Ta kobieta przeżyłaby pewnie mocne zdziwienie, gdyby dowiedziała się, że jeść lody z dziećmi, obiad z mężem, bawić się na całego i uprawiać świetny seks można także będąc szczupłym i zadbanym, a pewnie doznałaby szoku, jakby jej ktoś powiedział, że można to wówczas robić lepiej, dłużej i z większą dozą przyjemności, bez zmęczenia, zadyszki, refluksu i niestrawności
@7th_Heaven Tylko że z reguły coś jest kosztem czegoś. I tym czymś z reguły jest niestety czas - zwłaszcza, gdy nie da się przestawić całej rodziny na dietę, albo zmusić innych członków by zadbali sobie o nią sami.
Poza tym: niestety, występuje tu pewne uogólnienie, że każda osoba z widoczną nadwagą będzie niesprawna fizycznie, będzie miała złe wyniki i wprowadzając zdrowszą dietę automatycznie schudnie. Niestety, nie zawsze to działa tak prosto.
Poza tym to wszystko powinno zacząć od uświadomienia sobie np. jakie są złe nawyki żywieniowe i skąd się biorą. Nie wstaniesz od stołu dopóki nie zjesz? Zjedz mięso, zostaw warzywa? Zjedz, bo później nie będzie? Słodycze funkcjonujące jako nagroda? Skojarzenie, że jedzenie nie ma smaku? Jedzenie rzeczy, które nam nie smakują? Tak, często "ciągłe jedzenie" rzeczy niezdrowych wynika ze skojarzenia, że rzeczy zdrowe smaku nie mają - obiad jest niedobry i niedoprawiony, ale chipsy mają smak. Albo myślenia "jak nie zjem mojej porcji czekolady, mimo że nawet nie mam na nią ochoty, to inni się nią zaopiekują i gdy będę chciała coś słodkiego to już jej nie będzie".
@Cascabel o straconym czasie można pomyśleć zanim się zdąży upaść się do poziomu ograniczającego swobodny ruch i grożącego zdrowiu. Serio, jedząc normalnie i zażywając całkiem normalnej dawki ruchu można być szczupłym. Nie koniecznie chudym, ale mieścić się w granicach normy, max lekkiej nadwagi. Otyłość trzeba sobie wypracować.
@7th_Heaven tego bym nie powiedział, bo są różne przemiany materii.
Ja ważę 100 kg (ale jestem "troszkę" wysportowany, dźwigam na klatę 100-120kg). Brat waży około 70kg.
On je jak poyebany, często zaczyna rano, a kończy wieczorem (jak kiedyś mu liczyłem wyszło ponad 3500 kcal dziennie). Ja zjem ~1800-2200 kcal i tyję.
Taka przemiana materii.
Co prawda nic nie zmienia tego, że o własne dupsko trzeba dbać. Biegam, ćwiczę, pilnuję SWOICH posiłków.
Większość leniwych grubasów tłumaczy się tym, że nie mają czasu, że nie mogą zmieniać diety innym etc. ale to naprawdę nie jest problem zrobić normalny obiad rodzinie, a sobie zamiast smażonego schabowego zrobić porcję gotowanej kury etc.
Poza tym zachęcanie dzieci do wysiłku fizycznego wyjdzie im na zdrowie. Bieganie razem z dziećmi (np. w formie berka w parku), spacer z przedszkola/podstawówki zamiast autem do domu bo to aż kilometr, rower stacjonarny podczas chwili odpoczynku (np. podczas oglądania serialu czy czytania książki).
Ale łatwiej powiedzieć że się nie da, że jest się ofiarą "grubych kości" i "złego metabolizmu".
Tak jest wygodniej, tylko później problemem jest to, że zamiast komplementu słyszy się "ale się spasł/a" za plecami w sklepie/kinie/parku.
@7th_Heaven problem polega na tym, że jeżeli jesz jak reszta i się trochę ruszasz, to nie zmieni to faktu że jesteś gruby/z nadwagą. Nie każdy ma wystarczającą motywację, aby ćwiczyć, a już szczególnie chodzić na siłownię lub poprosić kogoś o stworzenie planu treningowego, bo te dwa ostatnie mogą się okazać zbyt kosztowne. Samo ćwiczenie może być kontrowersyjne, no bo super, jakieś filmiki na yt za darmo, udajesz że zrobiłeś no i...co? Albo robisz raz w tygodniu i się zniechęcasz bo nie ma efektu, albo robisz codziennie, bo nie masz wiedzy że mięśnie muszą mieć trochę odpoczynku, no i jeszcze bardziej szkodzisz organizmowi.
Ja sama od zawsze jestem leniem i nie mam na to wymówki. Czasem mam chwilę motywacji, ale zazwyczaj nie trwa to dłużej niż tydzień... I naprawdę mnie nie dziwi jak ludzie szukają korzyści w swoim ciele i wymówek. Z drugiej strony w klasie mam koleżankę, która się za siebie wzięła i jeździ nawet na zawody sportowe, ale ona ma schematyczne życie na tyle, że to przeraża, haha. Każdy jest inny, ale wielu jest zbyt leniwych na zmiany
@Skarpetoperz nie ma czegoś takiego jak "poprostu taka przemiana materii". Ten mit już dawno obalono udowadniając, że osoby cięższe (w stosunku do swojego wzrostu) spalają więcej kalorii na samym oddychaniu, niż te drobniejsze, a wiąże się to ze zwiększonym wysiłkiem mięśnia sercowego, który jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o priorytet wydatków energetycznych.
Wpływ na przemianę materii może mieć tylko kilka raczej niezbyt powszechnych chorób. Nie wierz reklamom w których magiczne tabletki "wspomagają przemianę materii" bo to jest bzdura na resorach. Niektóre naturalne środki mogą co najwyżej powodować rozwolnienie, ale to nie jest jednoznaczne ze spaleniem tkanki tłuszczowej, raczej jedynie z mechanicznym oczyszczeniem jelit. Nieznacznie "wspomóc" spalanie może temperatura, ale tez nie spali zbyt wiele za Ciebie, poza tym jest to droga czasami niebezpieczna, o czym przekonało się kilku śmiałków kupujących specyfiki tego typu w internecie (można powiedzieć że się "ugotowali").
Twój brat po prostu więcej się rusza, jego ciało zużywa więcej energii. Obojętne na co. Jeśli ktoś je więcej kalorii niż spala to jedynym wyjaśnieniem czemu nie grubnie mogą być poważne zaburzenia metaboliczne, zaburzenia hormonalne, sterydy albo tasiemiec.
@Plaskaflaszka skrzętnie pomijasz temat, że najpierw to się trzeba do stanu otyłości doprowadzić. Od razu wychodzisz od momentu "ktoś jest gruby" i tłumaczysz, że to nie takie łatwe schudnac. Ja cały czas mówię, że trzeba o tym myśleć jak się tyło. Serio żeby się upaść do poziomu otyłości trzeba się postarać, żreć byle co, byle kiedy, nie ruszać się i trwać w tym stanie przez wiele miesięcy a często lat. Zgadza się z że jak już się jest grubym to łatwo nie jest, ale jak widać na przykładzie powyższego demota większość grubasów zamiast wziąć się w kupę woli szukać usprawiedliwień i wymówek
Tak, zgadza się, wieku jest zbyt leniwych, ale niewielu ma tyle odwagi co ty żeby to powiedzieć głośno. Ludzie wolą się dowartościowywać takimi demotami, tłumaczyć się przed sobą samym i przed światem na wszelkie sposoby, a w skrajnych przypadkach domagać się akceptacji i atencji, bo to ich podbudowuje, niestety w toksyczny dla nich samych sposób, przy okazji szkodliwy dla morski społecznych i świadomości prozdrowotnej innych ludzi.
Swoją drogą warto zauważyć, że powyższy demot próbuje dowartościowywać osoby otyłe i zapuszczone poprzez szkalowanie osób zgrabnych i atrakcyjnych. W oczywistych wadach szukanie na siłę zalet, nawet takich kompletnie oderwanych od rzeczywistości (w tym celu porównuje się człowieka z wielorybem, choć to porównanie nie ma żadnej analogii prócz gabarytów) oraz wyśmiewania i obrzydzenia zalet, robiąc z nich fikcyjne wady i przypisując im właściwości, których próżno szukać z realnym życiu (w tym celu porównuje się je do syren), a największym absurdem jest to, że syreny nie istnieją, a zgrabnie ludzie owszem i bezczelnością jest ujmować ich wysiłkom i samozaparciu w dbaniu o siebie tylko dlatego, żeby nie dbające o siebie lenie poczuły się lepiej
@7th_Heaven no to zależy. W moim przypadku niby otyłość to moja wina, ale nie do końca. Ja po prostu od zawsze ponoć gruba byłam, przynajmniej odkąd pamiętam, mimo wszystko nadal jestem ,,młoda", no a dzieciakowi się raczej nie dało wytłumaczyć, dlaczego ma nie jeść cukierka. Do teraz znam wszystkie kryjówki na jakiekolwiek słodycze w domu. Nie umiem sobie wyobrazić, jak ktoś się mógł doprowadzić do otyłości, bo nie należę do tej grupy. Jestem gruba i leniwa, jednak nie pamiętam kiedy i czy w ogóle sama się w to wpakowałam czy tak było, dlatego mówię to co wiem na własnej skórze. Naprawdę trudno mi jest sobie wyobrazić, co i jakim cudem ktoś miałby robić, aby skończyć jako grubas.
I tak, dowartościowanie się w ten sposób jest ochydne. Jednak z drugiej strony sama się złapałam na tym, że nie rozumiałam dlaczego ludzie nazywali osobę z ładną figurą ,,spasioną świnią", w momencie kiedy prawie wcale jej brzuch nie wystawał i w ogóle na grubą nie wyglądała. Do teraz nie wiem czy to moja wina, bo jestem gruba i próbuję się ,,dowartościować", czy może ludzie się znowu dzielą na ,,cokolwiek ponad BMI to gruba świnia,! tylko mega chude osoby są ok!" i ,,grube też piękne! Więcej ciałka do kochania! Liczy się wnętrze a nie okładka!"
No to jak są leniwi i nawet obelgi ich nie motywują, to ich problem. Wcale mi ich nie żal. Ćwiczyć wcale nie trzeba, żeby schudnąć. Wystarczy jechać na deficycie kalorycznym. Czyli dziennie żreć mniej kalorii niż ich spalisz. Czyli: albo ograniczasz kalorię albo zmuszasz się do większej aktywności. Wystarczy wytrzymać tydzień na MŻ i żołądek się obkurczy, wówczas nie będzie ciągłego.uczucia głodu. Ale sorry. Jeśli ktoś nie umie przestać mniej żreć przez ułamek życia, to jego Brocha. Tylko niech nie płacze jak mu żle
@Cascabel nie. Wystarczy czasem po prostu mniej jeść. A ludzie jedzą ponad miarę, zero ruchu i wielkie zdziwienie, że tylu otyłych. Jak to mawia mój 80-letni dziadek (z brzuszkiem): jak kto je, tak i wygląda.
@w0lnisc jeśli ktoś spali część (zamieni w energię) a resztę wydali (tzn że jak? Nie przetrawione?) to nadal nie grubnie, gdyż nie zmagazynować niczego.
Udowodniono badaniami, że wydatek energetyczny na samo oddychanie jest większy u osób z nadwagą, niż u szczupłych osób. Dołóż do tego jakikolwiek ruch, który u osób otyłych wymaga większego wysiłku a zatem większej energii. Każdy z kto kiedykolwiek w życiu się odchudzał (nie dietami cud tylko w.zdrowy sposób) potwierdzi ci, że na początku kilogramów ubywa najszybciej.
@lithium222 Dokładnie - ci leniwi mogliby być bardziej leniwi i nie robić sobie tyle jedzenia, i go zjadać. Czysta oszczędność czasu i pieniędzy. A oni chyba tylko leniwi do wysiłku fizycznego.
Ja tam całe życie byłam chuda z lenistwa - bo mi się nie chciało robić jedzenia i go potem jeść, a potem jeszcze po tym sprzątać.
@Cascabel Tu jest dosyć ciekawy mechanizm, który pielęgnujemy od wieków. Nie dość, że różne słodyczne same w sobie pobudzają mechanizm nagrody, to jeszcze je zaczynamy tak traktować wpajając dzieciom od małego, że słodycze są nagrodą i czymś wyjątkowym. Później wielkie zdziwienie, że faktycznie dzieci traktują słodycze jako coś niezwykłego i je do nich ciągnie.
Trudno też określić co jest faktycznie zdrowym jedzeniem. Jest masa najróżniejszych diet, na jednych działają lepiej, na innych gorzej. Jedni gadają o unikaniu tłustego jedzenia, a inne diety znowu opierają się na tłuszczach i polegają na unikaniu węglowodanów. Jedni wychwalają wpitalanie masy owoców, a inni unikają dużych ilości cukrów łacznie z fruktozą.
Ja chociażby jadam raczej tłusto i jednocześnie staram się unikać dużych, jednorazowych dawek cukru. Jakiekolwiek diety najczęściej prowadziły u mnie do problemów z gwałtownymi spadkami cukru w ciągu dnia i musiałem jeść jak w zegarku jedząc sporo posiłków dziennie.
Inna sprawa jest w tym, że na siłownię nie chodzi się dla fejmu, więc co to w ogóle za wykłady w tym democie? To jak iść do baru i prawić morały ludziom, że alkohol jest zły. Siłownia służy do ćwiczeń, a te z założenia mają poprawiać sprawność i sylwetkę. Reklama jest kierowana do klientów tej siłowni, a komentująca osoba zapewne klientką nie jest.
@7th_Heaven Największy wydatek energetyczy idzie na mózg.
Samo przybranie na wadze może być bardzo drastyczne. Mi się udało w jakieś pół roku przybrać ponad 30kg tylko przez to, że cały czas pracowałem z masą nadgodzin, a resztę czasu spędzałem na studiowaniu. Zero ruchu. Przed tym na studiach cały czas coś robiłem i miałem dosyć aktywny tryb życia, a jadłem co popadnie, masę kebsów i innego niezdrowego dziadostwa. Mimo zrównoważenia diety sama zmiana trybu życia doprowadziła do sporego przybrania na wadze. W pół roku się ustabilizowało, a od tamtych czasów przez ileś lat waga mi bardzo powoli spada. Jak już okres studiów i ciągłego klepania nadgodzin minął, to przez lata zrzuciłem z 15kg. Może 2kg rocznie. Łatwo sobie wyobrazić kogoś, kto przez kiepski tryb życia się szybko zapuści. Możesz się doprowadzić do otyłości w mniej niż rok, to nie jest długotrwały proces.
Ja bym to wszystko potraktował jak palenie. Zapytaj jakiegokolwiek palacza - każdy doskonale zna ryzyko palenia i je akceptuje. Wyzywanie i ciągłe nękanie palaczy ze względu na ich podejście do życia i zdrowia to durnota, którą należy piętnować. Tak samo każdy powinien wiedzieć o ryzyku płynącym z otyłości, ale już samą decyzję podejmuje sam. Nie powinien przekonywać innych do swojej decyzji, ale i nikt nie ma prawa mu wytykać to, jak żyje.
@Plaskaflaszka dzięki że o tym piszesz, zupełnie pominęłam ten temat. Często się zdarza, a.oststnio wydaje mi się że coraz częściej, iż nadwagą towarzyszy komuś od dziecka. Rodzice są temu winni, ale nie tylko oni, bo często też lekarze czy nauczyciele odwracają oczy od problemu. Zwłaszcza lekarze powinni coś rodzicom napomnknąć, uświadomić. Nauczyciele mogliby z takim dzieckiem popracować. Te dzieci często mają gorzej w szkole, bywają nawet gnębione. Dla niektórych jest to czynnik pobudzający do walki o siebie, ale są też tacy którym nigdy nie zacznie zależeć, którzy żyją pogodzeni z porażką. Myślę, że ty tak właśnie żyjesz.
Takim ludziom na prawdę współczuję i rozumiem. Ale idę o zakład, że autorzy demotow pokroju powyższego nie należą do tej grupy, bo tą grupę cechuje większą pokorą i świadomość, a także paradoksalnie większa chęć zmian, tyleż że mniejsze możliwości. To sprawia, że nie poniżają oni chudych by poczuć się lepiej.
@ZONTAR nie, największym priorytetem wydatków energetycznych jest serce, bo ono zaopatruje każdy organ w Twoim ciele, łącznie z mózgiem.
Rok to dużo. Jeśli przez rok nie przeszkadza ci że tyjesz i nic z tym nie robisz, to się zapuściłeś. Sam przyznałeś "zero ruchu". Studia czy nadgodziny nie są wytłumaczeniem, bo nikt nie wierzy od rana do nocy uwiązany do krzesła. Po prostu czas wolny pozytkowales w zły sposób, szkodliwy a Twojego organizmu. Czulbys siebie niebo lepiej gdybyś przed nauką przejechał się na rowerze chociaż parę km, dotleniłbyś mózg i lepiej byś pracował.
Nie rozumiem, dlaczego przeszedłeś do trybu "nie wolno nękać i krytykować grubych"??? Przypomnę, że nasze komentarze znajdują się pod demotem, który próbuje dowartościowywać i usprawiedliwiać grubych poprzez umniejszanie osobom chudym. Zaklamywanie rzeczywistości i wywyższanie się ponad innych jest wg Ciebie w porzadku, a krytykowanie tej praktyki i obrona faktów są złe?
@ZONTAR Ale jak widać po komentarzach przedmówców i ocenach - nikt jakoś nie myśli o tym, że otyłość często jest wynikiem złego stosunku do jedzenia i najzwyczajniejszego uzależnienia. Jak z narkotykami, papierosami, czy alkoholem - z tym, że tu nie da się całkowicie odstawić naszego narkotyku.
Jak widać, niepopularne jest zrobienie porządku z głową na początek i ewentualne szukanie pomocy.
Cóż, trudno.
@7th_Heaven
Tu masz ładne opracowanie: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2980962/
Serce i nerki mają największe zużycie energii w stosunku do swojej masy. Natomiast po uwzględnieniu masy najwięcej energii zużywa mózg i wątroba, które są kilkukrotnie większe od serca czy nerek.
Najwyraźniej wiele musisz jeszcze w życiu zobaczyć, skoro bierzesz wolny czas za pewnik. Jest masa ludzi, którzy z różnych powodów się zajeżdżają kosztem własnego zdrowia i w wielu przypadkach jest to dalekie od lenistwa.
Jak myślisz, ile godzin ma dzień? Średnio po 10+ godzin pracy, przynajmniej kilkanaście godzin tygodniowo na projekty i naukę, weekendy od świtu do zmierzchu spędzone na uczelni, a w wolne weekendy klepanie nadgodzin w pracy. Jak czasem udało się wyskrobać chwilę wolnego, to wykańczanie mieszkania, bo w kuchni miałem tylko dwa taborety z kuchenką polową, a w łazience kibel na elastycznej rurze i wannę stojącą na deskach. Tak to się żyło, zwykle może ze 4-6 godzin snu. Żeby było śmieszniej, w pierwszych miesiącach codziennie rano biegałem przed pracą, ale w końcu i ten czas mi gdzieś wcięło. Gdzie niby miałbym wcisnąć jakiś rower i jeszcze mieć na to energię?
Rok to bardzo mało czasu. Kiedy masz na głowie wiele rzeczy i inne problemy, to zwracanie uwagi na swój wygląd czy komfort jest na bardzo dalekim planie.
> Zaklamywanie rzeczywistości i wywyższanie się ponad innych jest wg Ciebie w porzadku, a krytykowanie tej praktyki i obrona faktów są złe?
Poczytaj swoje komentarze i zastanów się, kto tu się wywyższa ponad innych.
@ZONTAR źle rozumiesz moje słowa. Serce na najwyższy PRIORYTET wydatków energetycznych, co oznacza, że organizm w razie zwiększonego zapotrzebowania dla serca, czyli w czasie jego intensywnego wysiłku, "przekierowuje" energię do niego, kosztem innych mięśni. Proponuję Ci zrobić eksperyment i spróbować policzyć w głowie jakieś skomplikowane działanie matematyczne w czasie intensywnego biegu. Może wówczas skumasz o co mi chodzi.
Jeśli mowa o wywyższanie, to polecam zerknąć na swoje komentarze, zwłaszcza teksty typu "najwyraźniej mało jeszcze wiesz"....
Nie opowiadaj proszę farmazonów o tym ile godzin ma dzień, bo nie ma na świecie ludzi (nie licząc może niewolników lub ofiar znęcania), którzy nie znajdują w ciągu dnia ani chwili na odpoczynek. Jeśli nauczysz się odpoczywać aktywnie, nie będziesz miał problemów z otyłością. Rozsądnie dobrane sposoby ruchu są odprężające, odstresowujące, podnoszące poziom endorfin, poprawiające dotlenienie i krążenie, a zatem ogólnie poprawiające nastrój. Oczywistym jest, że jeśli ktoś ma ciężką pracę fizyczną, to nie będzie w stanie intensywnie ćwiczyć po pracy, ale HALO, praca fizyczna jest przecież ruchem, więc po co taka osoba miałaby jeszcze spalać kalorie? Dla takich osób ruch oczywiście też jest potrzebny, ale nie po to, by spalać, ale by wzmacniać kręgosłup i rozciągać spracowane mięśnie. To nie jest wówczas trening a bardziej fizjoterapia.
Co do biegania: nie dziwię się, że po pracy nie miałeś energii jeśli przed pracą biegałeś... Przed.oraca można co najwyżej zrobić krótki truchcik dla dotlenienia bić więcej. Biegać (tak w ramach treningu cardio) należy przed snem, albo przed jakimś zaplanowanym dłuższym odpoczynkiem, bo mięśnie potrzebują regeneracji a organizm musi wrócić spokojnie do normalnego trybu pracy. Dlatego ważne jest też, żeby nie biegać ponad swoje wygodne tempo, bo jak złapiesz zadyszkę, to po chwili takiego biegania masz murowane zakwasy.
@7th_Heaven
> nie ma na świecie ludzi (nie licząc może niewolników lub ofiar znęcania), którzy nie znajdują w ciągu dnia ani chwili na odpoczynek
No widzisz, a ja temu przeczę, to jest bardzo naiwna teza. No ale skoro wiesz lepiej jak wyglądało moje życie, to po co w ogóle rozmawiamy?
@ZONTAR bo idziesz bzdury na swoje usprawiedliwienie sądząc, że skoro nie mogę tego udowodnić, to muszę w to uwierzyć. Możesz sobie wmawiać co chcesz, ale sam fakt, że piszesz na demotach, świadczy o tym, że masz chwilę wolnego czasu. Ten sam czas mógłbyś spożytkować z korzyścią dla zdrowia ale tego nie robisz, bo nie masz takiej ochoty. Twoja wola oczywiście, ale nie wmawiaj światu, że ty chcesz a nie możesz.
@lithium222 Logicznego wywodu nie rozumiesz ? Tłumaczę więc: Aby coś zjeść, trzeba to przygotować (choćby wyjąć batonika z opakowania). Jedzenie to tez swego rodzaju wysiłek. Wystarczy więc być na tyle leniwym, aby nie chciało się wykonywać czynności związanych z przegotowaniem jedzenia, wykonywaniem czynności jedzenia i sprzątaniem po nim Sama tak mam - proces przygotowania jedzenia i jego czynność nudzi mnie i staram się ograniczać do niezbędnego minimum. Dlatego całe życie byłam chuda. Tyłam tylko wtedy, gdy mi jedzenie podstawiano pod nos i sprzątano po mnie o okazywało się wtedy, że to nie żadna moja szybka przemiana materii tylko zwyczajne jedzenie mniej utrzymuje mnie w chudości.
@7th_Heaven Gościu, ja tu mówię o wydarzeniach sprzed wielu lat, a Ty mi tu o pisaniu na demotach gadasz? Całkiem wyraźnie napisałem, że po tym wszystkim zrzuciłem z 15kg, około 2 rocznie. To już dosyć jasno wskazuje, że mówię o czymś sprzed 8+ lat. Akurat moje zdrowie fizyczne najmniej na tym ucierpiało, za długo tak funkcjonowałem i skończyłem z wieloletnią depresją, całkiem rozwaloną gospodarką hormonalną i koktajlem prochów, które miały to stopniowo naprostować, do kompletu straciłem większość znajomych i rozwaliłem potencjalny związek. Akurat kwestie formy fizycznej były wtedy dla mnie najmniej istotne.
Uważasz się tu za wszystkowiedzącego i każdemu wciskasz swoje niepodważalne teorie mimo, że nic o ludziach nie wiesz. Owszem, w każdym przypadku da się coś zaradzić. Mogłem chociażby nie brać na siebie tyle obowiązków, mogłem nie angażować się emocjonalnie w relacje gdy nie miałem już praktycznie na nic czasu. Mogłem zrezygnować z czegoś innego, ale wybierając pomiędzy życiem na wynajmach z młodymi studenciakami, rzuceniem studiów, pozostaniem na garnuszku rodziców, rezygnacją z jakichkolwiek relacji międzyludzkich, wykrojeniem rozrywek z życia czy poświęceniem większości ćwiczeń zdecydowałem się na dwa ostatnie. Nadal jednak chciałem za dużo na raz i skończyło się to bardzo źle.
Zarzucasz mi też usprawiedliwianie się tylko przez to, że opisałem sytuację, która doprowadziła do takiego stanu rzeczy. To tylko przejaw bardzo ograniczonego myślenia. Stworzyłeś sobie jakiś schemat i każdego chcesz do niego dopasować, a fakty wolisz przekręcać tak, aby nadal pasowały do schematu. Powiedz komuś tyrającemu na dwa etaty w pracy biurowej, żeby przestał się obijać i zaczął ćwiczyć w wolnym czasie.
@ZONTAR urzekła mnie Twoja historia, ale nadal jest to historia Twoich problemów z życiem, nie z "metabolizmem", na które się wcześniej powoływałeś. Ogólnie nie ogarniam, czemu się tak gorączkowo tłumaczysz? Zapuściłeś się, nie ważne z jakich powodów (to Twoja sprawa) i nic mi do tego, ale nie wmawiaj tu światu, że nie mam racji pisząc, iż otyłość nie jest wynikiem "problemów ze zdrowiem" (nie licząc bardzo rzadkich wyjątków) tylko wypracowanym przez lata zaniedbań stanem patologicznym.
Bardzo chętnie powiem komuś z pracy biurowej, żeby zaczął ćwiczyć - w czym widzisz problem? sama mam pracę biurową, dawniej na etat, teraz samodzielną. Wiesz, że na każde 8h pracy przy komputerze pracodawca ma psi obowiązek zapewnić Ci godzinę przerwy? Jedni wstają od biurka żeby przesiąść się do stolika na zapleczu i zjeść pączka z kawą, inni w tym czasie przespacerują się po klatce schodowej dla rozruszania mięśni i rozprostowania kręgosłupa.
Cóż, też miałem takie półtora roku, że te 2-4h tygodniowo czasu dla siebie mogłem znaleźć. Doszło mi PONAD 35 kilo. Dodam, że w takiej sytuacji człowiek chce się jeszcze czasami spotkać ze znajomymi, odpocząć. Ale tak, to WYBÓR.
Jednak w rok po tym jak ustabilizowałem swoją sytuację zrzuciłem już ponad 20 kg. Teraz odbudowuję mięśnie i robię rzeźbę. Masy tracić już nie chcę. Da się? Da. :)
@3noki Aleś dinozaura odkopał. Akurat te komentarze są z początkowych miesięcy pandemii, miałem w końcu więcej luzu, mniej obowiązków, więcej czasu przy pracy w domu i swobodę w organizacji posiłków. W rok zrzuciłem 20kg i właściwie więcej nie muszę. Główną zmianą było jednak przejście na dietę bliższą keto i utrzymywanie okna żywieniowego, które jest dla mnie dosyć naturalne. Nigdy rano nie mogłem wcisnąć śniadania, zaczynałem dopiero gdzieś od obiadu czy lunchu, później to bardziej zorganizowałem utrzymując jakieś 16h pomiędzy ostatnim i pierwszym posiłkiem dnia. No ale przede wszystkim redukcja wszelkich wypełniaczy jak pieczywo, ziemniaki, makarony itp. Przy moim trybie życia węglowodany bardzo źle działają. Ani nie jestem w stanie ich spalić w dużych ilościach, ani nie mogę jeść tyle posiłków dziennie, żeby nie zdychać z głodu i braku cukru we krwi. Tłuszcze i białka pozwalają mieć energię bardzo długo i jednocześnie jest adekwatnie do potrzeb.
@ZONTAR
Dla mnie też krótkie okna żywieniowe i dieta tłuszczowo-białkowa okazały się bardzo skuteczne. I przy takim trybie mam zdecydowanie więcej energii niż na cukrach. :)
O ile nie powinno się oceniać ludzi według tuszy o tyle nadwaga a już zwłaszcza otyłość są niezdrowe i nie powinny być ani usprawiedliwiane ani promowane. I mówię to ja, gość z nadwagą - za dużo jem niestety
@yoyo2123 Brawo, mówisz przynajmniej wprost co jest powodem Twojej tuszy. Jak słyszę te idiotyzmy pokroju "jestem gruba/gruby, bo moja babcia, dziadek mama, ciocia kochanek byli grubi" to mnie krew zalewa. Ps. Możesz sprawić, że jedząc nadal tyle samo zaczniesz chudnąć tylko musisz zwiększyć aktywność fizyczną do takiego stopnia by bilans kaloryczny był ujemny.
@Colemann Każdy ma inny metabolizm, jednemu wystarczy godzina ćwiczeń a inny musi ćwiczyć pięć godzin.Liczy się też indeks glikemiczny, zatrzymanie bądź nietrzymanie przez organizm wody w organizmie, przyjmowane leki które zmieniają metabolizm i przede wszystkim sam metabolizm, przykładowo, murzynom będzie łatwiej chudnąć a Skandynawom trudniej etc. Przyznaj się, co było z biologii?
@Coleman ale na ten ruch trzeba mieć czas a czas niestety mam dopiero jak syn zaśnie i albo mogę go spędzić z żona albo na obowiązkach albo na ruchu, i trochę go mam ale nie na tyle by chudnąc, jak już to nieznacznie. Z kolei jeść uwielbiam :) i wiem ze muszę zmienić nawyki żywieniowe ale ciężko coś zaplanować w pracy jak raz mam zapieprz 8h ze „nie ma kiedy taczki załadować” a innym razem poranek mam luźny innym popołudnie. Moja regularność posiłków to jogurt rano jak wracam z piekarni a potem jak mam czas:)
@Hostis_Humani_Generis raczej chodzi o to, że możesz mieć w genach tendencję do tycia czy też 'słabszy' metabolizm, ale jak by te geny nie były zje*ne to przy odpowiedniej diecie da radę utrzymać wagę w rozsądnych granicach.
@Barelik
@Hostis_Humani_Generis
Genetyczne różnice w metaboliźmie to ok 100-300 kcal na osobę. To równowartość max 1 kanapki. Jak ktoś usprawiedliwia otyłość genetyką to jest po prostu kłamcą :) Praw fizyki nie oszukasz. Energii znikąd się nie weźmie. Bez nadwyżki kalorycznej nie utyjesz. Oczywiście, że niektórym jest "ciężej". Bo mogą mieć kilka problemów naraz, ALE to nie znaczy że się nie da. Po prostu muszą pracować ciężej. Jak ktoś liczy, że życie jest wspaniałe, sprawiedliwe i proste no to pora się obudzić. Jak chce się coś osiągnąć (w tym wypadku sylwetkę i zdrowie) to trzeba coś z siebie dać :)
i 5 godzin cwiczen? Moze jak jesteś kulturystą ze stażem 30 lat to tak. 99% ludzi wystarczy 1-1.5h ćwiczenia by zrobić dobrą sylwetkę 3-4x w tyg
@yoyo2123 Wszystko się da. Tylko trzeba się uprzeć. Przygotować sobie posiłki do pracy, lub dzień wcześniej. Opłacić katering / samemu ważyć jedzenie. Opcji jest sporo. Zaś ruch to może być codziennie np 20 minut spaceru. :)
@lelek2 Ale ty wiesz, że między anoreksją a nadwagą jest szeroko pojęta normalność. Prawda?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 lipca 2020 o 9:44
@Taymishi spacerów to ja mam więcej niż te 20 min. Problem jest z dietą. Robienie jedzenia do pracy na niewiele mi się przydawało, bo kończyło się, że albo nie miałem czasu zjeść, albo jadłem dopiero o 15 dwa posiłki, które sobie przygotowałem :) No i niestety jak długo nie jem to mnie dopada taki głód, że pochłaniam wręcz :) I tak jest lepiej niż kiedyś ze 115 zszedłem do 103 i teraz mniej więcej waga się trzyma, choć dobrze by było zejść do 90
@yoyo2123 To przygotuj posiłki, których nie pochłoniesz. Z dużym indeksem sytości, spore objętościowo a niskie kalorycznie. Łączenie warzyw, produktów białkowych itp. Przepisów na necie od groma.
Nie ma większego znaczenia czy zjesz o dwa posiłki czy jeden. W ostatecznym rozrachunku kalorie muszą się zgadzać - musisz być w deficycie kalorycznym by spalać tłuszcz. Rozłożenie posiłków itp to kwestia preferencji.
Co do spacerów, mówię o dodatkowej aktywności, której do tej pory nie miałeś. Chudnięcie możesz powodować na dwa sposoby. Dietą - > zmniejszając ilość kalorii
aktywnością - > zwiększając aktywność organizmu, co się wiąże ze spalaniem kalorii.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
21 lipca 2020 o 9:55
@Taymishi ale ja to wszystko wiem. Problem jest z organizacją, w weekendy żyję zdrowo a kłopot zaczyna się jak do ogarniecia są: praca, dziecko, obowiązki domowe, żona i poukładanie tego wszystkiego, gdzie liczba zmieniających się warunków jest tak duża, że nie potrafię tego sensownie zaplanować, bo jeden klocek się zmienia i wszystko się sypie :) Jest to stresujące, a że stres szkodzi a dodatkowo go zajadam to po prostu, żyję luźniej, mniej się przejmuję, kiedy mogę to staram się dbać o siebie no i przynajmniej nie tyję ;)
@yoyo2123 nagraj swój dzień i puść sobie ten film wieczorem, dopiero później mów, że "nie masz czasu". Znam faceta, który zapiernicza w pracy fizycznej 10h codziennie plus 8 w soboty, wstając codziennie o 5 rano, obiad jedząc o 19-20, ma 3 dzieci, hobby któremu się oddaje, prócz tego buduje twraz dom i niedawno ukończył kurs jezykowy, a jednak znajduje czas na ćwiczenia i cieszy się, bo dzięki temu wreszcie skończyły się jego problemy z kręgosłupem, a musiał już odwiedzać fizjoterapeutów i nie dlatego, że był gruby, ale że jego organizm był przeciążony praca w stosunku do jego kondycji. Ćwiczenia zawsze ją poprawiają, o ile nie są oczywiście bezmyślnym pakowaniem na chama.
Gadanie o metabolizmie to -wybacz- najczęściej wymówki. Niewiele jest chorób i leków, które wpływają na metabolizm, a zatrzymywanie wody w organizmie to w większości mit, mający znikomy wpływ na czyjąś tuszę, co łatwo sobie wyobrazić albo nawet sprawdzić. Uwierz mi, mam niezbyt sprawne nerki i zatrzymywanie wody to temat mi doskonale znany. Bywają dni że z tego powodu przybywa mi kilogram, głównie widać to po spuchniętych kostkach.
@7th_Heaven ale, w którym momencie ja pisałem coś o metabolizmie albo genetyce. O braku czasu to tak ale jak pisałem wynika on z organizacji, po prostu nie potrafię tego zorganizować :) Szacun, że Twojemu znajomemu się udaje ale mi nie (dziś akurat tak, bo w robocie mam luz). Przecież nigdzie nie twierdziłem, że się nie da, tylko, że trzymanie tego w ryzach stresuje mnie a ja nie lubię się stresować :)
@yoyo2123 wybacz może pomyliłam.komentarze, wyżej gdzieś czytałam o metabolizmie.
Warto popracować nad organizacją, wysiłek fizyczny mega odstresowuje i dostarcza endorfin :)
@Taymishi Pytam bo nie pracujesz fizycznie, jak stracisz kiedyś firmę (a stanie się tak, nie bój się, chyba że robisz w przemyśle zbrojeniowym albo jakimkolwiek niezbędnym dla prowadzenia działań zbrojnych ale wątpię) to zaczniesz pracować fizycznie, po dwanaście godzin dźwigać, schylać się, przestawiać, cały czas na nogach, bez prawa do przerwy przez co cały dzień nie będziesz jadł, jak wrócisz do domu to zaczniesz, zobaczymy czy po 12 godzinach harówki, zechce Ci się jeszcze robić pompki i biegać.
@Hostis_Humani_Generis myślisz że nigdy nie pracowałem fizycznie? Będąc w wojsku 16 godzin nas zajeżdżali w górach w temperaturze minimum 30° C i jakoś dawaliśmy radę ćwiczyć.
Pracowałem zarówno na magazynach jak i w pełnym słońcu przy zamkach dmuchanych. I jakoś daje radę :-D. I nie bój się, jak za 10 lat strace firmę to już nie będę jej potrzebował, bo pieniądze robią pieniądze.
Na siłowni spotykam wiele osób pracujących fizycznie, mających rodziny.. i jakoś dają radę. Ale słabej baletnicy nawet rąbek u spódnicy ;) ludzie kochają wymówki
@Hostis_Humani_Generis oczywiście, wiadomo że mniej bo czas który poświęcam na dbanie o siebie jest mój. Ale z rodzina tez nie trzeba siedzieć każdej wolnej chwili :-D
@Taymishi No właśnie. A inni spędzają czas na przebywaniu z rodziną czy robieniu tego co lubią, chcesz im to odebrać? kazać im spędzać czas tak jak nie chcą tylko tak jak Tobie jest wygodnie? Hitler nie lubił Żydów, w pewnym momencie kazał wszystkim Niemcom nie lubić Żydów, porównanie radykalne ale jak najbardziej na miejscu, inna skala, ten sam schemat. A co do opieki medycznej, jeśli nie chcesz płacić na grubasów to ja nie chcę płacić na ćpunów, alkoholików i madek od 500+ Pomijając fakt że grubasy też płacą ale skoro tak to sugeruję aby opieka zdrowotna została w stu procentach sprywatyzowana, wtedy grubasy będą płaciły na siebie a Ty na siebie, co ty na to?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 lipca 2020 o 21:44
@Hostis_Humani_Generis powiedz mi gdzie ty widziałeś jakiekolwiek stwierdzenie o niepłaceniu na grubasów? Lub zmuszaniu ich do czegokolwiek?
Dla mnie ludzie mogą się zajesc/zapić / zacpac na śmierć. Bo to ich życie.
Ale niech nie mówią głupot że nie da się być dobrze wyglądającym bo *wstaw wymówkę* - brak czasu, genetyka, brak pieniędzy, dzieci etc
Nie wmawiaj mi słów których nie mówiłem. I jak najbardziej jestem za prywatyzacja służby zdrowia i emerytur bo obecnie jest to patologia
Oczywiście że ważna jest osobowość, ale nie musi to być osobowość w rozmiarze XXL, żeby też kierować się sercem, empatią być dobrą żoną czy matką, moc cieszyć się z życia i mieć przyjaciół.
Ok. Zgadzam się pod warunkiem, że osoby otyłe i z poważną nadwagą dobrowolnie zrezygnują z opieki zdrowotnej finansowanej przez Państwo. Chcesz być tłusty/tłusta, nie ma problemu ale lecz nadciśnienie i choroby wieńcowe ze swoich pieniędzy a nie moich :)
@Desertnadeser tak samo palące papierosy pijące alkohol(piwo wini i drink to tez alkohol)oraz jeżdżący samochodami i komunikacja miejska (tylko rower jest dopuszczalny) i pierdzący bo to tez szkodliwe
Palący i alkoholicy zgadzam się, jednak zaliczanie transportu mija się z podmiotem sprawy, ponieważ jest związane z wypadkiem a nie świadomą, systematyczną decyzją.
Proszę nie generalizuj mojej wypowiedzi aby udowodnić, że moja teza jest błędna.
@Desertnadeser wskazałeś na jeden z (wielu) fundamentalnych problemów opieki zdrowotnej w Polsce - osoby dbające o zdrowie (przez zdrowe odżywianie, aktywność fizyczną, monitorowanie swojego stanu zdrowia, ograniczanie używek) mają taką samą składkę jak osoby które tego nie robią. W Polsce nie opłaca się być zadbanym, zdrowym człowiekiem.
@vicrac Takie myślenie strasznie mnie śmieszy, bo jest nieprawdziwe. Przykład 1 : ojciec mojego męża - alkoholik, palił , zmarł na zawał w wieku 55 lat, w szpitalu był tylko raz. Przykład 2: moja ciocia : bez nałogów, zdrowo się odżywiała, obecnie powyżej 80lat. Miała już operację biodra, jest pod opieką kardiologia, ortopedy i wiele innych. Kto jest droższy dla systemu ?
@Ptakirobiacwircwir to mnie rozbawiłeś xd "moja ciocia, mój wujek coś tam" - argument anegdotyczny, nie dowodzi niczego. Zapoznaj się ze statystykami dotyczącymi częstości występowania chorób wśród palaczy, zamiast opowiadać ckliwe historyjki.
@vicrac Występują częściej więc umierają szybciej i młodziej. Jak o siebie nie dbają i się nie badają (jak sam napisałeś: nie monitorują swojego stanu zdrowia) to jak się okazuje, że są chorzy to choroba zabija ich szybko. Niby w którym miejscu historyjka jest ckliwa ? No ale co kogo wzrusza.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 lipca 2020 o 17:32
@Ptakirobiacwircwir koszty leczenia nowotworów (nie tylko płuc) i opieki paliatywnej? leczenie dzieci będących biernymi palaczami w domach w których się pali (dzieci które są tylko kosztem, ponieważ nie odprowadzają podatku dochodowego)? Człowieku, to że wujek/ciocia/bratanek/kochanek/znajoma szefa zmarła na zawał, nie obciążając systemu zdrowia nie znaczy, że statystyka nie działa...
@vicrac Nie ma wiarygodnej statystyki. Można sprawdzić ile kosztuje leczenie nowotworu, ale nie sprawdzisz co ten nowotwór spowodowało. Poza tym jak ktoś o siebie nie dba to będzie mieć wykryty nowotwór w późnym stadium, szybko na niego umrze i nie obciąży systemu.
Ogólnie toleruję to czy ktoś jest grubasem czy nie. Ale jeśli twierdzi, że jego tusza nie jest jego winą tylko genów braku czasu czy innych tego typu bredni to zaczyna mnie to irytować. Podobnie gdy próbuje się wmówić, że bycie grubym to nic złego, to taki styl bycia, który należy akceptować. Nie, to jest choroba, którą człowiek na własne życzenie sobie sprowadził. Wystarczy poziom wiedzy na poziomie naprawdę minimalnym by wiedzieć, że utrata czy przybieranie wagi opiera się w zdecydowanej mierze na naszych działaniach.
@Colemann: Nie zadawaj głupich pytań - nie usłyszysz głupich odpowiedzi.
Nigdy nie słyszałam od żadnego grubasa głupich tłumaczeń - ale też nie zadawałam durnych pytań, dlaczego jest gruby.
@niemoja Grubasa, który szuka wytłumaczenia swojej postury nie trzeba pytać, on sam będzie wychodził z tematem i obwiniał wszystko wokół. Znam to z autopsji
"Ważna jest osobowość, serce, empatia i szacunek" - SERCE otyłych będzie biło dużo krócej, na każdym oddziale kardiochirurgii jest bardzo dużo EMPATII bo ludzie mają SZACUNEK do umierających a nie dlatego że otyli mają niby taką wspaniałą OSOBOWOŚĆ.
Otyłość to skrajna forma niedożywienia.... organizmowi brakuje tak bardzo witamin i minerałów (których nie ma w śmieciowym jedzeniu) że ciągle wysyła sygnał głodu żeby jeść jeść i jeść i żeby w tej tonie śmieciowego jedzenia odfiltrować chociaż trochę wartościowych elementów. Zacznij jeść to czego twoje ciało potrzebuje i będziesz chudła (aha trzeba tez odstawić to czego organizm nie potrzebuje ;) )
O ile nie jesteś chory, to bycie zapasionym przez obżarstwo to tak jakbyś się nie mył i chwalił, że liczy się charakter, a nie to jak człowiek pachnie!
Polka zawsze tłumaczy swoje spasienie tym, że ma grube kości, albo że jest chora. Nie ma grubych polek, są tylko chore, z predyspozycją genetyczną, albo z grubymi kośćmi. Żadna się nie przyzna, że jej szczytem ambicji jest wpier**lanie i oglądanie serialików. I pamiętajcie kochane, to nie ubranie was pogrubia, to wasz tłuszcz was pogrubia.
@Kacper6 wiesz, to że jeden wieloryb się tak wypowiada, nie znaczy że inne wieloryby nie idą tam by schudnąć. Siłownia ponoć jest dla wszystkich, nie tylko profesjonalistów
@Plaskaflaszka
Amator na siłowni może zrobić sobie więcej szkody niż zyskać. Przychodzisz tam z trenerem albo solidnymi podstawami teoretycznymi i praktycznymi.
Starczy i do tego jest bardzo to proste. Niestety nie jest łatwe. Trzeba zbudować zestaw nowych nawyków, a to wysiłek, na który większość ludzi (a grubasów zwłaszcza) gotowa nie jest.
Jakie może być udane życie seksualne, jeśli nie podnieca mnie moja już tak bardzo moja ukochana, która utyła za bardzo i przekroczyła próg mojej akceptacji nadwagi,który mam zakodowany od zawsze i powyżej tego progu nie jest dla mnie obiektem pożądania? Po prostu w takiej wersji mnie nie pociąga. A ciągle ją tak samo kocham.
Każdy ma swój poziom tolerancji estetyki, a samo to,że możemy się razem szczęśliwie obżerać nie doda seksapilu naszemu związkowi ani nie zwiększy libido u faceta. No wiem, jest grupa takich co lubią puszyste i takich co im wszystko jedno, albo boją się zwrócić swojej kobiecie uwagę,że już trochę przesadziła z tym "szczęściem" beztroskiego życia.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
21 lipca 2020 o 21:55
A to będąc szczupłym, już nie można mieć przyjaciół, znajomych, rodziny? Nie można im poświęcać czasu?
Ech gdyby tylko istniała na świecie forma aktywności fizycznej którą by można robić wraz z innymi ludźmi. Niestety czy to ze znajomymi czy z dziećmi czy z męże nie da się nic takiego zrobić...
A czy po tej wypowiedzi wszyscy na siłowni wstali i klaskali? Bo to ważne-klaskali już kierowcy autobusów, kolejarze, piesi na przy przechodzeniu przez pasy, sprzedawcy w sklepie, kasjerzy, bezdomni po otrzymaniu datków jak i ci wręczający datki bezdomnym, pasażerowie w autobusie i w metrze...Bardzo chciałbym to wiedzieć.
Grubaski mają bogate życie seksualne? a to ciekawe bo chyba nie z grubymi facetami bo im cukrzyca, miaźdżyca i zero kondycji w ogóle nie umozliwiają uprawianie seksu
Ta kobieta przeżyłaby pewnie mocne zdziwienie, gdyby dowiedziała się, że jeść lody z dziećmi, obiad z mężem, bawić się na całego i uprawiać świetny seks można także będąc szczupłym i zadbanym, a pewnie doznałaby szoku, jakby jej ktoś powiedział, że można to wówczas robić lepiej, dłużej i z większą dozą przyjemności, bez zmęczenia, zadyszki, refluksu i niestrawności
@7th_Heaven Tylko że z reguły coś jest kosztem czegoś. I tym czymś z reguły jest niestety czas - zwłaszcza, gdy nie da się przestawić całej rodziny na dietę, albo zmusić innych członków by zadbali sobie o nią sami.
Poza tym: niestety, występuje tu pewne uogólnienie, że każda osoba z widoczną nadwagą będzie niesprawna fizycznie, będzie miała złe wyniki i wprowadzając zdrowszą dietę automatycznie schudnie. Niestety, nie zawsze to działa tak prosto.
Poza tym to wszystko powinno zacząć od uświadomienia sobie np. jakie są złe nawyki żywieniowe i skąd się biorą. Nie wstaniesz od stołu dopóki nie zjesz? Zjedz mięso, zostaw warzywa? Zjedz, bo później nie będzie? Słodycze funkcjonujące jako nagroda? Skojarzenie, że jedzenie nie ma smaku? Jedzenie rzeczy, które nam nie smakują? Tak, często "ciągłe jedzenie" rzeczy niezdrowych wynika ze skojarzenia, że rzeczy zdrowe smaku nie mają - obiad jest niedobry i niedoprawiony, ale chipsy mają smak. Albo myślenia "jak nie zjem mojej porcji czekolady, mimo że nawet nie mam na nią ochoty, to inni się nią zaopiekują i gdy będę chciała coś słodkiego to już jej nie będzie".
@Cascabel o straconym czasie można pomyśleć zanim się zdąży upaść się do poziomu ograniczającego swobodny ruch i grożącego zdrowiu. Serio, jedząc normalnie i zażywając całkiem normalnej dawki ruchu można być szczupłym. Nie koniecznie chudym, ale mieścić się w granicach normy, max lekkiej nadwagi. Otyłość trzeba sobie wypracować.
@7th_Heaven tego bym nie powiedział, bo są różne przemiany materii.
Ja ważę 100 kg (ale jestem "troszkę" wysportowany, dźwigam na klatę 100-120kg). Brat waży około 70kg.
On je jak poyebany, często zaczyna rano, a kończy wieczorem (jak kiedyś mu liczyłem wyszło ponad 3500 kcal dziennie). Ja zjem ~1800-2200 kcal i tyję.
Taka przemiana materii.
Co prawda nic nie zmienia tego, że o własne dupsko trzeba dbać. Biegam, ćwiczę, pilnuję SWOICH posiłków.
Większość leniwych grubasów tłumaczy się tym, że nie mają czasu, że nie mogą zmieniać diety innym etc. ale to naprawdę nie jest problem zrobić normalny obiad rodzinie, a sobie zamiast smażonego schabowego zrobić porcję gotowanej kury etc.
Poza tym zachęcanie dzieci do wysiłku fizycznego wyjdzie im na zdrowie. Bieganie razem z dziećmi (np. w formie berka w parku), spacer z przedszkola/podstawówki zamiast autem do domu bo to aż kilometr, rower stacjonarny podczas chwili odpoczynku (np. podczas oglądania serialu czy czytania książki).
Ale łatwiej powiedzieć że się nie da, że jest się ofiarą "grubych kości" i "złego metabolizmu".
Tak jest wygodniej, tylko później problemem jest to, że zamiast komplementu słyszy się "ale się spasł/a" za plecami w sklepie/kinie/parku.
@7th_Heaven problem polega na tym, że jeżeli jesz jak reszta i się trochę ruszasz, to nie zmieni to faktu że jesteś gruby/z nadwagą. Nie każdy ma wystarczającą motywację, aby ćwiczyć, a już szczególnie chodzić na siłownię lub poprosić kogoś o stworzenie planu treningowego, bo te dwa ostatnie mogą się okazać zbyt kosztowne. Samo ćwiczenie może być kontrowersyjne, no bo super, jakieś filmiki na yt za darmo, udajesz że zrobiłeś no i...co? Albo robisz raz w tygodniu i się zniechęcasz bo nie ma efektu, albo robisz codziennie, bo nie masz wiedzy że mięśnie muszą mieć trochę odpoczynku, no i jeszcze bardziej szkodzisz organizmowi.
Ja sama od zawsze jestem leniem i nie mam na to wymówki. Czasem mam chwilę motywacji, ale zazwyczaj nie trwa to dłużej niż tydzień... I naprawdę mnie nie dziwi jak ludzie szukają korzyści w swoim ciele i wymówek. Z drugiej strony w klasie mam koleżankę, która się za siebie wzięła i jeździ nawet na zawody sportowe, ale ona ma schematyczne życie na tyle, że to przeraża, haha. Każdy jest inny, ale wielu jest zbyt leniwych na zmiany
@Skarpetoperz nie ma czegoś takiego jak "poprostu taka przemiana materii". Ten mit już dawno obalono udowadniając, że osoby cięższe (w stosunku do swojego wzrostu) spalają więcej kalorii na samym oddychaniu, niż te drobniejsze, a wiąże się to ze zwiększonym wysiłkiem mięśnia sercowego, który jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o priorytet wydatków energetycznych.
Wpływ na przemianę materii może mieć tylko kilka raczej niezbyt powszechnych chorób. Nie wierz reklamom w których magiczne tabletki "wspomagają przemianę materii" bo to jest bzdura na resorach. Niektóre naturalne środki mogą co najwyżej powodować rozwolnienie, ale to nie jest jednoznaczne ze spaleniem tkanki tłuszczowej, raczej jedynie z mechanicznym oczyszczeniem jelit. Nieznacznie "wspomóc" spalanie może temperatura, ale tez nie spali zbyt wiele za Ciebie, poza tym jest to droga czasami niebezpieczna, o czym przekonało się kilku śmiałków kupujących specyfiki tego typu w internecie (można powiedzieć że się "ugotowali").
Twój brat po prostu więcej się rusza, jego ciało zużywa więcej energii. Obojętne na co. Jeśli ktoś je więcej kalorii niż spala to jedynym wyjaśnieniem czemu nie grubnie mogą być poważne zaburzenia metaboliczne, zaburzenia hormonalne, sterydy albo tasiemiec.
@Plaskaflaszka skrzętnie pomijasz temat, że najpierw to się trzeba do stanu otyłości doprowadzić. Od razu wychodzisz od momentu "ktoś jest gruby" i tłumaczysz, że to nie takie łatwe schudnac. Ja cały czas mówię, że trzeba o tym myśleć jak się tyło. Serio żeby się upaść do poziomu otyłości trzeba się postarać, żreć byle co, byle kiedy, nie ruszać się i trwać w tym stanie przez wiele miesięcy a często lat. Zgadza się z że jak już się jest grubym to łatwo nie jest, ale jak widać na przykładzie powyższego demota większość grubasów zamiast wziąć się w kupę woli szukać usprawiedliwień i wymówek
Tak, zgadza się, wieku jest zbyt leniwych, ale niewielu ma tyle odwagi co ty żeby to powiedzieć głośno. Ludzie wolą się dowartościowywać takimi demotami, tłumaczyć się przed sobą samym i przed światem na wszelkie sposoby, a w skrajnych przypadkach domagać się akceptacji i atencji, bo to ich podbudowuje, niestety w toksyczny dla nich samych sposób, przy okazji szkodliwy dla morski społecznych i świadomości prozdrowotnej innych ludzi.
Swoją drogą warto zauważyć, że powyższy demot próbuje dowartościowywać osoby otyłe i zapuszczone poprzez szkalowanie osób zgrabnych i atrakcyjnych. W oczywistych wadach szukanie na siłę zalet, nawet takich kompletnie oderwanych od rzeczywistości (w tym celu porównuje się człowieka z wielorybem, choć to porównanie nie ma żadnej analogii prócz gabarytów) oraz wyśmiewania i obrzydzenia zalet, robiąc z nich fikcyjne wady i przypisując im właściwości, których próżno szukać z realnym życiu (w tym celu porównuje się je do syren), a największym absurdem jest to, że syreny nie istnieją, a zgrabnie ludzie owszem i bezczelnością jest ujmować ich wysiłkom i samozaparciu w dbaniu o siebie tylko dlatego, żeby nie dbające o siebie lenie poczuły się lepiej
@7th_Heaven no to zależy. W moim przypadku niby otyłość to moja wina, ale nie do końca. Ja po prostu od zawsze ponoć gruba byłam, przynajmniej odkąd pamiętam, mimo wszystko nadal jestem ,,młoda", no a dzieciakowi się raczej nie dało wytłumaczyć, dlaczego ma nie jeść cukierka. Do teraz znam wszystkie kryjówki na jakiekolwiek słodycze w domu. Nie umiem sobie wyobrazić, jak ktoś się mógł doprowadzić do otyłości, bo nie należę do tej grupy. Jestem gruba i leniwa, jednak nie pamiętam kiedy i czy w ogóle sama się w to wpakowałam czy tak było, dlatego mówię to co wiem na własnej skórze. Naprawdę trudno mi jest sobie wyobrazić, co i jakim cudem ktoś miałby robić, aby skończyć jako grubas.
I tak, dowartościowanie się w ten sposób jest ochydne. Jednak z drugiej strony sama się złapałam na tym, że nie rozumiałam dlaczego ludzie nazywali osobę z ładną figurą ,,spasioną świnią", w momencie kiedy prawie wcale jej brzuch nie wystawał i w ogóle na grubą nie wyglądała. Do teraz nie wiem czy to moja wina, bo jestem gruba i próbuję się ,,dowartościować", czy może ludzie się znowu dzielą na ,,cokolwiek ponad BMI to gruba świnia,! tylko mega chude osoby są ok!" i ,,grube też piękne! Więcej ciałka do kochania! Liczy się wnętrze a nie okładka!"
No to jak są leniwi i nawet obelgi ich nie motywują, to ich problem. Wcale mi ich nie żal. Ćwiczyć wcale nie trzeba, żeby schudnąć. Wystarczy jechać na deficycie kalorycznym. Czyli dziennie żreć mniej kalorii niż ich spalisz. Czyli: albo ograniczasz kalorię albo zmuszasz się do większej aktywności. Wystarczy wytrzymać tydzień na MŻ i żołądek się obkurczy, wówczas nie będzie ciągłego.uczucia głodu. Ale sorry. Jeśli ktoś nie umie przestać mniej żreć przez ułamek życia, to jego Brocha. Tylko niech nie płacze jak mu żle
@Cascabel nie. Wystarczy czasem po prostu mniej jeść. A ludzie jedzą ponad miarę, zero ruchu i wielkie zdziwienie, że tylu otyłych. Jak to mawia mój 80-letni dziadek (z brzuszkiem): jak kto je, tak i wygląda.
Po prostu MNIEJ.
@w0lnisc jeśli ktoś spali część (zamieni w energię) a resztę wydali (tzn że jak? Nie przetrawione?) to nadal nie grubnie, gdyż nie zmagazynować niczego.
Udowodniono badaniami, że wydatek energetyczny na samo oddychanie jest większy u osób z nadwagą, niż u szczupłych osób. Dołóż do tego jakikolwiek ruch, który u osób otyłych wymaga większego wysiłku a zatem większej energii. Każdy z kto kiedykolwiek w życiu się odchudzał (nie dietami cud tylko w.zdrowy sposób) potwierdzi ci, że na początku kilogramów ubywa najszybciej.
@7th_Heaven A to rodzimy się otyli? Same z siebie dzieci są otyłe? ,,bo tak'?
@lithium222 Dokładnie - ci leniwi mogliby być bardziej leniwi i nie robić sobie tyle jedzenia, i go zjadać. Czysta oszczędność czasu i pieniędzy. A oni chyba tylko leniwi do wysiłku fizycznego.
Ja tam całe życie byłam chuda z lenistwa - bo mi się nie chciało robić jedzenia i go potem jeść, a potem jeszcze po tym sprzątać.
@Cascabel Tu jest dosyć ciekawy mechanizm, który pielęgnujemy od wieków. Nie dość, że różne słodyczne same w sobie pobudzają mechanizm nagrody, to jeszcze je zaczynamy tak traktować wpajając dzieciom od małego, że słodycze są nagrodą i czymś wyjątkowym. Później wielkie zdziwienie, że faktycznie dzieci traktują słodycze jako coś niezwykłego i je do nich ciągnie.
Trudno też określić co jest faktycznie zdrowym jedzeniem. Jest masa najróżniejszych diet, na jednych działają lepiej, na innych gorzej. Jedni gadają o unikaniu tłustego jedzenia, a inne diety znowu opierają się na tłuszczach i polegają na unikaniu węglowodanów. Jedni wychwalają wpitalanie masy owoców, a inni unikają dużych ilości cukrów łacznie z fruktozą.
Ja chociażby jadam raczej tłusto i jednocześnie staram się unikać dużych, jednorazowych dawek cukru. Jakiekolwiek diety najczęściej prowadziły u mnie do problemów z gwałtownymi spadkami cukru w ciągu dnia i musiałem jeść jak w zegarku jedząc sporo posiłków dziennie.
Inna sprawa jest w tym, że na siłownię nie chodzi się dla fejmu, więc co to w ogóle za wykłady w tym democie? To jak iść do baru i prawić morały ludziom, że alkohol jest zły. Siłownia służy do ćwiczeń, a te z założenia mają poprawiać sprawność i sylwetkę. Reklama jest kierowana do klientów tej siłowni, a komentująca osoba zapewne klientką nie jest.
@7th_Heaven Największy wydatek energetyczy idzie na mózg.
Samo przybranie na wadze może być bardzo drastyczne. Mi się udało w jakieś pół roku przybrać ponad 30kg tylko przez to, że cały czas pracowałem z masą nadgodzin, a resztę czasu spędzałem na studiowaniu. Zero ruchu. Przed tym na studiach cały czas coś robiłem i miałem dosyć aktywny tryb życia, a jadłem co popadnie, masę kebsów i innego niezdrowego dziadostwa. Mimo zrównoważenia diety sama zmiana trybu życia doprowadziła do sporego przybrania na wadze. W pół roku się ustabilizowało, a od tamtych czasów przez ileś lat waga mi bardzo powoli spada. Jak już okres studiów i ciągłego klepania nadgodzin minął, to przez lata zrzuciłem z 15kg. Może 2kg rocznie. Łatwo sobie wyobrazić kogoś, kto przez kiepski tryb życia się szybko zapuści. Możesz się doprowadzić do otyłości w mniej niż rok, to nie jest długotrwały proces.
Ja bym to wszystko potraktował jak palenie. Zapytaj jakiegokolwiek palacza - każdy doskonale zna ryzyko palenia i je akceptuje. Wyzywanie i ciągłe nękanie palaczy ze względu na ich podejście do życia i zdrowia to durnota, którą należy piętnować. Tak samo każdy powinien wiedzieć o ryzyku płynącym z otyłości, ale już samą decyzję podejmuje sam. Nie powinien przekonywać innych do swojej decyzji, ale i nikt nie ma prawa mu wytykać to, jak żyje.
@Plaskaflaszka dzięki że o tym piszesz, zupełnie pominęłam ten temat. Często się zdarza, a.oststnio wydaje mi się że coraz częściej, iż nadwagą towarzyszy komuś od dziecka. Rodzice są temu winni, ale nie tylko oni, bo często też lekarze czy nauczyciele odwracają oczy od problemu. Zwłaszcza lekarze powinni coś rodzicom napomnknąć, uświadomić. Nauczyciele mogliby z takim dzieckiem popracować. Te dzieci często mają gorzej w szkole, bywają nawet gnębione. Dla niektórych jest to czynnik pobudzający do walki o siebie, ale są też tacy którym nigdy nie zacznie zależeć, którzy żyją pogodzeni z porażką. Myślę, że ty tak właśnie żyjesz.
Takim ludziom na prawdę współczuję i rozumiem. Ale idę o zakład, że autorzy demotow pokroju powyższego nie należą do tej grupy, bo tą grupę cechuje większą pokorą i świadomość, a także paradoksalnie większa chęć zmian, tyleż że mniejsze możliwości. To sprawia, że nie poniżają oni chudych by poczuć się lepiej.
@ZONTAR nie, największym priorytetem wydatków energetycznych jest serce, bo ono zaopatruje każdy organ w Twoim ciele, łącznie z mózgiem.
Rok to dużo. Jeśli przez rok nie przeszkadza ci że tyjesz i nic z tym nie robisz, to się zapuściłeś. Sam przyznałeś "zero ruchu". Studia czy nadgodziny nie są wytłumaczeniem, bo nikt nie wierzy od rana do nocy uwiązany do krzesła. Po prostu czas wolny pozytkowales w zły sposób, szkodliwy a Twojego organizmu. Czulbys siebie niebo lepiej gdybyś przed nauką przejechał się na rowerze chociaż parę km, dotleniłbyś mózg i lepiej byś pracował.
Nie rozumiem, dlaczego przeszedłeś do trybu "nie wolno nękać i krytykować grubych"??? Przypomnę, że nasze komentarze znajdują się pod demotem, który próbuje dowartościowywać i usprawiedliwiać grubych poprzez umniejszanie osobom chudym. Zaklamywanie rzeczywistości i wywyższanie się ponad innych jest wg Ciebie w porzadku, a krytykowanie tej praktyki i obrona faktów są złe?
@ZONTAR Ale jak widać po komentarzach przedmówców i ocenach - nikt jakoś nie myśli o tym, że otyłość często jest wynikiem złego stosunku do jedzenia i najzwyczajniejszego uzależnienia. Jak z narkotykami, papierosami, czy alkoholem - z tym, że tu nie da się całkowicie odstawić naszego narkotyku.
Jak widać, niepopularne jest zrobienie porządku z głową na początek i ewentualne szukanie pomocy.
Cóż, trudno.
@7th_Heaven
Tu masz ładne opracowanie: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2980962/
Serce i nerki mają największe zużycie energii w stosunku do swojej masy. Natomiast po uwzględnieniu masy najwięcej energii zużywa mózg i wątroba, które są kilkukrotnie większe od serca czy nerek.
Najwyraźniej wiele musisz jeszcze w życiu zobaczyć, skoro bierzesz wolny czas za pewnik. Jest masa ludzi, którzy z różnych powodów się zajeżdżają kosztem własnego zdrowia i w wielu przypadkach jest to dalekie od lenistwa.
Jak myślisz, ile godzin ma dzień? Średnio po 10+ godzin pracy, przynajmniej kilkanaście godzin tygodniowo na projekty i naukę, weekendy od świtu do zmierzchu spędzone na uczelni, a w wolne weekendy klepanie nadgodzin w pracy. Jak czasem udało się wyskrobać chwilę wolnego, to wykańczanie mieszkania, bo w kuchni miałem tylko dwa taborety z kuchenką polową, a w łazience kibel na elastycznej rurze i wannę stojącą na deskach. Tak to się żyło, zwykle może ze 4-6 godzin snu. Żeby było śmieszniej, w pierwszych miesiącach codziennie rano biegałem przed pracą, ale w końcu i ten czas mi gdzieś wcięło. Gdzie niby miałbym wcisnąć jakiś rower i jeszcze mieć na to energię?
Rok to bardzo mało czasu. Kiedy masz na głowie wiele rzeczy i inne problemy, to zwracanie uwagi na swój wygląd czy komfort jest na bardzo dalekim planie.
> Zaklamywanie rzeczywistości i wywyższanie się ponad innych jest wg Ciebie w porzadku, a krytykowanie tej praktyki i obrona faktów są złe?
Poczytaj swoje komentarze i zastanów się, kto tu się wywyższa ponad innych.
@katem Co? :D wybacz, ale napisałaś/łeś tak nielogicznie, że ciężko zrozumieć sens.
Nikt nie tyje z powietrza. niech sobie to ludzie w końcu uświadomią. Dla własnego zdrowia.
@ZONTAR źle rozumiesz moje słowa. Serce na najwyższy PRIORYTET wydatków energetycznych, co oznacza, że organizm w razie zwiększonego zapotrzebowania dla serca, czyli w czasie jego intensywnego wysiłku, "przekierowuje" energię do niego, kosztem innych mięśni. Proponuję Ci zrobić eksperyment i spróbować policzyć w głowie jakieś skomplikowane działanie matematyczne w czasie intensywnego biegu. Może wówczas skumasz o co mi chodzi.
Jeśli mowa o wywyższanie, to polecam zerknąć na swoje komentarze, zwłaszcza teksty typu "najwyraźniej mało jeszcze wiesz"....
Nie opowiadaj proszę farmazonów o tym ile godzin ma dzień, bo nie ma na świecie ludzi (nie licząc może niewolników lub ofiar znęcania), którzy nie znajdują w ciągu dnia ani chwili na odpoczynek. Jeśli nauczysz się odpoczywać aktywnie, nie będziesz miał problemów z otyłością. Rozsądnie dobrane sposoby ruchu są odprężające, odstresowujące, podnoszące poziom endorfin, poprawiające dotlenienie i krążenie, a zatem ogólnie poprawiające nastrój. Oczywistym jest, że jeśli ktoś ma ciężką pracę fizyczną, to nie będzie w stanie intensywnie ćwiczyć po pracy, ale HALO, praca fizyczna jest przecież ruchem, więc po co taka osoba miałaby jeszcze spalać kalorie? Dla takich osób ruch oczywiście też jest potrzebny, ale nie po to, by spalać, ale by wzmacniać kręgosłup i rozciągać spracowane mięśnie. To nie jest wówczas trening a bardziej fizjoterapia.
Co do biegania: nie dziwię się, że po pracy nie miałeś energii jeśli przed pracą biegałeś... Przed.oraca można co najwyżej zrobić krótki truchcik dla dotlenienia bić więcej. Biegać (tak w ramach treningu cardio) należy przed snem, albo przed jakimś zaplanowanym dłuższym odpoczynkiem, bo mięśnie potrzebują regeneracji a organizm musi wrócić spokojnie do normalnego trybu pracy. Dlatego ważne jest też, żeby nie biegać ponad swoje wygodne tempo, bo jak złapiesz zadyszkę, to po chwili takiego biegania masz murowane zakwasy.
@7th_Heaven
> nie ma na świecie ludzi (nie licząc może niewolników lub ofiar znęcania), którzy nie znajdują w ciągu dnia ani chwili na odpoczynek
No widzisz, a ja temu przeczę, to jest bardzo naiwna teza. No ale skoro wiesz lepiej jak wyglądało moje życie, to po co w ogóle rozmawiamy?
@ZONTAR bo idziesz bzdury na swoje usprawiedliwienie sądząc, że skoro nie mogę tego udowodnić, to muszę w to uwierzyć. Możesz sobie wmawiać co chcesz, ale sam fakt, że piszesz na demotach, świadczy o tym, że masz chwilę wolnego czasu. Ten sam czas mógłbyś spożytkować z korzyścią dla zdrowia ale tego nie robisz, bo nie masz takiej ochoty. Twoja wola oczywiście, ale nie wmawiaj światu, że ty chcesz a nie możesz.
@lithium222 Logicznego wywodu nie rozumiesz ? Tłumaczę więc: Aby coś zjeść, trzeba to przygotować (choćby wyjąć batonika z opakowania). Jedzenie to tez swego rodzaju wysiłek. Wystarczy więc być na tyle leniwym, aby nie chciało się wykonywać czynności związanych z przegotowaniem jedzenia, wykonywaniem czynności jedzenia i sprzątaniem po nim Sama tak mam - proces przygotowania jedzenia i jego czynność nudzi mnie i staram się ograniczać do niezbędnego minimum. Dlatego całe życie byłam chuda. Tyłam tylko wtedy, gdy mi jedzenie podstawiano pod nos i sprzątano po mnie o okazywało się wtedy, że to nie żadna moja szybka przemiana materii tylko zwyczajne jedzenie mniej utrzymuje mnie w chudości.
@7th_Heaven Gościu, ja tu mówię o wydarzeniach sprzed wielu lat, a Ty mi tu o pisaniu na demotach gadasz? Całkiem wyraźnie napisałem, że po tym wszystkim zrzuciłem z 15kg, około 2 rocznie. To już dosyć jasno wskazuje, że mówię o czymś sprzed 8+ lat. Akurat moje zdrowie fizyczne najmniej na tym ucierpiało, za długo tak funkcjonowałem i skończyłem z wieloletnią depresją, całkiem rozwaloną gospodarką hormonalną i koktajlem prochów, które miały to stopniowo naprostować, do kompletu straciłem większość znajomych i rozwaliłem potencjalny związek. Akurat kwestie formy fizycznej były wtedy dla mnie najmniej istotne.
Uważasz się tu za wszystkowiedzącego i każdemu wciskasz swoje niepodważalne teorie mimo, że nic o ludziach nie wiesz. Owszem, w każdym przypadku da się coś zaradzić. Mogłem chociażby nie brać na siebie tyle obowiązków, mogłem nie angażować się emocjonalnie w relacje gdy nie miałem już praktycznie na nic czasu. Mogłem zrezygnować z czegoś innego, ale wybierając pomiędzy życiem na wynajmach z młodymi studenciakami, rzuceniem studiów, pozostaniem na garnuszku rodziców, rezygnacją z jakichkolwiek relacji międzyludzkich, wykrojeniem rozrywek z życia czy poświęceniem większości ćwiczeń zdecydowałem się na dwa ostatnie. Nadal jednak chciałem za dużo na raz i skończyło się to bardzo źle.
Zarzucasz mi też usprawiedliwianie się tylko przez to, że opisałem sytuację, która doprowadziła do takiego stanu rzeczy. To tylko przejaw bardzo ograniczonego myślenia. Stworzyłeś sobie jakiś schemat i każdego chcesz do niego dopasować, a fakty wolisz przekręcać tak, aby nadal pasowały do schematu. Powiedz komuś tyrającemu na dwa etaty w pracy biurowej, żeby przestał się obijać i zaczął ćwiczyć w wolnym czasie.
@ZONTAR urzekła mnie Twoja historia, ale nadal jest to historia Twoich problemów z życiem, nie z "metabolizmem", na które się wcześniej powoływałeś. Ogólnie nie ogarniam, czemu się tak gorączkowo tłumaczysz? Zapuściłeś się, nie ważne z jakich powodów (to Twoja sprawa) i nic mi do tego, ale nie wmawiaj tu światu, że nie mam racji pisząc, iż otyłość nie jest wynikiem "problemów ze zdrowiem" (nie licząc bardzo rzadkich wyjątków) tylko wypracowanym przez lata zaniedbań stanem patologicznym.
Bardzo chętnie powiem komuś z pracy biurowej, żeby zaczął ćwiczyć - w czym widzisz problem? sama mam pracę biurową, dawniej na etat, teraz samodzielną. Wiesz, że na każde 8h pracy przy komputerze pracodawca ma psi obowiązek zapewnić Ci godzinę przerwy? Jedni wstają od biurka żeby przesiąść się do stolika na zapleczu i zjeść pączka z kawą, inni w tym czasie przespacerują się po klatce schodowej dla rozruszania mięśni i rozprostowania kręgosłupa.
@7th_Heaven Gdzie niby pisałem cokolwiek o metabolizmie czy usprawiedliwiałem otyłość chorobami? Chyba popitoliłaś komentujących.
@Plaskaflaszka Z tego co piszesz wynika, że po prostu odziedziczyłaś złe schematy żywieniowe.
A to można zmienić!
@7th_Heaven
@ZONTAR
Cóż, też miałem takie półtora roku, że te 2-4h tygodniowo czasu dla siebie mogłem znaleźć. Doszło mi PONAD 35 kilo. Dodam, że w takiej sytuacji człowiek chce się jeszcze czasami spotkać ze znajomymi, odpocząć. Ale tak, to WYBÓR.
Jednak w rok po tym jak ustabilizowałem swoją sytuację zrzuciłem już ponad 20 kg. Teraz odbudowuję mięśnie i robię rzeźbę. Masy tracić już nie chcę. Da się? Da. :)
@3noki Aleś dinozaura odkopał. Akurat te komentarze są z początkowych miesięcy pandemii, miałem w końcu więcej luzu, mniej obowiązków, więcej czasu przy pracy w domu i swobodę w organizacji posiłków. W rok zrzuciłem 20kg i właściwie więcej nie muszę. Główną zmianą było jednak przejście na dietę bliższą keto i utrzymywanie okna żywieniowego, które jest dla mnie dosyć naturalne. Nigdy rano nie mogłem wcisnąć śniadania, zaczynałem dopiero gdzieś od obiadu czy lunchu, później to bardziej zorganizowałem utrzymując jakieś 16h pomiędzy ostatnim i pierwszym posiłkiem dnia. No ale przede wszystkim redukcja wszelkich wypełniaczy jak pieczywo, ziemniaki, makarony itp. Przy moim trybie życia węglowodany bardzo źle działają. Ani nie jestem w stanie ich spalić w dużych ilościach, ani nie mogę jeść tyle posiłków dziennie, żeby nie zdychać z głodu i braku cukru we krwi. Tłuszcze i białka pozwalają mieć energię bardzo długo i jednocześnie jest adekwatnie do potrzeb.
@ZONTAR
Dla mnie też krótkie okna żywieniowe i dieta tłuszczowo-białkowa okazały się bardzo skuteczne. I przy takim trybie mam zdecydowanie więcej energii niż na cukrach. :)
Co to som "ludzkie ludzie"?
@konradstru "Som"? a Wiesz co to SĄ słowniki?
@Hostis_Humani_Generis a wiesz co to jest "ironia" czy wytykanie ludziom błędów cię ograniczyło? :P
Poza tym gieniuszu nie odpowiedziałeś na pytanie.
@Hostis_Humami_Genaris, z takim poczuciem humoru, to Ty za szybko nikogo nie znajdziesz
*po znaku zapytania miało być oczywiście.
@Bamb33 ??
@Hostis_Humani_Generis A ty nie wiesz, że wystarczy jeden znak zapytania?
O ile nie powinno się oceniać ludzi według tuszy o tyle nadwaga a już zwłaszcza otyłość są niezdrowe i nie powinny być ani usprawiedliwiane ani promowane. I mówię to ja, gość z nadwagą - za dużo jem niestety
@yoyo2123 anoreksja to choroba i tez szkodzi zdrowiu
@yoyo2123 Brawo, mówisz przynajmniej wprost co jest powodem Twojej tuszy. Jak słyszę te idiotyzmy pokroju "jestem gruba/gruby, bo moja babcia, dziadek mama, ciocia kochanek byli grubi" to mnie krew zalewa. Ps. Możesz sprawić, że jedząc nadal tyle samo zaczniesz chudnąć tylko musisz zwiększyć aktywność fizyczną do takiego stopnia by bilans kaloryczny był ujemny.
@Colemann Każdy ma inny metabolizm, jednemu wystarczy godzina ćwiczeń a inny musi ćwiczyć pięć godzin.Liczy się też indeks glikemiczny, zatrzymanie bądź nietrzymanie przez organizm wody w organizmie, przyjmowane leki które zmieniają metabolizm i przede wszystkim sam metabolizm, przykładowo, murzynom będzie łatwiej chudnąć a Skandynawom trudniej etc. Przyznaj się, co było z biologii?
@Coleman ale na ten ruch trzeba mieć czas a czas niestety mam dopiero jak syn zaśnie i albo mogę go spędzić z żona albo na obowiązkach albo na ruchu, i trochę go mam ale nie na tyle by chudnąc, jak już to nieznacznie. Z kolei jeść uwielbiam :) i wiem ze muszę zmienić nawyki żywieniowe ale ciężko coś zaplanować w pracy jak raz mam zapieprz 8h ze „nie ma kiedy taczki załadować” a innym razem poranek mam luźny innym popołudnie. Moja regularność posiłków to jogurt rano jak wracam z piekarni a potem jak mam czas:)
@Hostis_Humani_Generis raczej chodzi o to, że możesz mieć w genach tendencję do tycia czy też 'słabszy' metabolizm, ale jak by te geny nie były zje*ne to przy odpowiedniej diecie da radę utrzymać wagę w rozsądnych granicach.
@Barelik
@Hostis_Humani_Generis
Genetyczne różnice w metaboliźmie to ok 100-300 kcal na osobę. To równowartość max 1 kanapki. Jak ktoś usprawiedliwia otyłość genetyką to jest po prostu kłamcą :) Praw fizyki nie oszukasz. Energii znikąd się nie weźmie. Bez nadwyżki kalorycznej nie utyjesz. Oczywiście, że niektórym jest "ciężej". Bo mogą mieć kilka problemów naraz, ALE to nie znaczy że się nie da. Po prostu muszą pracować ciężej. Jak ktoś liczy, że życie jest wspaniałe, sprawiedliwe i proste no to pora się obudzić. Jak chce się coś osiągnąć (w tym wypadku sylwetkę i zdrowie) to trzeba coś z siebie dać :)
i 5 godzin cwiczen? Moze jak jesteś kulturystą ze stażem 30 lat to tak. 99% ludzi wystarczy 1-1.5h ćwiczenia by zrobić dobrą sylwetkę 3-4x w tyg
@yoyo2123 Wszystko się da. Tylko trzeba się uprzeć. Przygotować sobie posiłki do pracy, lub dzień wcześniej. Opłacić katering / samemu ważyć jedzenie. Opcji jest sporo. Zaś ruch to może być codziennie np 20 minut spaceru. :)
@lelek2 Ale ty wiesz, że między anoreksją a nadwagą jest szeroko pojęta normalność. Prawda?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2020 o 9:44
@Taymishi spacerów to ja mam więcej niż te 20 min. Problem jest z dietą. Robienie jedzenia do pracy na niewiele mi się przydawało, bo kończyło się, że albo nie miałem czasu zjeść, albo jadłem dopiero o 15 dwa posiłki, które sobie przygotowałem :) No i niestety jak długo nie jem to mnie dopada taki głód, że pochłaniam wręcz :) I tak jest lepiej niż kiedyś ze 115 zszedłem do 103 i teraz mniej więcej waga się trzyma, choć dobrze by było zejść do 90
@yoyo2123 To przygotuj posiłki, których nie pochłoniesz. Z dużym indeksem sytości, spore objętościowo a niskie kalorycznie. Łączenie warzyw, produktów białkowych itp. Przepisów na necie od groma.
Nie ma większego znaczenia czy zjesz o dwa posiłki czy jeden. W ostatecznym rozrachunku kalorie muszą się zgadzać - musisz być w deficycie kalorycznym by spalać tłuszcz. Rozłożenie posiłków itp to kwestia preferencji.
Co do spacerów, mówię o dodatkowej aktywności, której do tej pory nie miałeś. Chudnięcie możesz powodować na dwa sposoby. Dietą - > zmniejszając ilość kalorii
aktywnością - > zwiększając aktywność organizmu, co się wiąże ze spalaniem kalorii.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2020 o 9:55
@Taymishi ale ja to wszystko wiem. Problem jest z organizacją, w weekendy żyję zdrowo a kłopot zaczyna się jak do ogarniecia są: praca, dziecko, obowiązki domowe, żona i poukładanie tego wszystkiego, gdzie liczba zmieniających się warunków jest tak duża, że nie potrafię tego sensownie zaplanować, bo jeden klocek się zmienia i wszystko się sypie :) Jest to stresujące, a że stres szkodzi a dodatkowo go zajadam to po prostu, żyję luźniej, mniej się przejmuję, kiedy mogę to staram się dbać o siebie no i przynajmniej nie tyję ;)
@yoyo2123 nagraj swój dzień i puść sobie ten film wieczorem, dopiero później mów, że "nie masz czasu". Znam faceta, który zapiernicza w pracy fizycznej 10h codziennie plus 8 w soboty, wstając codziennie o 5 rano, obiad jedząc o 19-20, ma 3 dzieci, hobby któremu się oddaje, prócz tego buduje twraz dom i niedawno ukończył kurs jezykowy, a jednak znajduje czas na ćwiczenia i cieszy się, bo dzięki temu wreszcie skończyły się jego problemy z kręgosłupem, a musiał już odwiedzać fizjoterapeutów i nie dlatego, że był gruby, ale że jego organizm był przeciążony praca w stosunku do jego kondycji. Ćwiczenia zawsze ją poprawiają, o ile nie są oczywiście bezmyślnym pakowaniem na chama.
Gadanie o metabolizmie to -wybacz- najczęściej wymówki. Niewiele jest chorób i leków, które wpływają na metabolizm, a zatrzymywanie wody w organizmie to w większości mit, mający znikomy wpływ na czyjąś tuszę, co łatwo sobie wyobrazić albo nawet sprawdzić. Uwierz mi, mam niezbyt sprawne nerki i zatrzymywanie wody to temat mi doskonale znany. Bywają dni że z tego powodu przybywa mi kilogram, głównie widać to po spuchniętych kostkach.
@7th_Heaven ale, w którym momencie ja pisałem coś o metabolizmie albo genetyce. O braku czasu to tak ale jak pisałem wynika on z organizacji, po prostu nie potrafię tego zorganizować :) Szacun, że Twojemu znajomemu się udaje ale mi nie (dziś akurat tak, bo w robocie mam luz). Przecież nigdzie nie twierdziłem, że się nie da, tylko, że trzymanie tego w ryzach stresuje mnie a ja nie lubię się stresować :)
@Taymishi Ile masz lat kolego, i gdzie pracujesz?
@yoyo2123 wybacz może pomyliłam.komentarze, wyżej gdzieś czytałam o metabolizmie.
Warto popracować nad organizacją, wysiłek fizyczny mega odstresowuje i dostarcza endorfin :)
@7th_Heaven O damn! Ta część o tym facecie była przerażająca. To chyba jakiś masochista. Cóż za skrwiałe życie. Wybacz, nie mogłem się powstrzymać...
@Trucker_87 czy czujesz się ze swoim nudnym i bezproduktywnym życiem lepiej, gdy wmawiasz sobie, że czyjeś intensywnemu szczęśliwe życie jest do bani?
@Hostis_Humani_Generis jestem pare lat przed trzydziestką i prowadzę własną działalność. Czemu pytasz?
@Taymishi Pytam bo nie pracujesz fizycznie, jak stracisz kiedyś firmę (a stanie się tak, nie bój się, chyba że robisz w przemyśle zbrojeniowym albo jakimkolwiek niezbędnym dla prowadzenia działań zbrojnych ale wątpię) to zaczniesz pracować fizycznie, po dwanaście godzin dźwigać, schylać się, przestawiać, cały czas na nogach, bez prawa do przerwy przez co cały dzień nie będziesz jadł, jak wrócisz do domu to zaczniesz, zobaczymy czy po 12 godzinach harówki, zechce Ci się jeszcze robić pompki i biegać.
@Hostis_Humani_Generis myślisz że nigdy nie pracowałem fizycznie? Będąc w wojsku 16 godzin nas zajeżdżali w górach w temperaturze minimum 30° C i jakoś dawaliśmy radę ćwiczyć.
Pracowałem zarówno na magazynach jak i w pełnym słońcu przy zamkach dmuchanych. I jakoś daje radę :-D. I nie bój się, jak za 10 lat strace firmę to już nie będę jej potrzebował, bo pieniądze robią pieniądze.
Na siłowni spotykam wiele osób pracujących fizycznie, mających rodziny.. i jakoś dają radę. Ale słabej baletnicy nawet rąbek u spódnicy ;) ludzie kochają wymówki
@Taymishi A masz czas dla rodziny?
@Hostis_Humani_Generis oczywiście, wiadomo że mniej bo czas który poświęcam na dbanie o siebie jest mój. Ale z rodzina tez nie trzeba siedzieć każdej wolnej chwili :-D
@Taymishi No właśnie. A inni spędzają czas na przebywaniu z rodziną czy robieniu tego co lubią, chcesz im to odebrać? kazać im spędzać czas tak jak nie chcą tylko tak jak Tobie jest wygodnie? Hitler nie lubił Żydów, w pewnym momencie kazał wszystkim Niemcom nie lubić Żydów, porównanie radykalne ale jak najbardziej na miejscu, inna skala, ten sam schemat. A co do opieki medycznej, jeśli nie chcesz płacić na grubasów to ja nie chcę płacić na ćpunów, alkoholików i madek od 500+ Pomijając fakt że grubasy też płacą ale skoro tak to sugeruję aby opieka zdrowotna została w stu procentach sprywatyzowana, wtedy grubasy będą płaciły na siebie a Ty na siebie, co ty na to?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lipca 2020 o 21:44
@Hostis_Humani_Generis powiedz mi gdzie ty widziałeś jakiekolwiek stwierdzenie o niepłaceniu na grubasów? Lub zmuszaniu ich do czegokolwiek?
Dla mnie ludzie mogą się zajesc/zapić / zacpac na śmierć. Bo to ich życie.
Ale niech nie mówią głupot że nie da się być dobrze wyglądającym bo *wstaw wymówkę* - brak czasu, genetyka, brak pieniędzy, dzieci etc
Nie wmawiaj mi słów których nie mówiłem. I jak najbardziej jestem za prywatyzacja służby zdrowia i emerytur bo obecnie jest to patologia
@Hostis_Humani_Generis
Jestem za. Ewentualnie model na wzór japoński - wyższe składki zdrowotne i dodać np. podatek "od nadwagi". xd
@3noki A podatek od głupoty?
@Hostis_Humani_Generis
"Podatek od głupoty" niekoniecznie. Po prostu egzamin na obywatela, po którym można dopiero uzyskać podstawowe przywileje społeczne.
@3noki No tak, zbankrutowałbyś.
@Hostis_Humani_Generis
Sam fakt, że wdaje się w taką dyskusję zdaje się potwierdzać pańską opinię. xD
Oczywiście że ważna jest osobowość, ale nie musi to być osobowość w rozmiarze XXL, żeby też kierować się sercem, empatią być dobrą żoną czy matką, moc cieszyć się z życia i mieć przyjaciół.
Tak tylko napomknę, że otyłość wskazuje na problemy z samokontrolą i/lub lenistwo, więc de facto oceniamy po cechach charakteru.
Ok. Zgadzam się pod warunkiem, że osoby otyłe i z poważną nadwagą dobrowolnie zrezygnują z opieki zdrowotnej finansowanej przez Państwo. Chcesz być tłusty/tłusta, nie ma problemu ale lecz nadciśnienie i choroby wieńcowe ze swoich pieniędzy a nie moich :)
@Desertnadeser tak samo palące papierosy pijące alkohol(piwo wini i drink to tez alkohol)oraz jeżdżący samochodami i komunikacja miejska (tylko rower jest dopuszczalny) i pierdzący bo to tez szkodliwe
Palący i alkoholicy zgadzam się, jednak zaliczanie transportu mija się z podmiotem sprawy, ponieważ jest związane z wypadkiem a nie świadomą, systematyczną decyzją.
Proszę nie generalizuj mojej wypowiedzi aby udowodnić, że moja teza jest błędna.
@Desertnadeser wskazałeś na jeden z (wielu) fundamentalnych problemów opieki zdrowotnej w Polsce - osoby dbające o zdrowie (przez zdrowe odżywianie, aktywność fizyczną, monitorowanie swojego stanu zdrowia, ograniczanie używek) mają taką samą składkę jak osoby które tego nie robią. W Polsce nie opłaca się być zadbanym, zdrowym człowiekiem.
@Desertnadeser transport miejski truje środowisko tak że tylko rower
@vicrac Takie myślenie strasznie mnie śmieszy, bo jest nieprawdziwe. Przykład 1 : ojciec mojego męża - alkoholik, palił , zmarł na zawał w wieku 55 lat, w szpitalu był tylko raz. Przykład 2: moja ciocia : bez nałogów, zdrowo się odżywiała, obecnie powyżej 80lat. Miała już operację biodra, jest pod opieką kardiologia, ortopedy i wiele innych. Kto jest droższy dla systemu ?
@Ptakirobiacwircwir to mnie rozbawiłeś xd "moja ciocia, mój wujek coś tam" - argument anegdotyczny, nie dowodzi niczego. Zapoznaj się ze statystykami dotyczącymi częstości występowania chorób wśród palaczy, zamiast opowiadać ckliwe historyjki.
@vicrac Występują częściej więc umierają szybciej i młodziej. Jak o siebie nie dbają i się nie badają (jak sam napisałeś: nie monitorują swojego stanu zdrowia) to jak się okazuje, że są chorzy to choroba zabija ich szybko. Niby w którym miejscu historyjka jest ckliwa ? No ale co kogo wzrusza.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2020 o 17:32
@Ptakirobiacwircwir koszty leczenia nowotworów (nie tylko płuc) i opieki paliatywnej? leczenie dzieci będących biernymi palaczami w domach w których się pali (dzieci które są tylko kosztem, ponieważ nie odprowadzają podatku dochodowego)? Człowieku, to że wujek/ciocia/bratanek/kochanek/znajoma szefa zmarła na zawał, nie obciążając systemu zdrowia nie znaczy, że statystyka nie działa...
@vicrac Nie ma wiarygodnej statystyki. Można sprawdzić ile kosztuje leczenie nowotworu, ale nie sprawdzisz co ten nowotwór spowodowało. Poza tym jak ktoś o siebie nie dba to będzie mieć wykryty nowotwór w późnym stadium, szybko na niego umrze i nie obciąży systemu.
Wieloryby uprawiają sex przez ok minutę.
@tomek_s czyli lubisz walenie ? :D
@ewilq83 Kto nie lubi?
Ogólnie toleruję to czy ktoś jest grubasem czy nie. Ale jeśli twierdzi, że jego tusza nie jest jego winą tylko genów braku czasu czy innych tego typu bredni to zaczyna mnie to irytować. Podobnie gdy próbuje się wmówić, że bycie grubym to nic złego, to taki styl bycia, który należy akceptować. Nie, to jest choroba, którą człowiek na własne życzenie sobie sprowadził. Wystarczy poziom wiedzy na poziomie naprawdę minimalnym by wiedzieć, że utrata czy przybieranie wagi opiera się w zdecydowanej mierze na naszych działaniach.
@Colemann: Nie zadawaj głupich pytań - nie usłyszysz głupich odpowiedzi.
Nigdy nie słyszałam od żadnego grubasa głupich tłumaczeń - ale też nie zadawałam durnych pytań, dlaczego jest gruby.
@niemoja Grubasa, który szuka wytłumaczenia swojej postury nie trzeba pytać, on sam będzie wychodził z tematem i obwiniał wszystko wokół. Znam to z autopsji
Cukrzyca daje mocne.
Tłuściochy zawsze znajdą uzasadnienie dla bycia tłuściochem :)
Ważny jest też umiar i zdrowie, ale o tym już zapomniała wspomnieć.
Serce jest ważne. Nieotłuszczone pracuje dłużej i lepiej
"Ważna jest osobowość, serce, empatia i szacunek" - SERCE otyłych będzie biło dużo krócej, na każdym oddziale kardiochirurgii jest bardzo dużo EMPATII bo ludzie mają SZACUNEK do umierających a nie dlatego że otyli mają niby taką wspaniałą OSOBOWOŚĆ.
Otyłość to skrajna forma niedożywienia.... organizmowi brakuje tak bardzo witamin i minerałów (których nie ma w śmieciowym jedzeniu) że ciągle wysyła sygnał głodu żeby jeść jeść i jeść i żeby w tej tonie śmieciowego jedzenia odfiltrować chociaż trochę wartościowych elementów. Zacznij jeść to czego twoje ciało potrzebuje i będziesz chudła (aha trzeba tez odstawić to czego organizm nie potrzebuje ;) )
No to dawke porannego pierdõlenia głupot mam już z głowy.
Kolejna adoracja otyłości. Dobrze że nie wygląda to tak jak ostatnio, kiedy grubaska była na zdjęciu z Chadem 10/10 (żeby bardziej psuć im umysły).
no ok, ona na to pytanie odpowiedziała, że chce być wielorybem.
Cała reszta uzasadnienia zapewne nikogo nie obchodziła. Każdy może mieć swoje powody. Ja np. lenistwo i obżarstwo.
"...zwierzęta, KTÓRYCH każdy broni" błagam!
Wieloryby jedzą kryl a nie krewetki
@KudlatyRyj
Nie wiem czy kryl też ,ale na pewno nie żywią się krewetkami a głównie planktonem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2020 o 21:58
Usprawiedliwianie lenistwa i bycia ulaną świnią ciąg dalszy?
O ile nie jesteś chory, to bycie zapasionym przez obżarstwo to tak jakbyś się nie mył i chwalił, że liczy się charakter, a nie to jak człowiek pachnie!
Bądź gruba babą, i to uzasadniaj i przekonuj się że to jest ok. Jak chcesz oszukiwać sama siebie, to wmawiaj sobie te banialuki.
Polka zawsze tłumaczy swoje spasienie tym, że ma grube kości, albo że jest chora. Nie ma grubych polek, są tylko chore, z predyspozycją genetyczną, albo z grubymi kośćmi. Żadna się nie przyzna, że jej szczytem ambicji jest wpier**lanie i oglądanie serialików. I pamiętajcie kochane, to nie ubranie was pogrubia, to wasz tłuszcz was pogrubia.
To niech wieloryb wraca na kanapę a nie się po siłowniach szlaja jak menel.
@Kacper6 wiesz, to że jeden wieloryb się tak wypowiada, nie znaczy że inne wieloryby nie idą tam by schudnąć. Siłownia ponoć jest dla wszystkich, nie tylko profesjonalistów
@Plaskaflaszka
Amator na siłowni może zrobić sobie więcej szkody niż zyskać. Przychodzisz tam z trenerem albo solidnymi podstawami teoretycznymi i praktycznymi.
@Kacper6 tak, ale wciąż tam idziesz będąc grubasem, bo w domu nie ma takiego sprzętu.
@Plaskaflaszka
Jak jesteś grubasem to podstawą jest mniej żreć. Nie trzeba mieć sprzętu - nie jedz słodyczy i wyjdź z domu na spacer. To wystarczy.
@Kacper6 nie, nie wystarczy. Nawet mniej żarcia według dokładnej diety i spacery nie wystarczą. Jakby to było takie proste, to mało kto byłby gruby.
@Plaskaflaszka
Starczy i do tego jest bardzo to proste. Niestety nie jest łatwe. Trzeba zbudować zestaw nowych nawyków, a to wysiłek, na który większość ludzi (a grubasów zwłaszcza) gotowa nie jest.
Jakie może być udane życie seksualne, jeśli nie podnieca mnie moja już tak bardzo moja ukochana, która utyła za bardzo i przekroczyła próg mojej akceptacji nadwagi,który mam zakodowany od zawsze i powyżej tego progu nie jest dla mnie obiektem pożądania? Po prostu w takiej wersji mnie nie pociąga. A ciągle ją tak samo kocham.
Każdy ma swój poziom tolerancji estetyki, a samo to,że możemy się razem szczęśliwie obżerać nie doda seksapilu naszemu związkowi ani nie zwiększy libido u faceta. No wiem, jest grupa takich co lubią puszyste i takich co im wszystko jedno, albo boją się zwrócić swojej kobiecie uwagę,że już trochę przesadziła z tym "szczęściem" beztroskiego życia.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2020 o 21:55
A to będąc szczupłym, już nie można mieć przyjaciół, znajomych, rodziny? Nie można im poświęcać czasu?
Ech gdyby tylko istniała na świecie forma aktywności fizycznej którą by można robić wraz z innymi ludźmi. Niestety czy to ze znajomymi czy z dziećmi czy z męże nie da się nic takiego zrobić...
Albo rodzina i znajomi albo bycie chudym...
A czy po tej wypowiedzi wszyscy na siłowni wstali i klaskali? Bo to ważne-klaskali już kierowcy autobusów, kolejarze, piesi na przy przechodzeniu przez pasy, sprzedawcy w sklepie, kasjerzy, bezdomni po otrzymaniu datków jak i ci wręczający datki bezdomnym, pasażerowie w autobusie i w metrze...Bardzo chciałbym to wiedzieć.
Grubaski mają bogate życie seksualne? a to ciekawe bo chyba nie z grubymi facetami bo im cukrzyca, miaźdżyca i zero kondycji w ogóle nie umozliwiają uprawianie seksu
Co za pi...olenie...
Czy fejkowe, wymyślone pod przysznicem i wcześniej wygłoszone butelkom szamponów demoty nie mogą być przynajmniej zabawne?