@w0lnosc w naszym kochanym kraju nie ma prawa precedensu. Ponieważ paragrafy u nas się interpretuje to trafiamy na punkt, w którym część jest jego, ale reszty samochodu nie ma prawa przetrzymywać. Zwykle spodziewanym rozwiązaniem jest odebranie auta w asyście smerfów i sprawa cywilna. Wynika to z tego, że mało jest warsztatów robiących kartę przyjęcia pojazdu. Ba, gdyby taką mieli w tym przypadku to monitoring nie musiałby być przewijany. Opis uszkodzeń samochodu plus zlecenie i to wszystko podpisane przez klienta. Natomiast sytuacja gdy przyjeżdża patrol, klient swoje, warsztat swoje i nie ma na to dokumentu jest do rozstrzygnięcia tylko w jeden sposób-pojazdem dysponuje właściciel, a kwestię umówionych usług i ceny/zapłaty wyjaśniajcie sobie w sądzie.
@w0lnosc skoro nie znasz przepisów to po co się wymądrzasz? Policja w takim przypadku nigdy nie pozwoliłaby warsztatowi zatrzymać samochodu bo to przestępstwo przywłaszczenia pojazdu - więc całą tą historię można wsadzić do kosza. To jest powszechna praktyka policji - nie pozwala ona nigdy na zatrzymanie pojazdu przez warsztat. Akurat takie przypadki dobrze znam i nie próbuję tu nic wyssać z palca. Jedynym punktem zaczepienia - a i tak spornym - byłaby sytuacja, w której klient podpisałby wraz z kartą przyjęcia wyraźną zgodę na zatrzymanie pojazdu w razie nieuregulowania należności - jednak żadnej karty przyjęcia w tym przypadku nie było. Pisanie, kto dysponuje częściami a kto samochodem w takim przypadku jest bajdurzeniem o rzeczach o których nie ma się pojęcia. Polecam lekturę: https://kdk.autokult.pl/28375,czy-serwis-moze-zatrzymac-auto-informator-prawny
Naprawdę chcesz dalej powielać bzdurybo coś Ci się wydaje? Mechanik świadczy usługę a nie sprzedaje części. To usługodawca a nie sklep. Cześć jest tylko elementem usługi - co do zasadności której zadecyduje sąd. Swoją własnością może dysponować wyłącznie właściciel. Idź na policję i zapytaj, czy w opisanej sytuacji policjant pozwoli na zatrzymanie pojazdu. Gwarantuje Ci, że nie.
@w0lnosc wybacz nie wyraziłem się precyzyjnie. Nie chodzi mi o to, że cześci nie należą do mechanika, lub nie należy się zapłata. Chodzi o to, że policjant już nie jest od takich decyzji. Widzi dowód rejestracyjny to wie czyje jest auto. Zastanawianie się ile klient ma zapłacić, komu się co należy czy mechanik może auto zatrzymać to już sprawa sądu a nie posterunkowego
No i kolejna nauczka zeby nie przyjmować takich. Tyle pisze ten kolega, że juz mial takie przypadki a jednak nie wyczuł i ich przyjęli. no to w koncu jak jest?
Ja rozumiem że kogoś średnio stać na auto, ale wg mnie takie minimum które musi być spełnione to:
- brak rdzy która mogłaby spowodować złamanie auta (nie ze ma być ideolo, ale np żeby w podłużnicach nie było dziury na pół metra),
- sprawne zawieszenie, tak aby koło nie odpadło,
- sprawny układ kierowniczy,
- sprawny układ hamulcowy,
- opony które nie grożą wybuchem,
- sprawne oświetlenie, chociaż na lewe lampy + kierunkowskazy i chociaż 2 lampy STOP.
To takie maksymalne minimum sprawności poniżej którego bezwzględnie schodzić nie wolno! Bo to że kapie z silnika olej, to że olej przepala, to że połowy biegów nie ma, to że sprzęgło się ślizga itp, to na serio nie są usterki które spowodują wypadek, co najwyżej spowodują unieruchomienie pojazdu (tj brak możliwości jego odpalenia).
@Krisiek44 to już nie jest kwestia "nie mów mi jak mam żyć", to już kwestia bezpieczeństwa ogólnego, nie tylko tamtego łebka, ale i wszystkich innych. Bo jak takiemu baranowi odpadnie koło, straci panowanie nad pojazdem, walnie w inne auto, to zaboli nie tylko tego barana.
Jeśli historia jest prawdziwa, to tak piękna, że aż łezkę można uronić. Oczywiście szkoda zmarnowanego czasu i nerwów mechanika, ale jeśli faktycznie tak patusów ostatecznie pojechali, to nie żal było poświęcić i tych dwóch godzin extra.
zal.pl i ściema. Mechanik nie ma prawa zatrzymania samochodu za brak zapłacenia za naprawę.
@w0lnosc w naszym kochanym kraju nie ma prawa precedensu. Ponieważ paragrafy u nas się interpretuje to trafiamy na punkt, w którym część jest jego, ale reszty samochodu nie ma prawa przetrzymywać. Zwykle spodziewanym rozwiązaniem jest odebranie auta w asyście smerfów i sprawa cywilna. Wynika to z tego, że mało jest warsztatów robiących kartę przyjęcia pojazdu. Ba, gdyby taką mieli w tym przypadku to monitoring nie musiałby być przewijany. Opis uszkodzeń samochodu plus zlecenie i to wszystko podpisane przez klienta. Natomiast sytuacja gdy przyjeżdża patrol, klient swoje, warsztat swoje i nie ma na to dokumentu jest do rozstrzygnięcia tylko w jeden sposób-pojazdem dysponuje właściciel, a kwestię umówionych usług i ceny/zapłaty wyjaśniajcie sobie w sądzie.
@w0lnosc skoro nie znasz przepisów to po co się wymądrzasz? Policja w takim przypadku nigdy nie pozwoliłaby warsztatowi zatrzymać samochodu bo to przestępstwo przywłaszczenia pojazdu - więc całą tą historię można wsadzić do kosza. To jest powszechna praktyka policji - nie pozwala ona nigdy na zatrzymanie pojazdu przez warsztat. Akurat takie przypadki dobrze znam i nie próbuję tu nic wyssać z palca. Jedynym punktem zaczepienia - a i tak spornym - byłaby sytuacja, w której klient podpisałby wraz z kartą przyjęcia wyraźną zgodę na zatrzymanie pojazdu w razie nieuregulowania należności - jednak żadnej karty przyjęcia w tym przypadku nie było. Pisanie, kto dysponuje częściami a kto samochodem w takim przypadku jest bajdurzeniem o rzeczach o których nie ma się pojęcia. Polecam lekturę: https://kdk.autokult.pl/28375,czy-serwis-moze-zatrzymac-auto-informator-prawny
Naprawdę chcesz dalej powielać bzdurybo coś Ci się wydaje? Mechanik świadczy usługę a nie sprzedaje części. To usługodawca a nie sklep. Cześć jest tylko elementem usługi - co do zasadności której zadecyduje sąd. Swoją własnością może dysponować wyłącznie właściciel. Idź na policję i zapytaj, czy w opisanej sytuacji policjant pozwoli na zatrzymanie pojazdu. Gwarantuje Ci, że nie.
@w0lnosc tu jest chyba prosta sprawa: papiery na, że właściciel jest właścicielem są, papierów na to, że zakład coś zrobił nie ma
@w0lnosc wybacz nie wyraziłem się precyzyjnie. Nie chodzi mi o to, że cześci nie należą do mechanika, lub nie należy się zapłata. Chodzi o to, że policjant już nie jest od takich decyzji. Widzi dowód rejestracyjny to wie czyje jest auto. Zastanawianie się ile klient ma zapłacić, komu się co należy czy mechanik może auto zatrzymać to już sprawa sądu a nie posterunkowego
oddajcie mi 6 minut życia za czytane tego
@embargo 6 minut? Serio? Polecam kursy szybkiego czytania, to nie będziesz gderał :P
serio? nie widzisz jego sarkazmu w tym? zgredek sztywniak
No i kolejna nauczka zeby nie przyjmować takich. Tyle pisze ten kolega, że juz mial takie przypadki a jednak nie wyczuł i ich przyjęli. no to w koncu jak jest?
@wirussos no i co z tego? Szybciej nie zrozumie? ;)
Ja rozumiem że kogoś średnio stać na auto, ale wg mnie takie minimum które musi być spełnione to:
- brak rdzy która mogłaby spowodować złamanie auta (nie ze ma być ideolo, ale np żeby w podłużnicach nie było dziury na pół metra),
- sprawne zawieszenie, tak aby koło nie odpadło,
- sprawny układ kierowniczy,
- sprawny układ hamulcowy,
- opony które nie grożą wybuchem,
- sprawne oświetlenie, chociaż na lewe lampy + kierunkowskazy i chociaż 2 lampy STOP.
To takie maksymalne minimum sprawności poniżej którego bezwzględnie schodzić nie wolno! Bo to że kapie z silnika olej, to że olej przepala, to że połowy biegów nie ma, to że sprzęgło się ślizga itp, to na serio nie są usterki które spowodują wypadek, co najwyżej spowodują unieruchomienie pojazdu (tj brak możliwości jego odpalenia).
@rafik54321 zawsze znajdzie się taki co powie;nie mów mi jak mam żyć
@Krisiek44 to już nie jest kwestia "nie mów mi jak mam żyć", to już kwestia bezpieczeństwa ogólnego, nie tylko tamtego łebka, ale i wszystkich innych. Bo jak takiemu baranowi odpadnie koło, straci panowanie nad pojazdem, walnie w inne auto, to zaboli nie tylko tego barana.
Z tej historii wynika, że każdy tam był niemiły, cwany albo mściwy. Nie widzę niczego pozytywnego, szkoda.
Jeśli historia jest prawdziwa, to tak piękna, że aż łezkę można uronić. Oczywiście szkoda zmarnowanego czasu i nerwów mechanika, ale jeśli faktycznie tak patusów ostatecznie pojechali, to nie żal było poświęcić i tych dwóch godzin extra.
Historia potwierdzająca, że "karma wraca". Niestety, z całym szacunkiem dla autora, napisana w tragiczny sposób, człowiek czyta i się męczy.
wiadoma rzecz. bmw i debile w srodku.