tych jednostek). Tona imperialna (short ton) to 2000 funtów = 907kg. Fura ma 4450 funtów, a GVWR (DMC) to 5500 funtów.

Z tym ubezpieczeniem to jest tak samo z pieszymi. Wielokrotnie orzeka się winę kierowcy tylko dlatego, że inaczej państwo będzie pokrywać koszta leczenia i ewentualnej renty.

B1 jest stosunkowo nowe. Wtedy najwyżej mogłem się na skuter załapać ;)

Myślę, że porównywanie A/A2 z B/B2 nie jest zbyt trafne. Jak sam wspomniałeś, różnica pomiędzy różnymi klasami motorów jest dosyć duża i mocno związana z umiejętnościami i doświadczeniem. Masa i moc samochodu mają dużo mniejsze znaczenie. Wydaje mi się, że nie ma obecnie problemu z młodocianymi kierowcami rozbijającymi się furami z 300+ KM, więc i potrzeby na oddzielenie uprawnień w taki sposób nie ma. Ja bym poszedł dalej i podwyższył uprawnienia kat B do chociażby tych 5-8 ton.

Ludzie nieraz wjeżdżają na autostrady na spacer. Jedzie emeryt 100 i ma pretensje do wszystkich, że tak pędzą i czuje się niekomfortowo. Trzeba było wybrać inną drogę. Mnie najbardziej uwierają właśnie te limity. Po mieście praktycznie jeżdżę przepisowo. Akurat żyłem długo we Wrocławiu i siłą rzeczy na głównych drogach z nieraz 4-5 pasami zdarzyło się i 80 polecieć (a miały zwykle limit 60), ale to jeszcze żadna zbrodnia. Oczy dookoła głowy i dostosowanie się do reszty ruchu. Jak wszyscy jadą szybko, to bezpiecznie jechać równo z innymi. Inaczej jest przy przejściach, skrzyżowaniach czy chociażby chodnikach przylegających do jezdni. Na krajówkach zwykle jeździłem w miarę przepisowo. Też czasem te +10 czy +20 przy bardzo dobrych warunkach, ale to była rzadkość. Gdzieś w nocy na krajówce po środku niczego na długich. Widzisz całe otoczenie i kawał pustej drogi przed sobą, znasz pułapki (wzniesienia, niewidoczne wyjazdy), to możesz sobie pozwolić. Zawsze stosuję prostą zasadę - jechać bezpiecznie i w miarę defensywnie. Prędkość zwykle ograniczam tak, żeby nie było zagrożenia. Jak trafiam w piękny, słoneczny dzień na praktycznie pustą autostradę, to na dłuższych odcinkach pomiędzy zjazdami nie widzę problemu aby jechać i te 200km/h. Oczywiście to kwestia samochodu. Miałem dawno temu Peugeota 307 i tym to się 150 bałem przekroczyć. Już wszystko drżało i kierownicę trzeba było mocno trzymać. Podejrzewam też, że z takich samochodów ludzie przenoszą wrażenia na innych. Myślą sobie, że jak jedziesz 200, to pewnie już ledwo kontrolujesz samochód, bo ich złomek już się rozsypuje na takiej prędkości. Maluchem to i 100 strach jechać. Uczucie jakbyś wchodził w nadświetlną.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR a różnica pomiędzy mocą i klasą auta nie jest znacząca?
Warto nadmienić że taka Yamaha R1, powinna być stawiana na równo z autem o mocy ponad 500KM. Z takim ferrari enzo, czy GTR nissana. To jest właśnie ta półka.
Czy autem o mocy 500KM może sobie jeździć ot tak byle kto? Tam też trzeba mieć sporo umiejętności, równie dużo co na ścigaczu. Bo to już poziom niemalże dla profesjonalistów.

Takie subiektywne porównanie klas motocykli do klas aut.
50cm3 - taki maluch, tico albo cinquecento
125cm3 - punto z silnikiem 1.2
250cm3 - większość współczesnych aut niedoładowanych o silnikach od 1.4 do 2.0.
Specjalnie tutaj nie napisałem rodzaju "nadwozia" motocykla, bo mija się to z celem.
500-600cm3 w klasie naked, ścigacz i pokrewne - auta doładowane o pojemności około od 2.2 do 3.5.
Powyżej 600cm3 - auta klasy ultra premium o pojemności ponad 3.5l.
Oczywiście należy tutaj pominąć pojazdy przeznaczone do pracowania nimi, np ciągniki siodłowe, autobusy, pojazdy ciężarowe itp, mówimy tutaj o autach osobowych.

I teraz moje pytanie brzmi, czy taki mercedes SLS AMG o mocy 600KM z napędem na tył to dobre auto dla 18latka? Zdecydowanie nie, ponieważ dość łatwo przegiąć pałę i polecieć bokiem :/ .

Jedyna różnica polega na tym, że nas, Polaków częściej stać na ścigacza niż ferrari i tylko to może (choć nie powinno) usprawiedliwiać brak kat B2.
Tym bardziej że motocykl z kierowcą waży około 250kg, sporo, ale auto z kierowcą może ważyć od 1,1t w górę.
Znowu zdażają się kwiatki co gnają. W moim mieście akurat jechał 300KM autem jakiś małolat naćpany i na pasach przejechał 2 osoby :/ .

Ja jak jadę np motocyklem "na spacer" to w miejsca o minimalnym ruchu. Np na jakieś wąskie drogi pomiędzy wioskami :P . Ruch niewielki to nikomu nie przeszkadzam. Ale jechać na autostradę na spacerek to debilizm.

U mnie w mieście też są absurdalne ograniczenia prędkości.
Ale piękny kwiatek spotkał mnie ostatnio na drodze. Zjeżdżam ze skrzyżowania, na asfalcie stoi słupek, blisko krawężnika. Jechałem motocyklem. Mijam go tak z odstępem około metra i jebut. Wpadłem w 40cm dziurę w asfalcie! Zauważyłem ją może z 3m przed sobą, dobrze że zdąrzyłem unieść tyłek i przechylić się w tył, więc ugiął się tylko amortyzator oraz opona :P . Ale co za dzban tak ch***o tam postawił ten słupek to szok. Teraz dziura w tamtym miejscu ma ponad 1,2m szerokości (!) i dopiero teraz uznali że postawią słupki w okół dziury. Pięknie.

" Myślą sobie, że jak jedziesz 200, to pewnie już ledwo kontrolujesz samochód, bo ich złomek już się rozsypuje na takiej prędkości. Maluchem to i 100 strach jechać. Uczucie jakbyś wchodził w nadświetlną. Myślą sobie, że jak jedziesz 200, to pewnie już ledwo kontrolujesz samochód, bo ich złomek już się rozsypuje na takiej prędkości. Maluchem to i 100 strach jechać. Uczucie jakbyś wchodził w nadświetlną." - kiedyś miałem nieprzyjemność prowadzić 307 i powiem ci że strach w oczach to miałem przy 35km/h (!). Nie obwiniałbym modelu a stan egzemplarza - praktycznie zero hamulców (klocki starte do zera) i brak ręcznego.
Znowu moje auto zaczęło się totalnie inaczej prowadzić po zmianie opon. Na starych to już się nieco obawiałem powyżej 120km/h. Teraz na nowych pirelli, to i 200km/h bym się nie bał, bo prowadzi się jak po szynach XD.
Znowu kumplowi ostatnio składałem do kupy świeżo zakupioną astrę. Powiem ci dramat, przed serwisem to strach było tym wgl jeździć. Przewody hamulcowe zgnite (wszystkie!), dziury w podłużnicach takie że można by tam dezodorant schować, końcówki drążków wylatane na maksa i szereg innych rzeczy. Ja rozumiem że chłopak niebogol, ale jakieś minimum sprawności trzeba mieć. Chociaż tyle żeby opony nie wybuchły, hamulce nie padły, kierownica działa i aby zawieszenie się nie rozleciało no i żeby wóz w pół się nie złamał. Na resztę wg mnie można przymknąć oko. Teraz to strach tym autem jeździć powyżej tych 80-90km/h XD...
Generalnie radziłem mu się pozbyć tego auta.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 No ja się z tym nie zgodzę. Duża moc w motorze wymaga dużo więcej umiejętności niż w samochodzie. Samochodem wystarczy jeździć rozsądnie i nie wciskać gazu do dechy z byle powodu. Tu problemem bywa jedynie głupota, bo wcisnąć gaz w 30% zamiast 80% każdy potrafi. Na motorze różnica w masie i mocy jest dużo trudniejsza do opanowaniai wymaga już wprawy. Umiejętność opanowania płynnego posługiwania się gazem w samochodzie to banał, nie trzeba mieć lat doświadczenia i setek kilometrów na karku, żeby się tego nauczyć. Wystarczy trochę rozsądku. Jak ktoś nie potrafi posługiwać się gazem, to i małym samochodem może narozrabiać.

Porównujesz tu nieco inne rzeczy. Zasadniczo większość wypadków przez utratę panowania nad mocą to zwyczajna głupota - ktoś chciał się popisać. Można sobie pooglądać filmiki jak kierowcy Mustangów często chcą się popisać, polecieć bokiem czy zbyt gwałtownie ruszyć i lądują w rowie. Przyczyną jest zwyczajna głupota, bo bez problemu by to opanowali jadąc normalnie. Jak wsadzisz kogoś świeżego na mocny motor, to nie wystarczy mu powiedzieć "jedź ostrożnie i nie szalej". To działa w przypadku samochodów, ale na motorze już sama obsługa się zmienia razem z mocą i masą.
W USA też większość wypadków przez nieumiejętność to samochody o małej mocy w stosunku do masy, a tych o dużej mocy jest całkiem sporo i są łatwo dostępne.
Mówiąc w skrócie, jak wsadzisz świeżego kierowcę do takiego AMG, każesz mu ostrożnie operować gazem i faktycznie nie będzie szalał, to będzie jeździł tak samo, jak Yarisem. Sam jeździłem Challengerem SRT8 i właściwie nie dało się nieumyślnie czegoś głupiego zrobić. Normalna jazda na niższych obrotach była jak normalna jazda dieslem 1.9. Dopiero jak celowo wkręcisz go na obroty, to zaczyna się zabawa. Samo odpychanie się od ziemi jest bardzo proste w opanowaniu. Wystarczy nie przeginać pały. Za to jak wsadzisz świeżego motocyklistę na 100KM+ maszynę, to już jest inna bajka. Ręka się omsknie, źle zmieni bieg, źle oceni drogę hamowania (a z silnikiem całkiem znacząco rośnie masa). Pomijam tu szaleńców latających po 200-300 miastami czy właśnie wszelkiego rodzaju popisy. Sama umiejętność opanowania w normalnym ruchu jest trudniejsza w mocnym motorze niż mocnym samochodzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Co do 307, to jest to głównie kwestia opon, układu kierowniczego, masy samochodu, ewentualnie rozstawu kół i osi. Przez wiele lat jeździłem Saabem 9-3. Koło 200KM, szersze kapcie, dużo lepszy układ kierowniczy i koło 1,6t. Przy 200km/h właściwie nie czuć prędkości. Trzyma się jak małpa gałęzi, kierownica mocno się usztywnia (byle szturcnięciem jej nie ruszysz), nic nie drży. Po prostu czujesz się pewnie, a samochód prawidłowo odpowiada na każdy ruch kierownicą, nie ma w tym wysiłku. Właściwie przy 240 też jechał bardzo dobrze. W mniejszych samochodach, szczególnie lekkich z wąskimi oponami strasznie czuć prędkość. Już pomijając samą wielkość samochodu - wszelkie drgania na wąskich oponach są większe, a lekki samochód i lżejszy układ kierowniczy mocno przenoszą je na kabinę i kierowcę. W tym 307 przy bodajże 170-180 kierownica drżała jakbym udarówką wiercił, przy 160 jeszcze dało się jakoś wytrzymać, ale też niezbyt komfortowo. Niestety wielu ludzi nie ma porównania z nowszymi, cięższymi i lepszymi samochodami sądząc, że jak ktoś ma 2t furę, to pewnie tak samo nim w środku telepie, a do tego przez masę musi prowadzić się jeszcze gorzej. Zapytaj losowych ludzi i większość powie, że cięższy samochód jest trudniejszy w opanowaniu na autostradzie. Taki mamy poziom pojęcia przeciętnych kierowców.

Chyba największą różnicę robią opony, masa i układ kierowniczy. Wysoki profil i cienka opona to dużo większe drżenie i dużo gorzej trzyma się na prostej drodze. Masa zwyczajnie dociska samochód dając mu nieco więcej stabilności. Szczególnie, że te małe samochodziki często są dalekie od dobrej aerodynamiki i nawet nie radzą sobie za dobrze wykorzystując docisk powietrza. Płaski przód i więcej go wyhamowuje niż dociska. No a układ kierowniczy to wiadomo. Jak jest ciężki i sztywny, to będzie trzymał te koła prawidłowo. Jak jest lekki, to ma małą bezwłasność i w połączeniu z kiepskimi oponami nie będzie tłumić tych wibracji.

Ja tam od siebie polecam Toyo. Zmieniłem Pirelli na Toyo ileś lat temu i różnica niesamowita. No ale trzeba liczyć się z tym, że Toyo szybciej się zużywają. Pięknie się trzymają drogi i jeździ się bardzo pewnie (Pirelli dawały takie wrażenie plastiku, częściej traciły przyczepność). Nie mam porównania z chińczykami, na takich zwyczajnie nie jeżdżę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR duża moc zawsze wymaga dużych umiejętności. Niezależnie od typu pojazdu. Czy mocne auto jest łatwiej ogarnąć? Nie powiedziałbym. W motocyklu w zasadzie nie ma pojęcia "poślizg". Jak się poślizgniesz to od razu leżysz jak długi, a wtedy to już po ptakach.
W bardzo mocnym aucie o nadsterowność nie trudno, wystarczy ciut za dużo gazu i już lecisz bokiem :P .

Motocyklem też "wystarczy jeździć ostrożnie i nie cisnąć gazu do końca z byle powodu" XD. To nie jest argument, bo ścigaczem też niby można jeździć do 3tys RPM i będzie się prowadził jak baranek.

Różnica w masie nie jest tak duża jakby się mogło wydawać. Mój motocykl waży 120kg, ścigacz waży 180kg. Z tym że jak ja jadę z pasażerem to już mam masę ścigacza :) .

" Umiejętność opanowania płynnego posługiwania się gazem w samochodzie to banał, nie trzeba mieć lat doświadczenia i setek kilometrów na karku, żeby się tego nauczyć." - ciekawe, bo ja szybciej nauczyłem się ruszać motocyklem niż autem :P . Z tego względu że przyrządy do rusznia w motocyklu obsługujesz dłonią, która jest precyzyjniejsza niż stopy w przypadku auta.

Motocykl to w zasadzie cięższy rower z silnikiem zamiast pedałów. Największym wyzwaniem przy jeździe motocyklem nie jest opanowanie jego mocy, a opanowanie równowagi, nauczenie się jak pokonywać zakręty, TO jest najtrudniejsze. Jednak ten aspekt ma niewiele wspólnego bezpośrednio z mocą, raczej z prędkością. Im szybciej jedziesz tym lepiej musisz te sprawy ogarniać. Ale przecież można i 15km/h w zakręt wchodzić :P .

Kłopot w tym, że jak młodzik będzie miał pod butem/ręką dużą moc, to prędzej czy później fantazja go poniesie. Każdego młodzika ponosi :P . I tu jest problem.

Każdy pojazd projektuje się do jakiejś prędkości maksymalnej, im bardziej się zbliżasz do tej granicy tym bardziej czuć że auto zaczyna "cierpieć" XD. Wiadomo że takie punto z silnikiem 1.2, przy 280km/h będzie tak trzeszczeć że szok (o ile by się nie połamało na miejscu).

Ważna jest przede wszystkim konstrukcja zawieszenia. Dziś w autach najczęściej stosuje się monowachacz na kolumnie McPhersona. Rozwiązanie tanie, dość proste i powiedzmy że trwałe.
W moim aucie jest inaczej, jest tam dwuwachacz trójkątny, na zwrotnicy :) . Takie rozwiązania są powszechne w autach klasy super sport, np ferrari czy lamborghini. Oczywiście nie mówię że mam zawieszenie z lambo, ale to te same rozwiązanie konstrukcyjne :) .
Mam civica VI z 1.4. Do tego zmieniłem opony z 175/65/14 na 195/50/15.

Im cięższy samochód tym trudniejszy do opanowania na torze :P . Kiedy chcemy ciągle gwałtownie zmieniać kierunek jazdy, ale na autostradzie masa na mniejsze znaczenie o ile jest podparta odpowiednio większymi hamulcami.

Im wyższy profil tym opona jest bardziej komfortowa, bo opona pełni też funkcję pierwszego "amortyzatora". Jeśli założysz opony niskoprofilowe, to będziesz czuć każdą nierówność asfaltu :) .
Sama masa niekoniecznie musi robić różnicę przy większych prędkościach, wtedy w grę wchodzi areodynamika i odpowiedni docisk auta. Można to wymusić samą masą, oczywiście, tylko po co? A mniejszych, wolniejszych aut nie projektuje się w oparciu o specjalistyczną areodynamikę :P .

Układ kierowniczy, z pewnością jest ważny, ale najważniejsze jest to w jakim stanie ten układ jest, czy nie ma luzu na przekładni/kolumnie kierowniczej, czy drążki i ich końcówki nie są wybite.

Do tego masa nieresorowana (czyli wszystkie elementy które nie są przykręcone do nadwozia, tak w dużym uproszczeniu) powinna być jak najmniejsza aby uniknąć dużych drgań.

Miałem okazję przejeździć dość różne marki opon. I wg mnie wychodzą tylko 2 w sensowne opcje.
Wersja budżetowa i wersja porządna.
Jedynym tanim i sensownym producentem opon jest zeetex. Ceny ich opon to około 50-70% ceny opon z wyższej półki, przy czym jakościowo odbiegają powiedzmy o jakieś 20%. Jakościowo są porównywalne do wszystkich opon ze średniej półki, od niektórych są nawet lepsze, ale są jednak sporo tańsze. Jednak płacąc mniej trzeba się liczyć z pewnymi k

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Jak piszesz długie posty, to wrzuć do jakiegoś notatnika (notepad++ chociażby) i sprawdź długość. Demoty obcinają na 4k znaków. Już się tego nauczyłem :)

Właśnie różnica jest taka, że samochód wiele błedów wybacza. Za mocno skręcisz, uślizg, wyprostujesz, noga z gazu i jedziesz dalej. Na motorze utrzymanie się przy uślizgu przedniego koła już jest wyzwaniem, a jak nagle złapie przyczepność skręcone, to trudno nie zaliczyć gleby. Jak dasz za dużo gazu w samochodzie, to najwyżej nieco obróci, też szybka korekta, noga z gazu i dasz radę opanować, a na motorze jak mówisz, poślizg to zazwyczaj gleba. Z resztą najprostsza rzecz, w samochodzie zwykle wystarczy zahamować i sam zrobi swoje. Nie przewróci się nawet w poślizgu. Motor po prostu nie wybacza błędów.

Z masą sam udowodniłeś to, co mam na myśli :P Wsiadasz na motor i masz powiedzmy 200-250kg. Większy motor i już masz +20% masy. Wsiądziesz na jakiś duży motor i nagle masz +100% masy. W samochodzie nawet po załadowaniu kilku pasażerów i bagaży ta masa rzadko wzrasta o więcej niż 20%. Taki SLS AMG ma 1,7 tony. Żeby była miarodajna różnica, to byśmy musieli to porównywać z jakimś Seicento czy czymś innym poniżej tony masy. Ten Challenger, którym się bawiłem, to koło 1,9t i jakieś 470 koni. Masa właściwie większa o 1/4 od przeciętnej osobówki, a mocy ze 3 razy tyle. Z resztą popatrz na to inaczej. Co będzie trudniejsze do opanowania. Przesiadka z motocykla 150kg na 300kg, czy z samochodu 1,5t na 3t dostawczaka? Nawet przy tej samej mocy motocykl będzie wymagał już większych umiejętności. Dostawczak jak dostawczach, poza samym gabarytem nic się nie zmienia.

Swoją droga, porównywanie do ścigacza to jeszcze trochę inna rzecz. Ścigacze już łatwiej porównywać do jakiegoś Lambo czy innego Koenigsegga o stosunkowo małej masie i dużej mocy. Większość ludzi w takich samochodach raczej wie, co robi. Są oczywiście wyjątki, ale praktycznie wszystkie wypadki z udziałem takich samochodów to próba popisania się czy porzetestowania możliwości, bo ktoś to wynajął na jeden dzień i chciał skorzystać. Jak jednak masz taki samochód, to będziesz długo się z nim delikatnie obchodził i wyczuwał. Ja akurat Chargera kupiłem jesienią i właściwie uczyłem się go na śniegu. Trochę mi zajęło wyczucie jak się taki kloc zachowuje w różnych warunkach, a mam AWD. Sęk w tym, że w najgorszym wypadku staniesz bokiem na drodze. Aby doprowadzić do wypadku trzeba się już trochę rozpędzić. Motorem można i z miejsca nieopanować maszyny.

"Motocykl to w zasadzie cięższy rower z silnikiem zamiast pedałów. Największym wyzwaniem przy jeździe motocyklem nie jest opanowanie jego mocy, a opanowanie równowagi, nauczenie się jak pokonywać zakręty, TO jest najtrudniejsze."
Sam o tym piszesz :) W samochodzie nie ma żadnej filozofii z opanowaniem równowagi czy prowadzenia. Niezależnie od mocy możesz wylecieć z zakrętu przy większej prędkości. Jedyna różnica jest w tym, że przy większej mocy możesz przegiąć pałę na łuku i stracić przyczepność, a przy małej mocy często nie ma na tyle pary, żeby zerwać przyczepność przyspieszająć na zakręcie. Tu już jednak wchodzi sama fizyka. Wiele osób twierdzi, że na zakręcie nie wolno przyspieszać, a często nawet są za hamowaniem na zakręcie. Fizyka temu przeczy. Hamowanie na zakręcie zwiększa siłę wyrzucającą samochód z zakrętu, a lekkie przyspieszanie przesuwa wypadkową w kierunku toru jazdy. Oczywiście delikatne przyspieszanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

Różnica między monowahaczem i wielowahaczem jest dosyć niewielka. Właściwie problemem rozwiązywanym przez różne rodzaje zawieszenia jest zachowanie płaszczyzny w stosunku do drogi przy pionowym ruchu koła. Stąd niezależne zawieszenie jest lepsze. Nie da się tego zrobić idealnie, ale można próbować. Przy stałym położeniu jest problem na zakrętach. Skręcasz, samochód się przechyla i koła są pod lekkim kątem - nie przylegają prawidłowo do nawierzchni. Przy belce skrętnej czy sztywnym moście jest lepiej na zakrętach, bo buda się lekko przechyli, a koła dalej przylegają do nawierzchni. Gorzej jednak na nierównościach. Jedno koło podskakuje, to automatycznie cała belka/most się przechylają i drugie koło także się przechyla. Dopuszczalne w dostawczakach, ciężarówkach, a nawet w małych osobówkach. Raczej dalekie od ideału. Monowahacz to już niezależne zawieszenie. Jedno koło zwykle nie wpływa na drugie. Problem w tym, że koło porusza się na ramieniu, więc idąc w dół ma pozytyw, a idąc w górę ma negatyw. Stąd też cebulaki obcinające sprężyny często mają za duży negatyw. Koło jest cały czas w pozycji ugiętej i nie leży dobrze na jezdni. Ten negatyw jest celowy przy ugięciu koła, bo na zakrętach znowu - buda się lekko przechyla, koło pozostaje płasko na ziemi. Niestety na nierównościach też ma ten ruch, a to już nie jest tak dobre. Stąd mamy wielowahacz. Zrobiony tak, żeby na nierównościach koło poruszało się góra-dół, ale na zakrętach już wchodziło lekko w pozytyw/negatyw. Mamy tam jeszcze chociażby stabiliatory, które uśredniają wzajemną pozycję kół. Przy niezależnym zawieszeniu każde koło ma pełny zakres ruchu i na nierównościach to wystarczy. Na zakręcie jednak jedno pójdzie w górę, drugie w dół, a takich przechyłów nie chcemy. Stąd stabilizator ogranicza różnicę pomiędzy kołami utrzymując samochód bardziej w pionie na zakrętach, ale pozwalając na niezależny ruch na nierównościach.
Na autostradzie nierówności mamy niewiele, więc raczej nie ma tak dużej różnicy. Saab miał jeden wahacz i jeździł świetnie. Dodge ma już bardziej rozbudowane zawieszenie, a sunie jak czołg.
https://i.imgur.com/eLgO8Oh.png

Raczej skupiam się na normalnej jeździe, a więc duże prędkości tylko na autostradach i ekspresówkach - równa droga, łagodne łuki, brak jakichkolwiek gwałtownych manewrów. Dlatego też uważam różnicę limitów prędkości rzędu 30km/h między byle drogą wojewódzką, a ekspresówką za skrajny idiotyzm.
Główny bonus z większej masy to większa bezwładność - odporność na wiatr poczny czy chociażby podczas wyprzedzania ciężarówki. Busem na pusto potrafiło mi nieźle miotać jak wyjeżdżałem zza ekranów czy ciężarówki. Miał dużą powierzchnię w stosunku do masy. No ale też bezwładność sprawia, że mniej drgań przenosi się na kabinę. Oczywiście dobre zawieszenie to załatwi, ale nie oszukujmy się. W miejskich wozidłach nikt nie projektuje zawieszenia na prędkości rzędu 200+. Jakby nie patrzeć, zawieszenie ma tłumić energię przekazywaną między drogą i pojazdem. Im pojazd lżejszy, tym mniejszy opór stawia na nierównościach przy dużej prędkości i tym trudniej jest amortyzować. W końcu sprężyna i amortyzator działają opierając się o budę, a gdy ta jest lekka, to mocniej ją popchną :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Chciałbym tu podrzucić fajne rozwiązanie, które według mnie powinno być częściej stosowane w samochodach sportowych, a obecnie jest domeną tylko rasowych terenówek. Hamulce montowane przy dyfrze. Przesuwając tarcze razem z całą szczęką koło dyfra (na półosi) znacznie zmniejszasz masę nieresorowaną. W terenówkach właściwie robi się to tylko po to, aby koła instalować acentrycznie na przekładni planetarnej (wtedy tarcza się w kole nie zmieści). Wydaje mi się jednak, że przy dużym samochodzie sportowym wymagającym dużych hamulców taki trick mógłby całkiem fajnie poprawić jego możliwości. W końcu robią felgi z włókna, tarcze węglowe i inne cuda byle odjąć kilka gram z kół, a tu możesz cały hamulec wypitolić. Przy małej mocy oczywiście siła hamowania jest większa od siły działającej na półosie i byś musiał je powiększyć, ale przy sportowych samochodach zazwyczaj siła hamowania jak i przyspieszenie od zera mają tak samo duże obciążenia i nie będzie to wymagało dodatkowego powiększenia przegubów czy półosiek.
https://i.imgur.com/uI4YOy1.jpg

Z oponami nie mam za wiele doświadczenia. Nie pamiętam, co miałem w poprzednich samochodach. W Saabie miałem letnie Pirelli i zmieniłem na Toyo. Zimówki bodajże Kleber (nie pamiętam, czy w Saabie, czy w 307, czy w Mercedesie...). Zimówki były słabawe. Charger ma całoroczne Bfgoodrich advantage t/a sport lt cokolwiek to jest. A Transit prawilne Geolandary :)
https://i.imgur.com/GTkTFG0.jpg

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR robię tak, ale często w pierwszym momencie prawidłowo wyświetla cały komentarz i dopiero po kilku minutach coś ocina :/

" Za mocno skręcisz, uślizg, wyprostujesz, noga z gazu i jedziesz dalej." - no właśnie problem w tym że trzeba umieć się wyratować, jeśli nie umiesz, to efekt masz identyczny z motocyklowym.

Jak się uprzeć to motocyklem też da się latać bokiem. Więc to też nie jest argument.
Z drugiej strony, motocyklem nigdy nie zaliczysz dachowania XD.

Z tym że sama procentowa wartość od masy ma niewiele wspólnego. Bo jednak kilogram to kilogram. Zobacz sobie o ile większe masz opony oraz podwójne hamulce z przodu. Nierzadko zaciski wielotłoczkowe - nie bez powodu. Dodatkowo w motocyklu, silnik hamuje baaardzo skutecznie :P .
Moje auto waży tonę z hakiem. I ma maksymalną ładowność pół tony. 5 pasażerów + paliwo + coś tam w bagażniu i powiem ci że da się osiągnąć tę wartość. 5 osób po 80kg, to 400kg, pełen zbiornik paliwa to kolejne 50kg oraz rzeczy w bagażniku, w tym koło zapasowe i masz te pół tony. A 500kg z 1100kg to ciut więcej niż 20% :P .

" Przesiadka z motocykla 150kg na 300kg, czy z samochodu 1,5t na 3t dostawczaka?" - jak dla mnie? Przesiadka z motocykla 150kg na 300kg. Bo jedyne co trzeba trzymać to równowaga. A przesiadka z osobówki 1,5t do dostawczaka 3t to olbrzymia różnica w gabarycie, drastycznie mniejsze pole widzenia, dłuższa droga hamowania, wielokrotnie większe martwe strefy w lusterkach, zupełnie inne rozłożenie masy pojazdu, zupełnie inna konstrukcja zawieszenia i charakterystyka pracy opon.
Tym bardziej że jazda w 2 osoby na motocyklu o masie 150kg, jest porównywalna z jazdą solo motocyklem o masie 300kg. Tym bardziej że jeśli wyciagasz motocykl 300kg, to musisz mieć na myśli cieżkiego choopera albo turystyka, tylko one dochodzą do takich mas. A tymi jeździ się powoli, bo są kierowane do takiego typu ludzi. To tak jakbyś chciał jeździć sportowo limuzyną o długości 15m XD.

I właśnie tak należy przyrównywać ścigacza, do ferrari i pochodnych. Mówisz że ktoś kto ma ferrari będzie się z nim delikatnie obchodził, a czemu by NIE MIAŁ ze ścigaczem? Ten typ pojazdu bardzo często zrzesza ludzi z pewnymi kompleksami. A wtedy próba popisania się to jedyne na co ich stać.
To dlatego że masz napęd AWD, ale większość aut ma napęd FWD, nawet tych mocnych. Daleko szukać, najnowszy civic, 320KM na przedniej osi :/ .

W samochodzie jest za to wielka filozofia w samej obsłudze pojazdu, dobrania ilości gazu, hamulca, zmiana biegu jest 3krotnie dłuższa (pomijam automaty i półautomaty). Dodatkowo musisz kontrować kierownicą czego w motocyklu nie ma.
W motocyklu musisz balansować ciałem, w aucie kontrować kierownicą i to się równoważy.

A w aucie nie wylecisz z zakrętu maluchem? Też się da jak kogoś fantazja poniesie.
A wiedziałeś że pokonując zakręt motocyklem fajnie jest dodać gazu? Bo pochylajac się na bok, obwód koła się zmniejsza, a co za tym idzie spada prędkość motocykla, motocykl kiedy zwalnia, mimowolnie staje do pionu. Dodajac gazu unikamy tego efektu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR jest różnica pomiędzy monowahaczem a dwuwahaczem. Nie myl tego z wielowahaczem :) .

Im mniej części tym zawieszenie jest sztywniejsze, im więcej - wygodniejsze. I tak monowahacz powinien być najlepszy, ale kolumna McPhersona jest dość ciulowym rozwiązaniem, dość nietrwałym, o dość słabej przyczepności i dość niskiej sztywności.
Dwuwahacz ma najlepszy stosunek trwałości do jakości.

Belka nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo jest właśnie zawieszeniem zależnym. Może dochodzić do sytuacji kiedy nadwozie jest bardzo przechylone że właśnie jedno z kół się oderwie od podłoża. Belka jest jak kolumna McPhersona. Tania, prosta, w miarę trwała, ale właściwości trakcyjnych zbyt dobrych to nie ma :/ .

"Jedno koło zwykle nie wpływa na drugie." - dziś standardem jest stabilizator, którego zadaniem jest to, aby nacisk na jedno koło przenieść na drugie które jest odciążane przez przechylające się nadwozie. Dzięki czemu mamy efekt znacznie lepszy niż przy sztywnej belce mając wciąż niezależne zawieszenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR już ci odpowiadam dlaczego w autach sportowych raczej nie montuje się hamulców przy dyfrze.

Po pierwsze - rozmiar. Hamulce aut sportowych muszą być duże i o bardzo dużej sprawności. Po drugie, - odprowadzanie ciepła. W wirującym kole, łatwiej je chłodzić niż przy obudowanej skrzyni biegów. W terenówce to mniejsze problemy i ważniejsze jest to aby po prostu hamulców nie zapaćkać.
Więc w aucie sportowym, zwyczajnie ten system byłby bardzo zawodny.
Dodatkowo jest to możliwe do wykonania wyłącznie na osiach napędowych. Niektóre sportowe auta wciąż mają napęd RWD, a wiadomo że pierwsze skrzypce grają przednie hamulce.
Dużo też zależy od układu silnika w aucie. Może być poprzeczny, wzdłóżny, centralny, umiejscowiony z przodu lub tyłu auta. Więc i układ skrzyni biegów nie musi być taki miły.
Przedstawione przez ciebie rozwiązanie ma szansę ładnie działać kiedy silnik ze skrzynią jest z przodu wzdłóżnie, a dyfer z tyłu.
W innych układach może być problem z miejscem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Wyświetla go w całości dopóki nie odświeżysz ;)

Większość mocnych aut ma RWD, jedynie mocne wersje samochodów cywilnych dostają FWD jak Focus czy Civic. Nie oszukujmy się, Civic to nie jest fura sportowa, a najwyżej hot hatch - sportowa wersja zwykłego samochodu :) Praktycznie wszystkie samochody powstające z myślą o sportowym wykorzystaniu dostają RWD, ewentualnie AWD.

"A w aucie nie wylecisz z zakrętu maluchem? Też się da jak kogoś fantazja poniesie."
No właśnie, moc i masa nie mają tu tak dużego znaczenia. Możesz wylecieć busem, możesz wylecieć i maluchem.

Jaka jest praktyczna różnica między dwuwahaczem, a wielowahaczem? Jak dla mnie, to spełniają praktycznie to samo zadanie - utrzymują koło w prawidłowej pozycji niezależnie od ugięcia.
Zdaje się, że typowy dwuwahacz jest chociażby w Prowlerze (akurat przyszedł mi do głowy, bo ładnie widać)
https://i.imgur.com/OvXxvWy.jpg
A taki typowy wielowahacz wygląda tak:
https://i.imgur.com/x8hmsKL.jpg
W obu przypadkach ma zachować ładną zbieżność niezależnie od stopnia ugięcia. Jak masz jakieś ciekawe detale, to chętnie się czegoś nowego dowiem ;)

Z tymi hamulcami to jest argument. Jakby nie patrzeć, Hummer H1 to wielki kloc z bardzo specyficzną konstrukcją. Wydaje mi się jednak, że przy silniku umieszczonym centralnie też można całkiem sprawnie wtrynić hamulce bliżej skrzyni biegów, a kanały powietrzne do chłodzenia hamulców można odpowiednio pokierować. To raczej kwestia niezwykłości tego rozwiązania, mało kto lubi kombinować z nietypowymi rozwiązaniami gdy na rynku już coś jest powszechne :) Tak czy siak byłoby to całkiem ciekawe rozwiązanie. Przypomina też nieco wykorzystanie retardera, który najczęściej jest umieszczony na wale/skrzyni.




Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR Mimo wszystko taki civic Type R to dużo mocniejsze auto niż to co zwykle jeździ po naszych drogach, a 300KM już się odpycha.
Choć fakt że najmocniejsze auta świata coraz częściej celują w AWD, a FWD pozostawia się tanim wozidłom dla mas.

"No właśnie, moc i masa nie mają tu tak dużego znaczenia. Możesz wylecieć busem, możesz wylecieć i maluchem." - i dokładnie tak samo jest z motocyklami :) .

Każde rozwiązanie zawieszenia ma swoje plusy i minusy:
- McPherson, to rozwiązanie stosunkowo tanie, dość awaryjne (co jest plusem dla producenta) i nieźle nadaje się do aut o małej mocy. Jednak to rozwiązanie jest po prostu wręcz prostackie i słabo sobie radzi z przyczepnością przy dużych prędkościach i nagłych zmianach kierunku.
- wielowahacz, rozwiazanie najdroższe, zapewniające bardzo duży komfort, jednak im wygodniej tym też bardziej cierpi na tym trakcja. Każdy wahacz jest zamocowany na osobnej gumie do nadwozia/wózka zawieszenia. Jest ich kilka i rzadko kiedy są ze sobą połączone "na sztywno". W efekcie całe koło dostaje względnie sporego luzu na gumach. Czasem kiedy padnie tylko jedna tuleja w wielowahaczu to ciężko ją znaleźć (jako usterkę), bo całe zawieszenie dość miękko pracuje i przy większym docisku, dopiero pracuje zbyt mocno uderzając o nadwozie :P .
- dwuwahacz jest tutaj optymalnym rozwiązaniem, najlepiej znosi dużą moc i prędkość, jest przy tym względnie dość wygodne (na tle McPhersona) i dobrze wykonanie nie jest dużo gorsze od wielowahacza. Całe zawieszenie trzyma się tylko na 4 tulejach, więc można uzyskać dużą sztywność, z czego i tak główną robotę odwalają 2 na dolnym wahaczu.

Z tym że auta typowo super sport, mają tarczę hamulcową przekraczającą 40cm. A dyfer/skrzynia biegów rzadko kiedy przekracza 25-30cm. Więc te tarcze dość znacząco musiałyby wystawać ponad dyfer, który musiałbyś znowu opuścić. Do tego opuścić o dodatkowe kilka cm aby zachować odległość od nadwozia + stworzenie kanału powietrznego. A to wszystko kosztem i tak małej powierzchni bagażnika.
Bardzo duże koła są właśnie efektem ubocznym, wkładania olbrzymich tarcz, a nielicznych modelach nawet nagina się błotnik ponad maskę aby wsadzić jeszcze nieco większe hamulce :) .
https://ag-spots-2018.o.auroraobjects.eu/2018/03/06/ferrari-599-gtb-fiorano-c532306032018020141_1.jpg
Bardzo subtelna różnica ale dla mnie widoczna. Zauważ też że maska jest nieco niżej niż poziom błotników.
Do tego, ująłbyś nieco masy nieresorowanej, ale dołożyłbyś tyle samo, albo nawet i więcej, przerabiając mocowania, podnosząc odległość między dyfrem a nadwoziem, dodając kanały powietrzne pod autem itp. Do tego skopałbyś po części areodynamikę, bo kierowałbyś silny strumień powietrza pod auto, kiedy dla uzyskania dużego docisku, należy je kierować nad auto...

"To raczej kwestia niezwykłości tego rozwiązania, mało kto lubi kombinować z nietypowymi rozwiązaniami gdy na rynku już coś jest powszechne :)" - nie w klasie super aut. Najpierw wygląd. Weźmy takie pagani zonda, czy bugatti veyron. Auta o wyglądzie baaardzo nietypowym. Dziś nam już zpowszedniały, ale pierwotnie były bardzo nietypowe.
Teraz silnikowo, hybryda w super samochodzie? Proszę bardzo nowy NSX od hondy, silnik V6 oraz 2 silniki elektryczne po koło 50KM każdy. Czy porsche 918 spyder.
Nissan GTR ma nietypowy układ przeniesienia napędu. Silnik V6 umieszczony wzdłóżnie, z wałem przenoszącym moc na skrzynię umieszczoną z tyłu (nad tylną osią). Ale GTR to auto z napędem AWD, więc potrzebny był drugi wał z drugim dyfrem, który leciał od tyłu auta, na jego przód :) .
Właśnie w klasie aut super sport najszybciej uświadczysz nowatorskich rozwiązań.
Znowu w autach klasy super sport mamy systemy dwusprzęgłowe, to teraz normalka. Osobne sprzęgło dla biegów parzystych i drugie dla nieparzystych.
Takich mniejszych i większych nietypowych rozwiązań które ostatecznie stały się pewną normą można by przytaczać.
W klasie tych aut można popuścić wodze fantazji, cena jest dość drugorzędna. Pierwsze skrzypce gra to jak takie au

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Akurat połączenie skrzyni z dyfrem jest dosyć powszechne w supersamochodach z AWD i nie tylko. Nazywa się to transaxle. Ma to chociażby już niemłode Lamborghini Murcielago, ale właściwie lista jest ogromna, Mercedes AMG, Corvette C5-C7, Ferrari California czy Berlinetta, Aston Martin Vantage, Vanquish, Plymouth Prowler. Z resztą to samo miał Garbus :D Z takich powszechnych to Skoda 105, 120, 130.
Z AWD jest właśnie Murcielago, GT-R, Ford RD200, Mitsubishi 3000GT i VW T3 wersji 4x4. T1 i T2 też miały transaxle, ale nie miały AWD. No i przede wszystkim Audi Quattro z silnikami montowanymi wzdłużnie.

Sądzę, że takie hamulce po prostu są niepotrzebne w samochodach, które mogą je mieć, a w tych najwyższej klasy często nie ma na to miejsca. Poszperałem jednak i faktycznie stosuje się to czasem w samochodach torowych.

McLaren M23
https://i.imgur.com/58NP2Xs.jpg

Właściwie stosowane były w dwóch kategoriach samochodów. Samochody torowe jak właśnie McLaren, Ferrari 312, BRM, Mercedes W196 przez sportowe i sportowo-luksusowe fury typu TVR Tasmin, Maseratti Quattroporte II, Jaguar XJ, E-Type czy większość Lutusów aż po bardzo przyziemne samochody. Chociażby Audi 100, Cirtoen 2CV, sporo modeli Alfa Romeo jak oryginalna Giulietta, Alfetta, GTV, GTV6. Był nawet VW K70, Rover P6, Subaru G i prawie wszystkie Citroeny z tamtej epoki. Citroen lubi taki dziwactwa, przynajmniej wtedy dużo dziwadeł robili. Że też nie pomyślałem, że wsadzili to do 2CV :D

https://youtu.be/MIHK46vlZ-0?t=169

Swoją drogą, z zalet wymienia się też jedną rzecz, o której nie pomyślałem. Instalując hamulce na dyfrze nie tylko unikasz nieresorowanej masy, ale też nie musisz używać elastycznych przewodów hamulcowych. Dzięki temu można stosować mniejsze hamulce o większej sile zacisku niż pozwalają na to elastyczne przewody. Przynajmniej tak było w czasach, kiedy je powszechnie stosowano. Oczywiście największa wada to trudny dostęp i potrzeba wyciągania całego dyfra do wymiany klocków czy tarcz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR Patrz, wcześniej odświeżyłem, sprawdziłem a i tak ucięło XD.

owszem, ale bywa też drugi osobny dyfer na przednią oś. Takie rozwiązania są konieczne w większości aut AWD.

W autach typowo torowych, jest znacznie więcej możliwości. Bo nie ogranicza je homologacja drogowa czy względy praktyczne czy komfort, to ma wyłącznie idealnie jeździć na torze.
Ba, bolidy F1 wgl nie trzymają się drogi jeśli na liczniki jest mniej niż 200km/h XD. Za mała siła docisku w stosunku do rozmiaru opon.
Podałeś interesujący przykład auta z hamulcami na dyfrze, ale jak widzisz, nie ma tu osłony silnika (od góry) więc problem chłodzenia nie występuje. Tak samo jak problem rozmiaru. Konstrukcja jest wyraźnie lekka, przez co hamulce są mniejsze. Tutaj ma to sens, bo faktycznie ugrasz na masie nieresorowanej, bez negatywnych skutków ubocznych (a w zasadzie skutki uboczne nie są tutaj problemem). Ale nie w aucie drogowym.

"Swoją drogą, z zalet wymienia się też jedną rzecz, o której nie pomyślałem. Instalując hamulce na dyfrze nie tylko unikasz nieresorowanej masy, ale też nie musisz używać elastycznych przewodów hamulcowych" - no tutaj nie do końca tak to działa. Do pewnego stopnia owszem, ale tylko jeśli dyfer jest przykręcony "na szytwno" do karoserii, a nie zawsze jest. Czasem jest przykręcony przez poduszki, które mimo wszystko delikatnie pracują, a to wyklucza użycie wyłącznie w pełni sztywnych przewodów hamulcowych. O ile z miedzianymi najpewniej jako-tako jeszcze by to działało, o tyle stalówek bym nie ryzykował.

"Dzięki temu można stosować mniejsze hamulce o większej sile zacisku niż pozwalają na to elastyczne przewody." - to akurat bardziej fanaberia niż sensowny fakt. Ponieważ już od dość dawna jest coś takiego jak elastyczne przewody w stalowym oplocie. Są wielokrotnie trwalsze i wytrzymują znacznie większe ciśnienia bez rozpierania się. Więc gdyby to miało być argumentem, to wystarczy tylko wstawić przewody w oplocie, co załatwia sprawę ;) .
Tego typu przewody dość powszechnie stosuje się w motocyklach, gdzie stosowanie przewodów sztywnych nie ma większego sensu (bo stałe odcinki są zwyczajnie skrajnie krótkie), prościej zastosować np metrowy przewód elastyczny od samej pompy, aż do zacisku.

" Oczywiście największa wada to trudny dostęp i potrzeba wyciągania całego dyfra do wymiany klocków czy tarcz." - to już zależy od tego jak skonstruować hamulec. Jeśli zacisk byłby w miejscu innym niż od góry (od strony nadwozia), to do wymiany klocków nie potrzeba by zdejmowania dyfru.
Jeśli chodzi o same tarcze to też zależy jak miałoby wyglądać łączenie półosi z tarczą oraz dyfrem. Bo np na samym kieluchu przegubu, można by na upartego zrobić coś na kształt piasy do której mocowałoby się tarczę. A sam przegub tylko wciśnięty w dyfer. Wtedy tylko "pyk" wypiąć półoś, odkręcić tarczę i gotowe.
I tu dochodzimy do kolejnej kwestii. Półoś nie zawsze jest przykręcona w jakiś sposób do dyfra. Czasem jest tylko wciśnięta na pierścień sprężysty. Pytanie czy gwałtowne hamowanie nie spowodowałoby dostatecznych drgań aby półoś się nie wypięła.
Miałem taki przypadek, notorycznie wypinała się półoś, nowy przegub, nowy pierścień, z jednej strony, z drugiej i kicha. Ostatecznie musiała polecieć cała nowa półoś XD. Do dziś nie wiem dlaczego... Najwyraźniej musiała być jakaś drobna wada fabryczna, z tym iż i tak nikt by jej nie uznał. Znowu te same przeguby poleciały na drugą stronę (drugą półoś) i tam już trzymało. A wałek, cóż jak wałek, skrzywiony nie był, frezy całe, więc cóż mogło innego się dziać? Nie wiem...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2020 o 10:28

avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Akurat kwestię przewodów elastycznych gdzieś tam wyczytałem odnośnie osobówek z dawnych czasów. Większość tych samochodów miała silnik połączony ze skrzynią i dyfrem, które miały bezpośrednie półosie. Tu nie było konieczności stosowania przewodów elastycznych. Musiałbym zobaczyć jak to wyglądało chociażby w Audi 100.
https://i.imgur.com/T6ykWW9.jpg

W każdym razie tak to wyglądało w Alfach i zdaje się, że są elastyczne przewody.
https://i.imgur.com/rc6gzAf.jpg

Pamiętaj, że tu mowa o samochodach z lat 50+. Wtedy elastyczne przewody ciśnieniowe miały swoje problemy podobnie do siły hamowania ówczesnych samochodów. Technologia nieco poszła do przodu, więc teraz to raczej nie ma znaczenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR podanego przez ciebie przykładu nie znam. Pytanie czy hamulce były standardowo przy kole czy może w innym miejscu.
Do tego warto nadmienić że część starych aut miała hamulce "na linkę" jakkolwiek durnie to dziś brzmi :P , ale tutaj to już mówimy o gruuubych zabytkach.

Np poczciwe cinquecento nie ma poduszek silnika :P . Silnik jest przykręcony na sztywno do nadwozia XD. Dlatego tak telepie całą budą.

Mnie natomiast dziwi jedna rzecz. W nowych autach powszechnie stosuje się stalowe przewody hamulcowe w gumie, która po czasie parcieje, przewody gniją i pękają. W zamienniku stosuje się miedziane, które nie rdzewieją, ale potencjalnie jako goła mieź może się pokryć patyną.
Dlaczego nie stosuje się np stali nierdzewnej, mosiądzu czy stali kwasoodpornej? Bo raczej nie chodzi o koszt, w końcu miedź też najtańsza nie jest. A taki materiał byłby "na wieki wieków amen" XD.

Dość "dziwne" rozwiązanie mamy w BMW. Z tyłu są tam tzw "tarczobębny" choć to błędne określenie. Tak na serio są tam 2 odrębne hamulce. Tarczowy, jako hamulec roboczy uruchamiany pedałem oraz bębnowy uruchamiany dźwignią hamulca ręcznego :P . Czy to dobrze, czy źle? Z pewnością nietypowo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Myślę, że odpowiedź jest prosta. Miedź jest wystarczająco wytrzymała, ale też dużo bardziej elastyczna. Czyste aluminium byłoby zbyt kruche i miękkie na przewody. Przy cieńszej ściance byłoby niezbyt trwałe, a przy grubszej bardziej podatne na pęknięcia przy naprężeniach. Skończyłoby się to opracowywaniem specjalnego stopu, który będzie droższy w produkcji i trudniejszy w recyklingu. Miedź ma to do siebie, że łatwo ją odzyskać. Ze stalą też by była zabawa ze stopami aby osiągnąć podobne parametry. Zbyt twarda i trudno będzie to ładnie wyginać i instalować. Już sobie wyobrażam zarabianie końcówek na stalowej instalacji :D
Miedź też nie powinna sama z siebie gnić. Patyna jest powierzchniowa i głębiej nie wlezie. Jedynie ocieranie albo styk z innym materiałem mogą doprowadzić do głebokiej korozji. To samo dotyczy stali nierdzewnej. Była nawet spora katastrofa w Meksyku jak nierdzewna rura idąca pod miastem z rafinerii zardzewiała. Wszystko przez to, że jakiś cymbał bez pozwolenia zakopał zwykłą rurę stalową z wodą, która z czasem zaczęła się stykać z nierdzewką. Na zetknięciu nierdzewka rdzewieje jak normalny metal. Pół miasta tak wysadzili.
Połączenie bębnów z tarczami to akurat nie jest nowość. Chociażby taki Forester, Patrol Y61 czy nawet Vectra B.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@ZONTAR nie jestem specem od metalurii, ale przewody miedziane, wewnątrz mają dużo mniejszą średnicę niż przewody stalowe (a co za tym idzie, miedziane mają grubsze ścianki).

Miedź stosuje w zamiennikach właśnie głównie dlatego że jest plastyczna i nie trzeba rozebrać 3/4 auta aby wymienić przewód.

Aluminium fakt, lubi się łamać.

Mimo wszystko stalowe przewody się stosuje, a wg mnie nie powinny być legalne w stosowaniu, właśnie przez ryzyko korozji. Bo taki przewód może znacząco zgnić przez zimę a przez to nagle można stracić zupełnie hamulce.

Kiedyś miałem parapety na oknach ze stali kwasoodpornej. Jest to dość elastyczne (przewiercić za cholerę nie szło, bo tylko się odkształcało, tak jakby ktoś mega tępym wiertłem próbował wiercić). Znowu "kwasiak" nie jest aż tak drogi, jest sporo droższy niż miedź czy stal, ale nie sądzę aby to była cena zaporowa. Myślę 2-3krotność ceny przewodu miedzianego.
Przez dobre 10 lat wystawienia tych parapetów na działanie słońca, deszczu, śniegu i wszystkich atmosferycznych warunków, te parapety dalej świeciły się jak psu wiadomo co :P .
No ale pewnie się ich nie stosuje bo by były zbyt dobre, tak samo jak ocynkowane karoserie aut :P .

Nie twierdzę że tarczobębny to nowość, tylko rzadko spotykane rozwiązanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yamter
-3 / 7

Nie chce umniejszać zachowania kierowcy autobusu ale gdyby kierowca busa chciał w rzeczywistości wyprzedzić autobus z dużą prędkością lub z taką jak rozpoczął manewr to całość skończyłaby się kolizją lub czym gorszym bo kierowca busa by po prostu nie wyhamował i uderzył w autobus. Gdyby tak się stało to narażenie osób w autobusie mogłoby się też skończyć różnie. Finalnie piesi , ja zawsze jak idę sam lub z rodziną , wychodząc za takiego autobusu powinni mieć ograniczone zaufanie i zawsze sprawdzać czy jest bezpiecznie. Ja nawet jak zapala się zielone dla pieszych to patrzę czy ktoś nie przelatuje na czerwonym czy coś bo ludzie różni są. Ostatecznie rzecz biorąc BRAWA dla kierowcy autobusu za myślenie na drodze za i dla innych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M meggi89i
+7 / 7

Po pierwsze drogi autorze: miasta Świdnica. A dla kłócących się dodam, że droga ta jest dwukierunkowa, jest tam podwójna ciągła, skrzyżowanie, a za skrzyżowaniem przejście dla pieszych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pawcio1212
+4 / 6

@lolczyslaf To nie są "uprzejmości" to są przepisy masz obowiązek przepuścić pieszego na pasach. Koniec kropka. Do tego patrząc jakby nie było uprzejmości tylko piesi by weszli kawałek wcześniej to bus dostał by 200zł mandatu 10 punktów za wyprzedzanie na pasach. Bus nie widział co jest za autobusem i nie mógł stwierdzić czy piesi są już na pasach czy dopiero chcą wejsć. A jeśli policjant zauważy, że piesi zmienili swój kierunek, odskoczyli itd to ma możliwość wstrzymania prawa jazdy i wysłania sprawy do sądu.

To jest obszar skrzyżowania więc można byłoby dorzucić wyprzedzanie na skrzyżowaniu 5pkt karnych.
Do tego można dorzucić 5 punktów za podwójną ciągłą. Więc takie proste manewry i już 20 punktów karnych.
Pamiętaj o nowych przepisach od 1 lipca :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar skrzatekPL001
+1 / 1

@lolczyslaf Jak ktoś przed tobą tak staje, to z automatu powinna ci się zaświecić czerwona lampka, że może coś się dziać przed pojazdem z przodu albo w samym pojeździe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Balduran44
-1 / 1

@pawcio1212 nie nie można by było dorzucić, Zostałby ukarany za omijanie samochodu przepuszczającego pieszych i nic więcej bo nic więcej nie zrobił. Nie możesz być ukarany za ten sam manewr kilkoma mandatami.

Aby być dokładnym to w takiej sytuacji zgodnie z kodeksem bardziej narozrabiał kierowca autobusu. Celowo zajeżdżając drogę innemu pojazdowi stworzył zagrożenie w ruchu lądowym (to że ktoś robi źle nie upoważnia cię do samosądu, jak ktoś cię wyprzedza na zakazie to nie możesz mu specjalnie zajechać drogi, jak pieszy przechodzi na czerwonym to nie możesz specjalnie go przejechać) i za to mógł stracić prawo jazdy. Przepisy ruchu drogowego nie zezwalają na łamanie przepisów w "szczytnych intencjach" więc nawet jeśli kierowca autobusu chciał dobrze to i tak zrobił źle i bardzo nieodpowiedzialnie. Wystarczyło by żeby zatrąbił i machnął ręką pieszym żeby ich ostrzec i tyle, nie musiał zajeżdżać drogi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kar4
0 / 0

@pawcio1212 Nagrywający zrobił uprzejmość przepuszczając pieszych, nie miał obowiązku tego robić (o nim pisze lolczyslaf). Jakie przepisy wchodzą w życie 1 lipca?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar skrzatekPL001
0 / 0

@mrooki Choćby pieszy był na środku pasów, to i tak się nie zatrzymam, a nawet jeszcze przyspieszę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@skrzatekPL001 Tak mi się przypomniała sytuacja sprzed wielu lat. Jadę sobie taką średnią drogą we Wrocławiu. Widzę z daleka, że do pasów dochodzi pieszy. Dystans na tyle duży, że zdjąłem nogę z gazu i tyle. Zdąży przejść zanim dojadę do pasów. Gość wszedł na pasy, przeszedł mój pas i jest już na drugim. Właściwie w momencie wjeżdżania na pasy on już by był po drugiej stronie, ale nie. Coś mu się tryby w głowie przestawiły, zrobił kilka kroków w tył i stanął okrakiem na środku przejścia zmuszając mnie do awaryjnego hamowania. Aż miałem ochotę wyjść i zapoznać go z kluczem do kół. Najwyraźniej nie spodobało mu się, że zamiast dojechać do pasów i się zatrzymać, to wolałem zwolnić dużo przed pasami i płynnie przez nie przejechać bez zatrzymywania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar skrzatekPL001
0 / 0

@ZONTAR Twoja sytuacja to wina pieszego. Pieszy nie może znacznie zmieniać tempa, ani się cofać przy przechodzeniu przez pasy. Ja mówię o sytuacji, gdzie pieszy chce normalnie przejść na drugą stronę, jak na filmie powyżej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@skrzatekPL001 I powiedz mi, że bez nagrania z kamery policja by go ukarała i dostałbym jakiekolwiek odszkodowanie za zniszczenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar skrzatekPL001
0 / 0

@ZONTAR Pretensje tutaj miej do policji, nie do mnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bilutek
-1 / 1

@kibishi - przecież bus nie wyprzedzał! Chyba, że widziałeś inny film

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar haron009
-1 / 1

Rozpędzonemu samochodowi dostawczemu? Poważnie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
0 / 2

WSZYSCY kłócą się kto lepszy a nikt nie zwrócił uwagi na to, jak po mistrzowsku, pani burmistrz wykręciła się od " podziękowań i upominków".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Balduran44
-1 / 1

@Buka1976 bo mu się nie należą. obiektywnie mógł narazić zdrowie i życie pasażerów więc co najwyżej kryminał a nie medal

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
0 / 0

@Balduran44 Nie przesadzaj. Taki bus, co najwyżej, tylko by się odbił od autobusu. Fakt, że mógł inaczej zasygnalizować obecność pieszych ale zrobił co zrobił i jednak zapobiegł ewentualnej tragedii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Adder
+1 / 1

Jeden z najczęstszych rzeczy jakie widzę na drodze. Ktoś zatrzymuje się na przejściu dla pieszych i jakiś bezdenny dzban z tyłu zaczyna wyprzedzać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sviader
+1 / 1

Bus debil, podwoja ciągła, skrzyżowanie, przejście dla pieszych. Co za dzban.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Balduran44
-1 / 3

Ok rozumiem ładnie się zachował i tak dalej, Ale co na to pasażerowie autobusu? jakoś nikt nie wspomina o zagrożeniu ich życia gdyby doszło do wypadku który w tej sytuacji spowodował by kierowca autobusu. Świadomie i z premedytacją zajechał innemu pojazdowi drogę. Może i miał dobre intencję ale wiecie jak w dobrej wierze kogoś zabijecie to dalej jesteście mordercami a w tym konkretnym przypadku kierowca mógł narazić życie znacznie większej ilości osób niż potencjalnie by uratował.

A tak czysto prawnie kierowca autobusu przekroczył linie ciągłą i powinien zostać za to ukarany. Co nie umniejsza winy kierowcy ciężarki ale nie róbcie z kierowcy autobusu bohatera bo nim nie jest. Ot zwyzkły szeryf drogowy

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rithven
0 / 0

odgrzewany po raz tysięczny kotlet. Już mam dość tej historii (jak śliska madzia).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Paprodziad
0 / 0

Koleś który wyprzedza bezpośrednio przed pasami samochód który się zatrzymał powinien mieć z automatu dożywotnio odebrane prawa do poruszania się czymkolwiek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem